Nowa Huta ma swojego genius loci? Oprócz stali „wytapiają się” tam także pisarze
Sławomir Shuty, Igor Jarek czy Elżbieta Łapczyńska to trzy nazwiska kojarzone z Nową Hutą. Inaczej – nazwiska, które autor tego tekstu do momentu kontaktu z wymienionymi wyżej wyłącznie z Nową Hutą próbował kojarzyć. Jak się okazało, sprawa aż tak prosta nie jest… Ale po kolei.
Zaczęło się od nagród. Nie jest łatwo znaleźć blokowisko w dużym polskim mieście z trojgiem przyznających się do owego blokowiska pisarzy. Pisarzy wyróżnianych literackimi nagrodami, czasem niemiłosiernie krytykowanych (Shuty oberwał zwłaszcza w różnych krytyczno-literackich tekstach, Jarkowi też się dostało…). Niemniej nawet niemiłosierna, ale jednak krytyczno-literacka krytyka, to już coś, prawda?
Sławomir Shuty - nobles oblige
Sławomir Shuty przebił się do powszechnej świadomości powieścią „Zwał” nagrodzoną w 2004 roku „Paszportem Polityki”. Przez jednych potraktowany pełnym politowania prychnięciem, przez drugich wyniesiony na lewicujący panteon (swoją drogą ciekawe, że przymiotnik „lewicujący” do rzeczownika „panteon” zdaje się coraz lepiej przystawać, a nie powinien – z definicji). Tak czy owak – stał się popularny. Do świadomości przebiły się więc opowiadania bardziej „nowohuckie” niż antykorporacyjny „Zwał”. Chwilami było eksperymentalnie („Blok” – czyżby Georges Perec w wersji html?), chwilami krytycznie „Cukier w normie z ekstrabonusem”) czy wręcz prześmiewczo („Nowy wspaniały smak”); gdzieś ta Nowa Huta przebijała. Zresztą, jak sam autor twierdzi, doświadczenie mieszkania w bloku przez trzydzieści lat wpłynęło na to, co pisze i jak pisze. Wpłynęło też na to jak się podpisuje, bo „Shuty”, to wręcz połączenie miejsca z jestestwem.
Mimo że świat opisywany w książkach Shutego to świat teoretycznie pasujący do blokowisk w każdym innym dużym mieście, po bliższym przyjrzeniu się nabiera cech indywidualizującej się populacji. Indagowany o Nową Hutę, pisarz zwrócił uwagę na jeszcze jedną rzecz – podział samej dzielnicy – na piękną, socrealistyczną, starą oraz pełną zwyczajnych bloków nową - Nową Hutę.
Początki całej tej części Krakowa to stapianie się w tyglu – przyjezdnych, zupełnie innych od zasiedziałych krakowskich mieszczan. Sławomir Shuty opisał przybyszów z Podkarpacia, czy, jak jego rodzice, z okolic Nowego Sącza, jako grupę ze specyficznymi doświadczeniami religijnymi i światopoglądem. Jego zdaniem, bloki były jak chaty na wsiach. Panowały tam typowo wiejskie, choć bardzo zróżnicowane obyczaje, których wspólnym mianownikiem była religia.
Igor Jarek. Nowa Huta – sceneria noir
Sławomir Shuty twierdzi, że mieszkańcy innych części Krakowa traktowali Nową Hutę jako siedlisko patologii, do którego nikt normalny nie powinien się zapuszczać. U autora „Cukru w normie…” , ale i u pozostałych wymienionych na początku pisarzy odnaleźć można fascynację negatywnymi fluidami unoszącymi się w tym niezbyt kolorowym świecie zbudowanym dookoła Wielkiego Pieca.
Zresztą, cóż młodzi pisarze z wieku dwudziestego pierwszego mierzący się z osadzoną już w czasie i miejscu dzielnicą. Ryszard Kapuściński w roku 1955 tak zaczął swój reportaż o Nowej Hucie, który ukazał się w „Sztandarze Młodych” następująco: „Przypatrzcie się uważniej Nowej Hucie, uważniej! To będzie pouczająca lekcja. Krzywd, draństwa, bezduszności, zakłamania”.
Mocno? A to dopiero początek tekstu. Wyziewy przy wytopie są toksyczne, objawiają się przeróżnie, zmieniają ludzi - te zmiany wrócą w genialnych magicznie dystopijnych opowiadaniach Elżbiety Łapczyńskiej, ale póki co obecne są w tu i teraz Igora Jarka, w znajdujących się na szort-listach „Paszportu Polityki ” i „Nagrody Conrada” historiach z „Halnego”.
Postacie z „Królowej” czy „Nowohuckiej kolędy” to nie są mili bohaterowie. Nikt nie chce się z nimi identyfikować, ale przecież oni nie są wzięci z powietrza. Igor Jarek w rozmowie zarzeka się się co prawda, że sceny z książki mogą rozgrywać się na każdym osiedlu lub w drodze do każdego innego blokowiska w Polsce. Kolęda z tytułu pierwszego z opowiadań jest jednak „nowohucka”. Igor Jarek, tu cytat: „hutasem rodowitym nie jest” ale „Halny” tu właśnie, nie gdzie indziej powstawał. Podobno zresztą, mam nadzieję, że nie wyjawię jakiejś wydawniczej tajemnicy, nowa powieść Igora Jarka także czerpie korzeniami soki z nowohuckiej gleby.
Reasumując, Huta miejscem miłym oku i duszy nie jest, ale dzięki temu, pozostając przy botaniczno-agrarnych skojarzeniach, jest literacko bardziej żyzna niż inne. Czy maniacki upór w obronie postawionej na samym początku tego tekstu tezy o nowohuckim genius loci jest uzasadniony? Czy wytworzona w tekście wizja miejsca żywcem wziętego z niemieckich filmów ekspresjonistycznych jest uprawniona? Elżbieta Łapczyńska na około-nowohuckie dywagacje autora tego tekstu odpowiedziała (na piśmie!) tak: „Fantazjuję, że Hutę wzniosła energia ujemna i to ona sprawiła, że przykleiła się do niej mroczność, przestępczość, niedola – czyli wszystko, co stanowi wdzięczne pisarskie tworzywo.”
Pamiętacie Adama Ważyka i „Poemat dla dorosłych”:
„Ze wsi, z miasteczek wagonami jadą zbudować hutę, wyczarować miasto, wykopać z ziemi nowe Eldorado, armią pionierską, zbieraną hałastrą tłoczą się w szopach, barakach, hotelach, człapią i gwiżdżą w błotnistych ulicach: wielka migracja, skudlona ambicja, na szyi sznurek – krzyżyk z Częstochowy, trzy piętra wyzwisk, jasieczek puchowy, maciora wódki i ambit na dziewki, dusza nieufna, spod miedzy wyrwana, wpół rozbudzona i wpół obłąkana, milcząca w słowach, śpiewająca śpiewki, wypchnięta nagle z mroków średniowiecza masa wędrowna, Polska nieczłowiecza wyjąca z nudy w grudniowe wieczory... W koszach od śmieci na zwieszonym sznurze chłopcy latają kotami po murze, żeńskie hotele, te świeckie klasztory, trzeszczą od tarła, a potem grafinie miotu pozbędą się – Wisła tu płynie”
Gdzieś tu, u Ważyka, drzemie zapowiedź losów Rity i Ruty z jednego z opowiadań Elżbiety Łapczyńskiej.
A może to się zmieniło, może Nowa Huta zgrzeczniała już? Z drugiej jednak strony Ważyk i Kapuściński pisali swoje sześćdziesiąt sześć lat temu. Najstarszy ze wspomnianej trójki pisarzy urodził się, gdy „Poemat…” i „To też jest prawda o Nowej Hucie” – osiągnęły pełnoletność, pozostali znacznie później. I co? Czy teksty z 1955 roku straciły aktualność? Treści „Cukru w normie…”, „Bloku” , „Halnego” czy „Bestiariusza” aż chrupią, tak bardzo są na czasie.
Po owocach ich poznacie...
Nowa Huta to swoisty eksperyment, przemysłowo obrobiona lub przemysłowo wypaczona idea Le Corbusiera, stworzenie dzielnicy-miasta wokół zakładu metalurgicznego. Świat przeniesiony z kadrów Fritza Langa do podkrakowskiej wsi o nazwie, nomen omen: Mogiła. Doświadczenie, którego wyniki po siedemdziesięciu latach inspirują. Znów cytat z, trafiających w punkt, odpowiedzi wypytywanej o nowohuckie inspiracje autorki ”Bestiariusza…”:
”Wróciłeś kiedyś zapłakany do domu z myślą „nikt mnie nie lubi”? Ja tak, i myślę, że Nowa Huta od 70 lat tak sobie pochlipuje. Jest jak kolega, który kicha z gilem albo koleżanka, co przyniosła do szkoły owsiki. Takie dzieciaki coś we mnie ruszają, może intrygują, może budzą sprzeciw wobec tych, którzy się z nich śmieją. Podobnie jest z tym siedemdziesięcioletnim dzieciakiem. Jak tu o nim nie pisać?
Czemu myślę o Hucie w kategoriach dziecięcych? Właśnie w tych latach najmocniej doświadczyłam, że bycie z Nowej Huty jest słabe – w sumie nie wiadomo dlaczego, ale to na pewno musiała być prawda. Są na to dowody: jakoś tu biednej i smutniej. Później się wyjaśniło, że Kraków taki błękitnokrwisty, a tu zbieranina z pola.”
Czyli jednak genius loci? Gdyby nie wyziewy tego miejsca nie byłoby rozedrganego Emila, płomiennego spojrzenia świętego z witraża. No i gdyby nie „Bestiariusz nowohucki” nie byłoby wiadomo, że w Nowej Hucie potrzebny jest prorok. Taki, co umie czytać z dymu Wielkiego Pieca. A może prorocy już są?
I jest ich troje...
komentarze [14]
Lucyna Olejniczak "Księżniczka" to także lokacja w Nowej Hucie.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzy autorka mieszkała w tej dzielnicy? Czy tylko ulokowała miejsce akcji ? BTW. po przeczytaniu streszczenia książka wpasowałaby się w te dosyć przygnębiające wizje...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAutorka w ogóle jest z Krakowa, a akcja książki toczy się właśnie w Nowej Hucie, w okolicy Placu Centralnego z tego co pamiętam. Jest tam nawet dość dokładnie opisany blok i otoczenie, w którym mieszka główna bohaterka.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDziękuję, zatem zajrzę, chociaż domyślam się, że lektura "lekka i przyjemna" nie będzie. A pora depresyjna, ale cóż...Nie ma , że boli, jak mawia Hardkorowy Koksu :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Remigiusz Koziński to teoretycznie jest tzw. powieść obyczajowa ale nie ukrywam, że mnie trochę przeczołgała emocjonalnie. Nie po drodze mi z takimi zagadnieniami.
Nie wiem wprawdzie kto to "Hardkorowy Koksu" ale trochę racji ma z tym bólem 😁 ostatecznie nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo. Pozdrawiam!
Jest jeszcze saga Edyty Świętek "Spacer Aleją Róż" Cień burzowych chmur Łąki kwitnące purpurą Drzewa szumiące nadzieją Szarość miejskich mgieł Powiew ciepłego wiatru
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejCzytałem tylko jeden zbiór quasi reportaży/wspominek/opowiadań Shutego (tak to odmieniać?) i były całkiem spoko- nostalgia lat 90-ych weszła u mnie na pełnej. Natomiast wspomnienia z jedynej mojej wizyty w Nowej Hucie lata temu to wyjątkowo przygnębiający obraz.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNowa Huta rzeczywiście inspiruje. Czytałem kilka lat temu książkę Nowohucka telenowela Renaty Radłowskiej, a przymierzam się do Ostatniego meczu Adama Miklasza. Może z zamieszczonej w tekście listy czymś się zainteresuję...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPolecam "Bestiariusz" - moim zdaniem nieporozumieniem jest, że ta książka nie dostała w tym roku Nike (była nominowana)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postI może to niezbyt dobrze zabrzmi, bo dla wielu czytelników ciekawa książka najlepiej niech się szybko nie kończy, ale cieszy mnie ilość stron tej poleconej (132). Jestem bowiem zwolennikiem ścisłego, konkretnego przekazu: bez zapętlania treści i licznych - choćby zastosowanych przez autorów świadomie - powtórzeń.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tam jest mocny odlot. Ale naprawdę świetna książka.