Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Flora Lewis
1
9,3/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
9,3/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
27 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Historia pewnej nadziei. Październik '56 oczami amerykańskiej korespondentki
Flora Lewis
9,3 z 3 ocen
30 czytelników 2 opinie
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia pewnej nadziei. Październik '56 oczami amerykańskiej korespondentki Flora Lewis
9,3
Aż dziw bierze, że książka ta dopiero niedawno doczekała się polskiego przekładu. To ważny dokument epoki, pisany wyrafinowanym piórem jednej z czołowych dziennikarek amerykańskich XX wieku. Autorka znakomicie poruszała się w realiach "demoludowych". Była naocznym świadkiem wydarzeń październikowych, przedstawiła do nich znakomite wprowadzenie, relacjonowała przebieg protestów. Celna, spostrzegawcza, potrafiła stworzyć reportaż, który trzyma w napięciu. A wszelkie nieścisłości, o których wiemy my, teraz, a o których mogła nie wiedzieć amerykańska dziennikarka pisząca na bieżąco, wytłumaczył w przypisach tłumacz książki. Świetna pozycja, która przybliży ten wycinek współczesnej historii Polski być może znacznie lepiej niż podręcznik historii - bo Flora Lewis jak pisze, to czytelnika porywa.
Historia pewnej nadziei. Październik '56 oczami amerykańskiej korespondentki Flora Lewis
9,3
Ukryta perła Wydawnictwa Akademickiego Dialog. Pochodząca z 1958 roku książka Flory Lewis, wybitnej amerykańskiej dziennikarki i korespondentki, m.in. w Warszawie. Pisana dla czytelnika z zachodu Europy i USA, stąd zawiera m.in. bardzo skrótową historię naszego kraju i jego charakterystykę. Polskiego czytelnika to nie zadowoli, ale też i nie to jest przedmiotem dzieła.
Flora Lewis opisała wydarzenia i procesy, których była świadkiem. Do tego jeszcze zawodowo poznała znaczną część ich uczestników, dając ich ciekawe i niewątpliwie trafne charakterystyki. W przypisach wyjaśnione jest kilka nieścisłości autorki, które nie mają jednak znaczenia dla odbioru dzieła. Dodatkowo ujawnione są personalia jednej z opisywanych osób, którą Lewis, zapewne chcąc chronić prze konsekwencjami w PRL, nazwała „Tadeuszem Piotrowskim”.
Książka stanowi znakomity zapis lat 1953-1958, a więc od śmierci Stalina, poprzez poznański czerwiec 1956 i wydarzenia październikowe, aż do gomułkowskiej normalizacji.
Autorka przedstawia zarówno sytuację polityczną na szczytach władzy w PZPR, ze słynnymi frakcjami „natolińczyków” i „puławian”, zwanych później w latach 60-tych „chamami” i „Żydami”, następnie sytuację prasy i środowisk opiniotwórczych – oczywiście tylko oficjalnych, a także sytuację tzw. normalnych ludzi, zarówno w miastach,jak i na wsi. Na przestrzeni kolejnych miesięcy odnotowuje najpierw pierwsze jaskółki zmian, później zaś narastanie atmosfery odwilży aż do wydarzeń października 1956 roku.
Niezwykle ciekawie opisane są ewolucja postaw prasy, nie tylko „Po Prostu” i części do niedawna stalinowskich twórców (np. Adam Ważyk, Wiktor Woroszylski),procesy uczestników zajść poznańskiego Czerwca 1956 roku oraz wreszcie X plenum (gdy przywrócono Gomułkę w atmosferze walki o władzę i zagrożenia radziecką interwencją) oraz kontakty z wierchuszką partii radzieckiej komunistycznej (a nawet chińskiej). Wbrew polskim autorom z okresu PRL nie ma wątpliwości, że PZPR nigdy nie miał poparcia większości społeczeństwa, które reformatorów i zmiany akceptowało jako mniejsze zło i nadzieję na więcej niezależności od wielkiego sąsiada, a nie jako stan docelowy.
Wreszcie autorka zestawia 1956 rok w Polsce i na Węgrzech. Aczkolwiek nie miała wątpliwości co do braku perspektyw komunizmu w dalekiej perspektywie, tym niemniej widać, że kibicowała „polskiej rewolucji”, jak ją nazywała, z uwagi na jej pokojowy charakter.
Dzięki znakomitej konstrukcji, wiedzy autorki i jej stylowi książkę czyta się bardzo szybko i zainteresowaniem. Jako reporterka, a nie historyk, wiedziała, że nie może przeładować jej datami ani nazwiskami. Nie epatuje również czytelników swoja osobą, mimo ciekawego życiorysu.
Prawdopodobnie najlepsza, a na pewno najciekawsze dostępna pozycja o omawianym okresie na naszym rynku wydawniczym.