Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justyna Białowąs
Źródło: Własność autorki, fot. Łukasz Jasek
1
6,6/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Urodzona: 25.01.1983
-> Z powołania – filolożka, z zawodu – pani od prostego języka, z pasji – pisarka.
-> Skończyłam filologię amerykańską na UMCS i Laboratorium Reportażu na UW. Publikowałam opowiadania w magazynach „Wyspa” (2011) i „Akcent” (2011); na ich podstawie powstało słuchowisko „Próba czytania” w reżyserii Marii Brzezińskiej (Polskie Radio Lublin 2011). -> Zadebiutowałam powieścią „Wołyńska gra” w 2021 r. - moi dziadkowie cudem przeżyli rzeź wołyńską, widzieli śmierć swoich bliskich i - w konsekwencji - przekazali mi wielki strach do Ukraińców. Pisanie tej książki zmotywowało mnie do poznania drugiej wersji tej samej historii i przysporzyło wielu polsko-ukraińskich przygód. Zaznaczam, że oryginalny tytuł książki brzmi „Słowiańskie anioły” – w 2021 r. nikt nie chciał się na niego zgodzić, bo, mówiąc wprost, „Wołyń” był bardziej sprzedażowy. W lutym 2022 r., bo wybuchu wojny w Ukrainie, było odwrotnie. ->„Wołyńska gra” była nominowana w Plebiscycie Książka Roku lubimyczytać.pl w kategorii debiut.https://www.youtube.com/@justynabialowasioa
-> Skończyłam filologię amerykańską na UMCS i Laboratorium Reportażu na UW. Publikowałam opowiadania w magazynach „Wyspa” (2011) i „Akcent” (2011); na ich podstawie powstało słuchowisko „Próba czytania” w reżyserii Marii Brzezińskiej (Polskie Radio Lublin 2011). -> Zadebiutowałam powieścią „Wołyńska gra” w 2021 r. - moi dziadkowie cudem przeżyli rzeź wołyńską, widzieli śmierć swoich bliskich i - w konsekwencji - przekazali mi wielki strach do Ukraińców. Pisanie tej książki zmotywowało mnie do poznania drugiej wersji tej samej historii i przysporzyło wielu polsko-ukraińskich przygód. Zaznaczam, że oryginalny tytuł książki brzmi „Słowiańskie anioły” – w 2021 r. nikt nie chciał się na niego zgodzić, bo, mówiąc wprost, „Wołyń” był bardziej sprzedażowy. W lutym 2022 r., bo wybuchu wojny w Ukrainie, było odwrotnie. ->„Wołyńska gra” była nominowana w Plebiscycie Książka Roku lubimyczytać.pl w kategorii debiut.https://www.youtube.com/@justynabialowasioa
6,6/10średnia ocena książek autora
211 przeczytało książki autora
459 chce przeczytać książki autora
13fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Ten autor należy do naszej społeczności, ma 28 książek w swojej biblioteczce.Sprawdź co czyta autor
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Powiązane treści
Aktualności
3
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Jedni stawiają pomniki, a drudzy je niszczą. Po obu stronach granic. Przecież wiesz, jak jest.
2 osoby to lubią
Nie wiem dlaczego, ale czuję strach. To wszystko jest jakieś takie... ciemne i gorące.
1 osoba to lubiWiększość więźniów w Berezie Kartuskiej to byli Ukraińcy! Więźniowie polityczni, tak ich wasz Piłsudski zakwalifikował. A wy go wielbicie! W...
Większość więźniów w Berezie Kartuskiej to byli Ukraińcy! Więźniowie polityczni, tak ich wasz Piłsudski zakwalifikował. A wy go wielbicie! Wielki bohater! Petlurę wystawił do wiatru, zdradził nas, bo miał już swoja niepodległą Polskę! I wy nam też każecie na jego widok czapki z głów zdejmować. A na Banderę się obrażacie!
1 osoba to lubi
Co czyta Justyna Białowąs
Ta autorka należy do naszej społecznościZobacz profil autorki
Najnowsze opinie o książkach autora
Wołyńska gra Justyna Białowąs
6,6
Tło historyczne, odwieczny konflikt Polsko - Ukraiński ze szczególnym naciskiem na wydarzenia Rzezi Wołyńskiej i współczesne stosunki sąsiedzkie na naszej południowo-wschodniej granicy autorka przedstawiła bardzo rzetelnie. Widać, że włożyła w to dużo pracy. I tyle na plus. Fabuła bardzo rozwleczona. Niby tylko trzy dni, a podczas czytania wydaje się że wieki minęły. Takie trochę pomieszanie z poplątaniem. Według mnie książka trochę "przekombinowana", ale udało mi się dobrnąć do końca. Uff.
Wołyńska gra Justyna Białowąs
6,6
Początkowo byłam entuzjastycznie nastawiona do tej powieści i nie miałam wygórowanych oczekiwań. Zdawałam sobie sprawę, że każda próba beletrystycznego ujęcia tematyki wołyńskiej to wkładanie kija w mrowisko; może dlatego tak interesował mnie rezultat. Z drugiej strony towarzyszyło mi przeświadczenie, że temat ten nie został jeszcze „przetrawiony” intelektualnie przez polskie elity i obudowany kulturą, mimo popularnego filmu Smarzowskiego oraz publicystyki historycznej Zychowicza. Z tego też powodu z radością przyjęłam sukces „Wołyńskiej gry” na rynku czytelniczym. Niestety, z biegiem lektury doznawałam coraz większego rozczarowania.
„Wołyńską grę" można określić mianem powieści obyczajowo-sensacyjnej, a pierwszy element okazał się zdecydowanie bardziej udany niż drugi. Autorka zdaje się mieć talent do barwnego opisywania otaczającej ją rzeczywistości. Kreuje dziwaczne sytuacje, z którymi można się jednak utożsamić (relatable, że tak to ujmę). Zdecydowanie na plus oceniam również to, że udało jej się odtworzyć gwarę korporacyjną i zarazem uniknąć makaronizmów. Doceniam zwłaszcza zgłoszenia zamiast ticketów.
Wątek sensacyjny - stanowiący clue fabuły - oceniam raczej negatywnie. Problemem jest brak jakiegokolwiek uprawdopodobnienia wątków informatycznych. I nawet nie chodzi już o Karola, studenta II roku, który klepie jakieś aplikacje webowe na praktykach, a potem nagle w ciągu kilku dni jest w stanie włączyć się w prace ukraińskich hakierów. Stuprocentowy realizm nie jest konieczny, ale – jak to się mówi – wypada znać zasady, żeby wiedzieć jak je łamać.
Jeżeli osią fabuły ma być spisek nacjonalistycznych programistów, wypada pokazać przynajmniej fragmentarycznie, czym ci ludzie tak naprawdę się zajmowali. Chyba najtrudniejszym elementem pisania o komputerach jest to, że wszystko dzieje się w środku, że liczy się jakiś ukryty i trudny do zrozumienia proces, którego zewnętrzne przejawy są mało efektowne. Stąd w wielu „tekstach kultury” haker uderza z prędkością karabinu maszynowego w klawisze, po czym otwiera jakąś bramkę, pobiera kompromitujący antagonistę plik, wykrada informacje. I to jest zupełnie do zniesienia dopóki autor ma pomysł na rolę danego bohatera czy wątku w fabule.
Autorka „Wołyńskiej gry" do samego końca nie potrafi nawet przekonująco udawać, że wie, na czym polega profesjonalny trolling, działalność hakerska, o pracy policji i służb nie wspominając. Rozumiem, że istnieją różne metody negocjacji z porywaczami (pod koniec pojawia się taki wątek),ale komu w polskiej brygadzie antyterrorystycznej na zlecenie policji przyszedł do głowy pomysł, że można samemu wziąć na zakładnika starszą panią chorującą na Alzheimera?
To są tego typu problemy. Samo zakończenie jest również niesamowicie polukrowane. Każdy bohater przeżywa gruntowną przemianę. Policja zostawia głównych bohaterów w spokoju (bo to są przecież ci dobrzy),mimo że byli co najmniej świadkami (a może i sprawcami) kilku przestępstw.
Książka broni się o tyle, że nie trzeba byłoby chyba jakiejś tytanicznej pracy, żeby te błędy wygładzić. Powieść jest przede wszystkim trochę za długa, przez co pod koniec wydaje się, że bohaterowie biegają tylko bez opamiętania i celu. Profesjonalizm w zakresie tematów technicznych też nie musiałby sięgać nie-wiadomo-jakich wyżyn. Mamy przecież do czynienia z małymi grupkami nacjonalistów i prowincjonalną policją, także przedstawienie pewnych niedociągnięć byłoby nawet wskazane.
Pozytywnie oceniam również warstwę historyczną, która pokrywa się z badaniami Grzegorza Motyki i jemu podobnych z jednej strony, a tezami Wiatrowycza z drugiej. Widać solidny research i wyczucie debaty historycznej, w nietuzinkowy sposób włączone w fabułę.