Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jim Woodring
23
6,3/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 1952 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://jimwoodring.com
6,3/10średnia ocena książek autora
146 przeczytało książki autora
64 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Aliens: Labirynt t.2
Jim Woodring, Kilian Plunkett
Cykl: Mega Komiks (tom 7)
8,5 z 4 ocen
5 czytelników 2 opinie
1999
Aliens: Labirynt t.1
Jim Woodring, Kilian Plunkett
Cykl: Mega Komiks (tom 6)
8,5 z 4 ocen
5 czytelników 1 opinia
1999
Najnowsze opinie o książkach autora
Aliens – Labirynt Jim Woodring
7,5
Z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że znacznej części „grozowych zwolenników”, jeśli nie wszystkim, nie trzeba przedstawiać postaci Xenomorfa, powołanej do życia po raz pierwszy w 1979 roku przez Ridleya Scotta. Od tamtej pory tytułowy Obcy doczekał się wielu kontynuacji, nie tylko za sprawą kolejnych odsłon filmowego cyklu, cieszącego się mianem absolutnej klasyki horroru sci-fi, ale również poprzez wiele gier czy komiksów. Raz nawet uniwersum Obcego starło się ze światem Gohtam City, a co za tym idzie sam Batman ruszył na polowanie na przybysza z kosmosu. Ale nie o tym teraz, choć w temacie komiksów pozostaniemy.
„Aliens labirynt”, jako wydany po raz pierwszy w 1995 roku w dwóch tomach komiks, może ubiegać się o miano pełnoprawnej historii ze świata, jaki otworzył przed nami R. Scott. Klimat jest gęsty, jak na „Ósmym pasażerze Nostromo”, akcja rozgrywa się z należytym rozmachem, a tajemnice, skrywane i zawzięcie podtrzymywane przez tzw. Rząd i wysoko postawione korporacje, potrafią wywołać szczególnie realistyczny i odczuwalny niepokój.
Rozpoczynamy dość klasycznie – pułkownik Crespi budzi się z krio-snu i rozpoczyna misję na stacji Innominata, by zbadać nieuregulowane dotąd odchylenia w raportach z prowadzonych tam badań. Na miejscu szybko orientuje się, że doktor Church, prowadzący eksperymenty z pogranicza behawioru oraz etologii na schwytanych Obcych, nie dzieli się wszystkimi spośród prowadzonych na stacji projektów. Na oczach pułkownika ginie człowiek, a okoliczności z pozoru wskazują na działanie przypadku oraz nieszczęśliwych okoliczności. One jednak, w przeciwieństwie do potworów, nie istnieją.
Dalej akcja balansuje klimatem pomiędzy kryminalnym śledztwem, thrillerem psychologicznym a klasycznym horrorem, jaki znamy z kinowego pierwszego wystąpienia Xenomorfa. Lecąc dalej - dosłownie, tu nie dryfujemy w próżni, a jesteśmy miotani od ucieczki do śledztwa, dalej do spisku, zaginionych ludzi… no, jednym słowem, kalejdoskop emocji, motywów i akcji – odkrywamy sekrety stacji, tajnych badań i historii, jakie kształtowały osoby stojące za całym projektem.
Mimo dość krótkiego całokształtu (rozumiem, że komiks to komiks, jednak niedosyt pozostaje – choć to pewien dowód jego wartości) bardzo przyjemnie mi było wrócić do świata Obcego, jaki fascynował mnie już lata temu. Wiele obecnych produkcji, bazujących na zbliżonym klimacie czy podobnych motywach, stoi na bardzo wysokim poziomie, jednak mimo to tamtego klimatu, stylu, smaku… już raczej nikt nie odda we właściwy sposób. Ale może to i lepiej. Tym bardziej docenić możemy takie perełki, wyłowione z czeluści kosmosu. „Aliens labirynt”, jako dwa tomy świetnego komiksu o Obcym, pochodzące ze schyłku XX wieku, to coś, co każdy fan, fanatyk, czy inny wyznawca „organizmu doskonałego” powinien znać, a, moim zdaniem, również uznawać – bo to świat zamknięty, do którego możemy wejść i zwiedzać, ale już go nie poszerzymy.
https://skoliotyk.pl/recenzje/68-aliens-labirynt-kilian-plunkett,-jim-woodring.html
Podróże Franka Jim Woodring
7,1
O Franku, animowanym i komiksowym dziecku Jima Woodringa słyszałem od lat, ale nigdy nie przykuwał on mojej uwagi. Frank narodził się w 1996 roku, w świecie komiksu jest wychwalany pod niebiosa i ludzie w jego surrealistycznym świecie widzą wiele kunsztu. Nawet w przedmowie tego komiksu znajdziemy słowa:
Jego dzieła (Jima Woodringa) są ponadczasowe, gdyż przemawiają bezpośrednio do ziemian w każdym wieku i z każdego kontynentu.Wywołują śmiech, ale także karmią głód niezwykłości, dając pożywkę do snucia zachwycających wizji.
Widocznie jestem z Marsa, bo mnie osobiście ten komiks kompletnie nie ruszył, poza notorycznymi atakami ziewania.
Nie jestem wielkim fanem surrealizmu, choć lubię niektóre graficzne czy literackie dzieła utrzymane w jego konwencji. Niestety tym razem przysypiałem przeglądając kolejne karty tego komiksu. Całość jest utrzymana w niemej narracji, gdzie rysunek opowiada historię. Zgodzę się z tym, że faktycznie podczas "lektury" słyszy się w głowie dźwięki, ale to i tak nie ratowało mnie przed atakami ziewania. Po prostu historie dziejące się w poszczgólnych odcinkach są mało wyszukane. Przynajmniej dla mnie. Mamy tutaj bowiem opowieść o zemście, miłości, przywiązaniu, nauce i tak dalej, ale jakoś jest to dla mnie opowiedziane bez większej refleksji.
Nie wiem, może jestem za mało kreatywny, wrażliwy czy nie umiem dostrzec rzekomego geniuszu Jima Woodringa. We mnie jego prace nie pobudzały żadnych emocji poza znużeniem. Ani to nie jest psychodeliczne, choć za takie uchodzi, ani jakoś szczególnie ciekawe, czy tym bardziej nie widzę tutaj szczególnego przesłania. Owszem - od strony rysunku całość jest rewelacyjna, widać wysoką jakość prac autora, ale nadal - to jest nudne. Tematyka poszczególnych historii też nie zrobiła na mnie wrażenia, bo nie ma tutaj nic specjalnie zaskakującego.
Zapewne zostanę ostro skrytykowany za moje podejście, ale nie mam na to wpływu. Do mnie komiks Jima Woodringa totalnie nie trafia. Ładny, ale w mojej opinii dość wtórny, z nieciekawym surrealistycznym światem, silącym się na bycie psychodeliczną wizją, Bóg jeden raczy wiedzieć czego. Dla fanów Woodringa pewnie jest to pozycja obowiązkowa, dla innych... cóż, lepiej niech każdy sam wyrobi sobie opinię o tym komiksie.