Dla ratowania życia Anna Reszela 7,0
ocenił(a) na 210 lata temu Chyba nie odmówię sobie przyjemności wzbogacenia recenzji o "perełki z dziełka". Niestety cytat z reakcji Pani Reszeli muszę wykasować ponieważ...nie uzyskałam zgody autorki na jego wykorzystanie:)
To i tak "komfortowa sytuacja" ponieważ ocenianie Wydawnictwa poprzez pryzmat literatury jaką proponuje i powoływanie się na inne recenzje z tego forum wg niektórych jest... obrażaniem. Bo - pewno - powinno się paść na kolana i krzyczeć, z zachwytu rzecz jasna : yes, yes, yes!
-----------------------------------------------------
Anna Reszela o genezie książki:
Cztery lata temu, podczas wakacji, gdy zabrakło mi już książek do czytania zasiadłam do komputera i zaczęłam sama pisać. To przyszło samo z siebie. Wcześniej nie podejmowałam żadnych prób literackich. Tak krok po kroku tworzyłam kolejne wątki, które następnie układałam w zwartą całość. Gdy już książka była gotowa rozesłałam ją do kilku wydawnictw, w ogóle nie myśląc o tym, że ktokolwiek zdecyduje się to wydać. Tymczasem dość szybko otrzymałam gotowe umowy do podpisania! To był szok. .
Szok i dla mnie! Po pierwsze, że komuś mogło zabraknąć ....książek do czytania. Bo mi zabraknie życia na przeczytanie choćby ułamka tych, które planuję. Po drugie, że wydawnictwa były zainteresowane tym..."cudem".
Żeby nie być gołosłownym. Bo krytykować najłatwiej, powie ktoś.
Powieść kryminalna zobowiązuje. Temat ciekawy: dzieci porywane dla...organów, siatka przestępcza, która nie wiadomo jaki ma zasięg. Bo i policja, bo i lekarze. Wreszcie dramat rodziców. Bo jak pogodzić się? przeżyć taką tragedię...
A jak jest z realizacją powyższych u Pani Reszeli?
Zacznijmy od pierwszej strony. Cytuję:
"Diana leżała na kremowej kanapie, ubrana w ognistoczerwoną koszulę z miękkiego jedwabiu, wykończoną czarną, bawełnianą koronką, która wyraziście podkreslała jej idealne, kkobiece kształty (...) Patrzac na tę kobietę, miało się wrażenie, jakby ktoś przez pomyłkę i w dużym pośpiechu pozostawił manekina o wręcz niemożliwie idealnych kobiecych kształtach (...)"
Diana, z powyższego cytatu to jedna z matek opłakujących porwanie syna. Za Boga nie wiem czemu ma służyć ten portret sex-bomby. Bo jaka matka, w takiej sytuacji, ubrałaby się podobnie?
Policjant, który będzie szukał chłopca to, cytuję: "(...) Był bardzo przystojny, dobrze zbudowany, ubrany w (...) bawełnianą podkoszulkę, która w wyrazisty sposób uwydatniała jego bicepsy(...) przypominał postawą Adonisa"
Gdyby brakło tu wątku miłosnego byłabym hmmm....zawiedziona:)
Mamy, a jakżeby inaczej. Miłość wybucha na kartach "Dla ratowania zycia" z szybkością fajerwerków. Bo Reszela wprowadza w świat powieści i drugą "stroskaną mamę". Panią Kasię. Tak, Kasię. Nie Katarzynę, Kaśkę, ale Kasię. Jak ja nie lubię takiego spieszczania imion.
Kasia, sąsiadka Diany przeżywa stan (?) zakochania w iście harlekinowskim stylu. Właściwie co parę stron mamy "pogłębianie relacji" z Wojtkiem, kolegą z pracy Diany. Cytować -kluczowych- stron od 87-91 nie będę. A warto by było te wszystkie ochy i achy nad "ukrytą pieknością" pana Wojtka na światło dzienne wydobyć. Bo już na 127 stronie dowiadujemy się, że cytuję: " Diana się nie myliła co do Kasi i Wojtka. wrócili z zakupów i nie dało się ukryć, że byli dla siebie stworzeni." Zaś na 192 stronie Wojtek oznajmia, że: "A ja was kocham obie" Tłumaczę z "dziełkowego" na polski: kocha Kasię, którą zna od paru dni, mało tego kocha i jej córkę,której nie widział na oczy.
Czytelnik intelektualnie nie jest się w stanie zmęczyć. Autorka prowadzi go -od wątku do wątku- za rączkę. Nawet więcej: z opaską na oczach , a raczej szarych komórkach, jest w stanie ogarnąć świat przedstawiony powieści., jego bohaterów i język. Banał goni banał. "Bliżej końca" książki następuje... przyśpieszenie akcji. Polega ono na "dopowiadaniu": co?, jak?, dlaczego? i po co?, co bardziej nierozgarniętemu czytelnikowi. Mamy i porywacza, który się ujawnia. Właściwie porywacza - wybawiciela. Mamy i list, w którym cały proceder został opisany. Takie zabiegi deus ex machina.
Dawno tak się nie ubawiłam czekając na kolejny etap "kawu na ławu" Ale chyba nie o taki efekt autorce chodziło?
I na koniec refleksja: Autor, jak to autor. Każdy swoje dzieło uważa za godne conajmniej NObla. Ale gdzie -po drodze- "podziali się" ludzie odpowiedzialni za ten "wątpliwej urody projekt"? Wszyscy jeszcze na...kolanach przed talentem pani Reszeli? Wstyd, drodzy Państwo, wstyd... Od dziś Warszawską Firmę Wydawniczą s.c. omijam szerokim łukiem!
A Pani AnnaP, która dziwi się, ze noty w tym serwisie ma to "dziełko" tak wysokie. I oczy przeciera ze zdumienia. Proponuję czytać -między wierszami- w opiniach pozytywnych. A tam mamy cytuję: Dlatego możliwość przeczytania "Dla ratowania życia", jaką zaoferowała mi sama Anna Reszela, okazała się być dla mnie miłą niespodzianką.
Zgodnie z obietnicą daną autorce, Pani Ani, książkę rozpoczęłam czytać zaraz po tym, jak udało mi się ją zdobyć w wersji papierowej.
Na wstępie chciałabym raz jeszcze podziękować autorce, pani Ani, za możliwość przeczytania niniejszej książki...
Na początku chciałbym bardzo podziękować autorce, że mogłem tę książkę przeczytać... Powiem jedno jest rewelacyjna...
Czy trzeba komentarza? Ot kółko adoracyjne się zebrało:)
-------------------------------------------------------
perełki z "dziełka":
strona 87, cytuję:"(...) Kasia > (...) widziała głębię jego oczu, była wręcz zahipnotyzowana ich inteligencją. Usta, które dawały jej nadzieję na odnalezienie córeczki, były niemożliwie ponętne. Pod kompletnie niewyjściowym strojem widziała muskularne ciało. Była wręcz zauroczona. (...) Chciała by przemawiał i hipnotyzował ją jak najdłużej(...)"
strona 91,cytuję: "(...)Wojtek wszedł do pokoju, wziął telefon i podszedł do okna. Kasia po prostu oniemiała. Była zachwycona jego sylwetką. Była też zła na siebie, że w takim momencie myśli o tak przyziemnych rzeczach (i dalej...) Kasia udała oburzoną, chociaż tak naprawdę miło było usłyszeć, że ktoś poznał ją na tyle, żeby odczytać z wyrazu jej twarzy, o czym myśli(...)"
więcej "anty- smaczków" cytować nie będę. Przypomnę tylko tyle, że Kasia , w rozpaczy, szuka córeczki porwanej rok temu..
Poniżej odpowiedź na wiadomość autorki:
Odpowiedz | Cytuj
bernadeta1233
dzisiaj 18:36:20 Witam
nie przypominam sobie żebym z Panią przeszła na ty. To raz.
Dwa - Pani mnie nie zna. Więc o generalizowaniu = wrzucanie wszystkich do worka "zgorzkniali" byłabym daleka bo....nie znamy się.
Po trzecie wyraziłam swoją opinię = prywatne zdanie na temat Pani książki. Którą uważam za gniota. Z tego względu dziwię się, że ma tak świetne opinie, jakby to było objawienie sezonu, co najmniej.
Wydawnictwo dobre, utrzyma się. Każdy z czytelniików tutaj ma prawo mieć swoje zdanie. Ja też mogę. Więc nie wiem jakie to zdania bez mojej zgody, autora recenzji, Pani chce wymazać? A książka/ dzieło literackie Droga Pani wzbudza w odbiorcy jakieś emocje. One też są częścią składową recenzji. Czy chce Pani czy nie.
Proszę mi powiedzieć gdzie obraziłam innych użytkowników tego forum.....ja tylko, albo aż zacytowałam ich słowa. Fakt, powinnam podać źródło. Więc to naprawię. Pozdrawiam
Dopowiadając jeszcze Pani Reszeli:
weszłam na stronę wydawnictwa, działa od 2008 roku i...ciekawy mają "dobór promowania", warto sobie poczytać:
http://wfw.com.pl/o_nas
cytuję ze strony:
Zapraszamy wszystkich Autorów, a w szczególności debiutantów pragnących urzeczywistnić swoje marzenia, czyli wydać własną książkę. Doskonale rozumiemy młodych Autorów, którzy nie mogą przebić się przez gęsto sito skostniałych redakcji, odrzucających teksty z wielu powodów, czy to finansowych, marketingowych, czy też ideowych. Możemy obiecać, że do każdego przesłanego nam tekstu podejdziemy z uwagą, starając się nakreślić możliwą ścieżkę wydawniczą. Zapraszamy również Autorów, którzy mają już w swoim dorobku dzieła, a chcą dalej kontynuować swą przygodę z książką (...)"
Ponadto nic o właścicielach tego wydawnictwa nie wiem. W sensie dorobku literackiego/krytycznoliterackiego. Przypuszczam, że każdy z odpowiednim zasobem finansowym wydawnictwo w Polsce może zarejstrować. Chyba nie ma jakichś w tym względzie przepisów.
Nie odnalazłam na stronie Wydawnictwa żadnego nazwiska krytyka, historyka literatury, któryby swoim imieniem firmował choćby"dziełko" pani Reszeli...
Co do "reklamy". Ja proszę Pani wystawiłam tej książce tylko 2 na 10 gwiazdki;) więc raczej moja wypowiedź jest "anty-reklamą"....chyba, że pojęcia mylę:)
A zresztą recenzja, jak recenzja. Ale poparta FRAGMENTAMI GRAFOMAŃSKIMI Z PANI TEKSTU! a one chyba nie kłamią?
Ponadto w ad vocem do Pani słów cytuję:Najcześciej w ten sposób wyrażają się zgorzkniałe osoby, które w żaden sposób nie mogą zrealizować swoich marzeń..... Jak już wspomniałam nie znamy się, więc znajomość moich marzeń jest dla Pani...jak wygrana w totka. Ja czytam książki i ..pozwalam sobie na opinię o tym co przeczytałam!
Jeśli zaś mogę zasugerować kolejne Pani marzenie -po udanym debiucie - może warto by było zainteresować jakiegoś historyka literatury Pani "dziełkami".
No kto podniesie rękawicę? Bo fakt, laicy mogą krzyczeć, że "Król nagi" a klakiery ze świty i tak zagłuszą...
Kto podniesie rękawicę?
...................
dodano 31 października:
Z tymi ostatnimi, trzema zdaniami, też jeden z "klakierów ze świty" sobie "nie poradził". Więc doprecyzowuję. Mówiłam w powyższych zdaniach o tym, że ja, jako laik w ocenie tej ksiażki mogę się mylić:) Więc proszę o ową ocenę speca - czytaj: krytyka literackiego/ historyka literatury. Stąd apel o podniesienie rękawicy:)
Niestety, rękawicę podniósł jeden z samozwańczych obrońców....
Dotąd marketing szeptany znałam z teorii, teraz znam z autopsji:)