-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-07-25
2023-08-26
Sztuką jest ukryć sztukę. Owidiusz
Zgodnie z tą dewizą odbyłam arcyciekawą, pasjonującą, miejscami niebezpieczną, miejscami wiejącą grozą, wycieczkę po historycznych miejscach Szczecina i okalających go miejscowości. Poszukiwania Wielkiej Tajemnicy przypominały mi pisanie własnej pracy magisterskiej z historii powszechnej średniowiecza, kiedy od jednej wzmianki w danej książce sięgałam po drugą, od drugiej po kolejną, kolejną i następną. Goniąc za malutkimi partiami potrzebnego mi materiału przetrzebiłam kilka setek woluminów, w tym parę rękopisów, by uzyskać pożądany efekt. W pogoni za skarbem bohaterowie działają identycznie. Odczytują stare inskrypcje, kombinacje cyfr rzymskich, interpretują dzieła malarskie starych mistrzów, studiują stare plany miasta, czepiają się każdej podejrzanej cegły, by odnaleźć słowo, cytat, symbol, które przybliżą ich do prawdy. I tak od listu do planu, obrazu, ołtarza, lochów...
Mamy bardzo dużo autentycznej historii Szczecina i Pomorza Zachodniego tej oficjalnej, od czasów historycznie udokumentowanych jeszcze przez starożytnych rzymskich historyków, i tej mniej znanej, jak choćby dzieje masońskiej loży w mieście, do tego mnóstwo legend i teorii pseudonaukowych. Wiele elementów łączy się ze sobą bardzo luźno, ale daje efekt sensacji, a o to chodzi w tego typu literaturze. Pasjonaci historii i zagadek mogą być zadowoleni z wyczerpującego podejścia do wszystkich etapów tej układanki, bo zakres wiadomości zawartych w powieści jest naprawdę imponujący. Dotyczy to zwłaszcza historii panującego tam rodu Gryfitów, a szczególnie książąt Barnima I i IX, dziejów zamku szczecińskiego czy postaci Sydonii von Brock. Wielbiciele historii sztuki znajdą wiedzę o malarstwie Cranacha czy ołtarzu kościoła w Sownie.
Czytałam tę ogromną książkę długo, bo od niedzieli, ale 800 stron jest naprawdę wymagających. Tarapaty bohaterów mające klasyczne rysy powieści przygodowo-sensacyjnej przeplatane są wywodami naukowymi i pseudonaukowymi, czasem nazbyt długimi, a do tego potrzebna jest koncentracja. Myślę, że autor trochę przedobrzył, bo można, mimo wielkiej fascynacji przeszłością, odczuć znużenie i nieco pogubić się w zasadniczym celu całej intrygi.
O Leszku Hermanie pisze się w recenzjach, że to polski Dan Brown. Tak, zdecydowanie. Owiana mrokiem historia, sporo sensacyjnych i rewolucyjnych interpretacji, kody liczbowe, tajne informacje ukryte w obrazach, pogoń za cennymi artefaktami i dziełami sztuki po zamkach, kościołach i lochach, tajemnice masonerii, przygody rodem z horroru, a do tego kilka trupów na pewno uprawnia do takiego porównania.
Jedno, co wzbudziło moje zastanowienie to nad wyraz imponująca, jak z Wikipedii recytowana wiedza jednego z bohaterów - szczecińskiego architekta Igora Fleminga. Prawdziwy omnibus wiedzy z kilku dziedzin. Tylko pozazdrościć!
Cały cykl ma, jak widzę na LC, jeszcze trzy tomy. Na szczęście nieco krótsze. Za jakiś czas podejmę się kolejnego. Mimo odczuwanego przeze mnie przerostu wiedzy “Sedinum” ma w sobie wszystko, co uwielbiam -przygodę, historię, wielowiekowe tajemnice, treści kryminalne, elementy grozy oraz nietuzinkowe kobiety. Nie mogę tego przegapić.
Sztuką jest ukryć sztukę. Owidiusz
Zgodnie z tą dewizą odbyłam arcyciekawą, pasjonującą, miejscami niebezpieczną, miejscami wiejącą grozą, wycieczkę po historycznych miejscach Szczecina i okalających go miejscowości. Poszukiwania Wielkiej Tajemnicy przypominały mi pisanie własnej pracy magisterskiej z historii powszechnej średniowiecza, kiedy od jednej wzmianki w danej...
Nie wiedziałam dokładnie co oferuje czytelnikom Leszek Herman. Jak widać po moich postach za nowościami nie gonię i po debiuty sięgam z wielkim opóźnieniem. Z braków czasowych głównie, bo przecież nazwisko tego pisarza ze Szczecina przewija mi się raz po raz w recenzjach, a to świadczy niewątpliwie o jego popularności. Bardzo się cieszę, że doczekałam wakacji, bo dopiero one zmobilizowały mnie do lektury jego powieści.
Parę lat temu zaczytywałam się w cyklu z Cottonem Malone. Czytaliście? Dokładnie taki sam gatunkowy miszmasz. Historia z różnych okresów przeplatała się ze współczesnością. Romans, kryminał, thriller w jednym. Tropienie dawnych pamiątek, dzieł sztuki, artefaktów, tajemnic i spisków w różnych częściach świata bardzo mi się spodobało, a przy okazji nieco poszerzyło horyzonty.
“Szachownica” ma znakomitą okładkę obiecując skrajnie różne scenografie i klimaty. To identyczne, jak we wspomnianym cyklu, klasyczne połączenie weryfikowalnej i potwierdzonej źródłowo wiedzy historycznej z całkowitą fikcją literacką. Prawda historyczna i pisarska wyobraźnia, a tę Pan Leszek ma imponującą, stanowi atrakcyjną mieszankę dla czytelników takiego pokroju jak ja. Wielbicieli przeszłości i krwawych kryminałów. Dobra także dla każdego, kto lubi poważną przygodę, połączoną z odkrywaniem wielowiekowych tajemnic, morderstwami i czarnymi charakterami, rozgrywającą się w pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych wnętrzach.
Akcja płynie szybko, nie ma czasu na nudę i nawet przeskoki pomiędzy dwoma setkami lat przestają drażnić po krótkim czasie. Wybaczam takim powieściom, że czasem wiele detali bywa niepotrzebnych, bohaterowie w obliczu niemożliwych do przeżycia przygód mają wręcz nadludzkie szczęście, a finał nie zawsze w pełni satysfakcjonuje, bo, mimo objętości, nie odkryto wszystkich niuansów opowieści. Tu jednak liczy się przygoda, obcowanie z pięknymi wnętrzami pomorskich zamków, przypominanie sobie tajemnic rodu Hohenzollernów i Czartoryskich, a wreszcie klimat pierwszego kolonialnego osadnictwa na wschodnim wybrzeżu USA. Aligatory, wampiry i kradzieże klejnotów to dodatki absolutnie pożądane. Treści kryminalne i rodem z horroru niewątpliwie dodają książce uroku. Do tego hipokryzja, perfidia, pęd do pieniędzy, władzy i zysków - to zawsze towar chwytliwy w literaturze. Oraz piękne, nietuzinkowe kobiety z początków XIX wieku – Eliza i Wiktoria. Ponad miarę inteligentne, sprytne, choć niestety zmuszone do trzymania się sztywnych konwenansów.
Krótko mówiąc - dla mnie bomba. Odtąd biorę w ciemno wszystkie tytuły Pana Hermana.
Nie wiedziałam dokładnie co oferuje czytelnikom Leszek Herman. Jak widać po moich postach za nowościami nie gonię i po debiuty sięgam z wielkim opóźnieniem. Z braków czasowych głównie, bo przecież nazwisko tego pisarza ze Szczecina przewija mi się raz po raz w recenzjach, a to świadczy niewątpliwie o jego popularności. Bardzo się cieszę, że doczekałam wakacji, bo dopiero...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to