Zapomniani bohaterowie
Od dłuższego czasu rozglądam się za czytelnikami, którzy znają, pamiętają lub nadal czytają kultowe serie kryminalne, bijące rekordy popularności, gdy książkowa blogosfera raczkowała w Polsce. Kto jeszcze pamięta Kurta Wallandera, Johna Rebusa, Martina Becka czy Salva Montalbano? Wydaje się, że prawie nikt, bo od dawna nie widuję recenzji tych serii na blogach, na Instagramie próżno szukać zdjęć książek Mankella, Rankina i pozostałych pisarzy. Dlaczego zostali zapomniani?
Modny, trendy, cool
Literatura, zwłaszcza gatunkowa, jak każda dziedzina życia podlega modom, ale trudno przyjąć do wiadomości fakt, że jacyś bohaterowie czy autorzy stali się passé. Czytanie kryminałów, nawet nie najnowszych, nie jest obciachowe, nie przynosi wstydu, więc podejrzewam, że to raczej przesyt nowościami sprawia, że czytelnicy nie mają czasu i ochoty na poszukiwanie starszych książek. Nowi, młodsi bohaterowie przeniknęli do powszechnej świadomości, zyskali popularność za sprawą dobrego marketingu, obecności autorów – ich twórców – na targach, festiwalach, w mediach społecznościowych. Natomiast stara gwardia popadła w zapomnienie.
Autorzy wspomnianych przeze mnie cyklów w większości już nie żyją, pozostał jedynie Ian Rankin, który, o ile mi wiadomo, nigdy nie promował osobiście swoich powieści w Polsce, choć są one wciąż u nas wydawane. Twórca Wallandera, Henning Mankell, napisał dwanaście książek z tym bohaterem. Maj Sjöwall i Per Wahlöö, szwedzka para pisarzy, która stworzyła podwaliny pod współczesny kryminał skandynawski, wydała dziesięć powieści z Martinem Beckiem. Natomiast włoski pisarz Andrea Camilleri pisał cykl z Montalbano od połowy lat dziewięćdziesiątych do końca życia. Nie wszystkie tomy zostały u nas wydane, ale stopniowo wciąż się ukazują. Wszystkie książki tych autorów są dostępne, jeśli nie w księgarniach, to na pewno w większości bibliotek, a jednak mało kto po nie sięga.
Umysł ponad technologią
Bohaterów tych serii: Wallandera, Rebusa, Montalbano i Becka, można opisać w bardzo podobny sposób. To samotnicy zaszywający się w swoich domach lub mieszkaniach, lojalni wobec współpracowników, bezwzględni w dociekaniu prawdy, łamiący zasady, myślący nieszablonowo, obdarzeni czarnym humorem i… nie najmłodsi. Czy więc za starzy dla współczesnego czytelnika? Czy zbyt nudni, za mało szaleni, przewidywalni? Nie wierzę w to, bo są uroczy, nie można im nic zarzucić, wzbudzają sympatię, a przynajmniej zainteresowanie, jako że nie są jednowymiarowi, choć trochę staroświeccy. Szwedzki cykl o Becku powstawał w latach 1965–1975. Pozostali pisarze rozpoczęli swoje długie serie kryminalne w latach osiemdziesiątych lub dziewięćdziesiątych, więc policjanci w pierwszych tomach nie tylko nie mają dostępu do internetu, ale bardzo często również do telefonów. Co więcej, zdarza im się poruszać pieszo lub korzystać z komunikacji miejskiej. Wallander, Rebus czy Montalbano dożyli rewolucji cyfrowej, ale mają ją w głębokiej pogardzie. Korzystają z telefonów czy komputerów tylko wtedy, gdy naprawdę muszą, bowiem najbardziej cenią osobisty kontakt i pracę swoich mózgów. W związku z czym dużo się przemieszczają, dużo myślą, sprawdzają hipotezy i lubią dyskutować.
Czy współczesny czytelnik aż tak bardzo ceni wartką akcję, by nie dać im pomyśleć i pojeździć? Wątpię. Obawiam się, że problem leży w czymś innym.
Pod lawiną nowości
Czytelnicy po prostu nie mieli okazji poznać tych serii, tych bohaterów, tych pisarzy. W ostatnich latach wydawcy prześcigają się w wynajdowaniu nowych Larssonów i Mankellów, chociaż tych oryginalnych już prawie nikt nie pamięta. Promowane są nowości, które po dwóch miesiącach na półce w księgarni nowościami już nie są. Dyskusja o książkach przeniosła się w dużej części do internetu, do mediów społecznościowych, a tam nawet wartościowe treści giną wśród nadmiaru informacji. Krytycy, recenzenci, blogerzy, instagramerzy nie nadążają z czytaniem tego, co wydaje się na bieżąco, nie mają wobec tego ani motywacji, ani czasu na poszukiwanie wartościowych „starych” książek. Tym bardziej że wydawcy rzadko wznawiają dawne bestsellery. A te serie, w których do tej pory ukazują się nowe tomy, jak na przykład seria z Montalbano, rzadko są promowane, niewiele się o nich mówi. Tak jakby wydawcy liczyli tylko na „starych” czytelników, z góry przekreślając szanse na dotarcie do szerszego grona.
Jak się w tym połapać
Zauważam jeszcze jeden problem. Serie, o których mowa, są wielotomowe. Najkrótsza liczy dziesięć części, więc wydawanie ich jest rozłożone w czasie, często na lata. Nawet jeśli któraś z książek wpadnie w ręce nowego czytelnika, ten może się bać, że czytając od środka, nie połapie się w wątkach i bohaterach, a poszukiwanie poprzednich tomów bywa czasochłonne i trudne. Szkoda zachodu, skoro jest tyle nowych powieści tego samego gatunku dostępnych od ręki, świeżych i pachnących farbą drukarską.
Straszna szkoda, że tak niewiele osób sięga po starsze serie kryminalne, po powieści pisarzy, którzy utorowali drogę współczesnym autorom, bo jako pierwsi pokazali, że literatura gatunkowa to nie tylko płytkie historie i tania sensacja, lecz punkt wyjścia do dyskusji o stanie społeczeństwa. I co tu ukrywać, to naprawdę dobra rozrywka.
Agnieszka Kalus, czytambolubie.com
komentarze [26]
Bo to trzecioligowa papka, którą zastępuje kolejna papka, tyle że akurat modna. Jako, że papka taka jest w zasadzie bezwartościowa, nie zostawia śladu i ulega zapomnieniu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
A ja lubię uzupełniać serie. Kiedyś dostałem w prezencie "W lesie" Nele Neuhaus (tak wiem, to wcale nie stara seria, ale o chodzi mi o poszukiwania) i gdy się zorientowałem, że to enty tom, postanowiłem poszukać i nabyć wszystkie książki z Olivierem i Pią. Przeczytałem całość, począwszy o 1-ego tomu :-)
Jednakże zgadzam się. Ludzką cechą wychodzącą przed szereg innych,...
Z większości waszych wypowiedzi przebija meritum tematu - "Sprzedaż jest najważniejsza", to wyjaśnia dlaczego królują nowości, a „stara gwardia” odchodzi w zapomnienie. Nie czytam literatury tych konkretnych autorów, ale mechanizm to mechanizm, bezwzględnie opanował tzw. rynek (i nie tylko literatury). Kierują tym ludzie, których zadaniem jest wypromować i sprzedać. Moryc...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejMaj Sjöwall i Per Wahlöö napisali świetną serię. Chociaż czasem można się uśmiechnąć czytając fałszywe socjologiczne obserwacje...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zmieniły się czasy i zmienili się ludzie.
To, że kryminał nie ma wsparcia marketingu dobitnie o tym świadczy.
Podobnie jak np. western ...
Co nie znaczy, że zmienili się wszyscy dawni miłośnicy kryminałów i westernów ....
Ale wielu z nich wraz z wiekiem dorobiło się we własnym życiu emocji, których nie zastąpi żaden kryminał.
Uwielbiam Salva Montalbano.
Pozostaje mieć nadzieję, że będą wznowienia.
Zaczęło się od kryminałów, ale tę dyskusję łatwo przenieść na inne dziedziny. Tak to już jest w kulturze i popkulturze, że jedne rzeczy penetrują szczyty, inne pozostają niszowe i zapomniane. I tak jak autorka, nieodmiennie zadaję sobie pytanie "Dlaczego?".
Mój ulubiony przykład - co zaważyło na takiej popularności Star Treka? Znam parę osób, które przyznają, że choćby...
Wypowiem się w swoim imieniu: "Star Treka" miałem w publicznej TV, a "Doktora" można było oglądać chyba tylko w płatnej kablówce, trzydzieści lat temu rodzice nie mieli dostępu, zresztą nie wiem jak wtedy można było oglądać BBC Ot, cała tajemnica.
"Ekspansja" jest wyjątkowo udanym serialem i na fali jego popularności coraz więcej osób sięga po książki - mimo że jeszcze 3...
Nie wiedziałem o tej dystrybucji. Faktycznie, to wiele tłumaczy (Doktor wprawdzie leciał kiedyś na TVP, ale krótko).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCóż, podczas gdy empiki zalegają zwały i hałdy „pierwszych polskich powieści biznesowych/agroturystycznych/aborcyjnych”, „najśmieszniejszych powieści od czasu jakichś innych powieści” albo „ciepłych, wzruszających powieści o... dojrzewaniu i dorosłości, męskości i kobiecości”, których statystyczni Polacy mimo akrobacji marketingowców i tak nie czytają, ogarnia mnie ciepło...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bo żyjemy w kulturze nowości za wszelką cenę, a każdy ledwie opublikowany autor reklamowany jest jako epokowy, odkrycie, etc. Bo czytelnicy mają kupować książki jak ziemniaki: przeżuć i rzucić się na nowe.
Miłośnicy kryminałów (tak, istnieje takie zwierzę!) i tak oddzielą ziarno od przereklamowanych plew.
Zgadzam się z @Meszuge, teraz mamy dyktaturę nowości, a przecież jest wiele znakomitych serii kryminalnych wartych przeczytania.
Na szczęście jest jeszcze parę książek z Montalbano nie wydanych u nas, bo Camilleri pisał do samego końca.
Wallander to jeden z moich ulubionych bohaterów, od czasu do czasu do niego wracam.
Nikt jeszcze nie wspomniał o komisarzu Maigret,...