rozwińzwiń

Dziennik

Okładka książki Dziennik Sándor Márai
Okładka książki Dziennik
Sándor Márai Wydawnictwo: Czytelnik Seria: Dzienniki intelektualne biografia, autobiografia, pamiętnik
640 str. 10 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Dzienniki intelektualne
Tytuł oryginału:
Naplo
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2013-11-29
Data 1. wyd. pol.:
2013-11-29
Liczba stron:
640
Czas czytania
10 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307033198
Tłumacz:
Teresa Worowska
Tagi:
Teresa Worowska literatura węgierska
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
151 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
29
29

Na półkach:

Pogratulować autorowi/autorce wyboru z wielotomowych "Dzienników" Maraia, bo ten jeden tom jest niezwykle interesujący. Marai to oświecony i kulturalny konserwatysta, członek elit społecznych przed drugą wojną światową, emigrant po jej zakończeniu, żyjący wraz bliskimi skromnie, zaś później w biedzie. Życie jego podzielone było na trzy połowy, bo okres powojenny dzielą tragedie osobiste śmierć - kochanego syna-pasierba i ukochanej żony. Chociaż trochę przeszkadza mi jego snobizm i wyniosłość, to oprócz zapisu tak ciekawego i dramatycznego życia, bardzo cenne jest spojrzenie z dystansem i analitycznie na otaczający świat. Obcujemy z wielką kulturą i zrozumieniem tego, co się dzieje wokół z jednym wyjątkiem - że świat przedwojenny, wspominany niczym idylla przez pisarza, nie był sprawiedliwy. Tak sobie myślę, że Marai niepotrzebnie popełnił samobójstwo w lutym 1989. W Polsce zaczął się wówczas Okrągły Stół, w tym samym roku zaczęło się zmieniać na Węgrzech a w 1990, gdy Węgry stały się demokratyczne jego twórczość znowu zaczęto by wznawiać i mógłby wrócić do ojczyzny, być może w glorii ?

Pogratulować autorowi/autorce wyboru z wielotomowych "Dzienników" Maraia, bo ten jeden tom jest niezwykle interesujący. Marai to oświecony i kulturalny konserwatysta, członek elit społecznych przed drugą wojną światową, emigrant po jej zakończeniu, żyjący wraz bliskimi skromnie, zaś później w biedzie. Życie jego podzielone było na trzy połowy, bo okres powojenny dzielą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
6

Na półkach:

Bardzo bliskie mojej wrażliwości. Piękne i mądre. Nie dla każdego, ja daję pełne 10.

Bardzo bliskie mojej wrażliwości. Piękne i mądre. Nie dla każdego, ja daję pełne 10.

Pokaż mimo to

avatar
19
14

Na półkach:

Intelektualnie wciągające. Wielka klasa i kultura prawdziwie europejska. Arystokratyczna osobowość której przyszło żyć w czasach zupełnie niearystokratycznych. Wreszcie poruszający opis ostatnich lat życia.

Intelektualnie wciągające. Wielka klasa i kultura prawdziwie europejska. Arystokratyczna osobowość której przyszło żyć w czasach zupełnie niearystokratycznych. Wreszcie poruszający opis ostatnich lat życia.

Pokaż mimo to

avatar
353
334

Na półkach: , , ,

Czystopis umysłu BARDZO, bardzo poważnego pisarza „tradycyjnego” – białego, heteroseksualnego, zawsze pod ciasno zawiązanym krawatem, z pełnosprawnością, pochodzącego z określonej klasy społecznej i nawykłego do związanych z wymienionymi znacznikami przywilejów, i cóż, że z Węgier. Ci, którzy, jak tu podpisana, zagłębiają się w dzienniki z chęcią poznania „ploteczek” i codziennych zabrudzeń, powinni natychmiast dokonać odwrotu. Nic tu po nas, a jednak brnęłam przez te sześćset stronic, i to tylko wybór!, obserwując, chwilami nawet z podziwem, jak zwoje Máraia pracują na najwyższych obrotach. Raportują burzliwe ponad pół wieku i dokonują trafnych analiz socjopolitycznych. Niezmiennie pokrzepiające wiedzieć przy tym, jak człowiek słowa nad słowem się męczy. Za słuszne i czasami sprawiedliwe można uznać również spostrzeżenia Pisarza – oczywiście przez duże „p”! – odnośnie kondycji literatury w wieku XX. Jednak już kręcenie nosem na Joyce’a, Gertrude Stein i Kafkę oraz pełne adoracji, ale niepozbawione (dziś powiedzielibyśmy) ableizmu podejście do Prousta („Geniusz wybuch w tym niemal kalekim ciele z taką siłą, że starł po drodze wszystko, co było w nim chore, i zmuszał je do największego wysiłku umysłowego. Śmierć Prousta – to jakby umierał nieogolony anioł, który do ostatniej chwili przyciska do astmatycznej piersi harfę”) mówią mi, że nasze transformatory nadają na zagłuszających się częstotliwościach. Takich komentarzy na temat osób nie białych i nie sprawnych czy w ogóle innych niż on, czyli… (tu nastąpiłoby odniesienie do pierwszego zdania niniejszej notatki ->),znajdzie się w „Dziennikach” mnóstwo. Zazgrzytają znacząco. Kobiet nie ma; żona wychodzi z cienia dopiero, gdy zaczyna się jej rozkład, a i tak w wewnętrznym świecie małżonka nie urośnie ponad swoje inicjały. Zmiękczenie autora dokonuje się na nieodwołalną starość. Ta „słabość”, przed którą tak uciekał, co zresztą ostatecznie mu się udało – „kongraty!”, jest najczulszym i najbardziej przemawiającym do czytelnika wycinkiem zapisków.

Niewykluczone, że trudno (mi) było poznać prawdziwą esencję Máraia, a może zwyczajnie duma nie pozwoliła mu nigdy w pełni się odkryć.

Czystopis umysłu BARDZO, bardzo poważnego pisarza „tradycyjnego” – białego, heteroseksualnego, zawsze pod ciasno zawiązanym krawatem, z pełnosprawnością, pochodzącego z określonej klasy społecznej i nawykłego do związanych z wymienionymi znacznikami przywilejów, i cóż, że z Węgier. Ci, którzy, jak tu podpisana, zagłębiają się w dzienniki z chęcią poznania „ploteczek” i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
18

Na półkach:

Niezłe :)

Niezłe :)

Pokaż mimo to

avatar
172
20

Na półkach:

Arcydzieło. Literatura najwyższych lotów.

Arcydzieło. Literatura najwyższych lotów.

Pokaż mimo to

avatar
125
14

Na półkach:

Dziennik Sandora Marai jest bardzo intymną i szczerą myślodsiewnią człowieka niezwykle utalentowanego, wrażliwego i otwartego na świat. Opisem życia przepełnionego doświadczeniami jednego z najciekawszych wieków jakim był wiek XX, jak to sam Marai napisał, jego "pełnego życia", które spięło klamrą ten wiek.

Marai uwielbiał poezję, prawdopodobnie dlatego też wszelkie opisy i przemyślenia mocno zahaczają o tą stylistykę. Często są niejednoznaczne, bardzo często żartobliwe. Praktycznie zawsze dają do myślenia.

Słyszałem że Marai to narzekacz i maruda, dla mnie to niezwykle serdeczna i szczera osoba, za której przemyśleniami i emocjami podążałem od początku do końca tej książki. Polecam ją każdemu.

Dziennik Sandora Marai jest bardzo intymną i szczerą myślodsiewnią człowieka niezwykle utalentowanego, wrażliwego i otwartego na świat. Opisem życia przepełnionego doświadczeniami jednego z najciekawszych wieków jakim był wiek XX, jak to sam Marai napisał, jego "pełnego życia", które spięło klamrą ten wiek.

Marai uwielbiał poezję, prawdopodobnie dlatego też wszelkie opisy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
69

Na półkach:

Dziennik Marai jest jak pudełko czekoladek Leonidasa... wybierasz – delektujesz się... sięgasz po kolejną i następną i jeszcze jedną... ale nie za dużo bo są tak pyszne, że zasmakować można tylko w paru aby się nie przesłodzić, resztę zostawiając sobie na kolejną ucztę dla zmysłów. Czuły narrator -czule dobierał słowa. Lektura dla czytelników wymagających, refleksyjna ale przede wszystkim nad wyraz szczera i uczciwa. Czy literatura mogłaby stać się wyznaniem wary ? :-)

Dziennik Marai jest jak pudełko czekoladek Leonidasa... wybierasz – delektujesz się... sięgasz po kolejną i następną i jeszcze jedną... ale nie za dużo bo są tak pyszne, że zasmakować można tylko w paru aby się nie przesłodzić, resztę zostawiając sobie na kolejną ucztę dla zmysłów. Czuły narrator -czule dobierał słowa. Lektura dla czytelników wymagających, refleksyjna ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1293
30

Na półkach:

Cóż to za złowieszczy malkontent, genialny maruda! Na wszystko narzeka, wszystkiemu się przygląda, wszystko dostrzega, gmera w detalach i wciąż marudzi. Może nieco przesadza z tym pesymizmem? Gdy ma 70 lat żegna się z życiem, gdy ma 89 lat - popełnia samobójstwo. Zapisy z ostatnich lat są jednak szczególnie przejmujące. Jeszcze nigdy nie czytałem tak sugestywnych argumentów za eutanazją.

Zanim jeszcze maestro Marai zacznie napawać się przemijaniem, zanim zafascynuje go wszechobecny tłum staruszków i nieznośny magnetyzm atrofii, to raz za razem smaga nas zaskakującą puentą, łaskocze doskonałością języka. Niemal słyszymy tę melodię wyrafinowanych złośliwości i wielowarstwowej ironii. Bo Marai to intelektualista starego typu, taki co nokautuje słowem i ripostą. Czasem daje nam się zgubić w meandrach myśli, pozwala napawać się jakimś banałem i właśnie wtedy - ileż to razy mnie zwiódł? - wyprowadza celny cios. Lubi też czasem zaliczyć podwójne trafienie. Pisze sobie tak: „Amerykański "rytm życia" wydaje mi się raczej wolny. Przyjechałem z Europy, więc się spieszę, bo mam wrodzony zmysł zagrożenia”.

Marai jest doskonałym obserwatorem - tego się akurat po nim spodziewałem. Jego reportersko-literacki opis wystąpienia Hitlera na stadionie (sporządzony na 3 lata przed objęciem urzędu kanclerza) , zawarty w książce „W podróży”, zrobił na mnie piorunujące wrażenie i zdecydował o sięgnięciu do „Dziennika”. Marai posiada także niezwykły talent do definiowania pojęć. Porównania jakich używa budzą zachwyt dla intelektu, dla tej jego ponurej błyskotliwości. Nie ma tu zbędnych słów, wycyzelowana forma buzuje erudycją, a po lekturze można mieć liczne wątpliwości, spośród których na pierwszy plan wysuwa się ta: dać 9 czy 10? U mnie dziesiątka przegrała ze zrzędliwością autora, ale to była intelektualna uczta i niepowtarzalna podróż w czasie.

Ave Marai!

Cóż to za złowieszczy malkontent, genialny maruda! Na wszystko narzeka, wszystkiemu się przygląda, wszystko dostrzega, gmera w detalach i wciąż marudzi. Może nieco przesadza z tym pesymizmem? Gdy ma 70 lat żegna się z życiem, gdy ma 89 lat - popełnia samobójstwo. Zapisy z ostatnich lat są jednak szczególnie przejmujące. Jeszcze nigdy nie czytałem tak sugestywnych argumentów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
35

Na półkach:

Trudno sie oderwać, nawet w chwilach znużenia, wciąga jak podróż. Mocne, wnikliwe, jakże trafne obserwacje o dziejach Europy i kondycji zagubionych jednostek.

Trudno sie oderwać, nawet w chwilach znużenia, wciąga jak podróż. Mocne, wnikliwe, jakże trafne obserwacje o dziejach Europy i kondycji zagubionych jednostek.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 129
  • Przeczytane
    299
  • Posiadam
    90
  • Ulubione
    40
  • Teraz czytam
    25
  • Chcę w prezencie
    16
  • Literatura węgierska
    5
  • Do kupienia
    4
  • Mam
    3
  • Poszukuję
    3

Cytaty

Więcej
Sándor Márai Dziennik Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik Zobacz więcej
Sándor Márai Dziennik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także