Pamiętnik Andrzej Trzebiński 7,6
ocenił(a) na 912 lata temu Otwieram "Pamiętnik" na stronie z autoportretami Andrzeja Trzebińskiego. Wpatruje się we mnie para dumnych, ciemnych oczu – spojrzenie człowieka, który nigdy nie nauczył się pokory. Rozkładam tę nakreśloną ołówkiem postać na części pierwsze. Oglądam kolejno bujne włosy, surowe rysy, zaciśnięte wargi. W głowie mam jedno zdanie napisane przez Tadeusza Borowskiego – przyjaciela Trzebińskiego z czasów licealnych: "Nigdy nie wiedziałem, co w nim jest z udania, z pozy, a co z prawdy, z żywego człowieka." [1]
Więc jaki był naprawdę ten wieczny dwudziestolatek – poeta, dramatopisarz, publicysta i konspirator? Jaki był naprawdę jeden z grona tych tragicznych redaktorów naczelnych "Sztuki i Narodu"?
Odpowiedzi szukam w "Pamiętniku", na który złożyły się dwa, ocalałe z ognia powstania warszawskiego, zeszyty z dziennikiem poety.
Z pierwszej części (obejmującej okres od 15 grudnia 1941 do 25 listopada 1942 roku) wyłania się obraz młodego człowieka, który stara się za wszelką cenę zaistnieć literacko. Krótkie zapisy wypełniają relacje ze spotkań, przeczytane książki, notatki dotyczące utworów, które tworzy poeta lub pomysły na nowe. To Trzebiński jakiego znamy – ten, który jest pewny siebie, chce uwodzić kobiety, stara się zorganizować sobie życie, tworzy tabele z wynikami swojej pracy, skrupulatnie zapisuje dochody i wydatki. To Trzebiński, który pracuje ponad swoje siły, chodzi "wiecznie głodny i niewyspany" [2], żyje ideą. Wpisy tu są krótkie, zdania urywane, myśli często zapisywane hasłowo – to Trzebiński, który się śpieszy i spala się.
Ale potem następuje druga część [3], w której zapisy są już dłuższe i bardziej refleksyjne. Trzebiński traci najbliższego przyjaciela – Wacława Bojarskiego, próbuje zabić w sobie miłość do Anny. Widzimy jak ten dumny chłopak męczy się, przeżywa swoją samotność, jak szarpią nim sprzeczności. Pojawia się refleksja nad wiarą, samotnością, śmiercią. Z czasem przybiera ona formę modlitwy.
Trzebiński pisze: "Nigdy nie buntowałem się przeciw śmierci. – Ty, wiesz to przecież – ale buntuję się przeciw śmierci bezcelowej. To nie daje nic i niczemu nie służy." [4]
O ironio! Nie zabiła Trzebińskiego działalność konspiracyjna, chociaż był poszukiwany przez gestapo. Zabił go głód – poetę zatrzymano w fabrycznej stołówce, w której nielegalnie jadał obiady. Miał przy sobie fałszywą kenkartę, więc nierozpoznany przez Niemców trzeci redaktor naczelny "Sztuki i Narodu" - Andrzej Trzebiński, został rozstrzelany 12 listopada 1943 roku podczas ulicznej egzekucji na rogu Nowego Światu i do dziś nie doczekał się własnego grobu. Obecnie trochę zapomniany, pozostaje w cieniu nazwisk Baczyńskiego i Gajcego, a szkoda, bo to postać ciekawa i niejednoznaczna.
Według jednej z legend w chwili śmierci miał Trzebiński zagipsowane usta. Ale nie udało się go uciszyć, mówi do nas jego spuścizna, mówią karty jego dziennika.
_______________
[1] Cyt. za: P. Rodak, O Andrzeju Trzebińskim i jego "Pamiętniku", [w:] A. Trzebiński, Pamiętnik, Warszawa 2001, s. 6.
[2] Loc. cit.
[3] Zapisy z drugiego zeszytu nie są datowane, ale można przypuszczać, że pisane są od maja do października 1943 roku.
[4] A. Trzebiński, op. cit., s. 231.