rozwińzwiń

Kra

Okładka książki Kra Grzegorz Strumyk
Okładka książki Kra
Grzegorz Strumyk Wydawnictwo: FORMA Seria: Kwadrat literatura piękna
142 str. 2 godz. 22 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Kwadrat
Wydawnictwo:
FORMA
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
142
Czas czytania
2 godz. 22 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364974786
Tagi:
powieść polska kwadrat
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Próba Grzegorz Strumyk, Marta Zelwan
Ocena 0,0
Próba Grzegorz Strumyk, M...
Okładka książki EleWator. Antologia 2012-2021. Proza Marcin Bałczewski, Andrzej Ballo, Jan Drzeżdżon, Victor Ficnerski, Dominik Flaszyński, Jolanta Jonaszko, Kazimierz Kyrcz jr, Bogusława Latawiec, Joanna Lech, Marek Maj, Miłka O. Malzahn, Dariusz Muszer, Paweł Przywara, Rafał Skonieczny, Grzegorz Strumyk, Łukasz Suskiewicz, Henryk Waniek, Marta Zelwan
Ocena 9,5
EleWator. Anto... Marcin Bałczewski,&...
Okładka książki 2020. Antologia współczesnych polskich opowiadań Andrzej Ballo, Jacek Bielawa, Jarosław Błahy, Aleksandra Borowiec, Łukasz Drobnik, Jerzy Franczak, Jarosław Jakubowski, Jolanta Jonaszko, Olgierd Kajak, Katarzyna Kałużna, Beata Patrycja Klary, Marika Krajniewska, Ryszard Lenc, Maciej Libich, Krzysztof Maciejewski, Miłka O. Malzahn, Jarosław Maślanek, Piotr Michałowski, Dariusz Muszer, Anna Nasiłowska, Maria Nowakowska-Majcher, Klaudia Pieszczoch, Marek Pogorzelski, Paweł Przywara, Barbara Sadurska, Wojciech Stamm, Elżbieta Stankiewicz-Daleszyńska, Grzegorz Strumyk, Łukasz Suskiewicz, Andrzej Turczyński, Henryk Waniek, Marta Zelwan
Ocena 8,3
2020. Antologi... Andrzej Ballo, Jace...
Okładka książki Twórczość nr 10 / 2019 Dariusz Bitner, Kazimierz Brakoniecki, Krystyna Chwin, Stefan Chwin, Andrzej Górny, Andrzej Kanclerz, Tadeusz Komendant, Artur Daniel Liskowacki, Michał Paweł Markowski, Zbigniew Mikołejko, Anna Nasiłowska, Antoni Pawlak, Uta Przyboś, Redakcja miesięcznika Twórczość, Krzysztof Rutkowski, Jan Sochoń, Grzegorz Strumyk, Leszek Szaruga, Danuta Ulicka, Henryk Waniek, Szymon Wróbel
Ocena 5,0
Twórczość nr 1... Dariusz Bitner, Kaz...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
15 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
493
493

Na półkach:

Już wiem, że proza wydawana przez Formę w charakterystycznej, dopracowanej serii „Kwadrat” to teksty niełatwe, wymagające skupienia uwagi i otwarcia się na nową „formę” właśnie. Bo nawet jeśli są to opowiadania z pozoru proste, to posiadają szereg warstw do odkrycia, z których jedna prowadzi do kolejnej. Powieść zaś bywa kompilacją wspomnienia i warstwy narracyjnej, często przeszytych poetycką refleksją, a jeszcze częściej wspartych o filozoficzny kontekst. Nie da się więc ich prosto i jednoznacznie odczytać, a następnie odłożyć na półkę. One dojrzewają gdzieś w nas, by za niedługo ukłuć nową myślą, szturchnąć niespodziewaną puentą. Dobra proza musi się uleżeć, przegryźć, by się przed nami odsłonić.

Nie inaczej jest z opowiadaniami Grzegorza Strumyka, które można potraktować zupełnie oddzielnie albo jako rozwijający się przed nami ciąg. Narrator, być może alter ego autora, zdystansowany wobec ludzi autsajder, którego więzi z naturą są znacznie silniejsze niż z człowiekiem – temu z zasady przygląda się nieufnie. „Nie jestem gotowy na cokolwiek. Poza gotowością na siebie samego w samotności. Ale to nie jest samotność, to jest spoglądanie na innych z oddalenia (…) Rozmowy żadnej nie będzie, rozmowy już znam.”

Autor rozsnuwa opowieść o pojedynczym życiu rozpiętym między narodzinami a śmiercią. „Krzyk mowy dziecka i magma słów matki. Obie mowy pewne, zbierające siły i rozsypane. Rozpętuje się życie. Trwa jak krzyk. Wyczerpuje się jak mowa matki.” To zagadka, jak wszystko samo działa, jakby miało świadomość, jakby samo nazwanie czegoś obdarzało je siłą sprawczą, nadawało znaczenie. Człowiekowi nie dano zbyt wielu możliwości decydowania, jakby trafił do świata, gdzie uruchomiono już z góry działającą determinantę, impuls, którego nie sposób zatrzymać. A co, gdy nawet słowa, ten jedyny czynnik mający jakąkolwiek sprawczą moc, uciekają, milkną, nie pozwalają się schwytać w mrokach afazji? Czy wówczas zanika też dla nas świat, a w końcu my i nie zostaje już nic? „Idę w ciszy, która jest pragnieniem porozmawiania już z córką, porozmawiania jeszcze z matką (…)”

Sposób narracji jest tutaj bardzo specyficzny, poetycko wysublimowany, tkanina doznań rozsnuta na pojedyncze niteczki impresji, nastrój skupienia i zadumania, sprzyjający owej ciszy, o której tak często jest mowa w tekście, rozrywany jest raz po raz gwałtownością przeżyć, dysonansem wprowadzanym przez zewnętrzne okoliczności, które najchętniej odepchnęlibyśmy od siebie i udali, że ich w ogóle nie było.

Widoczny zdumiony zachwyt nad dziecięcą idealną formą skumulowania tego, co najlepsze z obojga rodziców w nowe jestestwo, kompletne i bezbłędne, urzeka nas. „Odkąd córka zaczęła więcej mówić, w ich rozmowach wszystko było możliwe w słowach.” Dziecięctwo córki to jeden świat. Starość, bezradność, mentalne odchodzenie matki, to druga strona tego świata – już zupełnie inna. Awers i rewers. A on pomiędzy nimi. Zapisujący wrażenia, pogodzony z koniecznością zmian, z przechodzeniem jednego w drugie. Zdania nerwowe, urywane, jakby nie do końca pojmował, obracał je w ustach, próbując zrozumieć, wniknąć w swoje splątane uczucia, czułość przechodzącą w niepokój i w niechęć, zachwyt skażony lękiem, że to co przez chwilę cudowne, zaraz przeminie. Jakieś rozdrażnienie, niemal histeria, na granicy wybuchu, którą niemal w jednej chwili zastępuje wyciszone zadowolenie. To proza bardzo rozedrgana, usiłująca złapać mgnienie, goniąca wrażenie, by je utrwalić w barwnych, intensywnych plamach bez wyraźnych konturów, (…) był jak nerw na wierzchu, wszystko sprawiało chęć wyrwania się.”

Matka, która jest już tylko ciałem, reszta zaś zdążyła zaniknąć bez śladu, wykluczając możliwość porozumienia się, to sytuacja dobrze mi znana, tkwię w niej obecnie, zaniepokojona własnymi myślami, zawstydzona nimi i nie mająca odwagi, by się z nimi skonfrontować. Tak to niespodziewanie ten tekst, przepełniony szczerością, okazał się dla mnie rodzajem terapii. A więc inni mają podobnie ambiwalentne uczucia, z którymi sobie nie radzą! „Odczuł wielką ulgę w mieszkaniu matki bez niej.”

Jednocześnie zaś uwagę zwraca powracanie do wspomnień, do koloru, dotyku, szmeru, intonacji… To myślenie o matce przychodzi i odchodzi falami, przywołać może je wszystko. „Matowe. Mat. Ma. Mama.” To książka wrażliwa, rozciągnięta między uczuciami aż do bólu. Nic tu nie jest proste. Narrator nawet siebie nie do końca rozumie. W końcu to emocje, tłoczące się nieproszone i odpływające nie wiadomo dokąd, przeżywa je często w zadziwieniu, nie czując wcale potrzeby ich pojmowania. I tak też się tę książkę przyswaja. Bardziej uczuciem niż rozumem, reagując nie tyle na pojedyncze zdania, czy nawet akapity, a na klimat, na całokształt. Czyta się ją sercem, gdyż napisana została tak właśnie, emocjami, nasycona ich siłą i barwą, niczym sugestywny obraz ekspresjonisty. Dlatego też działa na nas intensywnie, podprogowo, nie pozostawia miejsca na chłodną analizę. Uderza w nas ta samotność w tłumie, w rodzinie, osobność nawet w miłości, mimo zespolenia ciał. Człowiek zawsze pozostaje pojedynczy, choć chciałby, a może tylko tak mu się wydaje, bliskości, porozumienia, o których tyle czytał. Zawsze znajdzie dla siebie swoją małą pustelnię, gdzie się schroni, otuli ciszą i postara zniknąć. W przeciwnym razie pozostanie mu już tylko sterylna biel szpitalnych korytarzy oraz tabletek zagłuszających przytłaczającą swoimi wymaganiami rzeczywistość.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Już wiem, że proza wydawana przez Formę w charakterystycznej, dopracowanej serii „Kwadrat” to teksty niełatwe, wymagające skupienia uwagi i otwarcia się na nową „formę” właśnie. Bo nawet jeśli są to opowiadania z pozoru proste, to posiadają szereg warstw do odkrycia, z których jedna prowadzi do kolejnej. Powieść zaś bywa kompilacją wspomnienia i warstwy narracyjnej, często...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6020
3370

Na półkach:

Nasze życie składa się z tego, co zakryte i odkryte. Widoczne cechy, dostrzegane zachowanie tworzą złudzenie na potrzeby wysnuwania o nas opinii przez innych ludzi. Prawdziwy obraz każdego z nas jest tym, co dla innych pozostaje w ukryciu, to suma doświadczeń, myśli, predyspozycji. Kra jako metafora pojedynczego życia doskonale oddaje problem poruszany w zbiorze opowiadań Grzegorza Strumyka, który dzięki swojej spójności tworzy interesujący obraz pełen wrażeń, doznań, krótkich myśli, przypominania sobie przeszłości przeplatanej z trudną rzeczywistością, w której ukochana matka odchodzi powoli ze świata żywych mimo, że fizycznie jest zdrowa, a bohater zmaga się z wewnętrznym złem, którego nie jest świadom. Trudną codzienność, z jaką boryka się mężczyzna przeplatana jest chwilami szczęścia z córką kochającą go za to, że jest, że spędza z nią czas, chce się bawić, spacerować, śpiewać, wygłupiać. Pisarz pokazuje nam rzeki słów przelewające się przez głowę bohatera, którego każda opowieść wywołuje rosnący niepokój wywołany brakiem umiejętności zakreślenia swojego miejsca w świecie przez rywalizację z innymi. Bierny bohater staje się obserwatorem odchodzących, traconych, a kiedy zdarzy mu się zadziałać jego czyny są wynikiem działania dziwnej demonicznej siły zmuszającej go do czynienia zła bez świadomości wyrządzania krzywd.
Czternaście pozornie autonomicznych opowieści łódzkiego pisarza to coraz głębsze wchodzenie w mroczne obszary życia bohaterów, którzy mogą być jednym bohaterem ze szczęśliwym dzieciństwem naznaczonym utratą ciotki, radosnym ojcostwem, skomplikowaną opieką nad matką, morderstwem na polityku, upodlającym alkoholizmem. Każde doświadczenie kształtuje go na nowo.
Do zbioru opowiadań wchodzimy jak do jeziora: pierwsza historia jest delikatna, sielska, przepełniona pozytywnymi doznaniami będącymi wynikiem obcowania z przyrodą, pięknym, opisowym językiem, plastycznymi obrazami, ale pojawia się w nim pierwsze pęknięcie. Później zalewają nas już mętne wody.
Kolejne odsłony odzierają nas z iluzji sielskości, szczęścia, spokoju. Życie bohatera staje się zawiłe, pełne niemiłych niespodzianek będących piekłem wywołanych przez ludzi, będących doskonałą ilustracją zdania Jeana-Paula Sartre’a „Piekło to inni”. Niełatwa dorosłość sprawia, że bohater coraz bardziej oddala się od sielankowych obrazów szczęścia i podąża ku szczęściu, jakie mogą wywołać splątane ciała, które prędzej czy później zawsze się rozstają pozostawiając pustkę i ból. Oczekiwanie na odejście, niepewność jutra, konieczność zmagania się i jednoczesnego poddawania cudzej woli czynią jego życie absurdalnym. Bezimienny bohater opiekujący się bezimienną matką chorą na afazję każdego dnia traci bezimienną żonę, napotyka bezimiennych ludzi, zabija bezimiennego polityka.
Grzegorz Strumyk porusza problemy, które każdy z nas w życiu, w jakiejś formie napotyka. Jego bohater to „każdy” próbujący przetrwać, ale topniejący niczym kra, rozpadający się, pękający, upadający, upadlający. Czas spędzony z dzieckiem to chwile wytchnienia od uprzedmiotawiania siebie i innych. Chwilowe zawieszanie dorosłości pozwala na doznawanie uczuć znanych z dzieciństwa: prostej radości i szczęścia pękającego jak bańka mydlana.
Przytłaczająca codzienność, codzienny przymus wyścigu, do którego nigdy nie miał predyspozycji wiodą go do załamania nerwowego. Ciężar opieki matką, brak zrozumienia ze strony żony, jakaś wzajemna niechęć między matką i żoną objawiająca się także w chorobie i on gdzieś pośrodku zagubiony, bezbronny, walczący, ale z każdym dniem słabiej. Nieumiejętność nawiązania kontaktu z innym człowiekiem prowadzą do braku porozumienia, zmuszają do biernego ulegania wirowi, jaki go porywa. Bardzo wymowną sceną pokazującą jak bardzo jego rozmowa z innymi jest niemożliwa jest próba rozmowy w pociągu z chłopakiem, który okazuje się niemową. Bohater niczym ślepa monada odbija się o napotykanych ludzi-monady, jak kra, która uderza o inne kry przesuwając je lekko i będąc przez nie przesuwana, niszczona.
„Kra” Grzegorza Strumyka nie jest lekturą łatwą. Wymaga skupienia, zaangażowania, czasu i otwartości na doznania bohatera. Całość wywołuje niepokój związany z sytuacją i miejscem bohatera w świecie.

Nasze życie składa się z tego, co zakryte i odkryte. Widoczne cechy, dostrzegane zachowanie tworzą złudzenie na potrzeby wysnuwania o nas opinii przez innych ludzi. Prawdziwy obraz każdego z nas jest tym, co dla innych pozostaje w ukryciu, to suma doświadczeń, myśli, predyspozycji. Kra jako metafora pojedynczego życia doskonale oddaje problem poruszany w zbiorze opowiadań...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    17
  • Chcę przeczytać
    5

Cytaty

Więcej
Grzegorz Strumyk Kra Zobacz więcej
Grzegorz Strumyk Kra Zobacz więcej
Grzegorz Strumyk Kra Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także