-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2019-06-21
2019-06-06
2019-03-17
2019-03-15
2019-03-08
Czuję niedosyt.
Do tej pozycji podchodziłam z dużą rezerwą, ponieważ wcześniej natknęłam się na opinie, że tym razem król horroru się nie popisał.
Rzeczywiście, książka horrorem nie jest i nie można do niej w ten sposób podchodzić. Czym więc jest? Hm... Powiedziałabym, że opowiadaniem, wydanym w książkowej formie, które można przeczytać w jeden wieczór. Historia interesująca, jednak sprzedana w taki sposób, jakby autor chciał czym prędzej wydać kolejną książkę. Nie ma tu swoistego klimatu Kinga, który przenosi nas do Castle Rock. Nie ma rzeszy bohaterów ze swoimi charakterami, przeżyciami i historiami. Nie ma dramatów sąsiadów (choć może nie do końca), nie ma mrocznych opisów, nie ma tego wszystkiego, do czego mistrz nas przyzwyczaił. Co zatem jest?
Ciekawa historia, zwrócenie uwagi na problemy zamknietego i nietolerancyjnego społeczeństwa, zakończenie, które budzi ogromny niedosyt. Do tej pozycji spokojnie możnaby dopisać co najmniej 200 stron - wtedy prawdopodobnie byłaby znacznie ciekawsza. W obecnej formie jest po prostu okej - książka, o której zapomina się równie szybko, jak się ją przeczytało.
Czuję niedosyt.
Do tej pozycji podchodziłam z dużą rezerwą, ponieważ wcześniej natknęłam się na opinie, że tym razem król horroru się nie popisał.
Rzeczywiście, książka horrorem nie jest i nie można do niej w ten sposób podchodzić. Czym więc jest? Hm... Powiedziałabym, że opowiadaniem, wydanym w książkowej formie, które można przeczytać w jeden wieczór. Historia...
2019-03-07
2019-02-25
2019-02-14
2019-02-01
2018-12-29
2018-12-23
2018-12-22
Drogi czytelniku, jeśli przebrniesz przez połowę, dalej będzie już z górki. Na szczęście.
Drogi czytelniku, jeśli przebrniesz przez połowę, dalej będzie już z górki. Na szczęście.
Pokaż mimo to2018-11-27
Ech, kolejna książka Pauliny Świst na mojej półce. Podczas czytania towarzyszyła mi prawdziwa karuzela emocji. Ta książka jest... dziwna i jakby na siłę. Akcja bardzo chaotyczna, ale przy dużym skupieniu rzeczywiście można zrozumieć co, gdzie i kiedy, choć skakanie od rozmowy do podróży autem ze zdania na zdanie jest dość słabe.
Autorka znana jest z ostrego języka i scen erotycznych, ale... Znów można odnieść wrażenie, że jest to na siłę, jakby tuż przed wydaniem książki pani Świst uznała, że "powpierdala kilka kurw i pojebów" w randomowych miejscach. Bohaterowie są podobni do tych, których spotkaliśmy już w jej trzech poprzednich książkach, jednak też trochę przerysowani. Główna bohaterka aż za nadto wulgarna, jej partner wpada w dziwne stany bez wyraźnego powodu. Podczas czytania irytowało mnie także wrzucanie pseudo młodzieżowych żartów z internetów w zupełnie nieoczywistych, a nawet przypadkowych miejscach. Cóż, jestem nieco zawiedziona, bo po porzedniej serii miałam apetyt na więcej. Może kolejna część "Karuzeli" będzie lepsza, trzymam kciuki.
Ech, kolejna książka Pauliny Świst na mojej półce. Podczas czytania towarzyszyła mi prawdziwa karuzela emocji. Ta książka jest... dziwna i jakby na siłę. Akcja bardzo chaotyczna, ale przy dużym skupieniu rzeczywiście można zrozumieć co, gdzie i kiedy, choć skakanie od rozmowy do podróży autem ze zdania na zdanie jest dość słabe.
Autorka znana jest z ostrego języka i scen...
2018-11-22
2018-11-05
2018-10-30
2018-10-05
2018-09-21
2018-09-17
2018-09-07
Moja relacja z tym autorem jest podobna do tej, którą mam ze swoim przyszłym szwagrem. Zwykle się nie lubimy, ale gdy w perspektywnie mamy kolejne spotkanie, zawsze budzi się nadzieja, że tym razem będzie fajnie. Później muszę przebrnąć przez pierwszą godzinę spotkania (lub pierwsze rozdziały książki, jak w tym przypadku), by później przekonać się, że może nie jest najlepiej na świecie, ale w sumie ciekawie, akceptowalnie. Na koniec myślę już, że właściwie to ten szwagier (autor) nie jest taki zły i tak nudny, jak mi się wydawało. Później znów się spotykamy (sięgam po kolejną książkę) i znów się męczę (nudzę jak mops przez pierwsze rozdziały). Koontz ma moc przyciągania, potrafi zanudzić mnie na śmierć, by później naprawdę wciągnąć w historię, a na koniec mam chęć na więcej, choć to znów wiąże się z potworną nudą.
W przypadku tej siążki - pierwsze 80 stron to naprawdę mało ciekawe wydarzenia. Autor często powtarza te same informacje, bohater wydaje się dużo starszy niż jest w rzeczywistości, pojawia się jakaś kobieta, która jest wyrwana z kontekstu (chyba, że możemy spotkać ją we wcześniejszych tomach). Ogólnie mamałyga.
W dalszej części wszystko się rozkręca, jest naprawdę ciekawie.
Moja relacja z tym autorem jest podobna do tej, którą mam ze swoim przyszłym szwagrem. Zwykle się nie lubimy, ale gdy w perspektywnie mamy kolejne spotkanie, zawsze budzi się nadzieja, że tym razem będzie fajnie. Później muszę przebrnąć przez pierwszą godzinę spotkania (lub pierwsze rozdziały książki, jak w tym przypadku), by później przekonać się, że może nie jest...
więcej Pokaż mimo to