Kolekcja Ringelmanna

Okładka książki Kolekcja Ringelmanna Adam Ubertowski
Okładka książki Kolekcja Ringelmanna
Adam Ubertowski Wydawnictwo: Oficynka kryminał, sensacja, thriller
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Oficynka
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Język:
polski
ISBN:
9788364307805
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
172
100

Na półkach: ,

Współcześni twórcy kryminałów prześcigają się w pomysłach coraz bardziej oryginalnego głównego bohatera – czy to przestępcę, czy to detektywa. Do rywalizacji stanął także Adam Ubertowski, któremu nie wystarczyła wizja policjanta, agenta FBI, prywatnego detektywa czy profilera. W „Kolekcji Ringelmanna” poszedł o krok dalej i detektywem-amatorem uczynił metateoretyka – światowej sławy specjalistę od układania wielopiętrowych konstrukcji pojęciowych, doktora Figlona. Postać jest to tyleż fascynująca, co zabawna. Z bohaterem tym poczułam się związana od pierwszych stron powieści. Z uśmiechem na ustach odczytywałam pełne dziecięcej naiwności wnioski dotyczące dość błahych elementów codziennego życia. Figlon to niewątpliwie człowiek niezwykle inteligentny, szanowany w środowisku naukowym, a przy tym megaloman, przekonany o swojej wyższości nad innymi odludek, którego do działania pcha przede wszystkim obietnica pochwał. Doktor Figlon, pomimo swoich wad, nie daje się nie lubić. To taki typ introwertyka, który pomimo tego, że zraża do siebie ludzi, wciąż jest nimi otoczony i jest przez nich bardzo pozytywnie postrzegany.

Pozostali bohaterowie, szczególnie Frank van Graaf i „osobnik nazwiskiem Zalewski”, jak raczył go mianować w myślach Figlon, również są bardzo wyraźnie zarysowani. Nie brakuje im typowych tylko dla nich przywar, cech osobowości, które odróżniają ich od innych postaci, niekiedy sprawiających, że zdają się być dość sympatyczni, innym razem odstręczają, nie jeden raz czytając wypowiedzi któregoś z nich myślałam: ale burak! Szczerze mówiąc, rzadko zdarza mi się takie wczucie w książkę, jakie spotkało mnie przy lekturze „Kolekcji Ringelmanna”. I chociaż staram się nie nastawiać do książki w żaden sposób przed jej przeczytaniem, to jednak do książki Ubertowskiego podchodziłam z dystansem, nie spodziewając się rewelacji. Ostatecznie wszelkie moje obawy zostały bezpowrotnie rozwiane.

Pierwszy plus to wspomniani już bohaterowie, drugim niewątpliwie jest sama zagadka. W „Kolekcji Ringelmanna” mamy do czynienia z klasyczną zagadką zamkniętego pokoju, z konwencją lekko tylko złamaną poprzez drobny incydent z prywatnego życia jednego z bohaterów. W czasie zjazdu miłośników i zbieraczy zegarków, na który w roli prelegenta zaproszony został doktor Figlon, dochodzi do zbrodni – zamordowany zostaje właściciel jednej z najznakomitszych kolekcji w kraju. Podejrzanych nie brakuje, ale ich katalog pozostaje zamknięty – hotel, w którym odbywa się zjazd jest bowiem zamknięty dla postronnych osób z powodu remontu. Sprawę prowadzi inspektor van Graaf, który przyznając się do braku tropów prosi o pomoc Figlona – człowieka o niezwykłym analitycznym umyśle.

„Kolekcja Ringelmanna” jest lekturą lekką, przyjemną, powiedziałabym nawet, że mile łechtającą lenistwo czytelnika, który nie zostaje od razu wplątany w wartką akcję, ale spokojnie poznaje bohaterów i przez około pół powieści nie spodziewa się żadnej zbrodni. Pomimo tego, że większa część wydarzeń związana jest z zegarkami, to ja sama w czasie lektury zatraciłam rachubę czasu, ale nie tylko. Zapomniałam nawet gdzie dzieje się akcja powieści! Kiedy na stronie pojawiało się miasto Sopot, nagle wyrywałam się z innego świata i nie mogłam uwierzyć, że czytam polską książkę (tak, wiem, Polacy nie gęsi…). Gdyby tylko zamienić kilka nazw własnych i nieco cofnąć wydarzenia w czasie, uwierzyłabym, że „Kolekcję Ringelmanna” napisała nawet sama Christie.

To było moje pierwsze spotkanie z Adamem Ubertowskim, który jest już znany czytelnikom z kilku powieści, między innymi z „Inspektora van Graafa”, części poprzedzającej „Kolekcję Ringelmanna”. Wszystko wskazuje jednak na to, że tytuły te dają się czytać w odwróconej kolejności, dlatego z miłą chęcią sięgnę po „Inspektora…” – mam nadzieję, że są tak samo zabawne i przyjemne, jak opowieść kryminalna ze świata maniaków zegarków.

Współcześni twórcy kryminałów prześcigają się w pomysłach coraz bardziej oryginalnego głównego bohatera – czy to przestępcę, czy to detektywa. Do rywalizacji stanął także Adam Ubertowski, któremu nie wystarczyła wizja policjanta, agenta FBI, prywatnego detektywa czy profilera. W „Kolekcji Ringelmanna” poszedł o krok dalej i detektywem-amatorem uczynił metateoretyka –...

więcej Pokaż mimo to

avatar
350
350

Na półkach: ,

Z prozą Adama Ubertowskiego spotykam się po raz pierwszy, choć z całą pewnością warto będzie do twórczości autora wrócić, o ile tylko czas na to pozwoli.

Gdyż ten sam czas w powieści, Kolekcja Ringelmanna ma jakże ważne i istotne odniesienie. Wokół czasu wszystko tutaj się kręci, w określonej przestrzeni czasu autor w bardzo oryginalny sposób zawiesił czas przeszły, ale też wszystko to, co dzieje się w chwili bieżącej. Okładka tej książki mówi praktycznie wszystko, trudno o bardziej trafną, trafiającą w umysł podpowiedź.

Historia opowiedziana przez Adama Ubertowskiego miło zaskakuje już od pierwszej chwili, od pierwszego rozdziału, aby w tym drugim jeszcze bardziej przekonać nas do siebie. Zabieg przygotowywania się kobiety do wyjścia wieczorem ze swoim ukochanym jest wyjątkowym pod każdym względem literackim rozwiązaniem. (...)

Pełna treść recenzji książki dostępna w poniższym linku:
https://internetowacela.blogspot.com/2020/04/adam-ubertowski-kolekcja-ringelmanna.html

Z prozą Adama Ubertowskiego spotykam się po raz pierwszy, choć z całą pewnością warto będzie do twórczości autora wrócić, o ile tylko czas na to pozwoli.

Gdyż ten sam czas w powieści, Kolekcja Ringelmanna ma jakże ważne i istotne odniesienie. Wokół czasu wszystko tutaj się kręci, w określonej przestrzeni czasu autor w bardzo oryginalny sposób zawiesił czas przeszły, ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3999
2032

Na półkach: ,

Adam Ubertowski, to jak, się dowiedziałem znany psycholog biznesu, mieszkający w Sopocie. W wolnych chwilach zajmuje się pisaniem książek.Kolekcja Ringelmanna, to pierwsza książka, tegoż autora, którą przeczytałem.

A cała akcja powieści opiera się na perypetiach pewnego doktora, który przybywa do Sopotu, aby wygłosić wykład na temat teorii czasu.W czasie swojego pobytu, poznaje pewną nietypową grupę ludzi, którzy z pasją zbierają czasomierze, zwane inaczej zegarkami.Nazwa nieadekwatna, a nawet prozaiczna, bowiem niektóre z tych"zegarków", skłaniają do morderstwa.Zostaje zamordowany pewien uznany kolekcjoner, a nasz profesor postanawia pomóc stróżom prawa, w wyjaśnieniu zagadki.

Po pierwsze, książka ta, to typowy kryminał, przynajmniej w moim odczuciu i czytało się to dzieło, zadziwiająco dobrze.Ponad to, autor zdołał wpleść do swej powieści różnego rodzaju ciekawostki, co dodatkowo powodowało, że cała akcja nabierała większego pędu.A zakończenie, także typowe.Oczywiście za zbrodnią nie stała żadna z typowanych przeze mnie osób.A le zazwyczaj tak jest.Pisarz stwarza wrażenie, że nic nie jest takie, na jakie wygląda.Może to i prawda?

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa Oficynka.

Adam Ubertowski, to jak, się dowiedziałem znany psycholog biznesu, mieszkający w Sopocie. W wolnych chwilach zajmuje się pisaniem książek.Kolekcja Ringelmanna, to pierwsza książka, tegoż autora, którą przeczytałem.

A cała akcja powieści opiera się na perypetiach pewnego doktora, który przybywa do Sopotu, aby wygłosić wykład na temat teorii czasu.W czasie swojego pobytu,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
276
263

Na półkach:

Czekanie na kobietę, gdy ta przygotowuje się w łazience do wspólnego wyjścia z domu, denerwuje niejednego mężczyznę. Charakter doktora Figlona przeczy jednak podstawowych normom, dlatego też, spokojnie leżąc, poddaje się on kontemplacji chwili. Co prawda myśl o drinku co chwilkę przerywa mu ten stan, ale jako człowiek zajmujący się metateorią, ma nadzieję, że czas okaże się jednak dla niego łaskawy i jego pragnienie zostanie spełnione. Zerkając ciągle w stronę łazienki, zanurza się we wspomnieniach o osobie inspektora Franka von Graafa, człowieka tak różnego od niego, a jednak ogromnie mu bliskiego. Przypomina sobie pierwszą sprawę kryminalną, której nie dość że pośrednio stał się świadkiem to też i wcielił się w rolę detektywa. A wszystko to działo się w przepięknym Grand Hotelu w Sopocie, gdzie został w dość nietypowy sposób, zaproszony jako uczestnik konferencji, do wygłoszenia referatu na temat teorii czasu. Okazuje się, że uczestnicy to miłośnicy zegarków i wszystkiego co z odmierzaniem czasu związane. Hobbyści, zbieracze, kolekcjonerzy tworzą ogromnie interesujący świat, w którym doktor Figlon na początku poczuł się nieswojo. Wśród nich zdecydowanie wyróżnia się nietypowy uczestnik – Ringelmann, który w jakże ciekawy sposób przedstawia znaczenie zegarków dla hobbystów. Posiada on tak interesującą osobowość, że doktor Figlon powoli jest pod jego coraz to większym urokiem. Niestety Ringelmann zostaje znaleziony przez niego, martwy w swoim pokoju. Mało tego potencjalni sprawcy mają murowane alibi a do budynku nie miał prawa nikt inny wejść. Rozpoczyna się śledztwo, które nie za bardzo chce się ruszyć z miejsca, policja ma ogromny problem z wytypowaniem sprawcy. Inspektor Frank van Graaf zaczyna się lekko miotać, co w jego przypadku jest dość łagodnym określeniem. Doktor Figon postanawia zaoferować mu swoją pomoc, nie przypuszczając, że aż tak zaważy ta decyzja na jego prywatnym życiu.
Nieraz zastanawiałam się co decyduje, że dany kryminał jest dobry. Po pierwsze na pewno ciekawa zagadka – tu taką zdecydowanie mamy, interesujące prowadzenie śledztwa – tu mamy dość klasyczne, lecz nie pozbawione intrygujących elementów, ciekawe postacie – i myślę, że one w tej powieści są jej głównym atutem. Mało, że mocno charakterne, ze wskazaniem na indywidualizm to po prostu ogromnie sympatyczne. Dzięki temu pewna momentami powolność fabuły nie przeszkadza, bo czytelnik zaczyna zwracać uwagę na inne elementy powieści. Zarówno główny bohater jak i osoba inspektora to swego rodzaju perełki, którym by zabłysnęły w wieczornym świetle wystarczy dokładna uwaga poznającego fabułę. Również kreacje postaci drugoplanowych są ogromnie interesujące, mimo że czasem niekoniecznie powinno im się sekundować. Za bardzo pozytywnymi bohaterami nie są , nie sposób ich jednak nie polubić i mało że budzą ciekawość, to również wprowadzają do powieści elementy humorystyczne. Adam Ubertowski, już w poprzednich swoich utworach pokazał, że lubi by sprawa kryminalna zmuszała do dedukcji, łączenia faktów i wydawała się konstrukcyjnie prosta. Tu nie ma nadprzyrodzonych zdarzeń, psychopatów i traumatycznych przeżyć, tu mamy czas weryfikujący każde zdarzenie. I bardzo miło jest wrócić do pewnego, klasycznego schematu w kryminale, ponieważ nie działa on tak wstrząsająco na nasze nerwy, tylko zmusza nas po prostu do myślenia. Ja oczywiście dedukcyjnie poległam, dlatego ode mnie duży plus dla autora. Myślę, że wielu czytelników chętnie sięgnie po jego najnowszą powieść bo czyta się ją z dużą przyjemnością i na pewno uatrakcyjnić może niejeden wieczór.

Czekanie na kobietę, gdy ta przygotowuje się w łazience do wspólnego wyjścia z domu, denerwuje niejednego mężczyznę. Charakter doktora Figlona przeczy jednak podstawowych normom, dlatego też, spokojnie leżąc, poddaje się on kontemplacji chwili. Co prawda myśl o drinku co chwilkę przerywa mu ten stan, ale jako człowiek zajmujący się metateorią, ma nadzieję, że czas okaże się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2663
2657

Na półkach:

"Dla tych ludzi zegarki to największa miłość... to religia... Ludzie są ułomni z natury, więc muszą popełnić jakieś błędy. I popełnili."

Ciekawie poprowadzony kryminał, wymykający się z szablonowych pełnych dynamicznej akcji propozycji powieści kryminalnych. Utrzymany w spokojniejszej konwencji, bardziej nastawionej na intelektualną zabawę podszytą sporą dawką dobrego humoru. Nie ma w nim mnogości bohaterów, zdarzeń i nagłych zwrotów akcji, a jednak autorowi udaje się podsycać zainteresowanie czytelnika. Przyznam, że z miłą chęcią dałam się wciągnąć w ten wykreowany świat nieco szalonych kolekcjonerów zegarków, ich wzajemnych animozji, wyśmiewania i zazdrości. Z uśmiechem śledziłam ich reakcje i postawy, wiadomo było, że w wypełnionym takimi negatywnymi emocjami środowisku wcześniej czy później musi dojść do zbrodni. Podoba mi się taka lekka narracja, barwny język i niewymuszone dialogi.

Mający o sobie wysokie mniemanie mistrz metateorii doktor Figlon zastaje zaproszony przez inspektora Franka van Graafa jako ekspert do pomocy w rozwiązaniu skomplikowanego morderstwa. Figlon to ciekawie sportretowana postać, nieco zaskakująca swoim zachowaniem, jednocześnie wzbudzająca w czytelniku sympatię. Na podstawie intrygujących wspomnień doktora zagłębiamy się w jego pierwsze dochodzenie, dotyczące śmierci Maxa Ringelmanna, pasjonata i właściciela najdroższej kolekcji czasomierzy na świecie. Pozostali bohaterowie również oferują nam swoje ciekawe profile nabierające specyficznych cech, świadomie potraktowanych przez autora ze szczyptą ironii i z przymrużeniem oka. Płynnie przenikamy między głównym wątkiem osadzonym w przeszłości a tym opartym na teraźniejszości, który w zabawny sposób ubarwia powieść. I choć liczyłam na głębszy spisek a zakończenie książki nie zaskoczyło mnie, to i tak nie przeszkodziło mi to w przyjemnym zaczytywaniu się w tej kryminalnej intrydze.

bookendorfina.blogspot.com

"Dla tych ludzi zegarki to największa miłość... to religia... Ludzie są ułomni z natury, więc muszą popełnić jakieś błędy. I popełnili."

Ciekawie poprowadzony kryminał, wymykający się z szablonowych pełnych dynamicznej akcji propozycji powieści kryminalnych. Utrzymany w spokojniejszej konwencji, bardziej nastawionej na intelektualną zabawę podszytą sporą dawką dobrego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
674
266

Na półkach: , , ,

Dla większości ludzi na świecie zegarek służy do wyznaczenia godziny. Dla innych jest ładną ozdóbką pasującą do stroju. I tylko nieliczni mają na ich punkcie istną obsesję. Zbierają je, kolekcjonują, rozmawiają o ich częściach składowych, rozprawiają o wskazówkach, chronometrach, paskach i tarczach, podziwiają, oglądają, opisują. Ile jest w stanie zrobić pasjonat dla jednej z najwspanialszych kolekcji czasomierzy na świecie? Czy dla kilkunastu niewiarygodnie cennych zegarków mógłby zabić?

Doktor Figlon jest mózgowcem, jednym z nielicznych znawców metateorii na świecie. Gdy zostaje poproszony o wygłoszenie serii wykładów o istocie czasu w Grand Hotelu w Sopocie, nie waha się ani chwili. Okazuje się jednak, że to, co miało być zjazdem naukowców, tak naprawdę jest spotkaniem fanatyków - kolekcjonerów zegarków. Na dokładkę dochodzi morderstwo Maxa Ringelmanna, którego rozwiązanie wydaje się niemożliwe - wszyscy ewentualni sprawcy mają mocne alibi, a nikt z zewnątrz nie miał szans dostać się do hotelu. Sprawę prowadzi inspektor Frank van Graaf z małą pomocą doktora Figlona. Kto miał wystarczający motyw i możliwości, aby zabić Ringelmanna?

Kryminały to ostatnimi czasy jeden z moich ulubionych gatunków literackich, mimo ciągle powtarzającego się w nich schematu: zbrodnia, śledztwo, winny. Choć od wieków detektywi wykorzystali chyba wszystkie możliwe chwyty, dalej dajemy się zaskoczyć i pytamy z niedowierzaniem, jak on niby do tego doszedł? Czytelnik wsiąka w zagadkę, obstawia morderców, czeka na wyjaśnienie, przeocza poszlaki i wskazówki. Potem następuje spektakularne zakończenie, w którym przestępcą okazuje się osoba najmniej według nas prawdopodobna. Zobaczmy, jak schemat ten przebiegł w Kolekcji Ringelmanna...

Doktora Figlona może nie polubiłam, ale z pewnością nie mogę odmówić mu charakteru, podobnie zresztą rzecz się ma z van Graafem. To dwójka naprawdę intrygujących osobników, którzy w duecie często wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Figlon to bohater niezwykle inteligentny, domyślny, ale też nieco oderwany od rzeczywistości, ledwie wiążący koniec z końcem. Van Graaf jest w przeciwieństwie do niego postawnym, silnym mężczyzną o ostrych rysach i niezbyt uprzejmym obejściu. Kto by pomyślał, że razem stworzą tak dobraną parkę!

Książkę czyta się lekko i przyjemnie, kolejne strony lecą nam niespodziewanie szybko. Choć sama zagadka kryminalna pojawia się dopiero gdzieś w połowie powieści a jej rozwiązanie nie jest wcale wątkiem głównym i dzieje się jakby mimochodem, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie, to wspomnienia Figlona nie nudzą. Jeśli już przy tym jesteśmy - problem niestety pojawia się przy narracji. Sprawę morderstwa Ringelmanna poznajemy ze snutych przez naszego doktorka wspomnień, kiedy to czeka on na swoją ukochaną Miriam, guzdrzącą się w łazience. Szczerze mówiąc, niezbyt przypadło mi do gustu takie przedstawienie tej historii. Wprowadza to jedynie niepotrzebne zamieszanie i nie ma żadnego celu. Spokojnie mogłoby się bez tego obyć. Dopatrzyłam się też kilku innych drobnych błędów związanych z narracją, ale nie rzucają się na tyle w oczy, aby zepsuć obraz całości.

Sama zagadka kryminalna nie jest najbardziej pasjonującym elementem powieści. Oczywiście nie udało mi się poprawnie wytypować mordercy - tak naprawdę nawet nie próbowałam, bo nigdy nie miałam do tego nosa - ale też nie byłam specjalnie zaszokowana zakończeniem. Najbardziej interesowała mnie otoczka zbrodni, wszędobylskie zegarki, fanatycy, śledztwo, relacje pomiędzy bohaterami, humor, wspólny eksperyment żyjącego jeszcze Ringelmanna i Figlona... To właśnie nadawało tej książce smaczku, to te elementy najskuteczniej przyciągają do siebie czytelnika.

Kolekcja Ringelmanna nie jest książką głęboko zapadającą w pamięć, szokującą czy genialną. To po prostu przyjemna historia pełna ciekawych, świetnie wykreowanych postaci - a dla mnie bohaterowie zawsze byli podstawą dobrej powieści. To książka sympatyczna, lekka i przyjemna, zapewniająca rozrywkę na wieczorek lub dwa. Powieść, przy której miło spędzicie czas i która być może zdoła poprawić Wam humor. Moim zdaniem warto spróbować zmierzyć się z pozycją Ubertowskiego, poznać Figlona, van Graafa, Zalewskiego, Ringelmanna i całą resztę, a także pouśmiechać się trochę do zapisanych stron, zrelaksować...

http://zaczarrowana.blogspot.com/2016/03/pasja-przypominajaca-bardziej.html

Dla większości ludzi na świecie zegarek służy do wyznaczenia godziny. Dla innych jest ładną ozdóbką pasującą do stroju. I tylko nieliczni mają na ich punkcie istną obsesję. Zbierają je, kolekcjonują, rozmawiają o ich częściach składowych, rozprawiają o wskazówkach, chronometrach, paskach i tarczach, podziwiają, oglądają, opisują. Ile jest w stanie zrobić pasjonat dla jednej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
358
67

Na półkach: , ,

Dzień jak co dzień. Leżysz na łóżku z wizją miło spędzonego wieczoru na mieście, czekając na guzdrającą się żonę. Jak to jednak w życiu bywa, wskazówki zegara kręcą się coraz szybciej, a żona jak siedzi w łazience, tak siedzi, nie dając większych szans na szybkie wyjście z domu. Ale co to za problem, ten czas można wykorzystać w jakiś ciekawy sposób - najlepiej pogrążając się we wspomnieniach.

Przypominasz sobie historię sprzed paru lat, kiedy to jako nieszczególnie dobrze prosperujący metateoretyk chwyciłeś się pierwszej poważniejszej oferty niczym tonący brzytwy. Ani zdążysz się obejrzeć, rozpakowujesz walizkę w wielkiej sławy sopockim Grand Hotelu, przygotowując się na wykład dotyczący teorii czasu. Już zacierasz ręce na samą myśl o audytorium pełnym znanych postaci z naukowego świata, gdy zaczyna docierać do ciebie brutalna rzeczywistość - widownię bowiem wypełniają rzesze bliżej nieokreślonych fanatyków, jak się później okazuje, zegarków. Starasz się ukryć rozgoryczenie, w końcu darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, gdy wtem wpadasz na specyficznego jegomościa, niejakiego Ringelmanna, który to w jakże nietuzinkowy sposób przedstawia znaczenie czasomierzy dla ich pasjonatów. Ledwo nabierasz sympatii do ów indywiduum, gdy znajdujesz go martwego w hotelowym pokoju.

Zamknięty budynek i garstka osób z niepodważalnym alibi - nic dziwnego, że policja zaczyna mieć problemy z ustaleniem sprawcy. Ech, no cóż, czego się nie robi, by pomóc służbom wymierzenia sprawiedliwości.


„Kolekcja Ringelmanna” to typowa powieść dochodzeniowa: dwójka detektywów, w tym jeden z przypadku, krok po kroku zbierają zeznania i odkrywają nowe fakty aż do ostatecznego rozwiązania zagadki, co w gruncie rzeczy dla postronnego czytelnika mogłoby stanowić kwintesencję nudy - i ja sama muszę przyznać, że patrząc z dystansu, ciężko uwierzyć, że jest to książka, przez którą wręcz się płynie. Fabuła z pozoru niepozorna i bez rewelacji, w zupełnie niespodziewanym momencie sprawia, że nie sposób się od lektury oderwać, choć, co absurdalne, nie jest to zainteresowanie wprost proporcjonalne do rosnącego napięcia, bowiem nagle okazuje się, że relacja między bohaterami może przyćmiewać wątek kryminalny!

Bo i postaci są tak sympatyczne, że aż nie sposób ich nie polubić. Poczynając od Figlona tracącego zdolność do racjonalnego myślenia na widok kobiety prezentującej swe wdzięki, przez van Graafa, prymusa szkoły policyjnej, który z miną zbitego psa konfrontuje się z zagadką przekraczającą jego możliwości, po (o dziwo!) Zalewskiego zdradzającego żonę z przygodną kochanką. Ba! Sama Zalewska okazuje się niezłym ziółkiem, gdy dochodzi do odkrycia tajemnicy wyjazdów męża. Podobnie tytułowy Ringelmann, pozostali uczestnicy kongresu czy nawet obsługa hotelowa... O matko, to niemożliwe, by obdarzyć sympatią każdego bohatera pojawiającego się w powieści! A jednak Ubertowskiemu się to udaje - oddaje nam w ręce korowód postaci kreowanych z lekkim przymrużeniem oka, przez co sama konfrontacja z nimi staje się przyjemnością.

Wszak trzeba zauważyć, że nie jest to książka pisana ze zbędnym patosem. Lekkie pióro autora tworzy nie mniej lekką fabułę, która nie dość, że nie wymaga pełnego skupienia, to jeszcze stanowi doskonały sposób na chwilę relaksu. Nie brakuje humoru, który choć czasem wydaje się absurdalny, to stwarza swego rodzaju swojski klimat delikatnej komedii.

Znalazłam jednak parę zgrzytów, jak choćby opisywanie wspomnień Figlona za pomocą narratora wszechwiedzącego mającego dostęp do myśli innych osób, co nieco kłóci się z ogólną ramą, jednak zupełnie nie przeszkadza w ogólnym odbiorze. Tak samo trochę skrzywiłam się na okoliczności wprowadzenia głównego bohatera do prawicy śledczego, bowiem spodziewałam się głębszego spisku, którego ostatecznie znaleźć mi się nie udało. Pozostaje jeszcze kwestia kilku niedomówień, po których jednak mam nadzieję wnosić, że seria doczeka się kontynuacji - bo z wielką chęcią po takową bym sięgnęła.

Mimo iż nie jest to powieść najwyższych lotów i dla wymagającego czytelnika książka mogłaby się wydawać niedopracowana, to jednak nie sposób nie zapałać do niej sympatią. Wciąga, wywołuje uśmiech na twarzy i sprawia, że z przyjemnością śledzi się poczynania bohaterów, dlatego zdecydowanie mogę ją polecić na dłuższy wieczór, ewentualnie dwa.

Dzień jak co dzień. Leżysz na łóżku z wizją miło spędzonego wieczoru na mieście, czekając na guzdrającą się żonę. Jak to jednak w życiu bywa, wskazówki zegara kręcą się coraz szybciej, a żona jak siedzi w łazience, tak siedzi, nie dając większych szans na szybkie wyjście z domu. Ale co to za problem, ten czas można wykorzystać w jakiś ciekawy sposób - najlepiej pogrążając...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    13
  • Egzemplarze recenzenckie
    2
  • Posiadam
    2
  • Chcę przeczytać
    2
  • Ebook - Legimi
    1
  • Współpraca
    1
  • Zrecenzowane
    1
  • Przeczytane w 2021
    1
  • W 2016
    1
  • Zrecenzowane na blogu
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kolekcja Ringelmanna


Podobne książki

Przeczytaj także