rozwińzwiń

The Adjacent

Okładka książki The Adjacent Christopher Priest
Okładka książki The Adjacent
Christopher Priest Wydawnictwo: Victor Gollancz, Titan Books fantasy, science fiction
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Adjacent
Wydawnictwo:
Victor Gollancz, Titan Books
Data wydania:
2013-06-20
Data 1. wydania:
2013-06-20
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780575105362
Inne
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1143
583

Na półkach: , , ,

Priest może i nie urzekł fabułą, ale na pewno zafascynował językiem. Ta dziwna opowieść o przeplatających się rzeczywistościach dostarczyła mi naprawdę dużo dobrej zabawy. I w sumie przedstawiona w książce przyszłość wcale nie musi znacząco odbiegać od tego, co i nas spotka za kilka lat. Prawdziwa uczta wyobraźni. Widać również wiele podobieństw do innych książek Priesta. Jak widać autor ma pewne motywy wśród których dobrze się czuje. Podobnie jak Tidhar.

Priest może i nie urzekł fabułą, ale na pewno zafascynował językiem. Ta dziwna opowieść o przeplatających się rzeczywistościach dostarczyła mi naprawdę dużo dobrej zabawy. I w sumie przedstawiona w książce przyszłość wcale nie musi znacząco odbiegać od tego, co i nas spotka za kilka lat. Prawdziwa uczta wyobraźni. Widać również wiele podobieństw do innych książek Priesta....

więcej Pokaż mimo to

avatar
153
104

Na półkach: ,

Fajna zabawa bytami równoległymi. Trzy historie , osoby związane ze sobą w różnych rzeczywistościach. Nie jest to przełomowe dzieło, ale całkiem przyjemne się czyta

Fajna zabawa bytami równoległymi. Trzy historie , osoby związane ze sobą w różnych rzeczywistościach. Nie jest to przełomowe dzieło, ale całkiem przyjemne się czyta

Pokaż mimo to

avatar
477
90

Na półkach: , , ,

Nie rozumiem zachwytów i między nami mówiąc szkoda mi czasu na próby zrozumienia "co autor miał na myśli". Nie ulega wątpliwości, że Priest poświęcił sporo pracy na stworzenie takiego, a nie innego świata przedstawionego, nakreślenie złożonych zależności między bohaterami oraz stworzenie czegoś na kształt skomplikowanej intrygi. Tylko że fabuła nie wciąga, intryga nie intryguje, a bohaterowie... no dobrze, przynajmniej oni zostali ciekawie przedstawieni. Tylko co z tego, skoro przez czterysta stron nie dzieje się praktycznie nic i, co najgorsze w tym wszystkim, na niczym się również kończy? To jedna z tych powieści, które obiecują dużo, ale ostatecznie nie dostarczają praktycznie nic.

Nie rozumiem zachwytów i między nami mówiąc szkoda mi czasu na próby zrozumienia "co autor miał na myśli". Nie ulega wątpliwości, że Priest poświęcił sporo pracy na stworzenie takiego, a nie innego świata przedstawionego, nakreślenie złożonych zależności między bohaterami oraz stworzenie czegoś na kształt skomplikowanej intrygi. Tylko że fabuła nie wciąga, intryga nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
721
320

Na półkach: , ,

Christopher Priest jest bardzo sprawnym pisarzem. W jednej powieści miesza z powodzeniem kilka gatunków i stylów literackich. Jest to jednocześnie destoptyczna fikcja, melodramatyczna historia wojenna (z bardzo wyraźnym polskim wątkiem),inna wojenna (tym razme z I WŚ) historia, naukowa fikcja, a na koniec rodzaj fantasy. Początkowo wszystkie te historie wydają się całkowiecie samodzielne i nie mają nic z sobą wspólnego, poza pewną zbieżnością (lub podobieństwem) imion i nazwisk bohaterów. Pod koniec historie zbiegają się z sobą

Człowiek z sąsiedztwa (The Adjecent) jest rónie frapująca jak inna, niedawno przeze mnie przeczytana powieść jego autorstwa „Odwrócony świat” (Inverted World). Obie szczeerze polecam. Ocene tej obniża nieco neijasne zakończenie.

Christopher Priest jest bardzo sprawnym pisarzem. W jednej powieści miesza z powodzeniem kilka gatunków i stylów literackich. Jest to jednocześnie destoptyczna fikcja, melodramatyczna historia wojenna (z bardzo wyraźnym polskim wątkiem),inna wojenna (tym razme z I WŚ) historia, naukowa fikcja, a na koniec rodzaj fantasy. Początkowo wszystkie te historie wydają się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3338
334

Na półkach:

Zaczyna się niezbyt ciekawie, ot historia jakiegoś reportera. Ale warto przetrawić te kilkadziesiąt pierwszych stron, bo później pojawia się coraz więcej pytań, tajemnic, a także innych historii, które zaczynają się łączyć i przeplatać. Polecam fanom 'Prestiżu' (książki jeszcze nie czytałem, ale znam film) - bardzo podobny klimat i też przewija się tu temat czarów i iluzji. Ah, gdyby Christopher Nolan zekranizował także tę książkę.

Zaczyna się niezbyt ciekawie, ot historia jakiegoś reportera. Ale warto przetrawić te kilkadziesiąt pierwszych stron, bo później pojawia się coraz więcej pytań, tajemnic, a także innych historii, które zaczynają się łączyć i przeplatać. Polecam fanom 'Prestiżu' (książki jeszcze nie czytałem, ale znam film) - bardzo podobny klimat i też przewija się tu temat czarów i iluzji....

więcej Pokaż mimo to

avatar
663
294

Na półkach:

Mocny kandydat do tytułu „najgorsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałem”. Z dwóch równorzędnych powodów.

Pierwszy jest taki, że rzecz jest po prostu bardzo słabo napisana: dialogi są koszmarne, psychologia postaci (tj. spójność psychologicznej konstrukcji, zgodność zachowania z elementarną logiką, adekwatność rodzaju i intensywności emocji do sytuacji) w zasadzie nie istnieje, sceny buduje się z dziecinną nieporadnością, długo by wymieniać.

Drugi jest zaś taki, że jest to powieść bez drugiego dna, bez jakiegokolwiek przesłania. Tworzy ją bowiem pięć zrazu nie powiązanych ze sobą mdłych historii (z których jedna powierzchownie i tanio traktuje o miłości, druga chyba też o miłości, ale nie ma pewności, a reszta o niczym, naprawdę takie tylko pobieżne, pozbawione kontekstu i „mięsa” fotografie krótkiego kawałka czyjej egzystencji) w końcu splata się ze sobą w sposób, z którego kompletnie nic nie wynika, który nie stanowi nijakiej syntezy ani uniwersalnego przesłania. Ot, splata się i już, z szybkim, pozbawionym zaskoczenia i choćby pozorów nowatorstwa wykorzystaniem motywu równoległości, do cna ogranego w fantastyce.

Makieta powieści, sztuczka sugerująca istnienie głębi i artyzmu, których tak naprawdę nie ma. Nie dajcie się nabrać. To nie magia, lecz tania iluzja, której zresztą Autor poświęcił w tej książce sporo miejsca, może nie przypadkiem.

Mocny kandydat do tytułu „najgorsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałem”. Z dwóch równorzędnych powodów.

Pierwszy jest taki, że rzecz jest po prostu bardzo słabo napisana: dialogi są koszmarne, psychologia postaci (tj. spójność psychologicznej konstrukcji, zgodność zachowania z elementarną logiką, adekwatność rodzaju i intensywności emocji do sytuacji) w zasadzie nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
230

Na półkach:

Kwantowa literatura. Główna historia opowiedziana w tej powieści przedstawia wydarzenie związane z wracającym z Turcji do Islamskiej Republiki Wielkiej Brytanii (sic!) fotografem Tiborem Tarentem. Powrót ten związany jest z zagadkowym zamachem terrorystycznym, w którym anihilacji uległa jego żona. Kolejne epizody tej podróży przedzielone są rozdziałami zawierającymi poboczne w sensie czasu i miejsca historie. Wszystko to jednak łączy się, pląta w podobnych, choć zniekształconych scenach, postaciach, zdarzeniach. Cały ten układ sprawia, że żadna z tych historii nie może być prawdziwa i jednocześnie jest jak najbardziej prawdziwa. Koncept autora powieści nawiązuje do znanego paradoksu kota Schrödingera (który jednocześnie żyje i nie żyje) rozbudowanego jednak do całej rzeczywistości. Pozornie wydawałoby się, że mamy tu do czynienia z uniwersum równoległych rzeczywistości, które przeplatają się wzajemnie na kartach powieści. Takie rozumowanie jest chyba jednak niewłaściwe, gdyż zakłada ono jakąś odrębność tych światów względem siebie. Zakłada, że każdy z tych światów, pomimo elementów wspólnych, ma swoją autonomiczną historię. Tymczasem tak naprawdę mamy do czynienia tylko z jedną kwantową rzeczywistością, której modalność dysponuje potencjałem wieloaspektowego wyrażania się. Bohaterowie powieści nie są jakimiś modalnymi kopiami, które niezależnie od siebie funkcjonują w równoległych światach. Są raczej istotami, które jednocześnie mogą odmiennie istnieć w jedynym danym nam uniwersum.
To wszystko komplikuje odbiór powieści, budzi dysonans poznawczy i sprawia kłopot umysłowi, który chciałby to jakoś logicznie uporządkować. Oczywiście niesie też ze sobą optymistyczny morał. Nic tak naprawdę nie może umrzeć. Śmierć jest tylko anihilacją jednego z niezliczonych wariantów istnienia.
Wszystko to kojarzy mi się neoplatońską teorią Plotyna, gdzie wszelkie istnienie było emanacją Absolutu.
Na kanwie tego warto wspomnieć eksperyment polegający na przypięciu do pleców kota kromki chleba posmarowanej masłem. Jak wiadomo kot spada na cztery łapy. Kromka posmarowana masłem spada na ziemie od strony masła. Wystarczy takie kota podrzucić do góry i kot zawiśnie w powietrzu.
Powieść inspirująca i dająca się z przyjemnością przeczytać także i przez te osoby, którym obojętne są dylematy związane z eksperymentem myślowym zwanym kot Schrödingera.

Kwantowa literatura. Główna historia opowiedziana w tej powieści przedstawia wydarzenie związane z wracającym z Turcji do Islamskiej Republiki Wielkiej Brytanii (sic!) fotografem Tiborem Tarentem. Powrót ten związany jest z zagadkowym zamachem terrorystycznym, w którym anihilacji uległa jego żona. Kolejne epizody tej podróży przedzielone są rozdziałami zawierającymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2660
2654

Na półkach:

"Wprawny magik doskonale wie, jak odwrócić uwagę publiczności przy użyciu sąsiedztwa i jak wykorzystać niewidzialność, którą stwarza na moment ten efekt."

Książka dostarcza sporo pozytywnych wrażeń, dociekliwie zagłębiamy się w kolejne rozdziały, podziwiając predyspozycje autora do tworzenia oryginalnych i fascynujących opowieści. Większość części można traktować niemal jak odrębne utwory, jednak wyłapywanie wspólnych między nimi nici stanowi esencję tej rozrywki czytelniczej, owocującej intensywną satysfakcją. I nawet otwartość zakończenia ciekawie koresponduje z wytwarzanym w książce oryginalnym i intrygującym klimatem, zaskakuje niejednoznaczność, ufność autora w umiejętność snucia pasjonujących interpretacji przez czytelnika. Podejście do literatury opartej na wzajemnym szacunku między pisarzem o odbiorcami jego twórczości. Pierwsze spotkanie z dorobkiem Christophera Priesta uznaję jako niezwykłe i porywające.

Poznajemy dziejącą się w niedalekiej przyszłości historię Tibora Tarenta, fotografa i inżyniera środowiska, który wraz z żoną Melanie, pielęgniarką, przeniósł się na kilka miesięcy do Turcji, aby nieść pomoc pacjentom w szpitalu i dokumentować zdjęciami otaczającą ponurą rzeczywistość. Małżeństwo przeżywa kryzys, a wyjazd ma ułatwić im na nowo odnaleźć się nawzajem. Niestety, kobieta ginie w przerażającym i zagadkowym wypadku terrorystycznym. Tibor eskortowany przez oficerów bezpieczeństwa udaje się do Anglii, nazywanej Islamską Republiką Wielkiej Brytanii. Wraz z głównym bohaterem wyruszamy w niebezpieczną podróż, jednak w jej trakcie zbaczamy z głównego nurtu fabuły i zagłębiamy się także w historię o iluzjoniście Trencie Tommym, który podczas pierwszej wojny światowej przydzielony zostaje do tajnej misji w lotnictwie.

Z zainteresowaniem słuchamy również opowieści Krystyny Roszko, polskiej pilotki, o jej ucieczce z okupowanego przez hitlerowców kraju podczas drugiej wojny światowej. Uczestniczymy też w wywiadzie przeprowadzanym współcześnie przez Jane Flockhart, reporterkę internetowej prasy, z Thijsem Rietveldem, holenderskim fizykiem teoretykiem. Rozmowa dotyczy jego przeszłej pracy naukowej nad kwantowym sąsiedztwem, technologii mającej zakończyć wszystkie wojny, która gdyby wpadła w niewłaściwe ręce, mogłaby stać się zatrważająco groźną bronią, operatorem anihilacji. Wspaniale było układać te wszystkie segmenty fabuły w całość, dopatrywać się w przedstawianych obrazach osobliwych niuansów i wskazówek, starać się wyławiać wzajemne powiązania, podejmować wyzwanie ich właściwego zrozumienia i uszeregowania. Frapująca rozrywka czytelnicza. Chętnie sięgnę po inne książki autora, obietnica dalszych wciągających przygód czytelniczych brzmi wyjątkowo kusząco, lubię ekscytujące podróże w krainę wyobraźni.

bookendorfina.pl

"Wprawny magik doskonale wie, jak odwrócić uwagę publiczności przy użyciu sąsiedztwa i jak wykorzystać niewidzialność, którą stwarza na moment ten efekt."

Książka dostarcza sporo pozytywnych wrażeń, dociekliwie zagłębiamy się w kolejne rozdziały, podziwiając predyspozycje autora do tworzenia oryginalnych i fascynujących opowieści. Większość części można traktować niemal...

więcej Pokaż mimo to

avatar
815
666

Na półkach: , ,

"Broń, która zakończy wszystkie wojny"


Kolejna książka Uczty Wyobraźni trafiła do mojego czytelniczego repertuaru. I od razu mogę stwierdzić, że była to miła odmiana po słabszej pozycji Tidhara, która zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Christopher Priest, po którego książkę tym razem sięgnąłem, jest już autorem przeze mnie wcześniej sprawdzonym, więc po rewelacyjnej "Rozłące" i bardzo ciekawie funkcjonującym ruchomym mieście, przedstawionym w "Odwróconym świecie", byłem pewien, że czeka mnie kolejna ciekawa i zajmująca książka Brytyjczyka - i tak też się stało.

Książka podzielona jest na kilka rozdziałów, a pierwszy z nich zaczyna się w momencie, kiedy fotograf freelancer, Tibor Tarent, opowiada rodzicom swojej żony, jak zginęła jego ukochana. Oboje przenieśli się do Turcji w ramach misji Lekarze bez granic, żeby nieść pomoc potrzebującym i uratować swoje rozpadające się małżeństwo. On w zasadzie więcej czasu spędzał na robieniu ciekawych fotografii, a ona pracowała w szpitalu w Anatolii jako państwowa funkcjonariuszka. Ale przez większość czasu byli jednak razem, żeby na nowo się zbliżyć. Niestety w końcu doszło między nimi do kłótni w namiocie sanitarnym, w wyniku której Melanie wybiegła stamtąd i już nie wróciła. Radykalny odłam tureckich rebeliantów testował nowy rodzaj broni, która spowodowała, że na danym obszarze doszło do całkowitej anihilacji. Zniknęło wszystko, co się tam znajdowało, łącznie z żoną Tibora, która akurat znalazła się w tym miejscu. Został tam teraz pusty obszar o charakterystycznym trójkątnym kształcie. Zrozpaczony fotograf udaje się w podroż opancerzonym transporterem do tajemniczej bazy, gdzie będzie próbował dowiedzieć się więcej o tym ataku.

Historia Tarenta kończy się niemal w momencie, kiedy wyrusza w tę podróż, ale czytelnikowi przyjdzie wrócić do niej w późniejszych rozdziałach, a w międzyczasie będzie okazja poznać jeszcze kilka innych opowieści: iluzjonisty, którego ściągnięto do jednostki wojskowej, gdzie został doradcą od spraw kamuflażu i wyznaczono mu zadanie, żeby wymyślił sposób, jak uczynić brytyjskie samoloty rozpoznawcze niewidzialnymi dla wrogich armii; specjalisty zajmującego się pisaniem raportów i artykułów dla internetowej gazety, który pewnego dnia w ramach przeprowadzenia wywiadu spotkał się z profesorem fizyki Thijisem Rietveldem (odpowiedzialnym za tajemnicze zjawisko sąsiedztwa) i polskiej pilotki, która opowiada mechanikowi z RAF-u, jak znalazła się w Wielkiej Brytanii i została pilotką w ATA.

Pierwsze, co się rzuca podczas czytania to nietypowa forma książki. Na początku może wprowadzać ona sporo zamieszania do głowy czytelnika, bo mamy kilka rozdziałów (dokładnie osiem) i jeśli przeczytamy pierwsze z nich to widać, że nie ma w tym specjalnie linearności - tutaj jesteśmy w czasach współczesnych, następnie przenosimy się sto lat wcześniej do czasów I wojny światowej, potem znów zostajemy rzuceniu kilka lat do przodu. To może zdezorientować, ale zapewniam, że pewna linearność istnieje, tylko widoczna jest potem. Ta dezorientacja staje się wraz z kolejnymi rozdziałami nieco mniejsza (chociaż może nie do końca całkowicie znika). Po przeczytaniu następnych rozdziałów można dostrzec, że podstawą książki jest historia Tarenta, który stracił Melanie i próbuje odkryć, co tak naprawdę się stało. Historia ta jest przewodnia i przeplata się z pojedynczymi opowieściami, gdzie jesteśmy rzucani w inne miejsca i czas, które mają nam pomóc coś odkryć. Wygląda to mniej więcej tak jakbyśmy szli jedną drogą, ale co jakiś czas na chwilę zbaczali w prawo lub w lewo, żeby za chwilę wrócić z powrotem na główną drogę i iść dalej w wyznaczonym kierunku. Podczas tej przechadzki można dostrzec, że autor celowo wprowadza tą dezorientację u czytelnika, żeby ten nie tylko próbował rozwiązać tajemnice kryjące się za atakiem terrorystycznym, charakterystycznym trójkątnym obszarem działania nowej broni i teorią sąsiedztwa, która ma w tym swój udział, ale też żeby ten zastanawiał się, co tu jest realne, a co tylko wydaje się, że tym jest.

Do pewnego momentu uważałem, że można odczytać tę książkę na dwa sposoby; albo potraktować ją jak puzzle i próbować połączyć w jedną całość doszukując się pewnej logiki i wzajemnych powiązań, albo odebrać to jako historie alternatywne opowiadające losy danych postaci kilka razy w różny sposób. Podczas czytania można pokusić się o stwierdzenie, że postaci, które występują w tej książce są bardzo do siebie podobne, chociaż zmieniają się pod względem nazw i umiejscowione są co jakiś moment w innym czasie i na innej przestrzeni (o czym już wspominałem). Ale po zakończeniu książki wcale nie jestem tego pewien, bo pojawiła się u mnie jeszcze trzecia teoria. Która jest słuszna? Nie wiem. Może być tak, że słuszna jest nie tylko jedna, ale wszystkie na raz. Może być, że autor miał na myśli jeszcze coś innego. A może po prostu najwłaściwsza interpretacja to ta, którą sami uznamy za słuszną.

Wszystko to sprawia, że książka jest bardzo oryginalna i szalenie ciekawa, i może wywoływać u czytelnika najwyższą ekstazę albo sprawiać problemy w odbiorze i irytować. Ale myślę, że nawet jeśli czytelnik nie do końca potrafi dociec dokładnej prawdy i nacieszyć się całością, to zawsze może przynajmniej czerpać przyjemność z zapoznawania się z każdą historią osobno. Mnie osobiście nie porwała historia Tarenta, która jest trzonem tej książki, ale szalenie podobała mi się opowieść pani pilot - najpiękniejsza, a zarazem najsmutniejsza - bardzo podobna do tej znanej mi z "Rozłąki" (zresztą nawiązanie do niej w tej książce jest dosyć czytelne i wyraźne, jeśli się tą pozycję wcześniej czytało),też mamy jedną kobietę i dwóch mężczyzn i związane z tym wielką i silną przyjaźń, niespełnioną miłość, pasję, chęć bycia wolnym i szczęśliwym a wszystko to pod kopułą wojny. Świetna była też wizjonerska rozmowa Thomasa Trenta z Bertem (H.G. Wells we własnej osobie!) na temat toczącej się wojny, która ma zakończyć wszystkie inne.

"Człowiek z sąsiedztwa" to powieść zagadka, w której czytelnik nie będzie miał łatwego zadania, żeby ją rozwiązać. Nie raz będzie poddawany próbie, rzucany w różne miejsca, w innym czasie, będzie poznawał nowe postaci i musiał doszukiwać się kolejnych powiązań. Nie raz będzie zastanawiał się, czy to, że jest tutaj, w tym miejscu jest realne i niesie ze sobą jakiś sens i przysłużyć ma się do odkrycia tej tajemnicy, czy to tylko fikcja, która ma jedynie wprowadzić większe zamieszanie w głowie czytelnika i odwlec jej rozwiązanie. Literacka łamigłówka wysokiego sortu, która wywołuje mnóstwo emocji. Czy jesteś gotów na taką konfrontację?

http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2017/06/czowiek-z-sasiedztwa-christopher-priest.html

"Broń, która zakończy wszystkie wojny"


Kolejna książka Uczty Wyobraźni trafiła do mojego czytelniczego repertuaru. I od razu mogę stwierdzić, że była to miła odmiana po słabszej pozycji Tidhara, która zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Christopher Priest, po którego książkę tym razem sięgnąłem, jest już autorem przeze mnie wcześniej sprawdzonym, więc po rewelacyjnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
705
289

Na półkach:

Recenzja przygotowana we współpracy z portalem Szortal - była też tam pierwotnie publikowana (http://szortal.com/node/12221).

Można też przeczytać ją na
http://plejbekpisze.blogspot.com/

Palimpsest

Czy okryty złą sławą Trójkąt Bermudzki ma kształt trójkąta równobocznego? Po lekturze „Człowieka z sąsiedztwa” Christophera Priesta łatwo w to uwierzyć, nawet jeśli atlas geograficzny mówi coś innego. Nowa powieść wydana w serii Uczta Wyobraźni jest kolejną fabularną układanką, która może równie dobrze zachwycić, jak i zirytować. Priest używa ponownie tych scenografii, które już widzieliśmy w znakomitym „Prestiżu” i rewelacyjnej „Rozłące”, stosuje też nowe tricki. Jednak „Człowiek z sąsiedztwa” nie przeskakuje wysoko ustawionej poprzeczki.

Tibor Tarent to fotograf żyjący w niedalekiej, alternatywnej przyszłości. Jego żona, Melania, zginęła podczas wojny w Turcji, gdzie pracowała jako pielęgniarka w szpitalu. W miejscu, gdzie powinno znajdować się jej ciało, znaleziono tylko wypalony kształt trójkąta. Gdy Tibor wraca do Londynu, stolicy Islamskiej Republiki Wielkiej Brytanii, okazuje się, że w podobny sposób zniknęła wschodnia część miasta. Wszystko wskazuje na to, że za tragedię odpowiedzialny jest dziwny wynalazek holenderskiego naukowca, potrafiący dosłownie wiercić dziury między równoległymi wszechświatami.

Ale to nie wszystko. Wątek Tarenta możemy nazwać głównym, gdyż powracamy do świata przyszłości regularnie co kilka rozdziałów. Po drodze odwiedzamy inne światy i czasy, obserwujemy iluzjonistę Trenta, wynajętego przez brytyjską armię do pomocy przy kamuflażu samolotów zwiadowczych podczas I wojny światowej, śledzimy rodzący się podczas kolejnej wojny romans między mechanikiem samolotowym i polską pilotką. Uczestniczymy też w trzech zazębiających się historiach, osadzonych na dziwnej, odrealnionej wyspie Prachous, która wydaje się być już zupełnie innym, alternatywnym uniwersum.

Znany japoński fizyk, Michio Kaku, w swojej słynnej „Hiperprzestrzeni” ilustruje, na przykładzie stosu położonych na sobie kartek, ideę podróży między równoległymi wszechświatami. Wystarczy wbić je na gwóźdź – powstała dzięki temu dziura jest tunelem, którym istoty ze świata A mogą przejść do świata B, C lub D. Pomysł prosty, mocno przemawiający do wyobraźni. Czy Christopher Priest oparł swój świat o takie właśnie rozwiązanie? Jeśli tak, to czy przekrój jego gwoździa to trójkąt równoboczny? Dlaczego akurat trójkąt? Odpowiedź na te pytania jest niemożliwa po jednokrotnym przeczytaniu powieści, zwłaszcza gdy nie jest się uprzedzonym JAK powinno się czytać „Człowieka z sąsiedztwa”.

Wbrew pozorom nie zdradziłem jak do tej pory zbyt wiele. Powyższe fakty spojlerami nie są, do takich wniosków dochodzimy bardzo szybko. O wiele bardziej zagadkowe jest to, co dzieje się w poszczególnych rzeczywistościach. Jak połączyć ze sobą fabularne puzzle, które Priest rozrzuca z wielkim rozmachem przed zdezorientowanym czytelnikiem? Każdy z bohaterów zaczyna funkcjonować w jakimś dziwnym stanie superpozycji, podobnym do tej z „Księgi wszystkich godzin” Duncana lub „Onikromosu” Matuszka. Każdy występuje w kilku wersjach, ludzie zmieniają imiona i wchodzą w role innych, w pewnym momencie przestajemy być pewni, kto należy do której rzeczywistości. Człowiek i jego tożsamość zostaje rozmazana po gwoździu, rozsypana po światach równoległych. Świat powieści staje się palimpsestem, przepisywanym wciąż i wciąż na nowo.

Zadaniem czytelnika, tutaj określonym wyjątkowo wyraźnie, jest rozwiązanie zagadki tajemniczego zjawiska „sąsiedztwa”, ułożenie historii w ciągu chronologicznym i znalezienie odpowiedzi na pytanie: kto jest ostatecznie kim. Autorskie ciśnienie ku takiemu podejściu do odczytania powieści jest odczuwalne bardzo mocno – „Człowiek z sąsiedztwa” jest rebusem, układanką. I to w stopniu chyba większym niż cała dotychczasowa twórczość Priesta. A jaka jest ta prawdziwa historia? Najprawdopodobniej jedna, opowiadana na różne sposoby. Są tylko jej refleksy, odbicia, trawestacje, sugestie, teksty przykrywane nowymi tekstami, wzory utkane na powierzchni welinu.

Od zawsze byłem miłośnikiem tego rodzaju fabuł. To dlatego zachwyciłem się „Rozłąką”, a „Prestiż” uważam za jedną z tych powieści, które muszą być jak najszybciej wznowione. Jednak prowadzenie takiej rozgrywki z czytelnikiem wymaga kilku rzeczy - niezwykłego wyczucia, znalezienia balansu pomiędzy ilością rzucanych tropów a ich spójnością; takiej atrakcyjności fabuły, która w naturalny sposób przerzuci czytelnika ponownie na pierwszą stronę tuż po zamknięciu ostatniej; umiejętności ułożenia różnorodnych, ale dostrzegalnie powiązanych elementów fabuły, których emergencja całości jest podstawową siłą przykuwającą uwagę czytelnika. Po pierwszym czytaniu „Człowieka z sąsiedztwa” wiele puzzli nie pasuje, zresztą nie jest to niczym dziwnym, ponieważ niektóre elementy znajdziemy dopiero po powtórce. Tylko czy ta historia ma w sobie tyle mocy, aby zaprosić nas do ponownego jej odczytania?

I teraz uwaga. Cały powyższy tekst proszę wziąć w nawias, potraktować jako odwrócenie uwagi. Christopher Priest robi to przez całą swoją powieść, pchając nas automatycznie ku takiej, oczywistej interpretacji. Jednak gdy zwrócimy uwagę na to co mówi iluzjonista Trent na temat tricku opartym na pomyśle „sąsiedztwa” i odniesiemy to do wydarzeń z ostatniego rozdziału, możemy dojść do zupełnie innych wniosków. Bo chyba coś ważnego dzieje się w tle, coś bardzo istotnego. Nie mamy do tego bezpośredniego dostępu, widzimy tylko powierzchnię procesu. Coś jest blisko, bliżej niż myślimy, zupełnie po sąsiedzku. Może cała historia jest prostsza niż nam się wydaje? Teoretycznie nadrzędnym celem jest układanka – ale może to zmyłka? Może wszystko jest już konsekwentnie ułożone, jest logicznym ciągiem zdarzeń a my patrzymy nie tam, gdzie powinniśmy, ale tam, gdzie zależy iluzjoniście? Bo Priest to sztukmistrz doskonały.

Ale może tutaj też dałem się nabrać.

Recenzja przygotowana we współpracy z portalem Szortal - była też tam pierwotnie publikowana (http://szortal.com/node/12221).

Można też przeczytać ją na
http://plejbekpisze.blogspot.com/

Palimpsest

Czy okryty złą sławą Trójkąt Bermudzki ma kształt trójkąta równobocznego? Po lekturze „Człowieka z sąsiedztwa” Christophera Priesta łatwo w to uwierzyć, nawet jeśli atlas...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    333
  • Przeczytane
    136
  • Posiadam
    118
  • Uczta Wyobraźni
    27
  • Uczta wyobraźni
    8
  • Fantastyka
    8
  • Science Fiction
    3
  • 2018
    3
  • Do przeczytania
    3
  • 2017
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki The Adjacent


Podobne książki

Przeczytaj także