Cytaty z tagiem "wulgaryzmy" [17]
[ + Dodaj cytat]Nie pochwalam przeklinania, ale taka już jestem. Wielokrotnie przysięgałam sobie, że już więcej nie będę. Chyba nic na to nie poradzę. (Anna Przybylska).
Prawdziwa zabawa zaczęła
się w pustym domku letniskowym, do którego Alfred miał klucze. Tam rżnęli półprzytomne od wódki i prochów dziewczyny na zmianę, we wszystkie otwory ciała – dopóki sił starczyło.
Na koniec pieprzonka Alfred, któremu już nie stawał, wyciągnął skądś kabel i zaczął w jakimś dzikim obłędzie obie dziewczyny tym kablem napieprzać, aż Marszak przestraszył się, że chce gówniary zatłuc i siłą go odciągnął.
– To nauczka – wyjaśnił Niro. – Żeby z obcymi się nie puszczały.
Zarechotał i szarpnął tę szczuplejszą, blondynkę, ku sobie. Zakwiliła, kuląc się w rogu łóżka, ale wyciągnął ją brutalnie i nagą wypchnął na dwór. Skinął na Tadka, by z drugą zrobił to samo. Po chwili zaciągnęli je do samochodu, wywieźli daleko od domku i porzucili na poboczu, ciskając w nie kłębem ciuchów.
Dzisiaj prawdopodobnie poznałam kolejne czeskie wulgarne słowo. Brzmi ono "kurwa", ojciec wymówił je ze spójnikiem "o", więc razem to wyglądało tak: "o kurwa".W słowniku znalazłam, że "kurwa" to wulgarne określenie prostytutki. Hasła "o kurwa" tam nie ma...
Wulgaryzmami gardził i ich nie tolerował. Nawet w samotności.
Grecy obojga płci, niezależnie od pozycji społecznej, standardowo okraszają swoje wypowiedzi licznymi wulgaryzmami - nie tylko w stanach złości lub frustracji, lecz także z intencją żartobliwą lub jako wyraz czułości.
Fińskie przekleństwa mają taką siłę rażenia, że Finowie często je modyfikują, łagodząc swoje wypowiedzi, albo uciekają się do zapożyczeń z obcych języków, żeby nie wyrażać się zbyt wulgarnie.
Ale to był odlot. Tadek, do tej pory grzecznie rżnący tylko te, które na to pozwalały, albo dziwki, na które było go stać, po raz pierwszy w taki sposób zabawił się z lachonami: brutalnie i bezwzględnie. I miał z tego kurewską frajdę. Nie mniejszą niż prowodyr.
Nikodem wychodzi z pokoju. Wraca z grubym, skórzanym pasem. Okłada nim syna – omijając ręce i twarz – dotąd, aż ze zmęczenia ręka odmawia mu posłuszeństwa.
– Spierdalaj mi z oczu – rzuca.
Alfred znika w jednej z sypialni na piętrze. Boli go całe ciało, nos i policzek, ale mimo to twarz wykrzywia w uśmiechu. Zapala papierosa, zaciąga się, rozwalony na łóżku, i w zamyśleniu patrzy przed siebie. Opłacało się. Naprawdę się opłacało zebrać manto od ojca, który przejmie sprawę w swoje ręce. Cóż to jest oberwać dwa razy po mordzie i parę razy po nerkach... W pierdlu gwałciliby go kijem od szczotki noc w noc, taki piękniś jak Alfred miał to jak w banku. To lanie kurewsko
się opłacało. Naprawdę!
Wszyscy klną jak szewcy, nie tylko szewcy. I to jest właśnie drugi powód: wulgaryzmy są integralną częścią naszego języka. Jeśli wiesz, jak ich używać, nie traktujesz ich jako znaku przestankowego, to nie powinny Cię też odstraszać w druku. Jeśli odżegnujesz się od nich, to sorry, ale nie operujesz językiem w sposób należyty, bo nie wykorzystujesz w pełni jego możliwości.
Odsuwając dzisiaj rano zasłony w oknach, wszyscy klęli na czym świat stoi: znowu śnieg. Przekleństwa były wprawdzie lekkiego kalibru, najwyżej coś w rodzaju: "o psia kostka".