Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka niewątpliwie jest o tyle wartościowa, że jest jedynym źródłem książkowym w Polsce (jeśli nie liczyć 1 rozdziału w jednej ze zbiorczych książek),które dostarcza tylu informacji na temat sumo, w dodatku z pierwszej ręki i niekiedy zza kulis. Co z tego jednak, jeśli informacje te podane są bez ładu i składu, autor skacze po tematach i sypie specjalistycznymi terminami? Jeśli ktoś naprawdę chce z tej książki coś wyciągnąć, musi uzbroić się w notes i długopis i na bieżąco robić notatki, szczególnie z wyjaśnieniem terminów. Natomiast o pomstę do nieba woła wydanie. Po ślicznym "Subiektywnym przewodniku" ta jest jak upadek po schodach nie tylko na ziemię, ale wręcz z ostrym zakrętem do piwnicy. Przygotowana niechlujnie, z masą literówek, podwójnych spacji lub ich braku, chwilami tak niezgrabnie przetłumaczona, że nie wiadomo, o co chodzi, zdania toporne... A na dodatek, drogie Waneko, kropkę stawia się po liczebnikach porządkowych, a nie po dowolnej liczbie w tekście. Nie wiem, kto to w ogóle w tym stanie dopuścił do druku... :(