Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:



Na półkach:

Może być ciekawa.

Może być ciekawa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

...już jestem tak zaciekawiony... a przeczytałem dopiero 25 pierwszych stron... przygoda pełną parą...

...już jestem tak zaciekawiony... a przeczytałem dopiero 25 pierwszych stron... przygoda pełną parą...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pod budzącym ciekawość tytułem „Przepowiednia” kryje się następna pozycja Koontza - pochłaniająca bez reszty i wprowadzająca czytelnika w niezwykły i wciągający świat przygód. Tym razem autor zrezygnował z widowiskowego i emocjonującego horroru, który jest wszechobecny w większości jego książek, zastępując go połączeniem thilera, powieści kryminalnej z psychologicznym tłem oraz licznymi przygodami. Poprzez takie zestawienie pisarz stworzył bardzo ciekawą opowieść, która z pewnością wciągnie nie tylko fanów Koontza, ale każdego czytelnika.

Szczególnie ciekawa w tej książce jest pozycja narratora. Autor raz jest świadkiem zdarzeń, ale się nie ujawnia w akcji, innym razem jest w akcji powieści i komentuje zdarzenia, po czym zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Taka zroznicowana narracja rozbudza ciekawość, pozwala na dokładne przeżycie przygód, a zwracanie się autora bezpośrednio do czytelnika powoduje, że mamy wrażenie uczestniczenia w akcji, zamykania się w jej realiach i odrywania się od świata rzeczywistego...

Książka opowiada o skomplikowanym i pełnym wyrzeczeń życiu rodziny Tocków – ich charakterystycznych zwyczajach rodzinnych, problemach i zawodzie cukierniczo-piekarskim, osadzonymi w tle walki o życie z postrzelonym maniakiem...

Akcja powieści rozpoczyna się od momentu, gdy umierający ojciec, Joseph i rodząca żona Rudy’ego Tocka - Maddy znajdują się w jednym szpitalu w Snow Village. Dziadek jest w krytycznym stanie i lada moment odejdzie z tego świata, jednak na chwilę przed wydaniem ostatniego oddechu doznaje olśnienia i wizji przyszłości dotyczącej jego rodziny. Dziadek Josef Tock precyzyjnie przepowiada narodziny dziecka swojego syna Rudy’ego, podaje godzinę jego przyjścia na świat, wagę, wzrost, a nawet fakt, że będzie chory na syndaktylię (zrośnięte palce u stóp)... Dodatkowo w atmosferze wewnętrznego niepokoju i strachu oraz szalejącej ulewnej burzy przepowiada również pięć dat w niedalekiej przyszłości, które zostawią piętno na życiu Tocków. Daty te każe zapisać swojemu synowi, Rudy’emu. Na oddziale intensywnej terapii dziadek Josef umiera, a kilka chwil później na oddziale położniczym rodzi się Jimmy, syn Rudy'ego i Maddy Tocków – i wszystko zgadza się z przepowiednią dziadka Josefa... Podczas tej samej burzowej nocy oprócz Jimmy’ego rodzi się w tym samym szpitalu również inne dziecko: syn szaleńca i klowna Konrada Beezo – Punchinello. Od momentu, kiedy rodzą się dzieci, rozpoczyna się walka dobra ze złem i trwa do samego końca książki. W ostatnich rozdziałach książki dowiadujemy się o ważnym fakcie, który zmienia trochę spojrzenie na świat przedstawiony w książce. Faktu tego czytelnik nie może przewidzieć, bo nie zdradzają go żadne symptomy.

Niezwykła przepowiednia dziadka nabiera cech realności z chwilą, gdy spełniają się pierwsze przepowiednie dotyczące narodzin małego Jimmy’ego. Od tego momentu życie rodziny Tocków staje się niepewne i dziwne, mimo że pierwsza data podana przez dziadka dotyczy wydarzeń dopiero za dwadzieścia lat.

Pomimo wielu przykrych doświadczeń, które staną się udziałem rodziny Tocków, a których nie sposób przewidzieć dzięki umiejętnościom pisarskim Koontza, rodzina zazna też wielu ciepłych i szczęśliwych chwil.

„Przepowiednia” to kolejna książka z przesłaniem. Przesłaniem jest rola rodziny. Koontz porusza tu temat współdziałania, odpowiedzialności, wzmacniania wewnętrznych relacji i interakcji, co jest podstawą istnienia rodziny. Autor pokazuje, jak rodzina Tocków potrafi się jednoczyć, organizować i walczyć nie tylko z czynnikami zewnętrznymi (prześladowanie przez szaleńców Beezo), ale także czynnikami wewnętrznymi (poważna choroba dziecka Jimmy’ego i Lorrie). Opisuje na przykładzie rodziny Tocków, jak ważni są w życiu rodzice.

Wspólne rozwiązywanie problemów, naradzanie się, współdziałanie, branie pod uwagę abstrakcyjnych pomysłów Babci Roweny czy walka ze złem oparta na wzajemnej pomocy - to główne cechy rodziny Tocków. Książka przedstawia zwyczaje i obyczaje tej rodziny, wspólne jedzenie obiadów, a także propagowanie wymyślnego sporządzania potraw i kultu jedzenia. Książka przedstawia niezwykle ciepłą, barwną i wesołą atmosferę rodzinną.

„Przepowiednia” to bardzo interesująca opowieść, którą warto przeczytać. Pełna jest dynamizmu i nieoczekiwanych zmian biegu akcji, zaskoczenia, odznacza się oryginalnością tematu, wyszukaną narracją, bogatą mozaiką przygód, a co najważniejsze, zawiera ukryte między słowami przesłanie. Polecam ją każdemu czytelnikowi żądnemu przygód i oderwania się od codziennych problemów i rzeczywistości.

---
Recenzja jest również na www.biblionetka.pl Recenzuję na kilku forach.

Pod budzącym ciekawość tytułem „Przepowiednia” kryje się następna pozycja Koontza - pochłaniająca bez reszty i wprowadzająca czytelnika w niezwykły i wciągający świat przygód. Tym razem autor zrezygnował z widowiskowego i emocjonującego horroru, który jest wszechobecny w większości jego książek, zastępując go połączeniem thilera, powieści kryminalnej z psychologicznym tłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Seria Moonlight Bay jest rewelacyjna.

Seria Moonlight Bay jest rewelacyjna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Seria Moonlight Bay jest rewelacyjna.

Seria Moonlight Bay jest rewelacyjna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Josefa Martina Bauera pd. „Tak daleko jak nogi poniosą” to bardzo interesująca pozycja, a najważniejsze, że nie jest fikcją, tylko autentycznym zapisem przygód oraz przeżyć człowieka żyjącego w skrajnych, nieludzkich warunkach w syberyjskim obozie i ostrym klimacie. Autor zaprezentował w niej siłę walki, hart ducha, siłę przetrwania i niezłomność charakteru, altruistyczną bezwarunkową pomoc oraz zrozumienie, co dla współczesnego czytelnika, a nawet społeczeństwa może stanowić bogaty zbiór ponadczasowych wartości. Powieść czyta się płynnie, a język jest tak obrazowy, że trafia wprost do wyobraźni czytelnika, powodując, że czujemy wszystko tak, jakbyśmy byli częścią tych wydarzeń czy utożsamiali się z główną postacią wędrowca i uciekiniera. Książka pierwotnie została wydana w Polsce przez Wydawnictwo Marpress w 1994 roku w Gdańsku. Przez długi czas była to jedyna i bardzo trudno dostępna pozycja ze względu na: mały nakład i brak innego wydania. Dopiero, po szesnastu latach, po reedycji w 2010 roku za sprawą wydawnictwa SDK, książka stała się dostępna dla każdego czytelnika. Nieco łatwiej było na rynku niemieckim, gdzie po raz pierwszy została wydana pod tytułem „So weit die Füße tragen” w 1955 roku i nie było problemów z nabyciem jej reedycji.
Historia zawarta w książce przedstawia losy niemieckiego jeńca wojennego skazanego na dwadzieścia pięć lat ciężkiej pracy na Syberii. Kara za wyimaginowane przewinienie wydana została przez sowieckie sądownictwo respektujące żelazne i rygorystyczne dyrektywy polityki Stalina. Główny bohater, Klemens Forell jest żołnierzem niemieckim i zostaje zrzucony nad Uralem, gdzie walczy wraz ze swoim pułkiem spadochronowym. Tam zostaje również schwytany przez Rosjan. Skazany na długie lata ciężkiej pracy, nawet nie domyśla się, że zsyłają go do najbardziej odległego i prawie w ogóle niezamieszkanego, północno-wschodniego, najdalej wysuniętego krańca Rosji w Cieśninie Beringa. Zostaje zesłany do pracy pod ziemią, w kopalni rudy ołowiu, a jego odczucia po przybyciu w to miejsce odzwierciedla poniższy cytat:
„Po zjedzeniu posiłku więźniowie, nerwowi jak bezdomne, zbłąkane zwierzęta, rozmyślali bez końca o swoim nowym położeniu. Oślepiający śnieg, a nawet nahaje konwojentów wydawały im się teraz lepsze od tego grobowca. Myśli kłębiły im się w głowach. Powracały wspomnienia siarczystego mrozu..., pędzących koni..., nahaje eskorty..., blade słońce i wspaniałe czerwone płomienie ognisk na postojach, ogarniające tę białą i cichą krainę. Czy kiedykolwiek przypuszczał wtedy, że będą żywcem zagrzebani pod ziemią?”[1].
Klemens od samego początku pobytu w kopalni podejmuje próby ucieczki. Jednak udaje mu się dopiero za drugim razem. Uciekinier przez trzy lata i dwa miesiące swojej ucieczki przebył drogę 14208 km, osiągając swoją wędrówką wolność. Idąc „tak daleko jak go nogi poniosły” od Przylądka Dieżniewa we wschodniej Syberii, poprzez Mongolię, Iran, Persję, Turcję i Kaukaz, dotarł do rodzinnego Monachium w Niemczech. Podczas ucieczki doświadczył wielu przygód, spotkał wielu ludzi - tych pomocnych i takich, którzy stanowili dla niego niebezpieczeństwo. Poznawał kulturę osadników Syberii, ich kulturę, tradycje, zwyczaje i obyczaje, a także ich sposób na życie. Od nich nauczył się łowić ryby, łapać zwierzynę, robić schronienie w lesie przed śnieżycą czy choćby płukać złoto. Najważniejszą rzeczą, jakiej się nauczył, była sztuka przetrwania. Klemens Forell osiągnął sukces, ponieważ udało mu się zbiec z obozu. Pobyt w więzieniu oraz ucieczka odcisnęły się na jego zdrowiu fizycznym i psychicznym, ponieważ stał się bezużytecznym kaleką bez możliwości odnalezienia się w normalnym życiu i pracy. Dodatkowo trauma z powodu strasznych przeżyć już na samym początku, podczas podróży pociągiem w wagonach bydlęcych z Moskwy do Czity oraz z Czity saniami i pieszo do Przylądka Dieżniewa. Sama podróż do obozu trwała około czterech miesięcy i pełna była bólu z wyczerpania, głodu, mrozu oraz smutku po stracie kolegów, którzy nie wytrzymali straszliwych warunków...
„Gdy pociąg dotarł do Krasnojarska, więźniowie nie jedli ziemniaków już od dwóch dni. Wewnątrz wagonów lodowa skorupa na kilka cali pokrywała ściany, a tylko cienka warstwa słomy na podłodze chroniła przed pędem powietrza”; „Przez dziesięć dni pociąg pozostawał w bezruchu, z umarłymi i umierającymi w pozamykanych wagonach...”[2]
„(...) zaczęło się odliczanie więźniów. Odczytano na tym apelu, że z tysiąca ośmiuset siedemdziesięciu więźniów, którzy opuścili Czitę, przeżyło i przybyło na Przylądek Dieżniewa tysiąc dwustu trzydziestu ...”[3]
Przedstawiona historia jest kontrowersyjna, ponieważ przedstawia Niemca jako ofiarę sowieckiego więziennictwa w czasach, kiedy to właśnie Niemcy dominowali w swoich wojennych podbojach, więziennictwie obozowym i całym Holokauście. W dodatku w książce odnajdujemy także inne kontrowersyjne zdarzenie: wyniszczonemu i zagłodzonemu Klemensowi pomaga ormiański Żyd w Nowokazalińsku. Nie sposób wspomnieć także o innych pomagających mu osobach: doktorze Staufferze, Laatmai, Kolce czy młodej Rosjance.
„Człowiek może zrobić wszystko – mawiał doktor Stauffer, nawet jeśli trzeba, umrzeć...”[4].
Wreszcie przebycie tak dalekiej drogi pieszo jest także wyczynem absurdalnym i szaleńczym. W książce da się wyczuć stale obecny ponadczasowy patos walki o przetrwanie i dalsze życie. Klemens Forell uciekając przez bezdroża Syberii starał się przetrwać i dotrzeć do swojej rodziny w Niemczech. Pokonał niemożliwy do pokonania dystans w swojej walce i biegu o życie. Ten temat, podobnie jak w „Tak daleko jak nogi poniosą”, został ukazany również w innych książkach. Z pewnością można tu wspomnieć o sile przetrwania u Tomasza „Toivi” Blatta w „Z popiołów Sobiboru”, Sławomira Rawicza w „Długim marszu” czy Salomona Perela w książce „Europa Europa”.
Zbliżając się do końca recenzji nie sposób wspomnieć o wszechobecnym w książce kontraście pięknych syberyjskich krajobrazów, ośnieżonych gór, dziewiczych miejsc, pięknych rzek, wzgórz i połaci lasu z rozgrywającym się dramatem samotnego uciekiniera. Siarczyste mrozy Syberii, głód, wyczerpanie, ciężka praca, upały na pustyni, brak oparcia to tylko niektóre spośród cierpień naszego bohatera. Na domiar złego cały czas był śledzony przez enkawudzistów, a złapanie mogło przekreślić raz na zawsze możliwość uzyskania wolności i powrotu do rodziny. Jak już wspomniałem wcześniej, Klemensowi nieobce były miejscowości Mandżurii, Mongolii, Iranu, Arabii, Turcji, a nawet Włoch. W czasie swojej długiej wędrówki poznał wiele szczegółów dotyczących życia w tych krajach. Znajdując się w trudnej sytuacji walki o przetrwanie Forell odnajdywał pocieszenie u osadników, którzy nie żądając nic w zamian pomagali mu dając nocleg, jedzenie oraz lecząc rany.
Powyższa historia jest tak ciekawa, że stała się podstawą do nakręcenia filmu pt. „Jeniec. Tak daleko jak nogi poniosą”. Film wyreżyserował Hardy Martins i powiem szczerze, że pomimo pominięcia kilku detali z książki, a także dodania paru przygód (dla lepszej oglądalności) stworzył piękne i w miarę zgodne z książką filmowe dzieło[5]. W filmie, tak samo jak w książce, „czujemy, widzimy i słyszymy” żonglowanie i balansowanie emocjami. Zarówno czytelnik, jak i widz żyją tymi emocjami i odczuwają dramat zbiega w swojej duszy...
Książka pt. „Tak daleko jak nogi poniosą” jest godna polecenia czytelnikom żądnym przygody, emocji i sztuki przetrwania. Przedstawiona w niej historia ma od początku do końca posmak survivalu. Polecam ją ze względu na bogatą zawartość, wartości mające wymiar ponadczasowy oraz łatwy, obrazowy i wciągający język. Połączenie przygody, ciężkich zmagań człowieka i kontrastu z pięknymi krajobrazami na tle historii faktu daje przepis na arcyciekawą książkę i miło spędzone chwile podczas jej „przeżywania” (czytania)...
---
[1] Josef Martin Bauer, „Tak daleko jak nogi poniosą”, przeł. Wiesław Sołtys, wyd. Marpress, Gdańsk 1994, s. 24.
[2] Tamże, s. 14.
[3] Tamże, s. 22.
[4] Tamże, s. 86.
[5] W filmie dodano między innymi postać nadzorcy więzienia obozu - pułkownika Kamieniewa, dający dynamiczność akcji oraz wątek miłości Klemensa i Iriny, kiedy bohater regeneruje siły u Jakutów.
---
Recenzja jest także na www.biblionetka.pl Recenzuję na kilku forach...

Książka Josefa Martina Bauera pd. „Tak daleko jak nogi poniosą” to bardzo interesująca pozycja, a najważniejsze, że nie jest fikcją, tylko autentycznym zapisem przygód oraz przeżyć człowieka żyjącego w skrajnych, nieludzkich warunkach w syberyjskim obozie i ostrym klimacie. Autor zaprezentował w niej siłę walki, hart ducha, siłę przetrwania i niezłomność charakteru,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

José Saramago w "Mieście ślepców" zaprezentował niezwykle bogaty zbiór zachowań, charakterów oraz mentalności ludzkiej. Ten charakterystyczny sposób myślenia, przyjęcie zasad i wartości wyznaczających sposób zachowania się jednostki lub całej grupy społecznej został wyraźnie zarysowany przez autora w książce. Jak wiadomo, w każdym człowieku tkwi pierwiastek anioła i szatana, toteż "Miasto ślepców" ukazuje zestawienie tych cech, obrazując prawdziwą, skrywaną twarz człowieka. Pozycja ta to studium wiedzy nad zachowaniem ludzkim, nad podejmowaniem skrajnych decyzji, doskonaleniem własnej cierpliwości, walki ze swoim podupadłym zdrowiem psychicznym, fizycznym i moralnym. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, a akcja rozpędza się od pierwszych stron powieści.
Głównym tematem w książce jest epidemia ślepoty - mlecznobiałej mgły. Z niewyjaśnionych i tajemniczych przyczyn wszyscy w mieście tracą wzrok, a szukanie lekarstwa na tę epidemię staje się bezzasadne w wyniku bardzo dynamicznego rozprzestrzeniania się choroby. W mieście wybucha wielka panika. Wszystko staje się bezcelowe. Władze miasta są bezradne, nie umieją znaleźć sposobu na odparcie ataku tej nagłej i dziwnej choroby. Dlatego też zostają podjęte tylko najprostsze środki bezpieczeństwa i odizolowanie ociemniałych, zarażonych oraz jeszcze widzących w starym opustoszałym szpitalu dla psychicznie chorych. W wyniku tego odizolowania powstaje niejako "miasto w mieście" oraz społeczeństwo rządzące się własnymi, niesprawiedliwymi prawami. Brak jedzenia i picia, dyskomfort z powodu braku wzroku, brak sanitariatów w strefie kwarantanny dla ślepych, codzienne walki nawet o legowisko - to tylko namiastka tego, co tam się wydarzy... Akcja powieści jest dynamizowana poprzez osadzenie w strefie kwarantanny jedynej osoby, która dziwnym trafem widzi. To jej oczami widzimy wszystko to, co się tam dzieje. Tylko dzięki niej poznajemy prawdę o ludzkim zachowaniu, które zmienia się diametralnie w wyniku ataku ślepoty. Osadzenie wszystkich chorych w jednym miejscu jest oznaką słabości władz, lekarzy oraz personelu medycznego. Na nic się zdają próby organizacji życia, podziału obowiązków, zależności i życia według "zdrowych" zasad, po których zastosowaniu nie dokucza sumienie. Na domiar złego w strefie kwarantanny tworzy się grupa zbuntowanych i brutalnie rządzących pacjentów, którzy są sterowani przez samozwańczego przywódcę. Życie w starym zakładzie dla psychicznie chorych, gdzie urządzono strefę kwarantanny dla ślepców, staje się niczym innym, jak życiem w obozie. "Esesmani" to żołnierze strzegący, by nikt nie wyszedł poza strefę kwarantanny i gotowi zabijać za każde przewinienie, "ludzie w obozie" to ociemniali pacjenci, "zasieki" to grube mury szpitala psychiatrycznego, "przepełnione baraki i prycze" to brak miejsca do spania w salach oddziału... Na uwagę zasługuje również fakt, że bohaterzy w powieści nie mają imion i są rozpoznawani po cechach charakterystycznych. To także przywołuje obraz obozu, gdzie więźniowie są bezimienni, mają tylko indywidualny i niepowtarzalny numer wytatuowany na ramieniu.
"Skoro nie możemy żyć jak ludzie, postarajmy się przynajmniej nie żyć jak zwierzęta..."* - te słowa jednej z głównych bohaterek dają nam obraz tego, co działo się w strefie kwarantanny.
Powieść portugalskiego noblisty prezentuje zbiór wartości ludzkich, zachowań i ich ewolucji pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak choroba, głód i problemy. Ewolucja ta zmierza do nieuchronnego zezwierzęcenia, upodlenia oraz upadku moralności ludzkości. Podsumowując, dochodzi tutaj do upadku wszelkich relacji, do degradacji społecznej łącznie z rozpadem fizycznym, a przede wszystkim moralnym jednostki. Tak jak już wcześniej wspomniałem, strefa kwarantanny i obóz dla ociemniałych przypomina typowy obóz koncentracyjny. Zasady życia w odizolowanym szpitalu dla chorych mają także cechy systemu totalitarnego, gdzie występują rządzący i ci, którzy wykonują dyrektywy rządzących. Książka unaocznia nam między słowami, jak ludzkość jest bezsilna w wyniku epidemii. "Miasto ślepców" jest także przestrogą dla ludzi i odpowiedzią na pytanie: czy być prawym człowiekiem, czy być niegodziwcem i szerzyć zło.
Wszystkich tych, którzy oczekują dynamicznej akcji, chcą oderwać się od codzienności i poczuć dużo świeżych refleksji we własnej duszy i sumieniu, gorąco namawiam do przeczytania tego jednego z najwybitniejszych dzieł pisarza. A tym, którym szczególnie spodoba się książka, polecam również nakręcony według niej film Fernando Meirellesa dla uzupełnienia wyobrażeń i przemyśleń z lektury.
---
* José Saramago, "Miasto ślepców", przeł. Zofia Stanisławska, wyd. Rebis, Poznań 2009, s. 125.
---
Recenzja jest także na www.biblionetka.pl Recenzuję na kilku forach.

José Saramago w "Mieście ślepców" zaprezentował niezwykle bogaty zbiór zachowań, charakterów oraz mentalności ludzkiej. Ten charakterystyczny sposób myślenia, przyjęcie zasad i wartości wyznaczających sposób zachowania się jednostki lub całej grupy społecznej został wyraźnie zarysowany przez autora w książce. Jak wiadomo, w każdym człowieku tkwi pierwiastek anioła i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zwiadowca piekieł" to pierwsza książka Koontza, która ukazała się na rynku polskim - dzięki wydawnictwu "Świat Fantasy". Pozycja ta została wydana do użytku wewnątrzklubowego w roku 1986. Na uwagę zasługuje fakt, że wydano ją w bardzo małym nakładzie stu sztuk! Oryginalne wydanie pod tytułem "The haunted earth" pochodzi z roku 1973 i zostało wydane przez "Lancer Books".

Książka jest unikatowa ze względu na mały nakład oraz bardzo cenna, jako że jest najstarszą i zarazem pierwszą książką autora, którą wydano w Polsce. Elementy te sprawiają, że jest trudno dostępna, a jej nabycie graniczy z wielkim szczęściem.

Powieść "Zwiadowca piekieł" charakteryzuje się niezwykłą odmiennością w stosunku do pozostałych książek pisarza. Autor położył duży nacisk na fantastykę, więc nie znajdziemy tutaj elementów thrillera ani horroru, a już na pewno nie zdoła nas przestraszyć jak inne, późniejsze pozycje tego autora. Czytając książkę można zauważyć, że Koontz dopiero szlifował swoje umiejętności pisarskie. Świadczą o tym: banalne i proste wątki, styl diametralnie różny od wypracowanego i obecnego w każdej późniejszej książce charakterystycznego stylu tego pisarza, płytkie, mało wyraziste i nieciekawe postacie oraz słabo wyeksponowana atmosfera grozy. Na domiar złego zakończenie też pozostawia wiele do życzenia...

Koontz pisząc książkę sięgnął do dalekiej przyszłości, a mianowicie roku dwutysięcznego. Akcja powieści dzieje się w Los Angeles oraz na ojczystej planecie Masenów, a tematem przewodnim jest wątek kryminalny. Zwiadowca piekieł to agencja detektywistyczna zajmująca się rozwiązywaniem przeróżnych kryminalnych zagadek. Pracują w niej główni bohaterowie powieści: detektyw Jessie Blake, piękna sekretarka Helena oraz kudłaty pomocnik Brutus. Detektyw i jego partnerzy borykają się z ważną sprawą mającą cechy afery rządowej. Otóż za jej kulisami ginie wysoko postawiona osoba: Galiotor Tesserax - pracownik ambasady maseńskiej. Od momentu jego tajemniczego i ściśle tajnego zniknięcia rozpoczyna się rozwiązywanie zagadki przez agencję detektywistyczną. Jessie rozpracowuje sprawę zaginięcia Masena posuwając się niczym po nitce do kłębka, łącząc pojedyncze wątki, niemające z pozoru nic ze sobą wspólnego, w przyczynowo-skutkowe i co najważniejsze, trafne rozwiązanie. W czasie tej wędrówki zagłębiamy się w świat z pogranicza świata ludzi i istot nadprzyrodzonych. Pełno tutaj postaci fantastycznych, mitów i absurdalnych wierzeń. Autor, mając bujną wyobraźnię, osadził akcję powieści w ramach obcej cywilizacji. Opisuje, że w roku 1990 wylądowali na Ziemi Maseni, przynosząc swoją kulturę i swoje duchy. Obca cywilizacja Masenów sprowadziła ze sobą zaświatowców oraz braci z zaświatów (trzy rasy). Na Ziemi powstał całkowity chaos. Czytając dalej zagłębiamy się w dziwny świat fantastyki, który obfituje w cuda, absurdalne wierzenia, fantastyczne postacie i osobliwe wydarzenia...

Rozpatrując książkę jako całość i patrząc przez pryzmat całego dorobku pisarza można śmiało powiedzieć, że to dobra pozycja. Jednak czytając, momentami natrafiamy na fragmenty o mało dynamicznej akcji i niezbyt ciekawe dialogi, które mogą spowodować, że niecierpliwy czytelnik jej nie dokończy.

"Zwiadowca piekieł" to książka obowiązkowa dla fanów Koontza. Mimo że styl tej powieści odbiega diametralnie od wypracowanego z czasem przez pisarza, uważam, że warto ją przeczytać. Na uwagę zasługuje fakt, że autor trafnie przewidział niektóre rzeczy wybiegając w daleką przyszłość w swojej fantastycznej powieści. Znajdziemy w niej wzmianki o telewizji trójwymiarowej, inteligentnych robotach oraz o samochodach osiągających zawrotną jak na owe czasy prędkość. Te elementy są mocno zarysowane w powieści. Książka jest również warta uwagi ze względu na niezwykły świat fantastyki, dziwne postacie o zmiennych kształtach, wampiry i ich obrzędy.

Polecam książkę wytrawnym czytelnikom, fanom Koontza, a także fanom fantastyki, którzy nie bacząc na niedoskonałości i nic nieznaczące niuanse przeczytają książkę do końca i znajdą coś, co ich zainteresuje i oderwie choć na chwilę od rzeczywistości.
---
Recenzja jest także na www.biblionetka.pl Recenzuję na kilku forach. Zauważyłem, że pierwsze słowa opisu do książki ktoś ukradł właśnie z mojej recenzji. Pewnie z braku opinii o tej książce.

"Zwiadowca piekieł" to pierwsza książka Koontza, która ukazała się na rynku polskim - dzięki wydawnictwu "Świat Fantasy". Pozycja ta została wydana do użytku wewnątrzklubowego w roku 1986. Na uwagę zasługuje fakt, że wydano ją w bardzo małym nakładzie stu sztuk! Oryginalne wydanie pod tytułem "The haunted earth" pochodzi z roku 1973 i zostało wydane przez "Lancer...

więcej Pokaż mimo to