Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem
- Kategoria:
- nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
- Tytuł oryginału:
- Against Empathy: The Case for Rational Compassion
- Wydawnictwo:
- Charaktery
- Data wydania:
- 2017-05-22
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-22
- Data 1. wydania:
- 2016-12-06
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788364721830
- Tłumacz:
- Marek Chojnacki
„To, że ludziom na czymś bardzo zależy, że są emocjonalnie poruszeni, nie wiąże się automatycznie z tym, że czynią dobrze”
EMPATIA:
* Nie może być moralnym kompasem?
* Ludzie najbardziej empatyczni najmocniej wspierają brutalne odwety?
* Nie przyczynia się do wzrostu życzliwości w naszym życiu?
* Pomaganie motywowane empatycznym przymusem jest wyczerpujące?
Czy to możliwe, że empatia nas ogłupia?
Zatem, jeśli nie empatia, to co zamiast niej?
O tym w kontrowersyjnej, ale pasjonującej książce cenionego amerykańskiego psychologa Paula Blooma.
To wybitny specjalista psychologii rozwoju dziecka, psychologii społecznej i psychologii moralności.
Uważa, że empatia jest jak reflektor koncentrujący naszą uwagę na sytuacjach wymagających naszego zaangażowania i pomocy.
Ale reflektor ma ograniczony zasięg - i na tym polega jeden z problemów z empatią.
Nie jedyny.
Często uważamy, że podstawowym źródłem dobra w świecie jest empatia, rozumiana jako umiejętność odczuwania cierpienia innych.
To nasze przekonanie wzmacniają przedstawiciele różnych gałęzi nauki: psychologowie, etycy, filozofowie.
Jednym z najbardziej znanych orędowników empatii jest Barack Obama, były prezydent Stanów Zjednoczonych.
Paul Bloom uważa inaczej.
Według niego tak rozumiana empatia przynosi więcej złego niż dobrego, bo odbiera trzeźwość oceny sytuacji, skłania do podejmowania działań niesprawiedliwych i okrutnych, koncentruje uwagę na szczegółach, a nie na całościowym obrazie.
Nie znaczy to jednak, że Bloom odrzuca każdy rodzaj empatii.
W książce Przeciw empatii w błyskotliwy, logiczny i doskonale uargumentowany sposób wyjaśnia, dlaczego wybiera empatię poznawczą zamiast emocjonalnej.
Nawołuje, abyśmy przywrócili należne miejsce temu, co uczyniło ludzi tak wyjątkowymi istotami – rozumowaniu.
Paul Bloom jest profesorem psychologii na Yale University.
Zdobył międzynarodowe uznanie jako specjalista od psychologii rozwoju dzieci, społecznego rozumowania i moralności.
W badaniach skupia się na tym, jak dzieci i dorośli rozumieją otaczający ich świat fizyczny i społeczny.
Za działalność naukową i edukacyjną otrzymał wiele nagród.
Dotychczas ukazało się osiem jego książek, m.in. To tylko dzieci. Narodziny dobra i zła (pol. wyd. 2013) oraz How Pleasure Works. The New Science of Why we Like What We Like (2010).
Jest też autorem wielu artykułów publikowanych w prestiżowych pismach, m.in. „Science”, „Nature”, „New York Times”, „The New Yorker”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 451
- 64
- 13
- 12
- 10
- 4
- 4
- 2
- 2
- 2
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Przeciw empatii. Argumenty za racjonalnym współczuciem
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Zapewne to odrobinę dziecinne, ale nadal sprawia mi frajdę sytuacja, w której okazuje się, że głosząc jakieś tam obrazoburcze teorie i przekonania, po prostu miałem rację. Kiedy w PRL czekało się na telefon wiele lat, prorokowałem, że jeszcze będą chodzić po domach i proponować założenie telefonu od ręki. Doczekałem się. Kiedy Polacy cmokali z zachwytu nad bezstresowym wychowaniem, pozwalałem sobie krytykować ten pomysł. W latach, w których tysiące ludzi zapisywało się na różne terapie lub warsztaty, gdzie uczyli się asertywności, postrzeganej jako cudowne rozwiązanie i lekarstwo na wszelkie niedobory w relacjach międzyludzkich, pozwalałem sobie wskazywać elementy egoizmu i egocentryzmu takiej postawy, dowodzić, że nie jest taka jednoznaczna, że czasem bywa dobrym pomysłem, ale wcale nie zawsze. Wreszcie przyszła kolej na empatię i jej bezrefleksyjne wychwalanie bez jakiejkolwiek próby rzetelnej oceny.
„Łatwo pojąć, dlaczego tak wielu ludzi uważa empatię za potężną siłę, działającą na rzecz dobra i przemiany moralnej. Łatwo pojąć, dlaczego tak wielu ludzi sądzi, iż jedyny problem z empatią polega na tym, że jest jej w nas za mało. Też w to wierzyłem. I już nie wierzę. Empatia ma swoje zalety. Może być potężnym źródłem przyjemności związanej ze sztuką, wyobraźnią i sportem, może być też cennym aspektem związków intymnych. Ale na ogół jest złym doradcą moralnym. Uzasadnia głupie oceny i często motywuje nas do obojętności i okrucieństwa. Może prowadzić do irracjonalnych i niewłaściwych decyzji politycznych, niszczyć niektóre ważne relacje, na przykład między lekarzem a pacjentem, może sprawić, że będziemy gorszymi przyjaciółmi, rodzicami, mężami i żonami”*.
Paul Bloom, profesor psychologii na Yale University, sformułował takie wnioski dysponując aparatem naukowo-badawczym, po latach badań. Ja, ze swoimi laickimi pomysłami, mam tylko wyczucie czy instynkt oraz długie lata obserwacji życia, postaw, zachowań, zarówno własnych, jak i dziesiątków osób, może setek, z którymi się stykam.
Z wnioskami profesora Blooma mogę się zgadzać lub nie, ale jeśli nie, to obliguje mnie to do znalezienia odpowiedzi na pytanie, na przykład takie oto: a na jakiej podstawie uważam, że on nie ma racji? Odpowiedź: bo taka jest moda albo, bo wszyscy wiedzą, nie jest punktowana. Podobnie jak przekonanie, że milion much lecących do gówna nie może się mylić – ono musi być pyszne.
W „Przeciw empatii” szukałem argumentów, rzetelnych naukowych podstaw do swoich wcześniejszych przeczuć i je tam znalazłem. Uważam, że to bardzo wartościowa pozycja popularno-naukowa, napisana przystępnym językiem, a więc i zrozumiała dla wielu czytelników, choć zapewne nie dla wszystkich.
Na koniec jeszcze cytat z „Roku 1984” Orwella: „Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki”.
---
* Paul Bloom, „Przeciw empatii”, tłumacz: Marek Chojnacki, wyd. Teofrast, 2017, s. 12.
Zapewne to odrobinę dziecinne, ale nadal sprawia mi frajdę sytuacja, w której okazuje się, że głosząc jakieś tam obrazoburcze teorie i przekonania, po prostu miałem rację. Kiedy w PRL czekało się na telefon wiele lat, prorokowałem, że jeszcze będą chodzić po domach i proponować założenie telefonu od ręki. Doczekałem się. Kiedy Polacy cmokali z zachwytu nad bezstresowym...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOkropne bzdury. Autor krytykuje empatię ponieważ ogniskujemy ją na pojedynczych, często bliskich nam osobach, lub takich, które są do nas podobne - a więc krytykuje empatię, ponieważ nie wystarcza nam jej dla innych. Empatia więc mimo wszystko jest wartościowana pozytywnie.
Pozostałe argumenty zupełnie nieprzekonujące. Szukanie dziury w całym, niestety, naukowy bełkot w czystej postaci...
Okropne bzdury. Autor krytykuje empatię ponieważ ogniskujemy ją na pojedynczych, często bliskich nam osobach, lub takich, które są do nas podobne - a więc krytykuje empatię, ponieważ nie wystarcza nam jej dla innych. Empatia więc mimo wszystko jest wartościowana pozytywnie.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPozostałe argumenty zupełnie nieprzekonujące. Szukanie dziury w całym, niestety, naukowy bełkot w...
Bardzo zachowawczo napisana książka (nie wiem, czy to wada czy zaleta). Autor często przytacza czyjeś opinie i wyniki, a dopiero potem ujawnia swój pogląd i wygląda to tak, jakby bał się wprost napisać, o co mu chodzi. Może dlatego, że krytyka empatii jest obecnie utożsamiana z faszyzmem i innymi tego typu ideologiami. W każdym razie wartościowy tytuł, można się z niego dowiedzieć wiele nowych rzeczy, zwłaszcza pod kątem rozróżniania podobnych, ale odrębnych stanów emocjonalnych. Do tego autor cytuje różne zastanawiające wyniki badań, zwracając zarazem uwagę na problemy dotyczące ich metodologii.
Bardzo zachowawczo napisana książka (nie wiem, czy to wada czy zaleta). Autor często przytacza czyjeś opinie i wyniki, a dopiero potem ujawnia swój pogląd i wygląda to tak, jakby bał się wprost napisać, o co mu chodzi. Może dlatego, że krytyka empatii jest obecnie utożsamiana z faszyzmem i innymi tego typu ideologiami. W każdym razie wartościowy tytuł, można się z niego...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTematyka bardzo ciekawa, jednak narracja dla mnie zbyt luźna, często za mało konkretna i nie poprowadzona jasną strukturą.
Tematyka bardzo ciekawa, jednak narracja dla mnie zbyt luźna, często za mało konkretna i nie poprowadzona jasną strukturą.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toProwokacyjny tytul. Ksiazka zmusza do przemyslen.
Prowokacyjny tytul. Ksiazka zmusza do przemyslen.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toInteresująca pozycja. Ale i kontrowersyjna. Zawsze sądziłam, iż empatia jest tym uczuciem, które powinien posiadać każdy z nas. A tu okazuje się, że bardziej wartościowy jest rozum i życzliwe współczucie. Nie zawsze dobre okazuje się wejście w czyjeś buty. A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego tak właśnie jest, sięgnij po tę książkę.
Interesująca pozycja. Ale i kontrowersyjna. Zawsze sądziłam, iż empatia jest tym uczuciem, które powinien posiadać każdy z nas. A tu okazuje się, że bardziej wartościowy jest rozum i życzliwe współczucie. Nie zawsze dobre okazuje się wejście w czyjeś buty. A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego tak właśnie jest, sięgnij po tę książkę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam wrażenie, że to, co proponuje Paul Bloom to trochę szumu o... tak naprawdę kwestie definiowania pewnych zmiennych psychologicznych, czasem trudno uchwytnych, subiektywnych w odbiorze. Niektóre rozdziały faktycznie były interesujące (zwłaszcza opisujące eksperymenty na mnichach i neuronalne rozbieżności stojące u podłoża współczucia i empatii),ale czasem to po prostu krążenie w kółko głównej tezy, zawartej w tytule.
Mam wrażenie, że to, co proponuje Paul Bloom to trochę szumu o... tak naprawdę kwestie definiowania pewnych zmiennych psychologicznych, czasem trudno uchwytnych, subiektywnych w odbiorze. Niektóre rozdziały faktycznie były interesujące (zwłaszcza opisujące eksperymenty na mnichach i neuronalne rozbieżności stojące u podłoża współczucia i empatii),ale czasem to po prostu...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPonad dwa i pół tysiąca lat tłumaczenia i zachęcania do przezwyciężania instynktów i emocji rozumem... i wciąż jak grochem o ścianę.
Tak, nieświadomi i nierozwinięci ludzie są niewolnikami swoich instynktów, popędów, intuicji, przeczuć, pragnień i emocji. I nie, nie jesteśmy na to skazani - czasem wystarczy tylko przekroczyć samego siebie i zdać sobie sprawę z determinantów, które "pozbawiają" nas Wolnej Woli. Dokładnie na tym polega "porzucanie zwierzęcości na rzecz boskości" czy "przezwyciężania ciała na rzecz ducha".
Ja nie dowiedziałem się niczego nowego, poza tym, że istnieje wiele badań naukowych, obalających powszechne mity na temat rzekomego obrazu człowieka jako wyjątkowego zwierzęcia, a wyjątkowego tylko z tego względu, że z jego "automatu cielesnego" wydobywa się uboczny efekt w postaci świadomości/woli/rozumu, jak gwizd pary uchodzącej z silnika lokomotywy.
Od lat staram się tłumaczyć wszystkim bzdury związane z empatią, która jest niemal tak często przywoływana w debacie publicznej, jak demokracja, wolność i równość - a przy tym równie nierozumiana.
Książka ta jest niezwykle przystępnie napisana. Współczesne czasy "emocjoholizmu" sprawiają, że powinna być obowiązkową lekturą w szkołach średnich.
Osobiście w swoich poglądach posuwam się jeszcze dalej niż Bloom i momentami śmieszyło mnie jego zachowawcze tłumaczenie, jakby obawiał się uszkodzić czytelnika faktami - ale to jest kolejna zaleta tej książki - stroniąc od radykalizmu zyska większą przychylność małoświadomych czytelników.
-----------------------------------
"Empatia - zdolność - powszechnie uznawana za dar - do patrzenia na świat oczyma innych, do odczuwania tego, co inni czują. Łatwo zrozumieć, dlaczego tak wielu ludzi uważa empatię za potężną siłę, działającą na rzecz dobra i przemiany moralnej. Łatwo pojąć, dlaczego tak wielu ludzi sądzi, iż jedyny problem z empatią polega na tym, że jest jej w nas za mało.
Też w to wierzyłem. I już nie wierzę. Empatia ma swoje zalety. Może być potężnym źródłem przyjemności związanej ze sztuką, wyobraźnią i sportem, może być też cennym aspektem związków intymnych. Ale na ogół jest złym doradcą moralnym. Uzasadnia głupie oceny i często motywuje nas do obojętności i okrucieństwa. Może prowadzić do irracjonalnych i niewłaściwych decyzji politycznych, niszczyć niektóre ważne relacje, na przykład między lekarzem a pacjentem, może sprawić, że będziemy gorszymi przyjaciółmi, rodzicami, mężami i żonami. Jestem przeciwny empatii, a jednym z celów tej książki jest przekonanie czytelników, by również byli przeciwko niej. [...] Występując przeciwko empatii nie twierdzę, że powinniśmy być egoistyczni i niemoralni. Wręcz przeciwnie. Uważam, że jeśli mamy być dobrymi ludźmi, którzy troszczą się o innych, to lepiej wyjdzie nam to bez empatii".
"W ogólnym rozrachunku empatia wywiera negatywny wpływ na ludzkie życie. Nie jest cholesterolem. Jest słodkim napojem gazowanym, kuszącym i smakowitym, ale szkodliwym". (na koniec rozdziału doprecyzowuje, że nie do końca, ale cytat ten zamieszczam, aby skłonił do myślenia)
"Widzimy zatem, że nasze reakcje na innych, nie wyłączając reakcji empatycznych, odzwierciedlają pierwotne uprzedzenia, preferencje i osądy. Dowodzi to, iż empatia nie może nas po prostu umoralniać. Związek pomiędzy nią a moralnością musi być bardziej skomplikowany, gdyż odczuwanie empatii zależy od wcześniejszych decyzji o tym, kto zasługuje na naszą uwagę i troskę, kto się liczy, kim warto się przejmować - a to są wybory moralne. Empatia nie skłania nas do moralnej oceny narkomana chorego na AIDS. To raczej nasza moralna ocena danej osoby rozstrzyga o tym, czy odczuwamy wobec niej empatię".
"Badania, o których mówiliśmy, strącają empatię z piedestału. Odzwierciedlamy uczucia innych, ale w ograniczonym zakresie; cierpienie empatyczne różni się od rzeczywistego cierpienia. Empatia zależy też od naszego stosunku do danego człowieka. Nie zawsze jest więc tak, że jeśli czujemy, że ktoś jest godzien naszej życzliwości (ponieważ kiedyś był życzliwy wobec nas albo po prostu dlatego, że jest taki, jak my),i dopiero wtedy odczuwamy empatię. Wreszcie empatię emocjonalną - czyli tę, o której traktuje ta książka - należy oddzielić od kluczowej umiejętności rozumienia innych ludzi".
"Wysoki poziom empatii nie czyni nas dobrymi ludźmi, a jej niski poziom nie sprawia, że stajemy się źli. W kolejnych rozdziałach zobaczymy, że dobroć może wiązać się z bardziej zdystansowanymi uczuciami współczucia i troski, zaś zło może mieć więcej wspólnego z brakiem współczucia, z niezważaniem na dobro innych i niezdolnością do kontrolowania własnych popędów".
"Powiem coś miłego o ekonomistach i wierzcie mi, że nie przyjdzie mi to łatwo. Jako profesor mogę wam zdradzić, że nie należą oni do najpopularniejszych członków wspólnoty akademickiej; kolegów rażą ich absurdalnie wysokie pensje, drogie garnitury i częste wpadki, gdy nie udaje im się przewidzieć kolejnych kryzysów. Niemniej fakt, że stosują oni zimną kalkulację ekonomiczną, czasem stawia ich w jednym rzędzie z aniołami, gdyż starają się być zawodowo nieczuli na wszelkiego rodzaju uprzedzenia i sympatie, którym ulega większość ludzi.
Większość ekonomistów wierzy na przykład w dobroczynne skutki wolnego handlu. Dzieje się tak w dużej mierze dlatego, że w przeciwieństwie do polityków i wielu obywateli nie chcą oni dostrzegać jakiejkolwiek istotnej różnicy pomiędzy życiem ludzi w naszym kraju a życiem mieszkańców innych części świata. Gdyby prezydent Stanów Zjednoczonych twierdził, że nie powinniśmy walczyć o utrzymanie miejsc pracy w Ameryce - przecież rodziny meksykańskie są równie ważne, jak rodziny w USA - nie utrzymałby się długo na swoim stanowisku. Ekonomiści jednak uznają podobne opinie za czyste uprzedzenia, pogarszające sytuację na świecie.
Warto zastanowić się, dlaczego ekonomia jest czasem nazywana "ponurą nauką". Tego pejoratywnego określenia użył po raz pierwszy w XIX wieku Thomas Carlyle, zestawiając ekonomię z takimi "radosnymi naukami", jak muzyka czy poezja: "Trzeba stwierdzić, że nie jest to radosna nauka, jak inne, które znamy; nie, jest to nauka okrutna i zła, odstręczająca i smutna. Aby dodać jej nieco wzniosłości, moglibyśmy nazwać ją nauką ponurą".
Carlyle napisał te słowa w określonym kontekście. Chciał bowiem ośmieszyć ekonomistów sprzeciwiających się sprawie, w której obronę bardzo emocjonalnie się zaangażował.
Co to za sprawa, wobec której ekonomiści byli tak negatywnie nastawieni? Niewolnictwo. Carlyle opowiadał się za ponownym wprowadzeniem niewolnictwa w Indiach Zachodnich i denerwowało go, że ekonomiści sprzeciwiali się temu rozwiązaniu. Pomyślmy o tym, gdy będziemy mieli ochotę zganić ekonomistów i ich chłodne podejście do ludzkich spraw, albo gdy usłyszymy, że ktoś utożsamia silne uczucia z dobrocią, a chłodne rozumowanie z oschłością i brakiem życzliwości. W realnym świecie, jak widzieliśmy, jest dokładnie odwrotnie".
"Być może empatia jest jak mleko. Dorośli nie potrzebują mleka; doskonale się bez niego obywamy. Potrzebują go natomiast małe dzieci".
"Co ciekawe, badania Buffone i Poulina wykazały też, że silniejszy związek pomiędzy empatią a agresją zachodzi u tych badanych, którzy ze względu na swą konstytucję genetyczną byli bardziej wrażliwi na wazopresynę i oksytocynę, hormony związane z takimi postawami, jak współczucie, okazywanie pomocy i empatia. Nie chodzi zatem jedynie o to, że pewne sytuacje wywołują empatię i w rezultacie wyzwalają agresję. Chodzi o to, że pewien rodzaj ludzi jest bardziej podatny na taką stymulację. [...] Podobnie jak Buffone i Poulin w swoich badaniach genetycznych, odkryliśmy, że im bardziej ludzie są empatyczni, tym wyższych kar się domagają".
"Jednocześnie jednak moja krytyka empatii zakłada racjonalność. Twierdzenie "Ten rodzaj sądów jest ułomny", moje przekonanie o jego prawdziwości i oczekiwanie, że przekonam do niego moich czytelników, zakładają zdolność psychologiczną wolną od tej ułomności. Podważając znaczenie empatii twierdzę zatem, że choć ulegamy wpływom odczuć w rodzaju empatii, to nie jesteśmy ich niewolnikami. Możemy osiągnąć lepsze rezultaty, polegając na rachunku strat i zysków w takich kwestiach, jak decyzja o przystąpieniu do wojny albo uznanie, że życie obcego człowieka jest warte tyle samo, co życie naszego dziecka, choć przecież kochamy nasze dziecko i nie darzymy obcego żadnym szczególnie serdecznym uczuciem.
Przekonanie, że natura ludzka ma dwa różne oblicza - emocje versus rozum, uczuciowe intuicje versus racjonalne rozumowanie - jest najstarszą i najtrwalszą teorią psychologiczną. Znajdujemy je już u Platona, a obecnie stanowi trzon podręcznikowych ujęć procesów poznawczych, zakładających dychotomię pomiędzy "gorącymi" i "zimnymi" procesami mentalnymi, pomiędzy intuicyjnym "Systemem I" i deliberatywnym "Systemem II". Kontrast ten znakomicie ujmuje tytuł bestselera Daniela Kahnemana "Pułapki myślenia: o myśleniu szybkim i wolnym".
Wielu ludzi jednak uważa dziś, że myślenie deliberatywne - cold cognition, system II - jest zasadniczo bezsilne. Opowiadanie się za kluczową rolą myślenia deliberatywnego jest postrzegane jako pogląd filozoficznie naiwny, psychologicznie niewyrafinowany, a nawet politycznie podejrzany.
Napisałem jakiś czas temu krótki artykuł do "NY Timesa", podsumowujący badania nad tym, jak trudno jest wniknąć w umysły innych. Dowodzę w nim, że mamy trudności z czymś, co nazywa się niekiedy "empatią poznawczą". Sądziłem, że spotkam się z protestami, i tak też się stało, ale najbardziej zaskoczyła mnie reakcja na ostatnie zdanie artykułu, które brzmiało: "Powinniśmy raczej rozwinąć w sobie zdolność do dystansowania się oraz do kierowania się obiektywną i sprawiedliwą moralnością".
Sądziłem, że jest to rozsądne, a właściwie nawet nieco nudne zakończenie, ale recenzenci rzucili się na nie, pytając - często szyderczo - na czym właściwie miałaby polegać taka obiektywna i sprawiedliwa moralność. Czy coś takiego w ogóle istnieje? Jeśli tak, to dlaczego mielibyśmy sądzić, że jest to coś dobrego? W podobnym tonie napisał do mnie kiedyś pewien profesor socjologii, informując mnie grzecznie, iż fakt, że tak bardzo akcentuję znaczenie rozumu, wyraża szczególny punkt widzenia białego mężczyzny z Zachodu. Nie powiedział tego wprost, ale bardzo kulturalnie dał mi do zrozumienia, że powinienem poważnie zastanowić się nad swoimi przywilejami.
Ten rodzaj reakcji naprawdę mnie zdumiewa. Istnieje bardzo wiele opinii na temat tego, jakiego rodzaju moralnością powinniśmy się kierować - filozofia moralna to trudna dyscyplina - ale sądzę, że opowiadanie się za obiektywną i sprawiedliwą moralnością jest czymś oczywistym. Czy wolelibyśmy moralność subiektywną i niesprawiedliwą?
Mógłbym zrozumieć, gdyby jakiś zwolennik empatii dowodził (polemizując ze mną),że empatia naprawdę może być sprawiedliwa i obiektywna lub że empatia jest koniecznym elementem sprawiedliwości i obiektywnej moralności, lub że przynajmniej empatia nie jest niekompatybilna ze sprawiedliwością i obiektywną moralnością. Dopuszczam pogląd, że zasadnicza teza tej książki jest fałszywa i że w ostatecznym rozrachunku empatia okazuje się przydatna, jeśli chcemy podejmować mądre i sprawiedliwe decyzje. Dopuszczam też pogląd, że w osobistych sytuacjach przydaje się nieco stronniczości - jeśli topiłoby się jednocześnie moje dziecko i ktoś obcy, a ja mógłbym uratować tylko jedną osobę, uratowałbym moje dziecko i nie uważam, że byłby to niewłaściwy wybór. A zatem stronniczość empatii i innych procesów psychicznych może być moralnie słuszna, przynajmniej niekiedy. Poglądy te zasługują na poważne rozważenie i w książce tej starałem się do ni ustosunkować.
Trudno mi jednak traktować poważnie twierdzenie, że w sprawach publicznych należy postępować w sposób niesprawiedliwy i subiektywny (to jest, że na przykład biali politycy powinni stanowić prawa, które faworyzują białych i dyskryminują czarnych). Co do opinii wspomnianego wyżej profesora socjologii, to przekonanie, że racjonalność to wyłącznie sprawa białych mężczyzn z Zachodu jest wyrazem postawy, w której skrajność ideologii postmodernistycznej łączy się z najbardziej zacofanymi poglądami bigota spod budki z piwem. W rzeczy samej nie ma powodów, by sądzić, że osoby nie będące białymi mężczyznami mają jakieś szczególne problemy z rozumem. Co się zaś tyczy zachodnich uprzedzeń, odsyłam mojego adwersarza do naszych wcześniejszych rozważań, w których wspomniałem o pewnych szczególnie jasnych intuicjach teologii buddyjskiej na temat przeceniania empatii.
Jest jednak inny argument krytyczny, zasługujący na o wiele więcej uwagi. Sprowadza się on do zastrzeżenia, że niezależnie od swoich walorów nasz rozum jest po prostu za słaby. Student pierwszego roku uczęszczający na zajęcia z wstępu do psychologii prawdopodobnie na pierwszym wykładzie usłyszy, że Arystoteles, definiując człowieka jako zwierze rozumne, całkowicie się mylił. Jesteśmy raczej istotami, które kierują się intuicją, emocjami i odczuciami. System I dominuje; System II zajmuje dalekie, drugie miejsce. Twierdzi się, że dowiodły tego neuronauki, odkrywając dominującą rolę emocjonalnych części mózgu, a wspierają je wybitne prace z zakresu psychologii kognitywnej i społecznej. Współcześni psychologowie często nie bardzo wiedzą, co zrobić z Freudem, ale zgodziliby się z nim co do kluczowej pozycji nieświadomości.
Chcę zakończyć tę książkę odpowiedzią na tego rodzaju argumenty, dowodząc, że nie jesteśmy tacy głupi, jak sądzi wielu badaczy i uczonych. Następnie zaś, ponieważ wszyscy kochamy zaskakujące zakończenia, powiem coś miłego o empatii..." (dalej rozprawia się z twierdzeniami w stylu "ludzie nie są racjonalni" albo "ogon macha psem", ale to już sobie sami doczytacie ;)
Ponad dwa i pół tysiąca lat tłumaczenia i zachęcania do przezwyciężania instynktów i emocji rozumem... i wciąż jak grochem o ścianę.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTak, nieświadomi i nierozwinięci ludzie są niewolnikami swoich instynktów, popędów, intuicji, przeczuć, pragnień i emocji. I nie, nie jesteśmy na to skazani - czasem wystarczy tylko przekroczyć samego siebie i zdać sobie sprawę z...
jasno, klarownie i ciekawie...
jasno, klarownie i ciekawie...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to