-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2016-08-21
2016-06-26
A więc „Podniebny lot” to słaba podróbka Greya („Pięćdziesiąt twarzy Greya” EL James). Otóż fabuła niemal identyczna (wiąże się z BDSM). Ba! Nawet miałam wrażenie, że momentami był to Grey tylko parafrazowany. Bogaty, przystojny pan łowi w tłumie dziewczynę młodą, skromną i oczywiście dziewicę. Ona jest stewardessą, a on? Hmm… Jak się potem okazuje, był sierotą, wychowywanym przez kuzyna- pedofila, aż nagle ni stąd ni zowąd stał się właścicielem sieci hoteli. Jest tak bogaty jak Grey, tak przystojny jak Grey, ma nawet taką samą willę, jak Grey. Jedynie różni ich to, że Grey miał własny samolot, a James lata biznes klasą, w której nomen omen poznaję Biancę (gł. bohaterkę). Patrzy na nią i cieszy się, że jego spojrzenia ją peszą. Podczas lotu wpada do kabiny, w której Bianca jest sama, obmacuje ją, całuje, po czym każe zrobić jej to samo. Ona z ochotą przystaje na jego rozkaz. (Zaraz, zaraz… Czy to normalne, żeby młoda dziewczyna z taką radością przystała na obmacywanie przez obcego faceta? No właśnie…)
Potem jest już tylko gorzej. James zabiera Biancę do siebie i tam pokazuje, co potrafi. W sensie, że interesują go sadystyczne formy seksu. Ba! Nawet ma taki sam pokój, co Grey, ulubione zabawki, takie jak miał Grey i podpisuje umowę z Biancą, taką jak Grey z Anastasią. Każdy dzień wygląda identycznie: spotykają się, uprawiają seks miliony razy i wracają do obowiązków.
I tu przechodzimy do sedna! Drogie Panie, która z Was miała orgazm na zawołanie? Otóż intryguje mnie ta kwestia, bo w książce „Podniebny lot” Bianca szczytuje tylko w chwili, kiedy nakaże jej James. Mówi: Bianco, teraz! i Biancę zalewa gorąca fala namiętności. W ciągu jednego rozdziału, Bianca ma jakiś tuzin orgazmów na zawołanie. Ja to nawet zastanawiałam się, czy ten James jest jej do czegoś w ogóle potrzebny? No bo wiecie, on np. idzie do kuchni, parzy kawę i woła: Bianco teraz! A Bianeczka doznaję fali rozkoszy. On myje auto, mówi: Bianco teraz… i wiadomo co dalej.
Bianca to specyficzna dziewczyna. Jest dziewicą, która do tej pory nie miała faceta i nawet nie chciała go mieć, a bierze tabletki antykoncepcyjne. Kiedy dostaje Roleksa od Jamesa, czuje się urażona, że potraktował ją jak dziw**, ale przecież nikt nie kazał jej iść do łóżka faceta którego zna od przed chwili i być na jego zawołanie.
Ale co najlepsze to teksty. Po prostu tłumacz płakał, jak pisał. Inaczej nie potrafię tego wyjaśnić.
” Co za popieprzony miliarder- pomyślałam sobie.”
” Jak on mógł bez mojej wiedzy, nałożyć mi odżywkę na włosy”
„Nie możesz mi rozkazywać”, a chwilę później „Zrobię dla ciebie wszystko, tylko mi rozkaż”
Kolejna zabawna sprawa to ciągnięcie za włosy. Tak, za te same, na które bez zgody właścicielki James kładł odżywkę. Ona, stoi, rozgląda się po jego willi, kiedy on chwyta ją za włosy, szarpie, ciągnąc ją za sobą po schodach wiodących do sypialni. Noż jaskiniowiec! Ona idzie do pracy, a on stoi przy drzwiach, chwyta za włosy i całuje. Ciągle on ją chwyta za te włosy. Coś czuję, że kwestia odżywki została wyjaśniona. Zwykłe włosy tego nie wytrzymają :)
A do tej całej popapranej pary, dochodzi Stephan- przyjaciel Bianci, gej, który lata z nią na zakupy, non stop płacze i generalnie zachowuje się jak „psiapsióła z gimbazy” niż dojrzały facet. I to nie kwestia jego orientacji. Kurcze, znam gejów i potrafią być prawdziwymi facetami. Jednak Stephan jest inny. Swoją drogą, mam nadzieję, że kiedyś okaże się, że tak w zasadzie był kobietą. Wracając do książki. Mamy również Melissę- nimfomankę, galeriankę, która pracuje razem z Biancą. Zaleca się do wszystkich facetów, którzy mają kasę. Co więcej, w trakcie lotu, robi dobrze ustami jednemu z pilotów, na oczach drugiego.
Cała akcja jest mocno ubarwiona przekleństwami i tekstami w stylu: będę cię pie*rzyć. Po drugim rozdziale, można mieć już dość.
Tak więc rozumiecie, skąd mój niesmak? Ja lubię romanse i erotyki, ale ten był poniżej mojego poziomu.
A więc „Podniebny lot” to słaba podróbka Greya („Pięćdziesiąt twarzy Greya” EL James). Otóż fabuła niemal identyczna (wiąże się z BDSM). Ba! Nawet miałam wrażenie, że momentami był to Grey tylko parafrazowany. Bogaty, przystojny pan łowi w tłumie dziewczynę młodą, skromną i oczywiście dziewicę. Ona jest stewardessą, a on? Hmm… Jak się potem okazuje, był sierotą,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakiś czas temu na stronie Cosmopolitan znalazłam konkurs. Do wygrania książka Mii Sheridan ‚Stinger. Żądło namiętności.’ Tytuł mocno mnie zaintrygował, więc wygooglowałam książkę, chcąc dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Fabuła była tak interesująca, że postanowiłam, że gdy tylko będę miała czas, zajrzę na chwilkę do księgarni i kupię. Traf chciał, że chwilę później otrzymałam wiadomość z Heliona, iż książka ta została mi wysłana do zrecenzowania. Przyznam szczerze, że ucieszyłam się i nie mogłam doczekać, kiedy wpadnie w moje ręce.
W miniony czwartek, wróciłam późno do domu. Sąsiad z dołu, kiedy mnie spotkał, powiedział, że mam do niego zajrzeć, ponieważ kurier zostawił jakąś przesyłkę. Gdy rozpakowywałam szare zawiniątko, nie miałam żadnych wątpliwości. To „Stinger”! Jego czarna, zmysłowa okładka sprawiła, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Usiadłam i zaczęłam czytać. Ba! Nawet nie czytać. Zaczęłam pochłaniać strona po stronie. Jeszcze tego samego wieczoru, a w sumie już nocy, przeczytałam ponad połowę książki. Następnego dnia szybko skończyłam, co jest nie lada wyczynem, ponieważ ‚Stinger’ ma około czterystu stron.
Stinger? Kim jest, zapytacie. Stinger, a właściwie Carson Stinger to heteroseksualny aktor porno. Teraz wszyscy robią: wow :) Tak, tak. Nic mi się nie pomyliło. Generalnie książka jest bardzo odważnym, mocno podsyconym seksem i namiętnością dziełem. Pomyślicie, że może coś w stylu Greya, ale ja od razu powiem, że tak nie jest, choć sceny erotyczne są tu opisane bardzo szczegółowo.
‚Stinger’ to opowieść z perspektywy Carsona i kobiety, którą poznał w hotelu w Las Vegas- Grace Hamilton. On- dziecinny, zawadiacki, nieodpowiedzialny. Pewien siebie kobieciarz. Wie, że gdy tylko pstryknie palcem, każda dziewczyna będzie jego. Ona- ułożona perfekcjonistka z planem na życie, na co dzień studentka prawa, w dziedzinie takiej, jaka zadowoliła jej ojca- prokuratora. Jak się okazuje, oboje są w tym samym wieku i mają bogaty bagaż doświadczeń.
Kiedy któregoś razu zacinają się w windzie, zaczynają zwierzać się sobie z tajemnic i trudnej przeszłości. Każda wspólna chwila zbliża ich do siebie, lecz… niestety wszystko co piękne, szybko się kończy. Carson i Grace mają tylko weekend, potem każde z nich musi wracać do swojego świata. Ona- przyszła pani prawnik, on- aktor porno z kontraktem na dwa lata. Oboje wiedzą, że to nie może się udać. Ona, wie że nie przeżyłaby myśli, kiedy jej ukochany uprawiałby seks z jakąś dziewczyną w czasie, gdy byłby z nią. On wie, że nie może zerwać kontraktu z portalem, dla którego pracuje, a poza tym zniszczyłby karierę prawniczą Grace. Umawiają się zatem na ‚plan idealny’. Seks dla nauki, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Grace ma za sobą pierwszy raz, ale nigdy nie przeżyła orgazmu. Chce więc, aby ktoś doświadczony, ktoś taki jak Carson, nauczył ją prawdziwego seksu, takiego którym kiedyś w przyszłości będzie mogła zaimponować przyszłemu mężowi. Carson przystaje na propozycję z wielkim entuzjazmem, fundując dziewczynie niezapomniane wrażenia. Sam jednak odczuwa coś niepokojącego. Ma ochotę rozmawiać z Grace, zwierzać się jej, zabiera ją w romantyczne miejsca i tęskni, gdy dziewczyna na chwilę opuszcza jego pokój. Nie może pojąć, co się z nim dzieje. Uświadamia sobie, że Grace to nie dziewczyna na jedną noc, lecz na całe życie.
Niestety. Weekend dobiega końca, a smutne sytuacje sprawiają, że Carson i Grace rozstają się, a raczej znikają sobie z oczu. Grace dzięki sile i odwadze, jakiej nauczyła się od chłopaka, zmienia decyzję i nie chce już żyć pod dyktando ojca. Carson dzięki temu, że spotkał Grace, staje się zupełnie nowym człowiekiem. Porzuca branżę erotyczną i wstępuje do wojska. Kiedy osiąga tam pewną pozycję, chce odnaleźć ukochaną. Niestety, okazuje się, że w tym czasie, gdy on był na wojnie w Iraku, ona zaręczyła się z innym i planuje ślub. Mężczyzna odpuszcza i robi wszystko, aby dziewczynie dać święty spokój. Niestety, los płata im figla i stawia ich przed sobą w najmniej oczekiwanym momencie. Grace prowadzi sprawę, w którą poniekąd zamieszany jest Stinger. Muszą razem współpracować. Grace zaczyna się wahać. Tak bardzo tęskniła za Carsonem. Z każdą chwilą czuje, że powinna opuścić narzeczonego w imię miłości do Stingera.
Książka ‚Żądło namiętności’ to nie tylko opowieść o miłości i pożądaniu. To przede wszystkim historia dwojga ludzi, którzy musieli najpierw pokonać samych siebie, aby móc w pełni zaakceptować drugą osobę i oddać się jej bezwarunkowo.
Stinger to mężczyzna, którego pragnie każda kobieta. Jest silny, odważny, przystojny i zależy mu przede wszystkim, aby kobieta, do której pała nieznanym dotąd uczuciem była naprawdę szczęśliwa. Która z nas nie chciałaby faceta, który zabierałby ją na romantyczne kolacje, wycieczki, na których oboje oglądaliby wschody słońca i szeptał takie wyznania, od których serce biłoby mocniej?
Polecam gorąco, bo naprawdę warto. Cieszę się, że ‚Stinger’ jest w mojej domowej biblioteczce. Nie ukrywam, że czytałam tę książkę jednym tchem. Raz śmiałam się, a raz płakałam. Czasem byłam zła na bohaterów, że postępują tak, a nie inaczej. Ale czy to nie przypadkiem urok dobrej lektury?
Jakiś czas temu na stronie Cosmopolitan znalazłam konkurs. Do wygrania książka Mii Sheridan ‚Stinger. Żądło namiętności.’ Tytuł mocno mnie zaintrygował, więc wygooglowałam książkę, chcąc dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Fabuła była tak interesująca, że postanowiłam, że gdy tylko będę miała czas, zajrzę na chwilkę do księgarni i kupię. Traf chciał, że chwilę później...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-09
Autorka cofa się w czasie, aby przedstawić bohaterki jej debiutanckiej powieści oraz zacząć na dobre ich historię. Zaczytując się w kolejnych zdaniach, poznaję Tanni, nastoletnia Żydówka z wielodzietnej rodziny, która skrycie kocha się w synu Rabina. Jak każda nastolatka, marzy o pięknym ślubie i szczęśliwej rodzinie. Niestety, czas wojny nie jest łaskawy ani dla niej, ani dla jej rodziny. W pośpiechu ojciec wydaje ją za grubego, niezbyt przystojnego Brunona, który ma za zadanie wywieźć ją z Austrii. Z każdą chwilą żołnierze rozstrzeliwują ludzi pochodzenia żydowskiego, a ich domy palą. ‚Dla zabawy’ (jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi) wysyłają niektórych Żydów na granicę Polski, aby stamtąd przewieźć ich do Auschwitz, o którym każdy z nas wie i pamięta.
Kolejna bohaterka to Eveligne, która w Nowym Orleanie ukończyła szkołę i która ma poślubić dwukrotnie starszego od siebie mężczyznę znanego z porywczości, brutalności oraz problemów natury psychicznej. Dziewczyna nie kocha go, a już tym bardziej nie może go poślubić. Jej serce, o zgrozo, należy do Laurenta, który jest ciemnoskórym mężczyzną. Niby nic takiego, prawda? Jasne, ale w naszych czasach. 1938 r. Stany Zjednoczone te dwa fakty łączą się z ogromna dyskryminacją i pogardą dla osób o innym kolorze skóry.
Następna oblubienica wojny to Alice. Wiecznie przestraszona, wiecznie zaniedbana i mająca najwięcej do powiedzenia córka pastora. Po jego śmierci opiekuje się zdewociałą matką. Gdyby nie praca na parafii, w szkole i opieka nad matką, podejrzewam, że Alice nie miałaby nic więcej. Przyznam, że na początku współczułam tej bohaterce, kiedy to narzeczony porzucił ja i w tajemnicy poślubił inną. potem irytowała mnie, wiecznie pokazując jaka jest biedna, a cała wioska litowała się nad nią. Aż w końcu zachwyciłam się na ostatnich kartach powieści jej szczęśliwym happy endem. Nic więcej nie powiem na jej temat, bo i tak dużo zdradziłam. Jaka jest Alice, najlepiej sami oceńcie, czytając ‚Oblubienice wojny’.
Poznaję też Elsie. Dziewczyna z biednego, wręcz patologicznego domu, która zostaje służącą w domu dystyngowanej i niezbyt uprzejmej staruszki. Elsie nie jest zbyt rozgarnięta, często używa języka zrozumiałego wyłącznie dla niej. Z biegiem czasu na jej drodze pojawia się Bernie, typ spod ciemnej gwiazdy. Fałszując dokumenty i obrabiając domy bogatych ludzi, które zostały zniszczone przez niemieckie bombowce, walczy o przetrwanie w tych trudnych czasach. Jak potoczą się ich losy?
Na koniec Frances- moja ulubiona bohaterka. Przyznam, że czytając tę książkę, nieustannie wyczekiwałam na fragmenty z nią związane. Piękna, bogata, uwodzicielska córka Admirała podczas wojny z rozkapryszonej dziewczyny, zamienia się w silną, zdeterminowaną i odważna kobietę. Pod przykrywką pracy dla Land Girls bierze udział w Szkoleniach Służb Pomocniczych oraz KOS. Dziewczyna czuje się w obowiązku służyć ojczyźnie i całemu światu. Jest głęboko przekonana, że zabicie chociażby jednego nazisty, sprawi, że przyczyni się do lepszego świata. Ona również jest na siłę swatana z nieobliczalnym człowiekiem, jednak potrafi wyjść z takiej opresji cało.
Książka kończy się w taki sposób, jakiego nawet nie dopuściłam do myśli. Zaskakujący fragment, w którym dowiaduję się, że jedna z bohaterek ginie w hitlerowskim obozie pracy doprowadza mnie do łez. Jednak pozostałe oblubienice wojny, czy tak jak mówi się o nich wojenne panny młode, po latach rozwikłują zagadkę, w której wychodzi na jaw, kto przyczynił się do śmierci ich przyjaciółki. Co więcej, kobiety mimo sędziwego wieku, rozprawiają się ze złoczyńcą w bohaterski sposób.
Tak o to, przedstawiłam Wam dziś świetną książkę ‚Oblubienice wojny’ H. Bryan. Przyznam, że są w niej momenty, w których czytałam fragmenty z szybszym biciem serca. Być może dlatego, że II Wojna Światowa niesamowicie odbiła się na naszym kraju. Zginęło w niej wielu naszych przodków, w okrutny i upokarzający sposób. Mimo iż książka nie jest oparta na faktach, co autorka podkreśla już na wstępie i mimo iż mało akcji dzieje się w Polsce, to jednak uważam, że przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy chcą czytać o miłości, przyjaźni przeplatanych z okrucieństwami wojny.
Autorka cofa się w czasie, aby przedstawić bohaterki jej debiutanckiej powieści oraz zacząć na dobre ich historię. Zaczytując się w kolejnych zdaniach, poznaję Tanni, nastoletnia Żydówka z wielodzietnej rodziny, która skrycie kocha się w synu Rabina. Jak każda nastolatka, marzy o pięknym ślubie i szczęśliwej rodzinie. Niestety, czas wojny nie jest łaskawy ani dla niej, ani...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przyznam, że po przeczytaniu pierwszej części, miałam mieszane uczucia, co do twórczościR.K. Lilley. Niemniej jednak, druga część mocno mnie zaskoczyła. Opowieść wciąga i pokazuje wiele wątków, które wyjaśniają skomplikowany związek Bianci i Pana Przystojnego oraz trudne do pokonania sytuacje, dla wielbicieli BDSM.
Niemniej jednak w dalszym ciągu uważam, że orgazm na zawołanie, który tak promuje autorka jest mocno przesadzony. Oprócz tego, przyprawiały mnie wręcz o mdłości historie, w których Pan Przystojny myje, ubiera i czesze główną bohaterkę. Noż kurcze. Ja rozumiem, że jest opiekuńczy, ale który normalny facet, ściąga z łóżka śpiącą kobietę, tylko po to by osobiście ją ubrać. Chyba, że ten facet jest nienormalny. A przyznam szczerze, że po przeczytaniu cz. II tylko utwierdziłam się w tym, że James jest chory psychicznie. Dosłownie zachowuje się jak psychopata z thrillerów. Bałabym się być z kimś takim, niemniej jednak Biance się to podoba. Uwielbia, gdy ten ciągnie ją za włosy, gdy nagle przywiązuje ją do łóżka, przypominającego kozetkę lekarską, zakłada lateksowe rękawiczki i ma ochotę przekłuć jej sutki. To okropne! Po czymś takim, każda kobieta uciekłaby, gdzie pieprz rośnie. Ale nie nasza Bianca. Nasza Bianca zostaje i wysłuchuje słów: zobacz, tak będę pił mleko z twoich piersi, gdy będziesz karmiła nasze dzieci. I tu robię pauzę na kolejne mdłości.
Niemniej jednak, pomijając te potworne historie, ich związek ewoluuje. Oboje uczą się dojrzałego życia, uczą się, czym jest miłość i zaufanie, co bardzo przypadło mi do gustu. Bianca nie wydaje się być tak rozwydrzoną dziewczyną, jak w pierwszej części.
Dodatkowo rozwija się wątek kryminalny z ojcem Bianci w roli głównej, którym zakończono część pierwszą. Przyznam szczerze, że wkręciłam się w niego i oczekuję na rozwinięcie sytuacji.
Ale na największe brawa zasługuje James, który staje na rzęsach, aby Bianca była szczęśliwa. Chce zamieszkać z Biancą, oddaje jej wszystko, co ma oraz… tatuuje sobie jej imię na sercu.
Tak więc, nie zrażajcie się pierwszą częścią i chwytajcie po drugą, gdyż R.K. Lilley, zaczyna się rozwijać.
Przyznam, że po przeczytaniu pierwszej części, miałam mieszane uczucia, co do twórczościR.K. Lilley. Niemniej jednak, druga część mocno mnie zaskoczyła. Opowieść wciąga i pokazuje wiele wątków, które wyjaśniają skomplikowany związek Bianci i Pana Przystojnego oraz trudne do pokonania sytuacje, dla wielbicieli BDSM.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiemniej jednak w dalszym ciągu uważam, że orgazm na...