Harley Quinn: Preludia i Fantazje Terry Dodson 6,2
ocenił(a) na 62 lata temu Harley Quinn jest obecnie zdecydowanie inną postacią niż na początku swojego istnienia. Teraz jest zwariowaną najemniczką balansującą na granicy dobra i zła. Jednakże kiedyś scenarzyści biorąc tę postać z serialu animowanego „Batman: The Animated Series” trochę nie mieli pomysłu na tę postać. Jak wypadają pierwsze numery jej samodzielnej serii z dzisiejszej perspektywy?
Tom rozpoczyna się od wspólnej ucieczki Harley Quinn i Jokera z Arkham. Harley postanawia wyręczyć swojego chłopaka i zająć się parkiem rozrywki inspirowanym Batmanem i zbirami z Gotham. Jednakże Joker nie będzie zadowolony…
Początek tomu jest dosyć średni. Pokazuje znaną już toksyczność związku Harley i Jokera. Jest tu parę udanych dowcipów, ale fabuła jest strasznie schematyczna, a pewien zwrot akcji jest trochę znikąd. Odnoszę wrażenie, że ten fragment miał służyć przede wszystkim ustaleniu nowego status quo postaci.
Ciekawiej już robi się, kiedy Harley Quinn zaczyna działać samodzielnie. Widać tutaj pewną zapowiedź tego jak Harley jest obecnie prezentowana w komiksach. Postanawia przestać być jedynie pomocnicą i samej kierować gangiem. Jest tu parę naprawdę zabawnych pomysłów, a czasami nawet może być żal niektórych postaci. Przy czym jednak dla mnie fabuła trochę pędziła za szybko i wątki niektórych bohaterów były zbyt szybko ucinane.
Strasznym rozczarowaniem była dla mnie historyjka „Witaj na imprezie”. Myślałem, że będzie to wesoła obyczajówka, gdzie żeńskie postacie będą mogły szczerze pogadać. Jest tak jedynie w jednym przypadku, ale niestety całość wypada strasznie głupiutko.
Za rysunki w większej części tomu odpowiada Terry Dodson znany chociażby z komiksu „Spider-Man i Czarna Kotka: Zło, które ludzie czynią”. Niektórych jego kreska odrzuca ze względu na pewną „ciastowatość” rysowanych przez niego postaci. Osobiście nie mam z nią zazwyczaj problemów, bo moim zdaniem pasuje do głównonurtowego komiksu amerykańskiego. Jednakże tutaj trochę przesadził jeśli chodzi o pokazywanie atrakcyjności bohaterek. Rozumiem, że to jest konwencja i postacie wyglądają w pewien sposób wyidealizowanie, ale tutaj zbyt często bohaterki były przedstawione w bardzo wyzywających pozach. Na dodatek niemal wszystkie mają identyczne sylwetki i czasami ciężko je było odróżnić siebie, kiedy niektóre z nich miały ten sam kolor włosów i podobne fryzury.
Historia dodatkowa to trochę taki „oszukiwany” debiut Harley Quinn w komiksie, bo nie jest to komiks z głównego uniwersum DC, ale z uniwersum animowanego. Główną bohaterką jest Barbara Gordon, która w przebraniu Batgirl udaje się na bal kostiumowy. Jednakże przebywają na nim również Harley Quinn i Poison Ivy.
Fabuła nie jest specjalnie skomplikowana. Jest to głównie potyczka bohaterka z przestępczyniami z dosyć spodziewanym występem gościnnym. Nie ma tu nic oryginalnego, ale historia jest sprawnie poprowadzona.
Za rysunki odpowiada tutaj Mike Parobeck. Widać, że wzoruje się na kresce z serialu animowanego, ale niestety to co się sprawdzało w animacji nie do końca wygląda tak dobrze na nieruchomych kadrach.
Pod względem fabuły tom jest całkiem przyjemny i można tu zauważyć początki Harley w formie jaka jest znana obecnie. Niestety to jak Terry Dodson portretuje kobiety w swoich rysunkach z perspektywy czasu wywołuje uśmiech politowania. Przez to ciężko mi polecać ten tom.