Katarzyna Bosacka - dziennikarka prasowa i telewizyjna, autorka wielu publikacji na temat zdrowia, urody, nauki, medycyny, wychowania dzieci. Szefowa działu urody i zdrowia w Wysokich Obcasach, sobotnim dodatku dla kobiet do Gazety Wyborczej. W redakcji pracuje od 1996 roku, w Wysokich Obcasach od 1998 roku, czyli od początku ich istnienia. Wspólnie z dr n. med. Marią Noszczyk, dermatologiem i kosmetologiem, autorka książki Cena urody. Jedna z autorek książki Jestem mamą, opisującej doświadczenia dziennikarek i aktorek związane z niełatwym okresem macierzyństwa. W latach 2006-2008 roku wspólnie z Klaudią Carlos prowadziła program Salon piękności w TVN Style, poświęcony pielęgnacji skóry, kosmetykom, zdrowemu trybowi życia i zagadnieniom zdrowotnym. W latach 2007-2010 korespondentka "Wysokich Obcasów" w Waszyngtonie. Prywatnie żona Marcina Bosackiego, dziennikarza Gazety Wyborczej, matka trójki dzieci.
Bosacka po polsku… Patrząc na okładkę widzimy uśmiechniętą Panią Katarzynę, trzymającą w ręku talerz z 4 różnymi wersjami pierogów.
Chciałbym zobaczyć uśmiechniętą panią domu, która przed chwilą ugniotła 4 różne ciasta, przygotowała 4 różne nadzienia i ulepiła ponad 100 pierogów… Albo będzie to zdjęcie do wykorzystanie w social media, albo przyjechała kochana teściowa. W innych warunkach po takiej mordędze – grymas rozdrażnienia a nie radosny uśmiech. Kolejny element – po takich ewolucjach potrzebne jest zatrudnienie kogoś „na zmywaku”, gdyż ta góra naczynia żadnemu porządnemu Kopciuszkowi nie da szansy zdążyć na królewski bal.
Teraz do brzegu i odnoszę się do treści. Bosacka sięgnęła po dania, znane w większości polskich domów, przedstawiając je w sposób bardziej nowoczesny, dodając, podkręcając i wykorzystując nowe trendy kucharskie. W rozumieniu Pani Kasi smaczne nie zawsze oznacza tłuste, zdrowie nie musi być kojarzone z niesmacznym. Udało jej się na tyle, że z przyjemnością korzystam z kolejnych przepisów urastając na rangę master chefa dla domowników i wprawiając ich w podziw. Chociaż przyznam, że pierogi w 4 kolorach są wciąż przede mną.
Atutem przepisów, które spotykamy w „Bosackiej po polsku”, jest korzystanie ze składników ogólnodostępnych, będących zazwyczaj w większości kuchni lub dostępnych w większości sklepów. Nie kupujesz butelki czegoś, czego nigdy więcej nie wykorzystasz, dla 2 łyżeczek do wymyślnego przepisu. Uwierzcie, dla mnie jest to zaleta nie do przecenienia po tym, jak w szafce stoi kilkanaście butelek z różnymi olejami… O innych słoikach nie wspomnę.
Przemyślenie na koniec? W kuchni zaczynają coraz bardziej rządzić zupy krem, wypierając klasyczną ogórkową, kapuśniak, krupnik. Nad zupami ubolewam, gdyż jedzenie zup wyniosłem z domu rodzinnego i nadal chętnie korzystam z tego dania, które w mojej kuchni urasta do rangi głównego. Tak się porobiło.
Polecam książkę, jeden z najbardziej adekwatnych zbiorów przepisów z którymi się zetknąłem. Bosacka idealnie łączy dania powszednie z kuchnią wystawną. Smacznego.
Książka zawierająca mnóstwo wskazówek, co robić z tak zwanymi "resztkami z obiadu", które marnotrawstwem byłoby wyrzucać do kosza. Masz ziemniaki, których ugotowałaś za dużo? Zrób z nich gnocci, albo kopytka. Została ci czerstwa bagietka? Podpiecz ją i podaj jako grzanki do zupy krem, czy jako mniej kaloryczny zamiennik chipsów do dipu. Przejrzałe owoce warto przerobić na smoothie, sok, czy zrobić z nich placuszki. I tak dalej, i tak dalej.
Warto wykorzystać wszystko z lodówki, bo grzechem jest wyrzucać pieniądze w błoto i zapełniać śmietniki, gdy na świecie wciąż panuje głód, bieda czy trwa wojna, a tysiące ludzi nie ma co włożyć do garnka. Szanujmy żywność, kupujmy produkty rozważniej, najlepiej lepszej jakości. Będziemy zdrowsi, syci i zadowoleni, że potrafimy zarządzać domowymi finansami ;) ...