rozwińzwiń

Kłamstwo Bastylii. Szkice o wydarzeniach i ludziach Wielkiej Rewolucji Francuskiej

Okładka książki Kłamstwo Bastylii. Szkice o wydarzeniach i ludziach Wielkiej Rewolucji Francuskiej Andrzej Marceli Cisek
Okładka książki Kłamstwo Bastylii. Szkice o wydarzeniach i ludziach Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Andrzej Marceli Cisek Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Finna Seria: Seria Napoleońska [FINNA] historia
376 str. 6 godz. 16 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Seria Napoleońska [FINNA]
Wydawnictwo:
Oficyna Wydawnicza Finna
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
376
Czas czytania
6 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788389929570
Tagi:
wojskowość powszechna wojny napoleońskie
Inne
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
56 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
567

Na półkach:

„Po dwu zamachach na cara Aleksandra II: pierwszym nieudanym w paryskim Lasku Bulońskim, gdzie strzelał samotny Polak, Antoni Berezowski (1864),drugim udanym w Petersburgu, w wykonaniu członka Narodnoj Woli, młodego Ignacego Hryniewickiego (1881) – nastąpiło utworzenie w Rosji rewolucyjnej Narodnoj Woli.” (ze wstępu Jacka Trznadla, spisuję z pdf)
W jaki sposób Narodnaja Wola miała powstać p o zamachu, jaki nakazała? Zagadka. Zamach Berezowskiego nastąpił nie w 1864, lecz w 1867 po zmachu Karakozowa (1866). Zamach Hryniewieckiego był ostatnim z szeregu zamachów Narodnoj Woli. Zatem było tych zamachów znacznie więcej niż dwa.
Jeśli wplątywać narodowolców do tej książki, należałoby dodać, że ich wzorcem była zabójczyni Marata Charlotta Corday (Jan Kucharzewski „Terroryści” Warszawa 1931, s. 259),lecz o tym już ani słowa. A szkoda.

„Jakby odpowiedzią na francuską proklamację Republiki stała się Konstytucja 3 Maja” proklamacja ta była półtora roku p ó ź n i e j, we wrześniu 1792. Chyba że nastąpiło jakieś zapętlenie czasu...

„W Panu Tadeuszu Mickiewicz nazwie Napoleona "bogiem wojny", ale powstrzyma się od kontynuowania epopei poza granice Polski, w przynoszącej klęskę moskiewskiej wyprawie.” Utwór ten jest w ocenie Napoleona niejednoznaczny, przy licznych zachwytach widać mało entuzjastyczne uwagi Maćka w księdze XII.
„W Paryżu podtrzymują kult Napoleona: Słowacki w wierszu "Na sprowadzenie prochów Napoleona", Mickiewicz w publicystyce paryskiej "Trybuny Ludów", nawiązującej zresztą swoim tytułem, lecz z charakterystyczną zmianą, do pisma Georges’a Babeufa z czasów Wielkiej Rewolucji.” Mickiewicz w „Trybunie” różne róźności tworzył, 22 maja 1849 w numerze 67 wydumał o czasach Terroru „Prawda, że wtedy Rosjanie, Prusacy i Austrjacy nie mieli we Francji innych sprzymierzeńców, jak szlachtę, księży i nieco chłopów obałamuconych przez księży” („Trybuna Ludów” Krakowska spółka wydawnicza 1925 s. 200n) Czy były to jego poglądy czy wiedza, nie mam pojęcia, jednak przypomina to „z rzadka chłopów” wśród powstańców walczących z caratem http://kompromitacje.blogspot.com/2016/07/mikolejko-i-banki-gniewu.html

O Komunie Paryskiej 1871 „Wielu delegatów centralnego komitetu republikańskiego dwudziestu dzielnic należało do komunistycznej Międzynarodówki.” Pierwsza Międzynarodówka nie składała się wyłącznie z komunistów, a „Komuna nie była bynajmniej dziełem Międzynarodówki, a tym mniej marksistów. Większość jej działaczy należała do orientacji blankistowskiej, a wśród członków Międzynarodówki, którzy się przyłączyli do ruchu, przeważali
proudhoniści. (...) Komuna Paryska nie była w oczach Marksa przedsięwzięciem ani wyraźnie socjalistycznym, ani jednoznacznie proletariackim (Engels w 1891 roku nazwał Komunę dyktaturą proletariatu, lecz Marks nigdy tego nie uczynił; sama nazwa "komuna", jak wiadomo, oznacza tylko tyle, co "gmina" i nie ma żadnego sensu ideologicznego). W dziesięć lat później, w liście do Ferdinanda Domela Nieuwenhuisa z lutego 1881 roku Marks wyraźnie napisał, że większość Komuny nie była socjalistyczna i że jedyną rzeczą, jaką komunardzi mogli skutecznie i powinni byli zrobić, był kompromis z Wersalem, na którym cały lud mógłby skorzystać.” (Leszek Kołakowski „Główne nurty marksizmu” tom 1, Warszawa 2009 s. 255)

Podobnych zdań autorstwa Trznadla, upstrzonych błędami, jest więcej. Co przypomina „Byłoby jednak śmieszne, gdybyśmy udawali, że nic nie wiemy o wcześniejszych wcieleniach Kołakowskiego, Andrzejewskiego, Brandysa, Woroszylskiego, Kotta, Konwickiego, Trznadla i wielu, wielu innych. Choćby okupionych potem w trójnasób.” (Andrzej Roman „Paranoja” s. 8)

Reszta książki sprawia podobne wrażenie, co wstęp. Mnóstwo cytatów bez źródła, przypisy bez związku i nie na temat, błędy rzeczowe i chronologiczne, własna terminologia, zbędne uogólnienia.

„26 sierpnia uchwalono niedoskonałą, ale niezwykle ważną i postępową Deklarację Praw Człowieka i Obywatela, wzorowaną na konstytucji amerykańskiej i poprawkach do niej.” (s. 39 wydania z 2006) Powtórzone ze zmianą w „Chronologii” : „26 VIII 1789 Uchwalenie Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela. Inspirowana przez amerykańską Declaration of Independence z 1776 roku i Bill of Rights (pierwszych dziesięciu poprawek do amerykańskiej konstytucji). Deklaracja zawiera dużo postępowych przywilejów, ale pomija spawę niewolnictwa i równości kobiet.” (s. 282)

Deklaracja z 26 sierpnia 1789 nie mogla być wzorowana na poprawkach do Konstytucji USA uchwalonych przez Kongres 25 września 1789, w miesiąc później. Przy tym widać błąd w składni „inspirowana przez ... pierwszych dziesięciu poprawek”.
Połączenie „postępowe przywileje” wprowadza zamęt, skoro Deklaracja zaczynała się od zniesienia przywilejów: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w obliczu prawa. Różnice społeczne mogą być oparte wyłącznie na pożytku powszechnym” (Ryszard Szawłowski „Prawa człowieka a Polska” Londyn 1982 s. 15).

„Thomas Jefferson, współtwórca amerykańskiej konstytucji, a pośrednio także francuskiej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela”
Jefferson był twórcą Deklaracji Niepodległości. Gdy Kongres uchwalał Konstytucję w 1787, Jefferson był ambasadorem w Paryzu i nie mógł uczesniczyć w jej uchwalaniu. Pisywał wprawdzie listy do twórcy Konstytucji Madisona, żywiąc do niej wątpliwości https://founders.archives.gov/documents/Jefferson/01-12-02-0454

„wielki mąż stanu, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych, nie był wstrząśnięty wieściami o Terrorze we Francji ani o straceniu króla. Jefferson po latach ze wstydem przyznał, że był w błędzie. Przypis: Nie był to jedyny błąd w opiniach Jeffersona, jeśli oceniać je będziemy według dzisiejszych standardów. Uważał na przykład niewolnictwo za zgodne z prawem natury.” (s. 162)
Co mają tu do sprawy „dzisiejsze standarty” skoro już starożytności niewolnictwo uchodziło za przeciwne naturze, Kodeks Liebera (1863) cytuje Ulpiana, prawnika z III wieku (tego z „Irydiona”) „zgodnie z prawem natury wszyscy ludzie są równi” (quod ad ius naturale attinet, omnes homines aequales sunt) ? A przede wszystkim gdzie niby Jefferson twierdził coś takiego ? W projekcie Deklaracji Niepodległości zamieścił (odrzucone niestety przez innych członków Kongresu) określenie handlu ludźmi jako „okrutnej wojny przeciwko samej ludzkiej naturze”
https://www.history.com/news/declaration-of-independence-deleted-anti-slavery-clause-jefferson
Zaś w 1806 w orędziu do Kongresu wzywał (skutecznie) do zakazu sprowadzania tego „towaru” nazywając to „gwałceniem praw czlowieka” https://avalon.law.yale.edu/19th_century/jeffmes6.asp

„W pierwszej fazie Rewolucji Konstytuanta uchwaliła w Karcie Praw Człowieka i Obywatela ustawę o wolności "kultów", czyli tolerancję religijną.” (s. 235)
Jak wyżej, nie „Karta” a „Deklaracja”, skoro wolność to nie tolerancja (będąca pojęciem węższym).
Poza tym ściśle biorąc w Deklaracji brzmi to jeszcze inaczej: „nikt nie powinien być niepokojony (inquiété) z powodu swoich przekonań (opinions),także religijnych, pod warunkiem, że ich wyrażanie nie zakłóca porządku publicznego ustanowionego na podstawie ustawy.”
Zaś Konstytucja z 3 września 1791 w tytule I głosi: „La liberté ŕ tout homme de parler, d'écrire, d'imprimer et publier ses pensées, sans que les écrits puissent ętre soumis ŕ aucune censure ni inspection avant leur publication, et d'exercer le culte religieux auquel il est attaché” (wolność każdego człowieka do mówienia, pisania, drukowania i ogłaszania swoich myśli, bez poddawania pism cenzurze lub nadzorowi przed ogłoszeniem oraz do sprawowania kultu religijnego, do którego jest przywiązany).

„Niezdecydowany król zawetował konstytucję i nie chciał podpisać deklaracji. W tym czasie przeżywał ogromny dramat, gdyż umierał jego pierworodny syn, którego nieuleczalną chorobę usiłowano ukryć przed narodem. Dopiero pod przymusem, gdy kilka tysięcy handlarek z paryskich hal, rozjuszonych panującym w mieście głodem, wdarło się do Wersalu, zmienił zdanie. To wtedy francuskie kobiety po raz pierwszy ujawniły skrywane dotąd okrucieństwo.” Do dziwacznego uogólnienia jeszcze bardziej dziwaczny przypis wplątujący Ulrykę Meinhoff i temuż podobnież.

NKWD do rozstrzelania polskich oficerów używało „niemieckiego pistoletu Walther, bo już wtedy brano pod uwagę, że zbrodnią tą obciąży się Niemców.” (s. 90) Zatem NKWD musiałoby też zakładać, że Hitler uderzy pierwszy i zajmie lasy z mogiłami, jednak wówczas uzunęłoby listy i skrawki czasopism, urywające się na wiośnie 1940.

Przykładem pomieszania pojęć jest „Lista (niepełna) straconych generałów Rewolucji i Cesarstwa” (s. 332) Widnieją tam zarówno
Jean Nicolas Houchard zgilotynowany w 1793 (za jakobinów)
jak i
Joachim Murat rozstrzelany w 1815 (po upadku Napoleona).

„20 IV 1792 Francja wypowiada wojnę Austrii (wojna ta będzie trwała 23 lata).” (s. 291) Z przerwami, skoro pokój w Campo Formio był w 1797.

„konstytucja z 1793 roku, w dużej mierze dzieło Robespierre’a, przyjęta w referendum ogromną większością głosów, już po kilku tygodniach stała się przysłowiowym piątym kołem u wozu dla niego samego i przestała obowiązywać” i „była to pierwsza konstytucja stalinowska powstała dwieście lat przed urodzeniem się Stalina” widać trudności z liczeniem (200 lat po 1793 był 1993, Stalin ur. 1878),na czym ma polegać podobieństwo do stalinowskiej nie wiadomo, a przypisywanie konstytucji 1793 „w dużej mierze” Robespierre’owi wygląda na przesadę. „Druga połowa czerwca poświęcona jest w Konwencji i klubie przede wszystkim dyskusjom nad projektem konstytucji. Komisja redakcyjna uwinęła się błyskawicznie: już 10 czerwca w jej imieniu projekt prezentował posłom Hérault de Séchelles. Wykorzystano w tym tekście liczne koncepcje projektu Condorceta : konstytucja była bardzo demokratyczna – z elementami demokracji bezpośredniej – i bardzo skomplikowana.” (Baszkiewicz „Maksymilian Robespierre” 1976 s. 189) Condorcet należał do żyrondystów, czyli przeciwników Maksymiliana. Cisek określa Condorceta jako „powszechnie szanowanego reformatora i myśliciela” (s. 94) lecz jego udział w tworzeniu konstytucji przemilcza.
Poza tym nie „przestała obowiązywać”, a nigdy nie weszła w życie, reżim „górali” widocznie oczekiwał przegranej w wyborach. Bądź co bądź nie udawali, że cały naród ich popiera.

Vide https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=140573 Plan Konstytucyi Nowey Francuzkiey Przez Pana Condorcet Na Sessyi Dnia 15 Lutego Konwencyi Narodowey Podany, Krótko i w treści tu cały Wyłożony.

„Polska była jedynym krajem w Europie, w którym nie płonęły stosy, chociaż zdarzały się sporadyczne przypadki spalenia czy utopienia czarownicy” (s. 2) danie jakby wewnętrznie sprzeczne.
„Podobnie nieprawdziwy mit utrwalił się w pamięci potomnych odnośnie do procesu Galileusza” to mit może być prawdziwy?
I co ma to wspólnego z Robespierrem?

„10 VI 1794 Dekret 22 Prairiala o zwiększeniu władzy trybunałów rewolucyjnych. Nie ma już obrońców sądowych, a wyrokiem może być tylko uniewinnienie albo kara śmierci. Początek Wielkiego Terroru. W wyniku uproszczonej procedury sądowej w czasie półtora miesiąca stracono na gilotynie prawie 1300 osób” (s. 310) chyba zaniżenie danych, zwykle podawane jest 1376 w samym Paryżu, nie licząc pozostałych „trybunałów”.

„Robespierre nie mając zaufania do niczego, co działo się poza jego plecami, zażyczył sobie, aby wszystkich przesłuchiwano, skazywano i tracono w Paryżu.” Nawet Robespierre pojmował niewykonalność tego, art. 3 dekretu z 19 Floréal roku 2 (8 maja 1794) dozwalał Komitetowi Ocalenia Publicznego na zachowanie poza stolicą tylu trybunałów, ile uzna za stosowne (qu'il trou vera convenir). KOP oczywiście skorzystał z tej możliwości, pozostały „trybunały” np. w Bordeaux, Arras i Nîmes.

Po przewrocie termidoriańskim „Zaraz potem rozwiązano Trybunał Rewolucyjny i aresztowano wszystkich jego członków, łącznie z Fouquier-Tinvillem i Hermanem.” (s. 221) Może skrot myślowy, gdyż „trybunał” działał do maja 1795 i w nowym składzie zdażył osądzić tamtych. Trochę dalej prawidłowo „Cały skład Trybunału Rewolucyjnego wsadzono do więzienia. Fouquier chociaż uważał się za niewinnego, spodziewał się takiego obrotu spraw.”

Głównym winowajcą zdaniem autora jest Rousseau, z powodu przekonania o wrodzonej dobroci ludzi, nie bardzo widać związek, lecz cóż.
Rousseau różne rzeczy pisał (w tym projekty konstytucji Korsyki czy Polski) zatem obraz jego jest dość jednostronny.
„Twierdził, że w społeczeństwie cnotliwych Nowych Ludzi, rządzonych przez cnotliwy rząd w cnotliwym państwie, wszelkie decyzje będą podejmowane jednomyślnie, bo wszyscy będą myśleć tak samo. Najbliżej takiego ideału byli narodowi socjaliści w Niemczech i wiemy, do czego to doprowadziło. Naród niemiecki z własnej nieprzymuszonej woli niemalże jednomyślnie poparł Hitlera.” (s. 20) Takiej bredni nawet Warren Carroll nie nasmarał, a często bredził, że aż miło.
Jakby kto zapomniał, naziści w wolnych wyborach nigdy nie zyskali więcej jak 1/3 głosów.

Po za tym pierwsze słyszę, raczej czytam, by Adolf Schicklgruber miał pomysły choćby zbliżone do Rousseau, wierzył we wrodzoną dobroć ludzi czy cokolwiek w tym duchu, było dokładnie na odwrót (np. prace Eberharda Jäckela czy Andrzeja Józefa Kamińskiego).

„Socjalizm był praktykowany już w starożytnym Rzymie. Lud rzymski domagał się chleba i igrzysk (panem et circenses),a kolejni władcy musieli spełniać coraz większe jego żądania.” Czemu nazywać to socjalizmem ? „Ale dopiero
rewolucja francuska nadała socjalizmowi pełne prawa obywatelskie. "Czerwony Ksiądz", Jacques Roux, już dwieście lat przed bolszewikami domagał się ścisłej kontroli cen, państwowej własności przedsiębiorstw, fizycznej likwidacji klasy posiadaczy i wprowadzenia państwowej opieki od kołyski do grobu.” (s. 273) Jakie pelne prawa, skoro Roux (o czym w książce mowa) za swoje poglądy poszedł siedzieć i popełnił samobójstwo w obawie przed „osądzeniem” przez „trybunał” ? „200 lat” znów bez związku. Dwa dekrety z 8 ventose (26 lutego 1794) i 13 ventôse (3 marca) przewidywały „podział mienia wrogów ludu” między „ubogich patriotów” (jak miało to nastąpić, dokładnie nie wiadomo),gdyby coś z tego wynikło (a pozostało na papierze) byłoby to przejawem redystrybucjonizmu, a nie socjalizmu (cokolwiek miałoby to znaczyć).
Państwowe przedsiębiorstwa i sztywne ceny istniały w późnym Imperum Rzymskim,* o czym gość chyba nie doczytał.
Trudno przy tym pojąć, co ma być zarzutem, w innym miejscu Roux nazwany został „nieugiętym orędownikiem ludzi biednych”. Chyba, że to też zarzut.

" Vide artykuły Adama Świętonia „Próby regulacji mobilności społecznej w późnym Cesarstwie Rzymskim” i „Status prawny rzemieślników pracujących w cesarskich manufakturach w późnym Cesarstwie Rzymskim” (dostępne w sieci). Przedsiębiorstwa takie są przejawem raczej etatyzmu niż socjalizmu (o konieczności rozróżnienia: Jakub Karpiński „Ustrój komunistyczny w Polsce”).

„Gwoździem do trumny mocarstwowej Francji była I wojna światowa. Politykom francuskim wciąż wydawało się, że Francja jest mocarstwem i podjęli się wysiłku wojennego przekraczającego jej możliwości.” (s. 269) Chyba to miał być zarzut. Wobec najazdu kajzera powinni zdać się na jego łaskę i niełaskę? Jaki ma to związek z tematem książki?

Pochwała Napoleona, jakoby nie uprawiał „kultu jednostki” (tamże),wzięta z sufitu, dość spojrzeć na obraz przedstawiający jego koronację, można wymienić też szereg innych przykładów, „kult” to łagodnie powiedziane.

Wielokrotnie zdania w rodzaju „odruchy ludzkiej solidarności były i są bezwzględnie tępione przez wszystkie rewolucje”, „jak w każdej rewolucji, najboleśniej uderzeni zostali najubożsi”, „rewolucje i następujący po nich terror nie są dziełem jednego człowieka, są istotą każdej rewolucji”, „w każdej rewolucji jest regułą, że zwyciężają najgorsi i nic nie pomogą najbardziej wymyślne plany umiarkowanych sił” etc.
I ni z tego ni z owego
„Każda rewolucja, tak jak każdy wielki przewrót dziejowy, a nawet kryzys gospodarczy ma swoje złe i dobre strony. Od tego, które z nich ostatecznie zwyciężą, zależy, czy następne pokolenia będą żyły w nędzy, niewoli i terrorze, jak to stało się po rewolucji bolszewickiej, czy w szczęściu i wolności, jak po rewolucji amerykańskiej. Wynik rewolucji francuskiej dla Francuzów, dzięki Napoleonowi, jest nierozstrzygnięty.”
No to jak w końcu?

„Jakobini, chcąc zapewnić sobie władzę, spowodowali, że z 7 milionów uprawnionych do głosowania, głosowało tylko 10 procent obywateli. Bolszewicy byli bardziej wymagający: głosowało zawsze 99,98 procent uprawnionych i prawie wszyscy na kandydatów wskazanych przez Partię.” (s. 266 a byli jacyś inni kandydaci?)
Bez przesadyzmu, jak jakobini mieli by to spowodować ? Jedynie utrudniali kandydowanie swoich przeciwników tam, gdzie już przejęli władzę, jak w Paryżu. Jeżeli można porównywać, to wybory do Konstytuanty w 1917, bolszewicy je przegrali i zgromadzenie to rozpędzili nazajutrz po zebraniu. Jakobini też byli w mniejszości, lecz poprzestali na „wyczyszczeniu” Konwencji z żyrondystów, przy czym dopiero po 8 miesiącach.

Przy „braterskich ucztach” jakobinów (o czym pojęcie ma mętne, jakobinów łączyło z nimi głównie tyle, że rychło uznali je za bunt i zakazali) naraz streszcza po swojemu kawalek „Cyberiady” o Malapucym Chałosie zwącym samego siebie Ultymatywnym Benefaktorem (w skrócie UB):
„Jednego razu, w czasie burzy z piorunami, jeden z robotów przypadkowo odkrył, że wystarczy podnieść rękę, ściągnąć z chmur ładunek elektryczny i naładować akumulatorek do pełnej pojemności. Po takiej burzy można było przez tydzień i dłużej wygrzewać się na plażach Legaryi. W wyniku tego odkrycia nastąpiła era powszechnego szczęścia. Niestety, wkrótce wystąpiły nierówności, gdyż jedne obszary były ubogie w burze, a inne miały ich w nadmiarze. Mieszkańcy uboższych w burze zaczęli się buntować. Wtedy pojawił się Malapucy i rzucił hasło do połączenia się całej ludności Legaryi równolegle w jeden szereg, co w rezultacie wyrównało u wszystkich ładunek akumulatorków. Szczęście i dostatek nie trwały długo, bo zaraz znaleźli się spryciarze i lenie, którym nie chciało się podnieść ręki w czasie burzy, bo mógł to samo zrobić sąsiad. O pocieraniu się nie było już mowy. Sąsiad spryciarza też doszedł do podobnego wniosku i poziom życiodajnej energii spadł tak nisko, że ludowi robotów zajrzała śmierć w oczy. Po śmierci Malapucego jeden z jego uczniów doszukał się pewnych nieścisłości w dziełach mistrza i oznajmił, że miał on na myśli połączenie szeregowo-tylne. Skoro i to nie pomogło, kolejny mędrzec zinterpretował jeszcze inaczej genialną myśl mistrza, iż połączenie winne być szeregowo-tylne z półobrotem w lewo itd., itd. Nie zdradzę dalszego ciągu opowieści. Lepiej zajrzeć do oryginału, bo ja przytaczam z pamięci.” (s. 168) Od razu widać, że z pamięci (przy czym czemu ma służyć to „ja”, podkreślaniu swej skromnej osoby?),bowiem ani słowa tam o „plażach”, „obszary uboższe w burze” sobie wymyślił, połączenie nazywało się inaczej, a „półobrotu w lewo” próżno by szukać. Zaś istotne zdanie „przyszło umyślnych stawiać nad każdym kontrolerzystów, a nad nimi wyższych” gdzieś zniknęło.

„Po dwu zamachach na cara Aleksandra II: pierwszym nieudanym w paryskim Lasku Bulońskim, gdzie strzelał samotny Polak, Antoni Berezowski (1864),drugim udanym w Petersburgu, w wykonaniu członka Narodnoj Woli, młodego Ignacego Hryniewickiego (1881) – nastąpiło utworzenie w Rosji rewolucyjnej Narodnoj Woli.” (ze wstępu Jacka Trznadla, spisuję z pdf)
W jaki sposób Narodnaja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
174
168

Na półkach:

Długo zastanawiałem się co napisać o tej książce.
Nie jest to rozprawa historyczna, bardziej zbiór luźnych opowieści o i anegdot uczestników i ofiar rewolucji, których nijak nie jestem w stanie zweryfikować. Niestety weryfikować je trzeba bowiem można znaleźć w książce błędy, które nie wyglądają jak pomyłki w druku. Nie ośmieliłbym użyć tej książki jako bibliografii w zwykłym wypracowaniu. Nie jest dla mnie dość wiarygodna.

Najmniej wiarygodny jest jednak autor i nie chodzi tu tylko o jego biografię. Książka jest subiektywna do granic absurdu. Oczywiście każdy ma prawo do własnej opinii jednak obrzucanie postaci inwektywami jest szczytem braku profesjonalizmu. Ponadto autor głośno krytykując rewolucje serwuje czytelnikom opisy zbrodni i masakr jakby czerpał z tego przyjemność. Ponadto wplata w nie dygresje na temat Rewolucji Październikowej, co wypada groteskowo.

Podsumowanie 1/10. Jedna z niewielu książek które wyrzuciłem, nie miałem sumienia przekazać jej komukolwiek. Szkoda czasu. Na rynku są dziesiątki lepszych opracowań.

Długo zastanawiałem się co napisać o tej książce.
Nie jest to rozprawa historyczna, bardziej zbiór luźnych opowieści o i anegdot uczestników i ofiar rewolucji, których nijak nie jestem w stanie zweryfikować. Niestety weryfikować je trzeba bowiem można znaleźć w książce błędy, które nie wyglądają jak pomyłki w druku. Nie ośmieliłbym użyć tej książki jako bibliografii w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
97
36

Na półkach: , ,

Książka stanowiąca szerokie, podstawowe kompendium wiedzy nt. Rewolucji Francuskiej. Odkłamująca i odkrywająca nieznane dotąd fakty tych burzliwych czasów. Choć chwilami mocno tendencyjna, to jednak rzeczowo opisująca przyczyny, przebieg i konsekwencje Rewolucji Francuskiej. Napisana w sposób przystępny, choć jest obszerną pracą, to czyta się szybko i swobodnie. Duża ilość fotografii, przedruków dokumentów, obszerne kalendarium. Polecam każdemu czytelnikowi, jako podstawową pracę do dalszego zgłebiania tych tragicznych czasów.

Książka stanowiąca szerokie, podstawowe kompendium wiedzy nt. Rewolucji Francuskiej. Odkłamująca i odkrywająca nieznane dotąd fakty tych burzliwych czasów. Choć chwilami mocno tendencyjna, to jednak rzeczowo opisująca przyczyny, przebieg i konsekwencje Rewolucji Francuskiej. Napisana w sposób przystępny, choć jest obszerną pracą, to czyta się szybko i swobodnie. Duża ilość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
331
303

Na półkach: ,

W dziejach świata istnieje wiele wydarzeń, których rola została przeinaczona bądź zupełnie przekłamana tak, aby służyło to określonym celom. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku opisywanego przez Andrzeja Ciska zdobycia Bastylii, a także całej Rewolucji Francuskiej, która w wielu środowiskach do dzisiaj uchodzi za symbol wyzwolenia spod feudalnego ucisku i jedną z najchlubniejszym kart w historii tego kraju. W rzeczywistości stanowiła „zamach na samych siebie” i podcięcie tradycyjnych korzeni państwa francuskiego, o czym wielu zdaje się zapominać.
Autor poszedł jednak niestandardową drogą i zamiast przedstawić nam typowe podejście do tematu, skonstruował swoją książkę w formie zestawu skróconych biografii kilkudziesięciu postaci zaangażowanych w tamte wydarzenia. Dopiero na ich podstawie budujemy sobie wizję tego historycznego zrywu. O ile co do głównej myśli przewodniej nie powinno się mieć zastrzeżeń, gdyż jest ona zgodna z prawdą, o tyle konstrukcja książki budzi mieszane uczucia. Zastosowany zabieg daje nam co prawda możliwość poznania następujących po sobie wydarzeń na podstawie opisywanych postaci jednak ze względu na brak jednego, przewodniego nurtu całość wypada dosyć chaotycznie. Poszczególne okresy nachodzą na siebie, często przeskakujemy pomiędzy zdarzeniami, a niektórych nazbyt skrótowych biografii zwyczajnie mogłoby nie być.
Na plus na pewno można zaliczyć przekazanie sporej liczby ciekawostek, drobiazgów związanych z co bardziej wpływowymi postaciami i wyraźne, wielokrotne podkreślenie jak bardzo brutalnym i miejscami bezsensownym zrywem była Rewolucja Francuska. Do tego dochodzi skrajnie instrumentalne używanie przepisów prawa i szafowanie wyrokami na lewo i prawo, co znajduje analogię do postępowania Związku Radzieckiego – zresztą przytaczanego w „Kłamstwie Bastylii”. Z lektury wyraźnie daje się odczuć negatywny stosunek do Rewolucji, lecz znając szczegóły konkretnych zbrodni i grabieży trudno się temu dziwić. Dziwić za to może fakt, że wielu ówczesnych zbrodniarzy ma dzisiaj we Francji swoje ulice, place, mosty i skwery.
Problemem jest tak naprawdę zrozumienie jaki cel przyświecał autorowi przy pisaniu. Nie jest to bowiem opracowanie historyczne ani zwykła beletrystyka. Nie jest to także reportaż oparty o źródła (które tutaj są przytaczane, ale tylko dla poparcia odpowiednich tez),z którego można by wyciągnąć nieco więcej treści. Typowej fabuły właściwie brak. Nieco przeszkadza także antyfrancuskie nastawienie przewijające się przez całą książkę, gdyż zaburza to odbiór. Z drugiej strony, złapanie punktu odniesienia w chronologii zapewnia lista dat pod koniec, ale jest to niemal wyłącznie suche wymienienie postępujących wydarzeń.
Właściwie całe dzieło jest jednym wielkim oskarżeniem Rewolucji Francuskiej o barbarzyńskie wręcz okrucieństwo czego dowodem jest nie tylko liczba straconych, ale także ich „jakość”, ponieważ gilotyny nie unikały nikogo: od ludzi prostych i chłopstwa przez urzędników i wojskowych aż po arystokratów, generałów i ministrów. Plusem jest uwypuklenie losów Wandei, która miała czelność postawić się Robespierrowi i spółce przez co została krwawo ukarana, o czym dzisiaj mało kto pamięta oraz przytoczenie kilku pieśni rewolucyjnych, które także robią ponure wrażenie kiedy się pozna ich pełny tekst. Jest to dobra pozycja dla uzupełnienia wiedzy bądź dla osób, które patrzą na Rewolucję idealistycznie, ale dla uzyskania szerszego oglądu sytuacji polecałbym jednak fachowe opracowanie historyczne.

W dziejach świata istnieje wiele wydarzeń, których rola została przeinaczona bądź zupełnie przekłamana tak, aby służyło to określonym celom. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku opisywanego przez Andrzeja Ciska zdobycia Bastylii, a także całej Rewolucji Francuskiej, która w wielu środowiskach do dzisiaj uchodzi za symbol wyzwolenia spod feudalnego ucisku i jedną z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
205
131

Na półkach:

Bardzo dobrze napisana książka o tym, czym w rzeczywistości była Rewolucja Francuska. Skala przemocy i liczba niewinnych ofiar nie pozostawia złudzeń co do tego, że była to jedynie "maszynka do zabijania", zresztą jak każda rewolucja. Przerażające. Mogę tylko podziękować autorowi za otwarcie oczu.

Bardzo dobrze napisana książka o tym, czym w rzeczywistości była Rewolucja Francuska. Skala przemocy i liczba niewinnych ofiar nie pozostawia złudzeń co do tego, że była to jedynie "maszynka do zabijania", zresztą jak każda rewolucja. Przerażające. Mogę tylko podziękować autorowi za otwarcie oczu.

Pokaż mimo to

avatar
1505
15

Na półkach: , ,

Planowałem ocenić książkę na "może być" poczułem się jednak okłamany. Autor zdaje się zapowiadać książkę aspirującą do monografii historycznej, o charakterze przełomowym lub co najmniej kontrowersyjnym. Otrzymujemy jednak zbiór ciekawostek i notek biograficznych postaci związanych z rewolucją.

Drugim źródłem dysonansu jest zawiedź konserwatywnego poglądu autora. Odkrycie, że terror i ekscesy motłochu są wspólne dla każdej rewolucji nie jest nowe. Podobnie nie jest odkrywcze stwierdzenie, że bolszewicy, Czeka i NKWD, podobnie jak jakobini, zastraszali społeczeństwo oraz eliminowali fizycznie potencjalnych przeciwników. Nie są przejawem konserwatyzmu "żarciki" o Marksie żydzie-żydożercy i Rousseau lewicowym intelektualiście, szkodliwym jak wszyscy lewicujący utopiści. Jest to prawda, ale nie ma związku z "kłamstwem" Bastylii.

Planowałem ocenić książkę na "może być" poczułem się jednak okłamany. Autor zdaje się zapowiadać książkę aspirującą do monografii historycznej, o charakterze przełomowym lub co najmniej kontrowersyjnym. Otrzymujemy jednak zbiór ciekawostek i notek biograficznych postaci związanych z rewolucją.

Drugim źródłem dysonansu jest zawiedź konserwatywnego poglądu autora. Odkrycie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Autor myli daty (bitwę pod Waterloo umieścił w 1814 roku, na dwóch kolejnych stronach podaje dwie różne daty urodzin Madame Royale)...),manipuluje faktami i naciąga historię - aby tylko pokazać jak potworna była Rewolucja.

W dodatku widać u niego niezdrową fascynację masakrami - zarzuca okrucieństwo a jednocześnie wręcz pławi się w szczegółowych opisach mordów (często niczym nieudokumentowanych)

Autor reprezentuje absurdalną logikę wierzących - skoro ktoś wyzdrowiał mimo że lekarze nie wróżyli mi szans to oznacza to że wiara go uzdrowiła. Bez komentarza.

Nie polecam, to propagandówka prawicowego oszołoma.

Autor myli daty (bitwę pod Waterloo umieścił w 1814 roku, na dwóch kolejnych stronach podaje dwie różne daty urodzin Madame Royale)...),manipuluje faktami i naciąga historię - aby tylko pokazać jak potworna była Rewolucja.

W dodatku widać u niego niezdrową fascynację masakrami - zarzuca okrucieństwo a jednocześnie wręcz pławi się w szczegółowych opisach mordów (często...

więcej Pokaż mimo to

avatar
88
29

Na półkach: ,

Książki historyczne powinien cechować obiektywizm, którego tutaj brak. Język jest zjadliwy, a ciągłe porównywanie rewolucji francuskiej do bolszewickiej po prostu denerwuje.
Choć poglądy Ciska są mi z grubsza bliskie, to sposób ich wyartykułowania jest skandaliczny. Odradzam.

Książki historyczne powinien cechować obiektywizm, którego tutaj brak. Język jest zjadliwy, a ciągłe porównywanie rewolucji francuskiej do bolszewickiej po prostu denerwuje.
Choć poglądy Ciska są mi z grubsza bliskie, to sposób ich wyartykułowania jest skandaliczny. Odradzam.

Pokaż mimo to

avatar
739
332

Na półkach: ,

Prawicowa agitka, pisana z perspektywy ultrakonserwatysty. Historycznie to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Okres dyktatury jakobińskiej to są dwa lata, rewolucja trwała 10. No, ale najlepiej wszystkich wrzucić do jednego wora.
Liczby ofiar podawane przez autora są celowo wyższe niż w rzeczywistości. I jeszcze wszechobecne porównania do rewolucji bolszewickiej dobitnie świadczą, o zerowej znajomości historii. Chcecie dowiedzieć się czegoś rzetelnego o rewolucji poczytajcie prace choćby Jana Baszkiewicza, wielkiego specjalisty z zakresu historii Francji, naukowca, a nie publicysty.

Prawicowa agitka, pisana z perspektywy ultrakonserwatysty. Historycznie to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Okres dyktatury jakobińskiej to są dwa lata, rewolucja trwała 10. No, ale najlepiej wszystkich wrzucić do jednego wora.
Liczby ofiar podawane przez autora są celowo wyższe niż w rzeczywistości. I jeszcze wszechobecne porównania do rewolucji bolszewickiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
440
73

Na półkach: , ,

Wnikliwa to praca analizująca Rewolucję Francuską, lecz nade wszystko dobitnie uświadamiająca co dzieje się, gdy ,,szlachetne ideały'' biorą górę nad rozsądkiem i elementarną przyzwoitością, a władza dostaje się w ręce tych, którzy ,,kochają ludzkość'' ale nienawidzą człowieka... Wielki podziw i szacunek dla autora. Chapeau Bas!

Wnikliwa to praca analizująca Rewolucję Francuską, lecz nade wszystko dobitnie uświadamiająca co dzieje się, gdy ,,szlachetne ideały'' biorą górę nad rozsądkiem i elementarną przyzwoitością, a władza dostaje się w ręce tych, którzy ,,kochają ludzkość'' ale nienawidzą człowieka... Wielki podziw i szacunek dla autora. Chapeau Bas!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    91
  • Przeczytane
    67
  • Posiadam
    28
  • Historia
    12
  • Ulubione
    4
  • historia
    3
  • 2014
    2
  • Historyczne
    2
  • Historia XVI-XIX
    2
  • 2021
    2

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne