Życie symboliczne

Okładka książki Życie symboliczne Carl Gustav Jung
Okładka książki Życie symboliczne
Carl Gustav Jung Wydawnictwo: Wydawnictwo KR nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Das symbolische Leben
Wydawnictwo:
Wydawnictwo KR
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Język:
polski
ISBN:
9788393717880
Tłumacz:
Robert Reszke
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
648
574

Na półkach: ,

„Kiedy intelekt nie służy życiu symbolicznemu, staje się diaboliczny – sprawia, że człowiek zapada na nerwicę”. CGJ

Bardzo przystępne dla laików zapisy z wykładów, jakich Jung udzielił lekarzom. Ogólny zarys jego metod i praktyki, plus sporo ciekawostek i odpowiedzi na różnego rodzaju pytania, które równie dobrze mogliby chcieć zadać czytelnicy jego twórczości.

Wspomnienia pracy z Freudem oraz spotkań z Einsteinem; o niemyślących ludziach; o problemach spowodowanych ślepą wiarą w naukę (scjentyzm); o otrzymaniu błogosławieństwa od papieża; dlaczego potrzebujemy religii i dlaczego najrzadziej psychologa odwiedzają katolicy, a najczęściej żydzi i protestanci – i wiele innych ciekawych zagadnień.

Nie do końca można potraktować ten tom jako wstęp do myśli jungowskich, ale ze względu na prostotę dobrze jest zaliczyć go gdzieś na początku (po „O rozwoju osobowości”, „Człowiek i jego symbole” i „Typach psychologicznych”). Ostatnie sto stron to zbiór nieciekawych wstępów do prac innych badaczy.

------------------------------------------------

„Następna dająca się wyodrębnić funkcja to myślenie. Jeśli spytacie filozofa, czym jest myślenie, to uzna on je za coś bardzo skomplikowanego – dlatego nigdy nie pytajcie o to filozofa; on jeden nie wie, czym jest myślenie, wszyscy inni wiedzą. Kiedy powiecie do kogoś „No, proszę tylko pomyśleć”, to człowiek ów dokładnie wie, o co chodzi, filozof – nigdy. Ujmując sprawę najprościej, myślenie mówi mi, czym coś jest. Myślenie nadaje nazwę rzeczy, dodaje do tego jeszcze jakieś pojęcie, ponieważ myślenie to postrzeganie plus osąd. (Psychologia niemiecka mówi tu o apercepcji)”.

„Kto żyje głównie z myślenia – nie jest skory do zmian”.

„Dr Howe: Jak wielka jest kula czterowymiarowej jaźni? Nie mogłem się powstrzymać, by samemu udzielić odpowiedzi; powiedziałem, że kula jest wielka jak wrzechświat.
CGJ: To kwestia filozoficzna; aby móc udzielić odpowiedzi na to pytanie, musimy obficie czerpać z teorii poznania. Świat to stworzony przez nas obraz. Tylko ludzie naiwni roją sobie, że świat jest taki, jak im się wydaje. Obraz świata to dokonywana przez Jaźń projekcja, tak jak sama Jaźń jest introjekcją świata. Ale tylko bardzo specyficzny umysł filozofa wzbija się ponad zwykły obraz świata, w którym istnieją rzeczy statyczne i izolowane. Gdybyśmy sami chcieli się wzbić ponad ten obraz, musielibyśmy wywołać coś na kształt trzęsienia ziemi w umyśle przeciętnego człowieka, cały kosmos zostałby poruszony, najświętsze przekonania i nadzieje zostałyby wyrzucone z posad, ja zaś nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy dążyć do takiego chaosu. Nie byłoby to dobre ani dla pacjentów, ani dla lekarzy; być może dobrze to robi filozofom”.

„Wkrótce opublikuję książeczkę poświęconą tylko jednemu motywowi symbolicznemu – powiadam wam, włosy wam staną dęba na głowie, kiedy to przeczytacie. Musiałem studiować nie tylko literaturę chińską i hinduistyczną, lecz również sanskrycką, a także średniowieczne rękopisy łacińskie, nie znane nawet specjalistom – żeby do nich zajrzeć, trzeba by się udać do British Museum. Dopiero kiedy zdobędzie się aparat w postaci tylu paralelizmów, można zacząć stawiać diagnozy i wyrokować, który sen jest organiczny, a który nie. Dopóki ludzie nie posiadają tej wiedzy, dopóty będę dla nich po prostu magikiem. Powiada się, że chodzi o un tour de passe-passe. To samo mówiło się w Średniowieczu. Zadawano wtedy pytanie: „Jak możesz widzieć, że Jowisz ma satelity?”. Gdyby zaś odpowiedziano, że przecież jest teleskop – hm, czymże jest teleskop dla średniowiecznej publiczności?
Bynajmniej nie chcę się tu popisywać. Zawsze czuję się niezręcznie, kiedy koledzy pytają mnie: „Jak pan dochodzi do takiej diagnozy czy do takich wniosków”, a ja im odpowiadam: „Wyjaśnię to, jeśli mi pozwolicie powiedzieć, co musielibyście wiedzieć, by to zrozumieć”. Sam się o tym przekonałem, kiedy gościliśmy w Zurychu sławnego profesora Einsteina. W owym czasie, kiedy pracował on nad teorią względności, często go widywałem. Wielokrotnie bywał u mnie w domu, a wtedy zawsze próbowałem wycisnąć z niego wszystko na temat teorii względności. Nie jestem wielkim talentem matematycznym; szkoda, żeście nie widzieli, jak się biedaczek pocił, aby mi wyjaśnić, czym jest względność. Po prostu nie miał pojęcia, jak to ugryźć, ja zaś widząc, jak się stara, miałem wrażenie, że zapadam się na kilka sążni pod ziemię i czułem, że jestem o, taki mały. Ale następnego dnia Einstein wypytywał mnie o psychologię. To była moja godzina zemsty.
Specyficzna wiedza to wielki ciężar dla tego, kto ją posiadł. W pewnym sensie wiedzie ona człowieka za daleko, tak że już nic nie potrafi wyjaśnić”.

„Wyobrażamy sobie że dawne ludy były ograniczone, lecz one były równie inteligentne, jak my”.

„Rysunek 10 przedstawia przypadek pewnego małżeństwa. Do mych pesymistycznych wywodów diagram ów wnosi powiew optymizmu. Tutaj panuje doskonała harmonia; ale popełnicie błąd, przyjmując, że ta harmonia to raj. Ci ludzie po jakimś czasie zaczną się kłócić, ponieważ są po prostu zbyt harmonijni. Doskonała harmonia rodzinna, opierająca się na partycypacji, doprowadzi niebawem do nader gwałtownych prób jej rozerwania – tylko po to, by czuć, że jedno nie rozumie drugiego. Jeśli zbadacie psychologię przeciętnego małżeństwa, przekonacie się, że większość problemów polega na zręcznym wymyślaniu prowokujących tematów rozmów, do czego nie ma najmniejszych powodów”.

„Kiedyś rozmawiałem z dyrektorem dużego amerykańskiego zakładu poprawczego dla dzieci; powiedział mi coś bardzo interesującego. Mają tam dwie kategorie dzieci. Większość z nich po przyjęciu do zakładu czuje się znacznie lepiej niż przedtem – te dzieci rozwijają się naprawdę dobrze i normalnie, z czasem przezwyciężają złe skłonności. Druga grupa dzieci – mniejszość – dostaje histerii, gdy tylko próbuje zachowywać się uprzejmie i normalnie. To urodzeni przestępcy, nie można ich zmienić. Takie dzieci są normalne wtedy, gdy czynią zło”.

„Stara chińska księga mądrości powiada: „Mistrz mówi jeden raz”. Mistrz nie wybiega naprzeciw ludzi, to na nic się nie zda. Ci, którzy zechcą słuchać, zrozumieją, ci zaś, co nie chcą zrozumieć, nie posłuchają”.

„Czyż świat nie składa się przede wszystkim z rodziców i dziadków? Problemy mają dorośli, dajmy spokój biednym dzieciom. Jeśli u dziecka pojawi się nerwica, odpowiadają za nią rodzice”.

„Jeśli zaś chodzi o kwestię doskonałości: dążenie do niej to wzniosły ideał. Dlatego mówię: „Dążcie raczej do tego, co możecie urzeczywistnić, zamiast gonić za czymś, czego nigdy nie osiągniecie. Pamiętajcie o powiedzeniu: «Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg»”. Nikt nie może być dobry. To złudzenie. Jedyne, co możemy czynić, to w pokorze dążyć do tego, by osiągnąć samospełnienie i być możliwie pełnymi ludźmi – a i to jest wystarczająco trudne”.

„Dlatego sam Bóg jest Zbawcą i Lekarzem; to lekarz, który wybawia od chorób, który zajmuje się zaburzeniami duszy; jest to dokładnie to, co określamy mianem „psychoterapii”. Jeśli nazywam religię systemem psychoterapeutycznym, to nie chodzi tu o zabawę w słówka. Ba, religia jest najbardziej precyzyjnie funkcjonującym systemem psychoterapeutycznym – kryje się za tym prawda o wielkim znaczeniu praktycznym”.

„Czwarty etap terapii przeniesienia określam mianem obiektywizacji obrazów nieosobniczych – stanowi on ważną część procesu indywiduacji. Ma on na celu uwolnienie świadomości od obiektu, tak aby człowiek nie szukał gwarancji swego szczęścia czy wręcz życia w czynnikach leżących poza nim – nieważne, czy chodzi tu o osoby, idee czy okoliczności – lecz by zrozumiał, że wszystko zależy od tego, czy posiadł swój skarb, czy nie. Jeśli posiadł podziemne złoto, wtedy środek ciężkości znajdzie się w człowieku, a nie w jakimś obiekcie, od którego jest zależny. Do celu, którym jest osiągnięcie stanu uwolnienia, prowadzą wschodnie praktyki medytacji – służą temu również nauki Kościoła. W różnych religiach skarb ów projektuje się na postacie świętych, jeśli jednak chodzi o współczesnego, oświeconego człowieka, to takie hipnotyzowanie wydaje się nie do utrzymania na dłuższą metę. Bardzo wielu ludzi nie umie dziś wyrażać wartości nieosobniczych w symbolach historycznych”.

„Pewnego razu prowadziłem terapię młodego artysty, który miał poważne problemy ze zrozumieniem tego, co oznacza aktywna imaginacja. Imał się on wszystkich środków – daremnie. Jego problem polegał na tym, że nie umiał myśleć. Muzycy, malarze czy inni artyści to często ludzie, którzy w ogóle nie umieją myśleć, ponieważ nie potrafią świadomie ruszyć głową. Mózg tego pacjenta też pracował wyłącznie na własny użytek; człowiek ów miał swe idee artystyczne, ale nie potrafił ich zastosować na płaszczyźnie psychologicznej, toteż nie miał zdolności rozumienia”.

„Zawsze byłem pod wrażeniem, że istnieje zaskakująco wiele indywiduów, które – jeśli nie staną w obliczu bezwzględnej konieczności – nie robią użytku z własnego rozumu, a mimo to nie są to ludzie głupi; podobnie zdumiewał mnie fakt, że istnieje równie wielu osobników, którzy wprawdzie posługują się własnym rozumem, lecz czynią to w sposób doprawdy idiotyczny. Z równie wielkim zaskoczeniem odkryłem, że wielu inteligentnych, prężnych umysłowo ludzi – o ile można to stwierdzić – żyje tak, jak gdyby nigdy nie nauczyli się korzystać z własnych narządów zmysłowych, nie widzieli tego, co mieli przed nosem, nie słyszeli słów krzyczanych im prosto do uszu, nie postrzegali rzeczy dotykanych czy smakowanych, żyli bez świadomości własnego ciała. Inni znowu robili wrażenie, że żyją w tak osobliwym stanie świadomości, jakby stadium, w którym właśnie się znajdują, było ostateczne, i miały pozostać takie na zawsze. Ludzie ci, wydawało się, nie mają fantazji, uzależnieni są wyłącznie od swych postrzeżeń zmysłowych. Nie istniały dla nich szanse ani możliwości, w ich dniu dzisiejszym nie było obietnicy jutra. Przyszłość była dla nich zaledwie powtórką przeszłości”.

„Środkami pomocniczymi, za sprawą których świadomość orientuje się w rzeczywistości, są zatem cztery funkcje. Doznawanie (czyli postrzeganie zmysłowe) powiada, że coś istnieje; myślenie stwierdza, czym to coś jest; czucie mówi, czy to jest przyjemne, czy nie; intuicja podaje, skąd to przychodzi i dokąd zmierza.
Oczywiście te cztery cechy charakterystyczne zachowania ludzkiego to jedynie cztery możliwości spośród wielu innych (jak choćby siła woli, temperament, wyobraźnia, pamięć itd.). W żadnym wypadku nie należy ich absolutyzować, ponieważ są one jednak proste, doskonale nadają się do klasyfikacji. Uważam je za szczególnie pomocne w sytuacji, gdy dzieciom mam tłumaczyć zachowanie rodziców czy żonom zachowanie ich mężów i na odwrót – są one przydatne także gwoli zrozumienia własnych przesądów”.

„Zazwyczaj wysuwa się przypuszczenie, iż jakiś bystry filozof czy prorok w prehistorycznych czasach „wynalazł” podstawowe idee mitologiczne, w które później „uwierzył” łatwowierny i bezkrytyczny lud. Można też usłyszeć, iż propagowane przez żądny władzy stan kapłański opowieści nie są „prawdziwe”, lecz stanowią wyraz „myślenia życzeniowego”. Ale słowo „wynaleźć” oznacza także „znaleźć”, a zatem tkwi w nim sens dotarcia do czegoś, czego się poszukuje, zakłada się zatem, iż ten, kto szukał, miął niejakie poczucie tego, co stanowiło przedmiot jego poszukiwań”.

„Podkreślam to, ponieważ w naszej epoce miliony ludzi straciły zaufanie do wszelkiego rodzaju religii, której już nie rozumieją. Gdyż życie bez religii płynie sobie dalej bez jakichkolwiek zaburzeń, nikt właściwie nie zauważa tej straty, jeśli jednak człowiek cierpi z tego powodu, zaczyna poszukiwać jakiejś drogi wyjścia, zaczyna się zastanawiać nad sensem życia, nad jego przyprawiającymi o zawrót głowy bolesnymi doświadczeniami. To znamienne, że (jak podpowiada mi doświadczenie) z porad psychologa częściej korzystają Żydzi i protestanci niż katolicy. Nic w tym dziwnego, ponieważ Kościół katolicki zawsze czuł się odpowiedzialny za cura animarum (troskę o zbawienie duszy). Ale w naszym scjentystycznym stuleciu pytania, z jakimi ongiś udawano się do duszpasterzy, zadaje się psychiatrom. Ludzie czują jednak, że byłoby im łatwiej, gdyby tylko potrafili uwierzyć w sens życia, w Boga i nieśmiertelność – upiór nadchodzącej śmierci często ponagla do takich refleksji. Ponieważ nie możemy dojrzeć Boga na niebieskim tronie przez radioteleskop, ponieważ nie jesteśmy już pewni, czy nasi umiłowani rodzice unoszą się gdzieś w pobliżu nas w formie mniej lub bardziej cielesnej, ludziom wydaje się, iż takie wyobrażenia są absurdalne. Ale przecież koncepcje tego rodzaju już od prehistorycznych czasów towarzyszą życiu człowieka, a i dzisiaj przy wielu okazjach pojawiają się na powierzchni świadomości”.
„Człowiek współczesny zacznie zapewne tłumaczyć, że to wszystko dzieje się bez naszego udziału, być może będzie się też upierał, że są to sprawy nie dowiedzione przez naukę, ba, być może wyrazi ubolewanie, że zagubił gdzieś owe przekonania. Ale mamy tu przecież do czynienia ze sprawami niewidzianymi i niepoznawalnymi; Bóg to coś, co przerasta świadomość ludzką, nieśmiertelności też niepodobna udowodnić, dlaczego mielibyśmy się jednak pozbawiać takich poglądów, które okazały się pomocne akurat w czasie kryzysów, nadając sens naszemu życiu? Wielu zgodziłoby się ze mną, gdybym po prostu stwierdził, iż wyobrażenia takowe to całkiem prawdopodobne złudzenia, lecz ludzie ci nie zdają sobie sprawy, że ich negatywna postawa jest równie trudna do udowodnienia co prawdziwość twierdzeń religijnych. Znamy jednak celny argument empiryczny przemawiający za kultywowaniem idei, których dowieść nie podobna – okazało się bowiem, że są one zbawienne. Człowiek koniecznie potrzebuje wyobrażeń i przekonań, które nadadzą sens jego życiu, a jemu samemu pomogą znaleźć sobie miejsce we wszechświecie. Człowiek może znosić najgorsze męczarnie, jeśli tylko będzie przekonany, że mają one sens”.

„Chrześcijanie często zadają pytanie, dlaczego Bóg nie przemawia do nich tak, jak mówił kiedyś. Kiedy słyszę takie pytania, zawsze przypominam sobie rabbiego, którego spytano, jak to się dzieje, że Bóg, który ongiś tak często pokazywał się ludziom, dzisiaj się już nie pojawia. A na to odparł rabbi: „Dzisiaj nikt już nie umie pochylić się tak nisko”.

„Próbowano zatem zbadać, na jak wiele kompleksów czy oznak kompleksów cierpią ludzie. Najmniej kompleksów można było spotkać w wypadku praktykujących katolików, znacznie więcej kompleksów odkryto u protestantów, najwięcej – u Żydów”.

„Na tym polega tajemnica Kościoła katolickiego: sprawia on, że człowiek może prowadzić w jakiś sposób sensowne życie. Jeśli, na przykład, można codziennie uczestniczyć w ofierze, jeśli można mieć udział w substancji bóstwa, jeśli dzień w dzień powtarza się ofiarę Chrystusa. To, co tu mówię, to rzecz jasna tylko słowa, ale dla człowieka, który naprawdę żyje, jest to cały świat. To nawet więcej niż świat, ponieważ nadaje on sens życiu, ponieważ wyraża to pragnienie duszy, wyraża podstawowe fakty naszego życia nieświadomego. Gdy mędrzec powiada: „Jesteś naturze winny śmierć”, to właśnie to ma on na myśli”.

„Kiedy intelekt nie służy życiu symbolicznemu, staje się diaboliczny – sprawia, że człowiek zapada na nerwicę”. CGJ

Bardzo przystępne dla laików zapisy z wykładów, jakich Jung udzielił lekarzom. Ogólny zarys jego metod i praktyki, plus sporo ciekawostek i odpowiedzi na różnego rodzaju pytania, które równie dobrze mogliby chcieć zadać czytelnicy jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
241
76

Na półkach: ,

O ile treść części wykładowej jest bardzo satysfakcjonująca, tak niestety dobór pozostałych tekstów pozostawia wiele do życzenia. Mowa tu szczególnie o przedmowach i recenzjach tekstów innych naukowców, które nic za bardzo nie wnoszą. No i trafiłam na pozbawiony kilku istotnych stron egzemplarz :< co nie znaczy, że nie zajrzę z wielką chęcią do kolejnych książek Junga :)

O ile treść części wykładowej jest bardzo satysfakcjonująca, tak niestety dobór pozostałych tekstów pozostawia wiele do życzenia. Mowa tu szczególnie o przedmowach i recenzjach tekstów innych naukowców, które nic za bardzo nie wnoszą. No i trafiłam na pozbawiony kilku istotnych stron egzemplarz :< co nie znaczy, że nie zajrzę z wielką chęcią do kolejnych książek Junga :)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    336
  • Przeczytane
    46
  • Posiadam
    12
  • Psychologia
    8
  • 2012
    2
  • Ulubione
    2
  • Do kupienia
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Sprawdzić
    2
  • Carl Gustav Jung
    2

Cytaty

Więcej
Carl Gustav Jung Życie symboliczne Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także