Trzeci brzeg Styksu
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Stanisław Berg (tom 1)
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 416
- Czas czytania
- 6 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375108620
- Tagi:
- thriller retro Łódź
Pasjonujący thriller retro rozgrywający się w Łodzi końca XIX wieku - tego jeszcze nie było
Łódź 1892 roku. Miasto dymiących kominów, pracujących pełną parą fabryk włókienniczych, rozkwitających i upadających fortun. Ziemia obiecana dla wielu, ziemia przeklęta dla innych. Z pałacu fabrykanta Friedricha Neumanna zostaje nocą porwany jego 6-letni syn. Po kilkunastu dniach znika też dziecko inżyniera Szałkowskiego z fabryki Scheiblera. W tym samym czasie do Łodzi przyjeżdża Andrzej Potulicki, zlicytowany szlachcic, i również przepada bez wieści. Detektywom Riepinowi i Raczyńskiemu, bo to ich poczynania czytelnik będzie śledził przede wszystkim, wkrótce udaje się złapać trop, który wiedzie do cyrku. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a droga do poznania prawdy powiedzie poprzez podejrzane szynki, zadymione cukiernie, ruiny spalonych fabryk i ciemne zaułki, ale też pałace przemysłowego miasta.
Autor pracuje obecnie nad drugą częścią serii, Pozdrowienia z Londynu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Łódź z zakalcem
W kryzysie ludzie wracają do tego, co znane. Wspominają dobre czasy, oglądają zdjęcia z odległej przeszłości, odkurzają wspomnienia. Bezpieczeństwo znajdują w tym, co stare, oswojone, tradycyjne i niezawodne. I taką idealną kandydatką na czasy kryzysu, również czytelniczego, wydawała się być powieść „Trzeci brzeg Styksu”. Mamy tu bowiem Polskę w czasie zaborów, Łódź, fabryki i intrygę kryminalną, wydaje się więc, że wystarczy tylko odpowiednio połączyć te elementy, podgotować i można się delektować. Okazuje się jednak, że sam przepis nie gwarantuje jeszcze sukcesu.
Jednym z moich ulubionych ciast jest serniko-murzynek, dwa ciasta w jednym, idealne połączenie kontrastów: jasnego i ciemnego, słodkiego i gorzkiego, kremowego i kruchego. Ważny jest dobry przepis, odpowiedni czas pieczenia i... tajemniczy składnik, który jedni nazywają „ręką do ciast”, a ja uważam po prostu za talent, natchnienie cukiernicze. Gdy ten ostatni zaistnieje, pojawia się przed nami produkt cukierniczy będący niebem w gębie, rozkoszą dla podniebienia oraz radością dla kilku zmysłów.
Z dobrą książką jest trochę jak z ciastem: ważne są składniki, proporcje i odpowiednia temperatura, ale gdy twórca nie włoży jeszcze trochę serca, talentu, a może nawet miłości w swoją pracę, efekt często bywa mizerny. Tak było tym razem: książka zapowiadała się na „Ziemię obiecaną” z niepozbawionym humoru wątkiem kryminalnym, a okazała się być szaroburym zakalcem. Niby wszystko tutaj jest, ale jakoś nie współgra, nie łączy się w idealną całość, tylko miesza i nie wyrasta. W tomie mamy bowiem: dobry początek, zarysowujący kilka wątków i wprowadzający w atmosferę miasta, sympatyczne postaci, kilka niespodzianek, nawiązania do powieści stanowiących kanon naszej narodowej literatury oraz tygiel kulturowy i czasy rewolucji przemysłowej. Jednak wraz z upływem czasu i szelestem przewracanych kolejno stron staje się coraz bardziej widoczne, że postaci są ledwie naszkicowane, a ich psychologia prawie niewidoczna. Wątki się plączą i czasem nie wiadomo, którą z postaci właśnie śledzimy, to co ma zaskakiwać powoduje tylko wzruszenie ramion, pojawia się również kilka motywów, które nie mają żadnego wpływu na przebieg akcji i wyglądają jak niedokończone. Najgorsze jednak ma dopiero nadejść: po mniej więcej połowie ogarnia czytelnika znużenie, postaci stają się mu kompletnie obojętne, ich losy nieinteresujące, nawiązania antyczne podane zbyt nachalnie (kłania się mistrz Krajewski) i bez szacunku dla inteligencji odbiorcy, intryga kryminalna nie generuje żadnego napięcia, a jej głównego sprawcę można wytypować już kilkadziesiąt stron wcześniej. Konstrukcja zdań jest sztywna i jakby napuszona, zaś scena kulminacyjna, zamiast wcisnąć w fotel i wystraszyć, razi w warstwie języka swoją niewiarygodnością, wywołując u odbiorcy zażenowanie. Nie do końca rozumiem również pomysł zamknięcia głównej opowieści w klamrę współczesnej historii, która jest jakby niedopracowana i wydaje się zbędna. Nie ratuje powieści nawet świetna okładka (w warstwie wizualnej oraz dotykowej – faktura),doskonale pasująca do klimatu i treści, dobry pomysł na winiety rozdziałów oraz staranne wydanie książki.
Będąc łasuchem z upodobaniem do kryminalnych powieści retro, liczyłam na smaczne chwile i delektowanie się ulubionym literackim smakołykiem. Niestety zawiodłam się, a pretensje moje wzmaga obietnica ciekawej kompozycji smaku, którą autor mamił mnie na początku swego dzieła. Smutne jest to, że nawet nie mogę stwierdzić, że przysmak był niedobry – był on bowiem pozbawiony smaku, może poza lekką nutką niesmaku na końcu.
Wydawca zapowiada drugą część cyklu, ale ja już postanowiłam, że na razie przechodzę na dietę. Dla odreagowania i pozbycia się zgagi zamienię chwilowo rozkosze słodko-gorzkiej beletrystyki kryminalnej na zdrowe warzywne smaki publicystyki literackiej i owocową literaturę dziecięcą.
Jowita Marzec
Oceny
Książka na półkach
- 270
- 252
- 94
- 7
- 5
- 4
- 4
- 4
- 4
- 3
Cytaty
Oto całe nasze życie. Jak ten kanał - ciemne, długie i zasrane. Do tego nie wiadomo, kiedy się skończy.
Masz wszystko, wydaje ci się, żeś szczęśliwy, niemal wybraniec bogów, a w pewnym momencie wszystko zaczyna pękać, osuwać się, walić. A najgo...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Ebook. I bardzo dobrze,że są takie książk.
Ebook. I bardzo dobrze,że są takie książk.
Pokaż mimo toCiekawa książka przygodowo-kryminalna w stylu retro. Nic wybitnego, ale czyta się dobrze. Kontynuuję serię.
Ciekawa książka przygodowo-kryminalna w stylu retro. Nic wybitnego, ale czyta się dobrze. Kontynuuję serię.
Pokaż mimo toJuż dawno się tak nie męczyłem z książką. Akcja dzieje się w czasach fabrykanckiej Łodzi? Równie dobrze mogłaby toczyć się w Koluszkach, Kołobrzegu albo Poznaniu. Miałem wrażenie, że Autor dowiedział się o paru ciekawostkach o Łodzi i wrzucił je do swej powieści tylko po to, aby uwiarygodnić swoją historię. Zdaniem Autora XIX wieczna Łódź to dymiące fabryki, fabrykanci i jakaś hołota. Wow. Absurd goni absurd (rozbawił mnie wątek z silnikowym rowerem...),historia się "nie klei' i prawdę mówiąc było mi zupełnie obojętne, co stanie się z głównymi bohaterami. Nie wspomnę już o zupełnie nieprzekonującym i dośc płytkim (nomen omen) finale.
Nie, nie sięgnę po więcej.
Już dawno się tak nie męczyłem z książką. Akcja dzieje się w czasach fabrykanckiej Łodzi? Równie dobrze mogłaby toczyć się w Koluszkach, Kołobrzegu albo Poznaniu. Miałem wrażenie, że Autor dowiedział się o paru ciekawostkach o Łodzi i wrzucił je do swej powieści tylko po to, aby uwiarygodnić swoją historię. Zdaniem Autora XIX wieczna Łódź to dymiące fabryki, fabrykanci i...
więcej Pokaż mimo toAutor znakomicie oddał atmosferę mojego rodzinnego miasta, Łodzi. W prologu i epilogu jest to Łódź współczesna, w głównej części książki – Łódź z końca XIX wieku, z jej wielonarodowościową społecznością i problemami gwałtownie rozwijającego się miasta z przemysłem włókienniczym.
Samej akcji się nie czepiam, bo to dla mnie była rzecz drugorzędna, ale działo się dużo, bohaterowie byli sympatyczni, a autor zgrabnie wplótł akcję w realia tamtejszej Łodzi. Dobry lektor Artur Ziajkiewicz.
Polecam, szczególnie Łodzianom.
Autor znakomicie oddał atmosferę mojego rodzinnego miasta, Łodzi. W prologu i epilogu jest to Łódź współczesna, w głównej części książki – Łódź z końca XIX wieku, z jej wielonarodowościową społecznością i problemami gwałtownie rozwijającego się miasta z przemysłem włókienniczym.
więcej Pokaż mimo toSamej akcji się nie czepiam, bo to dla mnie była rzecz drugorzędna, ale działo się dużo,...
Jedynym plusem tej książki jest zawarty w niej opis XIX wiecznej Łodzi. Ogrom bezbarwnych postaci przewijających się po książce wprowadza jedynie zamęt, który nie daje się zapamiętać. Początek książki zupełnie odklejony od całości historii i nie wiadomo czemu służący. Podobnie ma się sprawa z zakończeniem.
Tego co znajduje się pomiędzy początkiem i zakończeniem książki, nie potrafię nawet ocenić, bo zupełnie nie mogłam wciągnąć się w akcję. Wiało nudą od samego początku. Nie polecam.
Jedynym plusem tej książki jest zawarty w niej opis XIX wiecznej Łodzi. Ogrom bezbarwnych postaci przewijających się po książce wprowadza jedynie zamęt, który nie daje się zapamiętać. Początek książki zupełnie odklejony od całości historii i nie wiadomo czemu służący. Podobnie ma się sprawa z zakończeniem.
więcej Pokaż mimo toTego co znajduje się pomiędzy początkiem i zakończeniem książki,...
Oddaje klimat m. Łódź z końca XIX wieku. Fabuła niebanalna, wiele wątków i zwrotów akcji. Dobra rozrywka.
Oddaje klimat m. Łódź z końca XIX wieku. Fabuła niebanalna, wiele wątków i zwrotów akcji. Dobra rozrywka.
Pokaż mimo toKrzysztof Beśka nie należy do grona gwiazd i gwiazdek rodzimej literatury kryminalnej, których nazwiska piętrzą się w zestawieniach bestsellerów. Trochę szkoda. Bliżej mu też do Marka Krajewskiego niż do Remigiusza Mroza, i to nie tylko dlatego, że akcja powieści dzieje się w XIX wieku, a nie współcześnie.
Przede wszystkim, w przeciwieństwie do wielu kolegów i koleżanek po piórze, Beśka popracował nad tłem i klimatem. Wiele scen dzieje się w półmroku, w zaułkach, na ponurych podwórkach - tak dobrze współgra to z niewesołą narracją, rozpiętą między porwaniami dzieci a tajemniczymi morderstwami (psst, żeby nie zdradzić za dużo).
Ponadto, i to chyba najbardziej rzuca się w oczy, autor zapoznał się z historią fabrykanckiej Łodzi i uczynił z niej niemal równoprawnego bohatera opowieści. Mamy w "Trzecim brzegu Styksu" nie tylko porządnie zarysowaną topografię miasta, ale też stosunki społeczne w nim panujące. Liczne przykłady pokazują, że nie jest to niezbędny element powieści kryminalnej, ale w tym przypadku zdecydowanie działa na plus.
Można też książce co nieco zarzucić, ot chociażby nieskrępowane awanturniczo-superbohaterskie szarże głównego bohatera, czasem aż do przesady efektowne (i niewiarygodne). Ostatecznie jednak to literatura rozrywkowa, w dodatku z nadprogramową wartością w postaci miejskich smaczków, i jako taka wypada bardzo dobrze.
Krzysztof Beśka nie należy do grona gwiazd i gwiazdek rodzimej literatury kryminalnej, których nazwiska piętrzą się w zestawieniach bestsellerów. Trochę szkoda. Bliżej mu też do Marka Krajewskiego niż do Remigiusza Mroza, i to nie tylko dlatego, że akcja powieści dzieje się w XIX wieku, a nie współcześnie.
więcej Pokaż mimo toPrzede wszystkim, w przeciwieństwie do wielu kolegów i koleżanek po...
W egzemplarzu przyniesionym z biblioteki znalazłam na końcu ołówkiem uczyniony wpis: "klimat i styl nieudolnie zerżnięte z Krajewskiego". Powiedzmy litościwie, że autora na pewno inspirowali inni pisarze, ale osobiście na pierwszym miejscu postawiłabym tutaj raczej Borysa Akunina. Inne zapożyczenia też można byłoby znaleźć, choćby z Upiora w operze czy też Arsena Lupin Leblanca, ewentualnie nawet Niziurskiego z Panem Samochodzikiem. Abstrahując jednak od literackiego obycia autora, uważam, że powieść jest nieco nierówna. Jest w niej kilka wątków, które nie zostały do końca dociągnięte i wyjaśnione (albo też wyjaśnienia są niesatysfakcjonujące, nielogicznie). Są też jakieś urywki wątków bez dalszego ciągu, jakby całość miała być bardziej obszerna, potem autor z czegoś zrezygnował, ale tekstu nie przejrzał dokładnie i nie usunął niepotrzebnych już fragmentów. Poza tym brakuje mi spójności między wątkiem głównym ("przewoźnika Charona") a porwaniami dzieci, coś tam autor natrącił, ale nie jest to przekonujące. Najpoważniejszy mój zarzut jednak dotyczy logiki - inżynieryjne przedsięwzięcie będące właściwie fundamentem powieści jest po prostu nierealne. Szczególnie czasowo! Od strony literackiej trochę powolnie się akcja rozwija, bez jakiegoś większego napięcia, więcej jest tu może strony obyczajowej niż czysto detektywistycznej. Generalnie jednak czytało się z przyjemnością (a już na pewno bez obrzydzenia, jak przy ostatnich naturalistycznych powieściach Krajewskiego). Moją uwagę zwróciła też staranna szata graficzna powieści, przyjemna dla oka i wprowadzająca czytelnika w klimat.
Łodzi nie znam i podnoszone w paru recenzjach zarzuty, że autor nie wykazał się znajomością lokalnej topografii są mi obce. Natomiast zbitek słów "włóczka wełny" podniósł mi ciśnienie.
W egzemplarzu przyniesionym z biblioteki znalazłam na końcu ołówkiem uczyniony wpis: "klimat i styl nieudolnie zerżnięte z Krajewskiego". Powiedzmy litościwie, że autora na pewno inspirowali inni pisarze, ale osobiście na pierwszym miejscu postawiłabym tutaj raczej Borysa Akunina. Inne zapożyczenia też można byłoby znaleźć, choćby z Upiora w operze czy też Arsena Lupin...
więcej Pokaż mimo toMoje pierwsze spotkanie z autorem. Na plus warto zapisać bogato odmalowane tło przemysłowej Łodzi, przywołujące skojarzenia z "Ziemią Obiecaną". Sympatię wzbudzają również główni bohaterowie, każdego z nich autor wprowadza dość obszernymi opisami, co mocno wpływa na objętość książki. Czy z korzyścią dla czytelnika - moim zdaniem niekoniecznie. Na uwagę zasługuje także piękna okładka i karty otwierające obie części powieści. Książka wygląda obiecująco, fan kryminałów retro bezbłędnie namierzy ją na sklepowej półce i pochwyci z zainteresowaniem.
Jako miłośnik powieści kryminalnych, zwracam uwagę przede wszystkim na samą intrygę, a ta w książce Krzysztofa Beśki jest zdecydowanie najsłabszym elementem. Autor zdaje się nieco gubić w swojej własnej fabule, a w jej rozwiązaniu dzieją się rzeczy kompletnie absurdalne. Dam autorowi jeszcze jedną szansę i zabiorę się za kontynuację pt. "Pozdrowienia z Londynu", ale uczciwie przyznam, że wiary we mnie mało :)
Moje pierwsze spotkanie z autorem. Na plus warto zapisać bogato odmalowane tło przemysłowej Łodzi, przywołujące skojarzenia z "Ziemią Obiecaną". Sympatię wzbudzają również główni bohaterowie, każdego z nich autor wprowadza dość obszernymi opisami, co mocno wpływa na objętość książki. Czy z korzyścią dla czytelnika - moim zdaniem niekoniecznie. Na uwagę zasługuje także...
więcej Pokaż mimo toNaprawdę dobry kryminał retro.Klimatycznie kojarzy mi się z obrazem Łodzi przedstawionym w Ziemi Obiecanej, ale wiadomo nie ten kaliber. Spodziewałam się nudy a było ciekawie.Chcę kontynuować tę podróż.
Naprawdę dobry kryminał retro.Klimatycznie kojarzy mi się z obrazem Łodzi przedstawionym w Ziemi Obiecanej, ale wiadomo nie ten kaliber. Spodziewałam się nudy a było ciekawie.Chcę kontynuować tę podróż.
Pokaż mimo to