Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant11
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Daniel Acuña
Źródło: http://comicvine.gamespot.com/daniel-acuna/4040-42890/
Znany jako: Daniel Acuna
24
6,7/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 1974 (data przybliżona)
Hiszpański rysownik komiksowy, który od dekady robi dużą amerykańską karierę. Pierwszą serią Marvela, jaką narysował było "The Eternals" w 2008 r. Jego kolejne prace można było oglądać na stronach "X-Men: Legacy", "New Avengers", "Black Widow" czy "Wolverine'a". Obecnie do scenariuszy Nicka Spencera rysuje serię "Sam Wilson: Captain America".
6,7/10średnia ocena książek autora
227 przeczytało książki autora
168 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kapitan Ameryka. Proces Kapitana Ameryki
Cykl: Kapitan Ameryka (tom 7)
7,8 z 17 ocen
34 czytelników 1 opinia
2022
Marvel: The Legendary Graphic Novel Collection: Volume 14: Black Widow: Name of the Rose
Marjorie M. Liu, Daniel Acuña
8,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2022
Black Panther: Intergalactic Empire of Wakanda Part 4
Daniel Acuña, Ta-Nehisi Coates
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2021
Black Panther: Intergalactic Empire of Wakanda Part 3
Daniel Acuña, Ta-Nehisi Coates
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2020
Black Panther: Intergalactic Empire of Wakanda Part 1
Daniel Acuña, Ta-Nehisi Coates
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2019
Wolverine - Jason Aaron kolekcja, tom 3
Cykl: by Jason Aaron (tom 3)
7,4 z 35 ocen
54 czytelników 2 opinie
2018
Uncanny Avengers: Kontrewolucjoniści
Rick Remender, Daniel Acuña
Cykl: Uncanny Avengers (tom 6)
6,2 z 32 ocen
50 czytelników 2 opinie
2018
Uncanny Avengers: Preludium do Axis
Cykl: Uncanny Avengers (tom 5)
6,2 z 37 ocen
56 czytelników 3 opinie
2018
Captain America: Steve Rogers Vol. 3: Empire Building
Nick Spencer, Daniel Acuña
8,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2017
Uncanny Avengers: Pomścić Ziemię
Rick Remender, Daniel Acuña
Cykl: Uncanny Avengers (tom 4)
6,5 z 53 ocen
82 czytelników 4 opinie
2017
Uncanny Avengers: Czas na Ragnarok
Cykl: Uncanny Avengers (tom 3)
6,5 z 63 ocen
99 czytelników 5 opinii
2017
Captain America Sam Wilson: Civil War II
Nick Spencer, Daniel Acuña
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2017
Captain America Sam Wilson: Standoff
Nick Spencer, Daniel Acuña
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2016
Uncanny Avengers: Bliźnięta Apokalipsy
Cykl: Uncanny Avengers (tom 2)
6,2 z 83 ocen
128 czytelników 8 opinii
2016
Captain America Sam Wilson: Not my Cap America
Nick Spencer, Daniel Acuña
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Jessica Jones. Prywatna superdetektywka Joe Quesada
5,8
Zbiór wyrwanych z kontekstu opowieści, w których Jessica gra pierwsze skrzypce. Dla nie znających uniwersum Marvela i będących tłem wydarzeń, będzie to dziwna wyprawa. Mamy tutaj kobietę, która zaraz po uzyskaniu swoich mocy dostała się do nie woli, potem otrzymała propozycję dołączenia do Avengers. Początkowo odmówiła, potem urodziła dziecko jednemu z bohaterów, za którego wyszła i to z czasem zaważyło, o próbie pogodzenia tego z działaniem w organizacji. Ostatecznie stwierdza, że się do tego nie nadaje, bo dziecko ważniejsze, dlatego zostaje detektywem. Mamy tu takie rzuty z różnych okresów jej życia. Zbiór zeszytów z różnych serii i okresów wydawniczych. Różni artyści i kreski. Całość strasznie przegadana, ale widocznie twórca chciał pokazać jak bohaterka zmaga się ze swoim losem, który wcale nie jest taki prosty. Cóż widocznie macierzyństwo to nie najlepszy moment do bycia trykociarą. Najlepsze, że z tego wszystkiego najlepszy urywek jest ten o tym, co by było jakby dołączyła do Avengers od razu.
Uncanny Avengers: Bliźnięta Apokalipsy Adam Kubert
6,2
Komiks to współczesna, jedna z wielu, forma tudzież opcja utrwalania rozmaitych treści rozrywkowych, mających za zadanie tworzyć część fikcyjnych światów, zapełniać przestrzeń kultury popularnej odpowiednią dozą treści i w związku z tym przekazywać pewną ideę, która swą odpowiednią siłę umacnia nie tylko przez sam ,,tekst pisany”, ale i poprzez specyficzne rysunki, niczym zamrożone w czasie, w odpowiedniej pozie postaci tam uwidocznionych i części przestrzeni przez ów komiks kreowanej, kadry. Tak wygląda, tak tworzy się całą specyfika narracji graficznych; takowe kadry to wypisz wymaluj ,,wycinki” tamtejszego komiksowego świata, odpowiadające w jakiś pośredni sposób ,,wycinkom’’ rzeczywistości z naszego kruchego ludzkiego życia, które nieraz potrafi surowo zaskoczyć, a niekiedy pogłaskać i połechtać nieoczekiwanymi korzyściami.
Jeszcze dziesiątki lat temu, w erze złotej i srebrnej amerykańskiego komiksu, nie mówiło się o graficznych opowieściach, jakoby miały one odzwierciedlać w jakimkolwiek aspekcie ,,piramidę trudów ludzkiej egzystencji”. Mass media, opinia publiczna, wówczas uważały komiks za coś niszowego i zbędnego, za coś taniego i mającego jedyne w swoim rodzaju przeznaczenie: zaspokojenie głodu rozrywki rozwydrzonych dzieciaków i facetów niewyrosłych z tandetnej chłopięcej rozrywki. Dzisiaj jest inaczej, komiks to coś innego, coś o wiele bardziej doświadczonego, rozległego, wychodzącego o wiele dalej, niż moglibyśmy przypuszczać - daleko poza jego superbohaterską rodzajowość. Komiks, tak samo jak powieść współczesna, dotyka każdego gatunku. W końcu, jak statystyki podają, czytamy o wiele więcej graficznych narracji niepowiązanych z fantastycznymi Uniwersami, supermocami, herosami i ich groźnymi adwersarzami. Wizje artystów budujących - w narracji scenariusza i kwestii rysunku – komiks dramatyczny, szlifujący tematykę społeczną, czy komiks grozy, kryminał bądź sensację, fakt, wyglądają one niczym projekcje zrodzone z niezwykłej wyobraźni i, mało tego, potrafią porazić swą oryginalnością jak ten bazowy, pierwotny komiks superbohaterski, na którym w omawianiu pewnego tomu linii wydawniczej "Marvel NOW!" chciałbym się skupić.
Komiksowy świat superbohatera, to specyficzny wymiar, wyrastający z pasji twórczej i wyobraźni artysty, mający nieskończone ilości możliwości kreacji w swej nieskończonej pojemności. Na pierwszy rzut oka komiks zdaje się zbudowany jest ze schematów i sekwencji. To prawda, tkwi w tym jakiś wzór, element harmonicznej egzystencji. Jednakowoż jest to forma fizycznej jego budowy, tak samo, jak powieść mająca rozdziały, interludium, prologi etc., etc. Nowela graficzna przyjmuje obecnie różnoraką formę, a jej fizyczność w większej mierze nie odzwierciedla tego, co tekst scenariusza i rozmaity, szeroki wachlarz technik graficznych, oddają z jądra zamierzeń wizji artysty, i jak podkreślają klimat, atmosferę opowiadań, i wszystko to, co wynika z ewolucji wydarzeń przedstawianych w komiksie. Pozostawszy przy narracji graficznej skupiającej się na fantastycznej superbohaterskiej rodzajowości tudzież gatunku, postanowiłem nieco inaczej spolaryzować swą komiksową uwagę, skupiając ją przy tym rodzaju komiksu, jak najbardziej szeroko i równomiernie na całej uwypuklanej tu historii. Powrót do czegoś, co zaczęło się prawie 3 lata temu, co z drugim tomem okazało się wystarczająco dobre i klimatyczne (z pewnymi wyjątkami),jak tom pierwszy wtenczas czytany, jest dla mnie jako entuzjasty tego segmentu komiksowej specyfiki ważnym, budującym doświadczeniem. Ponowne ,,przywitanie się” z fabułą zapisaną w sekwencyjnie umieszczonych w kadrach rysunkach, i to w historiach pisanych z pasją przez Uniwersum Marvela, z którym jako oddany myślą i sercem pasjonat jestem dość długo, okazało się czymś kluczowym: nie warto porzucać czegoś czemu poświęca się czas, na dłużej, i o tym zapominać – jeśli jest to częścią twojej, budującej oparcie o zrozumienie popkultury, czy jej określoną część, pasji. Powracając do "Uncanny Avengers", story-arcu z linii wydawniczej "Marvel NOW!", poczułem wyraźnie jak nostalgia u przykładowego nerda, żyjącego i trwającego w tym czym się interesuje, wyraziście wręcz potrafi budować więź ze swoją pasją, a tym bardziej jeśli pasja ta obejmuje angażujące całe nasze jestestwo zainteresowania światem ponadprzeciętnych możliwości, w którym żyją i rozwijają się ponadprzeciętne – i mimo, że są fikcyjne – postacie. Może to być każdy inny możliwy świat, różna jego tematyka, gatunek, typy bohaterów. Jednak dla mnie tą najważniejszą, ponadprzeciętną płaszczyzną – od której wszystko na dobre się zaczęło - na której rozwija się niezapomniany cykl niezwykłych przemian superbohaterskich jest Uniwersum herosów Marvela, DC Comics czy herosów innych wydawnictw. Tom drugi Uncanny Avengers, "Bliźnięta Apokalipsy" stanowi swego rodzaju ,,ukoronowanie", rozumując to na moim przykładzie, tęsknoty, więzi w nadnaturalny sposób łączącej fana komiksów z jądrem jego pasji. Stąd me osobnicze wspomnienie o przerwie, która rozdarła drobną, jedną z wielu, nić wiążącą moje fanowskie zainteresowanie z częścią graficznych opowieści superbohaterskich, ba, z komiksowym medium w ogóle. To skromne niewidzialne włókno – a nici tych na szczęście wciąż jest całe multum – scalało mnie z jedną z serii wydawniczych ,,domu pomysłów” Marvela, z wyżej wymienionymi "Uncanny Avengers". Zerwane nie znaczy uszkodzone. Zabranie się do lektury tomu drugiego niniejszego cyklu ową nić zregenerowało, co potwierdziło, że pasja do komiksu, którą w kierunku ikonicznego komiksu superbohaterskiego, a co się z tym wiąże, komiksu w całej swej różnej kreacji gatunkowej wyrażam, nie zgaśnie, jakby była ona niczym pasja poza wszelkim wyobrażeniem, pod wpływem której umysł fana staje w ogniu komiksowego pożądania.
Lektura "Bliźniąt Apokalipsy", oprócz podkreślenia cennej dla każdego geeka i ,,różnotematycznego nerda” nostalgii i potężnych, stojących przed fanem murem nici więzi, łączących go ze swoją pasją, to także i dynamicznie wykreowany rysunkowo, choć nieco mniej spójny fabularnie komiks, kontynuujący zmagania połączonych sił Avengers z X-menami i ich pomocnikami. Początkowo opowieść ta wybiega o wiele dalej w przód w stosunku do finiszu wydarzeń poprzedniego tomu, niż moglibyśmy przypuszczać. Zaczyna się w trochę historycznie zaakcentowanym stylu, z akcentem dziejowym – nawiązaniem do czasów startu ery drugiego tysiąclecia w historii ludzkości. Z jednej strony jest to ciekawe, a z drugiej jednak wprowadza to coś na modłę dysonansu poznawczego: Thor zabawiający się w mocno imprezowym stylu, którego nagle atakuje Apocalypse, działający z ramienia potężnych prastarych Celestials, czy Londyn, gdzie czterej jeźdźcy wspomnianego Apocalypse’a przerywają patrol dwóm wojom, gadającym o ,,szerokim zadku” żony jednego z nich. Na pierwszy rzut oka, ot frywolne rozpoczęcie "Bliźniąt Apokalipsy" mogłoby czytelnika zmylić. Z czasem, już po kolejnych kartkach ta frywolność zaczyna wychodzić na proste, ,,poważniejsze tory". Okazuje się, że kart wcale nie rozdaje Apocalypse, lecz Kang Zdobywca – podróżnik w czasie z czterdziestego drugiego wieku, który zdobył praktycznie wszystko, a rzeczywistość, którą on reprezentuje nazywana jest nie inaczej, jak Dynastią Kanga. Nie zdradzając fabuły wydania czytającym ową recenzję do niego się odnoszącą, takowy podróżnik temporalny okazuje się jedynie zakłóceniem - nie aż tak poważnym zagrożeniem, na które się z początku wyłaniania się wydarzeń wydania zapowiadało. Fabuła całości historii, w ogólnym ujęciu szachuje się, rezonuje w kierunku ukazania, że w "Bliźniętach Apokalipsy", apokalipsą okażą się same bliźnięta właśnie, Uriel i Eimin Worthington, zrodzone z chorej fascynacji czystości rasy mutantów i absolutnej, wypaczonej dominacji - z tego, co wymarzył sobie Apocalypse. Natura niniejszego komiksu jest taka, że stawia on sobą więcej pytań niż wyjaśnia samą swą dynamiką, bo ta jest okazała, ale zbyt dychotomiczna – nieregularne przeskakiwanie z określonego obszaru rozgrywania się wydarzeń na drugi obszar, a z tego na kolejny itd. Żeby nie było, wplątano w to wszystko koncept linii czasowych – alternatywne, równolegle rzeczywistości, o których w pewnym momencie wydarzeń ,,Bliźniąt Apokalipsy" wspomina sam Kang Zdobywca Kapitanowi Ameryce. W intrygę całego konstruktu kreowanych tu wydarzeń wtłoczony zostaje wątek Celestials – potężnych prastarych istot, budowniczych Wszechświata, gigantycznych boskich absolutów i abstraktów o mocy i wpływie na Uniwersum przekraczającym granice ,,komiksowego pojmowania". To bliźnięta miały służyć woli Celestials, a tymczasem wprawny czytelnik, poprzez jeden z plusów komiksu – sposób zamykania wielu wątków w klamrę – nagle dowiaduje się, że Jarnbjorn, prastary młot / topór Thora, zostaje użyty przez Uriela i Eimin do zabicia Celestiala, bo tylko ten namaszczony oręż, mógł to uczynić. Co istotne, sam akt anihilacji jednej spośród najpotężniejszego rodzaju bytów, istot w Multiversum Marvela, nie dość że był nieprawdopodobny, wręcz dla samego komiksu Marvela epokowy, to został również nieprawdopodobnie narysowany, a koloryści kreując ekstrakcje, eksplozje, czy rozbryzgi energii, które rozczłonkowaniu Celestiala towarzyszyły, jednym monumentalnym aktem graficznym zwieńczyli tak zjawiskowy, tak świetny element tomu drugiego "Uncanny Avengers", bo tuszowanie i kolor w odróżnieniu do samych krawędzi i detali szkicu wypełnień wyszło zjawiskowo dobrze.
"Bliźnięta Apokalipsy" wypełniły powierzone im zobowiązanie kontynuowania tomu pierwszego serii – w tym sensie, że wydarzenia w tomie drugim miały swoje oparcie w tomie pierwszym, jednakże nie było to wystarczająco płynne i w stu procentach satysfakcjonujące rozwinięcie i ciąg dalszy. Po prostu gdzieś zniknął urok "Czerwonego Cienia" i chorej idei kreacji anty-mutanckiego świata, tak zażarcie wyzierającej z jestestwa Red Skulla, pochłoniętego i anihilowanego przez swój własny wypaczony umysł.