-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać325
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2011-02-08
Isabel Allende to chilijska pisarka, autorka licznych książek z nurtu tzw. realizmu magicznego, z których najbardziej chyba znany jest "Dom duchów", a to za sprawą filmowej adaptacji pod nieco zmienionym tytułem "Dom dusz". Przy okazji - moim zdaniem tytuł filmu jest bardziej adekwatny do treści niż tytuł książki;)
Ekranizację oglądałam już wiele lat temu, zachwyciły mnie kreacje Meryl Streep, Jeremy'ego Ironsa i Glenn Close - tej ostatniej nie darzę jakoś specjalną sympatią, ale w tym filmie była świetna. Obok nich wystąpiła stojąca u progu kariery Winona Ryder oraz, niezbyt jeszcze znany w Hollywood przybysz z Hiszpanii, Antonio Banderas.
"Dom duchów" to historia rodziny Trueba od czasu zakończenia I wojny światowej aż do lat 70-tych ubiegłego wieku.
Esteban Trueba i Clara del Valle to ludzie z dwóch różnych światów. On niezwykle ambitny, twardo stąpający po ziemi, podnosi z ruiny rodzinny majątek i zmienia go we wzorcowe gospodarstwo. Ma wybuchowy charakter i konserwatywne poglądy, w obronie których nie zawaha się poświęcić osób z najbliższego otoczenia. Ona to obdarzona magicznymi zdolnościami marzycielka, nieco oderwana od rzeczywistości, widzi przyszłość, rozmawia z duchami, ale kiedy zachodzi potrzeba potrafi radzić sobie z twardą rzeczywistością.
Wydawać by się mogło, że jakikolwiek związek tej dwójki nie ma żadnych szans, jednak pobierają się, mają trójkę dzieci i ich małżeństwo jest w miarę stabilne.
W życiu Estebana Trueby ogromną rolę odgrywa polityka - sukces ekonomiczny, który udało mu się odnieść, daje mu wysoką pozycję w państwie, czyni go jedną z najważniejszych postaci chilijskiej partii konserwatywnej i otwiera drogę do senatu. Kariera polityczna oddala go od żony i dzieci, które wybierając życiową drogę stają w opozycji do poglądów głoszonych przez ojca, co doprowadza do licznych spięć i konfliktów gmatwających i tak już niełatwe stosunki rodzinne.
Książka Allende równie dobrze mogłaby nosić tytuł "Dom kobiet", bo chociaż Esteban jest kreowany na głównego bohatera to jego los zależny jest od otaczających go kobiet - obłożnie chorej matki, nadopiekuńczej siostry, zgwałconej chłopki z jego majątku, zmarłej narzeczonej, bujającej w obłokach żony, buntowniczej córki czy ukochanej wnuczki. To one są siłą, która kieruje życiem Estebana.
Historia Trueby wpleciona jest w losy państwa, jego historię. Obok bohaterów fikcyjnych znajdzie w niej uważny czytelnik postacie istniejące w rzeczywistości - wielkiego poetę Pablo Nerudę, generała Augusto Pinocheta czy prezydenta Salvatore Allende (bliskiego krewnego pisarki). Esteban i jego bliscy zostaną wciągnięci w tryby historii i będą musieli wybrać po której stronie barykady stanąć.
Książka Isabel Allende to piękna, poetycka wizja świata. To historia o uczuciach, o ludzkich wyborach, o nadziei i wierności własnym przekonaniom. Na kartach powieści mieszają się radość i smutek, rozpacz i nadzieja, gniew i przebaczenie. To obraz Chile na przestrzeni niemal całego XX wieku, ale ta historia mogłaby się zdarzyć właściwie w każdym zakątku Ziemi. Bo tak naprawdę losy Ameryki, Europy czy Azji w ubiegłym wieku mają wiele punktów wspólnych...
Isabel Allende to chilijska pisarka, autorka licznych książek z nurtu tzw. realizmu magicznego, z których najbardziej chyba znany jest "Dom duchów", a to za sprawą filmowej adaptacji pod nieco zmienionym tytułem "Dom dusz". Przy okazji - moim zdaniem tytuł filmu jest bardziej adekwatny do treści niż tytuł książki;)
Ekranizację oglądałam już wiele lat temu,...
2011-09-04
"Dożywocie" kupiłam już jakiś czas temu zachęcona entuzjastycznymi opiniami na różnych blogach oraz portalach czytelniczych. I jak to u mnie najczęściej jest odłożyłam na półkę, bo miałam jakieś pożyczone książki, które trzeba był przeczytać na przedwczoraj a z własnymi nie ma pośpiechu. Ale wreszcie przyszła pora na zaznajomienie się z powieściowym debiutem Marty Kisiel.
Konrad Romańczuk, wschodząca sława polskiej literatury dosyć niespodziewanie dziedziczy dom - położoną na odludziu Lichotkę. W testamencie jest co prawda mowa o jakichś dożywotnikach, jednak nimi się nowy właściciel specjalnie nie przejmuje. Zrywa z dotychczasowym miejskim życiem, z projektem na narzeczoną w osobie niejakiej Majki też zrywa, wynajmuje mieszkanie koledze i rusza do swojego nowego domu. Gdy jest już niemal u celu psuje mu się samochód, więc ostatnie dwa kilometry przebywa na piechotę w nieziemskim upale i wreszcie jego umęczonym oczom ukazuje się Lichotka - willa, raczej z tych pokracznych, ozdobiona dodatkowo gotycką wieżyczką. Przy bramie Konrad spotyka tymczasowego opiekuna obiektu - Szymona Kusego i jest to pierwsza i ostatnia w miarę normalna osoba związana z tym domem. Jak się bowiem okazuje w domu zamieszkuje Anioł Stróż kolejnych właścicieli o wdzięcznym imieniu Licho - uczulony na pierze, przez co wiecznie zasmarkany wielbiciel porządków, Szczęsny - dwustuletnie widmo panicza - samobójcy, romantycznego poety i mistrza robótek ręcznych, Krakers - pradawny potwór z otchłani, który uwielbia kulinarne wyzwania i karmi mieszkańców domu oraz Zmora - kocica, bez jakiegoś widocznego talentu za to z niezwykle ostrymi pazurami. Stan osobowy uzupełniają cztery utopce zasadniczo zamieszkujące w stawie ale nie gardzące też znajdującą się na parterze łazienką.
Wszystkie te postacie to dożywotnicy Konrada, chociaż biorąc pod uwagę fakt, że Romańczuk z natury rzeczy jest istotą śmiertelną zaś tamci nie mają takich ograniczeń to może raczej on jest dożywotnikiem w Lichotce...
Dawno już się tak świetnie nie bawiłam przy czytaniu, a wybuchy śmiechu wstrząsały pogrążonym we śnie domem. Książka ma szybką akcję i sympatycznych bohaterów a napisana jest barwnym językiem. Widać, że autorka świetnie się bawiła tworząc kolejne komplikacje na które napotykają mieszkańcy Lichotki. Odkładając zakończoną lekturę czułam ogromny niedosyt - ja chcę jeszcze więcej przygód Licha, Konrada i Szczęsnego... Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że Marta Kisiel wróci do swoich bohaterów i powstanie kontynuacja "Dożywocia".
Ale zanim to nastąpi serdecznie zachęcam do przeczytania tej książki - mam nadzieję, że po zakończeniu lektury pomyślicie podobnie jak ja - gdzie jesteś Lichotko? Tak chciałabym w tobie zamieszkać...
"Dożywocie" kupiłam już jakiś czas temu zachęcona entuzjastycznymi opiniami na różnych blogach oraz portalach czytelniczych. I jak to u mnie najczęściej jest odłożyłam na półkę, bo miałam jakieś pożyczone książki, które trzeba był przeczytać na przedwczoraj a z własnymi nie ma pośpiechu. Ale wreszcie przyszła pora na zaznajomienie się z powieściowym debiutem Marty Kisiel....
więcej mniej Pokaż mimo to2011-07-03
Co jakiś czas na polskim rynku wydawniczym pojawiają się debiutujący autorzy - jedni lepsi, inni gorsi, rzadko się jednak zdarza aby pierwsza książka stawała się takim hitem jak powieść Macieja Grabskiego pt. "Ksiądz Rafał". Z tego co udało mi się znaleźć na temat autora dowiedziałam się, że jest on rzeczoznawcą w zakresie ochrony zabytków oraz tłumaczem i konsultantem w zakresie mediów, a jego doświadczenia literackie sprowadzały się do autorstwa kilkunastu fachowych artykułów. Tym bardziej cieszy, że zdecydował się na debiut w dziedzinie beletrystyki i należy mieć nadzieję, że zachęcony sukcesem debiutanckiej powieści oraz jej kontynuacji jeszcze nie raz będzie nas bawił i wzruszał na kartach nowych książek.
"-Wojna nie wojna ale zmiany idą. (...)Może nawet i koniec świata. Dzisiaj siódmy dzień siódmego miesiąca siedemdziesiątego siódmego roku. Mówiła babka, że jak cztery kosy się w kalendarzu spotkają to tak się może stać."* Te słowa starego Mroczka miały się stać prorocze dla małej wiejskiej parafii w Gródku. Tego dnia bowiem do wsi przybywa nowy proboszcz - ksiądz Rafał Nowina.
Gródczanie ciągle mający w pamięci poprzedniego proboszcza, surowego księdza Stanisława z niejaką obawą oczekują nowego duszpasterza. Pierwsze dni pobytu Rafała w Gródku pokazują, że Mroczek się nie mylił - nadeszły zmiany. Ksiądz nie zamyka się jak jego poprzednik na plebanii, wychodzi do ludzi, ma poczucie humoru, sam robi zakupy w sklepie, potrafi kosić, ma rękę do zwierząt, mistrzowsko gra na organach i, co go przekreśla w oczach miejscowych dewotek, nie lubi zbyt długich kazań (jego poprzednik potrafił nauczać kilkadziesiąt minut a i nie wahał się spod ołtarza po nazwisku parafian upominać). Nie tylko wieś obserwuje Rafała, również nowy proboszcz poznaje, a my razem z nim, swoich parafian. I tych z najbliższego otoczenia, czyli członków rady parafialnej, i tych którzy maja we wsi największy szacunek oraz tych o których sąsiedzi mówią, że się "stracili". Szczególnie ci ostatni stanowią dla Rafała wyzwanie, wierzy, że jeżeli ktoś się "stracił" (co gwarowo oznacza, że się zgubił) to należy go odnaleźć. Powoli dochodzi do wzajemnego zrozumienia i tak jak od samego początku księdza zaakceptowały zwierzęta tak i ludzie przekonują się do nowego mieszkańca plebanii.
Co przede wszystkim urzeka w powieści Macieja Grabskiego? Wydaje się, że na to pytanie będzie tyle odpowiedzi ilu czytelników. Do mnie osobiście najlepiej chyba trafił świetnie oddany klimat polskiej wioski drugiej połowy lat 70-tych - jako osoba urodzona pod koniec lat 60-tych i stale mieszkająca na wsi trochę sama pamiętam a i sporo wiem z opowiadań rodziców. Autor bardzo prawdziwie wykreował swoich bohaterów. Często miałam wrażenie, że czytam o kimś mi bliskim i dobrze znanym, ot o sąsiadce zza płotu czy pijaczku będącym stałym bywalcem przysklepowej ławeczki. To ludzie z krwi i kości z zaletami i wadami, przyjaźniami i animozjami. I co ważne, nie można ich oceniać po pozorach - nie zawsze przywódczyni tercjarek jest przykładem do naśladowania a i funkcjonariusz SB może okazać się najcenniejszym przyjacielem, bo jak mówi sam ksiądz Rafał "I w piekle dobrze mieć swoka..."**
Książkę przeczytałam, albo raczej pochłonęłam, w przeciągu dwóch wieczorów. Z żalem przewracałam ostatni kartkę i żegnałam Gródek i jego mieszkańców. Ale już planuję powrót do tego prawie"raju na ziemi". Wszak pan Maciej Grabski popełnił kontynuację tej powieści - nie mogę się doczekać na ponowne spotkanie z panem Antonim, Marianową, Bialikiem i Koconiami a przede wszystkim ciekawa jestem co nowego przytrafi się niezwykłemu księdzu Rafałowi - wszak nadchodzą nowe czasy...
Maciej Grabski "Ksiądz Rafał", wyd. Znak 2011, s. 18
Tamże, s. 212
Co jakiś czas na polskim rynku wydawniczym pojawiają się debiutujący autorzy - jedni lepsi, inni gorsi, rzadko się jednak zdarza aby pierwsza książka stawała się takim hitem jak powieść Macieja Grabskiego pt. "Ksiądz Rafał". Z tego co udało mi się znaleźć na temat autora dowiedziałam się, że jest on rzeczoznawcą w zakresie ochrony zabytków oraz tłumaczem i konsultantem w...
więcej mniej Pokaż mimo toKolejny tom historii o Ani. Mój ulubiony. Ania to już nie egzaltowany podlotek ale młoda kobieta, która podejmuje najważniejsze życiowe decyzje i wreszcie odkrywa, że życie bez Gilberta nie ma blasku...
Kolejny tom historii o Ani. Mój ulubiony. Ania to już nie egzaltowany podlotek ale młoda kobieta, która podejmuje najważniejsze życiowe decyzje i wreszcie odkrywa, że życie bez Gilberta nie ma blasku...
Pokaż mimo to2011-04-28
Muszę przyznać, że bardzo trudno jest pisać o książce, którą czytali nieomal wszyscy, a jak już przeczytali to poczuli nieprzepartą chęć aby ją zrecenzować. Jeszcze gdybym miała odmienne zdanie od ogółu recenzentów to byłoby łatwiej. Ale niestety podobnie jak znakomita większość moich poprzedników jestem zachwycona, zauroczona, zakochana i tylko czekam kiedy w moje ręce wpadnie kolejny tom „Cukierni pod Amorem” autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.
Cóż takiego jest w tej książce co przyciąga rzesze czytelników? Co sprawiło, że nie jest to kolejne babskie czytadło? Powodów jest kilka – niebanalny pomysł, przemyślana kompozycja, ciekawi bohaterowie, tajemnica związana z zaginionym pierścieniem to z pewnością magnesy tej książki. Perypetie bohaterów i tych głównych jak również drugoplanowych opisane w gawędziarskim stylu, niemal pozbawione dialogów sprawiają, że czyta się tę powieść jak najpiękniejszą baśń, tracąc poczucie czasu i rzeczywistości. Sama tego doświadczyłam – fakt, że jest godzina 3.40 nad ranem, a ja czytałam prawie całą noc dotarł do mnie dopiero w momencie odkładania zakończonej lektury.
Akcja powieści toczy się w dwóch planach czasowych –w 1995 roku w Gutowie oraz w sąsiednich Zajezierzycach w drugiej połowie XIX wieku. Poznajemy współczesną gutowiankę Igę Hryć, wnuczkę właścicielki tytułowej cukierni, która będąc świadkiem sensacyjnego odkrycia archeologicznego stawia sobie za zadanie rozwikłanie rodzinnej tajemnicy sprzed lat. Jednak historia Igi i i jej poszukiwań stanowią niejako pretekst do przedstawienia wydarzeń, które miały miejsce w Zajezierzycach i Gutowie ponad sto lat wcześniej. Autorka na kartach swojej powieści stworzyła postacie kilku kobiet, które w odmiennych warunkach czasowych, ekonomicznych i społecznych muszą stawić czoła problemom stawianym przez los. Ich życiowe wybory oddziaływują nie tylko na nie same ale również na ich otoczenie – na dzieci, mężów, rodzinę i sąsiadów. Każda ma jakieś plany, marzenia i nadzieje, które w zderzeniu z realiami codziennego życia bardzo rzadko udaję się zrealizować, a nawet gdy już wydaje się że marzenie się spełnia to efekty niewiele mają wspólnego z oczekiwaniami. Wszystkie bohaterki związane są w mniejszym lub większym stopniu z hrabią Tomaszem Zajezierskim. Jego apodyktyczna matka Barbara z Sokołowskich, zobojętniała żona Adrianna z Bysławskich, jej siostry Kinga i Wanda, będąca po trosze czarownicą mamka Zuzanna Blatko i jej naiwna córka Marianna – każda z kobiet z otoczenia młodego Zajezierskiego nosi na sobie piętno tragizmu. Wydawać by się mogło, że samo zetknięcie z Tomaszem przyciąga nieszczęście. Czy tak jest w istocie? Czy nad młodym arystokratą ciąży jakieś fatum, czy może to tylko splot okoliczności, trudne popowstaniowe czasy i wszechobecne konwenanse rządzące życiem mieszkańców Zajezierzyc, Gutowa i okolicznych dworów? Po odpowiedź na te i pewnie jeszcze inne pytania odsyłam do powieści.
Na koniec słów parę o dodatkach do głównego tekstu które znajdziemy w książce – przyznam się, że u mnie, osoby zawodowo zajmującej się historią wywołały uśmiech „od ucha do ucha”. Jest drzewo genealogiczne rodzin Zajezierskich i Cieślaków, jest kalendarium wydarzeń i jest krótki rys historii Gutowa – brakowało mi już tylko mapy dzięki której mogłabym zaplanować wakacyjny wyjazd nad jezioro Nyć. Widać tu przemyślaną koncepcję całej sagi co pozwala z optymizmem czekać na lekturę kolejnych tomów.
Drogi czytelniku - jeżeli jeszcze nie odwiedziłeś najsłodszej kamienicy przy gutowskim rynku zrób to jak najszybciej. Przy gorącej czekoladzie i pysznych jagodziankach spędzisz przyjemnie czas i będziesz mógł zanurzyć się w malowniczą opowieść o czasach, które chociaż już dawno przebrzmiały nadal mają wpływ na życie właścicieli Cukierni pod Amorem.
/recenzja publikowana wcześniej na moim blogu anek7.blogspot.com/
Muszę przyznać, że bardzo trudno jest pisać o książce, którą czytali nieomal wszyscy, a jak już przeczytali to poczuli nieprzepartą chęć aby ją zrecenzować. Jeszcze gdybym miała odmienne zdanie od ogółu recenzentów to byłoby łatwiej. Ale niestety podobnie jak znakomita większość moich poprzedników jestem zachwycona, zauroczona, zakochana i tylko czekam kiedy w moje ręce...
więcej Pokaż mimo to