Amerykańska autorka książek dla młodzieży i dorosłych. Najpopularniejsze stworzone przez nią cykle powieściowe to Au Pair oraz Błękitnokrwiści. Współpracuje także z czasopismami, m. in. Glamour, Cosmopolitan, oraz The New York Times. Ukończyła Columbia University ze specjalizacją historia sztuki i język angielski. Obecnie mieszka wraz z mężem w Los Angeles. Jej powieści były wielokrotnie polecane przez Stowarzyszenie Bibliotek Amerykańskich.http://melissa-delacruz.com/
Drugi tom "Następców".
Mal, Carlos, Evie i Jay mieszkają na stałe w Auradonie. Mal jest w związku z Benem a Evie kumpluje się z Dougiem. Carlos i Jay grają w drużynie Rycerzy. Są szczęśliwi w Auradonie.
Jednak ktoś chce, żeby wrócili na Wyspę i wysyła im wiadomości anonimowe. Następcy dochodzą do wniosku, że nie zaszkodzi sprawdzić co się tam dzieje na Wyspie Potępionych. Tam więc się udają.
Dowiadują się, że nie wszyscy chcą być łotrami, ponieważ niektórzy chcą przejść na stronę dobra. Ich były nauczyciel opowiada im o talizmanach ich rodziców i o tym, że ich rodzice próbują dostać te talizmany w swoje ręce...
Natomiast Ben dostaje informacje o smoku, który podpala Clemont oraz dowiaduje się, że w pozostałych stanach Auradionu dzieją się też dziwne rzeczy dotyczące zjawisk pogodowych...
Kontynuacja "Wyspy Potępionych" jest równie dobra jak pierwsza, ale zaskoczeniem był finał. Zdecydowanie. Spodziewałam się czegoś innego a autorka postawiła na to. Pozostaje mi przeczytać trzeci tom.
Zbiór opowiadań, jak sama nazwa wskazuje posiada opowiadania różnych autorów. Jedne bardziej przypadają do gustu i wpadają w pamięć, a inne mniej. Jedne są zabawne i ciekawe, inne niezrozumiałe i długie. Najwięcej chyba tych przeciętnych. Prawdopodobnie ciężko na kilkunastu stronach przedstawić cały rys bohatera, jego rozterki i marzenia, aby nie brzmieć banalnie. Wszystkie oczywiście kręcą się wokół miłości i strojów na bal. Zaskakująco wiele (tak mi się wydaje) opowiada o gejach. Z perspektywy przeczytania całej książki, najbardziej chyba podobało mi się opowiadanie Daniela Ehrenhafta. Na pewno dobrze je zapamiętałam, ale fragmenty innych też zapadły mi w pamięć.