Amerykańska wokalistka, autorka piosenek i poetka. Zyskała rozgłos swoim debiutanckim albumem "Horses". Wniosła do punk rocka feministyczny i intelektualny punkt widzenia. Uważa się ją za jedną z najważniejszych kobiet w historii rocka. Nagrywała i koncertowała razem z grupą muzyków, znanych jako Patti Smith Group.
Dlaczego do tej pory nie spotkałam się na dłużej z Patti Smith, doprawdy nie wiem. Na szczęście zdjęłam z półki jej „Pociąg linii M” i mogłam spędzić z nią trochę czasu. I to był dobrze spędzony czas. Czas spędzony z melancholią Patti Smith, z jej miłością do kawy i seriali detektywistycznych, z jej podróżami do grobów bliskich jej pisarzy, z jej snuciem się po Nowym Jorku i podróżami po miastach świata. Patti Smith w „Pociągu linii M” tęskni za zmarłym blisko 20 lat temu mężem, rozmawia z kotami, śni niepokojące sny i wraca do mistycznych czasów, które przeżywała razem z mężem. Starzejąca się Patti Smith jest smutna, ale wciąż głodna sztuki (zwłaszcza literatury). Czytanie tej pozycji było dla mnie zanurzeniem się w umyśle artystki i w jej wrażliwości, która okazała mi się bliska.
Czytaliście kiedyś książkę z pragnieniem, żeby się nigdy nie skończyła? Ja tak mam z Patti Smith.
Mogę płynąć strumieniem jej umysłu i emocji bez końca. Czytanie jej prozy jest dla mnie czymś w rodzaju medytacji. Otwieram się, daję się unosić i czuję się całkowicie w zgodzie z samą sobą. I świat się przede mną otwiera.
Jej bezkompromisowość, ciekawość, gotowość na to, co życie i świat nam przynosi w połączeniu z poczuciem humoru i abstrakcyjnym myśleniem dają bardzo ożywczą mieszankę.
W przypadku „Pociągu linii M”, jak i w przypadku „Roku Małpy”, mamy do czynienia z luźnymi zapiskami, w których teraźniejszość miesza się ze snami i wspomnieniami. Wszystko to żyje i funkcjonuje na jednym poziomie czasowo-przestrzennym. Nie są to zapiski legendy punk rocka, gwiazdy, wszechstronnej artystki, która wydała mnóstwo płyt. To zapiski głęboko ludzkie, w których życie odbija się wszystkimi odcieniami, od smutku do szczęścia.
Pięknie Patti pisze o miłości do męża, wspaniałe go wspomina, ale to wspomnienia przesycone bólem i poczuciem straty z powodu jego przedwczesnej śmierci. Samo życie. Wspaniała książka! Moje odkrycie!