Największą zaletą tej książki jest ładne wydanie i zdjęcia. Poza tym nie ma, niestety zbyt wiele pozytywów. Język jest przystępny i lekki, ale sporo w nim błędów składniowych, ortograficznych (MannerCHeim?!) i edytorskich.
Opisując tą wojnę trudno nie sympatyzować z małą Finlandią, ale autor posuwa się za daleko już od pierwszej strony. Teren Przesmyku Karelskiego nazywa "najlepszymi ziemiami Finlandii", niejako bagatelizując, że w tym przypadku żądania ZSRR faktycznie opierały się na odsunięciu granicy od Leningradu. Również na pierwszej stronie czytamy, że zwierzchnictwo szwedzkie trwało do końca XIII wieku (w rzeczywistości był to koniec wieku XVIII). Takich kwiatków, koloryzacji i niedociągnięć znajdziemy więcej.
Największym błędem? Naciągnięciem? Kłamstwem? Jest według mnie nazwanie Urho Kekkonena "skrajnie lojalnym wobec Moskwy". Świadczy to o niezrozumieniu przez autora samej idei polityki finlandyzacji (było to wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom ZSRR, ale w ten sposób, by czerpać jak największe korzyści dla Finlandii, chronić i powiększać jej autonomię, a nie "usługiwać" mateczce Rosji).
Zdecydowanie nie polecam tej pozycji, a tym którzy jednak zdecydują się z nią zapoznać proponuję wyposażyć się w czujność i krytyczność.
Z cyklu: "KIEDY PYTAJĄ MNIE", czyli rzut okiem na książkę:
PLUSY:
+ momentami niczym powieść sensacyjna
+ okładka zachęca do tworzenia notatek
+ wiedza w pigułce dla niecierpliwych
+ staranny dobór fotografii
MINUSY:
- kompakt przegrywa z Wikipedią
- malunki techniczne
PODSUMOWUJĄC:
Mały aperitif przed daniem głównym :)