Piękne ukoronowanie Zaginionej Floty.

Znane nam w większości wydarzenia, ale z perspektywy Syndyków.
Świetnie się czyta, czytając opisy relacji w świecie Syndyków od razu przychodzi na myśl ZSRR.
Tylko koniec serii mógłby być "pozytywniejszy" ;)

Seria świetna, obowiązkowa dla fanów Zaginionej Floty. Czytałem w oryginale (dzięki serii Lost Fleet tak naprawdę się nauczyłem angielskiego),jak wyjdzie po polsku, zapewne sięgnę jeszcze raz.

Piękne ukoronowanie Zaginionej Floty.

Znane nam w większości wydarzenia, ale z perspektywy Syndyków.
Świetnie się czyta, czytając opisy relacji w świecie Syndyków od razu przychodzi na myśl ZSRR.
Tylko koniec serii mógłby być "pozytywniejszy" ;)

Seria świetna, obowiązkowa dla fanów Zaginionej Floty. Czytałem w oryginale (dzięki serii Lost Fleet tak naprawdę się nauczyłem...

Czekałam na Tarnished Knight jak na szpilkach od momentu, w którym znalazłam informację o jej wydaniu. Wrażenia po przeczytaniu? Strzał w dziesiątkę! Bardzo lubię Black Jacka i jego zaginioną kompanię, ale na dłuższą metę seria robi się schematyczna (w mojej nic nie wartej opinii). Nie pomaga też to, że wydarzenia w Zaginionej Flocie poznajemy tylko z perspektywy Geary’ego, a inne postacie są, z małymi wyjątkami, jednowymiarowe i niezbyt ciekawe.
Co innego Lost Stars. Nie wiem jak inni, ale dla mnie Światy Syndykatu były zawsze dużo bardziej interesujące niż Sojusz. Byłam ciekawa jak Campbell poradzi sobie w kształtowaniu innej rzeczywistości i muszę przyznać, że wyszło całkiem dobrze.
Autorowi trzeba zapisać na plus bohaterów – mamy już dwóch głównych, z których perspektywy oglądamy wydarzenia i kilku drugoplanowych, którzy mają swoje pięć minut. Co jest miłą odmianą, da się ich wszystkich lubić. Mają swoje historie, motywacje i dylematy, żadne z nich nie jest kryształowe, raczej daleko im od typowych wyzwolicieli i budowniczych nowego porządku. Osobiście podobała mi się relacja między dwójką głównych bohaterów i to jak próbowali odkryć swoje prawdziwe intencje – paranoja to mało powiedziane. Ogólnie jest dużo więcej polityki i lekkiego filozofowania, ale autor dość zgrabnie wkomponował je w całość. Nie zabrakło oczywiście walk, które stoją na typowym cambellowskim poziomie. Tym razem obok bitew w przestrzeni, mamy również opisy walk piechociarzy, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Dodatkowo, jak na jeden tom tego autora, akcja dzieje się w dużej ilości miejsc, co skutecznie chroni przed monotonią. Dodatkowo dociekliwi mogą wyszukiwać wszelkich odniesień do historycznych wydarzeń i prawdziwych lub legendarnych postaci.
Pierwszy tom nowej serii Campbella bardzo mi się podobał. Mimo kilku niedociągnięć fantastycznie spędziłam nad nim czas.

Czekałam na Tarnished Knight jak na szpilkach od momentu, w którym znalazłam informację o jej wydaniu. Wrażenia po przeczytaniu? Strzał w dziesiątkę! Bardzo lubię Black Jacka i jego zaginioną kompanię, ale na dłuższą metę seria robi się schematyczna (w mojej nic nie wartej opinii). Nie pomaga też to, że wydarzenia w Zaginionej Flocie poznajemy tylko z perspektywy Geary’ego,...