-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2019
2019
Ta seria skradła moje serce do reszty i mogę się tylko nią zachwycać. I polecać wszystkim, bo zdecydowanie warto poznać świat Krwawych!
Ta seria skradła moje serce do reszty i mogę się tylko nią zachwycać. I polecać wszystkim, bo zdecydowanie warto poznać świat Krwawych!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019
Dziedziczka Cieni sprawiła, że jeszcze mocniej zakochałam się w całej serii. Młoda dziewczyna z pierwszej księgi zaczyna dojrzewać i coraz dobitniej da się dostrzec, że jest wyjątkowa. Jedyna taka Krwawa, ziszczenie marzeń, wcielenie magii, przepowiednia, która się spełniła. Jednak wciąż nie wszyscy oczekują od niej tego, co jest jej przeznaczeniem. Nie wszystkim odpowiada jej istnienie.
Uwielbiam postać Jeanelle. W pierwszej księdze była dzieckiem, z którym jej rodzina nie potrafiła sobie poradzić. Nie rozumieli jej i byli ślepi na to, kim tak naprawdę jest. Została skrzywdzona i musi minąć dużo czasu, by uleczyć ją fizycznie. Miłość i opieka bliskich, rodziny z wyboru jej w tym pomaga. Zraniony i kruchy umysł wymaga o wiele więcej pracy. Jest silna, a dzięki swojej mocy niewyobrażalnie potężna, ale wciąż delikatna, niepewna w niektórych kwestiach. I przede wszystkim dobra i mądra.
Właściwe to uwielbiam większość bohaterów, którzy się pojawiają. Pomijając czarne charaktery - stworzone bardzo dobrze, ale oczywiście nie wzbudzają mojej sympatii, nie po tym, czego się dopuszczają, by dojść do swoich celów. Daemon, Saetan, Lucivar, Karla (buzi-buzi 😍), Surreal, Tersa, Krewniacy... Podczas czytania nie obyło się bez głośnego śmiania czy zwykłych uśmiechów.
Jestem pełna zachwytów i nie umiałabym się w tej historii przyczepić do niczego. Rozwija się genialnie, bohaterowie nie są papierowi, każdy ma swój czas i jakąś rolę do odegrania. Nie ma zapychaczy, scen, które nie mają znaczenia, bo co trzeba zaznaczyć, wszystko pięknie się łączy. Naprawdę można się wczuć w ten świat, poczuć, jakby się było np w Kaeleer (nazwa jednego z Terytorium Królestwa) jakby się ich dobrze znało.
Dziedziczka Cieni sprawiła, że jeszcze mocniej zakochałam się w całej serii. Młoda dziewczyna z pierwszej księgi zaczyna dojrzewać i coraz dobitniej da się dostrzec, że jest wyjątkowa. Jedyna taka Krwawa, ziszczenie marzeń, wcielenie magii, przepowiednia, która się spełniła. Jednak wciąż nie wszyscy oczekują od niej tego, co jest jej przeznaczeniem. Nie wszystkim odpowiada...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-12
2023-06-11
2020-10-07
Chciałabym poznać młodego Coriolanusa Snowa wcześniej, zacząć od tej części i dopiero później przeczytać trylogię... Taka myśl przebiegła mi przez głowę gdzieś w okolicach setnej strony. Jednak po dłuższym zastanowieniu i po dotarciu do końca już nie jestem tego taka pewna 😅 Poznając młodego Snowa, ten z Igrzysk Śmierci rozczarowałby mnie dość mocno. Z drugiej strony mając za sobą historię Katniss, znając Snowa już jako prezydenta, ani na moment nie udało mi się zapomnieć tego, jak bardzo za nim nie przepadam.
Moje uczucia względem Snowa nagle się mocno skomplikowały. Ballada pozwoliła mi spojrzeć na niego od kompletnie innej strony i podobało mi się bardzo to, jak wyglądała jego historia. Snow zdecydowanie nabrał barw, stał się wręcz bardziej ludzki, a wszystko dzięki temu, że poznałam losy jego rodziny, przebieg jego dzieciństwa i mogłam towarzyszyć mu, gdy został wybrany na mentora w Igrzyskach. Tylko to wciąż Coriolanus Snow i ostatnia część książki dobitnie mi to uświadomiła. Tak, w moim sercu pojawiły się cieplejsze uczucia względem Snowa, ale jestem daleka on nazwania go pozytywną postacią. Obserwowałam jego drogę od trudnego dzieciństwa w cieniu wojny, do bycia młodym dorosłym, którego światopogląd wciąż się kształtował.
Dziesiąte Głodowe Igrzyska to jeden wielki chaos. Mentorzy są wybierani spośród uczniów Akademii. Coriolanus liczy na to, że zdobędzie trubyta z dobrego dystryktu, a praca przy Igrzyskach wpłynie znacząco na jego przyszłość. Potrzebuje stypendium, by móc dalej się kształcić, bo sytuacja Snowów jest dużo gorsza od tego, w co pozwalają wierzyć innym. Koleguje się z niektórymi z uczniów, ale z nikim nie łączy go przyjaźń ani nawet bliższa relacja. Przez cały czas miałam wrażenie, że wszyscy są tylko pionkami w jego drodze na szczyt.
Ku rozczarowaniu Coriolanusa dziekan wyczytuje jego nazwisko dopiero przy dystrykcie dwunastym - przydziela go do Lucy Gray. Nie mogłam powstrzymać tego skojarzenia - Katniss igrała z ogniem, Lucy Gray z wężami. A przynajmniej tak ją poznajemy, jako dziewczynę trzymająca węża w kieszeni. Aby wiedzieć, w jakim celu, musicie przeczytać 😉 Losy Coriolanusa i Lucy mocno się splatają. Szybko przestają być tylko mentorem i trybutką. Sam przebieg igrzysk był, hm, ciekawy? Gdy już znaleźli się na arenie było dość nudno szczerze mówiąc, ale to wszystko, co działo się z trybutami przed, ile było zamieszania... Szaleństwo.
Mamy tutaj nie tylko młodego Snowa, który zostaje mentorem, uczy się w Akademii i małymi krokami, powtarzając za babką i kuzynką "Snow zawsze na szczycie" zmierza do zostania prezydentem. Widzimy jak różne poglądy mieszają się w jego głowie. Zachowanie mocno ekscentrycznej i radykalnej doktor Gaul (głównej organizatorki igrzysk) powoduje w nim strach, nie zgadza się z wszystkimi jej poglądami, jest w nim sporo wątpliwości. Równocześnie to on podsuwa nauczycielom pomysły na to, jak można rozwinąć Igrzyska, co zrobić, by bardziej zaangażować mieszkańców Kapitolu, ale też wszystkich dystryktów. Te pomysły doskonale znacie, jeśli czytaliście trylogię. Znajomość z Lucy Gray ma na niego spory wpływ. Dzięki niej możemy poznać Snowa od tej delikatniejszej strony. Jako zwykłego chłopaka, przeżywającego pierwsze zauroczenie. Bezsprzecznie zaczyna się rodzić między nimi coś więcej. Pytanie czy to uczucie przetrwa Igrzyska? Czy sama Lucy zdoła je przetrwać?
Ballada mnie wciągnęła podobnie jak Igrzyska Śmierci. Nie umiałam się oderwać, a gdy musiałam odkładałam ją z bólem serca. Polubiłam Lucy Gray, część ze znajomych Coriolanusa, Tigris, no i momentami też samego Corio. Ostatnie kilkanaście stron wbiło mnie w fotel, ale nie do końca w pozytywnym znaczeniu. Przynajmniej nie tylko. Dużo się dzieje, zderzają się ze sobą dwie przyszłości Coriolanusa i cóż, co oczywiste, tylko jedna mogła wygrać. Miałam wrażenie, że wiele zabrakło w zakończeniu, jakby ktoś ciachnął nagle nożem, odcinając kawałek albo wyrwał parę kartek... Mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli. I ten epilog 🙈 Wszyscy wiemy, jak ostatecznie kończy się Ballada, jeśli znamy Igrzyska, ale no, rozczarowała mnie ta końcówka. Nic na to nie poradzę. Sam Corio koniec końców też, ale tego można było się spodziewać po Snowie.
Chciałabym poznać młodego Coriolanusa Snowa wcześniej, zacząć od tej części i dopiero później przeczytać trylogię... Taka myśl przebiegła mi przez głowę gdzieś w okolicach setnej strony. Jednak po dłuższym zastanowieniu i po dotarciu do końca już nie jestem tego taka pewna 😅 Poznając młodego Snowa, ten z Igrzysk Śmierci rozczarowałby mnie dość mocno. Z drugiej strony mając...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-03-25
"ᴛᴇʀᴀᴢ ᴊᴇᴅɴᴀᴋ ᴡᴄɪᴀ̨ᴢ̇ ᴢᴀᴅᴀᴊᴇ sᴏʙɪᴇ ᴘʏᴛᴀɴɪᴇ, ᴄᴢʏ ᴊᴇsᴛᴇśᴍʏ ᴍɴɪᴇᴊ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪᴀʟɴɪ ᴢᴀ sᴡᴏᴊᴇ ᴄᴢʏɴʏ, ᴊᴇśʟɪ ᴘᴏᴘᴇᴌɴɪᴀᴍʏ ᴊᴇ ɴɪᴇśᴡɪᴀᴅᴏᴍɪᴇ?"
Nie mogłam się oderwać. To trudna, bolesna i niesamowicie poruszająca historia. Autobiografia Koreanki z Północy, agentki wywiadu, która dokonała zamachu, podkładając materiały wybuchowe w południowokoreańskim samolocie tuż przed olimpiadą w Seulu.
Nikt nie przeżył lotu 858.
115 ofiar śmiertelnych.
Szkolona, by zabijać - zabiła.
Chciała umrzeć - przeżyła.
Została skazana na śmierć.
I ułaskawiona.
Autorka wspomina całe swoje życie, przez lata dziecięce i nastoletnie, po początki dorosłości. Opowiada o nauce w szkole, swojej rodzinie, widocznej na każdym kroku propagandzie, szkoleniu agentów. Nie opisuje tylko dokładnie przebiegu wydarzeń, ale poświęca też dużo uwagi swoim przeżyciom i emocjom.
To historia tragedii. Nie tylko tych, którzy zginęli w tamtym samolocie i ich rodzin. Poznajemy tu codzienną tragedię i prawdziwe cierpienie samej autorki oraz całej Korei Północnej. To świat pełen obłudy, zamknięty, bezlitosny.
Książkę czyta się bardzo szybko pomimo niełatwej tematyki. Naprawdę warto ją przeczytać. Szczególnie, gdy interesuje was Korea - wtedy to absolutny must-have. To jedna z tych lektur, która nie pozostawia nas obojętnymi. Zapada w pamięć. Boli. Skłania do przemyśleń. Zachęca do wdzięczności.
Kim Hyon Hui przekazała całość honorariów rodzinom ofiar.
"ᴛᴇʀᴀᴢ ᴊᴇᴅɴᴀᴋ ᴡᴄɪᴀ̨ᴢ̇ ᴢᴀᴅᴀᴊᴇ sᴏʙɪᴇ ᴘʏᴛᴀɴɪᴇ, ᴄᴢʏ ᴊᴇsᴛᴇśᴍʏ ᴍɴɪᴇᴊ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪᴀʟɴɪ ᴢᴀ sᴡᴏᴊᴇ ᴄᴢʏɴʏ, ᴊᴇśʟɪ ᴘᴏᴘᴇᴌɴɪᴀᴍʏ ᴊᴇ ɴɪᴇśᴡɪᴀᴅᴏᴍɪᴇ?"
Nie mogłam się oderwać. To trudna, bolesna i niesamowicie poruszająca historia. Autobiografia Koreanki z Północy, agentki wywiadu, która dokonała zamachu, podkładając materiały wybuchowe w południowokoreańskim samolocie tuż przed olimpiadą w...
2021-07-18
2022-01-11
F E N O M E N A L N A
Zachwyciła mnie. Będę do niej wracać jeszcze nie raz. I absolutnie nie mogę się doczekać tłumaczenia kontynuacji.
F E N O M E N A L N A
Zachwyciła mnie. Będę do niej wracać jeszcze nie raz. I absolutnie nie mogę się doczekać tłumaczenia kontynuacji.
2022-06-27
Nic się nie zmieniło. W stylu Jane Austen jest coś, co niesamowicie do mnie przemawia. Uwielbiam jej powieści, kreację bohaterów i ironię z humorem, które tak umiejętnie wplatała w swoje historie.
Nic się nie zmieniło. W stylu Jane Austen jest coś, co niesamowicie do mnie przemawia. Uwielbiam jej powieści, kreację bohaterów i ironię z humorem, które tak umiejętnie wplatała w swoje historie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-06-11
Pierwszy w życiu audiobook za mną. Nie mogłam wybrać lepszego tytułu na początek tej przygody. Kocham "Dumę i uprzedzenie". Z każdym czytaniem coraz bardziej 💜
Pierwszy w życiu audiobook za mną. Nie mogłam wybrać lepszego tytułu na początek tej przygody. Kocham "Dumę i uprzedzenie". Z każdym czytaniem coraz bardziej 💜
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-03-23
2020-09-16
Maverick Carter ma dwóch synów i jedną córkę. Sevena, Sekaniego i Starr, choć Starr tak naprawdę są dwie. Ta, która mieszka w Garden Heights, biedniej dzielnicy po sąsiedzku z gangami i druga, która chodzi do prywatnej szkoły na przedmieściach. Każdą z nich obowiązują nieco inne zasady. Każda dostosowuje się w ten sposób do otoczenia. Przez pewien czas udaje jej się utrzymać równowagę pomiędzy tymi dwoma światami. Do momentu, gdy jej przyjaciel z dzieciństwa nie zostaje postrzelony. Khalil ginie na jej oczach od strzału białego policjanta.
To niesamowita historia, poruszająca istotny problem. Ukazuje go z perspektywy szesnastoletniej dziewczyny, która stała się świadkiem tragedii. Nagle wszyscy chcą wiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? Dlaczego sto piętnaście wyciągnął broń? Co takiego zrobił Khalil? I przede wszystkim, jak poradzi sobie z tym Starr? Jest nie tylko świadkiem, ale też ważnym głosem całej społeczności. To, co powie dziewczyna może zmienić wszystko w jej życiu. Nie chodzi tylko o prawdę o śmierci chłopaka, a decyzję, co Starr postanowi z nią zrobić. Walka o sprawiedliwość w tej sytuacji może zagrozić bezpieczeństwu i życiu całej jej rodziny.
To mocna historia, która porusza, ale pełno w niej również uroku i lżejszych fragmentów, które w ciekawy sposób opisują codzienność Starr i jej bliskich. Jest pełna ciepła i nie brakuje tu humorystycznych elementów. Ta jedna noc wpłynie na oba jej światy, wystawi na próbę niektóre relacje i nie wszystkie z nich umocni. Niektóre niestety nie przetrwają ciężaru prawdy. Ciężaru historii, którą Starr ma do opowiedzenia.
"Nienawiść, którą dajesz" ma mocny przekaz i z pewnością często będę do niej wracać myślami. Zostaje w pamięci i uważam, że to tytuł, który zdecydowanie warto przeczytać! Choć temat jest trudny, otwiera oczy i pokazuje brak sprawiedliwości. W świecie Starr w każdej chwili możesz zostać aresztowany lub zabity, a ten kto skuje twoje ręce kajdankami lub wymierzy pistolet w twoją głowę wcale nie musi mieć, ku temu powodu.
Warto włączyć też film. Jest tak samo wartościowy i rzuca nowe światło na historię. Jeśli będziecie czytać, uważajcie - całkiem możliwe, że lektura wciągnie was bez reszty 💜 Ja przegapiłam dwa autobusy, bo nie mogłam się oderwać. I pod ręką dobrze jest mieć paczkę chusteczek. Mi były bardzo potrzebne.
Maverick Carter ma dwóch synów i jedną córkę. Sevena, Sekaniego i Starr, choć Starr tak naprawdę są dwie. Ta, która mieszka w Garden Heights, biedniej dzielnicy po sąsiedzku z gangami i druga, która chodzi do prywatnej szkoły na przedmieściach. Każdą z nich obowiązują nieco inne zasady. Każda dostosowuje się w ten sposób do otoczenia. Przez pewien czas udaje jej się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-02-10
2022-02-09
2022-02-07
2022-01-26
2022-01-16
Wiedziałam, że jest sporo różnic pomiędzy serialem, a książkami na podstawie których teoretycznie powstał. Jednak ich ilość i tak mnie przytłoczyła. Podejrzewam, że gdyby natrafiła na tę serię bez znajomości serialu - nie wytrwałabym nawet do połowy pierwszej księgi. Jeszcze nigdy nie miałam ochoty tyle razy rzucić książką przez okno, jak podczas czytania tej.
Tu wszystko ma się nijak do tej historii, którą już znam. Zgadzają się tylko niektóre imiona, poza tym wszystko jest inne. Nawet jeśli Elena Gilbert jest Eleną Gilbert, to tak naprawdę wcale nią nie jest. Co przez to rozumiem? Jej historia jest inna, cechy jej charakteru, jej doświadczenia, otoczenie... Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Jedną z najbardziej kluczowych cech Eleny, którą znam jest jej współczucie dla innych. W książce nie do końca to czuć. Nawet to, że jej rodzice zginęli dużo wcześniej, nie tuż przed rozpoczęciem historii (jak to ma miejsce w serialu) bardzo mocno wpływa na całą jej postać. Nie wspominając o tym, że w książkach wcale nie ma brata. Te wszystkie drobne rzeczy, które składają się na nią w serialu, tutaj są nieobecne, przez co Elena nie jest tą samą Eleną, którą uwielbiam.
Bracia Salvatore niby też nazywają czy zachowują się tak samo, ale ich pochodzenie jest inne, to skąd się wywodzą, ich przemiana... i tak dalej. Mogłabym to samo napisać o każdym z bohaterów.
Przez to wszystko i naprawdę OGROM różnic oraz niestety, w moim odczuciu, bardzo sztywny (toporny?), suchy styl autorki książka wypada bardzo blado. Przez większość czasu nic się nie dzieje, a gdy już dochodzi do akcji opisy są pozbawione emocji. Nie potrafię się wczuć. Może to wredne, ale naprawdę nie rozumiem, jakim cudem ktoś natrafiając na tę historię, pomyślał, że ma ona potencjał, by stworzyć na jej podstawie serial... Nie przesadzę mówiąc, że to jedne z najgorszych książek, jakie czytałam w życiu, a trochę już ich było. Rozczarowanie tym większe przez wzgląd na miłość do serialu :( Czytam i się złoszczę, przewracam oczami na potęgę, ale nie zamierzam poprzestać tylko na pierwszej księdze. Chyba wychodzi ze mnie skryta masochistka, ale chcę zwyczajnie móc w końcu powiedzieć, że przeczytałam tę serię, choć w żadnym stopniu nie mogę tej przygody nazwać przyjemną.
Wiedziałam, że jest sporo różnic pomiędzy serialem, a książkami na podstawie których teoretycznie powstał. Jednak ich ilość i tak mnie przytłoczyła. Podejrzewam, że gdyby natrafiła na tę serię bez znajomości serialu - nie wytrwałabym nawet do połowy pierwszej księgi. Jeszcze nigdy nie miałam ochoty tyle razy rzucić książką przez okno, jak podczas czytania tej.
Tu wszystko...
2022-01-12
Uwielbiam Aistisa i Izis. Ich historia skradła moje serce jeszcze zanim została wydana. Czytając ją po raz drugi, planowałam robić to powoli, delektować się całością, ale nic mi z tego nie wyszło. Jak usiadłam i otworzyłam ją na pierwszej stronie, tak wstałam dopiero po przeczytaniu ostatniego słowa w podziękowaniach. Na te kilka godzin przeniosłam się na mroźną Alaskę, równie dziką, jak piękną... Żyłam w zgodzie z naturą i ze zwierzętami. Byłam wolna.
Pustkowia spokoju są niesamowicie klimatyczne, napisane w świetnym stylu i wciągające na maksa! Ostrzegam, bo naprawdę trudno się oderwać. Lepiej nie zaczynajcie czytać, jeśli macie jakieś inne plany na ten dzień - możecie o nich zapomnieć, bo tak się zatracicie w historii Izis i Aistisa. Książki autorki mają to do siebie, że nie trudno wyczuć w nich pierwiastek magii. Nie jest to fantastyka, nie znajdziecie w nich czarownic, rzucających zaklęcia czy innych nadprzyrodzonych stworzeń, jednak nie da się nie wyczuć tej magii w powietrzu. Pełno jej również w relacji Aistisa i Luny, niezwykłej wilczycy, z którą łączy go przepiękna więź.
Aistis jest samotnikiem, otacza się tylko garstką ludzi i mnóstwem psów. Mężczyzna jest owiany tajemnicą. Nigdy nie zdejmuje rękawiczek, a w miasteczku krążą na ten temat różne historie. Wilkołak, bestia znikająca nie wiadomo gdzie raz w miesiącu? Mało kto zna tego powód, tak samo jak niewiele osób wie, o jego coraz słabiej bijącym sercu. Czy będzie w stanie otworzyć się przed kimś nowym?
Izis z kolei jest istnym tornadem, nie brakuje jej energii, jest zadziorna, ale też niejedno skrywa. Problemy z alkoholem to niejedyny powód, dla którego znalazła się na Alasce. Ojciec postanowił wysłać ją do babci, której nigdy nie poznała. Do miejsca, z którego sam przed laty uciekł, pozostawiając po sobie niemały bałagan. Dziewczyna ma stanąć na nogi i uporać się z uzależnieniem. Co jeśli alkohol zastąpi pociągającym mężczyzną, który zawładnął jej myślami?
Losy Izis i Aistisa splatają się mocno od ich pierwszego spotkania. Czuć między nimi chemię na kilometr. Mają mocne, ale raczej odmienne charaktery, które koniec końców nieźle się dopełniają. Nie raz stanowili prawdziwą mieszankę wybuchową - bawią, ale też wzruszają. Choć mówiąc zupełnie szczerze postacią, która w tej książce wzrusza najbardziej jest zdecydowanie Luna. I jej wręcz duchowe połączenie z Aistisem. Brakuje mi słów, by opisać piękno ich relacji.
Mężczyzna o wilczym wnętrzu i kobieta z problemami. Do tego tajemnice skrywanego przez ich najbliższych. Czy ta dwójka ma szansę, by razem przetrwać, czy zawiłości przeszłości staną im na drodze? To piękna opowieść o uczuciach, ich roli w naszym życiu. To lekcja o tym, że od naszego wyglądu, ważniejsze jest to, jacy jesteśmy i to, co czujemy.
"Kocham moje pustkowia tchnięte darem miłości..."
Uwielbiam Aistisa i Izis. Ich historia skradła moje serce jeszcze zanim została wydana. Czytając ją po raz drugi, planowałam robić to powoli, delektować się całością, ale nic mi z tego nie wyszło. Jak usiadłam i otworzyłam ją na pierwszej stronie, tak wstałam dopiero po przeczytaniu ostatniego słowa w podziękowaniach. Na te kilka godzin przeniosłam się na mroźną Alaskę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Odkąd po raz pierwszy sięgnęłam po tę serię minęło plus minus dziesięć lat. Gdy zaczynałam "Córkę Krwawych" towarzyszyło mi podekscytowanie, nie brakowało też obawy. W gimnazjum wręcz zaczytywałam się w fantastyce, po którą teraz rzadko sięgam. Trochę się bałam, że nie będą to już książki dla mnie, że nie odnajdę w nich tego, co tak mi się podobało wtedy.
Moja ulga była ogromna, ucieszyłam się bardzo, gdy te wątpliwości okazały się bezpodstawne. Wiem, dlaczego byłam tą historią tak zachwycona. Co więcej - jestem nadal, a odkrywanie jej na nowo to czysta przyjemność!💜
Pierwsze kilkadziesiąt stron były trudne do przejścia. Mnóstwo nazw, zwyczajów, rzeczy do ogarnięcia i chwilowo czułam się tym nieco przytłoczona, ale wydaje mi się, że koniec końców całkiem sprawnie weszłam w opowieść. Ilość imion, w których ciągle zdarzało mi się gubić nie przeszkadzała w płynięciu po kartach historii, która mnie porwała.
Mroczne Królestwo jest podzielone na różne Terytoria oddane pod władanie Królowych... Kamienie, skrywające w sobie wielką moc, której natężenie zależy od koloru, jaki przynależy do właściciela. Świat żywych i Piekło, a w nim Wielki Lord. Czarownice, Czarne Wdowy... Jak to wszędzie bywa - ci, którzy rządzą zgodnie z prawem i są dobrzy i ci, którzy marzą o tym, by zdobyć wszystko i mieć wszystkich pod swoim panowaniem.
I ona, młoda, niewinna dziewczyna, w której drzemie ogromna siła, przyszła Królowa Czarownica. Od niej może zależeć wszystko. Nic więc dziwnego, że pojawiają się ludzie chcący zapewnić jej bezpieczeństwo, chcący jej służyć i tacy, którzy najchętniej widzieliby ją martwą.
To historia pełna intryg, magii i zdrady. Dzieje się! Nie raz wybuchałam też śmiechem. Jedyne na co mogłabym narzekać, to zdarzające się (niestety dość często) literówki czy błędy w zapisie dialogów... :( Jednak to nie wina samej historii, a raczej tłumaczenia, korekty... I tak, wybija to z rytmu czytania, szczególnie kogoś, kto na widok źle zapisanego wielokropka ma ochotę płakać, ale da się to przeżyć.
Historia sama w sobie jest warta tego, by się w niej zaczytywać bez przerwy.
Odkąd po raz pierwszy sięgnęłam po tę serię minęło plus minus dziesięć lat. Gdy zaczynałam "Córkę Krwawych" towarzyszyło mi podekscytowanie, nie brakowało też obawy. W gimnazjum wręcz zaczytywałam się w fantastyce, po którą teraz rzadko sięgam. Trochę się bałam, że nie będą to już książki dla mnie, że nie odnajdę w nich tego, co tak mi się podobało wtedy.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMoja ulga była...