Wilcza pieśń TJ Klune 7,4
ocenił(a) na 21 tydz. temu Spokojne miasteczko Green Creek w stanie Oregon, to tutaj wychowuje się Oxnard Matheson, w dzień swoich 16-tych urodzin poznaje nowych sąsiadów, którzy tylko na pierwszy rzut oka wyglądają na zwyczajną rodzinę. Jedno jest pewne, Bennettowie oznaczają kłopoty.
Ox jest ucieleśnieniem bohatera o wszystkich cechach, które kojarzą mi się z najbardziej nieogarniętą i anormalną osobą. Ox jest znany z tego, że nie mówi zbyt wiele, może to i lepiej bo gdy otwiera usta powtarza tylko jedną kwestię do samego końca książki "Ojciec powiedział, że ludzie będą mnie chujowo traktować." nie dziwię się, że tak powiedział.
Gdybym musiała zaznaczyć te kwestię za każdym razem kiedy się pojawiła myślę, że zabrakłoby mi znaczników.
Irytujące powtarzanie w kółko pewnych słów takich jak "powiedział" "powiedziała" "przyznałem" "odpowiedziałem" błagam litości !
Bohater nie jest zbyt bystrym i ogarniętym dzieckiem. Skromny i wrażliwy to chyba jedyne pozytywne cechy, które posiada. Porzucony przez ojca w wieku 12 lat bardzo pragnie mieć przyjaciela. Ox poznaje Joego kiedy ten ma lekko ponad 10 lat, i już wtedy odczuwają do siebie jakieś konkretne emocje. Przyszły alfa nękany koszmarami i tylko jedna osoba jest mu w stanie pomóc. Może gdyby bohaterowie byli w zbliżonym do siebie wieku albo chociaż gdyby Joe był trochę starszy byłoby jeszcze znośnie, niestety jak dla mnie wiek Joego to coś totalnie niesmacznego nawet jeśli nie dochodziło do jakiś większych zbliżeń.
Mimo tego, że całkiem szybko dorastają ja cały czas widziałam przed oczami małego 10 letniego chłopca, i w sumie Joe przez całą książkę się tak własnie zachowuje, mimo upływającego czasu. Na dodatek to obleśne zachowanie kolegów z pracy Oxa, kiedy dowiadują się że on i Joe trzymają się razem. W kółko nawiązywania do seksu. No tak bo co razem mogą robić przyjaciele... na pewno będą się ruchać, bo co innego mogą robić, tak tylko przypominam, że bohater jest niepełnoletni.
Nie obchodzi mnie to, że jest zmiennokształtnym. Co ma jedno do drugiego. Dziecko w wieku 10 lat nie decyduje z kim spędzi całe swoje życie. Absurd. 😵💫
Niestety dla mnie ta relacja była napisana kompletnie na siłę, ani razu nie poczułam, że ta para jest dla siebie stworzona, chociaż ich więzi cały czas były opisywane jako głębokie i silne. Dialogi między bohaterami były iście prostackie i chamskie. Dlatego też cała wataha była jak nieśmieszny żart już nie mówiąc, że nie było mowy o przywiązaniu się do jakiegokolwiek z bohaterów.
Kiedyś byłam bardzo zbulwersowana pewnymi wydarzeniami w Zniewolonym Księciu i mimo tego, że C.S. PACAT stworzyła bardziej brutalny i ociekający seksem świat to Wilcza Pieśń wydaje się bardziej niesmaczna, ale to oczywiście tylko moje odczucia. Nie wiem czy autor ma jakieś dziwne wyobrażenie homoseksualnych ludzi czy zna kogoś kto zachowuje się w ten sposób, ale parę razy byłam totalnie zdegustowana, a czytałam naprawdę wiele. Zadziwiające jest również to jak poboczni bohaterowie reagowali na wieść o tym że ktoś kogo znają jest wilkołakiem albo czarownicą. Jakby to było coś najbardziej normalnego pod słońcem.
- Eee jesteś wilkołakiem ?
- Aaaanhh no tak! wiedzieliśmy, że coś jest z tobą nie tak.
I tyle. Koniec rozmowy! 🙃
Tak wielkie rozczarowanie, byłam pewna że ta książka okaże się poetycka, wzruszająca i budząca emocje. Emocje obudziła a i owszem, ale nie takie jakbym chciała. Prostackie zachowania, absurdalne sytuacje i sceny walki jak z power rangers to tylko początek. Po zakończeniu czułam tylko złość, smutek i niesmak. Wiem, że seria ma wielu fanów, ale niestety nie będę jednym z nich. Po autorze oczekiwałam czegoś znacznie innego, może chociaż więcej klasy. 🤦🏻♀️