Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lele Pons
Znana jako: Eleonora Pons MaroneseZnana jako: Eleonora Pons Maronese
1
6,2/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa, inne
Lele Pons was born in Caracas and moved with her family to Miami when she was five years old. She grew from five thousand local followers to over ten million by November 2015 and is the creator of the popular “Do it for the Vine!” tagline. She has been nominated for three Teen Choice Awards, a People’s Choice Award, and a Streamy Award and has been featured in Vanity Fair, The New York Times, Teen Vogue, Time, and more. In 2015, she was invited to the White House to create Vines to support the First Lady’s campaign for disadvantaged kids to go to college. Lele graduated from high school in 2015 and moved from Miami to L.A.
6,2/10średnia ocena książek autora
96 przeczytało książki autora
96 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Szkoła przetrwania Melissa de la Cruz
6,2
Etap szkoły średniej każdy musi przeżyć. Dla większości jest to czas nawiązywania wielu znajomości, pierwszych bardziej szalonych imprez, godzenie nauki z permanentnym niewyspaniem no i oczywiście w tym całym szale odnalezienie swojego własnego JA. Niby prosta sprawa, a jednak mając te 16 -17 lat nie wydaje się takie łatwe. Zewsząd presja otoczenia, liderzy, którzy dominują no i ci słabsi, dopasowujący się do reszty. Tak jest, było i będzie. Kto ma silniejszą osobowość nie będzie miał problemu w zaistnieniu w nowej większej grupie społeczności, tak zwane sierotki, no cóż, albo się poddadzą, albo się pogodzą z losem i będą słuchały poleceń tych silniejszych, kryjąc się po kątach. Tak, życie nastolatka nie zawsze jest kolorowe. Niestety i ten okres w życiu trzeba przejść, z dobrymi wynikami na świadectwie, jakby sam fakt przetrwania w szkole nie był wystarczająco bolesny.
Z podobnymi problemami zmierza się główna bohaterka książki Szkoła przetrwania, jak odnajduje się w nowej sytuacji, czy bycie sobą może być akceptowane? No i najważniejsze, czy pierwszy rok można zaliczyć w miarę spokojnie?
Lele Pons jest dosyć charakterystyczną osobowością, z jednej strony ma swoje własne i silne Ja, z drugiej jednak nie potrafi odnaleźć w świecie, który rządzi się dziwnymi regułami. Na przykład w szkole. Żeby cię lubiano musisz należeć do określonej grupy, żeby do niej należeć musisz spełniać określone warunki, aby je spełniać... no właśnie. Takie oto błędne koło. Lele chce być sobą, by inni ludzie akceptowali ją za to kim jest, a nie kim miałaby być. Bo przecież każdy jest wyjątkowy, więc po co udawać inną osobę? Niestety w dżungli zwanej szkołą, trzeba się jasno określić, nie każdy będzie otwarty na nową koleżankę, tym bardziej, że no nie oszukując się, dziewczyna jest troszkę fajtłapowata, szybko się stresuje, mówi dziwne rzeczy i nie to co inni chcieliby usłyszeć. Przez to już na wstępie podpada szkolnej gwiazduni. Yvette.
Nie dość, że pierwszy dzień sam w sobie nie należy do łatwych, to jeszcze na wstępie okazuje się, że raczej nikt nie polubił i nie polubi Lele, gorzej być nie może.
Na szczęście dziewczyna zajmuje się czymś co sprawia jej ogromną radość, nagrywa filmiki i zamieszcza na portalu Vine. Z początku ma określoną liczbę obserwatorów, bez żadnych wielkich szaleństw, ale każde polubienie czy odzew jest ogromną radością. Wiadomo, jako dowód, że to co robi ma pozytywny odbiór.
Niewielu znajomych ze szkoły wie czym zajmuje się Lele będąc w domu, to znaczy tak jej się wydaje.
Życie dziewczyny nabiera trochę innych wymiarów kiedy poznaje Alexeia, również nowego ucznia. Między obojgiem nawiązuje się nić porozumienia, no i chłopak akceptuje koleżankę taką jaka jest. I chociaż relacje z innymi nie są wymarzone, to kiedy pojawia się ktoś kto, nie jest wrogiem, zawsze dodaje otuchy.
Trudne początki nie zawsze muszą oznaczać równie i fatalne zakończenie, może istnieje nadzieja, żeby ten rok szkolny nie był aż taki zły?
Zanim rozpoczęłam czytanie, nie bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać po tejże książce. Nie poszukałam opinii, jak zawsze to czynię, nie zapytałam innych czy może już się zapoznali z treścią i co o niej myślą. Ot po prostu poszłam na tak zwany żywioł. Jakie są więc moje wrażenia po zakończonej przygodzie z historią Lele Pons?
Na początku muszę wspomnieć, że język jest typowo młodzieżowy, ja jako wapniak, no dobra, aż tak źle jeszcze nie jest, ale nie oszukujmy się, większość terminów było dla mnie zupełnie obcych. Z młodzieżą widuje się praktycznie wcale. No i widać efekty. Podczas czytania nie bardzo rozumiałam o co chodzi, naiwnie szukając wyjaśnienia u dołu strony. Boże, ja jednak jestem już stara. No w każdym razie początek nie był łatwy. Troszkę się nim zniechęciłam, bo jak czytać kiedy się nie ogarnia tematu? Kiepska sprawa, na szczęście mój wrodzony upór nakazywał się nie poddawać i zagłębiać dalej. W końcu coś miedzy nami zaiskrzyło i uwierzcie, albo i nie, ja przeżytek, starsza kobieta przed trzydziestką zrozumiałam język nastolatków! Coś wspaniałego.
Ogólnie książka ukazuje najważniejsze chwile z życia Lele, razem z nią chodzimy do szkoły, uczestniczymy w przeróżnych zabawnych sytuacjach. Z problemem zaaklimatyzowania w nowym otoczeniu, gdzie jak się okazuje wcale nie jest tak przyjaznym. No przynajmniej nie dla każdego. Mamy wgląd na uczucia dziewczyny, bo jak wiadomo narracja pierwszoosobowa ma się wyśmienicie, więc i tutaj tak jest. Dlatego też wraz z bohaterką wybieramy stroje, kręcimy filmiki na Vine ( pierwszy raz usłyszałam o tym portalu, nie miałam pojęcia o jego istnieniu i wiecie, jakby co to możecie wejść i obejrzeć Lele Tutaj ) tak od siebie poradzę by najpierw podpatrzeć vine Lele, a dopiero później czytać, ponieważ ja do samego końca nie miałam pojęcia nad czym zachwyty. Jednak kiedy już weszłam na stronę dziewczyny i zobaczyłam w czym rzecz, no tutaj zdobędę się na wyznanie, siedziałam i się zaśmiewałam. Naprawdę. A byłam dosyć sceptycznie nastawiona.
Co się tyczy samej książki, to nie plasuje się w czołówce ambitnej lektury młodzieżowej, ale czyta się tak lekko, jest zabawnie, można się pośmiać. Oczywiście jakieś tam przesłanie jest, ale czy Szkołę przetrwania można traktować jako przewodnik, albo niezbędnik w zrozumieniu trudów bycia licealistą? Nie wiem. Chyba każdy powinien zdecydować sam. Mnie się podobało, odprężyłam się, chwilami nie wiedziałam o co, chodzi. Wszak różnica pokoleń swoje już robi. Niemniej jednak polecam, przyjemna i nie wymagająca skupienia.
Szkoła przetrwania Melissa de la Cruz
6,2
Chciałam dostać zabawną, wciągającą, pełną humoru, zwrotów akcji, odrobiny szaleństwa i dystansu historię o tym, że liceum jest trudnym wyzwaniem, ale każdy może sobie z nim poradzić, jeśli tylko chce spróbować i potrafi parsknąć śmiechem w najbardziej stresujących chwilach. Chciałam więc historii dość typowej, ale jednocześnie dającej odrobinę nowej jakości - tak, jak nową jakość oferuje Vine. Już jakiś czas temu zakochałam się w Lele Pons i jej filmikach, które idealnie ubierają w kilka sekund zabawne, ale bardzo trafne zdarzenia i riposty, które każdy dusi w sobie, bo pewnych rzeczy nie wypada zrobić (jak filmik, w którym dziewczyna reaguje na podsiadającą ją koleżankę uśmiechem, by w następnej chwili wyszarpnąć jej krzesło spod tyłka - złożę się, że każdy kiedyś to rozważał). Chciałam się świetnie bawić - po prostu.
Połknęłam tę książkę w jeden wieczór i uśmiałam się przy niej niesamowicie, co rusz włączając filmiki Lele na Vinie (tytuły poszczególnych rozdziałów są jednocześnie tytułami materiałów, które wrzucała w sieć). Lele Pons już na początku podkreśla, że nie jest to jej wierny pamiętnik i nie można tak tego odczytać. Rzeczywiście. Chociaż główna bohaterka nazywa się właśnie Lele Pons i na pewno ma dużo wspólnego z rzeczywistą Lele, Szkoła przetrwania jest książką, która ma na celu zbudowanie na bazie filmików bardzo prawdopodobnej historii kumulującą w sobie podwójną... ba! - potrójną nawet dawkę pokręconych, zabawnych i nieprzewidywalnych zdarzeń. W każdym rozdziale coś się dzieje, w każdym dochodzi do czegoś, co wywołuje śmiech - każde wydarzenie motywuje powieściową Lele do nakręcenia filmiku, który... istnieje już w prawdziwej sieci, bo realna Lele wrzuciła go długo przed napisaniem książki. Szaleństwo? Ha! Pełne akcji, humoru, bez choćby jednej strony zostawionej na snucie refleksji czy spowalnianie. To nie jest książka, która ma nieść refleksję, ale niesamowicie dynamiczna historia, która zapewnia sporo rozrywki.
Pełna opinia: http://pannakac-pisze.blogspot.com/2016/06/szkoa-przetrwania-lele-pons-i-melissa.html