Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Will Conrad
15
7,8/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
37 przeczytało książki autora
32 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nightwing. World Turned Upside Down
Kyle Higgins, Will Conrad
9,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Superman – Action Comics: Efekt Oza Dan Jurgens
6,7
Obie egmontowe serie z Supermanem w roli głównej, ukazujące się w ramach „Odrodzenia”, trzymają dość wysoki poziom. Nie każdy album jest co prawda równie dobry, czasami twórcom zdarzają się spadki formy, ale zazwyczaj jest przynajmniej nieźle. Mnie bardziej podchodzi dowodzone przez Dana Jurgensa „Action Comics”, w którym, zgodnie z tytułem, twórcy koncentrują się przede wszystkim na akcji, ale nie czynią tego w sposób bezrefleksyjny. Ucieszyłem się więc, gdy w planach wydawniczych pojawił się „Efekt Oza”, komiks co prawda znajdujący się poza oficjalną numeracją, ale nadal należący do serii.
Od jakiegoś czasu na wydarzenia w Uniwersum DC oddziałują różne nieznane siły. Jedną z nich jest tajemniczy Pan Oz, który wydaje się być żywotnie zainteresowany poczynaniami superbohaterów, szczególnie Supermana. Kilkukrotnie mieliśmy okazję widzieć jak Oz manipuluje otoczeniem, do tej pory jednak jego cele pozostawały niejasne. Teraz wychodzi z cienia, co więcej chce, by Superman opuścił Ziemię, bo ta jest, według niego, niegodna, by mogła korzystać z jego pomocy. Odkrycie kim jest tajemniczy mężczyzna ukrywający swą tożsamość pod kapturem i dlaczego jest tak ważny dla Kal-Ela, może okazać się kluczowe dla równowagi świata.
Omawiany tom miał wszystko, by stać się pozycją niezwykle istotną dla całego Uniwersum. Budowanie postaci Pana Oza trwało od dłuższego czasu, był ważną postacią już w „Uniwersum DC. Odrodzenie”, gdzie choć stał na boku wydarzeń,, to dość mocno intrygował. Czytelnicy zadawali sobie pytania – „Kim on jest?”, „Jakie są jego cele?”, „Dlaczego interesuje się superbohaterami?”. Teraz, gdy nadszedł czas na odpowiedzi, nie jest już niestety tak kolorowo, co więcej, często wydaje się, że Jurgens idzie po linii najmniejszego oporu, serwując nam banały pojawiające się w komiksach superbohaterskich od lat.
Ten i następne akapity zawierać będą spoilery – lojalnie ostrzegam! Największą wadą „Efektu Oza” jest niestety tytułowa postać. Fani zachodzili w głowę, kim ona jest. Padały teorie, że pod kapturem kryje się Ozymandiasz, co miałoby umocnić więzi między Uniwersum DC a światem Strażników i przygotować nas na nadchodzący wielkimi krokami „Zegar zagłady”. Cóż, takie rozwiązanie byłoby przynajmniej intrygujące, tymczasem okazało się, że Ozem jest nie kto inny, jak Jor-El, ojciec Supermana, o którym wszyscy myśleli, że zginął wraz z zagładą Kryptona. Jak dla mnie to wielki facepalm, bo po raz kolejny zastosowano tu sprawdzony motyw zaskakującego powrotu zza grobu i pojawienia się postaci, której nikt się nie spodziewał. I choć w tym przypadku chyba faktycznie nikt nie oczekiwał takiego rozwiązania całej sprawy, to zaskoczenie niknie, gdy uświadomimy sobie, jak bardzo odtwórcze jest to, co zaserwował nam Jurgens. Naprawdę, po takim budowaniu napięcia, jakie zafundowano nam w „Odrodzeniu”, rozwiązanie zagadki razi banałem.
Rozczarowuje także, że Oz na dobrą sprawę jest ledwie czyimś pionkiem, bo staruszek Kal-Ela został w chwili zagłady Kryptona ewakuowany przez nieznaną siłę z ginącej planety i przeniesiony na Ziemię. W tym momencie na pierwszym planie pojawia się również motywacja Oza, który czerpiąc z własnego doświadczenia, stara się przekonać Supermana, że ludzie są źli i małostkowi oraz zawsze doprowadzą do katastrofy. Jego argumentacja będzie wybiórcza i trudna do zaakceptowania dla każdego zdrowo myślącego czytelnika, tym bardziej dziwi fakt, że opierając się na niej, Oz mógł przedsięwziąć spore środki, by wprowadzić w życie plan ewakuowania Człowieka ze Stali z Ziemi. To wszystko jest zbyt grubymi nićmi szyte i zbyt naiwne, byśmy uwierzyli w zasadność jego poczynań. Jurgensowi niespecjalnie wychodzi także próba zrobienia z Jor-Ela postaci tragicznej, bo na przestrzeni albumu najpierw wypada jak zadufany w sobie megaloman, a później prezentuje się żałośnie – to srogie rozczarowanie, zwłaszcza zważywszy na to, z jaką pieczołowitością Oz był przygotowywany przez twórców do odegrania istotnej roli dla wydarzeń całego Uniwersum.
Czy ilustracje okazały się jaśniejszym elementem albumu? Tak, ale nie w każdym zeszycie. Otwierająca całość dwuczęściowa opowieść wizualnie prezentuje się słabiutko. Guillem March zwyczajnie odwalił pańszczyznę, nie przykładając się specjalnie do jakości wykonania – twarze bohaterów są brzydkie, czasem sprawiają wrażenie przerysowanych, a w scenach akcji dominuje wizualny chaos. Na szczęście dalej jest już lepiej. Na wysokości zadania stanął Viktor Bogdanovic, którego styl momentami przypomina mi rysunki Mikela Janina, co samo w sobie jest rekomendacją. Jego prace są o wiele bardziej przemyślane i miłe dla oka i pozostaje mi żałować, że nie rysował całości pięciozeszytowego „Efektu Oza”.
„Efekt Oza” jest komiksem ważnym dla ogólnego obrazu sytuacji panującej w Uniwersum DC, jednak mocno rozczarowuje. Po poprzednich tomach „Action Comics” taki znaczący spadek jakości jest dość przykry. Pozostaje mieć nadzieję, że to tylko chwilowa słabość i za chwilę Dan Jurgens powróci w glorii i chwale, dostarczając nam ponownie wysokiej jakości rozrywkę, jak miał to w zwyczaju robić wcześniej. Na pewno jest za wcześnie, żeby skreślać ten cykl i tego artystę, bo to dopiero pierwsze takie potknięcie w pięciu tomach zbiorczych.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2019/03/superman-action-comics-odrodzenie-efekt.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/15869
Superman – Action Comics: Efekt Oza Dan Jurgens
6,7
Kolejne ujawnienie tożsamości. Niemal od początku Odrodzenia w losy Supermana mieszał się tajemniczy pan Oz. Kim on jest? Jaki jest tak naprawdę jego cel?
Tom otwiera historia „Tylko człowiek” niepowiązana bezpośrednio z główną opowieścią. Tutaj Superman łączy siły z Lexem Luthorem, żeby powstrzymać terrorystę Machnista. Uważam, że niepotrzebnie dalej poruszany tu jest problem relacji Lexa z Supermanem. Uważam, że wszystko zostało już powiedziane w „Ludziach ze stali”, a tutaj dodano jedynie zgubny wpływ technologii z Apokolips. Interesujący był tez antagonista pod względem swoich zdolności, ale zdecydowanie został za łatwo pokonany.
Za rysunki odpowiada tutaj Guillem March. Widać, że bardzo lubić dodawać postaciom wydatne brwi, przez co wszyscy wyglądają dosyć złowrogo. Nie do końca też jestem przekonany do postarzonego w tym wykonaniu Lexa Luthora. Czasami też zbyt upraszczany jest drugi plan, co wygląda niezamierzenie śmiesznie. Plus jednak za nadanie dynamiki rysunkom.
Jeśli zaś chodzi o tytułową historię, to muszę przyznać scenarzystom, że autentycznie byłem zaszokowany ujawnioną tajemnicą. Jednakże nie w pozytywnym sensie. Nie spodziewałem się, że w dzisiejszych czasach ktoś jeszcze korzysta z tak oklepanych i tandetnych rozwiązań. Żeby było śmieszniej już tylna strona okładki zdradza ten element fabuły. Motywacja Oza za bardzo przypomina przeciętnego terrorystę, chociaż sceny retrospekcji mają parę naprawdę wstrząsających momentów. Niestety ostateczna konfrontacja z nim jest rozczarowująca. Na dodatek zostaje zostawiona furtka dla kolejnego tajemniczego manipulatora, którego tożsamość zapewne będzie trzymana w tajemnicy przez najbliższych parę tomów. Bardzo obiecujący był za to wątek świata zamieszkanego przez nadistoty, ale nie zostało to w żaden sposób rozwinięte. Jednakże finał to w ogóle jakiś absurd, bo Superman podejmuje tam bardzo dziwną jak na niego decyzję.
Za większą część rysunków w tej opowieści odpowiada znany z tomu „Nowy świat” Viktor Bogdanovic. Nie lubię jego kreski, która nadaje wszystkim panom kwadratowe szczęki i często jest niedokładna. Trochę lepszy jest Ryan Sook, którego postacie wyglądają trochę bardziej naturalnie, ale dalej brakuje szczegółów. Na szczęście tom zamykają rysunki Willa Conrada, który jest bardzo szczegółowy i nie popełnia większych błędów.
Z wielkiej chmury spadł mały deszcz. Oz pomimo szumnych zapowiedzi okazał się zwykłym megalomaniakiem, chociaż wyraźnie wpłynął psychicznie na Supermana. Tom ten mogę polecić jedynie największym fanom Człowieka ze Stali.