Cytaty
Z latami stajemy się sami do siebie mało podobni. I nawet nasza własna pamięć nie zawsze chce nas pamiętać, jacy kiedyś byliśmy.
Przez cały czas tęsknię do samotności, a przecież jestem sam, jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem. Nie znoszę samotności i nieustannie o niej mówię, głoszę chwałę samotności, a nienawidzę jej do głębi.
Książki, powiedział mi kiedyś, gdy wszedłem do niego na rusztowanie, to jedyny ratunek, żeby człowiek nie zapomniał, że jest człowiekiem. On w każdym razie nie mógłby bez książek żyć. Książki to także świat, i to świat, który człowiek sobie wybiera, a nie na który przychodzi".
Gdy sobie uprzytomnię, jak straszny, jak trywialny, cyniczny, groźny jest ten świat, zastanawiam się, czy można, czy warto jeszcze na nim kochać. Chciałoby się powiedzieć, czy wypada jeszcze na nim kochać.
Są w życiu dni tak ciężkie, nieludzkie po prostu i nie na człowiecze siły, że przeżycie ich wydaje się później czymś nieprawdopodobnym i człowiek sam sobie się dziwi. I wspomnienie takiego dnia nawet po wielu latach budzi w człowieku lęk, trwogę, aż instynktownie chciałoby się zasłonić przed tym wspomnieniem.
Jakże tu żyć z czułym sercem na takim świecie.
Bo czasem miałem dość i siebie, jakby nie tyle świat mi tak ciążył, co moje własne istnienie.
Bo jeśli ja panu mówię prawdę, a pan mnie za to w pysk... czyż przez to prawda stanie po pańskiej stronie?
Zrozumiałem, jak umiera człowiek, i przekonałem się, że to nie jest ciężkie. Ani lekkie. Żyje się tylko po prostu coraz mniej, coraz mniej się jest, coraz mniej się myśli i czuje, i wie, bujne soki życia wysychają i zostaje cieniutka nić niepewnej świadomości, coraz uboższa, coraz mniej znacząca. A potem nie stanie się nic, nic nie będzie, będzie nicość. Nicość, obojętność.
Trudno jest być mężczyzną, trudno jest być twardym, jeśli się w życiu nic jeszcze nie zaczęło, a wszystko skończyło.
A jak ja nie chcę żadnej walki, to cóż to – człowiek już nie jestem? Ja chcę żyć właśnie, jak człowiek powinien, spokojnie... Spokój – tego właśnie chcą ludzie. Jeśli w życiu nie ma jakiegoś spokoju, to cóż ono warte?
Największy geniusz potyka się o nogę największego błazna
Siłą drwiącej wewnętrznej ironii niszczył wszelkie zamierzenia. Skoro zaczął wątpić w siebie samego, powoli doszedł do tego, że zwątpił we wszystko. Skoro zaczął cierpieć z przyczyny siebie samego, powoli doszedł do tego, że cierpiał z przyczyny wszystkiego. Czuł, że przytłacza go powszechna ludzka głupota, wszystko burzyło się w nim na widok tłumu.
Nawet jeśli przez całe życie będziemy nieustannie otrzymywać odpowiedzi na pytania i wreszcie rozwiążemy wszystkie problemy, na koniec nie zajdziemy wcale o wiele dalej.