Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Szkodliwa, pseudonaukowa propaganda. Autor próbuje obsesyjnie tworzyć słowiańską propagandę i zwyczajnie, swoimi przykrymi wykwitami, manipuluje faktami. Książka w wielu miejscach jest zwyczajnie rasistowska i ksenofobiczna. To czytadło, jak i wcześniejsze smutne twory tego pseudoautora są niczym innym jak fikcją, która karmi zakompleksionych. Prawda boli autora - dlatego wymyśla pseudoprawdy i łączy półprawdy w taki sposób by tworzyć kompletnie wyssane z palca teorie spiskowe mające na celu lobbowanie za ruską i idiotyczną koncepcją panslawizmu. Autor jest pośmiewiskiem w środowisku naukowym i nie powinien być nigdy ani cytowany ani polecany przez autorytety ani szanujące się się media czy strony internetowe. Dziwi też niestety stanowisko Bellony. Daliście się zwieść temu obsesjonatowi.

Szkodliwa, pseudonaukowa propaganda. Autor próbuje obsesyjnie tworzyć słowiańską propagandę i zwyczajnie, swoimi przykrymi wykwitami, manipuluje faktami. Książka w wielu miejscach jest zwyczajnie rasistowska i ksenofobiczna. To czytadło, jak i wcześniejsze smutne twory tego pseudoautora są niczym innym jak fikcją, która karmi zakompleksionych. Prawda boli autora - dlatego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Przegadany, wypełniony tonami ironii i absolutnych bredni antywojenny eksces, który, jeśli obsesyjne fiksacje były wirusami, mógłby być zapisem śmiertelnej infekcji. Hašek rzuca w nas wiadrami wyssanych z palca informacji czy zdarzeń przeplatanymi faktycznymi sytuacjami, podpartymi solidną wiedzą kulturowo-historyczną Europy Centralnej. Niedokończona książka potrafi nużyć, powtarzać te same schematy i figury narracyjne w nieskończoność i wprowadzać czytelnika w stan bezsilnej katatonii. Na serio można zrozumieć tortury jakim poddawani byli wszyscy towarzysze Szwejka. Gadulstwo bohatera działa jak magnes na problemy i na ratunek z nich. Kim był tak naprawdę Szwejk, o co mu chodziło, co tak naprawdę myślał, jaka była jego strategia - jeśli w ogóle jakąś miał - te pytania zostają w powietrzu i męczą do samego finiszu lektury. Kiedy myślisz, że ma postawę pacyfisty za chwilę natychmiast zaczyna zachowywać się jak ten najbardziej przykładny z bumelantów wokół. Kiedy się wydaje, że oto Szwejk staje się pilnym ordynansem za chwilę demoluje tę impresję przez to w jak idiotyczny sposób sprowadza na siebie posądzenie o zdradę. W ogóle książka opisuje głównie kompletnie arbitralne decyzje dowódców będące wypadkową hipokryzji, złośliwości, kompleksów, chciwości, głupoty czy delirium o różnym podłożu. Wojna to emanacja (przeważnie męskiego) narcyzmu i niekończącej się licytacji na to kto ma większą władzę nad kim. Istota wojny jest sprowadzona do obrazu ekstremalnego skretynienia, niegodziwości i ogólnego chaosu, w którego mgle wyskakują na nas non stop kolejne nieprawdopodobne ludzkie debilizmy. Szwejk niejako amplifikuje je i jest ich lustrem poprzez to jak je filtruje i sprzedaje wszystkim słuchającym jego tyrad z powrotem. Nasza dezorientacja w tym gęstym, naładowanym fakturą narracyjną tornado przechodząca to w znużenie, to w rozbawienie jest jak na standardy literatury dość niezwykłym i rzadkim stanem, w którym czytelnik zostaje zahibernowany. Próby deszyfracji odbijają się od ciągłych kontrapunktów i kontradykcji poza jednym sentymentem - Hašek musiał rzeczywiście kochać Czechy, odmienia je wszak przez wszystkie przypadki, choruje na nie i musiał mieć z ich powodu temperaturę, pod wpływem której wykaszlał z siebie ten dziwny i pokręcony dziennik myśli. Do czego to miało prowadzić i jak planował zakończyć porozpoczynane wątki - tego się już nie dowiemy. Wiemy jedno - czymkolwiek ta książka jest - stała się inspiracją dla wielu pokoleń i symbolem antidotum na to jak bardzo ludzkość z niewiadomego powodu lubi się potaplać w karmazynowatym bajorku autodestrukcji.

Przegadany, wypełniony tonami ironii i absolutnych bredni antywojenny eksces, który, jeśli obsesyjne fiksacje były wirusami, mógłby być zapisem śmiertelnej infekcji. Hašek rzuca w nas wiadrami wyssanych z palca informacji czy zdarzeń przeplatanymi faktycznymi sytuacjami, podpartymi solidną wiedzą kulturowo-historyczną Europy Centralnej. Niedokończona książka potrafi nużyć,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Sucha, infantylna kreska, nudne twarze, nudny świat i fantastyczny talent do opowiadania niepokących historii. Nick Drnaso po raz kolejny ustala zasady gry, które sam łamie na co drugiej kartce, po to żeby na koniec zostawić nas przy autostradzie z pytaniami i wyciągniętym kciukiem. Jednostki rozsypane po amerykańskim społeczeństwie - zdziwione swoim pogubieniem, ograniczone kompleksami, tęskniące za drugą personą, kosmiczne i wielkie w niezgrabnej formie zwykłości. Ostentacyjny brak polotu graficznego zmiksowany z wulkanem świetnego scenariusza, z którego wypływają najmniej spodziewane zderzenia narracyjne. To świat Drnaso - zaprasza nas do niego na warsztaty aktorskie, trochę jakbyśmy też wprowadzali się do jego mózgu. Usiądźmy w kole, popatrzmy na siebie. Kim jesteś?

Sucha, infantylna kreska, nudne twarze, nudny świat i fantastyczny talent do opowiadania niepokących historii. Nick Drnaso po raz kolejny ustala zasady gry, które sam łamie na co drugiej kartce, po to żeby na koniec zostawić nas przy autostradzie z pytaniami i wyciągniętym kciukiem. Jednostki rozsypane po amerykańskim społeczeństwie - zdziwione swoim pogubieniem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Fajerwerk prosto z najnudniejszego miasta Europy kojarzonego głównie z rzędami zasuwających do swoich gabinetów eurourzędników. Brukselski trip wypełniony prawdziwymi lokalnymi klubami z ich nazwami własnymi (choć część z nich nie przetrwała pandemii). W collage’owej formie, która to nakłada na siebie organizację, to ją traci jak na dobrej balandze opowieść o kilku bohaterach gubiących się i odnajdujących w trakcie jednej intensywnej nocy. Forma orgii przenosi treść i oddaje atmosferę przygniatającej euforii. Mózg, jak w jakiejś zabawie na percepcję, toruje sobie aleje w tym krzykliwym szaleństwie, ale ryzyko autora opłaca się. Jego brawura wsparta świetnymi tekstami, urywkami zasłyszanych rozmów, które tworzą falującą fakturę tej powieści graficznej. Niezwykłe i rzadkie znalezisko z paroma historiami zdezorientowanych protagonistów, którzy na chwilę chcą zgubić sens życia. Rekomendacja nie tylko dla wszystkich tych którzy chcą oddalić się od miasta.

Fajerwerk prosto z najnudniejszego miasta Europy kojarzonego głównie z rzędami zasuwających do swoich gabinetów eurourzędników. Brukselski trip wypełniony prawdziwymi lokalnymi klubami z ich nazwami własnymi (choć część z nich nie przetrwała pandemii). W collage’owej formie, która to nakłada na siebie organizację, to ją traci jak na dobrej balandze opowieść o kilku...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdziwienie z czytania bardziej optymistyczniejszego Houellebecqa często potrafiło zakryć dziury w opowiadaniu. W książce napotykamy kilka różnych gatunków, niespecjalnie dobrze ze sobą zszytych czy na siebie satysfakcjonująco działających. Mamy tu powieść szpiegowsko-polityczną, trochę w kierunku Toma Clancy i House of Cards, a za chwilę dramat rodzinny napisany nieco ciężkawo. Kodowane jest to w stronę „Tato” Whartona ale też wielu innych dzieł opowiadających o swego rodzaju sukcesji - oto nestor rodu jest umierający i ta okoliczność spotyka jego dorosłe i zajęte życiem dzieci w jednym salonie. Autor nie do końca umie chyba pisać o psychologii w przekonywujący sposób toteż jego bohaterowie, po krótkich momentach zainteresowania przeważnie od razu byli traktowani czymś sadystycznym. Houellebecq natomiast tu bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wypływa wreszcie na morza humoru, choć obowiązkowo czarnego czy wisielczego i zaczyna grać na mandolinie swoje nieco melancholijne erotyki o śmierci i miłości. Takim go nie czytaliście, więc jeśli dalej sprawia wam przyjemność wychłostanie się pod pręgierzem europejskiego poczucia winy i prowokacyjnej chęci zagłady klas uprzywilejowanych i nudnych - tym razem czeka was niespodzianka, tak jakby kwiatek zakwitł w zimie.

Zdziwienie z czytania bardziej optymistyczniejszego Houellebecqa często potrafiło zakryć dziury w opowiadaniu. W książce napotykamy kilka różnych gatunków, niespecjalnie dobrze ze sobą zszytych czy na siebie satysfakcjonująco działających. Mamy tu powieść szpiegowsko-polityczną, trochę w kierunku Toma Clancy i House of Cards, a za chwilę dramat rodzinny napisany nieco...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezwykła osobowość profesora anglisty, tlumacza Joyce’a i poety Jerzego Jarniewicza odbija się swoim niepokornym światłem w tomiku nagrodzonym Nike. Autor miesza stare z nowym, potoczne z przestarzałym. Czasem ma się wrażenie, że chce być młodym na siłę, ale może to właśnie ta młoda krew studentów na Uniwersytecie Łódzkim, którą poi się i która go utrzymuje w stanie świeżości. Jakkolwiek - tomik prof. Jarniewicza jest wyważony, choć może mógłby być bardziej wk@rwiony. Pytanie tylko na co, skoro autor tyle rzeczy zdobył i dokonał. Na drugim końcu jest Jacek Podsiadło - uciekinier z systemu, który swoją postawą rozpruwał rzeczywistość. U Jerzego Jarniewicza widać tęsknotę za anarchią, za czymś pieskim - ale jest to raczej zza szyby Pendolino, zza gazety, zza internetu, z bezpiecznego, czasem z irytująco bezpiecznego dystansu. Niemniej pochodzi to od człowieka, który jest wartościowym obserwatorem rzeczywistości i powinniśmy być dumni, że ktoś taki jest w tej części Europy i świata. Profesorze - kudos, gratulacje. Oraz - odwagi. Najlepszy wiersz: „To to” oraz pierwszy z tomu, ze śniegiem.

Niezwykła osobowość profesora anglisty, tlumacza Joyce’a i poety Jerzego Jarniewicza odbija się swoim niepokornym światłem w tomiku nagrodzonym Nike. Autor miesza stare z nowym, potoczne z przestarzałym. Czasem ma się wrażenie, że chce być młodym na siłę, ale może to właśnie ta młoda krew studentów na Uniwersytecie Łódzkim, którą poi się i która go utrzymuje w stanie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Saga: Book Three Deluxe HC Fiona Staples, Brian K. Vaughan
Ocena 8,4
Saga: Book Thr... Fiona Staples, Bria...

Na półkach:

Świetny dowód uwolnionej wyobraźni. Image dał wolną rękę autorom, którzy znaleźli silną ekspresję - zwariowaną paletę plastyczną, zaskakujące zwroty akcji, inteligentne wymiany dialogowe, dobrze ustawione konflikty, wyraźne sylwetki charakterów. Saga.

Świetny dowód uwolnionej wyobraźni. Image dał wolną rękę autorom, którzy znaleźli silną ekspresję - zwariowaną paletę plastyczną, zaskakujące zwroty akcji, inteligentne wymiany dialogowe, dobrze ustawione konflikty, wyraźne sylwetki charakterów. Saga.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Udana opowieść pełna vintage osobliwości. Czyta się tak jakby się oglądało film - pisarz jest filmowcem więc wiedział co robi. Dobrze nakreślone postaci, ciekawe tajemnice, kilka zwrotów akcji i realistyczna podbudowa sięgająca drugiej wojny światowej. Obraz z filmu Burtona wdzierają się do głowy, jednak książka potrafi być od nich sprytniejsza i namalowana z większą gracją, pozostawiając więcej miejsca wyobrazni i emocjom. Nie dziwne, że króluje we wszystkich top zestawieniach jako coś co trzeba przeczytac przed ukonczeniem 15 roku życia. Polecane szczególnie dla wczesnych nastolatków!

Udana opowieść pełna vintage osobliwości. Czyta się tak jakby się oglądało film - pisarz jest filmowcem więc wiedział co robi. Dobrze nakreślone postaci, ciekawe tajemnice, kilka zwrotów akcji i realistyczna podbudowa sięgająca drugiej wojny światowej. Obraz z filmu Burtona wdzierają się do głowy, jednak książka potrafi być od nich sprytniejsza i namalowana z większą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytać można w ten sam sposób w jaki pisał Moravia - z mapą Rzymu i okolic w ręku. Via, piazza, piazzetta, Zatybrze/Trastevere, Monte Mario - to główni bohaterowie opowiadań Moravii. Powojenne Włochy odbudowujące się społecznie i szukające swojej pokręconej tożsamości. Bohaterowie każdego opowiadania to mężczyźni, a najczęściej centrum ich obsesji to kobieta lub szybki hajs (z niemieckiego - gorący pieniądz heißes Geld). Napisane potocznym, prostym żeby nie powiedzieć czasem - prymitywnym - językiem krótkie anegdotki mają wiele humoru, smutku i tęsknych spojrzeń w stronę szczęścia w niespecjalnie szczęśliwej, rozpadającej się rzeczywistości. Repetytywne w swojej formule opowiadanka czasem obłaskawiają ciekawą obserwacją lub przypominającą kawał figurą narracyjną. Rzymianie tego okresu, przynajmniej w perspektywie Moravii, to najczęściej bezrobotni, zabiedzeni single, drobni kryminaliści, złodzieje, samotni, nierzadko sfrustrowani faceci lub zwykli oszuści. Każdy każdemu kłamie dla swojego benefitu. Wśród nich kobiety, które próbując przeżyć w gąszczu kłamstw, muszą być bardziej okrutne i pragmatyczne kastrując naiwniaków. Naiwni przegrywają, chciwi idą do przodu, charaktery się ścierają, wygra silniejszy. Wszystko jakby nie do końca serio, trochę jakby wino, słońce i Italia i tak na samym końcu miały ich wszystkich uratować od zatracenia. Dramaty nie są tak śmiertelne jak na północy.

Czytać można w ten sam sposób w jaki pisał Moravia - z mapą Rzymu i okolic w ręku. Via, piazza, piazzetta, Zatybrze/Trastevere, Monte Mario - to główni bohaterowie opowiadań Moravii. Powojenne Włochy odbudowujące się społecznie i szukające swojej pokręconej tożsamości. Bohaterowie każdego opowiadania to mężczyźni, a najczęściej centrum ich obsesji to kobieta lub szybki hajs...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy głos z części świata, o której niewiele wiadomo. Autobiograficzne historie rodziny z Wietnamu, emigrantów po upadku jego południowej części. Francuskie wpływy pod widmem orwellowskiego komunizmu, przewleczone przez tumult rozsypanej Azji Południowo-Wschodniej zakończonej w pragmatycznych i upragnionych Stanach Zjednoczonych. Napięcia między wielką i małą historią, niezrozumienie, strach, familijna toksyka i ciągłe poczucie zagrożenia zapisane konsekwentną, ekspresyjną kreską. W morzu szczegółów, czasem niepotrzebnych, czasem zaskakujących przepływamy na łódce zlepionej z niepewności i wściekłej determinacji autorki, by ułożyć te puzzle z nieskończonych kawałeczków. Ujmująca w sumie aria o marzeniach i ekspektacjach, o tym czego nie przynosi jutro widziane oczami matek, babć, córek i ich dzieci.

Ciekawy głos z części świata, o której niewiele wiadomo. Autobiograficzne historie rodziny z Wietnamu, emigrantów po upadku jego południowej części. Francuskie wpływy pod widmem orwellowskiego komunizmu, przewleczone przez tumult rozsypanej Azji Południowo-Wschodniej zakończonej w pragmatycznych i upragnionych Stanach Zjednoczonych. Napięcia między wielką i małą historią,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Orwell Pierre Christin, Sebastien Verdier
Ocena 7,4
Orwell Pierre Christin, Se...

Na półkach:

Świetna kreska złożona na ołtarzu basenu suchych faktów. Utopiona w nim fabuła próbuje podążać za wszystkimi wątkami naraz tylko po to, by poddać się w okolicach końcówki, nie opowiedzieć w zasadzie nic o okresie, w którym Orwell napisał jedne z najważniejszych książek XX w. i rozsypać po jałowym betonie worek z postaciami. Niepogłębiony, błąkający się, bełkotliwy, niekonsekwentny i stworzony na kolanach portret wielkiego wizjonera. Szkoda, bo pasja tego komiksu została skierowana w dobrą, jeśli nie wspaniałą, stronę.

Świetna kreska złożona na ołtarzu basenu suchych faktów. Utopiona w nim fabuła próbuje podążać za wszystkimi wątkami naraz tylko po to, by poddać się w okolicach końcówki, nie opowiedzieć w zasadzie nic o okresie, w którym Orwell napisał jedne z najważniejszych książek XX w. i rozsypać po jałowym betonie worek z postaciami. Niepogłębiony, błąkający się, bełkotliwy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyk. Od tej książki - dla wielu - zaczyna się prawdziwe życie w świetle. Dla odważnych.

Klasyk. Od tej książki - dla wielu - zaczyna się prawdziwe życie w świetle. Dla odważnych.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Little Bird: The Fight for Elders Hope Ian Bertram, Darcy Van Poelgeest
Ocena 7,3
Little Bird: T... Ian Bertram, Darcy ...

Na półkach:

O tyranii i wyzwalaniu się. I tak jak w temacie - wspaniałe rysunki zostają uwięzione w dyktacie słabego, przewidywalnego do bólu scenariusza, w którym nic nie jest zobaczone w nowy sposób. "I am your father, Luke" - dialog wypowiedziany w Star Wars ponad 40 lat temu i przemielony wcześniej i później setki razy tutaj znów wybrzmiewa niczym prawda objawiona. Wszyscy są czyimiś dziećmi, które mają zapisane w losie wyzwolenie świata, ale jeszcze o tym nie wiedzą. Te same tematy - od Starego/Nowego Testamentu do Harry'ego Pottera - podane jak to samo jedzenie w każdej nadmorskiej miejscowości, wymaczane w tym samym oleju. Jedyne co ciągnie ten pozbawiony wyrazu konwój dalej to niezwykła wyobraźnia rysownika - tak niesamowita, że jest w stanie sama wyrosnąć ponad aberrację liter i żyć własnym życiem. Gdyby liter nie było wcale - ten komiks może mógłby być nawet lepszym doznaniem. Niestety one z zazdrością mniej utalentowanej przyrodniej siostry wciskały się w każdą ramkę.

O tyranii i wyzwalaniu się. I tak jak w temacie - wspaniałe rysunki zostają uwięzione w dyktacie słabego, przewidywalnego do bólu scenariusza, w którym nic nie jest zobaczone w nowy sposób. "I am your father, Luke" - dialog wypowiedziany w Star Wars ponad 40 lat temu i przemielony wcześniej i później setki razy tutaj znów wybrzmiewa niczym prawda objawiona. Wszyscy są...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Koszmar opisany jak sprawozdanie z dostawy zwłok. Nieludzka kąpiel nago w czystym sadyzmie podpartym solidną, choć jednostronnie pesymistyczną wiedzą historyczną. Przewrotność książki potrząsa czytelnikami od dekad, ale to w pełni świeże potrząsanie, momentami nawet zbyt dzisiejsze. Nawet jeśli świat u Orwella nie jest do końca dopracowany i woła o większą objętość, nawet jeśli jedyna postać kobieca jest potraktowana jak obiekt, co spotkało się z krytyką, to tak skonstruowany 1984 powoduje, że ten rok nie chce mijać, nie ma sylwestra, nie ma nadziei, bo nawet zdrajcy nie dostają nic w zamian, nawet jeśli zaczną czuć miłość do swoich oprawców. Studium rozbudzenia pragnień, w tym potrzeby wolności w prowokacyjnym dziele, które dociera do samego sensu, odwracając ten sens w nieskończoność.

Koszmar opisany jak sprawozdanie z dostawy zwłok. Nieludzka kąpiel nago w czystym sadyzmie podpartym solidną, choć jednostronnie pesymistyczną wiedzą historyczną. Przewrotność książki potrząsa czytelnikami od dekad, ale to w pełni świeże potrząsanie, momentami nawet zbyt dzisiejsze. Nawet jeśli świat u Orwella nie jest do końca dopracowany i woła o większą objętość, nawet...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czwarta część wreszcie nabiera niepokojących rumieńców. Zło i strach żłobią w charakterze ojca pokrętne rynny, którymi płynie doktryna religijna a obryzgiwana nimi rodzina coraz bardziej woła o pomoc. Zderzenie Azji z Europą w pigułce i z wszystkimi tego konsekwencjami. Bardzo aktualne. Oświecajmy się, póki można! Światła!

Czwarta część wreszcie nabiera niepokojących rumieńców. Zło i strach żłobią w charakterze ojca pokrętne rynny, którymi płynie doktryna religijna a obryzgiwana nimi rodzina coraz bardziej woła o pomoc. Zderzenie Azji z Europą w pigułce i z wszystkimi tego konsekwencjami. Bardzo aktualne. Oświecajmy się, póki można! Światła!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To ważna fraszka lub nieważny epos. Czegoś ważnego tu brak, czegoś nieważnego też za mało. Zbyt poważnie gdzie nie trzeba, zbyt trzeba. Styl zanużony w grafomanii, ale jakoś afektował mojego burżuja. O okropieństwie. I znów - sami faceci.

To ważna fraszka lub nieważny epos. Czegoś ważnego tu brak, czegoś nieważnego też za mało. Zbyt poważnie gdzie nie trzeba, zbyt trzeba. Styl zanużony w grafomanii, ale jakoś afektował mojego burżuja. O okropieństwie. I znów - sami faceci.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z szacunku do autora i jego wspaniałej, ekspresyjnej, nieco autystycznej kreski nie oceniłbym tego komiksu zduszając notę do zera. Przebrnięcie przez to bagno cierpienia i zła było nadludzkie i chyba bodaj pierwszy raz poległem. Każdy gdzie indziej ustawioną ma poprzeczkę wytrzymałości - ja nie byłem w stanie czytać kawałków w których abuzowana jest rodzina głównego bohatera przez ojca sadystę. Sadyzm w książce pochodzi od dorosłych, białych mężczyzn. Pokrzywdzonymi są ludzie przyzwoici, kobiety i dzieci. Nie ma w tym szarych przestrzeni czy moralnych wahań - dobrzy są dobrzy, niewinni, empatyczni. Świat - mimo zaplątania - łatwo rozplątuje się w rozczarowujący dualizm czerni i bieli, która wspaniale służy rysunkowi, odbiera jednak cały potencjał historii. Są tu nawiązania do wspaniałego „Weapon X” nawet w takim drastycznym szczególe jak ucięta ręka łotra naukowca. „Monsters” jest projektem życia autora, którego incepcja nastąpiła wraz z paroma stworzonymi stronami o Hulku i jego historii. Hulk w jakimś sensie został, agresja która go stworzyła i smutek odebranego dzieciństwa przesyca całość i jest jak dach z błota, który nie pozwala unieść się choć trochę. Historia jednak im bliżej końca tym bardziej tkliwa i w zasadzie przewidywalna, choć przewidywalność to niespecjalnie słowo do opisu przeszłości, do której głębiej i głębiej wracamy. Kuriozalność rozwiązań, absurdalność i trywialność przenikania się świata duchów z ludzkim dają wrażenie zmarnowanego potencjału. Scenariuszowe naiwności, niekonsekwencje, porzucanie wątków, arbitralność - wszystko to daje komiks nierówny, ale też i bolesny - bo boli, że deklarowany 38 letni wysiłek autora by stworzyć „Monsters” pozostaje do końca nie zaadresowany, porzucony tam gdzie krzyczy o uwagę, jak główny bohater. Szkoda.

Z szacunku do autora i jego wspaniałej, ekspresyjnej, nieco autystycznej kreski nie oceniłbym tego komiksu zduszając notę do zera. Przebrnięcie przez to bagno cierpienia i zła było nadludzkie i chyba bodaj pierwszy raz poległem. Każdy gdzie indziej ustawioną ma poprzeczkę wytrzymałości - ja nie byłem w stanie czytać kawałków w których abuzowana jest rodzina głównego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan Moore
Ocena 6,9
Providence. Tom 1 Jacen Burrows, Alan...

Na półkach:

Absolutnie niezwykłe dzieło. Niełatwe, ale ocierające się momentami o geniusz. Alan Moore ma zadatki na mistrza swoich czasów. Metaprzekazy, igranie konwencją, wściekła, godna pozazdroszczenia konsekwencja. Klimat wschodnich Stanów Zjednoczonych i wplecione w nie nierozłącznie losy pioniera gatunku kosmicznego horroru H. P. Lovecrafta - postaci znaczącej choć trudnej w ocenie. Główny bohater jakby na przekór homofobii Lovecrafta jest gejem i jako „queer” prowadzi swoje małe śledztwo, które zaprowadza go na skraj szaleństwa.

Absolutnie niezwykłe dzieło. Niełatwe, ale ocierające się momentami o geniusz. Alan Moore ma zadatki na mistrza swoich czasów. Metaprzekazy, igranie konwencją, wściekła, godna pozazdroszczenia konsekwencja. Klimat wschodnich Stanów Zjednoczonych i wplecione w nie nierozłącznie losy pioniera gatunku kosmicznego horroru H. P. Lovecrafta - postaci znaczącej choć trudnej w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Indiańskie lato Milo Manara, Hugo Pratt
Ocena 6,4
Indiańskie lato Milo Manara, Hugo P...

Na półkach:

Antywestern wypełniony erotyką z typowo męskiego heteropunktu widzenia. Niezle zriserczowany okres wczesnego osadnictwa w USA, czasu, w ktorym kobieta byla traktowana jak rzecz. Silny i oskarzycielski pod lukrem zmyslowych obrazkow i ciekawych kompozycji.

Antywestern wypełniony erotyką z typowo męskiego heteropunktu widzenia. Niezle zriserczowany okres wczesnego osadnictwa w USA, czasu, w ktorym kobieta byla traktowana jak rzecz. Silny i oskarzycielski pod lukrem zmyslowych obrazkow i ciekawych kompozycji.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Final Incal oraz Po Incalu Jean Giraud (Moebius), Alexandro Jodorowsky, Ladrönn
Ocena 6,5
Final Incal or... Jean Giraud (Moebiu...

Na półkach:

Czego tu nie ma: gwałcenie aniołów, rzyganie własnym zmutowanym ciałem, drzewo-matka, techno-papież, odwołania bezpośrednio biblijne i sprowadzenie wszystkiego do Adama i Ewy którzy oczywiście zaczną nową erę człowieka - trzeba im dać tylko trochę czasu na zabawę w trawie. Banalny, infantylny, bulgoczący bełkot, który w pewnym momencie już tak irytuje, że chce się samemu zmutować w galaretkę. Jodorowsky - może przez to że ma już swoje lata lub przez to że przez wszystkich jest noszony na rękach i czczony jak guru sekty seksualnej - używa sobie bez trzymanki i daje upust wszystkim swoim histeriom. Taka to jego metoda artystyczna, która zapewne miała jakiś powab kiedy był nieco młodszy. Teraz przypomina za bardzo bajania rozerotyzowanego dziadka, o którym rodzina wie, że parę razy łap nie umiał przy sobie zatrzymać (sam przyznawał, że zgwałcił aktorkę Marę Lorenzio na planie "El Topo", 30 lat później zmienił swoją relację z tego wydarzenia na "penetrację za porozumieniem" - https://www.artforum.com/news/alejandro-jodorowsky-speaks-out-after-el-museo-del-barrio-calls-off-retrospective-78538 ) . Wymyślanie, zmyślanie, straszenie, uwodzenie - to żywioł scenarzysty i autora projektu. Czuć, że czuje się tu jak ryba w wodzie, pytanie tylko czy inni chcą wchodzić z nim do tego samego stawu. Bardzo dobre rysunki José Ladrönna. Zadziwiająco okropne Moebiusa.

Czego tu nie ma: gwałcenie aniołów, rzyganie własnym zmutowanym ciałem, drzewo-matka, techno-papież, odwołania bezpośrednio biblijne i sprowadzenie wszystkiego do Adama i Ewy którzy oczywiście zaczną nową erę człowieka - trzeba im dać tylko trochę czasu na zabawę w trawie. Banalny, infantylny, bulgoczący bełkot, który w pewnym momencie już tak irytuje, że chce się samemu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to