To właśnie robię
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Tytuł oryginału:
- It's What I Do: A Photographer's Life of Love and War
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2017-02-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-02-02
- Data 1. wydania:
- 2015-02-05
- Liczba stron:
- 376
- Czas czytania
- 6 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380313972
- Tłumacz:
- Małgorzata Maruszkin
- Tagi:
- Afganistan fanatyzm religijny Irak Kongo literatura faktu okrucieństwo reportaż śmierć talibowie wojna
„To właśnie robię” to kronika 15 lat życia autorki nie tylko jako fotoreporterki, ale i kobiety. Zdecydowana większość to mężczyźni, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę fotoreporterów i korespondentów pracujących w tej części świata, która jest wyjątkowo nieprzyjazna dla kobiet.
Addario opowiada o tym, jak nieustające poszukiwanie prawdy na dosłownie każdej wojnie XXI wieku ukształtowały jej życie. Jasno, pięknie, żarliwie dokumentuje skrajne niekiedy doświadczenia i złożone losy innych. To jej praca, lecz i coś więcej: to szczególne powołanie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Jeszcze jedno zdjęcie
Reporter, korespondent, fotograf wojenny. To znajome określenia, które przychodzą na myśl, gdy mowa o osobach dostarczających informacji ze stref konfliktu. Nie zastanawiamy się na co dzień, z jakimi zagrożeniami borykają się te osoby. Co sprawia, że gotowi są ryzykować życiem, by uzyskać jak najlepszy materiał i zbliżyć się do materii zwanej prawdą? Nie myślimy także o tym, że większość z nich to mężczyźni, choć zdarzają się od tej reguły wyjątki.
Jednym z nich jest bohaterka omawianej książki Lynsey Addario. Znana na całym świecie fotografka wojenna, która nie raz znalazła się w oku cyklonu. Oddana swojej pracy w najwyższym stopniu. Skora do poświęceń i wyjazdów na drugi koniec świata. Zawsze gotowa odłożyć wszystko na kiedyś, byle znaleźć się w epicentrum przełomowych i najczęściej niebezpiecznych wydarzeń. Pytanie czy bardziej robi to dla uświadamiania innych, czy może dla zaspokojenia własnej żądzy adrenaliny?
Cóż, nikt nie powiedział, że te dwie rzeczy muszą się wykluczać. Wartość „To właśnie robię”, tkwi między innymi w tym, że Addario nie robi z siebie bohaterki posągowej. Jest bardzo otwarta w swojej opowieści o samorealizacji. Chęci zrobienia więcej i lepiej za każdym razem, przekraczania kolejnych etapów na drodze rozwoju. Łączy się to z dążeniem do odkrywania tego, co znajduje się pod powierzchnią. Uświadamianiem skrytej prawdy, czy pokazywania ludziom skrawków świata, których rzeczywistość wydaje się boleśnie odległa od ich codziennych standardów.
Irak, Afganistan, Libia, Somalia – to pierwsze z brzegu przykłady miejsc, które wybitna fotografka miała okazję odwiedzić. Jednak nie tylko ich poznawaniem ta lektura stoi. Bardzo ważna jest sama Lynsey. Jej prywatny wszechświat, to co dzieje się pomiędzy kolejnymi wyjazdami do odległych krain. Poznawanie reguł rządzących jej zawodem, tego jak wpływa na życie osobiste. Poszukiwanie oddechu po powrotach, stabilizacji w kontaktach z innymi ludźmi.
Przede wszystkim to opowieść o kobiecie i jej pasji, która stała się sposobem na życie. Trudnej i wyboistej drodze na wyrobieniu sobie marki w bezlitosnym świecie mediów. Poszukiwaniu równowagi między strefą osobistą, a tą na obczyźnie. Historia opowiedziana w sposób bliski przeciętnym śmiertelnikom, który może otworzyć oczy na pewne rzeczy, a nawet zmotywować do walki o realizację własnych marzeń.
Patryk Rzemyszkiewicz
Książka na półkach
- 67
- 64
- 17
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Amerykańska fotoreporterka o włoskich korzeniach odkrywa w książce skrawek swojego życia i pracy w trudnych rejonach świata takich jak Sudan, Afganistan i Irak. Zdawałam sobie sprawę z tego, że życie fotoreporterki w krajach ogarniętych konfliktami wojennym może być ciężkie, jednak historia przedstawiona w książce zaskoczyła mnie. Po przeczytaniu tej książki wiem, że nie nadaję się na fotoreporterkę wojenną, nie potrafiłabym przedłożyć własnego życia nad pewien przymus jazdy w trudne tereny i poświęcania wszystkiego żeby zdobyć ważne zdjęcie. Podziwiam jednak autorkę i wszystkich reporterów bo dzięki nim możemy śledzić wydarzenia z niebezpiecznych rejonów. Duży plus za wielość fotografii.😁
Autorkę można też obserwować na Instagramie gdzie aktualnie relacjonuje wydarzenia w Ukrainie.
Amerykańska fotoreporterka o włoskich korzeniach odkrywa w książce skrawek swojego życia i pracy w trudnych rejonach świata takich jak Sudan, Afganistan i Irak. Zdawałam sobie sprawę z tego, że życie fotoreporterki w krajach ogarniętych konfliktami wojennym może być ciężkie, jednak historia przedstawiona w książce zaskoczyła mnie. Po przeczytaniu tej książki wiem, że nie...
więcej Pokaż mimo toOpowieść fotografa o swoich losach podczas plenerów wojennych. Z racji na tematykę - w książce znajduje się trochę zdjęć. Zainteresowani tematem na pewno po nią sięgną, pozostałym też polecam, mimo, że momentami książka była trochę nużąca.
Opowieść fotografa o swoich losach podczas plenerów wojennych. Z racji na tematykę - w książce znajduje się trochę zdjęć. Zainteresowani tematem na pewno po nią sięgną, pozostałym też polecam, mimo, że momentami książka była trochę nużąca.
Pokaż mimo toKilkukrotnie chciałam przerwać czytanie tej książki i rzucić ją bestialsko w kąt, bo prywatne historie Addario, dotyczące jej romansów czy zawodów miłosnych - dość irytujące- nijak nie pasowały do pięknej opowieści o jej życiu zawodowym - o pracy fotoreportera wojennego. Cieszę się, ze przeczytałam ją w całości. Bardzo inspirująca opowieść kobiety, o silnym charakterze, która z determinacją i oddaniem realizowała piękne fotograficzne projekty, po to aby pokazać światu okrutną prawdę, tragiczne historie, dramat cywilów.
Kilkukrotnie chciałam przerwać czytanie tej książki i rzucić ją bestialsko w kąt, bo prywatne historie Addario, dotyczące jej romansów czy zawodów miłosnych - dość irytujące- nijak nie pasowały do pięknej opowieści o jej życiu zawodowym - o pracy fotoreportera wojennego. Cieszę się, ze przeczytałam ją w całości. Bardzo inspirująca opowieść kobiety, o silnym charakterze,...
więcej Pokaż mimo toMoja opinia na temat tej książki zaczęła się powoli formować tuż po kilkunastu stronach i nie była zbyt pochlebna. Raz lub dwa zadałem sobie pytanie: Czy nie powinienem jej po prostu odłożyć na półkę? Na szczęście nie kosztowała dużo...
Ale czytałem dalej, bo poza amatorskim językiem i tandetnym wplataniem w "fabułę" historii swoich romansów, byłem ciekaw historii samej w sobie. A raczej, jej historii, fotoreporterki, i historii odwiedzanym miejsc, spotykanych ludzi.
I w końcu dotarłem do końca. Początkowe myśli, typu: " Ta pani niech lepiej zajmie się fotografowaniem" jakby odeszły w niepamięć. Wystarczyło się przyzwyczaić.
Poza tym książka sprowadza nas, ludzi żyjących w dobrobycie, dzieci kapitalizmu, na ziemię. Jesteśmy malutcy i w rzeczywistości nie mamy nic do powiedzenia w kwestii praw, jakie rządzą światem. Więc bądźmy, chociaż po trosze, świadomi tego, jak wygląda świat poza Europą, poza partiami politycznymi, orientacjami seksualnymi, i w ogole wszystkimi ściu-bździu'ami.
Weź tę książkę i chociaż zerknij na zdjęcia! Po prostu bądź świadom, okaż nieco pokory i wdzięczności za Iphona i w ogóle.
Moja opinia na temat tej książki zaczęła się powoli formować tuż po kilkunastu stronach i nie była zbyt pochlebna. Raz lub dwa zadałem sobie pytanie: Czy nie powinienem jej po prostu odłożyć na półkę? Na szczęście nie kosztowała dużo...
więcej Pokaż mimo toAle czytałem dalej, bo poza amatorskim językiem i tandetnym wplataniem w "fabułę" historii swoich romansów, byłem ciekaw historii samej w...
Ciekawy punkt widzenia kobiety - fotografa na przeróżne konflikty światowe, których była świadkiem, jak również jej walka o utrzymanie swojej pozycji w świecie reportażu. Pozwala zrozumieć, że reporterem wojennym trzeba sie urodzić. Książka rzuca światło na przeróżne wydarzenia w bardzo różnych częściach świata. Po lekturze ma się ochotę zgłębić wiedzę o poszczególnych konfliktach, o których wspomina autorka. W książce podobała mi sie również szczera opinia autorki, o tym co widziała. W pewien sposób "odczarowuje" niektóre stereotypy związane ze swiatem islamskim, pokazuje drugie dno wojen i konfliktów. Ciekawa równiez dla osób interesujących sie fotografią reporterską. warto przeczytać.
Ciekawy punkt widzenia kobiety - fotografa na przeróżne konflikty światowe, których była świadkiem, jak również jej walka o utrzymanie swojej pozycji w świecie reportażu. Pozwala zrozumieć, że reporterem wojennym trzeba sie urodzić. Książka rzuca światło na przeróżne wydarzenia w bardzo różnych częściach świata. Po lekturze ma się ochotę zgłębić wiedzę o poszczególnych...
więcej Pokaż mimo toKażdy z nas jest kowalem własnego losu …
Na świecie, co chwilę wybuchają nowe konflikty. Czasami są to wojny, które dotykają nas bezpośrednio, a czasami tylko echo wiadomości o tym, że ktoś gdzieś dokonał zamachu terrorystycznego, odbija się głucho o ściany naszej codzienności.
Skąd bierze się nasza wiedza o tym, co dzieje się na świecie? Jak docierają do nas wiadomości z najbardziej oddalonych zakątków świata, z miejsc zapomnianych przez ludzi, a czasami pewnie też przez boga?
Są wśród nas jednostki odważne i zdeterminowane, by pokazać, jak wygląda życie innych społeczeństw. Często jadą tam, gdzie niewielu chce ich widzieć. Jednak oni chcą patrzeć, chcą uwieczniać te chwile, często historyczne i decydujące o losach wielu anonimowych ludzi i pokazywać je innym.
Do takich osób należy autorka książki „To właśnie robię” Lynsey Addario. Próżno szukać w polskich witrynach informacji o autorce. Nie jest tak, że żadnych informacji nie ma. Coś tam jest, ale pojawiające się wzmianki są po prostu suchymi, podstawowymi faktami, które wypadają blado na tle życia, które Addario opisuje w swojej książce.
„To właśnie robię” to studium życia i motywacji kierujących wyborami Lynsey Addario. Momentami to wręcz wiwisekcja własnych lęków, przekonań oraz wiary w słuszność postępowania. To w końcu wewnętrzny konflikt pomiędzy pracą zawodową, chęcią działania a rodziną i jej oddaniu.
„To właśnie robię” to lektura, po którą powinien sięgnąć każdy, kto chce oceniać ludzi, którzy ryzykując własnym życiem, jadą w miejsca dotkniętych konfliktami zbrojnymi, społecznymi czy religijnymi. To książka, którą powinien przeczytać każdy, kto choć przez chwilę pomyślał o tym, że fotoreporterzy i dziennikarze wojenni wykonują swój zawód dla pieniędzy i sławy.
Każdy z nas jest kowalem własnego losu …
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNa świecie, co chwilę wybuchają nowe konflikty. Czasami są to wojny, które dotykają nas bezpośrednio, a czasami tylko echo wiadomości o tym, że ktoś gdzieś dokonał zamachu terrorystycznego, odbija się głucho o ściany naszej codzienności.
Skąd bierze się nasza wiedza o tym, co dzieje się na świecie? Jak docierają do nas wiadomości z...
Z wielkim podziwem i szacunkiem czytałam każdą stronę. My widzimy zdjęcia z wojen nad którymi płaczemy. Oni fotoreporterzy i reszta ekipy płacze z nimi...lektura obowiązkowa żeby odczuć chodź minimalnie tragedię jakie człowiek człowiekowi zgotował 😑
Sceny porwań przeżywałam razem z nimi, z uśmiechem na paszczo-gębie, kiedy byli wypuszczani 🤗 Tak samo śmierć członków ekipy, wchodzi w głowę i daje duzo do myślenia. Wielki ukłon w stronę kobiet fotoreporterek, za duzo muszą znosić na tych misjach ale robią to czasem lepiej jak wyszkoleni żołnierze... szacun ❤
Z wielkim podziwem i szacunkiem czytałam każdą stronę. My widzimy zdjęcia z wojen nad którymi płaczemy. Oni fotoreporterzy i reszta ekipy płacze z nimi...lektura obowiązkowa żeby odczuć chodź minimalnie tragedię jakie człowiek człowiekowi zgotował 😑
więcej Pokaż mimo toSceny porwań przeżywałam razem z nimi, z uśmiechem na paszczo-gębie, kiedy byli wypuszczani 🤗 Tak samo śmierć członków ekipy,...
Lynsey Addario - amerykańska fotoreporterka, pracuje dla The New York Times, National Geographic i Time Magazine. Pracę rozpoczęła w 1991 roku dla Buenos Aires Herald w Argentynie bez wcześniejszego szkolenia fotograficznego. Związana była również z Associated News, dla którego pracowała nieprzerwanie przez 3 lata w New Delhi. Od 2000 roku zaczęła dokumentować konflikty zbrojne w Afganistanie i Iraku, ludobójstwo w Darfurze, obalenie reżimu Kaddafiego w Libii czy w końcu - wojny domowe w Demokratycznej Republice Konga i Syrii. W swoich relacjach zwraca szczególną uwagę na kwestie dotyczące praw człowieka, w szczególności kobiet. Dzięki swojemu zaangażowaniu jej działalność została uhonorowana m.in Nagrodą Pultizera czy MacArthura.
Książki pisane przez reporterów wojennych są moją słabością. Czytam je z nutką ekscytacji, podziwu, że są w stanie tyle poświęcić dla realizowania swoich pasji, że znajdują w sobie tyle siły, by zostawić spokojne życie, rodzinę i wyjechać do krajów objętych wojną, bez gwarancji powrotu... Czytając staram się zrozumieć ich motywacje, siłę napędową do realizacji kolejnych dokumentów. W końcu jadą w miejsca, z których każdy się ewakuuje, zamiast uciekać przed ostrzałem - oni idą w przeciwnym kierunku. Przeczytałam kilka reportaży wojennych, ale nadal nie mogę wyjść z podziwu dla ich odwagi, jaka nimi wtedy kieruje. Czy w takich sytuacjach działa adrenalina? Na pewno. Może też rywalizacja, chęć osiągnięcia sławy, zrobienia jak najlepszego zdjęcia?
Książka "To właśnie robię" pozwala poznać pracę fotoreportera wojennego z punktu widzenia kobiety. Addario jest jedną z niewielu kobiet relacjonujących konflikty zbrojne. Opowiada w niej o swoich wyborach i motywacjach, które sprawiły, że zdecydowała się na podjęcie takiej pracy, ukazuje jej specyfikę oraz kulisy zawodu z perspektywy jej własnych doświadczeń. Jest ona idealnym przykładem ambitnej kobiety, której udaje się pogodzić swoją miłość do fotografii, podróżowania z chęcią uświadomienia świata o ludzkich krzywdach, cierpienia oraz niesprawiedliwości, jaka jest ciągle obecna. Pokazuje, że praca może być pasją, poczuciem spełnienia oraz sensem, pewnego rodzaju misją wymagającej wielu poświęceń. Przez to, że decyduje się na wyjazd do niebezpiecznych rejonów, ryzykuje nie tylko utratę życia, ale również możliwość wystąpienia zespołu stresu pourazowego, wypalenie zawodowe, problemy z utrzymaniem kontaktów międzyludzkich, popadnięcie w uzależnienia spowodowane życiem w ciągłym stresie...
Autorka podkreśla, że posiadanie rodziny i jednoczesne realizowanie się jako fotoreporter wojenny jest wręcz niemożliwe - jej przykład idealnie pokazuje, że nie każdy mężczyzna będzie w stanie zaakceptować taki tryb życia u swojej kobiety. Ona sama po nieudanych związkach poznała wyrozumiałego partnera, który zaakceptował jej pracę, wspierał, dodawał siły podczas najcięższych chwil. Pozwalał jej na realizowanie się, pomógł jej w utrzymaniu jako takiej normalności oraz równowagi między byciem matką a żoną.
Addario nieraz ryzykowała życiem podczas dokumentowania ulicznych demonstracji w Iraku, obozów szkoleniowych rebeliantów w Darfurze, spotkań talibskich przywódców czy opisując historie kobiet będących ofiarami wojny domowej w Kongo. Niejednokrotnie patrzyła na śmierć swoich przyjaciół, współpracowników. Przeżyła porwanie przez zwolenników Kaddafiego oraz przeszła wewnętrzne rozterki spowodowane tym, że skazuje swoich najbliższych na ciągły stres i niepewność. Stara się pokazać, co tak naprawdę jest siłą napędową w jej pracy. Oglądając jej zdjęcia, czytając książkę, możemy zobaczyć, że chce ona pokazywać prawdę o ludzkim cierpieniu, chce ujawniać to, co niekoniecznie jest nagłaśniane przez media - bo w końcu wojna nie jest tylko walką o zasoby, liczbami strat i ofiar, ale przede wszystkim tragedią wielu tysięcy ludzi, zwykłych cywilów, których życie przez pewien czas wyglądało tak jak moje czy Twoje - zupełnie normalnie. Mieli rodziny, plany, marzenia - a wojna to wszystko im odebrała. Autorka właśnie to stara się robić - uwrażliwić świat na ludzką krzywdę, uświadomić, że w innych częściach globu rzeczywistość jest zupełnie inna od standardów w krajach, w których panuje pokój.
Ponadto w "To właśnie robię" poruszyła temat estetyzacji śmierci. Jej zdjęcia są dowodem na to, że dobra fotografia wojenna nie zawsze musi być brutalna - zdjęcia Addario są estetyczne, nieodrzucające; odnosi się wrażenie, że przy każdym zdjęciu stara się zachować pewne standardy. Widoczne jest to, że nie chce robić kariery na zdjęciach przepełnionych krwią i przemocą.
Podsumowując książka Lisney Addario jest przerażającym dowodem obojętności świata na okrucieństwa, które dotykają ludzi w różnych zakątkach. Jest krzykiem o zwrócenie uwagi, upomnienie się za ofiarami i konieczną pomoc. Styl, w jakim jest napisana sprawia, że znajdujemy się w centrum wydarzeń, wcześniej tylko oglądanych w mediach, przeżywamy strach, ból, niemoc.
Lynsey Addario - amerykańska fotoreporterka, pracuje dla The New York Times, National Geographic i Time Magazine. Pracę rozpoczęła w 1991 roku dla Buenos Aires Herald w Argentynie bez wcześniejszego szkolenia fotograficznego. Związana była również z Associated News, dla którego pracowała nieprzerwanie przez 3 lata w New Delhi. Od 2000 roku zaczęła dokumentować konflikty...
więcej Pokaż mimo toKolejna biedronkowa książka. Zanurzyłam się w jej dramatyczny świat z dużą ciekawością. Opisany w kilkunastu opatrzonych bardzo prawdziwymi fotografiami
rozdziałach typu:
- W Nowym Jorku nikt nie da ci drugiej szansy
- Ile masz dzieci?
- Mamy wojnę
- Po 11 września
- Już nie chcemy tu Amerykanów
- Powiedzcie kobiecie, że jej nie skrzywdzimy
- Kobiety są ofiarami miejsca urodzenia
- "Dziś wieczorem umrzesz"
- Był dla mnie jak brat, bardzo mi go brakuje
Życie Lynsey Addaro, fotoreporterki, Amerykanki włoskiego pochodzenia
rozgrywa się w dwóch światach : tym bezpiecznym w Stanach, gdzie czeka na nią mąż i synek i w najniebezpieczniejszych miejscach na ziemi, gdzie trwa wojna. Afganistan, Iran, Irak, Darfur w Afryce, Kongo, Czad,
Libia. Ale też w Indiach, Stambule i w Buenos Aires, czy w Bolonii na studiach. Autobiografia L.A. obejmuje czas od dzieciństwa po dzień dzisiejszy, w którym próbuje godzić role fotoreperterki wojennej z rolami żony i matki.
Miejsca, w których czytając znajdujemy się wraz porażającą odwagą fotoreporterką bolą, przerażają tym, że człowiek, z którym właśnie ktoś rozmawia, za chwilę już nie żyje, że w tym momencie bohaterowie opowieści patrzą jeszcze przez szyby na mijany krajobraz półpustynny, a za chwilę leżą już na podłodze ciężarówki związani, rzucani od grozy śmierci ku nadziei, że jednak kolejny raz przeżyją porwanie. Obiecując sobie, że ostatni już raz tak ryzykują życie, a tuż po uwolnieni planując kolejne miejsce, z którego trzeba krzyczeć fotografiami, by może mieć wpływ na zmianę świata na lepsze.
Sama wciąż czyham na zatrzymanie chwili na zdjęciu, więc zafascynowana czytam o tych, którzy w fotografiach szukają prawdy o świecie. Wpisuję ich nazwiska w google, patrzę na ich zdjęcia: Robert Capa, Laurent van der Stockt i inni. Wracają do mnie przejmujące obrazy Sebastiao Salgado z filmu Sól ziemi, zdjęcia, w których wg L.A. w tajemniczy sposób uchwycono godność ludzi zatrzymanych w kadrze.
CYTATY:
o fotografowaniu:
- "Wiedziałam, że chcę fotografiami opowiadać o ludziach,
oddawać sprawiedliwość ich człowieczeństwu, jak uczynił to Salgado, wywoływać ten rodzaj empatii dla fotografowanych, jaki sama odczuwałam w danej chwili.
Wątpiłam, czy kiedykolwiek zdołam uchwycić ten ból i piękno w jednym ujęciu, ale ogarnął mnie żar".
- "To, co dotychczas spostrzegałam jako zwykłe utrwalanie ładnych scenek przeobraziło się w coś kompletnie innego: w sposób opowiedzenia całej historii. To były fotoreportaże".
- o aparacie jako kompanie:
" Pozwalał mi towarzyszyć innym podczas ich najbardziej intymnych chwil. Poznałam przywilej oglądania życia w całej jego złożoności, zachwyt uczenia się czegoś nowego każdego dnia. Kiedy patrzyłam w obiektyw, nie pragnęłam być nigdzie indziej".
- o fotoreporterach wojennych:
"Czy chcemy ... relacjonować do ostatniej chwili przed zranieniem, porwaniem, śmiercią? Z natury byliśmy zachłanni. Zawsze chcieliśmy więcej i więcej."
- o sztuce fotografowania:
" Wyjaśniał, jak wchodzić do pokoju i szukać odpowiedniego światła wpadającego przez okno lub uchylone drzwi. Nauczył mnie kompozycji. Pokazał jak wypełniać obszar obejmowany przez obiektyw tym, co chcę pokazać, i zwracał uwagę na ważne informacje uzupełniające".
fotograf Robert Zapa:
" Jeśli Twoje zdjęcia nie są wystarczająco dobre, to znaczy, że nie jesteś wystarczająco blisko"
Autorka pisze o sytuacji Gazie podczas wymiany 1027 Palestyńczyków na 1 porwanego żołnierza izraelskiego wśród muzułmanów. Będąc w ciąży obawiała się niebezpieczeństwa wynikającego z napierającego tłumu: "W świecie muzułmańskim kobiety i dzieci umieszcza się na piedestał. Kobiety w ciąży - oczko wyżej. ... Podniosłam ręce w górę i zaczęłam krzyczeć dziecko! pokazując jednocześnie na mój mocno zaokrąglony brzuch. Wszystko wokół mnie zamarło, mężczyzna stojący najbliżej spojrzał w twarz, potem zerknął w dół, na brzuch, i instynktownie mnie osłonił, izolując mnie od tłumu. Jakby rozstąpiło się morze. A ja dalej fotografowałam to szaleństwo pod opieką spontanicznego ochraniarza, czuwającego nad moim nienarodzonym synem."
Zdjęcie, którego gazety amerykańskie nie chciały pokazać bo było dowodem na krzywdę niewinnych:
Kolejna biedronkowa książka. Zanurzyłam się w jej dramatyczny świat z dużą ciekawością. Opisany w kilkunastu opatrzonych bardzo prawdziwymi fotografiami
więcej Pokaż mimo torozdziałach typu:
- W Nowym Jorku nikt nie da ci drugiej szansy
- Ile masz dzieci?
- Mamy wojnę
- Po 11 września
- Już nie chcemy tu Amerykanów
- Powiedzcie kobiecie, że jej nie skrzywdzimy
- Kobiety są ofiarami miejsca...
Pomimo niewątpliwie dobrej historii oraz niezaprzeczalnego talentu fotograficznego autorki utwierdzam się w przekonaniu, że zawód fotografa wojennego nie jest dla kobiet.
Pomimo niewątpliwie dobrej historii oraz niezaprzeczalnego talentu fotograficznego autorki utwierdzam się w przekonaniu, że zawód fotografa wojennego nie jest dla kobiet.
Pokaż mimo to