Białe karty Kościoła
- Kategoria:
- historia
- Wydawnictwo:
- Key4
- Data wydania:
- 2019-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-01-01
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788395003721
- Tagi:
- historia Kościół Katolicki Christianitas historia Europy historia Kościoła
[…] książka Ryszarda Mozgola łączy w sobie walory solidnego wykładu historii, podpartego bogatą erudycją i imponującą bazą źródłową, z literacką lekkością eseju i swadą publicysty. W tym ostatnim aspekcie autor korzysta szeroko z przysługujących mu praw do polemik, sformułowań ostrych, częstych odniesień do współczesności. [ze wstępu prof. Jacka Bartyzela]
…Przeżyliśmy Rolanda, by świadczyć śmierć Karola,
Pozostałościom mocarstw nie oczekiwać łaski.
Razem z Ludwikiem Świętym widząc się w aureolach
Wyrzygiwaliśmy krew w jerozolimskie piaski.
Oddajemy w ręce Czytelnika książkę, której I edycja – pod tym samym tytułem, a nakładem Wydawnictwa Te Deum – ukazała się 15 lat temu. Dokonano w niej nieznacznych poprawek stylistycznych, jednak w swoim zasadniczym zrębie jest to wciąż ten sam tekst. Dlaczego warto go przeczytać, o ile, rzecz jasna, ktoś nie zrobił tego już wcześniej? Otóż z dwóch powodów.
Książka Ryszarda Mozgola nie jest zbiorem mini monografii, chociaż na pierwszy rzut oka tak mogłoby się wydawać, ponieważ zawiera mnóstwo szczegółów – dat, nazw geograficznych, imion królów, wodzów i dostojników kościelnych… Autor Białych kart Kościoła przyjął swobodniejszą formułę, przedstawiając wybór swoich esejów historycznych, poświęconych różnym momentom w dziejach Christianitas, to znaczy cywilizacji chrześcijańskiej (bywa ona określana mianem „średniowiecznej”, ale autor przesunął granicę jej istnienia aż do końca XIX wieku). Chodzi o momenty zazwyczaj przełomowe i zapewne właśnie dlatego silnie zmitologizowane, co jest eleganckim sposobem na powiedzenie, że zostały one po prostu zafałszowane – wszak historię piszą zwycięzcy, a Christianitas w tej formie, w jakiej było znane, już nie istnieje. Z Białych kart… dowiemy się wielu ciekawych faktów: że aż do najazdu tatarskiego w XIII wieku Ruś Kijowska dążyła mocno w stronę Zachodu; że w czasach wypraw krzyżowych istniała swoista „unia europejska”, a Bizancjum upadło pod naporem islamu niejako na własne życzenie; że głoszący „Kościół ubogich” (skąd my to znamy?) Jan Hus sam nie chciał wyrzec się swoich dochodów, a Marcin Luter wcale nie był takim nieskazitelnym „mężem Bożym”, jakim przedstawia go protestancka hagiografia… Autor nie boi się iść pod prąd i prezentować opinii niepopularnych – na przykład że masoneria nie jest wcale tak potężna, jak chcą ją widzieć różni „konspirolodzy” – oraz bronić ich z prawdziwą pasją. I właśnie ta pasja jest drugim powodem, dla którego warto sięgnąć po Białe karty Kościoła.
Największą siłą esejów Ryszarda Mozgola jest bowiem ich wyrazistość i jednoznaczne zaangażowanie po stronie katolicyzmu. Autor zna słabości i błędy jego wyznawców – i to zna je o wiele lepiej niż większość ich krytyków! – a jednak zdecydowanie opowiada się po stronie „świętego Kościoła grzesznych ludzi” i Christianitas – cywilizacji, którą ten Kościół dopomógł stworzyć. Cywilizacji z pewnością nie idealnej, ale o (nomen omen) niebo lepszej od obecnego egalitarnego demokratyzmu i jego ideologii praw człowieka, czyli kolorowej fasady, za którą kryją się nihilizm, pogarda i rozpacz. Cywilizacji, która była życiem, życiem w pełnym tego słowa znaczeniu, życiem pełną piersią; życiem znającym i ceniącym takie cnoty jak odwaga, lojalność, męstwo, uczciwość, pokora, a odwracającym się z pogardą od strachu i małości; życiem nie stroniącym od szaleństwa w imię tego, w co się wierzy; życiem wypełnionym czasem radością, częściej bólem, a zawsze nadzieją – nie tylko na pomyślność doczesną, ale przede wszystkim po śmierci; życiem nie zamykającym oczu na śmierć.
Tradycyjna nauka katolicka tę część Kościoła, którą tworzą ludzie żyjący tu na ziemi, nazywa „Kościołem wojującym”; po II Soborze Watykańskim zaczęto używać określenia „Kościół pielgrzymujący”, ale nazwą lepiej oddającą charakter dzisiejszego Ludu Bożego (to też nowe określenie) byłby raczej „Kościół biwakujący”. Białe karty… są wyrazem tęsknoty autora za Kościołem wojującym – walczącym, dynamicznym, męskim. Nieprzypadkowo pozytywni bohaterowie tej książki to przede wszystkim wojownicy: krzyżowcy, templariusze, żuawi papiescy; również nieprzypadkowo ich negatywne odbicia – Hus, Luter, Henryk VIII, włoscy karbonariusze, wolnomularze – to także ludzie walki, mający przed sobą cel i realizujący go za wszelką cenę. Oczywiście jest między nimi zasadnicza różnica – to wiara katolicka lub jej brak – ale podobieństwo jest uderzające i wszyscy oni mogliby odnieść do siebie słowa wiersza Jacka Kaczmarskiego Siedem grzechów głównych, którego fragment znajduje się na początku tego tekstu – podobnie jak zresztą my wszyscy.
…A może wcale nie jak „my wszyscy”? Czy i nas, ludzi nowoczesnych, żyjących w epoce post-chrześcijańskiej, nadal jeszcze „wiedzie siedem demonów”? Może nas wabi już tylko rozkoszne lenistwo?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 32
- 12
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Książka zawiera wiele dokładnych danych, przez co budzi zaufanie, ale pokazuje się je nadużywać swoją tendencyjnością. Autor dyskretnie pomija niewygodne fakty. Skupię się na krucjatach. Autor zarzuca Bizancjum, że było dekadenckie, a potem dodaje, że Fryderyk II załatwił sprawę z islamskimi władcami Jerozolimy w drodze negocjacji, czyli po bizantyjsku, a nie na drodze wojny. To by pasowało do poglądu autora, że nie ma nic złego w wojnach, byle były prowadzone w obronie jedynej słusznej wiary chrześcijańskiej. Co ciekawe, autor pisze, że poglądy wczesnych chrześcijan (przed Konstantynem),nie różniły się od późniejszych - i na dowód cytuje sw Augustyna, który żył dobrze po Konstantynie. Absurdalne są tezy, że cywilizacja Islamu nie przedstawiała większej wartości, bo cyfry arabskie zapożyczyła z Indii, architekturę z Bizancjum itd.
Po zdobyciu Antiochii cześć krzyżowców porzuciła walkę o Jerozolimę i zaczęła budować swoje królestwo w nowo zdobytym mieście. Autor nie nazywa tego po imieniu, jako prywatę, lecz jedynie wyraża ogólnikowe ubolewanie.
Brutalne wymordowanie niechrześcijańskich mieszkańców Jerozolimy jakoś pomija, wspominając o podobieństwie do ofiar cywilnych w wojnie w Iraku.
Rozumiem, że intencja autora jest taka, że krucjaty nie były szczególnie złe. Być może dałoby się to obronić widząc je na tle najazdu Mongołów, który de facto zniszczył kulturę islamu. Rzecz w tym, że autor posuwa się zbyt daleko i przedstawia krucjaty jako akcje cywilizacyjne (wobec i islamu, i Bizancjum). Tymczasem były one świadectwem niemocy Zachodu. Rozwijały się chaotycznie, bez koordynacji, były marnotrawieniem środków, jakie wyprodukowała gospodarka Zachodu, były świadectwem brutalności Europejczyków. Jeżeli w ogóle miałby jakiś pozytywny skutek to jako eksport agresji poza Europę. Ale nie przyniosły długotrwałych korzyści. Przez kompletny brak dyplomatycznego nadzoru skłóciły Zachód z Bizancjum, co doprowadziło do upadku Bizancjum w 1453. Były świadectwem, że Europa nie potrafi się zjednoczyć - co ie zmieniło się do dziś. Jeśli "Bóg tak chciał", to chyba nas nie lubi.
Książka zawiera wiele dokładnych danych, przez co budzi zaufanie, ale pokazuje się je nadużywać swoją tendencyjnością. Autor dyskretnie pomija niewygodne fakty. Skupię się na krucjatach. Autor zarzuca Bizancjum, że było dekadenckie, a potem dodaje, że Fryderyk II załatwił sprawę z islamskimi władcami Jerozolimy w drodze negocjacji, czyli po bizantyjsku, a nie na drodze...
więcej Pokaż mimo toPrawda nie ma wielkiego znaczenia. Dla większości ludzi liczy się utarta opinia. Pan Mozgol wykonał tytaniczną pracę, którą niestety docenią nieliczni.
Prawda nie ma wielkiego znaczenia. Dla większości ludzi liczy się utarta opinia. Pan Mozgol wykonał tytaniczną pracę, którą niestety docenią nieliczni.
Pokaż mimo to