Tom Playfair czyli jak zrobić początek

Okładka książki Tom Playfair czyli jak zrobić początek Francis J. Finn SI
Okładka książki Tom Playfair czyli jak zrobić początek
Francis J. Finn SI Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Viator literatura dziecięca
264 str. 4 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura dziecięca
Tytuł oryginału:
Tom Playfair, or making a start
Wydawnictwo:
Oficyna Wydawnicza Viator
Data wydania:
2003-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2003-01-01
Liczba stron:
264
Czas czytania
4 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
8385770682
Tagi:
chłopcy nastolatki szkoła przygody
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
73
72

Na półkach:

Słabe to...

Autor promuje toksyczne, patologiczne zachowania, m.in. przemoc domową i szkolną. Do tego stosuje podwójne standardy: dla silniejszych i dla słabszych. Hipokryzja na hipokryzji i hipokryzją pogania.

Główny bohater, Tomek, już na samym początku dostaje łomot. Zgadnijcie za co? Czy może kradł w sklepie, tłukł szyby, bił kalekich okularników w szkole, ściągał majtki koleżankom? Nic z tych rzeczy! Otóż, kiedy wybuchł pożar, chłopiec pobiegł za wozem strażaków. Może był zwyczajnie ciekawy, a może sam chciał zostać strażakiem? Jakiekolwiek miał ambicje w tej mierze, zostały one z niego wybite rózgą. Wprawdzie autor cnotliwie pominął opis kaźni "bo jeszcze moglibyście stracić szacunek do bohatera" - to po co o tym w ogóle wspominasz, "geniuszu"? - ale niesmak pozostaje.
Stawiam dolary przeciw orzechom, że większość gapiów była pełnoletnia. Czy ktoś prał ich rózgą po tyłku za tworzenie sztucznego tłoku, sianie niepotrzebnej paniki i ogólne przeszkadzanie strażakom w pracy? Nie! Bo byli dorośli i mieli "prawo" do pożaru jako jednej z nielicznych rozrywek w swoim nudnym, kołtuńskim życiu.
To, że dzieci jedynie kopiowały szkodliwe zachowania starszych, mogło być okolicznością łagodzącą jedynie dla takich bezbożników jak Mark Twain, ale nie dla "prawilnego" irlandzkiego księdza...

Najgorsze, że zakompleksionemu, kompletnie nieradzącego sobie w roli ojca panu (Dulskiemu) Playfairowi nie chodziło o jakąkolwiek szkodliwość czynu - ani o "playing fair", bo szarpanie się ze słabszym jest unfair - tylko o "nieposłuszeństwo". Stary kogut chciał pokazać młodemu kurczakowi, kto ma większe jajka...
Tym bardziej jest to kuriozalne, że do tej pory senior Playfair-Dulski pracowicie ignorował potomka, trwoniąc czas na siedzeniu w fotelu, czytaniu gazet i paleniu cygar.
Tomek stracił matkę jako kilkulatek.
Co zrobił wdowiec? Tym bardziej zbliżył się do syna, bo mieli już tylko siebie nawzajem? Starał się zastąpić mu jednocześnie ojca i matkę? Grał z nim w piłkę i baseball, łowił z nim ryby, pomagał w odrabianiu lekcji? Uczył własnym przykładem, jak powinien zachowywać się mężczyzna? Okazywał jakiekolwiek, choćby letnie uczucia? A wała! Odgrodził się od dzieciaka grubym murem - ty cymbale, myślisz, że ty jeden masz traumę? Jeśli ty nie jesteś w stanie znieść straty ukochanej osoby, jakim prawem oczekujesz, że mały chłopiec to zniesie??? Aby pozbyć się problemu, pan Dulski "sprytnie" podrzuca synka szwagierce. Nieważne, że nie ma ona własnych dzieci ani nawet męża, więc zna się na chłopcach i mężczyznach jak kura na astrofizyce... W żadnym razie nie zastąpi archetypu ojca, którego uwagi dzieciak pragnie, co można wyczuć między wierszami.
Jedynym w miarę poprawnym zachowaniem wobec syna było... poklepywanie po ramieniu, a i to rzadko. Jak dwóch zupełnie obcych dorosłych facetów w pubie, których łączy jedynie wspólne picie.

Hipokryzja autora dotyczy także wujka chłopca, pana Meadow (Dulskiego przez małżeństwo). Ten dwudziestoparoletni młody byczek zachowuje się jak typowy tchórzliwy mały tyran z podstawówki, i to obecności innych dorosłych (m.in. kradnie małemu chłopcu jedzenie). Jego siostra Jane, zahukana stara panna, praktycznie nie ma nic do powiedzenia, jako że jest "tylko" kobietą. Ojciec zaś pozwala dręczyć własne dziecko, zamiast przytemperować szwagra. Reaguje dopiero wtedy, gdy sprowokowany dzieciak wybucha i próbuje odpłacić dręczycielowi pięknym za nadobne.
Wówczas w ojcu Dulskim nagle odzywają się kołtuńskie instynkty pt. "jak odpowiadasz wujkowi". Ukarana zostaje ofiara, sprawca natomiast uchodzi bez kary. Bo 20-latkowi "wolno" być zepsutym bachorem.
Do czasu... Bowiem po kilku latach wujek (Zbyszko Dulski) - który pomimo sadystycznych skłonności wobec przedstawicieli własnej płci, ma normalny popęd do kobiet - zabiera podrośniętego już chłopca do teatru, aby pokazać mu wodewil. Cnotliwy chłopiec ucieka spod jego kurateli, po czym szwenda się samopas po mieście. Bo przecież patrzenie na dziewczęta fikające kankana na scenie to grzech większy niż nieposłuszeństwo... Nieważne, że tancerki mają spódnice do ziemi, a pod nimi tuzin halek i pancerne majtasy do kolan. Dla księdza Finna równie dobrze mogłyby być nagie.
Autor wkłada w usta 12-latka niedziecięce, napuszone słowa, takie jak: "frywolne, prymitywne, wulgarne rozrywki", zapewne obrazujące własne poglądy księdza Finna. No, bo jak to, nie dość że kobiety, to jeszcze dorosłe?

Jedynym rzeczywistym chuligańskim zachowaniem Tomka jest dręczenie zwierząt. Tego nie można usprawiedliwiać.
Jednak poznając jego ojca (wiecznie nieobecnego i zaniedbującego) oraz wujka (zachowującego się jak rozwydrzony, złośliwy bachor),można zrozumieć, że młody po prostu się na nich wzoruje, dzieląc świat na silnych, którzy biją, i słabszych, którzy są bici. Czy tak trudno zrozumieć, że zło rodzi zło? Że negatywne wzorce są przekazywane dzieciom przez samych dorosłych?
Żeby było jasne: Tomek nie zostaje ukarany za swoje okrucieństwo wobec zwierząt - na to dorosła kołtuneria miała wywalone, przecież smarkateria uczyła się "sztuki" topienia kociąt i szczeniąt właśnie od kochanych ojczulków - tylko za zwykłą chłopięcą żywiołowość.

Za karę 10-letni "przestępca" zostaje zesłany do zakładu dla trudnej młodzieży, prowadzonego przez katolickich księży, aby "zrobili z niego mężczyznę", cokolwiek by to znaczyło. Biorąc pod uwagę to, co przez całe dziesięciolecia działo się w takich przybytkach, a co dopiero teraz zaczyna wypełzać na wierzch (Irlandia, Kanada, Dominikana),już możemy współczuć czterem literom głównego bohatera, i to nie tylko ze względu na kije i rózgi, którymi hojnie szafuje się w zakładzie...

"Kiedy kipiący werwą i wciąż nowymi pomysłami nastolatek idzie do szkoły pełnej podobnych sobie młodych ludzi... - wiadomo, że nie będzie nudno."
Owszem. Problem w tym, że wszelkie rozrywki są zakazane w zakładzie. Za najmniejszy udział w najniewinniejszych figlach grozi wpadnięcie w łapy brata karcemistrza nazwiskiem Teeman, słynącego ze swej wielkiej, twardej (pały) ręki... Chłopcy są maltretowani, ale nikomu to nie przeszkadza. Sąsiedzi nie słyszą krzyków, bo to nie ich sprawa...

Warunki sanitarne czy przeciwpożarowe wołają o pomstę do nieba, opieka medyczna jest żadna, więc dzieciaki mrą jak muchy. I nikogo to nie rusza, "bo to przecież trudna młodzież była". A nawet jeśli ktoś z rzadka zapłacze nad losem biednych sierotek, to nikt nie widzi oczywistych zaniedbań i nadużyć ze strony personelu.
Wszystkie zgony w książce są "z przyczyn naturalnych". Bo przecież żaden chłopiec z katolickiego poprawczaka nie został nigdy zatłuczony kijem na śmierć, żaden nie targnął się na własne życie... Takich przypadków po prostu "nie było", podobnie jak gwałtów!
Wprawdzie kolega Tomka z pociągu twierdził, że "tylko żartował" mówiąc o częstych zgonach chłopców oraz tłuczeniu ich kijem po głowach na śmierć... Jednak masowe groby przy szkołach w Kanadzie oraz zakładach sióstr Magdalenek w Dublinie raczej żartem nie były.

Autor nie ma pojęcia o ludzkiej psychice, zarówno małego dziecka, jak i jego matki.

Jeden z kolegów Tomka jest ciężko chory. Swój los przyjmuje z nonszalancją Sokratesa wypijającego cykutę, tzn. ma wywalone na własny wyrok śmierci. Z tą różnicą, że Sokrates nie był pompatyczny i nie przyjmował belferskiego tonu - choć mógł, przecież był nauczycielem.
Jeszcze bardziej irytującą postacią jest jego kilkuletni braciszek, który nie dość że przemawia z takim samym zadęciem, to jeszcze "uroczo" sepleni, potwornie kalecząc słowa. Efekt jest koszmarny.
Zachowanie obydwu braci jest sztuczne i chore.
Większość ciężko chorych dzieci jest po prostu dziećmi - na ból reagują płaczem, a na niesprawiedliwy wyrok - przerażeniem i buntem: "Dlaczego ja? Chcę żyć! Proszę, uratujcie mnie" itd. Wielu dorosłych również reaguje w ten sposób.
Owszem, są dzieci, które przyjmują swój los zdumiewająco dojrzale. Ale to nie oznacza, że się nie boją! I nigdy nie prawią pompatycznych kazań otoczeniu!

Równie karykaturalna jest postawa matki chłopców. Prawdziwa matka, która naprawdę kocha swoje dziecko, walczy jak lwica, żeby je uratować - nawet za cenę poświęcenia życia obcego dziecka i bólu innej matki. Taki archetyp jest obecny w mitach i legendach zarówno Zachodu (Grecja, Rzym),jak i Wschodu (Japonia, Korea).
Modlitwa zdesperowanej kobiety do bóstwa brzmiałaby zapewne: "Skoro już musisz, zabierz sobie to drugie, cudze dziecko, a moje oszczędź". NIGDY na odwrót!!! A w trakcie śmierci dziecka towarzyszyłyby jej rozpacz, ból i gniew, a nie "pokój duszy i pogodzenie się z losem" czy wręcz "radości z tego, że dziecko pójdzie do nieba".

Coś o tym wiem, bo miałam kiedyś staż na onkologii dziecięcej, w odróżnieniu od pana księdza. W realnym życiu takie patologiczne, wyprane z uczuć zachowania dzieci i matki byłyby wskazaniem do konsultacji psychiatrycznej. Czy wręcz podejrzeniem przestępstwa (przemoc, zaniedbywanie).

Bezżenny autor napłodził kilka takich potworków. To, że po wypuszczeniu pierwszej książki wydawnictwo Viator zrezygnowało z tłumaczenia całej reszty serii, powinno być samo w sobie przestrogą dla czytelnika...

Jedynym jasnym punktem jest postać samego Tomka i płatane przez niego psoty (nie licząc dręczenia zwierząt),przynajmniej dopóki nie przetrącono mu kręgosłupa biciem i indoktrynacją.

Nie polecam nikomu, zwłaszcza dzieciom.

P.S.
Pomimo upływu ponad stu lat, ksiądz Finn nadal ma zwolenników w Ameryce. Mój wewnętrzny troll zastanawia się, co powiedzieliby współcześnie żyjący amerykańscy wielbiciele jego metod wychowawczych, gdyby występujące w jego książkach dzieci były kolorowymi, np. Indianami...

Słabe to...

Autor promuje toksyczne, patologiczne zachowania, m.in. przemoc domową i szkolną. Do tego stosuje podwójne standardy: dla silniejszych i dla słabszych. Hipokryzja na hipokryzji i hipokryzją pogania.

Główny bohater, Tomek, już na samym początku dostaje łomot. Zgadnijcie za co? Czy może kradł w sklepie, tłukł szyby, bił kalekich okularników w szkole, ściągał...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Tom Playfair czyli jak zrobić początek


Podobne książki

Okładka książki Edek pomaga Thomas Brunstrøm, Thorbjørn Christoffersen
Ocena 10,0
Edek pomaga Thomas Brunstrøm, T...
Okładka książki Flora szuka skarbów Gabriela Rzepecka-Weiss, Maciej Szymanowicz
Ocena 9,4
Flora szuka sk... Gabriela Rzepecka-W...
Okładka książki Książka o górach Patricija Bliuj-Stodulska, Robb Maciąg
Ocena 9,2
Książka o górach Patricija Bliuj-Sto...
Okładka książki Pani wiatru Lisa Aisato, Maja Lunde
Ocena 8,8
Pani wiatru Lisa Aisato, Maja L...

Przeczytaj także