Dla ratowania życia

Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
106
1

Na półkach:

Książka porusza temat dość trudny, ale napisana bardzo lekko, cała pachnie kawą. Pozostawia w głowie myśl by walczyć, oraz to, że tragedia czasem dość niewiarygodna, staje w centrum wszechświata, gdy jest naszą tragedią. Wtedy uświadamiamy sobie, że takie w ogóle się zdarzają.. Nie czułam fałszu, ani zbędnej dramaturgii. Serdecznie polecam!!

Książka porusza temat dość trudny, ale napisana bardzo lekko, cała pachnie kawą. Pozostawia w głowie myśl by walczyć, oraz to, że tragedia czasem dość niewiarygodna, staje w centrum wszechświata, gdy jest naszą tragedią. Wtedy uświadamiamy sobie, że takie w ogóle się zdarzają.. Nie czułam fałszu, ani zbędnej dramaturgii. Serdecznie polecam!!

Pokaż mimo to

avatar
768
657

Na półkach: , ,

CZYNIŁ ZŁO, BY RATOWAĆ ŻYCIE

Na wstępie pragnę podziękować autorce za wspaniałą ucztę dla mojej wyobraźni,emocji i wrażeń jakiej przysporzyła mi lektura tej książki."Dla ratowania życia'to utwór, który czyta się sam. Wciągająca fabuła sprawia,że nie sposób oderwać się od lektury choćby na moment.Pani Anna Reszela w mistrzowski sposób wprowadza czytelnika w bardzo trudny i bolesny temat niewyjaśnionych porwań małych bezbronnych dzieci.
Diana jest kobietą która ma wszystko urodę, wspaniałego męża,cudowne dziecko,a więc wszystko to o czym marzy każda kobieta.Jednak niestety życie bywa przewrotne i w jednej chwili potrafi odebrać nam to,co dla nas najcenniejsze uderzając w nasz najczulszy punkt. Tak też dzieje się w życiu naszej bohaterki.Pewnego dnia oczach kobiety zostaje porwany jej ukochany synek Damian.Świat kobiety runął jak domek z kart,a ona sama tkwi w ciągłym letargu.Jednak nadchodzi dzień kiedy do cierpiącej matki pomocną dłoń wyciąga jej szef.W wyniku nieoficjalnego prywatnego śledztwa na światło dzienne wychodzą szokujące faktu,które stopniowo ujawniane przez autorkę chce się odkrywać coraz więcej.
To co jest najbardziej zaskakujące to fakt że policja,która w oczach obywateli powinna być kryształowa, bo to jej najbardziej ufamy wcale taka kryształowa nie jest. Więcej już nie zdradzę.
W utworze tym jest coś jeszcze poza samą fabułą, co ja osobiście chylę czoła przed autorką.Jest to znakomicie ukazana skomplikowana walka człowieka ze skorumpowaną siatką władzy.

Książkę zdecydowanie polecam.Znajdziecie w niej wszystko czym charakteryzuje się dobra książka: tajemnice,wątek kryminalny,walkę o to,co bezcenne,miłość, przyjaźń,a nawet paradoks- bo paradoksalnie ten zły staje się wybawcą...

Moja ocena to:9/10
Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę Pani Ani.
Pozdrawiam,
Agnieszka Kaniuk

CZYNIŁ ZŁO, BY RATOWAĆ ŻYCIE

Na wstępie pragnę podziękować autorce za wspaniałą ucztę dla mojej wyobraźni,emocji i wrażeń jakiej przysporzyła mi lektura tej książki."Dla ratowania życia'to utwór, który czyta się sam. Wciągająca fabuła sprawia,że nie sposób oderwać się od lektury choćby na moment.Pani Anna Reszela w mistrzowski sposób wprowadza czytelnika w bardzo trudny i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
1

Na półkach:

Na początek powiem wam, że ja nigdy jeszcze napisałam opinii. Do tej pory z racji zawodu uważałam to za nieetyczne, ale tym razem, ze względu na batalię pomiędzy użytkownikami, czuję się w obowiązku to zrobić. Na tym portalu zawsze szukałam wyłącznie preferencji użytkowników. Trendów panujących wśród użytkowników.
Pracowałam w jednym z wydawnictw, które odrzuciło tą książkę i krótko mówiąc zrobiłam to ja. Teraz bardzo tego żałuję, bo zrobiłam to nawet jej nie czytając. Wystarczył sam temat, który dotykał mnie osobiście.

Opowiem wam moją historię.
„ Kiedy byłam małą dziewczynką mama ze swojej jedwabnej piżamy, którą dostała od cioci z Niemiec uszyła mi moją pierwszą suknię balową. Część z was pamięta puste półki za komuny. Nie chciałam jej potem zdjąć, i nawet w niej spałam. Mama wysłała zdjęcie do ciotki, która potem rok w rok wysyłała nam takie piżamy. Od tamtej pory nie śpię w niczym innym. Wyszłam za mąż w wieku dwudziestu lat, i byłam wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Urodziła nam się śliczna córeczka, która w wieku dwóch lat zmarła na białaczkę. Kiedy jedna z czytelniczek w swej przepełnionej jadem opinii napisała, że wyraziła w niej swoje emocje, to mogę ją zapewnić, że nie ma zielonego pojęcia jakie uczucia targają człowiekiem, który traci swoje dziecko. Ja nawet nie jestem w stanie o nich pisać poza podaniem faktów z mego życia. Niecały rok po śmierci mojego aniołka rozeszłam się z mężem. Choć bardzo tego nie chcieliśmy, to ciągle się wzajemnie obwinialiśmy. Patrząc na siebie widzieliśmy nieszczęściu jakie nas spotkało, choć tak bardzo chcieliśmy żyć dalej. Półtora roku spotkała mnie kolejna tragedia. Zmarła moja mama. Pochowałam ją z tatą obok mojego aniołka. Został mi już tylko tato. Schorowany i za wszelką cenę starający się pchnąć mnie do dalszego życia. Moją drugą miłość spotkałam nad grobami moich ukochanych. Niedaleko leżała jego mama. Kiedy myślałam, że nikt mnie nie widzi zaczęłam zawodzić z rozpaczy. A on tylko podszedł do mnie i mnie objął. I to wystarczyło. Wypłakałam mu się w koszulę. Mamy dwoje wspaniałych dzieci. Co niedziela odwiedzamy mojego aniołka na cmentarzu. Z tego co wiem, mój pierwszy mąż wyjechał za granicę i nie odwiedza naszego aniołka. Nie mam żalu, bo rozpacz to indywidualna sprawa każdego człowieka”.

Wracając do książki „Dla ratowania życia”. Jak widzicie mam wiele wspólnego z bohaterami tej książki. Dlatego tak bardzo się jej obawiałam, i jak się okazało całkiem niepotrzebnie. Autorka zrobiła to z niezwykłym wyczuciem. Rozumiem Dianę, że śpi w jedwabnej koszuli z koronkami. Ja po mojej tragedii nie byłam w stanie latać po sklepach, żeby kupić sobie bardziej odpowiedni strój. O tym się wtedy w ogóle nie myśli. Mechanicznie ubiera się w to co znajdzie się w domu. Śmiać się z tego może tylko osoba, która nie ma zielonego pojęcia jakie uczucia targają wtedy człowiekiem. Rozumiem też Kaśkę, która dosłownie rzuciła się w ramiona pierwszemu mężczyźnie, który naprawdę rozumiał jej tragedię. A strzała Amora nie wybiera sobie scenerii. Jak widać mnie prawdziwa miłość spotkała na cmentarzu. Główny bohater, który poświęca się, a raczej naraża, aby ratować życie przypomina mi lekarza, który był z moją córeczką do samego końca. Kiedy wszyscy wokół mówili o hospicjum, on walczył o jej życie całymi godzinami. Inaczej całe życie zastanawiałabym się czy można było zrobić coś jeszcze. Dzięki jego nieustannej walce, wiem, że nie.

Przeczytanie tej książki wymagało ode mnie nie lada odwagi. Teraz nie żałuję. Poleciłabym ją wszystkim po utracie dziecka. W taki czy inny sposób musimy żyć dalej – dla siebie i dla innych. I opisana w niej historia, pcha nas do dalszego życia. Powiem wam, że gdyby ktoś chciał opisać moją historię to nie wyobrażam sobie teraz nikogo innego niż właśnie Annę Reszelę. Nie wiem skąd u niej tak trafne spostrzeżenia i szacunek w opisie emocji. Być może przeżyła coś takiego, a być może ktoś jej to opowiedział. To już wie tylko ona sama.

To, że pisanie wychodzi jej tak naturalnie, to dowodzi tylko jej geniuszu. Choć warsztat wymaga jeszcze trochę pracy. Pani Anna Reszela pracuje, więc z pewnością zajmie jej to znacznie więcej czasu, niż tym, którzy mogą poświęcić na to wiele godzin wolnego dnia. Ale historie opowiedziała fantastycznie. Chciałabym kiedyś posłuchać jak opowiada jakąś osobiście.

„Dla ratowania życia” to debiut. Wyobrażam sobie jak będą wyglądały jej dalsze propozycje. Żałuję, że nie pracuję już w wydawnictwie. Miałabym szansę naprawić swój błąd.

Jeżeli chodzi o wydawnictwo WFW, to ja z kolei będę na bieżąco śledzić ich propozycje. Spójrzcie na niedoceniany geniusz Harrego Poterra. Poczytajcie sobie o historii jego powstania. Stanę też w obronie dużych wydawnictw. Są tak zawalani tekstami, że łatwo nie zauważyć prawdziwej perły.

A teraz sięgnę po tak zjadliwie (podobnie jak „Dla ratowania życia”) obsmarowane przez Panią Bernadetę pozycje Olgi Rudnickiej i Marii Ulatowskiej. Czuję w tej użytkowniczce koleżankę po fachu. To przykre, ale prawdziwe. Nawet w świecie kultury, w tym i literatury nieuczciwa konkurencja pozostawia swoje piętno.

Na początek powiem wam, że ja nigdy jeszcze napisałam opinii. Do tej pory z racji zawodu uważałam to za nieetyczne, ale tym razem, ze względu na batalię pomiędzy użytkownikami, czuję się w obowiązku to zrobić. Na tym portalu zawsze szukałam wyłącznie preferencji użytkowników. Trendów panujących wśród użytkowników.
Pracowałam w jednym z wydawnictw, które odrzuciło tą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
18

Na półkach: ,

Moja droga Pani B...nie dam się zastraszyć i nie zmienię opinii o tej książce. Jest według mnie bardzo dobra. I to nie Pani sprawa, czy mi się podoba czy nie.
A jeżeli chodzi o wydawnictwa to ja często kupuję u tych maluczkich...bo nie zapomnieli, że to nie oni, a czytelnik jest ostatnim ogniwem. Można oczywiście narzucać trendy literackie w tak niekulturalny sposób jak to Pani robi, niestety bezskutecznie. Bo czytelnik zawsze znajdzie to co lubi, choćby na stronach internetowych. Wcale nie musi kupować tego, co według takich osób jak Pani powinno się czytać.
Wyrocznią co do narzucenia gustów może być Pani wyłącznie dla swoich bliskich i ludzi bez swojego zdania.
Ja jestem człowiekiem w podeszłym wieku i mój gust dawno się wyklarował. Pani groźby na nic się tu nie zdadzą.
Pozdrawiam, i życzę sukcesów na rynku wydawniczym.

Moja droga Pani B...nie dam się zastraszyć i nie zmienię opinii o tej książce. Jest według mnie bardzo dobra. I to nie Pani sprawa, czy mi się podoba czy nie.
A jeżeli chodzi o wydawnictwa to ja często kupuję u tych maluczkich...bo nie zapomnieli, że to nie oni, a czytelnik jest ostatnim ogniwem. Można oczywiście narzucać trendy literackie w tak niekulturalny sposób jak to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
31

Na półkach:

No przy tej pozycji na pewno nie zaśniecie. Czyta się jednym tchem. Budzi wiele kontrowesji, a to głównie dlatego, że nie można się od niej oderwać. Spójrzcie, że nawet ci którzy twierdzą, że to totalny gniot, przeczytali ją od deski do deski. Zazwyczaj gniota się odkłada po pierwszych stronach. A tu proszę...cytat za cytatem. To mówi samo za siebie. Konkurencja dotarła już na ten portal...szkoda, że działa tak nieuczciwie, i w nosie ma nasze gusta.

No cóż, niektórzy na swych stronach umieszczają takie wzniosłe cytaty z wypowiedzi wydawnictw "....może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby "owo promowanie" odbywało się w kulturalnej atmosferze..."
I chociaż cytują tak wzniosłe słowa, to w ich wypowiedziach nijak kultury doszukać się nie można.
Jak się jedna z czytelniczek przekonała, to wysyłanie wiadomości i zastraszanie innych czytelników sądami w celu narzucenia swojej wizji literackiej też nie działa. Bo czasem można się naciąć na pracownika sądu. Jedyne wyjście to omijać szerokim łukiem takie "zatrute jabłka". Bo wmuszają w nas swą "zgniłą" literaturę, nie wartą funta kłaków.
Trzymajmy się własnych gustów, bo inaczej w sklepach nie znajdziemy nic, poza tą zgnilizną. A potem żale : Polacy nie czytają i nie kupują książek. No cóż...może kwestia warta przemyślenia przez wydawnictwa.

No przy tej pozycji na pewno nie zaśniecie. Czyta się jednym tchem. Budzi wiele kontrowesji, a to głównie dlatego, że nie można się od niej oderwać. Spójrzcie, że nawet ci którzy twierdzą, że to totalny gniot, przeczytali ją od deski do deski. Zazwyczaj gniota się odkłada po pierwszych stronach. A tu proszę...cytat za cytatem. To mówi samo za siebie. Konkurencja dotarła już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
274
70

Na półkach:

Chyba nie odmówię sobie przyjemności wzbogacenia recenzji o "perełki z dziełka". Niestety cytat z reakcji Pani Reszeli muszę wykasować ponieważ...nie uzyskałam zgody autorki na jego wykorzystanie:)
To i tak "komfortowa sytuacja" ponieważ ocenianie Wydawnictwa poprzez pryzmat literatury jaką proponuje i powoływanie się na inne recenzje z tego forum wg niektórych jest... obrażaniem. Bo - pewno - powinno się paść na kolana i krzyczeć, z zachwytu rzecz jasna : yes, yes, yes!
-----------------------------------------------------

Anna Reszela o genezie książki:

Cztery lata temu, podczas wakacji, gdy zabrakło mi już książek do czytania zasiadłam do komputera i zaczęłam sama pisać. To przyszło samo z siebie. Wcześniej nie podejmowałam żadnych prób literackich. Tak krok po kroku tworzyłam kolejne wątki, które następnie układałam w zwartą całość. Gdy już książka była gotowa rozesłałam ją do kilku wydawnictw, w ogóle nie myśląc o tym, że ktokolwiek zdecyduje się to wydać. Tymczasem dość szybko otrzymałam gotowe umowy do podpisania! To był szok. .

Szok i dla mnie! Po pierwsze, że komuś mogło zabraknąć ....książek do czytania. Bo mi zabraknie życia na przeczytanie choćby ułamka tych, które planuję. Po drugie, że wydawnictwa były zainteresowane tym..."cudem".

Żeby nie być gołosłownym. Bo krytykować najłatwiej, powie ktoś.
Powieść kryminalna zobowiązuje. Temat ciekawy: dzieci porywane dla...organów, siatka przestępcza, która nie wiadomo jaki ma zasięg. Bo i policja, bo i lekarze. Wreszcie dramat rodziców. Bo jak pogodzić się? przeżyć taką tragedię...
A jak jest z realizacją powyższych u Pani Reszeli?
Zacznijmy od pierwszej strony. Cytuję:
"Diana leżała na kremowej kanapie, ubrana w ognistoczerwoną koszulę z miękkiego jedwabiu, wykończoną czarną, bawełnianą koronką, która wyraziście podkreslała jej idealne, kkobiece kształty (...) Patrzac na tę kobietę, miało się wrażenie, jakby ktoś przez pomyłkę i w dużym pośpiechu pozostawił manekina o wręcz niemożliwie idealnych kobiecych kształtach (...)"
Diana, z powyższego cytatu to jedna z matek opłakujących porwanie syna. Za Boga nie wiem czemu ma służyć ten portret sex-bomby. Bo jaka matka, w takiej sytuacji, ubrałaby się podobnie?

Policjant, który będzie szukał chłopca to, cytuję: "(...) Był bardzo przystojny, dobrze zbudowany, ubrany w (...) bawełnianą podkoszulkę, która w wyrazisty sposób uwydatniała jego bicepsy(...) przypominał postawą Adonisa"

Gdyby brakło tu wątku miłosnego byłabym hmmm....zawiedziona:)
Mamy, a jakżeby inaczej. Miłość wybucha na kartach "Dla ratowania zycia" z szybkością fajerwerków. Bo Reszela wprowadza w świat powieści i drugą "stroskaną mamę". Panią Kasię. Tak, Kasię. Nie Katarzynę, Kaśkę, ale Kasię. Jak ja nie lubię takiego spieszczania imion.
Kasia, sąsiadka Diany przeżywa stan (?) zakochania w iście harlekinowskim stylu. Właściwie co parę stron mamy "pogłębianie relacji" z Wojtkiem, kolegą z pracy Diany. Cytować -kluczowych- stron od 87-91 nie będę. A warto by było te wszystkie ochy i achy nad "ukrytą pieknością" pana Wojtka na światło dzienne wydobyć. Bo już na 127 stronie dowiadujemy się, że cytuję: " Diana się nie myliła co do Kasi i Wojtka. wrócili z zakupów i nie dało się ukryć, że byli dla siebie stworzeni." Zaś na 192 stronie Wojtek oznajmia, że: "A ja was kocham obie" Tłumaczę z "dziełkowego" na polski: kocha Kasię, którą zna od paru dni, mało tego kocha i jej córkę,której nie widział na oczy.


Czytelnik intelektualnie nie jest się w stanie zmęczyć. Autorka prowadzi go -od wątku do wątku- za rączkę. Nawet więcej: z opaską na oczach , a raczej szarych komórkach, jest w stanie ogarnąć świat przedstawiony powieści., jego bohaterów i język. Banał goni banał. "Bliżej końca" książki następuje... przyśpieszenie akcji. Polega ono na "dopowiadaniu": co?, jak?, dlaczego? i po co?, co bardziej nierozgarniętemu czytelnikowi. Mamy i porywacza, który się ujawnia. Właściwie porywacza - wybawiciela. Mamy i list, w którym cały proceder został opisany. Takie zabiegi deus ex machina.
Dawno tak się nie ubawiłam czekając na kolejny etap "kawu na ławu" Ale chyba nie o taki efekt autorce chodziło?

I na koniec refleksja: Autor, jak to autor. Każdy swoje dzieło uważa za godne conajmniej NObla. Ale gdzie -po drodze- "podziali się" ludzie odpowiedzialni za ten "wątpliwej urody projekt"? Wszyscy jeszcze na...kolanach przed talentem pani Reszeli? Wstyd, drodzy Państwo, wstyd... Od dziś Warszawską Firmę Wydawniczą s.c. omijam szerokim łukiem!

A Pani AnnaP, która dziwi się, ze noty w tym serwisie ma to "dziełko" tak wysokie. I oczy przeciera ze zdumienia. Proponuję czytać -między wierszami- w opiniach pozytywnych. A tam mamy cytuję: Dlatego możliwość przeczytania "Dla ratowania życia", jaką zaoferowała mi sama Anna Reszela, okazała się być dla mnie miłą niespodzianką.


Zgodnie z obietnicą daną autorce, Pani Ani, książkę rozpoczęłam czytać zaraz po tym, jak udało mi się ją zdobyć w wersji papierowej.

Na wstępie chciałabym raz jeszcze podziękować autorce, pani Ani, za możliwość przeczytania niniejszej książki...

Na początku chciałbym bardzo podziękować autorce, że mogłem tę książkę przeczytać... Powiem jedno jest rewelacyjna...


Czy trzeba komentarza? Ot kółko adoracyjne się zebrało:)
-------------------------------------------------------

perełki z "dziełka":
strona 87, cytuję:"(...) Kasia > (...) widziała głębię jego oczu, była wręcz zahipnotyzowana ich inteligencją. Usta, które dawały jej nadzieję na odnalezienie córeczki, były niemożliwie ponętne. Pod kompletnie niewyjściowym strojem widziała muskularne ciało. Była wręcz zauroczona. (...) Chciała by przemawiał i hipnotyzował ją jak najdłużej(...)"

strona 91,cytuję: "(...)Wojtek wszedł do pokoju, wziął telefon i podszedł do okna. Kasia po prostu oniemiała. Była zachwycona jego sylwetką. Była też zła na siebie, że w takim momencie myśli o tak przyziemnych rzeczach (i dalej...) Kasia udała oburzoną, chociaż tak naprawdę miło było usłyszeć, że ktoś poznał ją na tyle, żeby odczytać z wyrazu jej twarzy, o czym myśli(...)"

więcej "anty- smaczków" cytować nie będę. Przypomnę tylko tyle, że Kasia , w rozpaczy, szuka córeczki porwanej rok temu..

Poniżej odpowiedź na wiadomość autorki:


Odpowiedz | Cytuj
bernadeta1233

dzisiaj 18:36:20 Witam
nie przypominam sobie żebym z Panią przeszła na ty. To raz.
Dwa - Pani mnie nie zna. Więc o generalizowaniu = wrzucanie wszystkich do worka "zgorzkniali" byłabym daleka bo....nie znamy się.
Po trzecie wyraziłam swoją opinię = prywatne zdanie na temat Pani książki. Którą uważam za gniota. Z tego względu dziwię się, że ma tak świetne opinie, jakby to było objawienie sezonu, co najmniej.
Wydawnictwo dobre, utrzyma się. Każdy z czytelniików tutaj ma prawo mieć swoje zdanie. Ja też mogę. Więc nie wiem jakie to zdania bez mojej zgody, autora recenzji, Pani chce wymazać? A książka/ dzieło literackie Droga Pani wzbudza w odbiorcy jakieś emocje. One też są częścią składową recenzji. Czy chce Pani czy nie.
Proszę mi powiedzieć gdzie obraziłam innych użytkowników tego forum.....ja tylko, albo aż zacytowałam ich słowa. Fakt, powinnam podać źródło. Więc to naprawię. Pozdrawiam



Dopowiadając jeszcze Pani Reszeli:
weszłam na stronę wydawnictwa, działa od 2008 roku i...ciekawy mają "dobór promowania", warto sobie poczytać:
http://wfw.com.pl/o_nas
cytuję ze strony:
Zapraszamy wszystkich Autorów, a w szczególności debiutantów pragnących urzeczywistnić swoje marzenia, czyli wydać własną książkę. Doskonale rozumiemy młodych Autorów, którzy nie mogą przebić się przez gęsto sito skostniałych redakcji, odrzucających teksty z wielu powodów, czy to finansowych, marketingowych, czy też ideowych. Możemy obiecać, że do każdego przesłanego nam tekstu podejdziemy z uwagą, starając się nakreślić możliwą ścieżkę wydawniczą. Zapraszamy również Autorów, którzy mają już w swoim dorobku dzieła, a chcą dalej kontynuować swą przygodę z książką (...)"


Ponadto nic o właścicielach tego wydawnictwa nie wiem. W sensie dorobku literackiego/krytycznoliterackiego. Przypuszczam, że każdy z odpowiednim zasobem finansowym wydawnictwo w Polsce może zarejstrować. Chyba nie ma jakichś w tym względzie przepisów.
Nie odnalazłam na stronie Wydawnictwa żadnego nazwiska krytyka, historyka literatury, któryby swoim imieniem firmował choćby"dziełko" pani Reszeli...

Co do "reklamy". Ja proszę Pani wystawiłam tej książce tylko 2 na 10 gwiazdki;) więc raczej moja wypowiedź jest "anty-reklamą"....chyba, że pojęcia mylę:)
A zresztą recenzja, jak recenzja. Ale poparta FRAGMENTAMI GRAFOMAŃSKIMI Z PANI TEKSTU! a one chyba nie kłamią?

Ponadto w ad vocem do Pani słów cytuję:Najcześciej w ten sposób wyrażają się zgorzkniałe osoby, które w żaden sposób nie mogą zrealizować swoich marzeń..... Jak już wspomniałam nie znamy się, więc znajomość moich marzeń jest dla Pani...jak wygrana w totka. Ja czytam książki i ..pozwalam sobie na opinię o tym co przeczytałam!

Jeśli zaś mogę zasugerować kolejne Pani marzenie -po udanym debiucie - może warto by było zainteresować jakiegoś historyka literatury Pani "dziełkami".
No kto podniesie rękawicę? Bo fakt, laicy mogą krzyczeć, że "Król nagi" a klakiery ze świty i tak zagłuszą...
Kto podniesie rękawicę?


...................
dodano 31 października:
Z tymi ostatnimi, trzema zdaniami, też jeden z "klakierów ze świty" sobie "nie poradził". Więc doprecyzowuję. Mówiłam w powyższych zdaniach o tym, że ja, jako laik w ocenie tej ksiażki mogę się mylić:) Więc proszę o ową ocenę speca - czytaj: krytyka literackiego/ historyka literatury. Stąd apel o podniesienie rękawicy:)
Niestety, rękawicę podniósł jeden z samozwańczych obrońców....

Dotąd marketing szeptany znałam z teorii, teraz znam z autopsji:)

Chyba nie odmówię sobie przyjemności wzbogacenia recenzji o "perełki z dziełka". Niestety cytat z reakcji Pani Reszeli muszę wykasować ponieważ...nie uzyskałam zgody autorki na jego wykorzystanie:)
To i tak "komfortowa sytuacja" ponieważ ocenianie Wydawnictwa poprzez pryzmat literatury jaką proponuje i powoływanie się na inne recenzje z tego forum wg niektórych jest......

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
177

Na półkach:

Gdy poznałem autorkę książki "Dla ratowania życia" na LubimyCzytać.pl nie wiedziałem za bardzo z kim mam przyjemność. Nie wiedziałem, że jest to pisarka, która robi furorę na tym portalu. Gdy sprawdziłem profil i przeczytałem streszczenie, poparte komentarzami, wiedziałem, że prędzej czy później po tytuł sięgnę.

Fabuła. Książka pokazuje tragedię, jaką przeżywają rodzice porwanych dzieci. Są pewne podejrzenia, że w sprawę wplątane są prominentne osoby. A z opisu na tyle książki wynika, że sprawca posiada listę osób, które mają być w niedalekiej przyszłości porwane i postanawia, łamiąc prawo, ubiec mordercę.

Streszczenie zdradziło dużo, ale z drugiej strony, zachęciło mnie i ciężko mi sobie teraz przypomnieć podobną historię. Mam wrażenie, że jeszcze nikt na to nie wpadł. Z tego właśnie powodu wybaczam. Gdyby opis na okładce wyglądał zupełnie inaczej prawdopodobnie nigdy nie chciałbym się przekonywać, jaki motyw miał porywacz. Ale to i tak jeszcze nic, bo całej historii tu nie zdradzono.

Książkę czyta się bardzo dobrze, język to oszlifowany diament, co nie wszystkim musi się podobać. Mógłbym przyrównać lekko do Stephena Kinga zarówno stylem, jak i realizacją pomysłu. Ale najbardziej interesujące jest to, że autorka równie dobrze może wykorzystać fabułę nie tylko do filmu, ale także do gry komputerowej. Anna Reszela stworzyła idealny scenariusz na "przygodówkę".

Jak na debiut bardzo dobra powieść, dziwi mnie, że tak bez echa zostało wydane. Krytyka literacka chyba stała we frontowych drzwiach i odpierała ataki kolejnych debiutujących polskich pisarzy fantasy i science fiction, kiedy Anna Reszela wślizgnęła się przez szparę na listy w tylnej furtce ze swoim bardzo dobrym i kontrowersyjnym debiutem.


http://majinfox.blogspot.com/

Gdy poznałem autorkę książki "Dla ratowania życia" na LubimyCzytać.pl nie wiedziałem za bardzo z kim mam przyjemność. Nie wiedziałem, że jest to pisarka, która robi furorę na tym portalu. Gdy sprawdziłem profil i przeczytałem streszczenie, poparte komentarzami, wiedziałem, że prędzej czy później po tytuł sięgnę.

Fabuła. Książka pokazuje tragedię, jaką przeżywają rodzice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
519
283

Na półkach: , , ,

Zgodnie z obietnicą daną autorce, Pani Ani, książkę rozpoczęłam czytać zaraz po tym, jak udało mi się ją zdobyć w wersji papierowej. „Dla ratowania życia” to debiut autorki. Czy udany? Z pewnością, tak.

Diana jest kochającą matką i żoną, spełniającą się zarówno w pracy jak i w życiu rodzinnym. Wszystko zmienia się w dniu kiedy jej pięcioletni synek, Damian zostaje porwany tuż przy drzwiach wejściowych ich mieszkania, a dotkliwie pobita Diana nie może nic na to poradzić. Po stracie jedynego syna kobieta pogrąża się w letargu, odrzucając przy tym pomoc męża, który nie mogąc pomóc Dianie postanawia wyprowadzić się na jakiś czas.

Do drzwi mieszkania Diany niespodziewanie dzwoni jej szef wraz z synem, zdegradowanym policjantem. Mężczyźni wyjaśniają kobiecie, że Damian nie jest jedynym dzieckiem, które w ostatnim czasie zaginęło w podobnych okolicznościach oraz dają matce nadzieję na to, że jej syn wciąż żyje. Nie mogąc liczyć na pomoc policji, która bagatelizuje sprawę porwań małych dzieci, zrozpaczeni rodzice wraz z garstką przyjaciół rozpoczynają prywatne śledztwo. Czy uda im się uratować porwane dzieci i rozwiązać zagadkę, kto i w jakim celu je porywa? Tego dowiecie się zaglądając do tej książki, do czego serdecznie zachęcam.

Zgadzam się z opiniami innych czytelników, że opis książki zdradza zdecydowanie za dużo szczegółów dotyczących jej fabuły. Jest to z pewnością jej największy minus. Akcja książki toczy się bardzo szybko. W pewnych momentach, moim zdaniem, zbyt szybko. Brakowało mi szerszych opisów rozwiązywania całej zagadki, która wraz z prowadzeniem śledztwa została ukazana jako dziecinnie prosta.

Książkę czyta się bardzo szybko, dzięki plastycznemu językowi oraz czyhającym na każdej stornie zwrotom akcji. Na duży plus zasługuje z pewnością sam pomysł na książkę, a także mnogość podejmowanych wątków, które autorka w umiejętny sposób połączyła w spójną całość. Świetnym pomysłem jest przedstawienie wydarzeń z perspektywy kilku osób, dzięki czemu czytelnik może jeszcze bardziej wczuć się w całą sytuację i zrozumieć motywy postępowania poszczególnych bohaterów.

Polecam tę książkę wszystkim czytelnikom, a ja już teraz nie mogę się doczekać kolejnej książki Pani Ani, która jeśli wierzyć plotkom ukaże się niebawem.

http://pozeracz-slow.blogspot.com/2012/12/dla-ratowania-zycia-anna-reszela_27.html

Zgodnie z obietnicą daną autorce, Pani Ani, książkę rozpoczęłam czytać zaraz po tym, jak udało mi się ją zdobyć w wersji papierowej. „Dla ratowania życia” to debiut autorki. Czy udany? Z pewnością, tak.

Diana jest kochającą matką i żoną, spełniającą się zarówno w pracy jak i w życiu rodzinnym. Wszystko zmienia się w dniu kiedy jej pięcioletni synek, Damian zostaje porwany...

więcej Pokaż mimo to

avatar
288
155

Na półkach:

Czy polski kryminał może być dobry? Czy nasi pisarze umieją pisać książki w tym gatunku? Przez lata panowała opinia, że jeżeli kupić/wypożyczyć jakiś kryminał to najlepiej zagraniczny. Sama przez bardzo długi okres, jak ognia unikałam polskich autorów, bojąc się, że sprzykrzą mi ten gatunek. Oczywiście nie obca była mi twórczość Chmielewskiej, Słomczyńskiego jednak mając do wyboru polski bądź amerykański kryminał, przeważnie sięgałam po ten drugi. Wszystko tak naprawdę zaczęło zmieniać się z chwilą, gdy na rynku pojawiły się dzieła Marka Krajewskiego. Zaczęto dostrzegać polskich autorów, oraz co mnie osobiście bardzo cieszy, za pisanie kryminałów coraz liczniej zabrały się kobiety.

Jedną z takich debiutantek jest Anna Reszela, autorka książki Dla ratowania życia, którą miałam przyjemność przeczytać.


Diana ma kochającego męża, uroczego synka, pracę dzięki której może się rozwijać. Pewnego dnia traci jednak to wszystko gdy obcy mężczyzna atakując ją porywa jej syna Damiana. Od tego momentu jej życie traci jakikolwiek sens, bo o ile na początku wierzyła, że policja szybko odnajdzie jej dziecko o tyle z czasem traci wszelką nadzieję. Odsuwa od siebie męża by w samotności pogrążyć się w bólu i rozpaczy. Tygodnie mijały, a sprawa nie posuwała się do przodu. Jednak jak to w życiu bywa, gdy tracimy wszelką nadzieję, pojawia się ktoś kto wyciąga do nas rękę choć nigdy byśmy się tego nie spodziewali.Taką osobą był Marek szef Diany, który wiedząc o jej nieszczęściu postanowił jej pomóc. Przyprowadził do niej swojego syna Roberta, zdegradowanego policjanta, który nieoficjalnie informuje kobietę, że Damian nie był jedynym dzieckiem porwanym w ten sposób. Policja podejrzewa, że wszystkie dzieci żyją jednak nie umieją namierzyć miejsca ich przebywania. Po tym spotkaniu Diana nabiera nowych sił, myśl o tym, że jej ukochane dziecko gdzieś tam jest, daje jej motywację do działania, nie chce marnować więcej czasu na bezczynną egzystencję. Szybko wychodzi na jaw, że w tym samym bloku mieszka kobieta, której rok wcześniej również porwano córkę. Diana znajduje w niej wielkie oparcie i wraz z Markiem oraz Robertem zaczynają prywatne śledztwo. Ku przerażeniu kobiet, wychodzi ja jaw, że policja tak naprawdę w ogóle nie zajmuje się sprawą, śledztwo prowadzone jest bardzo niechlujne, pomija się znaczące dowody. Co gorsze gdy docierają do nowych poszlak, porywacz zaczyna grozić iż zabije dzieci jeżeli nie skończą węszyć... Co w tej sytuacji zrobią rodzice? Posłuchają szaleńca, czy zdając się na Roberta będą prowadzić swoje śledztwo dalej? Niebezpieczeństwo jest tym większe, że za porwaniami może stać seryjny morderca, który nie ma skrupułów...

Historia jaką wymyśliła Reszela jest bardzo oryginalna, naprawdę dość długo nie wiemy o co tak naprawdę chodzi, pojawiają się kolejne postacie, które wprowadzają aurę tajemniczości. Umiejętnie zbudowano napięcie, dzięki któremu bardzo trudno było oderwać się choć na chwilę od powieści. To wielki plus jeżeli chodzi o kryminały. Fabuła ma wiele charakterystycznych postaci, jest wielowątkowa, nic nie jest jednoznaczne.

Nie jest jednak pozbawiona wad. Moim zdaniem początek napisany jest dość sztywno, zdania nie są szczególnie rozbudowane, co niestety dość mi przeszkadzało. Miałam wrażenie, że czytam charakterystyki postaci jakie pisze się w szkole. Na szczęście z kartki na kartkę było coraz lepiej, widać, że autorka nabierała pewności tego co pisze, język stał się o wiele bogatszy i ciekawszy. Brakowało mi momentami bardziej emocjonujących fragmentów pomiędzy Dianą i jej mężem, porwano ich dziecko, niby to przeżywają, ale jednak jak dla mnie zabrakło czegoś w tej relacji. Sama fabuła bardzo długo trzyma wysoki poziom, jednak mówiąc szczerze końcówka trochę mnie rozczarowała. Pisarka pokazała, że umie snuć intrygi tym bardziej nie wiem, dlaczego rozwiązanie zagadki nie zostało dopieszczone tak jak inne fragmenty. Zabrakło mi pazura, momentu który czytelnik będzie pamiętał długo po skończonej lekturze.

Mimo wszystko uważam, że książka jest naprawdę bardzo dobra. Niedociągnięcia i wady które zdarzają się w każdej powieści, nie zaniżyły znacznie mojej oceny. Dla ratowania życia jest wciągającą lekturą, którą mogę polecić każdemu fanowi powieści kryminalnych. Mam nadzieję, że autorka nie poprzestanie na tej jednej historii, a w kolejnych da się ponieść i zaskoczy nas ponownie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce!

Czy polski kryminał może być dobry? Czy nasi pisarze umieją pisać książki w tym gatunku? Przez lata panowała opinia, że jeżeli kupić/wypożyczyć jakiś kryminał to najlepiej zagraniczny. Sama przez bardzo długi okres, jak ognia unikałam polskich autorów, bojąc się, że sprzykrzą mi ten gatunek. Oczywiście nie obca była mi twórczość Chmielewskiej, Słomczyńskiego jednak mając do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
377
137

Na półkach:

Powiem szczerze, że podchodziłam do niej trzy razy, nie wiem dlaczego tak się działo ale po przeczytaniu kilku stron odkładałam ją na później.
Książka jest inna od tych które czytam na co dzień ale jak już kiedyś wspominałam poszerzam horyzonty. Po lekturze pani Anny dochodzę do wniosku, że jestem straszliwą ignorantką bo w bibliotece nie sięgam nawet po książki naszych polskich autorów tak jakbym nie wierzyła, że potrafią napisać coś ciekawego. Przepraszam i obiecuje poprawę.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić ją każdemu.

Powiem szczerze, że podchodziłam do niej trzy razy, nie wiem dlaczego tak się działo ale po przeczytaniu kilku stron odkładałam ją na później.
Książka jest inna od tych które czytam na co dzień ale jak już kiedyś wspominałam poszerzam horyzonty. Po lekturze pani Anny dochodzę do wniosku, że jestem straszliwą ignorantką bo w bibliotece nie sięgam nawet po książki naszych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    78
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    11
  • 2012
    5
  • Literatura polska
    3
  • Ulubione
    2
  • 2013
    1
  • Paranoja
    1
  • Przeczytane ( 2013 )
    1
  • Mogę mieć
    1

Cytaty

Więcej
Anna Reszela Dla ratowania życia Zobacz więcej
Anna Reszela Dla ratowania życia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także