Psychoterapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach

Okładka książki Psychoterapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach Tomasz Witkowski
Okładka książki Psychoterapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach
Tomasz Witkowski Wydawnictwo: Bez Maski nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Wydawnictwo:
Bez Maski
Data wydania:
2018-04-16
Data 1. wyd. pol.:
2018-04-16
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788393800360
Tagi:
psychologia psychiatria psychoterapia
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
66 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
41
19

Na półkach:

Jakie to było ciężkie do przebrnięcia. Miałam wrażenie, że autor ma już tak wyrobione zdanie nt. psychoterapii, że nawet rozmowa z samym guru nie sprawiłaby, że spojrzałby nieco przychylniejszym okiem. Próby uchwycenia psychoterapii w ramy metodologii z innych dziedzin. Niemniej jednak wartościowe historie pacjentów. Podobał mi się rozdział z Andrzejem Śliwerskim. Bardzo konkretne i rzeczowe odpowiedzi psychoterapeuty. Dużo w tej książce krytyki wymierzonej w stronę psychoterapii psychoanalitycznej i psychodynamicznej. Może tak naprawdę trzeba było się skupić dokładnie na tym wątku i zgłębić konkretnie ten jeden temat. Nurty psychoterapeutyczne różnią się znacznie w założeniach, postulatach, a także narzędziach, których się używa. Uważam, że lepszym pomysłem byłaby krytyka konkretnego nurtu, a nie wszystkiego po trochu. Jak psychoterapeuta CBT ma się odnieść do praktyki Gestaltowca. Psychoterapeuci często nawet nie znają założeń innych szkół, bo nie jest to konieczne, żeby praktykować nurt, który się wybrało. Rozumiem, że autor nie znalazł tylu chętnych, by dobrać terapeutów odpowiednich nurtów do odpowiednich przypadków, ale taki misz-masz, jaki się stworzył nieco mija się z celem. Wartościowe jest jednak przesłanie, które płynie niemalże z każdego rozdziału, że nie każdy terapeuta zasługuje na uznanie, a także to, że brak odpowiednich zapisów prawnych dotyczących tego zawodu potęguje ogromny chaos i samowolkę. Inna ważna myśl: psychoterapia nie jest dla każdego. Zostawiam ocenę 6, ponieważ sama próba napisania czegoś takiego, wetknięcia kija w mrowisko wydaje mi się warta docenienia.

Jakie to było ciężkie do przebrnięcia. Miałam wrażenie, że autor ma już tak wyrobione zdanie nt. psychoterapii, że nawet rozmowa z samym guru nie sprawiłaby, że spojrzałby nieco przychylniejszym okiem. Próby uchwycenia psychoterapii w ramy metodologii z innych dziedzin. Niemniej jednak wartościowe historie pacjentów. Podobał mi się rozdział z Andrzejem Śliwerskim. Bardzo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
343
13

Na półkach:

Merytoryczna, choć bardzo rozwlekła. Mimo zwykle wnikliwego angażowania się w literaturę tu - w połowie książki -zaczęłam omijać pewne fragmenty wypowiedzi ekspertów. Oddaję wkład pracy autorowi, poświęcenie tematowi, jednak konwencja książki była dla mnie męcząca. Język dialogowy autora typowo dziennikarski, choć często nieuważny i eksponujący fanatyzm tez. Polecam dla rozmów z poszkodowanymi, jednak jest to lektura bardziej dla przeciwników zjawiska psychoterapii lub dla samych "członków" tego środowiska, niźli open-minding dla przeciętnego konesera true crime/reportażu.

Merytoryczna, choć bardzo rozwlekła. Mimo zwykle wnikliwego angażowania się w literaturę tu - w połowie książki -zaczęłam omijać pewne fragmenty wypowiedzi ekspertów. Oddaję wkład pracy autorowi, poświęcenie tematowi, jednak konwencja książki była dla mnie męcząca. Język dialogowy autora typowo dziennikarski, choć często nieuważny i eksponujący fanatyzm tez. Polecam dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
60
1

Na półkach:

Stronnicza, a nawet mocno stronnicza. Mimo, że autor twierdzi, że chce być neutralny, zupełnie tego w jego wypowiedziach, a nawet pytaniach nie widać. Pytania są sugerujące. konkretniej - sugerują odpowiedzi stawiające w negatywnym świetle terapeutów, psychoterapię właściwie w każdej modalności. I rozumiem jak najbardziej, że ktoś takie poglądy mieć może, z którymi ja osobiście się nie zgadzam, ale nie wszyscy zgadzać się musimy. Jednak w jakim celu podkreślać swoją neutralność, której w tym temacie nie ma?

Idąc dalej, zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie przedstawienie historii z perspektywy osób głęboko zaburzonych. Rozumiem, że należy jakąś perspektywę przyjąć, natomiast perspektywa osoby z zaburzeniem antyspołecznym, borderline i z kilkoma innymi ‚dodatkami’ jest moim zdaniem wątpliwie wiarygodna.

Warto wiedzieć, jakie błędy terapeutów występują, co nie powinno się wydarzyć, co jest sygnałem do niepokoju. przekaz tych treści jednak, moim zdaniem, pozostawia wiele do życzenia.

Stronnicza, a nawet mocno stronnicza. Mimo, że autor twierdzi, że chce być neutralny, zupełnie tego w jego wypowiedziach, a nawet pytaniach nie widać. Pytania są sugerujące. konkretniej - sugerują odpowiedzi stawiające w negatywnym świetle terapeutów, psychoterapię właściwie w każdej modalności. I rozumiem jak najbardziej, że ktoś takie poglądy mieć może, z którymi ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
44
44

Na półkach: , ,

„Jeśli widzisz wyraźnie, że ktoś robi ci ‘wodę’ z mózgu , to nie ma żadnego znaczenia, ile certyfikatów posiada ta osoba”. [s.92]

DLA KOGO: Moim zdaniem przede wszystkim dla psychoterapeutów, bo „Nie ma lepszej lekcji pokory niż poznanie historii skrzywdzonych pacjentów i chwila refleksji nad tym, co sami robimy, prowadząc terapie”. [s.245]. Nie wiem czy skorzystają z niej sami pacjenci, obecni lub przyszli, gdyż książka utrzymana jest w tonie krytykującym i trudno wyłapać te fragmenty, które mówią np. o tym, jak terapia powinna lub nie powinna wyglądać. Bałabym się, że zniechęci kogoś do poszukiwania pomocy, która mimo wszystko może być ostatecznym ratunkiem.

CO W ŚRODKU:
- Pan Tomasz Witkowski podjął się trudnego zadania przedstawienia psychoterapii jako czegoś nie tylko niedziałającego, ale również szkodliwego. Doceniam tę próbę, a nawet uważam, że warto mówić o tym, co się nie udało i dlaczego, bo może to pomóc uniknąć w przyszłości błędów terapeutom, a złego wyboru pacjentom. Niestety nie znalazłam w książce wyjaśnienia niepowodzeń terapeutycznych, które dotknęły wypowiadające się osoby. Rozumiem trudność, bo one same nie muszą tego wiedzieć, wszak zwróciły się po pomoc do specjalisty ufając, że ją otrzymają. Jednak zabrakło mi chyba podsumowania co mogło pójść nie tak i dlaczego, nawet hipotetycznie. Każdy wywiad z byłym pacjentem komentuje specjalista, jednak są oni (co również zrozumiałe, nie znają przecież pacjentów, o których mowa) dość zachowawczy w swoich opiniach.

- Odniosłam również wrażenie, że choć Autor pisze we wstępie, że stara się być neutralny, to w moim odczuciu tak formułuje pytania i prowadzi rozmowy, by przemycić jak najwięcej swoich poglądów i przemyśleń, często zahaczając nawet o filozofię (i nie mówię to metaforze jabłek i beczki, bo akurat ona jest użyta całkiem fortunnie). Miejscami jest naprawdę prowokujący, jak w porównaniach terapii do religii.

- Z kilkoma stwierdzeniami się zgadzam. Zawód terapeuty nie jest dla każdego, to bardzo specyficzna forma pomocy wymagająca bardzo dużej samoświadomości i wiedzy, jednocześnie jej przejście wcale nie powoduje, że człowiek staje się członkiem jakiegoś elitarnego grona mogącego robić co mu się podoba. Dlatego nadzór nad terapiami i regulacje są potrzebne. Tak samo jak ja widzę wartość w mówieniu o tym, co się nie udało, ale warto byłoby dodać dlaczego i co można z tym zrobić. Wiemy już, że według Autora terapie nie działają i są szkodliwe, jakie w takim razie proponuje rozwiązanie?

- Zgadzam się również, że promowanie terapii powinno przebiegać w inny sposób niż obecnie. Popularyzowanie tej formy pomocy sprawiło, że wiele osób otrzymało pomoc, której potrzebowało i się tego nie wstydzi. Jednak skoro już coś promujemy, to powinniśmy również edukować jak wybrać terapeutę; jak terapia powinna wyglądać, a jak nie; jak przebiegać; co dawać; jak się możemy czuć, jak nie; kiedy warto zrezygnować, zmienić terapeutę; a przede wszystkim, że terapie prowadzone są w różnych nurtach i jest to ważne, bo rzutuje na jej przebieg.

- Dodam, że sama skończyłam studia psychologiczne, choć terapeutką nie jestem. Uczyłam się jednak przez 5 lat tego wszystkiego, o czym Autor pisze w swojej książce i daleka jestem od stwierdzenia, że to ja byłam tak świadomą i rozumiejącą studentką czy że moja uczelnia była wybitnie dobrze przygotowana do prowadzenia kierunku, ale od 1 roku miałam nacisk na krytyczne myślenie i opieranie się na dowodach naukowych. Praktyka oparta na dowodach stanowiła dużą część każdego przedmiotu oraz dodatkowy fakultet. Cały przedmiot poświęcono na różnicowanie chorób medycznych (np. zaburzenia pracy tarczycy) od tych wymagających pomocy psychologicznej. Nigdy nie chodzi również o obarczenie winą rodziców, tylko zrozumienie jak ich zachowanie wpłynęło na nasze aktualne życie, że to wynik ich doświadczeń czy być może chorób i nauczenie się żyć z tą nową wiedzą adaptacyjnie (polecam książkę „Toksyczni rodzice”).

- Uważam lekturę za wartościową nawet mimo jej jednoznacznego w moim odczuciu charakteru oskarżającego. Myślę, że warto mówić o tym, że terapia może nie zadziałać, może trwać długo, może mieć etapy, może być trudna. Zdecydowanie za mało się mówi o przypadkach osób, którym faktycznie nie pomogła. Analiza dlaczego i co z tym można zrobić byłaby bardzo wartościowa dla wszystkich terapeutów.

- Czuję złość, gdy myślę o tym, co spotkało osoby wypowiadające się w książce jako byli pacjenci. Nie powinno mieć to miejsca, a jednocześnie powinni mieć gdzie zgłosić się po pomoc i ją otrzymać. Sami opisują jednak, że trafiali również na dobrych terapeutów, więc jeśli ja miałabym posłużyć się metaforą beczki i jabłek – dla mnie to jednak zgniłe jabłka (nieodpowiedni terapeuci),ale również dziurawa miejscami beczka (wiele można poprawić w całym systemie).

- A odpowiadając dlaczego psychoterapeuci biorą pieniądze za usługę terapeutyczną – może z tego samego powodu, z którego Pan Tomasz Witkowski swoją książkę sprzedaje, a nie rozdaje?

„Jeśli widzisz wyraźnie, że ktoś robi ci ‘wodę’ z mózgu , to nie ma żadnego znaczenia, ile certyfikatów posiada ta osoba”. [s.92]

DLA KOGO: Moim zdaniem przede wszystkim dla psychoterapeutów, bo „Nie ma lepszej lekcji pokory niż poznanie historii skrzywdzonych pacjentów i chwila refleksji nad tym, co sami robimy, prowadząc terapie”. [s.245]. Nie wiem czy skorzystają z niej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
870
854

Na półkach:

Odczekała sobie na półce ta książka długi czas. Jednak w ramach naszego podcastu Rozmowy dla dorosłych szykujemy się, żeby porozmawiać o terapiach, uznałem, że to bardzo dobry moment. Tomasz Witkowski, którego niezmiernie cenię za krytyczne podejście do tego co dzieje się w psychologii (oraz psychoterapii) w Polsce, kilka lat temu opublikował książkę Psychoterapia bez makijażu. Jest to zbiór rozmów z pacjentami oraz terapeutami dotyczącymi “ciemnej” strony różnego rodzaju terapii, czyli tego, czy terapie mogą być szkodliwe dla pacjentów.
[...]
całość:
https://www.speculatio.pl/psychoterapia-bez-makijazu

Odczekała sobie na półce ta książka długi czas. Jednak w ramach naszego podcastu Rozmowy dla dorosłych szykujemy się, żeby porozmawiać o terapiach, uznałem, że to bardzo dobry moment. Tomasz Witkowski, którego niezmiernie cenię za krytyczne podejście do tego co dzieje się w psychologii (oraz psychoterapii) w Polsce, kilka lat temu opublikował książkę Psychoterapia bez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
955
868

Na półkach:

Bardzo dobra. Oczywiście tendencyjna, ale to przecież wynika z tytułu - to są rozmowy o niepowodzeniach, a nie o sukcesach.

Bardzo dobra. Oczywiście tendencyjna, ale to przecież wynika z tytułu - to są rozmowy o niepowodzeniach, a nie o sukcesach.

Pokaż mimo to

avatar
425
425

Na półkach:

Nieco tendencyjna teza o niedziałającej psychoterapii, a nawet wręcz szkodliwej dla pacjentów, poparta bardzo już tendencyjnymi wywiadami z osobami z poważnymi problemami psychicznymi, które wg mnie nie powinny być poddawane psychoterapii. Tutaj upatruję największego błędu i winy psychoterapeutów, którzy podjęli się leczenia tych ludzi. Rozmowy z pacjentami tak, czy inaczej ciekawe, temat rzadko poruszany w literaturze, warto więc przeczytać.

Nieco tendencyjna teza o niedziałającej psychoterapii, a nawet wręcz szkodliwej dla pacjentów, poparta bardzo już tendencyjnymi wywiadami z osobami z poważnymi problemami psychicznymi, które wg mnie nie powinny być poddawane psychoterapii. Tutaj upatruję największego błędu i winy psychoterapeutów, którzy podjęli się leczenia tych ludzi. Rozmowy z pacjentami tak, czy inaczej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
34

Na półkach:

Cieszę się, że w świecie w którym psychoterapia jest kreowana jako remedium na wszelkie problemy, ktoś wreszcie odważył się napisać o ciemniejszej stronie, która ludzie mogą dostrzec jedynie po wielu latach zmarnowanych w gabinecie. Książka porusza i podkreśla problemy których jako osoba mająca kontakt z terapią doświadczyłam, a także o których w "podziemiach " Internetu piszą ludzie pokrzywdzeni przez terapię, których głosu nikt nie słyszy . Poniższe komentarze zaś ukazują jak hermetyczne jest środowisko psychoterapeutów, co tylko dowodzi i podkreśla prawdziwość książki. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich którzy planują rozpocząć terapię lub są w jej trakcie.
Dziękuję dr Witkowskiemu za mierzenie się z tematem, książkę, wytrwałość.

Cieszę się, że w świecie w którym psychoterapia jest kreowana jako remedium na wszelkie problemy, ktoś wreszcie odważył się napisać o ciemniejszej stronie, która ludzie mogą dostrzec jedynie po wielu latach zmarnowanych w gabinecie. Książka porusza i podkreśla problemy których jako osoba mająca kontakt z terapią doświadczyłam, a także o których w "podziemiach "...

więcej Pokaż mimo to

avatar
366
336

Na półkach:

Książka, z której wynika (lub ma wynikać),że psychoterapia jest bez sensu i nic nie daje a nawet może zaszkodzić - z czym generalnie się całkowicie zgadzam, na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji doświadczeń wielu innych ludzi, na przestrzeni wielu długich lat! :-)

Najciekawsze jest pod koniec, str. 345: opowieść (rozmowa) terapeuty, który doszedł do wniosku, że jego praca nie przynosi nic dobrego pacjentom i zrezygnował z zawodu, bo uznał, że psychoterapia, to fikcja!

Moim zdaniem: mądry gość a przy tym odważny - parę ładnych lat kształcenia się i ciepła posadka polegająca na ciągnięciu kasy od zagubionych a często naprawdę chorych ludzi, na prywatnych tzw. sesjach tak zwanej psychoTERAPII, poszły się gonić, więc trzeba było się wziąć do jakiejś prawdziwej, pożytecznej roboty.

Powiem tak: psychoTERAPIA jest w 90% procentach terapią (czyli LECZENIEM) tylko z nazwy, ponieważ rezultaty są takie, że gdyby chirurdzy mieli podobne, to połowa każdego miasta i wioski byłaby cmentarzem... :-)) Pozostałe 10% to nie tyle sensu stricto leczenie, co raczej wsparcie i doping (na przykład w grupie, albo możliwość intymnego wygadania się w cztery oczy) dla osób, które same już na tyle się odnalazły i rozwiązały własne problemy lub się z nimi pogodziły i nauczyły żyć, i idą jakąś sensowną w miarę życiową ścieżką, że taki doping jest dla nich po prostu rodzajem pomocnej wzmacniającej energii od innych ludzi - i takie procesy, owszem, się zdarzają, i w taki sposób można z psycho"terapii" skorzystać.

Przestrzegam przed psycho"terapią" (jeszcze nie daj Boże płatną!) wszystkich tych, którzy mają jakiekolwiek poważniejsze zaburzenia życia emocjonalnego, osobowości (nie wspomnę już nawet o zaburzeniach psychotycznych, bo przed tym to sami "psychoterapeuci" częstokroć zwiewają, twierdząc, że jednak leki, mimo, że zwykle lekom są przeciwni...) - a więc nic z tego nie będzie, bo to nie działa a wiedza i metody są dopiero w powijakach i to niezależnie od szkoły, czy kierunku "terapeutycznego".

Lepiej już wydać te ciężko zarobione pieniądze na fundnięcie sobie lub rozumiejącemu nas, życzliwemu przyjacielowi... wycieczki dookoła świata chociażby - czyli czegoś, co przyczyni się do rozwoju, relaksu, poprawy samopoczucia i da więcej radości życia, albo przyniesie nam lub drugiemu człowiekowi jakikolwiek
prawdziwy pożytek...

Chyba co nieco odbiegłem od tematu... sorry! :D ale może komuś ta długawa dygresja na coś się przyda i posłuży ku owocnym przemyśleniom.

Książka, z której wynika (lub ma wynikać),że psychoterapia jest bez sensu i nic nie daje a nawet może zaszkodzić - z czym generalnie się całkowicie zgadzam, na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji doświadczeń wielu innych ludzi, na przestrzeni wielu długich lat! :-)

Najciekawsze jest pod koniec, str. 345: opowieść (rozmowa) terapeuty, który doszedł do wniosku,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4
4

Na półkach:

Oglądałem kiedyś film dokumentalny o amerykańskim płaskoziemcu, denialiście, który ze swojej paranoi stworzył całkiem dochodową działkę (książki, odczyty, występy w mediach, spore grono akolitów, itp.). Im bardziej był aktywny, tym więcej zarabiał. Taka skuteczna forma marketingu - „moja gęba jest wszędzie”. Któregoś dnia, chcąc po raz kolejny pokazać się w mediach zaczaił się pod jakimś budynkiem publicznym na jednego z trzech pierwszych ludzi, którzy wylądowali na Księżycu (uczestników wyprawy Apollo 11). Kiedy ów się pojawił, płaskoziemiec podbiegł do niego (kamerzysta za nim) i tarasując mu przejście zaczął atakować pytaniami typu: dlaczego, od lat, bierze udział w tym wielkim kłamstwie, jakoby człowiek wyleciał kiedykolwiek w przestrzeń kosmiczną. Astronauta z Apollo 11, po krótkiej, bezskutecznej próbie ominięcia szaleńca, po prostu strzelił go w pysk. Kiedy to oglądałem, przeżyłem takie malutkie katharsis - to była, w tych okolicznościach, najlepsza odpowiedź.
Tomasz Witkowski ma więcej szczęścia. Nie dość, że nikt mu nie dał do tej pory w pysk, to jeszcze kilku desperatów z grona ludzi zajmujących się psychoterapią zgodziło się na wywiady, które w „Psychoterapii bez makijażu” stanowią komentarz do przypadków poszkodowanych klientów psychoterapii. I to jest mocna strona tej książki - będzie o tym trochę, dalej.
Czytam wszystko, co pisze Witkowski. Uważam jego książki za lekturę obowiązkową, ponieważ psychologia jest od kilku lat moją pasją (jestem również po kilku latach psychoterapii). Zdążyłem więc przyzwyczaić się, że jest tendencyjny, wybiórczy, jednostronny i totalnie manipulacyjny. Traktuję to, obok ceny za książkę, jako koszt zapoznania się z odmiennym, „mrocznym” spojrzeniem na świat psychologii i psychoterapii. Można się łatwo domyślić, że skoro ten emocjonalno-moralny koszt ponoszę, to muszą być ukryte w tym jakieś zyski. Tak, każda wyłuskana słabość psychologii jako nauki, zagrożenia wynikające z nieuregulowanej prawnie praktyki psychoterapeutycznej, to są te pigułki wiedzy, których szukam. Nawet jeśli na 93% ściemy jest 1% wiedzy (reszta to spacje i akapity),to, mimo, że boli, warto. Wybaczam. Każdy orze jak może. Witkowski zdobył łopatkę i przekopuje swoją grządkę, wchodząc rozmyślnie i cynicznie, na kolizję z etyką.
Tym razem jednak coś mnie ruszyło. Postanowiłem napisać te kilka słów. Otóż, wycierając sobie co rusz gębę etyką, Witkowski perfidnie wykorzystuje skrzywdzone i zaburzone osoby do swoich celów. Szczególnie przedostatni przypadek - Agnieszki jest porażający. Autor bierze na warsztat ewidentnie zaburzoną osobę, z silnymi cechami psychopatii, narcyzmu i zachowaniami maniakalnymi, a więc wyjątkowo wybuchową i ciężką mieszanką zaburzeń (również do leczenia). „Współpracując” z nią w wywiadzie, utwierdza ją w przekonaniu, z którym od jakiegoś czasu dys-funkcjonuje, że jakiś profesor NN wyrządził jej krzywdę, bo podjął się terapii zawierającej powrót do dzieciństwa, do molestowania seksualnego przez ojca i obojętnej przy tym postawy matki. Żeby nie było wątpliwości, podobnie jak pozostali komentujący w książce Witkowskiego, opieram się wyłącznie na tym, co przeczytałem, a autor sam wielokrotnie zachęca do takich analiz, manipulująco zostawiając wnioski „inteligencji czytelnika”. Nie mogę twierdzić, czy bolesny powrót do przeszłości Agnieszki był błędem NN (a zarazem błędem całego podejścia terapeutycznego). Według tego, jak opisuje to Agnieszka - wydaje mi się, że to nie był błąd terapeuty, ale siła jej zaburzeń (psychopatycznych, narcystycznych, maniakalnych),jej mechanizmów obronnych (głównie racjonalizowania i intelektualizowania) spowodowała odrzucenie skutków terapii i automatyczne przeniesienie na nią (i NN) całej swojej złości i żalu (to przeniesienie złości na system słychać chyba u wszystkich rozmówców-pacjentów). Jestem za to pewny, że Witkowski nie ma prawa perfidnie wykorzystywać tej nieszczęśliwej kobiety, po to tylko, aby popełniać po raz tysięczny błąd konfirmacji i sprawdzoną wcześniej metodą zarobić kolejną porcję kasy (Agnieszka i inni, jak mniemam, wystąpili pro bono). Jak złodziej, który wrzeszczy „łapać złodzieja!” aby odwrócić uwagę od swojej kradzieży, tak Witkowski obrzuca psychologię i psychoterapię etycznymi i moralnymi kalumniami, jednocześnie zachowując się niecnie wobec osób, które szukają ratunku. Pecunia not olet. Autor, który słusznie domaga się odpowiedzialności cywilnej i środowiskowej dla terapeutów krzywdzących klientów, sam powinien ponieść taką odpowiedzialność za podłość.

Jak pokonać ten dysonans, że w „Psychoterapii bez makijażu” zetknąłem się zarówno z nikczemnością autora jak i wieloma słusznymi hipotezami i wnioskami stawianymi wobec systemu-rynku psychoterapii w Polsce (nawiasem mówiąc, bardzo brakowało mi odniesień do rynków zagranicznych)? Ano, mój mechanizm wyrównawczy działa tak: tam, gdzie Witkowski uprawia łajdactwo, tam jest łajdakiem, ale gdzie ma rację, to ma rację. Życie i ludzka psychika nie dają się zamknąć w prostych wzorach, szufladkach oraz obrazach składających się z bieli i czerni. Takie sugestie wysyłane są często do autora przez rozmówców-profesjonalistów, ale spływają po nim jak woda po kaczce. To jest ten psychopatyczny rys Witkowskiego (albo cynizm związany z dochodowym poletkiem, które uprawia). I mimo, że on sam tego chyba nie rozumie, to zasada układu złożonego, dotyczy również jego samego - w swojej książce czyni i zło i dobro.

A zatem co dobrego w „Psychoterapii bez makijażu”? Mnóstwo konkretnych wniosków na temat psychologii i psychoterapii jako dziedzin nauki i jako usług działających na polskim rynku. Kiedy mierzę się z pytaniami postawionymi przez autora w ostatnim rozdziale pt. „Zamiast podsumowania” stwierdzam, że książka i jej bohaterowie dostarczyli bardzo dużo tematów do przemyślenia, do zrewidowania swoich poglądów, w których, po zakończeniu lektury jestem często jednomyślny z autorem. Kwestie istotności diagnozy (mało akcentowany wątek dynamiki diagnozy/konceptualizacji w procesie terapii - np. bez sensu jest osobie psychopatycznej oznajmić taką diagnozę na drugim spotkaniu po wstępnym wywiadzie i teście MMPI),jasnego określania celów terapii (znów - mało o dynamice celów),neutralności terapeuty (bardzo trudne, ale istotne wyzwanie dla terapeutów),uzależnienie od terapii i terapeuty (bardzo trudne, ale istotne wyzwanie dla terapeutów i zagrożenie dla klientów),wykorzystywanie siły autorytetu w złej intencji, dekompensacja (pamiętam słowa Yaloma - nie odbieraj klientowi mechanizmów obronnych, jeśli nie masz nic lepszego do zaproponowania),i wiele innych wątków z brakiem regulacji prawnych na pierwszym planie, to są te niezwykle istotne impulsy generowane przez autora i jego rozmówców i wysyłane w sieć skłóconych ze sobą koterii psychoterapeutycznych. Czy sieć to przyjmie? Czy zauważy? Oby.

To, co jest fatalne w publikacjach Witkowskiego, że próbując ruszyć „układ” uderza przede wszystkim w dobro potencjalnych klientów (poza niecnym wykorzystaniem pokrzywdzonych opisanym wyżej). Witkowski jest (bo mu to na rękę? na portfel?) czarno-biały, zero-jedynkowy, bipolarny do bólu. Czytający jego książki „przeciętny zjadacz chleba” nie dostaje ostrzeżenia przed wypaczeniami systemu i instrukcji jak sobie poradzić w tym labiryncie, jeśli poczuje potrzebę zasięgnięcia psychologicznej pomocy. Dostaje jednoznaczny komunikat - psychologia i psychoterapia to hochsztaplerka nastawiona na kasę. Lepiej naucz się żyć z tym co boli, swędzi lub uwiera, ale w żadnym wypadku nie idź do terapeuty. Tak zarabia na życie Witkowski. A, że z tego biznesu milionerem nie będzie, to jestem pewny kolejnej książki i z niecierpliwością na nią czekam.

Oglądałem kiedyś film dokumentalny o amerykańskim płaskoziemcu, denialiście, który ze swojej paranoi stworzył całkiem dochodową działkę (książki, odczyty, występy w mediach, spore grono akolitów, itp.). Im bardziej był aktywny, tym więcej zarabiał. Taka skuteczna forma marketingu - „moja gęba jest wszędzie”. Któregoś dnia, chcąc po raz kolejny pokazać się w mediach zaczaił...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    232
  • Przeczytane
    83
  • Posiadam
    25
  • Psychologia
    10
  • Teraz czytam
    7
  • 2019
    3
  • 2020
    2
  • 2018
    2
  • Literatura naukowa i popularnonaukowa
    1
  • Psychologia | samorozwój
    1

Cytaty

Więcej
Tomasz Witkowski Psychoterapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach Zobacz więcej
Tomasz Witkowski Psychoterapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także