-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Cytaty z tagiem "święta" [110]
[ + Dodaj cytat]
- Ale... święta się skończyły.
- Och, nie, święta nigdy się nie kończą, jeśli nie chcesz. - Pochyliła się nad ladą i wsparła podbródek na dłoni. - Święta to stan umysłu.
Był to początek najpiękniejszych świąt. Głodnych. Bez prezentów. Ale z bałwanem w piwnicy.
No i tak się zaczął świąteczny obiad. Wesołych Świąt - wszystkim: koniom, mułom, Turkom, alkoholikom, głuchym, niemowom, ślepcom, kalekom, poganom i nawróconym. Wesołych Świąt! Hosanna na wysokości! Hosanna najwyższemu! A na ziemi pokój - i odtąd możecie się rżnąc w dupę i szlachtować, póki nie nadejdzie Królestwo Boże.
(Tak właśnie brzmiał mój milczący toast.)
Matka uczyła ją, że święta są ważne i nie można ich lekceważyć. Trzeba je obchodzić z tymi, których kochasz, bez względu, czy masz ochotę, czy nie. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy pozostaną ci tylko wspomnienia.
Kto wie? Może urodziny są niebezpieczne. Jak Boże Narodzenie. Bombki wiszą na choinkach, wieńce na drzwiach, a wisielcy na rurach pod sufitem jak Ameryka długa i szeroka.
Święta w Longyearbyen są przede wszystkim ciche. Pierwsza gwiazdka, jak zaświeciła w listopadzie, tak świeci do teraz. To miasto jest niczym prezent obwiązany zieloną wstążką zorzy polarnej, którą ktoś na końcu przeciągnął nożyczkami, zawijając finezyjnie końce. Zorza daje pewność, że słońce skrywa się gdzieś tam, za górami. Wokół ciemno i bezpiecznie. Horyzont zniknął na dobre i nie pozostaje nic innego, jak tylko wygodnie się umościć. Teraz nie ma już rozróżnienia na dzień i noc. Po zmianie położenia gwiazdozbiorów na niebie można mniej więcej określić porę dnia, ale to tylko przy bezchmurnej pogodzie. Księżyc nie zachodzi i kręci się nad miastem, duży i przyjacielski. W jego świetle góry wyglądają jak odlane z gipsu. Wszystko zwalnia i jest spokojnie. W dni takie jak ten je się śniadanie przy świeczkach nie dlatego, że nie ma prądu, ale dlatego, że tak jest przyjemniej.
Coś jest w świętach Bożego Narodzenia,co raz po raz każe zajrzeć nam w głąb siebie,w nasze wspomnienia i pragnienia,w naszą dziecięcą duszę.
Ona wciąż jeszcze otwiera szeroko oczy ze zdumienia,stając przed tajemniczymi drzwiami,za którymi czeka cud.
W grudniu Paryż zmienił się jak co roku w morze lśniących świateł.Dosłownie miało się wrażenie,że nad miastem przeleciała jakaś wróżka,oprószając domy gwiezdnym pyłem.A kiedy popołudniem i wieczorem jechało się przez Paryż,świątecznie udekorowane ulice jaśniały w ciemnościach jak srebrno-biała bajka.
Darować sobie święta. Co za idiotyczny pomysł.
Może w przyszłym roku.
Święta brzęczą mi nad głową jak szarańcza. Za chwilę zaczną żer,
zjadając czas, myśli, zera na koncie, sen, nerwy – co się da.