-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz1
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński11
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik6
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać18
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Seria "Driven" to jedna z moich ulubionych, a może nawet i ulubiona. Rylee i Colton na długo zapadli w moją pamięć, tak samo jak oryginalny sposób pisania autorki, więc wpadłam wręcz w ekstazę, kiedy dowiedziałam się, że kolejna i chyba niestety ostatnia część serii pojawiła się w Polce.
Poprzednie części serii opowiadały o tym, jak tytułowa para się poznała, zakochała, omijała życiowe, ale błahe przeszkody, czyli krótko mówiąc, opowiadały niezbyt odkrywczą, ale ciekawą fabułę. "Aced" różni się od poprzedniczek diametralnie...
Do tej pory Colton był dla mnie dość płytkim mężczyzną, aczkolwiek interesującym. Tutaj widzimy, jego ogromną przemianę, która nastąpiła zapewne za sprawą Rylee. Okazuje się, że mężczyzna potrafi działać również w sytuacjach kryzysowych, a tych tutaj nie zabraknie. Ktoś z przeszłości postanowi zniszczyć życie zakochanych. Byłoby to może prostsze, gdyby Rylee nie zaszła w tym samym czasie w ciążę, tak upragnioną. Szereg sytuacji sprawia, że ta silna kobieta już po porodzie wpada w poważną depresję, a Colton, który zawsze miał w niej wsparcie musi uporać się nie tylko z demonami przeszłości, ale i teraźniejszości. Ciężkie czasu nastały dla naszej dwójki, bardzo ciężkie.
Książka potwierdza kolejny raz odwieczną regułę, że miłość zwycięży wszystko. Wracając do miłości. Jedna scena szczególnie utkwiła mi w pamięci i zauroczyła mnie na całego. Pewnego dnia Rylee narzeka, że przez ciążowy brzuch nie może sobie pomalować paznokci, a dodatkowo pojedzie do porodu nieogolona, bo nie może dosięgnąć okolic bikini. I co robi Colton? Bierze czerwony lakier do paznokci i maszynkę do golenia, a zaraz potem zabiera się za malowanie, a następnie golenie. O ile golenie idzie mu jak z płatka, to malowanie już tak proste nie jest, ale nie to w tym momencie się liczy - liczy się fakt, że mężczyzna słucha swojej kobiety i chce aby czuła się dobrze. Bardzo wzruszyła mnie ta scena. Wzruszyła i rozśmieszyła :)
Driven, Fueled, Crashed, Raced. Rylee i Colton żyją długo i szczęśliwie... Stop. Życie to nie bajka. Zawsze przynosi jakieś niespodzianki. Minęło sześć lat. Pora na zmianę w odwiecznym cyklu życia. Kruche szczęście może roztrzaskać się na zawsze. Przez jedno wydarzenie. Odkryj najbardziej mroczne zakątki duszy Rylee i Coltona. Wkrocz w świat, w którym będziesz śmiać się i płakać razem z nimi, w którym doświadczysz rozpaczy i odrzucenia, ale też poznasz siłę prawdziwej miłości. Takiej, która potrafi przetrwać wszystkie klęski i niepowodzenia. I wyjść z nich zwycięsko. Wiem jedno: nie mogę go opuścić. Wiem jedno: nie mogę jej stracić. Ale jak odzyskać kontrolę nad własnym życiem?
Ósma część serii Driven pokazała mi kolejny raz jak pięknie i oryginalnie pisze K. Bromberg, Ma niesamowicie ciekawy sposób opisywania uczuć. Seria Driven, to jedna z lepszych erotycznych serii jakie czytałam. Nie jest powierzchowna, nie mówi tylko o seksie i znalazłam w niej mnóstwo uczuć, takich prawdziwych, moich, jakbym czytała o cząstce siebie, o tym, co i mnie trapi. K. Bromberg napisała powieść cudownym i wciągającym stylem, nie wulgarnym, ale na tyle dobitnym, żeby seria mogła stać się erotykiem. Z niczym tutaj nie przesadziła. Jest seks, czasem subtelny, a chwilami ostry, są i uczucia. Dodatkowo bohaterzy dojrzeli, więc i fabuła stała się bardziej dojrzała. Nie zabrakło też świetnych dialogów i ciętych ripost. Nadal "wyściguję Cię" wywoływało uśmiech na mojej twarzy, by za moment wzruszać się specjalnymi majtkami Rylee ( w szachownicę), które ubiera na każdy wyścig Coltona.
W "Aced" prym wiedzie Colton i to z jego punktu widzenia opisane jest większość rozdziałów. Oczywiście jest też kilka widzianych oczami Rylee. Ciekawie było czytać historię widzianą oczami tego tajemniczego mężczyzny i móc poznać go z innej strony. Kolejny raz Colton sprawił, że moje serce zabiło mocniej. Jak widać nieważne jaki Colton - młody, dziki i tajemniczy, czy Colton dojrzały, mądry i rodzinny - jednakowo można się w nim zakochać i przepaść w jego oczach. Ach, mieć takiego Donovana przy sobie na żywo - marzenie....
Seria "Driven" to jedna z moich ulubionych, a może nawet i ulubiona. Rylee i Colton na długo zapadli w moją pamięć, tak samo jak oryginalny sposób pisania autorki, więc wpadłam wręcz w ekstazę, kiedy dowiedziałam się, że kolejna i chyba niestety ostatnia część serii pojawiła się w Polce.
Poprzednie części serii opowiadały o tym, jak tytułowa para się poznała, zakochała,...
"Alchemia duchowego rozwoju. Inteligencja duchowa dla zaawansowanych" to jedna z trudniejszych książek, jakie przyszło mi przeczytać w ostatnim czasie. Trudniejszych, ale dających sporo do myślenia, jak również wiele wyjaśniających.
"Myślenie o tym, że może istnieć meta system - coś co łączyło by w sobie wszystkie duchowe ścieżki, modele człowieczego rozwoju, mistykę wschodu i zachodu, filozofię wszystkich stron świata - z pozoru wydaje się absurdalne. Jednak poczucie absurdu mija, kiedy zaczynamy poznawać arkana alchemii. Kiedy widzimy alchemię i jej dokonania z tej samej perspektywy, którą odkrył Carl Gustav Jung: modelu opisującego przemianę, która miała się dokonać we wnętrzu alchemika. Bo właśnie tym jest prastara alchemia: metamodelem duchowego rozwoju, z którego czerpały później właściwie wszystkie religie współczesnego świata.Według zarówno alchemików, jak i wielu starożytnych mędrców, naszym duchowym rozwojem rządzą trzy kluczowe procesy: czernienie (nigredo) - stan zastany, to co nas blokuje, utrudnia życie i sprawia, że nie możemy być w pełni szczęśliwi; wybielenie (albedo) - proces czyszczenia, pozbywania się blokad oparty na dwóch filarach: medytacji (meditatio) i pracy z własną wyobraźnią (imaginatio) i w końcu czerwienienie (rubedo), gdzie ciężki pierwiastek o niskiej wartości staje się złotem - bezcennym kruszcem duchowego rozkwitu.Niniejsza książka jest efektem z górą dwudziestu pięciu lat poszukiwań, w czasie których autor śledząc dokonania wielu religii, systemów filozoficznych i modeli duchowych starał się znaleźć odpowiedź na dwa zaledwie pytania: czy istnieje ponadreligijny model duchowego rozwoju człowieka, który w jasny i logiczny sposób opisywałby możliwości eksploracji naszej duchowości, a jeśli tak, to co należy zrobić, jakie narzędzia zastosować, by ten model wprowadzić w nasze życie, by móc duchowo wzrastać. Książka „Alchemia duchowego rozwoju” zawiera odpowiedzi na powyższe pytania.Jarosław Gibas - socjolog, dawniej dziennikarz i publicysta, obecnie nauczyciel. Autor kilku książek z obszaru inteligencji duchowej i emocjonalnej, mindfulness oraz psychologii transpersonalnej. Prywatnie entuzjasta dużych motocykli. Mieszka z żoną w Katowicach."
Zawsze daleka byłam od sięgania po poradniki. W życiu kierowałam się zasadą "prób i błędów", ale nadeszły takie chwile, kiedy to ktoś inny musiał znaleźć kilka rozwiązań za mnie. To o czym jest ten poradnik, świetnie pokazuje nam wyżej zamieszczony opis. Ja sama inaczej bym tego nie ujęła. Książka to seria przemyśleń autora, popartych wieloma badaniami i spostrzeżeniami o tym, co robić by nasz duchowy rozwój mógł kwitnąć. Autor prowadzi nas przez trzy etapy, począwszy od tego, co nas blokuje wewnętrznie i nie pozwala iść na przód, przez powolne oczyszczanie się i pozbywanie się tychże blokad, a skończywszy na pełnym odblokowaniu, które daje nam wyzwolenie duchowe. Pokazuje nam też co zrobić, by przejść z powodzeniem przez te trzy etapy.
Przyznam się szczerze, że przeczytanie całości zajęło mi ładnych kilka godzin, mimo, że książka do najgrubszych nie należy. Jest jednak napisana trudnym językiem, z którym zwykły śmiertelnik taki, jak ja nie radzi sobie do końca. Dlatego też bywało i tak, że musiałam sięgać w czeluście wikipedii, żeby zrozumieć niektóre słowa, jednak kiedy już je zrozumiałam, wyłonił mi się obraz czegoś, co dało mi całkiem nowe spojrzenie na świat i na siebie samą. Tak, jak musiałam zrozumieć "Alchemię...", tak musiałam zrozumieć i siebie samą. Jedno i drugie jest dość trudne :).
Polecam książkę osobom szukającym odpowiedzi na pytania dotyczące własnego ja inie obawiające się trudnego, literackiego języka.
"Alchemia duchowego rozwoju. Inteligencja duchowa dla zaawansowanych" to jedna z trudniejszych książek, jakie przyszło mi przeczytać w ostatnim czasie. Trudniejszych, ale dających sporo do myślenia, jak również wiele wyjaśniających.
"Myślenie o tym, że może istnieć meta system - coś co łączyło by w sobie wszystkie duchowe ścieżki, modele człowieczego rozwoju, mistykę...
2016-06-01
ARTUR CZARODZIEJ" to książka w twardej oprawie z kilkoma opowiadaniami w środku. Wszystkie dotyczą przygód małego chłopca, który pewnego dnia, kiedy zostaje pierwszy raz sam w domu, znajduje na strychu magiczną księgę z... zaklęciami. Mamy sześć rozdziałów i sześć razy chłopiec zamienia się w inne zwierzątko. Tak, tak, w zwierzątko, bo zaklęcia pozwalają właśnie na taką zamianę. Artur będzie więc myszką, żabką, ptakiem, kretem, królikiem i liskiem. W efekcie pierwszego zaklęcia, kiedy to staje się małą myszką, chłopiec poznaje Myszorka, który zostaje jego najlepszym przyjacielem i kompanem podczas wspólnych "zaklęciowych" przygód. Na początku każdego rozdziału, rozpoczynającego kolejną przygodę Artura, znajdziemy zagadkę, dotyczącą tego, w co dziś zamieni się chłopiec, a na końcu sprawdzian z uważnego czytania. świetna sprawa, bo dziecko podchodzi do tego ambicjonalnie i uważnie słucha, żeby prawidłowo odpowiedzieć na pytania. Ile jest potem radości :). Największą uwagę jednak przyciągają ilustracje, kolorowe, wesołe, działająca na wyobraźnię i dopracowane w każdym szczególe. Przyznam się, że kolejne opowieści wciągały mnie równie mocno jak synka.
Więcej na: http://czasemtakjestczasemtakjest.blogspot.com/
ARTUR CZARODZIEJ" to książka w twardej oprawie z kilkoma opowiadaniami w środku. Wszystkie dotyczą przygód małego chłopca, który pewnego dnia, kiedy zostaje pierwszy raz sam w domu, znajduje na strychu magiczną księgę z... zaklęciami. Mamy sześć rozdziałów i sześć razy chłopiec zamienia się w inne zwierzątko. Tak, tak, w zwierzątko, bo zaklęcia pozwalają właśnie na taką...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-26
Nie wiem jak Mia Sheridan to robi, ale jej książki pochłaniam całą sobą, albo one pochłaniają mnie;). Czytam, czytam i oderwać się nie mogę. Jej książki powinny mieć napis "Uwaga - czytanie tej książki grozi nieprzespaną nocą". Niewiele jest publikacji, które wciągają mnie bez reszty, na tyle, że ja śpioch zarywam noce. Tym razem było dokładnie tak samo, jak w przypadku "STINGER. ŻĄDŁO NAMIĘTNOŚCI". Mia napisała piękną rzecz o pięknej i czystej miłości, chwilami naiwnej, ale zdolnej do wszystkiego w jej imię. Uraczyła nas wulkanem emocji. Pokazała jak wielką moc ma miłość i zrobiła to w sposób magiczny.
Kunszt pisarski autorki jest niesamowicie wyważony. Opisy nie są za długie i nudne, dialogi świetne, wszystko pięknie się równoważy. I ten język, piękny i niesamowicie poprawny, ale nie przesadny. Czytając, odnosiłam wrażenie, że pisanie przychodzi autorce niesamowicie prosto, jakby pstryknąć palcami i jest. Ona czuje to, co pisze i jest tym, co pisze. Czasem tylko wyrywa mnie z transu słownictwem nieco z innej epoki jak"gwałtowna chuć" ;).
Calder to powieść opowiadająca o prawdziwej miłości, pełnej poświęceń i bólu, gdzie bohaterowie walczą o siebie i o lepsze, godne życie...wspólne życie, co w przypadku sekty i ich członków jest rzeczą praktycznie nierealną... Autorka oprócz miłości pokazuje nam też sektę od środka. Rozprawia się z fałszywością założycieli takich ugrupowań, z "praniem mózgu", z wykorzystywaniem itp. Ta opowieść jest magią, magią, która nigdy nie pozwoli nam zapomnieć tej historii...
Nie wiem jak Mia Sheridan to robi, ale jej książki pochłaniam całą sobą, albo one pochłaniają mnie;). Czytam, czytam i oderwać się nie mogę. Jej książki powinny mieć napis "Uwaga - czytanie tej książki grozi nieprzespaną nocą". Niewiele jest publikacji, które wciągają mnie bez reszty, na tyle, że ja śpioch zarywam noce. Tym razem było dokładnie tak samo, jak w przypadku...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie mogę sie otrząsnąć, nie mogę przestać myśleć, nie mogę zapomnieć tego, co napisała Augusta Docher w swej najnowszej powieści pt. "Cała ja". Przeczytałam wszystkie powieści autorki, wiele zrobiło na mnie wrażenie, jednak ta... wciągnęła bezgranicznie.
Książka łączy w sobie dwie historie dwóch dziewczyn, w pisanych na przemian rozdziałach. Tutaj teraźniejszość ukazuje się nam na jednej płaszczyźnie z przeszłością, która, hmmm... jakby to powiedzieć... również dzieje się tu i teraz. Wiem, trudno to zrozumieć, jednak po przeczytaniu powieści wszystko się wyjaśni.
Milena to nastolatka, córka bardzo bogatych rodziców, która obecnie jest w maturalnej klasie. Poznajemy ją w ciężkim okresie życia, który zapoczątkował kolejne kłody rzucane pod jej nogi. Chłopak, z którym wiązała plany na przyszłość okazuje się być gejem, a mężczyzna, przyjaciel rodziny, w którym zakochuje się z wzajemnością i zachodzi z nim w ciążę, jest zupełnie kimś innym niż wszyscy uważali. Jedna zdrada w przeszłości, jedna tajemnica i życie nastolatki staje się niczym z najgorszego koszmaru. Czy Milena będzi w stanie żyć jeszcze normalnie i normalnie kochać? Czy potrafi wybaczyć?
Paula, to dziewczyna poraniona psychicznie, która za wszelką cenę chce ukryć swą prawdziwą tożsamość. Zaszywa się w pięknym domu, w małej miejscowości, gdzie systematycznie dzień po dniu staje na nogi i znajduje pracę. Początki jej kariery jako sprzątaczki zaczynają się niefortunnie, jednak z czasem... kiedy poznaje przystojnego syna właścicieli domu, w którym sprząta, zaczynają puszczać wszelkie tamy. Wiele się wydarzy, będa łzy, niepewność, seks i gorące uczucie, ale przede wszystkim przyjdzie najważniejsze - przebaczenie i zapomnienie. Co łączy te dwie dziewczyny? Młodą poranioną Milenę i samotną, tajemniczą Paulę? Czy to możliwe, że przeszłość staje się teraźniejszoścą?
Dwa życia dwóch młodych kobiet, które przeplatają się pozornie bez żadnego związku. Można by pomyśleć, że to tylko luźne historie, tak sobie, dla ciekawszej fabuły, a jednak... nic nie dzieje się bez przyczyny, a dwie osoby mogą stać sie jedną.
"Dlaczego ja" to piękna książka, napisana niesamowicie wciągająco, a tajemnica, wisząca w powietrzu prawie do samego końca trzyma w napięciu niczym najlepszy kryminał. Powiem szczerze, że długo nie mogłam zrozumieć co łączy obie bohaterki. Autorka żadnym słowem nie zdradziła się w fabule z zakończenia, które dosłownie wbiło mnie w fotel. W sumie to nawet nie zakończenie, aczkolwiek ono również jest niesztampowe. Bardziej zaskoczyła mnie tajemnica, która stała się przyczyną ogromu cierpienia naszej bohaterki. Fabuła toczy się pozornie leniwie jeżeli patrzymy na wydarzenia, ale zerkając z poziomu myśli i uczyć, to jest to istna burza z piorunami. Pisarka swoim charakterystycznym, swojskim językiem literackim po mistrzowsku ujęła psychologiczne aspekty wydarzeń, a równocześnie osłodziła je wątkiem romatycznym i nawet kilkoma scenami seksu, opisanego subtelnie, ale tak, by wyobraźnie działała na najwyższych obrotach.
Augusta Docher pisze w specyficzny sposób, tak swojsko, prosto i po ludzku. Dlatego też rozpoznałabym jej powieść nawet nie znając autora. Początkowo nieco mnie to drażniło, by z każdą kolejna powieścią polubić jej styl coraz bardziej. Z czasem uświadomiłam sobie, że właśnie dzięki tej swojskości, książki Augusty są takie prawdziwe i nasze. I fabuła bardzo często dzieje się w miejscach, które znam od dziecka - Bielsko - Biała, Czechowce - Dziedzice, to miasta, w których bywam bardzo często, a po lekturze kolejnej powieści odkrywam te miasta na nowo, porównując opisy literackie z realnym wyglądem ukazanych miejsc.
Wraz z przeczytaniem "Dlaczego ja" Augusty Docher utwierdzam się w przekonaniu, że potrafi napisać wszystko, a dodatkowo jest uważnym obserwatorem życia ludzkiego, tego prawdziwego, z prawdziwymi, realnymi problemami i troskami. Swoje obserwacje potrafi genialnie przelać na papier, składając je w życiowe i mądre, jak również ciekawe opowieści. Polecam!
Nie mogę sie otrząsnąć, nie mogę przestać myśleć, nie mogę zapomnieć tego, co napisała Augusta Docher w swej najnowszej powieści pt. "Cała ja". Przeczytałam wszystkie powieści autorki, wiele zrobiło na mnie wrażenie, jednak ta... wciągnęła bezgranicznie.
Książka łączy w sobie dwie historie dwóch dziewczyn, w pisanych na przemian rozdziałach. Tutaj teraźniejszość ukazuje...
On - Jamie, to tak zwany "zły chłopak". Zły, bo w swoim życiu dokonał kilku złych wyborów. Jednak kierowane one były zawsze miłością. Najpierw do siostry, którą ich matka urodziła i zostawiła na pastwę swojego alfonsa, potem do matki, która nie była tego warta. Jako nastolatek został osądzony za zabójstwo, wspomnianego wcześniej alfonsa i umieszczony na kilka lat w poprawczaku. W wieku 21 lat wychodzi na wolność z postanowieniem, że zacznie od nowa, jednak los kolejny raz drwi z niego. Mimo ogromnego uczucia jaką obdarzył Ellie, dziewczynę poznaną kilka dni po odzyskaniu wolności, znów schodzi na złą drogę i znów za to odpokutuje... Czy miłość wytrzyma próbę czasu? Czy Ellie będzie czekała, mimo, że Jamie dla jej dobra z nią zerwał?
Ellie - to dziewczyna z dobrego domu. Kiedy poznaje Jamiego, jest po rozstaniu z chłopakiem, z którym tworzyła kilkuletni związek. Początkowo dziewczyna nie chce zobowiązań, jednak dobro, upór i urok Jamiego powoduje, że serce i rozum nie idą w parze. Niestety, Jamie znika, w dniu kiedy mają wyjechać w półroczną podróż. Czy Ellie zrozumie? Czy jej uczucie przetrwa próbę czasu?
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam tak cudownej książki. Niby fabuła nie jest zbyt odkrywcza, jednak sposób jej przekazania przez autorkę powoduje, że nie można się od lektury oderwać. Całość jest opisana prosto, ale zarazem tak ciekawie, że czytelnik jest tam w środku, w książce. Jest częścią Ellie, by zaraz potem stać się duszą Jamiego. Autorka idealnie wyważyła dialogi i opisy, przekazując je nam w niezwykle działający na wyobraźnię sposób. Niewielu autorów ma taki dar. Ta książka staje się po prostu realna, jakby wszystko toczyło się obok. Miłość, ból, tęsknota i obawa, ale również radość, to wszystko jest wręcz namacalne. Dodatkowo mamy okazję poznać historię z punktu widzenia Ellie i z punktu widzenia Jamiego, bo rozdziały pisane są na przemian.
Powieść jest pełna ciepła i mądrości. Pokazuje nam jak wielka jest siła miłości i jakie ponosi się konsekwencje złych wyborów, nawet jeżeli są one dokonywane w dobrej wierze. Pokazuje nam też, że nie zawsze to, co wydaje się złe, takie właśnie jest... Nie wiem czy to możliwe, ale już patrząc na okładkę i tytuł, czułam, że nie będę mogła się od niej oderwać i przeczucia mnie nie myliły. Mimo prostej i mało oryginalnej treści, czyta się z zapartym tchem, a to, co się dzieje, daje do myślenia, a zarazem pozwala oderwać się na kilka godzin od szarej rzeczywistości. Całość ubarwiają liczne sceny seksu, opisane w sposób subtelny i przyjemny w odbiorze.
Jedyną wadą powieści jest dla mnie to, że to pierwszy tom, a drugiego jeszcze nie można nabyć. Ciężki to dla mnie czas oczekiwania, ale z całą pewnością warty tego, bo Jamie i Ellie są tego warci. Jak dla mnie książka rewelacyjna dla kobiet lubiących romantyczne historie, czyli takich, jak ja.
On - Jamie, to tak zwany "zły chłopak". Zły, bo w swoim życiu dokonał kilku złych wyborów. Jednak kierowane one były zawsze miłością. Najpierw do siostry, którą ich matka urodziła i zostawiła na pastwę swojego alfonsa, potem do matki, która nie była tego warta. Jako nastolatek został osądzony za zabójstwo, wspomnianego wcześniej alfonsa i umieszczony na kilka lat w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Każda wojna prowadzi do cierpienia, łez i bólu. Każda wojna jest zła. Cierpią dorośli i dzieci. Wojna w swym okrucieństwie nie ma podziału na wiek, płeć czy rasę...
Dziś przenosimy się do Syrii, do naszych czasów. Jest wojna domowa. Na ulicach leżą ciała, jest krew i strach, to wszystko jest, ale nie ma domów, albo są, by za moment zniknąć. Wyobrażacie sobie jak to jest, kiedy wracacie ze szkoły czy pracy do domu, a jego już nie ma? Ja sobie wyobrazić nie mogę. Nastoletni Adam jednak nie musiał sobie wyobrażać - on tego doświadczył. Chłopak z artystyczną duszą, którego malowanie jest życiem musi patrzeć na ogrom tragedii i zapamiętać to wszystko, bo malować nie może... Jego miasto Aleppo staje się gruzowiskiem i Adam mimo, że nie chce, musi go opuścić wraz ze swoją rodziną i żyć nadzieją, że kiedyś dane mu będzie narysować to, co zobaczył.
Historia rodziny, która stara się przetrwać we współczesnej Syrii ogarniętej wojną domową, opowiedziana oczami czternastoletniego Adama, chłopca o niezwykłym umyśle, który przejawia symptomy zespołu Aspergera i synestezji. Pozwala mu to na przekazanie szczerej i bezpośredniej relacji z tego, jak otaczający go świat rozpada się na jego oczach.
Adam w przeważającej części powieści jest narratorem, co daje czytelnikowi mocny obraz kontrastu wojny i artystycznej duszy. On jest jeszcze dzieckiem, chce otaczać się pięknem, niestety życie stawia go w konfrontacji z czymś, czego dziecięcy umysł pojąć nie może. To jak przenieść się z kwitnącej łąki w sam środek trzęsienia ziemi. Drżące mury, krew, huk i krzyk. Krótkie zdania, jak krótka jest śmierć od kuli i proste zdania, niestety wojna nie jest prosta. W wojnie nie ma wygranych - są tylko przegrani.
Autorka napisała powieść trudną, bo temat wojny do łatwych i przyjemnych nie należy. Powiem szczerze, że bałam się jej, bo widząc wokół siebie ogrom cierpienia nie chciałam go jeszcze więcej, bo nie wiem ile można go znieść. Jednak nie żałuję, bo takie obrazy trzeba przekazywać ludziom, ku przestrodze i ku pokorze. Opisy krwawych ulic, barw widzianych oczami małego malarza, uczuć sprawiły, że ta historia stała się żywa w mojej wyobraźni, wręcz namacalna. Sprawiła też, że mimo mojego szacunku do życia i do innych ludzi, nabrałam go jeszcze więcej. Chylę czoła przed zdolnościami literackimi autorki, bo żeby wciągnąć czytelnika w tak okrutny literacki świat, potrzeba wielkiego kunsztu. Udało się.
Podsumowując - polecam powieść szerokiemu gronu czytelników. Przeczytaj, oceń, zapłacz i... doceń to, co masz w życiu.
Każda wojna prowadzi do cierpienia, łez i bólu. Każda wojna jest zła. Cierpią dorośli i dzieci. Wojna w swym okrucieństwie nie ma podziału na wiek, płeć czy rasę...
Dziś przenosimy się do Syrii, do naszych czasów. Jest wojna domowa. Na ulicach leżą ciała, jest krew i strach, to wszystko jest, ale nie ma domów, albo są, by za moment zniknąć. Wyobrażacie sobie jak to jest,...
2016-05-26
Świnka Malinka i słoń Leon znów są wśród nas, z nowymi przygodami i z nową dawką humoru. Bawiliśmy się już z nimi w "Złamałem trąbę" i "Mieszkamy w książce", a dziś zapraszamy na "Czy polubisz moją breję?". Jeżeli powiem Wam dodatkowo, że autorem serii jest amerykański pisarz, który współpracował również przy tworzeniu Ulicy Sezamkowej, to już wiecie, że to nie byle jaka książka.
Jak powiedzieć dziecku co to jest przyjaźń? Jak wytłumaczyć to tak, żeby nasza pociecha zrozumiała? Ja Wam powiem - trzeba przeczytać historię Malinki i Leona.
Pewnego dnia Malinka przynosi na spotkanie z Leonem podejrzanie pachnące coś. Nie dość, że pachnie podejrzanie, to na dodatek pędzą za tym czymś gromady much. Okazuje się, że podejrzane coś, to część "świnkowej kultury" czyli sławna breja. Jak się domyślacie, breja to mieszanina bardzo różnych, niezrozumiałych dla ludzi składników, między innymi starych skarpet, żeby zapach był odpowiedni. Oczywiście rezolutna świnka chce się bardzo podzielić tym "smakołykiem" ze swoim przyjacielem, który jest nastawiony do poczęstunku dość sceptycznie, jedna próbuje i... nabiera wszystkich kolorów tęczy, głównie zielonego. Za to Malinka jest bardzo szczęśliwa i z zaciekawieniem pyta słonika o wrażenia. Leon szczerze odpowiada, że mu nie smakowało, ale jest szczęśliwy, że spróbował bo... bardzo lubi Malinkę... To się nazywa przyjaźń! Mało słów, dużo treści - tak w wielkim skrócie można opisać książkę, bo przecież nie trzeba ogromnego słowotoku, by przekazać najważniejsze wartości, a w przypadku mniejszych dzieci jest to tym bardziej wskazane, bo one zwyczajnie nudzą się, kiedy zasypujemy je ogromem słów. Tutaj jest krótko, zwięźle i na temat, a do tego z wielkim poczuciem humoru i wielką inteligencją. Trzeba przyznać, że bawiłam się przy lekturze równie dobrze jak moje dziecko.
Sama książeczka zamknięta jest w twardą okładkę, a w niej znajdujemy białe, bardzo czytelne strony. Teks jest na tyle duży, że dzieci wchodzące dopiero w świat czytelniczy również poradzą sobie bez trudu. Nie znajdziecie tu przesady, a jedynie umiejętne połączenia zabawy i nauki, ujęte w nieszablonowy sposób. Dla mnie i dla mojego dziecka owa książka okazała się strzałem w dziesiątkę, tak samo, jak pozostałe publikacje Wydawnictwa Babaryba. Polecam!
Świnka Malinka i słoń Leon znów są wśród nas, z nowymi przygodami i z nową dawką humoru. Bawiliśmy się już z nimi w "Złamałem trąbę" i "Mieszkamy w książce", a dziś zapraszamy na "Czy polubisz moją breję?". Jeżeli powiem Wam dodatkowo, że autorem serii jest amerykański pisarz, który współpracował również przy tworzeniu Ulicy Sezamkowej, to już wiecie, że to nie byle jaka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Kilka lat żyła na ulicy. Przyłapana na kradzieży, wykorzystuje podobieństwo do zaginionej Rebeki Winter i kradnie jej tożsamość. Świetnie odnajduje się w roli kochającej córki i siostry. Śpi w łóżku Rebeki, nosi jej ubrania, żyje cudzym życiem. Jednak przy okazji odkrywa coraz więcej ponurych sekretów na pozór idealnej rodziny. Zbyt późno zrozumie, że nie tylko ona jest pozbawioną skrupułów oszustką, a zniknięcie Rebeki ma drugie dno, którego lepiej było nie poznawać."
Bezdomna kobieta/dziewczyna - to ona jest tutaj główną bohaterką. Nie znamy jej imienia, ale wiemy, że wykorzystuje ona swoje ogromne podobieństwo do zaginionej Rebeki i wciela się w jej rolę. Nagle odnajduje się niby przypadkiem i staje się na powrót częścią rodziny Rebeki. Ma mamę, tatę, braci, przyjaciół i podejrzliwego policjanta. Bez skrupułów korzysta z pokoju Rebeki, jej ubrań i jej życia. Początkowa euforia z "wygranej na loterii" powoli jednak znika na rzecz niepokoju i strachu, bo to, co wydaje się być gwiazdką z nieba, staje się jej koszmarem...
Oj, powiem Wam, że długo nie mogłam się otrząsnąć po przeczytaniu powieści. To ciągłe napięcie, od początku do końca czytania, a do tego jeszcze ciarki na plecach. To była bardzo emocjonalna noc... a atmosfera tajemnicy i kłamstwa okazała się tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Jednak dla mnie największym wyzwaniem okazała się zagadka - co wydarzyło się w życiu Rebeki, że zniknęła? I za żadne skarby nie spodziewałabym się takiego zakończenia. Ono dosłownie wbiło mnie w fotel.
Powieść czyta się bardzo szybko. Jest interesująca i wciągająca, więc nie może być inaczej. To debiut autorki, ale gdybym o tym nie wiedziała, to jej styl pisarski, lekki i profesjonalny bardzo by mnie zmylił. Autorka pisze jak "rasowa" pisarka. Z niczym nie przesadza, równoważy dialogi i opisy, nie pozwala się nudzić, a na końcu zaskakuje. Fabuła dzieli się tutaj na przeszłość i teraźniejszość, ukazywaną naprzemiennie w rozdziałach. Lubię takie zabiegi. Dzięki temu powoli poznajemy historię Rebeki i równocześnie życie bezdomnej kobiety. Bohaterki opisane zostały bardzo wyraziście, dlatego też my czytelnicy możemy wyrobić sobie o nich zdanie i może polubić? Albo znienawidzić?
Sam pomysł na fabułę również okazał się bardzo dobry, bo nie znajdziemy tu mało odkrywczych sytuacji, a całość należy do wyjątkowo oryginalnych historii, co nie jest proste w czasach kiedy wszystko już było. Zaskoczyły mnie również elementy psychologiczne, pokazujące zawiłość ludzkich charakterów i niezrozumiałych decyzji, które mogą prowadzić nawet do samobójstwa. Co prawda wydarzenia opisane w książce raczej nie mogłyby mieć miejsca w realnym świecie, albo inaczej, samo zniknięcie, morderstwo czy samobójstwo owszem, ale niezdarność policji i tak łatwe "przechwycenie" czyjegoś życia jest nierealne. Jakby jednak nie było, nigdzie nie pisze "że historia wydarzyła się na prawdę".
Podsumowując - rewelacyjna książka. I mówię to ja zwolenniczka romansów i erotyków. Czas spędzony z tą lekturą na pewno nie będzie dla Was czasem straconym.
"Kilka lat żyła na ulicy. Przyłapana na kradzieży, wykorzystuje podobieństwo do zaginionej Rebeki Winter i kradnie jej tożsamość. Świetnie odnajduje się w roli kochającej córki i siostry. Śpi w łóżku Rebeki, nosi jej ubrania, żyje cudzym życiem. Jednak przy okazji odkrywa coraz więcej ponurych sekretów na pozór idealnej rodziny. Zbyt późno zrozumie, że nie tylko ona jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kilka dni temu zachwycałam się tutaj pierwszą częścią powieści K. Bromberg o wdzięcznym tytule "Driven. Namiętność silniejsza niż ból". Dziś nadeszła kolej na recenzję drugiej części powieści. Czy tą książką również się zachwyciłam? A może rozczarowała mnie dalsza część przygód bohaterów?
"Podsycani pożądaniem, zderzeni z miłością.
To jeszcze nie koniec…
Spełnienie przyszło wraz z niezwykłą namiętnością, która wywróciła twoje życie do góry nogami. Pożądanie jest tak palące, że zabiera ci sen. Ciało mężczyzny, o jakim marzą tysiące kobiet… Nie chcesz niczego więcej. Jesteś jednak na tyle mądra, by wiedzieć, że ten związek nie tylko buduje, ale również rujnuje…
Mimo to idziesz dalej. Okazuje się, że tam, gdzie powinna być tylko żądza, pojawia się uczucie. Miłość, o którą chcesz walczyć. Wbrew jego mrocznej duszy. Choć wiesz, że tak naprawdę wcale do siebie nie pasujecie.
Colton sprawia, że brakuje mi tchu, a moje serce zamiera. Jednocześnie, w przedziwny sposób, przywraca mi pełnię życia. Jak jednak kochać mężczyznę, który zamyka przede mną swoje wnętrze? Który nieustannie mnie odtrąca, abym nie zobaczyła jego brzemiennych w skutki sekretów z przeszłości? Oddałam mu swoje serce, ale nie mogę w nieskończoność czekać i przebaczać."
Drugi tom pt. "Fueled. Napędzani pożądaniem" to, jak nietrudno się domyślić, dalsza część miłosnej i erotycznej historii bohaterów, Rylee i Coltona. Po wbijającym mnie w fotel zakończeniu pierwszej części, od razu sięgnęłam po drugą, która okazała się powieścią jeszcze bardziej emocjonalną. Mamy tu walkę o miłość, obietnice, niepewność, rozstania, powroty, niesamowity seks i... przeszłość,która wisi nad Coltonem jak chmura gradowa.
Jak wspominałam, zakończenie pierwszego tomu było zaskakujące, ale początek drugiej części okazał się totalnym szokiem. Mamy tu więcej stron, dzięki czemu jest też więcej... wszystkiego. Akcja jest szybka i nieprzewidywalna, dialogi na wysokim poziomie, do tego miejscami bardzo zabawne, a i opisy niczego sobie. Autorka idealnie wszystko wypośrodkowała, tak, żebyśmy nie mieli czasu na nudę, a jedynie z niecierpliwością oczekiwali dalszej fabuły. Mamy tu też to, co lubię najbardziej, czyli opowiadanie z punktu widzenie jednego i drugiego bohatera. W ten sposób mogę zrozumieć lepiej pewne kwestie i zachowania.
Powieść napisana jest lekkim stylem, takim, że odnosimy wrażenie, że płyniemy przez fabułę. Wydaje mi się, że ta część jest napisana nawet lepiej niż tom pierwszy. Jest lepiej dopracowana i przemyślaną. Widać też, że warsztat pisarski autorki bardzo ewaluował. Zakończenie tym razem było mocno przewidywalne, jednak szczerze mówiąc, wolę takie właśnie zakończenia.
Reasumując - K. Bromberg napisała rewelacyjną serię erotyków i napisała je w bardzo przemyślany sposób, bo nie matu przesytu seksem i nie na seksie skupia się cała fabuła. Mamy tu tez ludzi, miłość, problemy i życie, takie zwyczajne. Jeżeli lubicie romanse i erotyki, to tak książka jest właśnie dla Was. A ja uciekam w objęcia Coltona z trzeciej części :).
Kilka dni temu zachwycałam się tutaj pierwszą częścią powieści K. Bromberg o wdzięcznym tytule "Driven. Namiętność silniejsza niż ból". Dziś nadeszła kolej na recenzję drugiej części powieści. Czy tą książką również się zachwyciłam? A może rozczarowała mnie dalsza część przygód bohaterów?
"Podsycani pożądaniem, zderzeni z miłością.
To jeszcze nie koniec…
Spełnienie...
Uwielbiam polskich autorów i nie od dziś wiem, że polska literatura romantyczna ( i nie tylko) niczym nie odbiega od tej "światowej". Czytając "I obiecuję ci miłość...", mogłam kolejny raz się o tym przekonać...
Powyższa opowieść jest moim pierwszym spotkaniem z autorką, i to spotkaniem, które zapoczątkowało miłość od pierwszego wejrzenia, taką na całe życie. "Obiecuję ci miłość..." to romans w każdym tego słowa znaczeniu. Romans, ale jakże różny od tych, które do tej pory czytałam.
"Wincent stawiał wartość danego słowa ponad własne życie i szczęście, jednak los zmusił go do zweryfikowania priorytetów. Nauczył go ponadto, aby dwa razy przemyślał, komu i jaką obietnicę składa, bo może okazać się, że wszystkich nie będzie w stanie dotrzymać… Zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi szczęście jedynej dziewczyny na świecie, na której mu naprawdę zależało.
Czy Bella kiedykolwiek zaufa Wincentowi ponownie, po tym jak porzucił ją bez słowa wyjaśnień? Czy przeznaczenie da im szansę naprawić błędy przeszłości? I co na to mąż Belli...
Delikatna, kobieca, erotyczna powieść o poszukiwaniu miłości i niespełnionych obietnicach."
Izabella Dębska, Bella - to piękna, młoda dziewczyna, trochę jakby z innego wieku... Kiedy ją poznajemy, Bella tkwi w nieudanym małżeństwie z Tomkiem, który zdradza ją, jednocześnie kontrolując żonę na każdym kroku. Dziewczyna wychowana została na posłuszną żonę, dlatego też przez szacunek do męża godzi się na swój los.
Tomasz Dębski, Patyk - przystojny, aczkolwiek wyjątkowo wredny i fałszywy mężczyzna. Nie potrafi dać żonie przyjemności i miłości, za co oczywiście obarcza ją. Jest mężem Izabelli.
Wincent Porter, Wins - zdawać by się mogło, że to typowy uwodziciel i bawidamek, przynajmniej taka krąży o nim opinia. Jednak pozory dość często mylą i tak jest w jego przypadku. Wincent razem z Tomaszem prowadzi klub Tortora. Aż trudno uwierzyć, że taki mężczyzna jak Wincent może być realny, i skłaniam się ku temu, że można ten typ mężczyzny odnaleźć jedynie w książkach. Przystojny, bogaty, nieziemsko przystojny, hojnie obdarzony przez naturę, kochający ponad wszystko, dbający o swoją kobietę, itd. itp... Facet marzenie...
Zaczniemy od początku. Wincent zna Izabellę od wielu lat, tak samo jak Tomka. Z Izabellą zaczęło go kiedyś łączyć nawet uczucie, które zostało tragicznie przerwane przez ślub Belli z Tomaszem, który tak na marginesie był wielką pomyłką. Od tego czasu Wins cierpi w samotności i stara się trzymać od dziewczyny z daleka, myśląc, że jest spełniona w małżeństwie, aż do chwili kiedy... łapie Tomasza na seksie z Ulą, menedżerką klubu. Nie może opowiedzieć Belli o tym, co wyprawia jej mąż, z racji pewnego sekretu, ale może mieć plan, który sprawi, że kobieta przejrzy na oczy i zostanie znów jego...
Od tej chwili rozpoczyna się istna lawina wydarzeń i uczuć. Autorka, w 26 rozdziałach, prowadzi nas przez całą gamę emocji. Mkniemy niezauważalnie przez zazdrość, zawiść, żal, miłość, namiętność do euforii i świadomego wyboru. Dajemy ponieść się doznaniom wraz z Bellą, a z Wincentem przeżywamy jego rozterki i pragnienia. Nie jest to prosta historia, która od początku zwiastuje nam jakie będzie zakończenie. To opowieść o ludziach, takich jak my, ludzcy, myślący i czujący...
Od dawna nie czytałam scen seksu opisanych tak wyrafinowanymi delikatnym językiem, rzec by można, że nieco staroświeckim, z resztą Izabella takim językiem właśnie się posługuje i w tym cały jej urok.. Zwykle w erotykach sceny łóżkowe są opisane zbyt bezpośrednio i brutalnie. Tutaj autorka opisała je cudownie, jakby opisywała obraz wielkiej klasy malarza. Każdą scenę ujęła w tysiącach barw, a każda z nich inną jest, w zależności jak pada słońce.
Na uznanie zasługują też bohaterzy drugoplanowi, którzy są równie wyraziści, jak główna para. Są jakby w tle, ale bez nich czegoś by w powieści brakowało. Książka wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w jedno popołudnie. I wiecie co jeszcze mnie urzekło? Autorce udało się nie powielać schematów i nie zrobić ze swej książki kolejnej kopii Greya czy Zmierzchu, co bardzo cenię. Marta W. Staniszewska udowodniła też, że można napisać romans/erotyk bez słów "kutas, pieprzyć się itp.", co mnie urzekło od samego początku. Seks pokazała nam w taki sposób, w jaki powinien on być postrzegany, czyli piękny, delikatny i związany z głębokim uczuciem...
I jeszcze kilka słów o okładce. Dla mnie, romantyczki na całej linii, taka okładka jest balsamem dla duszy. Inaczej mówiąc, genialna i romantyczna okładka idealnie odzwierciedla to, co znajdziemy w środku.
Książkę polecam wszystkim romantycznym duszom, którzy w naszej, szarej, rzeczywistości pragną poczuć odrobinę szczęścia i głębokiego uczucia.
Uwielbiam polskich autorów i nie od dziś wiem, że polska literatura romantyczna ( i nie tylko) niczym nie odbiega od tej "światowej". Czytając "I obiecuję ci miłość...", mogłam kolejny raz się o tym przekonać...
Powyższa opowieść jest moim pierwszym spotkaniem z autorką, i to spotkaniem, które zapoczątkowało miłość od pierwszego wejrzenia, taką na całe życie....
2016-06-07
Po przeczytaniu książki mam tyle myśli w głowie, których nigdy nie uda mi się ubrać w odpowiednie słowa, tak, żeby uwiecznić to, co odnalazłam w powieści. Żadna książka wcześniej nie zrobiła ze mną tego, co ta i żadna nie wydobyła zemnie tylu łez, ani nie doprowadziła do otrzymania mandatu za przekroczenie prędkości..
Najmniejsze przedmioty mogą w sobie kryć stulecia sekretów…
Liu Mei Lien to chińska dziewczyna zamieszkała w Ameryce w latach 80 - tych, wraz z ojcem i babcią. Zmuszona jest udawać chłopca. Są to lata, kiedy Ameryka przechodziła kryzys gospodarczy i Amerykanie postanowili zrobić czystki etniczne. Cudzoziemcy nie byli mile widziani. Rodzina Liu Mei Lien zostaje zmuszona do opuszczenia swojego domu i udania się na statek, który ma ich zawieźć z powrotem do Chin. Niestety, jest to tylko teoria, bo w praktyce żaden z Chińczyków, a było ich około 300 - tu, do Chin nie dopływa. Nie dopływają nawet do następnego portu. Bohaterce udaje się uratować, dzięki heroicznej postawie jej ojca, ale woda nadal jest jej przeznaczeniem. Mei Lien zostaje przygarnięta przez Josepha, który z czasem ją poślubia, wbrew powszechnym antypatiom do Chińczyków. Rodzi im się też syn. To dla niego bohaterka praktycznie przez całe swoje krótkie życie haftuje szatę, na której uwiecznia historię, również tą straszną... dla potomnych, by prawda nareszcie wyszła na jaw. Prawda, która nie mogła być wcześniej ujawniona...
Inara Ericson, to Amerykanka, żyjąca w czasach obecnych. Dziedziczy po swojej ciotce piękną posiadłość na wyspie Orcas, z której postanawia zrobić luksusowy hotel. Podczas remontu znajduje w jednym ze stopni schodów zawiniątko, a w nim... kawałek jedwabiu (rękaw) z wyszytą na nim historią. Postanawia rozwikłać zagadkę, tylko czy będzie w stanie znieść jej tragiczne rozwiązanie? Czy przez niechlubną przeszłość swojego przodka nie straci miłości mężczyzny? Czy będzie w stanie, wbrew ojcu, spojrzeć ludziom w oczy i przeprosić za kogoś, kogo już dawno nie ma? Co łączy Liu Mei Lien, Chinkę urodzona w1800 roku z Inarą, amerykańską dziewczyną z naszych czasów? Co wspólnego ze sobą mają Daniel i Joseph? Jaką tajemnicę kryje Duncan Cambell, praprapradziadek Inary?I wreszcie, jaką i kogo historię opowiada jedwabny kawałek materiału?
Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, losy ludzkie łączą się w jedną, tragiczną historię. Ktoś musiał umrzeć, żeby inni przejrzeli na oczy. Książka składa się z rozdziałów, gdzie opisane są na zmianę losy Mei Lien i Inary. Kiedy Inara stara się odkryć prawdę, my w tym samym czasie dowiadujemy się jej ze strony MeiLien. Czytamy jakby na dwóch płaszczyznach. Niby wiemy już wszystko, a mimo to czekamy na odkrycie prawdy. Jest tu taka bomba emocjonalna, że chwilami miałam wrażenie, że wybuchnę. Autorka cudownie gra na uczuciach kobiet, matek i żon, wzrusza je i wyzwala pokłady współczucia i empatii. My jesteśmy Liu Mei Lien, a zaraz potem stajemy się Inarą.
"JEDWABNA OPOWIEŚĆ" to misterna historia, która zapadła we mnie bardzo głęboko i poruszyła emocje do granic możliwości. Autorka w cudowny sposób opowiada historię dwóch kobiet, z dwóch różnych epok. Mimo, że nigdy się nie poznały, są ze sobą związane tragiczną historią. Kiedy zaczęłam czytać, nic nie wskazywało na to, że powieść aż tak mną poruszy. Zdawało mi się, że to taka sobie zwykła historia. Teraz wiem, to nie jest zwykła historia. To życie kobiet mądrych, wytrwałych i pragnących prawdy. Całość jest opisana w tak cudowny i obrazowy sposób, że miałam wrażenie jakbym oglądała film. Obrazy same przesuwały się przed oczami. Wszystko co jest tu przedstawione widziałam jak żywe, jakbym była w kinie. Niesamowity sposób pisania. Wszystko jest tutaj idealnie ze sobą zgrane, nic nie jest przesadzone.
Autorka przez losy tych kobiet wystosowała do nas niesamowity przekaz, o tym, że życie ludzkie nie jest zabawką, a prawda i krzywda ludzka prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw. Niesamowicie pięknie ukazała też miłość, bo obie bohaterki taką znalazły. Oczywiście ta w odległych czasach była o wiele trudniejsza i pełna wyrzeczeń, ale tak samo mocna, może nawet bardziej, niż miłość ówczesna, która również zostaje wystawiona na próbę. Opowieść o Mei Lien udowadnia nam, że człowiek potrafi znieść bardzo wiele i wiele poświęcić, kochając przy tym bezgranicznie. Za to historia Inary pokazuje, że w ludziach drzemie dobroć i pragnienie prawdy, nawet kosztem reputacji własnej rodziny. Aż trudno uwierzyć, że "Jedwabna opowieść" jest debiutem Kelli Estes, bo tak cudownie piszą zazwyczaj autorzy bardziej doświadczeni.
Tą opowieść, mimo, że fikcyjną, ale opartą na faktach, polecam wszystkim i śmiało możecie dać ją do przeczytania swoim dzieciom. Na pewno wyniosą z niej wiele. Nie musicie się tez martwić, że dzieci zostaną zdeprawowane bo nie ma tu seksu. Jedyna wzmianka o nim brzmi tak:
"Przyjechał w piątek po południu i został do niedzieli. Nie skorzystał z pokoju gościnnego".
I tyle na temat seksu :).
Na koniec małe ostrzeżenie - przed rozpoczęciem czytania, przygotujcie sobie zapas chusteczek.
Po przeczytaniu książki mam tyle myśli w głowie, których nigdy nie uda mi się ubrać w odpowiednie słowa, tak, żeby uwiecznić to, co odnalazłam w powieści. Żadna książka wcześniej nie zrobiła ze mną tego, co ta i żadna nie wydobyła zemnie tylu łez, ani nie doprowadziła do otrzymania mandatu za przekroczenie prędkości..
Najmniejsze przedmioty mogą w sobie kryć stulecia...
Życie prowadzi nas różnymi drogami. Jedni mają wiele szczęścia w życiu, a inni chronicznego pecha. Jedni mają przed sobą prostą drogę, a inni raz po raz wpadają na manowce, nawet kiedy bardzo starają się nie zbłądzić. Znacie to uczucie? Główna bohaterka książki, o której dziś napiszę, należy do tych pechowych kobiet...
Anna to główna bohaterka książki pod tytułem "A miało być tak pięknie". Dziewczyna w chwili poznania ucieka z naszego pięknego kraju na emigrację. Ucieka przed długami i problemami codzienności. Przywykła do dość wystawnego życia wyobraża sobie, że za granicą spotka ją kraina miodem i mlekiem płynąca, a każda praca będzie łatwa i dochodowa. Niestety, Anna musi mocno zmodyfikować swoje poglądy, bo nie dość, że musi się imać różnych, czasem dziwnych zajęć, to dodatkowo mało płatnych. Każda kolejna praca przynosi jej również kolejne kłopoty. Wydawać by się mogło, że znajdując zajęcie w luksusowych willach, będzie miała się jak przysłowiowy pączek w maśle - nic bardziej mylnego, czym większy luksus, tym większe zdziwaczenie właścicieli i większe przekręty.
Anna wplątuje się w sam środek mafii narkotykowej i prostytucji. Kto by pomyślał, że koleżanka pracująca również jako pokojówka jest "narkotykową baronową", a zrobienie dla niej kilku zdjęć zaważy na całym, dalszym życiu Anny i to raczej w złym słowa znaczeniu. Na szczęście bohaterka zawsze ma swoją przystań u Boba, starszego pana, któremu pomogła rozwinąć bar, tak, że stał się najpopularniejszym w kraju. Anna nie potrafi jednak długo zagrzać miejsca i pakuje się w kolejne kłopoty.
"Pogrążona w długach Anna postanawia zostawić wszystko i wyjechać do innego kraju, by tam znaleźć dobrą pracę i na nowo ułożyć sobie życie. Szybko jednak okazuje się, że zagraniczna rzeczywistość nie jest tak różowa, jak się jej wydawało. Bohaterka musi imać się różnych podejrzanych i niewdzięcznych zajęć, by zdobyć pensję na opłacenie mieszkania i zakup jedzenia oraz niedrogiego wina. Prawdziwe problemy zaczną się jednak, dopiero gdy Anna niechcący wplącze się w sprawę kryminalną. Książka opisuje wiele zabawnych sytuacji, a ciągły pech bohaterki, która stale wpada z deszczu pod rynnę, nie pozwala się czytelnikowi nudzić. Jak się okazuje, nie każdy wyjazd za granicę rozwiązuje wszystkie finansowe problemy…"
"A miało być tak pięknie" to debiut literacki autorki i moim zdaniem bardzo udany debiut, jeden z nielicznych, który jest pomysłem własnym autora i nie przypomina mi "Zmierzchu", "Greya" i innych, co niestety w debiutach zdarza się nagminnie. Powieść wnosi sporo świeżości w twórczość polskich autorów. Już sama okładka daje poczucie lekkości, jest taka... włoska (takie mam skojarzenie), kolorowa i wesoła. Sama bohaterka, to kobieta ze sporym dystansem do siebie i wielkim poczuciem humoru. Narracja jest pierwszoosobowa i autorka włożyła w usta Anny sporo żartobliwych komentarzy i dialogów. Mimo wielu niepowodzeń, dziewczyna ciągle podnosi się i nie poddaje, co znaczy, że jest wyjątkowo silną kobietą. Polubiłam ją bardzo, bo jest podobna do mnie, Ja może nie mam aż takiego pecha w życiu, ale za to siły mi nie brakuje.
.
Całość napisana jest poprawnym językiem literackim, dość prostym, bez kwiecistych opisów i wyrafinowanych scen, Fabuła jest prosta, adekwatnie do bohaterki. W niczym nie znalazłam tu przesady. Zaskoczyło mnie bardzo zakończenie, nie tego się spodziewałam, ale o to przecież chodzi, żeby nie było przewidywalnie. Takie zakończenie daje tez możliwości kontynuacji powieści, co również przypadło mi do gustu,
Jeżeli szukacie więc lekkiej lektury ( mimo ciężkiego tematu) to polecam właśnie "A miało być tak pięknie". Odetchniecie przy niej, a i może skłoni Was też trochę do refleksji nad "bogactwem" za granicą.
Życie prowadzi nas różnymi drogami. Jedni mają wiele szczęścia w życiu, a inni chronicznego pecha. Jedni mają przed sobą prostą drogę, a inni raz po raz wpadają na manowce, nawet kiedy bardzo starają się nie zbłądzić. Znacie to uczucie? Główna bohaterka książki, o której dziś napiszę, należy do tych pechowych kobiet...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAnna to główna bohaterka książki pod tytułem "A miało...