(ur. 27 lutego 1822 w Warszawie, zm. 3 lutego 1893 we Florencji) – polski etnograf, rzeźbiarz, konspirator i poeta romantyczny.
Pochodził ze szlacheckiej rodziny Lenartowiczów herbu Pobóg. Był synem Karola i Marii Kwasieborskiej herbu Cholewa. Ożenił się z Zofią Szymanowską herbu Młodzian, z którą miał syna Jana.
Związany ze środowiskiem Cyganerii Warszawskiej, współpracownik Oskara Kolberga i Romana Zmorskiego, uczestnik konspiracji i powstania 1848 roku. Na emigracji wykładał literaturę słowiańską. Tworzył wiersze patriotyczne i religijne, poematy historyczne oraz liryki oparte na folklorze mazowieckim, a także rzeźby portretowe, nagrobki. Przyjaźnił się z Elżbietą Bośniacką. Został pochowany w Krypcie Zasłużonych na Skałce w Krakowie.
Ze względu na fascynację folklorem z rejonu Mazowsza (co uczynił motywem naczelnym swojej poezji) sam siebie nazywał Mazurzyną, biednym Mazurzyną lub lirnikiem mazowieckim.
Najbardziej znanym jego wierszem jest „Złoty kubek” – oparty na staropolskiej kolędzie utwór, w którym dziecko prosi „Złotniczeńka” o zrobienie złotego kubka ze złotych jabłek opadłych ze złotej jabłoni. Kubek ma być zdobiony obrazami przedstawiającymi wyidealizowaną polską wieś. Ze względu na bogatą symbolikę złota utwór ten może być odczytywany na wiele różnych sposobów. O wierszu tym pochlebnie wypowiadał się Norwid, a Maria Pawlikowska-Jasnorzewska nawiązuje do "Złotego kubka" w wierszu "Lenartowicz". Napisał między innymi: "Dwaj Towiańczycy", w którym opisuje śmierć Michała Szweycera (przez pomyłkę nazywając go Ludwikiem Szwejcerem) i Adolfa Rozwadowskiego, "Moje strony", "Rosła kalina", "Tęsknota", "Wiersz do poezji", "Duch sieroty", "Jan Kochanowski", "Lirnik. Baśń", "Łzy", "Czajka", "Pustota", "O powrocie do kraju", "Zaproszenie", "Staruszek".
"Wiesz, że to nie papier, to nie literatura - to chora wściekła namiętność ku Tobie. Jak ja Cię kocham - ciało, duszę Twoją – pomnisz, kiedy tak zespoleni, zlani ze sobą rozmawiamy długie godziny - kiedy tak silnie czujesz, że jam Twój, tylko Twój, a dla mnie poza Tobą cały świat zaniknął." ( Stanisław Przybyszewski do Jadwigi Kasprowiczowej)
Miłość- podobno rzecz niezbędna człowiekowi, dająca szczęście, spełnienie, sens życia, kawałek raju w szarej rzeczywistości.
Lektura opublikowanych w tej książce przepięknych listów, to jakby poznawanie często bliskich nam pisarzy z innej, ludzkiej strony. To wkraczanie w ich życie, często wcześniej nieznane, odkrywanie faktu, że za ogromnym talentem kryje się osoba taka jak my- o sercu przepełnionym spełnioną bądź nieszczęśliwą miłością, kochająca żona, tęskniąca kochanka, troskliwy ojciec, oddany przyjaciel. Wszystkie te listy to kawałek serca ludzi, których podziwiamy podczas lektury ich dzieł.
" Jak ja Ci bezgranicznie jestem wdzięczny za Twoją miłość, za wszystkie Twe poświęcenia. Ale teraz już należymy do siebie i wszystko jest nam wspólne, i rozkosz, i troski, i szczęście, i ból."
Gdy poezja spotyka na swojej drodze muzykę, to czuję się poruszony podwójnie. Ponieważ, tak jak obie te dziedziny sztuki posiadają zdolność do oddziaływania na swoich odbiorców niezliczoną ilością środków przekazu, ja także nie pozostaję nieczuły na bodźce płynące z instrumentarium tego królestwa doznań. Nie potrafię się zdystansować od magii słów i dźwięków połączonych we wspólnym zdobywaniu serca, potrzebującego czegoś więcej niż dają czasy współczesne z ich szybkością i spłycaniem wzruszeń. Janusz Nowosad celnie to ujął w przedmowie, że zarówno poezja jak i muzyka przemawiają do nas swym pięknem. Ja bym jeszcze do tego dodał umiejętność poruszania najczulszych strun w ludzkiej duszy. Chyba tylko te dwie sztuki potrafią tak wyraźnie kreować nasze odczucia, aby stwarzać złudzenie zdobywania szturmem, tkliwej strony ludzkiej osobowości.
Ta antologia jest niczym udane koncertowanie. Przypomina granie wierszy na fortepianie w Żelazowej Woli, wzrusza lirycznością przy dźwiękach skrzypiec na grobie Niccola Paganiniego w Parmie. Śladami poezji prowadzi nas Janusz Nowosad do historii towarzyszącej powstaniu "Pstrąga" Franza Schuberta. Ożywia architektów duchowych wrażeń o których w wielu przypadkach można by powiedzieć, że zostali dawno przysypani warstwami niepamięci. To w ich utworach zawarto swoisty konglomerat tonów w które uderzają mistrzowie. Odcieni smutku i radości, ukrytych pokładów pragnień od zawsze kierujących człowiekiem, pytań z których to zadane przez Ludwika Jerzego Kerna, wyznacza kierunek naszych zainteresowań:
"Czym jest muzyka? Nie wiem.
Może po prostu niebem
Z nutami zamiast gwiazd".
Już Jan Kochanowski pisał o mapach nieba, na których gwiazdozbiór Lutni rozczulał światową poezję tonami tego instrumentu. Jednak muzyka nie pochodzi jedynie z wytworów ludzkich rąk. I o tym też wspominają inni poeci, którzy słyszą tęsknotę w podmuchach wiatru i szumie liści, kołysaniu fal nadają takiego samego znaczenia jak najczulszym szmerom skrzypiec. To już cała łąka wygrywa do rytmu wersów, ptaki wyśpiewują ody do Ludwiga van Beethovena, "niedotykalne poruszy religia czysta, muzyka". Tak, "te pieśni wyszły z ziemi,z lasów i miedzy", dla przyrody muzykowanie staje się najlepszym sposobem na przetrwanie. Ludzkość miała potężną nauczycielkę muzyki w postaci natury.
Chyba nie było większego malarza polskości w muzyce nad Fryderyka Chopina. Tworzone przez niego emocje emanują tęsknotą, w cudnych tonach fortepianu wyrywa się utracona wolność. Wielu poetów próbowało oddać czarowne chwile, podczas których na dźwięk nokturnów i mazurków mdleją serca. Myślę, że poeta bardziej rozumie kompozytora niż pozostali twórcy. Bo poeci i muzycy chadzają tymi samymi drogami. Dysponują podobnymi narzędziami przydatnymi do oddziaływania na ludzi, instrumentami zbudowanymi z podobnego tworzywa, którego podstawą jest wrażliwość. Zachęcam wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć gwiazdy polskiej poezji na muzycznym niebie, do skosztowania bemoli na kartach tej antologii.