Druga część "Husha" wprowadza do gry kolejnych bohaterów i antagonistów ze świata Gotham City. Niektórzy, jak choćby Joker, nie odgrywają znaczącej roli. Podobnie jest z Ra's al Ghulem, który stacza epicki pojedynek z Batmanem, ale de facto wiele nie wnosi do całej historii.
Komiks sprawnie łączy sceny walki z elementami detektywistycznymi. Batman krok po kroku próbuje dojść do tego, kto kryje się za bandażowym strojem złoczyńcy, który manipuluje wieloma prominentnymi postaciami Gotham. Ostatecznie Hush tak naprawdę sam ujawnia się Mrocznemu Rycerzowi.
Koniec historii trochę rozczarowuje, ale nie będę tutaj się rozpisywać, by nie psuć zabawy potencjalnym czytelnikom.
Dodam jeszcze na koniec, że warto ten komiks przeczytać choćby dla pięknych ilustracji, bardzo dobrze poprowadzonej relacji Bruce'a/Batmana z Seliną/Catwoman oraz dla interesującego wątku Harveya Denta.
Początek...
Zainteresowany ostatnio Iron Man'em wyciągnąłem z półki stary Mega Marvel od Tm-Semic. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to jak ten komiks jest dobrze narysowany! I dopiero po pewnym czasie zorientowałem się że za rysunek odpowiada tutaj Whilce Portacio, który bardzo dobrze spisywał się w latach 90-tych w zeszytach X-Factor za czasów, gdy X-Men rysowany był przez Jima Lee. Ten drugi zresztą, odpowiada tutaj wspólnie z Scottem Lobdell'em za scenariusz.
I cóż, rysunek jest naprawdę na wysokim poziomie. Whilce Portacio przechodzi tutaj samego siebie i śmiało może konkurować z dziełami Jima Lee. Aż szkoda że album ten nie został wydany na kredowym papierze, bo przyjemność z obcowania z tym komiksem byłaby o dużo większa.
Co do historii natomiast, to trzeba przyznać że jest całkiem nieźle. Kilka momentów jest tutaj słabszych, jak na przykład wypadek śmigłowca, ale ogólnie trzeba pamiętać że jest to komiks i nie powinno się wymagać wyjątkowego realizmu.
Odnoście fabuły, to jak napisałem na wstępie, jest to początek. I to nie tylko jak domniemywam początek Iron Mana, ale także, co istotniejsze, początek Hulka!! Gdyby nie trzecia część komisu, mógłby on równie dobrze zostać wydany pod tytułem "Hulk".
I więcej chyba nie ma potrzeby dodawać.
Zaskoczony jestem trochę niską oceną tego zeszytu, bo wg mnie album ten zasługuje co najmniej na 6,5. Nieprzyzwyczajony jestem że to moja ocena jest jedną z najwyższych :)