Biblioteczka
2020-05
2019-10-20
Najnowsza powieść Ałbeny Grabowskiej to coś, na co czekałam już od dawna. To książka, która zabiera czytelnika w świat wspomnień i poplątanej historii głównych bohaterek – czterech kobiet, które, żyjąc w różnych epokach, doświadczając różnych emocji, tak naprawdę szukały jednej rzeczy – miłości.
Na początku muszę przyznać, że z wyrażeniem swojej opinii na temat książki „Matki i córki” czekałam kilka dni, ponieważ nie byłam w stanie od razu po jej lekturze wyjść z tego świata wykreowanego przez autorkę i bohaterki. Może po prostu chciałam jeszcze chwilę pozostać w ich towarzystwie? Ta chwila oddechu pomogła mi zebrać myśli i na spokojnie, już z odpowiedniej perspektywy, spojrzeć na ich świat.
Książka Ałbeny Grabowskiej „Matki i córki”, taj jak wspomniałam, jest historią czterech kobiet – Marii, Sabiny, Magdaleny oraz Lili. Na kartach powieści przeplatają się ich historie i z każdą kolejną stroną odkrywamy kolejne części tajemnicy, którą każda z nich powoli ujawnia.
Najbardziej współczesna czytelnikowi jest Lila – młoda kobieta, psycholog, która poszukuje swojej tożsamości, ponieważ od najmłodszych lat była karmiona kłamstwem o własnej rodzinie i ojcu, którego nigdy nie poznała.
„Człowiek przeżuty przez wspomnienia innych się nie liczy. Jest tylko nieistniejącą fotografią, słowami, które przeinacza pamięć, zapachem, który nie dotarł do nozdrzy. Nikim. Jakby nigdy nie istniał”.
Można odnieść wrażenie, że Lila jest zagubiona we współczesnym świecie, a jednocześnie żyje tym, aby poznać przeszłość pozostałych kobiet i odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, skąd jest.
„Takie czasy, że bawimy się, korzystamy z życia, bo ocieplenie klimatu, zanieczyszczenie środowiska, dziura ozonowa i kosmici, którzy nas porwą. Nie żyjemy prawdziwym życiem, tylko przez szklane okno komputerowego świata, już nie mówimy, tylko ćwierkamy, chociaż tak naprawdę wyjemy z samotności i rozpaczy. Niektórzy nawet nie mają pojęcia, że nie żyją”.
Kolejną niezwykłą postacią w książce jest Maria – prababka Lili, która przeżyła zesłanie na Syberię. Wychowana w niemal arystokratycznym domu, trafiła w miejsce, gdzie nie była pewna jutra. Podążyła tam za mężczyzną, którego szczerze kochała – swoim mężem. NA Syberii, w tych trudnych warunkach, musiała nauczyć się praktycznie wszystkiego, od gotowania z tego, co udało jej się znaleźć lub upolować po szycie ubrań z tego, co akurat było pod ręką. To traumatyczne przeżycie, jakim było zesłanie w tak niekorzystne dla człowieka środowisko, sprawiło, że stała się silniejszą. Można śmiało powiedzieć, że to ją ukształtowało.
„Miłość- początek wszystkich nieszczęść. Brak miłości – nieszczęśliwy koniec”.
Sabina – babka Lili, to kolejna z silnych kobiet, która dzięki swojemu hartowi ducha przetrwała Ravensbrück i okrucieństwo wojny. Pozbawiona wszystkiego, musiała od nowa poukładać swój świat. To właśnie z jej perspektywy poznajemy codzienność w obozie koncentracyjnym, gdzie każdego dnia giną setki ludzi, gdzie przeprowadzane są doświadczenia, badania medyczne na chwałę III Rzeszy. Rzeczywistość we wspomnieniach Sabiny jest niezwykle brutalna i dojmująca. Najstraszniejsze jest w tym wszystkim to, że ludzie przebywający w takiej rzeczywistości utracili swoją godność – dla kromki spleśniałego chleba nie powstrzymają się przed tym, aby zabić.
Natomiast Magdalena – matka Lili niejako reprezentuje sobą szarą rzeczywistość PRL-u, w której nie udało jej się ułożyć życia tak, jak tego pragnęła. Doświadczyła bowiem trudnej miłości, która miała wpływ na jej życie i dokonywane wybory.
Główne przesłanie książki, że kobieta jest tajemnicą dokładnie wpisuje się w wykreowaną rzeczywistość. Poprzez historie czterech kobiet ukazane w powieść, możemy dowiedzieć się czegoś nowego nie tylko o historii XX wieku, ale także zaobserwować, że takie czynniki jak miłość, doświadczenie wojny lub zesłanie mają niezwykły wpływ na ludzkie życie. Pomimo tego, że w przedstawionej historii pojawia się mnóstwo trudnych, wręcz traumatycznych doświadczeń, to książka nie jest przytłaczająca. Wręcz przeciwnie jest wciągająca i pochłania czytelnika od samego początku.
Książka jest godna polecenia, nie tylko przez tematykę, którą porusza, tak różną od książek, które obecnie pojawiają się na rynku wydawniczym. Od dawna jestem fanką twórczości Ałbeny Grabowskiej, a książka „Matki i córki” bardzo przypadła mi do czytelniczego gustu, ponieważ jest to historia, do której można często wracać i za każdym razem odkrywać coś innego. Serdecznie polecam!
Najnowsza powieść Ałbeny Grabowskiej to coś, na co czekałam już od dawna. To książka, która zabiera czytelnika w świat wspomnień i poplątanej historii głównych bohaterek – czterech kobiet, które, żyjąc w różnych epokach, doświadczając różnych emocji, tak naprawdę szukały jednej rzeczy – miłości.
Na początku muszę przyznać, że z wyrażeniem swojej opinii na temat książki...
2019-03-23
Jeżeli tak, jak ja uwielbiacie książki, w których akcja rozgrywa się wokół ciekawych zabytków, trudnych do złamania pradawnych tajemnic oraz w egzotycznych krajach, to książka „Książki, przez które zginiesz” jest dla Was najlepszym wyborem na lekturę.
W książce, napisanej przez Jana Szymańskiego, poznajemy Pawła – młodego archeologa z Polski, który podczas swojej podróży poznaje nietuzinkową Australijkę Annie, która na co dzień jest pilotem. Dziewczyna od pierwszych chwil zaskakuje Pawła, ponieważ nie zadaje sztampowych pytań o jego zawód i wbrew pozorom jest bardzo zainteresowana tym, o czym opowiada i jakie zabytki jej pokazuje. Dziewczyna zaraża go optymizmem i ciekawym podejściem do otaczającego świata. To wszystko sprawia, że z łatwością odnajdują swoistą nić porozumienia, która sprawia, że dalszą podróż odbywają wspólnie.
Jednak wszystko się komplikuje, kiedy na „horyzoncie” pojawiają się podejrzani mężczyźni, którzy nie planują niczego dobrego. O tym, co wyniknie z tego, że Paweł i Annie pojawiają się przez przypadek w złym miejscu i czasie oraz tajemnicy prastarej księgi, dowiecie się, czytając książkę, do której lektury serdecznie zapraszam.
Dlaczego warto sięgnąć po „Książki, przez które zginiesz”?
Przede wszystkim jest to świetna historia, opisana w niezwykle ciekawy sposób. Nie brakuje tutaj tajemniczości i wspaniałych miejsc, w których rozgrywa się akcja, jaką porównać można do świetnego filmu przygodowego.
Wartością dodaną książki są także bohaterowie. To, co warto podkreślić, to, że stanowią bardzo miłą parę, nie drażnią Czytelnika swoim zachowaniem, a nie odpychają. Sprawiają wręcz wrażenie bardzo sympatycznych młodych ludzi, pasjonatów historii i przygód.
Trzeba podkreślić, że „Książki, przez które zginiesz” to zabawna i bardzo interesująca opowieść, gdzie nie zabrakło także wątku kryminalnego i tajemniczości. Lektura stanowi przyjemną odskocznię od szarej codzienności za oknem. Archeologia, podróże, przygody, egzotyczne miejsca, ludzie, zwierzęta, zabytki, drogocenne znaleziska, wykopaliska, gangsterskie porachunki, miłość i wiele innych to walory tej książki z kolorową czaszką na okładce, która na pewno przyciąga wzrok.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego, tylko polecenie Wam tej książki i mam nadzieję, że się Wam spodoba, tak jak mnie.
https://swiat-w-okularach-lucci.blogspot.com/2019/03/ksiazki-przez-ktore-zginiesz-jan.html
Jeżeli tak, jak ja uwielbiacie książki, w których akcja rozgrywa się wokół ciekawych zabytków, trudnych do złamania pradawnych tajemnic oraz w egzotycznych krajach, to książka „Książki, przez które zginiesz” jest dla Was najlepszym wyborem na lekturę.
W książce, napisanej przez Jana Szymańskiego, poznajemy Pawła – młodego archeologa z Polski, który podczas swojej podróży...
2018-12
Joanna Jax powoli staje się moją ulubioną polską pisarką. Ostatnio przeczytałam kolejny tom jej serii „Zemsta i przebaczenie”. Tym razem zabrałam się za trzeci tom zatytułowany „Rzeka tęsknoty”. Po przeczytaniu „Narodzin gniewu” i „Otchłani nienawiści” z jeszcze większą ochotą rozpoczęłam lekturę kolejnego tomu.
„W cieniu narodowej tragedii, jaką niewątpliwie była okupacja i wszelkie restrykcje z tym związane w ludzkich sercach rozgrywały się pojedyncze klęski, niknące w obliczu spraw ważkich, śmierci setek ludzi, terroru i życiowej wegetacji. Gdy jednak taki dramat dotykał konkretnego człowieka, świat wokół znikał, jakby nie miał znaczenia, bez względu na sytuację”
W trzeciej odsłonie losów Hanki, Alicji, Juliana i Emila naprawdę wiele się dzieje. Czytelnik ma niesamowitą okazję zaobserwować jak zmieniają się bohaterowie w trudnych czasach okupacyjnych, jak zmienia się ich system wartości, jak próbują przetrwać i do czego są w stanie się posunąć, aby osiągnąć swój cel.
„Tylko miłość stanowiła antidotum na ciągły strach, beznadzieję i tęsknotę za normalnością. Była namiastką tego ostatniego. Ucieczką w czyjeś ramiona, gdy lęk obezwładniał, czarne myśli plątały się po głowie, a każde pukanie do drzwi mogło być ostatnim, jakie się słyszało”
Wojna, co oczywiste, nie jest łatwym doświadczeniem. Jednak w tak trudnym czasie człowiek może bardzo wiele dowiedzieć się nie tylko o sobie, ale również o innych. Wojna sprawia bowiem, że w człowieku uwydatniają się cechy i wartości moralne, których nigdy w sobie nie zauważał lub je bagatelizował. To właśnie, doświadczając najbardziej ekstremalnych doświadczeń ma możliwość poznania samego siebie. Podobnie jest z bohaterami powieści. Wojna zakłóciła ich spokojne i beztroskie życie, przez co muszą się zmierzyć nie tylko z wrogiem, ale również z własnymi słabościami.
„Miłość jest prosta. Jeśli kogoś kochasz, dla niego zawsze znajdziesz siły, by się podnieść, gdy upadniesz”
W trakcie czytania moją uwagę zwrócił również fakt, że autorka niejako do głosu dopuściła postaci, które do tej pory były traktowane jako drugoplanowe. Mam tutaj na myśli Waltera oraz Igora. Z całą pewnością można powiedzieć, że pomimo tego, iż obaj panowie znajdują się po przeciwnych stronach okopów, to łączy ich wiele. Doświadczają bowiem podobnych rozterek wewnętrznych związanych z okropnościami wojny. Na froncie widzą i nieraz doświadczają okrucieństwa i czynów niegodnych człowieka. Czują się bezsilni wobec całej machiny wojennej, wiedzą, że nie ma już łatwego wyjścia z tej sytuacji.
„Miłość była przecież prosta, jeśli kochasz kogoś naprawdę, nie zadajesz sobie pytania, czy wciąż kochasz, bo odpowiedź jest ci doskonale znana”
W mojej ocenie przedstawione w powieści trudne zmagania miłosne Alicji i Juliana (mojej ulubionej pary) zostały ukazane w sposób bardzo realistyczny. Alicja nie może pogodzić się z tym, że Julian, dla którego wszystko poświęciła i ryzykowała własnym życiem, w czasie najtrudniejszej próby pozostawił ją samą z jej cierpieniem. Zarzuca mu, że zostawił ją w momencie, kiedy tego najbardziej potrzebowała. Jej późniejsze decyzje podyktowane są nie tylko jej własnymi uczuciami, ale także chęcią pokazania Julianowi na co ją stać.
„A tęsknoty za tym czymś nieuchwytnym, magią pocałunków i romantycznych wyznań, nie mogła zastąpić niczym innym. Nagle jakby ta idealna miłość zdjęła maskę, ukazując swoje prawdziwe oblicze. I śmiała się z niej szyderczo, że miłość jest prosta, ale nie pozbawiona bólu i ciągłych rozterek. Łatwo było kochać, gdy uważasz człowieka za chodzący ideał, gorzej, gdy okazuje się ułomny i pełen wad. Naginamy więc obraz swojej miłości do własnych wyobrażeń, zamazujemy to, co nam się podoba, i oszukujemy się, że to, co widzimy, jest realne i prawdziwe”
Książka utrzymana jest w podobnej stylistyce jak dwie poprzednie części. Ukazane jest w niej prawdziwe oblicze wojny, która niesamowicie mocno doświadcza człowieka. Historia przedstawiona w powieści naszpikowana jest wręcz bardzo emocjonującymi wydarzeniami, co wzmaga tylko ciekawość Czytelnika co do losów ulubionych bohaterów. Z jednej strony historia zachwyca, z drugiej jednak zmusza do refleksji nad tym, jak często jedno wydarzenie zmienia ludzie życie na zawsze.
Książkę Joanny Jax mogę polecić z czystym sumieniem, ponieważ jest to coś, co naprawdę warto przeczytać.
https://swiat-w-okularach-lucci.blogspot.com/2019/01/tom-iii-zemsta-i-przebaczenie-czyli.html
Joanna Jax powoli staje się moją ulubioną polską pisarką. Ostatnio przeczytałam kolejny tom jej serii „Zemsta i przebaczenie”. Tym razem zabrałam się za trzeci tom zatytułowany „Rzeka tęsknoty”. Po przeczytaniu „Narodzin gniewu” i „Otchłani nienawiści” z jeszcze większą ochotą rozpoczęłam lekturę kolejnego tomu.
„W cieniu narodowej tragedii, jaką niewątpliwie była okupacja...
2018-12
„Ile przemocy i okrucieństwa może pomieścić ten mały kraj u stóp Himalajów…”
Książka, o której chciałabym Wam opowiedzieć, pretenduje do miana najlepszej książki przeczytanej w 2018 roku. Jest to za sprawą przede wszystkim tematu, który porusza, a mianowicie traktowania i sytuacji kobiet w Nepalu.
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to reportaż autorstwa Edyty Stępczak - zapis jej obserwacji i rozmów przeprowadzonych w ciągu pięciu lat zamieszkiwania w tym kraju. Autorka w swojej książce pokazuje zupełnie inny świat, inne wyobrażenie o Nepalu, który znamy przede wszystkim z pięknych zdjęć Himalajów.
„(…) haniebne zachowanie nepalskiego mężczyzny nie przynosi kobiecie ujmy. W powszechnej ocenie jej wartość jest bowiem na tyle niska, że mężczyzna żadnym czynem nie może się zniżyć do jej poziomu, a tym samym nie jest w stanie ugodzić w jej honor”.
Rozpoczynając lekturę tej książki, nie spodziewałam się, że tak bardzo mną wstrząśnie. Otóż do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak traktowane są kobiety w Nepalu, ponieważ ta kwestia nie była zbytnio nagłaśniana w mediach. Skupiano się bowiem na tematyce łamania praw kobiet głównie w krajach arabskich, czy afrykańskich. Za sprawą tej książki zmieniło się kompletnie moje myślenie na temat Nepalu i tradycji, które istnieją w tym państwie.
„Brak regulacji prawnych, ochrony poszczególnych grup zawodowych w prawie wewnętrznym w krajach docelowych powoduje, że kobiety łatwo padają ofiarami przemocy”.
W książce opisane są trudne sytuacje, bolesne doświadczenia kobiet, które ciężko w jakikolwiek racjonalny sposób zrozumieć, zakwalifikować. Edyta Stępczak ukazuje silne przywiązanie Nepalczyków do tradycji i religii, a co za tym idzie wpływ tych dwóch czynników na życie ludzi. W książce ukazane zostały nie tylko problemy kobiet z dostępem do edukacji, nowoczesnej służby zdrowia, ale co najważniejsze autorka pokazała, iż rola kobiety w nepalskim społeczeństwie została zmarginalizowana do tego stopnia, że traktowana jest niekiedy jak rzecz, albo jeszcze gorzej. Młode kobiety są wcześnie wydawane za mąż, nie mają dostępu do edukacji, zachodzą w ciążę w młodym wieku, co często wiąże się z wieloma problemami, często w domach są bite i poniżane. Jednak wszystko to przez Nepalczyków jest postrzegane jako przestrzeganie tradycji i nakazów religijnych. Kobiety w Nepalu nie mogą mieć własnego zdania, przez całe swoje życie są zależne od mężczyzn- najpierw ojca, brata, potem męża, czy syna. Dlatego tak ciężko im wyrwać się z niekorzystnej dla nich rzeczywistości, ponieważ z braku innych perspektyw, bardzo ciężko jest im zdecydować się na porzucenie dotychczasowego sposobu życia i choćby minimalne jego polepszenie.
„Mężczyzna nie jest zainteresowany rozwodem, bo małżeństwo zapewnia mu w domu kucharkę, sprzątaczkę, praczkę, żonę, matkę jego dzieci i opiekunkę jego rodziców, a jednocześnie nie musi on rezygnować z nieskrępowanej swobody życia poza rodziną”.
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to z jednej strony książka niezwykle poruszająca, ponieważ wskazuje na kwestie, których nie sposób zrozumieć. Natomiast z drugiej strony skłania do refleksji nad sytuacją kobiet w niektórych częściach świata w XXI wieku. Temat ten we współczesnym świecie jest często bagatelizowany, dlatego też praca wielu organizacji na rzecz poprawy losów kobiet jest tak potrzebna, ale jeszcze niedoceniana.
Bardzo zachęcam do sięgnięcia po tę książkę, ponieważ jest to bardzo ważny głos w sprawie sytuacji kobiet w Nepalu. Zwraca bowiem uwagę na temat łamania praw kobiet i traktowania ich w sposób przedmiotowy.
https://swiat-w-okularach-lucci.blogspot.com/2018/12/burka-w-nepalu-nazywa-sie-sari-edyta.html
„Ile przemocy i okrucieństwa może pomieścić ten mały kraj u stóp Himalajów…”
Książka, o której chciałabym Wam opowiedzieć, pretenduje do miana najlepszej książki przeczytanej w 2018 roku. Jest to za sprawą przede wszystkim tematu, który porusza, a mianowicie traktowania i sytuacji kobiet w Nepalu.
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to reportaż autorstwa Edyty Stępczak - zapis...
2018-09
„Tęskniła za tamtym życiem, zanim brutalna wojna nie odebrała jej domu, pracy, przyjaźni i radości z tych wszystkich rzeczy, których na co dzień nie doceniała. Gdy los wydziera coś po kawałku, można przywyknąć, ale nagle cały świat, w którym żyła obrócił się w perzynę. A jednak czuła ulgę na myśl, że nie straciła nikogo z bliskich.”
Stwierdzam, że „Zemsta i przebaczenie” staje się moją ulubioną sagą. Historia, którą stworzyła Joanna Jax jest wręcz niesamowicie wciągająca i z każdą kolejną książką chce się więcej i więcej.
Aktualnie jestem po lekturze drugiego tomu, ale już teraz wiem, że kolejne książki przeczytam na pewno. Drugi tom, czyli „Otchłań nienawiści” utrzymuje literacki poziom poprzedniej części, o której opinię znajdziecie na blogu.
„Polacy byli sprytnym narodem i potrafili doskonale oszukiwać wroga, bez względu na poziom swojego wykształcenia i miejsce zamieszkania”
W drugiej części sagi pozostajemy wraz z czwórką głównych bohaterów – Hanki, Alicji, Juliana i Emila. Druga wojna światowa powoli zbiera swoje żniwo – jej obraz widzimy niemal na każdej stronie powieści. Bohaterowie stają przed trudnymi wyborami z gatunku tych ostatecznych. Wojna jest dla nich bardzo ciężkim doświadczeniem, codziennie widzą nieludzkie traktowanie Polaków, Żydów przez okupanta. Muszą stanąć do walki o własne ideały i świat, w który wierzą. W tym czasie również doświadczają tych pozytywnych uczuć – miłości, która prowokuje ich do działania.
„Miłość jest prosta – jeśli kogoś kochasz, zrobisz wszystko, żeby uchronić tę osobę przed całym złem świata”.
„Otchłań nienawiści” jest niezwykle wzruszającą historią. Chociaż stanowi kontynuację wnosi inne światło na postrzeganie wojny. W tej części doskonale widać, do czego zmuszani są bohaterowie postawieni w naprawdę ekstremalnej sytuacji, kiedy strach o własne życie często determinuje nasze działania.
Wydaje mi się, że książka z pewnością przypadnie go gustu osobom, które lubią sagi rodzinne, ale także wątki historyczne i połączone losy kilku osób. Jak dla mnie saga Joanny Jax ma w sobie wszystko, czego potrzeba. W pełni zasługuje na wyróżnienie i polecenie, ponieważ nie jest typową sagą o losach kilku osób w wojennej zawierusze. Książkowy stzrał w dziesiątkę!
„Tęskniła za tamtym życiem, zanim brutalna wojna nie odebrała jej domu, pracy, przyjaźni i radości z tych wszystkich rzeczy, których na co dzień nie doceniała. Gdy los wydziera coś po kawałku, można przywyknąć, ale nagle cały świat, w którym żyła obrócił się w perzynę. A jednak czuła ulgę na myśl, że nie straciła nikogo z bliskich.”
Stwierdzam, że „Zemsta i przebaczenie”...
2018-09
Do momentu lektury „Kręgów” nazwisko pisarza Zbigniew Zborowski nic mi nie mówiło – poza zbieżnością z nazwiskiem znanego polskiego aktora. Jednak decyzja o przeczytania najnowszej książki tego autora, była jak najbardziej słuszna.
Głównym bohaterem w powieści jest Bartosz Konecki – prywatny detektyw, który wcześniej pracował jako policjant. Z tego, czego się dowiedziałam, to „Kręgi” są kontynuacją książki „Skaza”, gdzie tak naprawdę poznajemy postać Koneckiego. Uważam jednak, że można czytać „Kręgi” bez znajomości poprzedniej części – tak było właśnie w moim przypadku i nie uważam, że przez to coś mi umknęło.
Wprost przeciwnie, w „Kręgach” główny bohater ma nową zagadkę kryminalną do rozwiązania. Bowiem w Warszawie w jednym z parków zostaje znaleziona martwa nastolatka. Nie byłoby w tym nic tajemniczego, gdyby nie fakt, że dziewczyna ma odcięte dłonie w podobny sposób, jak ofiara zbrodni sprzed wielu lat. Wszystko to sprawia, że rusza policyjne śledztwo…
Zadacie pytanie, to w takim razie, na czym polega rola Koneckiego? Przecież nie jest już policjantem…
Bartosz Konecki otrzymuje w tym samym czasie ciekawe zlecenie obserwacji znanej aktorki. W czasie swojej pracy odkrywa, że dziewczyna bardzo interesuje się morderstwem sprzed lat, czym wzbudza nie tylko ciekawość Bartosza, ale sprowadza na siebie poważne kłopoty.
Czy Koneckiemu uda się rozwikłać zagadkę i czy wreszcie sprawiedliwość zatriumfuje? Odpowiedzi musicie szukać w książce…
Szczerze mówią, nie spodziewałam się wiele po tej książce, przed jej przeczytaniem. Nie znałam bowiem autora i ciężko było mi od razu złożyć, czy przedstawiona historia mnie wciągnie. Po przeczytaniu „Kręgów” muszę przyznać, że było naprawdę warto. Książka wciągnęła mnie dosyć szybko. Ciekawym pomysłem było przedstawienie niektórych wcześniejszych wydarzeń z perspektywy innej osoby, co tym bardziej wzbudzało we mnie ciekawość i nadawało całej historii zupełnie inny charakter. Dzięki temu czytelnik ma szansę szerzej spojrzeć na wydarzenia i pozwoli mu to na tworzenie własnych domysłów, co mogło się wydarzyć.
W mojej ocenie książka Zbigniewa Zborowskiego jest godna polecenia. Nie tylko dla tych osób, które zetknęły się ze „Skazą”, ale również dla tych, którzy nie czytali poprzedniej części. Owszem, kilka razy pojawiają się nawiązania do pierwszej książki, ale nie mają znaczącego wpływu na rozgrywające się wydarzenia, przez co nie tworzą wrażenia, że coś nam umknęło, że czegoś nie rozumiemy.
Oczywiście, bardzo mocnym punktem powieści jest jej zakończenie, ponieważ jest bardzo zaskakujące i wbrew pozorom przez całą powieść autor nie przygotowuje czytelnika na taki obrót sprawy. Zdecydowanie zakończenie wbije Was w fotel. Jednak, aby się o tym przekonać musicie sięgnąć po tę książkę.
Serdecznie polecam!
Do momentu lektury „Kręgów” nazwisko pisarza Zbigniew Zborowski nic mi nie mówiło – poza zbieżnością z nazwiskiem znanego polskiego aktora. Jednak decyzja o przeczytania najnowszej książki tego autora, była jak najbardziej słuszna.
Głównym bohaterem w powieści jest Bartosz Konecki – prywatny detektyw, który wcześniej pracował jako policjant. Z tego, czego się dowiedziałam,...
2018-05
„Ludzie rodzili się i umierali, kochali i nienawidzili, co zawsze stanowiło pożywkę do rozmów, plotek i domysłów. Tym fascynowali się mieszkańcy Chełmic, zamknięci we własnym kręgu, gdzie życie innych zawsze zdawało się bardziej interesujące niż ich własne”
Książka Joanny Jax zatytułowana „Zemsta i przebaczenie. Narodziny gniewu” jest tą, na którą tak długo czekałam. Historię opisaną w powieści i jej niesamowity klimat pokochałam niemal od pierwszych stron. Ale po kolei…
Opowieść przedstawiona w książce rozgrywa się w początkach XX wieku w małej miejscowości Chełmice. Z pozoru jest to spokojna miejscowość, jednak nie panuje w niej nuda…
Książka przedstawia losy czterech bohaterów- Hanki, Alicji, Emila i Juliana, którzy przeżywają tak naprawdę wszystko w swoim życiu- dramaty, cierpienia, ale też miłość i radość. Wszystko to rozgrywa się również podczas zawieruchy wojennej. To właśnie to okrutne doświadczenie pokazuje, kim tak naprawdę są i jakie wartości wyznają w swoim życiu. Wydarzenia rozgrywające się w powieści wpływają na losy jej bohaterów i kształtują ich charaktery – z radością będę śledziła ich dalsze losy.
„Kiedy ocierasz się o śmierć w każdej minucie swojego życia, nie myślisz o swoich błędach i o tym, co zrobiłeś w życiu źle. Żałujesz, że wielu rzeczy nie zrobiłeś”.
Hanka i Alicja to dziewczyny – kobiety, które wiedzą, czego chcą od życia, jednak czasami z obawą patrzą w przyszłość. Dla miłości są w stanie zrobić wszystko i poświęcić nawet wyznawane ideały, aby zapewnić swoim bliskim spokój i bezpieczeństwo. Nieraz są zdolne do naprawdę heroicznych czynów, aby zrealizować własne cele. Obie są od niepamiętnych czasów przyjaciółkami, które wspierają się wzajemnie i pomagają w najtrudniejszych momentach. Ich przyjaźń na łamach powieści przeżywa nie tylko rozkwit, ale też próbę w trudnych, wojennych czasach.
Julian i Emil to przyrodni bracia, którzy przypadkowo dowiadują się o tym fakcie. Dzieli ich wszystko – przede wszystkim pochodzenie społeczne, majątek i plany na przyszłość. To wszystko determinuje ich losy i wyznawany system wartości. Tymi dwoma młodzieńcami kierują odmienne uczucia – z jednej strony honor i postępowanie według tradycji, natomiast z drugiej zemsta i chęć osiągnięcia bogactwa i niezależności.
Moim zdaniem książka przypadnie do gustu nawet tym najbardziej wymagającym czytelnikom. Opowieść o sile miłości, która pokazuje, że uczucie to jest tak silne, że popycha człowieka niemal do nadludzkich wyczynów.
Zdecydowanie książka godna polecenia, ponieważ posiada wszystkie cechy, których poszukuję w tego typu książkach. Od nieszablonowej historii począwszy po ciekawą narrację i plastyczne opisy. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze i nie sposób się od niej oderwać.
„Ludzie rodzili się i umierali, kochali i nienawidzili, co zawsze stanowiło pożywkę do rozmów, plotek i domysłów. Tym fascynowali się mieszkańcy Chełmic, zamknięci we własnym kręgu, gdzie życie innych zawsze zdawało się bardziej interesujące niż ich własne”
Książka Joanny Jax zatytułowana „Zemsta i przebaczenie. Narodziny gniewu” jest tą, na którą tak długo czekałam....
2018-07
„Na świecie jest tylko jedna rzecz gorsza od wojny. Tą rzeczą jest ludobójstwo. Masowy mord na całym narodzie. Mężczyznach, kobietach i dzieciach. Na bezbronnych ludziach. To właśnie miało miejsce na Wołyniu. Ukraińscy nacjonaliści próbowali zabić każdego Polaka, który dostał się w ich ręce. Niezależnie od jego pochodzenia, wieku i płci”
Najnowsza książka Anny Herbich zatytułowana „Dziewczyny z Wołynia” przedstawia historie dziewięciu kobiet, które przetrwały straszne, krwawe wydarzenia rozgrywające się w czasie drugiej wojny światowej na Wołyniu. Wydarzenia te, które z całą mocą należy nazwać ludobójstwem zostały dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na ludności przede wszystkim polskiej, ale także rosyjskiej, ukraińskiej i ormiańskiej, która zamieszkiwała te tereny.
„To straszne, do czego zdolny jest człowiek. Jaką krzywdę może wyrządzić bliźniemu w imię obłędnej, nienawistnej ideologii…”
Kiedy czytamy opowieści kobiet, którym udało się przeżyć te wydarzenia, ma się nieodparte wrażenie, że to nie może być prawdą. Przecież człowiek nie jest zdolny do takiego okrucieństwa, nie może wyrządzić aż takiej krzywdy innemu człowiekowi, często sąsiadowi, z którym przez wiele lat wcześniej żyło się w dobrych stosunkach. Jednak w pewnym momencie musimy uzmysłowić sobie tę bolesną prawdę, że przedstawione wydarzenia naprawdę miały miejsce…
Książka odsłania naturę zła w człowieku ukazuje do czego jest zdolny. Pokazuje, że często ideologia błędnie rozumiana lub zbyt mocno interpretowana popycha człowieka do nieludzkich wręcz czynów. Wojna jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń, jakie mogą spotkać człowieka w życiu. Jest to doświadczenie o tyle tragiczne, ponieważ często dotyczy nie tylko tej sfery fizycznej, ale także- a może przede wszystkim- sfery psychicznej. W historii świata ludzkość miała do czynienia z dwiema wielkimi wojnami, które swoim zasięgiem objęły cały świat. Ukazała wówczas, że wojna doprowadza do kompletnej ruiny oraz całkowitego odczłowieczenia.
W kontekście historii kobiet przedstawionych w książce „Dziewczyny z Wołynia” podkreślić należy, że wydarzenia rozgrywające się na Wołyniu, których były naocznymi świadkami, zostawiły trwały ślad w ich psychice i stanowiły poniekąd o ich tożsamości. Pomimo iż kobiety te przetrwały wojnę i rzeź wołyńską, to ich przetrwanie jest wyłącznie przetrwaniem fizycznym, ponieważ ich psychika i określenie własnej siebie mocno na tym ucierpiały.
Pisząc te słowa mam przed oczami niektóre wydarzenia, które rozegrały się na Wołyniu. Zwłaszcza, że po lekturze książki oglądałam film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Część wydarzeń przedstawionych w filmie była zbieżna z tymi, które zostały opisane w książce. Jednak ani filmu, ani książki nie można traktować jako jedność, trzeba je rozdzielić, ponieważ nie były dla siebie nawzajem inspiracją.
Jedną istotną kwestię warto podkreślić. Otóż w słowach tych kobiet nie ma nienawiści, nie pragną one zemsty. Co jest tak po ludzku dziwne, ponieważ ludzką rzeczą jest pałać nienawiścią do osób, które przyczyniły się do śmierci członków swojej rodziny. Kobiety te nie pragną jednak zemsty, chcą aby prawda o tamtych wydarzeniach wreszcie ujrzała światło dzienne. Chcą upamiętnić śmierć swoich ukochanych rodziców, braci i sióstr i postulują, aby w przyszłości takie wydarzenia nie miały już nigdy miejsca.
Moim zdaniem, książka „Dziewczyny z Wołynia” porusza bardzo ważny temat. Podczas jej lektury czytelnikowi towarzyszą różnorodne uczucia – wzruszenie i strach jednocześnie. Trzeba podkreślić, że opisane wydarzenia potrafią niezwykle poruszyć człowiekiem. To wszystko sprawia, że obok tej książki nie można przejść obojętnie.
„Na świecie jest tylko jedna rzecz gorsza od wojny. Tą rzeczą jest ludobójstwo. Masowy mord na całym narodzie. Mężczyznach, kobietach i dzieciach. Na bezbronnych ludziach. To właśnie miało miejsce na Wołyniu. Ukraińscy nacjonaliści próbowali zabić każdego Polaka, który dostał się w ich ręce. Niezależnie od jego pochodzenia, wieku i płci”
Najnowsza książka Anny Herbich...
2018-05
Do niedawna nazwisko Pustkowiak zupełnie nic mi nie mówiło. Nie czytałam wcześniej żadnej je książki. Na szczęście jednak ten stan rzeczy uległ zmianie, ponieważ ostatnio przeczytałam najnowszą książkę tej autorki. Mowa tutaj o Maszkaronie.
Byłam brzydka. Byłam brzydka, jednak nie tym rodzajem brzydoty, który wywołuje współczucie, byłam brzydka tym rodzajem brzydoty, który wywołuje zdumienie i odrazę – gdyby nadziać mnie na kij i chodzić ze mną po ulicach, na pewno by się wyludniły.
Główną bohaterką i zarazem narratorką opowieści jest Marianna – młoda dziewczyna, bardzo współczesna. Można powiedzieć nawet, że współczesna do bólu. Tytułowy Maszkaron to dziewczyna, która boryka się z wieloma problemami. Jest osobą samotną, chociaż stroni od innych ludzi. Wydaje się jednak, że w tej swojej samotności świetnie się odnajduje. Mimo, iż z jednej strony chce za wszelką cenę unikać spotkań z innymi osobami, to w głębi duszy pragnie kontaktów i takich typowych relacji międzyludzkich.
Niestety, z przyjaciółmi miałam tyle samo szczęścia, co ze wszystkim innym. Szczęście i w tym przypadku było zwinne niczym jaszczurka siedząca w słońcu na kamieniu – ilekroć niezgrabnie próbowałam się do niego zbliżyć, natychmiast znikało.
Książka Patrycji Pustkowiak jest dla mnie manifestem kobiety zagubionej w swojej samotności i zbuntowanej przeciwko rzeczywistości, w której przyszło jej żyć. Marianna jest niezwykle barwną postacią i nie można odbierać jej jako bohaterki płaskiej, nic nie znaczącej i nie mającej zupełnie nic do powiedzenia. Wprost przeciwnie, jest to postać, która ma coś do powiedzenia, tylko takich osób za bardzo nie lubimy słuchać. Według mnie dziewczyna jest także niecodzienną obserwatorką życia i świetnie odczytuje ludzkie zachowania. Potrafi w każdym z tych zachowań odnaleźć fałszywą nutę. Trudno szukać dla niej jakiegoś literackiego odpowiednika.
Samookreślenie, iluzja decydowania o własnym losie, którego najdobitniejszym wyrazem było życie seksualne, złe rozpoznanie własnych pragnień, korzystanie z cudzych podawanych jako własne, a później nagłe przebudzenie z biografią, która jest zarazem twoja i całkowicie obca – teoretycznie znałam na wylot wszystkie te pułapki, tak naprawdę jednak znów im zazdrościłam; zazdrościłam im wszystkich błędów, które mogą popełnić, zazdrościłam im nawet możliwości samozniszczenia.
Czytelnik, który zdecyduje się sięgnąć po książkę Patrycji Pustkowiak z pewnością nie pożałuje swojego wyboru. Moim zdaniem każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Od pierwszych stron historia Marianny wciąga i nie pozwala się oderwać nawet na chwilę. Jest tutaj wiele śmiesznych momentów, przy których można śmiać się do rozpuku. Jednak znaleźć tutaj można również smutną refleksję odnośnie współczesnego życia i rzeczywistości, która nas otacza.
Serdecznie polecam tę książkę, ponieważ jest inna od tych, które czyta się na co dzień i w pewnym sensie prowokuje do refleksji odnośnie ludzkiego życia, postrzegania innych i kondycji współczesnego świata. Ta słodko-gorzka historia świetnie wpisuje się w ramy dobrze znanej nam współczesności.
Do niedawna nazwisko Pustkowiak zupełnie nic mi nie mówiło. Nie czytałam wcześniej żadnej je książki. Na szczęście jednak ten stan rzeczy uległ zmianie, ponieważ ostatnio przeczytałam najnowszą książkę tej autorki. Mowa tutaj o Maszkaronie.
Byłam brzydka. Byłam brzydka, jednak nie tym rodzajem brzydoty, który wywołuje współczucie, byłam brzydka tym rodzajem brzydoty, który...
To, co z pewnością wiemy o Nowym Jorku jest fakt, że jest to najludniejsze miasto w Stanach Zjednoczonych. Jednak, czy mamy świadomość, jak prawidłowo zatrzymać taksówkę, albo jak obejrzeć spektakl teatralny zupełnie za darmo? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziemy w przewodniku po Nowym Jorku.
Najnowszy przewodnik National Geographic po Nowym Jorku przyciąga już samą okładką, na której umieszczono symbol miasta – żółte taksówki. Jednak to co znajdziemy w środku – zapiera dech w piersiach. Takie wrażenie sprawiają przede wszystkim fotografie, które w mojej opinii są spektakularne, ponieważ nie tylko oddają klimat tego miasta, ukazując jego główne atrakcje, ale także sprawiają, że ma się nieodpartą ochotę wsiąść do pierwszego samolotu do Nowego Jorku i na własnej skórze się o tym przekonać. Tak było także w moim przypadku. Po przejrzeniu przewodnika to miasto stało się kolejnym punktem na mojej liście miejsc do odwiedzenia.
„Daj się porwać klimatowi miasta, jego panoramie ze szczytu Empire State Building. Przepłyń promem na Staten Island, objedź Manhattan na rowerze, zobacz światła Times Square i przejdź się mostem Brooklyńskim. Zjedz w Chinatown, Little Italy lub SoHo i odetchnij u św. Trójcy – duchowej oazie pośród drapaczy chmur. Sprawdź, kim są Królowa i Król Greene Street i daj się zahipnotyzować Liliom wodnym w Muzeum Sztuki Nowoczesnej”
- fragment z okładki
To co wyróżnia ten przewodnik wśród innych są przede wszystkim interesujące opisy, które czyta się niemal jak dobrą powieść. Dzięki temu przyswajanie wiedzy na temat miasta i kolejnych informacji dotyczących sztuki, architektury nie stanowi tortury, ale świetną zabawę.
„Nieprzewidywalny, nieokiełznany i urozmaicony Nowy Jork dzięki energii i duchowi od ponad czterech wieków jak magnes przyciąga twórców i artystycznie uzdolnionych rzemieślników”
- fragment z przewodnika
Ponadto publikację wzbogacają liczne mapy i plany – jak linia nowojorskiego metra. Dzięki czemu łatwiej będzie nam nie tylko zaplanować atrakcje, które chcemy zobaczyć, ale kiedy już będziemy na miejscu, wówczas nie pozwolą nam się zgubić.
Na wielu stronach przewodnika możemy znaleźć wyróżnione rady bywalców, czyli osób które są znawcami poszczególnych miejsc, czy zwyczajów. Są one o tyle ciekawe, ponieważ przynoszą nie tylko przydatną wiedzę, ale pozwolą także uniknąć kłopotliwych sytuacji, które dla mieszkańców są oczywiste, a dla nas (niewtajemniczonych) mogą sprawić wiele problemów.
Przewodnik po Nowym Jorku jest świetną propozycją dla tych, którzy wybierają się do tego miasta. Jest on wydany w wydaniu broszurowym, więc nie powinien zajmować wiele miejsca w walizce. Ponadto jest nie za ciężki, przez co można śmiało wziąć go ze sobą, wyruszając na zwiedzanie miasta.
Podsumowując, chcę podkreślić, że przewodnik jest naprawdę wyjątkową publikacją i w mojej opinii spodoba się również tym osobom, które niekoniecznie wybierają się w podróż do Nowego Jorku. Jest to świetna okazja do tego, aby pogłębić naszą wiedzę dotyczącą tego miasta. Wielość informacji i ciekawych zdjęć powoduje, że w tym przewodniku każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie i z pewnością nie będzie się nudzić. W mojej opinii – naprawdę warto.
Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcenie wszystkich do sięgnięcia po ten niespotykany przewodnik. A może dzięki temu będzie to impuls do podróży?
To, co z pewnością wiemy o Nowym Jorku jest fakt, że jest to najludniejsze miasto w Stanach Zjednoczonych. Jednak, czy mamy świadomość, jak prawidłowo zatrzymać taksówkę, albo jak obejrzeć spektakl teatralny zupełnie za darmo? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziemy w przewodniku po Nowym Jorku.
Najnowszy przewodnik National Geographic po Nowym Jorku przyciąga już...
„A jeśli nienawiść jest formą szaleństwa, to czy ludzie są odpowiedzialni za swoje zbrodnie?” – takie lub podobne pytanie może towarzyszyć Czytelnikowi niemal przez całą powieść „Marlene”, której autorką jest Hanni Münzer.
Jest to kontynuacja książki „Miłość w czasach zagłady”, jednak tym razem na pierwszy plan wysunięta jest postać Marlene Kalten, która w poprzedniej części dała się poznać jako przyjaciółka Debory. Trzeba podkreślić, że Marlene nie zaprzestała działalności konspiracyjnej i w dalszym ciągu walczy przeciwko nazistom. W powieści jest wiele razy zostaje ranna, często musi cierpieć niewygodę i z różnych nieprzyjemnych sytuacji stara się wyjść cało. Doświadcza wielu różnych, trudnych sytuacji. Mam tutaj na myśli nie tylko walkę wspólnie z partyzantami czy pobyt w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, ale również dylemat, który miała rozstrzygnąć. Marlene bowiem w pewnym momencie została postawiona przed bardzo trudnym wyborem, czy wykonać zadanie, którego powodzenie mogło znacząco wpłynąć na losy wojny, czy jednak go nie wykonać i dzięki temu uratować swojego ukochanego, który w innym przypadku zginąłby. Bohaterka swoją decyzję podjęła świadomie, i mimo iż miała ona wpływ na dalsze jej życie, to raczej swojego wyboru nie żałowała. Moim zdaniem mamy szczęście, że żyjemy akurat w tych czasach, kiedy takich wyborów podejmować nie musimy.
„Czasami człowiek działa zupełnie bezmyślnie: emocje zdobywają bastion rozsądku i przejmują władzę, a wtedy robi się coś potwornie głupiego, sprowadzając niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale i na innych.”
Główna bohaterka zasługuje na szczególne uznanie i wyróżnienie, ponieważ nie poddaje się przeciwnościom losu i do końca walczy za sprawę, mimo iż wiele osób na jej miejscu – kiedy ledwie uszła z życiem z nieudanego zamachu i przez wiele dni nie była w pełni sprawna – już dawno poddałoby się i pogodziło z zaistniałą sytuacją. Jednak Marlene jest inna – ma wyznaczony cel, do którego z uporem dąży.
Na kartach powieści pojawia się wiele postaci, które sporo wnoszą do całej historii. Pojawiają się sylwetki bezwzględnych nazistów, dla których liczą się ich własne priorytety. Z drugiej jednak strony z łatwością odnajdziemy żołnierzy i oficerów niemieckich, którzy w tych trudnych czasach nie zaprzestali przestrzegania zasad moralnych i nie zapomnieli czym jest godność każdego człowieka. Niesie to nadzieję na to, że człowiek nie jest z gruntu zły. Jest tylko ofiarą wydarzeń, w których przyszło mu brać udział i tego, jak się w tych sytuacjach zachowuje.
Książka jest niezwykle poruszająca, naprawdę warta przeczytania. Z jednej strony prowokuje czytelnika do tego, aby określił, jak postąpiłby w podobnej sytuacji. Porusza temat Holocaustu, prześladowania innych narodowości, czy samej idei wojny, która niszczy wszystko na swojej drodze. Z drugiej jednak strony ukazuje takie przykłady tego, co jeden człowiek może wyrządzić drugiemu, że często nie mieści nam się to w głowach. Powieść zawiera treści bardzo uniwersalne, aktualne również dzisiaj.
Moim zdaniem swoiste motto powieści, „miłość, poświęcenie, odwaga, śmierć. I wybór, przed którym nikt nie chciałby stanąć”, jest świetnym podsumowaniem całej historii.
Druga wojna światowa była okresem niezwykle trudnym i bolesnym w historii świata. Zresztą jej wpływ i negatywne skutki możemy zauważyć również współcześnie. Takie powieści jak ta napisana przez Hanni Münzer są w pewien sposób odzwierciedleniem tamtych wydarzeń i hołdem dla ludzi, którzy nie bali się zaryzykować i postawili wszystko na jedną kartę, by z całych swoich sił walczyć o lepsze jutro.
„A jeśli nienawiść jest formą szaleństwa, to czy ludzie są odpowiedzialni za swoje zbrodnie?” – takie lub podobne pytanie może towarzyszyć Czytelnikowi niemal przez całą powieść „Marlene”, której autorką jest Hanni Münzer.
Jest to kontynuacja książki „Miłość w czasach zagłady”, jednak tym razem na pierwszy plan wysunięta jest postać Marlene Kalten, która w poprzedniej...
Londyn jest jedną z europejskich stolic, którą nie uda się zwiedzić w ciągu jednego dnia, ponieważ posiada tak wiele ciekawych miejsc, atrakcji turystycznych oraz zabytków, że ich dokładne obejrzenie zajmuje bardzo wiele czasu. Zresztą w mieście możemy podziwiać ślady bogatej historii, sięgającej czwartego dziesięciolecia. W Londynie odnajdziemy wiele zabytków architektury światowej oraz cenne obiekty kultury i sztuki. Nie dziwi więc fakt, że każdego dnia w tym brytyjskim mieście spotkać możemy tak wielu turystów, którzy z niesłabnącym entuzjazmem przemieszczają się z jednego miejsca do drugiego.
W tym roku, nakładem Wydawnictwa Burda ukazał się przewodnik National Geographic po Londynie, który z pewnością ułatwi nam, na początek zaplanowanie zwiedzania Londynu, a w dalszej kolejności dostarczy wiele ciekawych informacji już na miejscu.
„Zobacz to ekscytujące miasto, pełne imponujących budowli, różnorodne i dynamiczne. Zachwyć się przepychem królewskich rezydencji i obejrzyj zmianę warty przed Buckingham Palace. Wstąp do galerii i muzeów, przejdź się brzegiem Tamizy od Westminster Bridge do Tower Bridge, a także po centrum finansowym świata- City. Odwiedź targi przy Petticoast Lane i Portobello Road, Chinatown, pełną teatrów Shaftesbury Avenue oraz handlową Oxford Street.”
Przewodnik po Londynie to świetna propozycja dla osób wybierających się właśnie do tej stolicy europejskiej. Zawiera bowiem wiele przydatnych informacji i ciekawostek, dzięki czemu miasto staje się jeszcze atrakcyjniejsze w naszych oczach. Na wewnętrznej stronie okładki znaleźć możemy dokładny plan londyńskiego metra. Dzięki czemu nasza podróż okaże się o wiele przyjemniejsza i nie zgubimy się w drodze do obranego celu. Ponadto na kartach przewodnika odnaleźć możemy wiele map nie tylko po parkach, ale również ciekawą mapę British Museum.
Do plusów tego przewodnika z całą pewnością mogę zaliczyć wielość opisów, które są bardzo interesujące. Poniekąd również motywują do odwiedzenia opisywanych miejsc i przekonania się o ich atrakcyjności na własne oczy. Także zamieszczone fotografie pełnią podobną funkcję. Dzięki nim łatwiej jest nie tylko wyobrazić sobie dany zabytek, czy dzieło sztuki, ale również dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
W przewodniku możemy odnaleźć również rady bywalców, czyli informacje dotyczące różnych zagadnień dotyczących Londynu. Są to informacje pochodzące od fotografików, podróżników i dziennikarzy National Geographic oraz rodzimych mieszkańców miasta. Dzięki temu dowiemy się o zasadach postępowania w różnych miejscach i o innych ciekawych atrakcjach, których w Londynie z pewnością nie brakuje.
„RADA BYWALCA: W Princes Arcade w Piccadilly od ponad wieku mistrz czekolady Prestat wytwarza jedne z najlepszych trufli, jakich można skosztować”.
Przewodnik po Londynie stanowi nie jako świetną alternatywę również dla wszystkich pasjonatów podróży, którzy z różnych względów nie są w stanie odbyć ich tak, jakby chcieli. W domowych warunkach również można podróżować, chociażby palcem po mapie – to również jest ekscytująca zabawa.
Jeżeli to wszystko, o czym pisałam wyżej Was nie przekonało, to może ostatecznie przekona Was okładka, która jest niezwykle kolorowa i oczywiście z dwiema największymi atrakcjami Londynu, czyli czerwonym dwupiętrowym autobusem i Big Benem. Od razu rzuca się w oczy i przyciąga kolorami.
Gdybym miała podsumować przewodnik po Londynie jednym słowem, to chyba wybrałabym „użyteczny”, ponieważ przydaje się na każdym etapie podróży i jej planowania, a ponadto przeglądanie fotografii i czytanie kolejnych opisów jest naprawdę wspaniałą zabawą. Dlatego zachęcam wszystkich do sięgnięcia po ten wyjątkowy przewodnik, ponieważ każda chwila z nim spędzona z pewnością nie należy do straconych. Po jego wnikliwej lekturze Londyn nie będzie kojarzył Wam się wyłącznie z Królową Elżbietą i Tamizą.
Londyn jest jedną z europejskich stolic, którą nie uda się zwiedzić w ciągu jednego dnia, ponieważ posiada tak wiele ciekawych miejsc, atrakcji turystycznych oraz zabytków, że ich dokładne obejrzenie zajmuje bardzo wiele czasu. Zresztą w mieście możemy podziwiać ślady bogatej historii, sięgającej czwartego dziesięciolecia. W Londynie odnajdziemy wiele zabytków architektury...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-11
Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż to książka, którą każdy entuzjasta siatkówki przeczytać powinien. Jest to książka bardzo wzruszająca i momentami mocno ściskająca za serce. Z drugiej strony jest to bardzo wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju biografia człowieka, który siatkówkę kochał ponad wszystko.
Arkadiusz Gołaś był skromnym chłopakiem, który uważany był przez wielu za wybitny talent w siatkówce. Zachwycał nie tylko swoją grą, ale również piękną postawą poza boiskiem. Był oddanym synem, mężem i przyjacielem. Uwielbiali go zarówno trenerzy, jak i kibice. Arek Gołaś został przez wielu zapamiętany przede wszystkim za swoje umiejętności siatkarskie.
Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż to książka niepowtarzalna. Zawiera bowiem wspomnienia rodziców Arka, jego siostry – Kasi oraz żony – Agnieszki. Piotr Bąk, czyli autor biografii Gołasia, rozmawiał także z jego przyjaciółmi, kolegami z siatkarskich drużyn oraz trenerami. Dzięki temu książka jest jeszcze ciekawsza. Wszystkie te osoby zgodnie podkreślają, że Arkadiusz Gołaś jest wybitną postacią, którą należy naśladować.
Z własnych doświadczeń związanych z lekturą książki mogę śmiało przyznać, że początkowe rozdziały były najbardziej wzruszające. Opisują one bowiem wypadek Arka, a także ból i pustkę, którą po sobie zostawił wśród najbliższych i przyjaciół. Pierwszy rozdział czytałam ze łzami w oczach – pod ręką miałam cały zapas chusteczek.
Jest to książka, którą czyta się bardzo szybko. Przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Zresztą słowo „przeczytałam” może być mało adekwatne do sytuacji, ponieważ niemal pochłonęłam ją w całości. W książce poznać możemy nie tylko kolejne rozdziały z życia Arka Gołasia, ale także poznajemy środowisko, w którym żył. Na kartach książki poznajemy prawdziwe oblicze tego siatkarza, który jak każdy człowiek miał swoje słabości i słabe strony. Natomiast to, co mi się najbardziej podobało w tej postaci jest fakt, że potrafił z uśmiechem na twarzy walczyć z przeciwnościami losu i własnymi siłami dochodził do celu.
Podsumowując, książka Piotra Bąka jest bardzo wzruszająca i niepowtarzalna. Bardzo polecam ją każdemu, kto pamięta postać Arka Gołasia, ale również tym, którym nieobca jest siatkówka. Dla kibiców tej dyscypliny sportu ta pozycja jest obowiązkowa, aczkolwiek z pewnością przyniesie wiele chwil wzruszeń.
Arkadiusz Gołaś. Przerwana podróż to książka, którą każdy entuzjasta siatkówki przeczytać powinien. Jest to książka bardzo wzruszająca i momentami mocno ściskająca za serce. Z drugiej strony jest to bardzo wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju biografia człowieka, który siatkówkę kochał ponad wszystko.
Arkadiusz Gołaś był skromnym chłopakiem, który uważany był przez wielu za...
Na samym początku muszę przyznać, że ostatnio nie czytałam za wiele książek autorstwa Harlana Cobena, ponieważ – to nie tak, że nie lubię tego autora – po prostu miałam coś innego na oku. Chciałam poznać również innych autorów. Na szczęście dosyć niedawno przeczytałam jego najnowszą wydaną w Polsce powieść, czyli „Już mnie nie oszukasz”. O swoich wrażeniach na jej temat chciałabym wam dzisiaj trochę opowiedzieć.
W tej książce można znaleźć wszystko, co cenimy u autora najbardziej. Jest wielka tajemnica z przeszłości, którą próbuje rozwiązać główny bohater – w tym wypadku była to Maya Stern. Ponadto pojawiają się tu nieoczekiwane zwroty akcji i wiele związanych z nimi emocji. Jednym słowem, tę książkę naprawdę warto przeczytać. Przy niej nie da się nudzić, a sporo emocji gwarantowane.
„Już mnie nie oszukasz” jest powieścią, która nie odstaje swoją koncepcją od poprzednich książek Cobena, ale w moim odczuciu jest jedną z lepszych.
„Kiedy znasz stawkę i rozumiesz prawdziwy cel swojej misji, zyskujesz dodatkową motywację. Jesteś bardziej skupiony. Odrzucasz wszystko, co cię rozprasza. Masz jasność celu. Nabierasz siły”.
Jak już wspomniałam, główną bohaterką w powieści jest Maya Sten. Kobieta od samego początku wzbudza wielką sympatię u czytelnika. Tak się stało również w moim przypadku – od razu ją polubiłam Jest byłym żołnierzem, niedawno straciła męża. I tak naprawdę książka rozpoczyna się od jego pogrzebu. Trzeba podkreślić, że tak silne przeżycie znacząco wpłynęło na życie Mayi i jej rodziny. A jeżeli dodamy do tego dość niedawną śmierć jej ukochanej siostry Clarie i uporczywe wspomnienia wydarzeń, które rozegrały się w wyniku jej rozkazu, to nie dziwi fakt, że kobieta postanawia rozwikłać zagadkę związaną z mężem, którego zauważa na nagraniu w swoim domu w dwa tygodnie po pogrzebie. Maya zaczyna się zastanawiać, czy to przypadkiem nie początek choroby psychicznej. Jednak kiedy odkrywa kolejne sprawy do wyjaśnienia, postanawia je wszystkie do końca zgłębić…
„Ludzie mówią, że nie da się pogrzebać przeszłości. Zapewne mają rację, a tak naprawdę oznacza to, że po każdym tragicznym wydarzeniu pozostają fale i echa, już na zawsze”.
Moim zdaniem książka Cobena to trzymający w napięciu i godny uwagi thriller, gdzie nic do końca nie jest jasne i niemal każda strona przynosi coś zupełnie nowego i zaskakującego. Powieść nie odpuszcza czytelnikowi i kiedy myśli on, że już wszystko wie i rozumie, to za chwilę okazuje się, że to, czego do tej pory był pewien już takie pewne nie jest. Jak już wspomniałam wcześniej, książka gwarantuje multum emocji i niezapomnianych chwil. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest kwintesencją twórczości Harlana Cobena, a jednocześnie na pewno jest wyjątkowa. Autor w mojej opinii przy okazji tworzenia kolejnego dzieła musi się bardzo postarać, aby wznieść się nad poziom „Już mnie nie oszukasz”.
Podsumowując swoje powyższe rozważania, chciałabym zaprosić każdą i każdego z was z osobna do lektury najnowszej powieści Harlana Cobena, ponieważ ta książka zapewni wam wszelkie emocji, których potrzebujecie. Nie da się do końca oddać słowami klimatu tej książki. Trzeba się o tym koniecznie przekonać na przysłowiowej własnej skórze, ponieważ tylko dzięki temu poznacie jej prawdziwy obraz. Gorąco zachęcam do przeczytania tej książki – z pewnością się nie zawiedziecie.
Na samym początku muszę przyznać, że ostatnio nie czytałam za wiele książek autorstwa Harlana Cobena, ponieważ – to nie tak, że nie lubię tego autora – po prostu miałam coś innego na oku. Chciałam poznać również innych autorów. Na szczęście dosyć niedawno przeczytałam jego najnowszą wydaną w Polsce powieść, czyli „Już mnie nie oszukasz”. O swoich wrażeniach na jej temat...
więcej mniej Pokaż mimo to
Recenzja- „Hiszpania. Przewodnik National Geographic” Fiona Dunlop
Hiszpania to jedno z tych państw na mapie świata, do których bardzo chciałabym pojechać. Jest to moje marzenie, które z pewnością wkrótce spełnię. Doskonałą okazją do przygotowania się do takiej podróży jest przynajmniej pobieżne przejrzenie przewodnika po tym kraju. W tym roku nakładem Wydawnictwa Burda ukazał się nowy przewodnik National Geographic.
„Spędź urlop w Hiszpanii! Syć oczy widokiem zielonych dolin i granitowych szczytów. Zażywaj słońca i kąpieli na pięknych plażach. Poznaj intrygującą mieszankę stylów zrodzoną z bogatej historii i nowoczesności oraz natchnione projekty Gaudiego. Skosztuj wybornych owoców morza, soczystych pomarańczy i wina Cava. Zobacz krainę Cervantes i świat z filmów Almodovara, dzieła Picassa i Dalego, madrycki pchli targ El Rastro i Muzeum Guggenheima w Bilbao”.
Przewodnik już samą okładką przyciąga wzrok, ponieważ jest ona niezwykle prosta, bowiem przedstawia piękną kobietę tańczącą flamenco. Oczywiście jest to taniec rozpoznawalny na całym świecie. Nie dziwi więc fakt, że został niejako umieszczony na okładce przewodnika. Warto zaznaczyć, że nie tylko okładka jest tym, co czyni akurat ten przewodnik wyjątkowym. Ważny jest także środek, czyli treść książki. A w środku znajdziemy nie tylko ciekawe opisy i fotografie, ale również wiele ciekawostek, które dotyczą różnych dziedzin życia w Hiszpanii. Dzięki temu przewodnik spełnia również walor edukacyjny.
Jak już wspomniałam w przewodniku po Hiszpanii bardzo ważne miejsce zajmują bardzo liczne zdjęcia, dzięki którym możemy przenieść się w naszych marzeniach do słonecznego Madrytu, czy wielobarwnej Barcelony. Po ich obejrzeniu nabrałam jeszcze większej ochoty na chociażby krótki wyjazd do tego pięknego państwa. Zdjęcia są niezwykle kolorowe i oddają urodę fotografowanych miejsc. Jednocześnie sprawiają, że przewodnik nie staje się nudny i można go godzinami przeglądać bez obaw, że się znudzimy oglądaniem po raz kolejny tych samych zdjęć.
Jeżeli chodzi o opisy konkretnych miejsc, czy dzieł sztuki, to trzeba podkreślić, że są również wyjątkowe. Czyta się je jak opowiadanie, nie podają bowiem suchych faktów, ale stanowią bardzo wciągającą opowieść. Dzięki tym opisom można bardzo wiele interesujących rzeczy się dowiedzieć.
Bardzo pomocne już w trakcie zwiedzania Hiszpanii mogą okazać się liczna mapy, dzięki którym nie tylko z łatwością zaplanujemy wycieczkę, ale łatwiej będzie nam określić położenie kolejnych ciekawych miejsc i atrakcji turystycznych. A dzięki mapie metra w Madrycie oraz linii kolejowej i tramwajowej w Barcelonie, które znajdują się na okładce podróż po obu miastach będzie łatwiejsza i przyjemniejsza.
Najnowszy przewodnik National Geographic po Hiszpanii jest niezwykle cennym przedmiotem nie tylko, kiedy wybierzemy się do tego kraju, ale również w zaciszu własnego domu pozwoli nam zaplanować wyjazd. Zresztą jest to również świetna propozycja dla pasjonatów geografii, podróży i ciekawostek dotyczących różnych państw.
Podsumowując, chciałabym podkreślić, że wydaje mi się, iż w tym przewodniku każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to świetna propozycja na spędzenie miło czasu. Z czystym sercem mogę polecić książkę każdemu. Osobiście mogę potwierdzić, że spędziłam wiele czasu nad tym przewodnikiem, podziwiając fotografie i poznając nowe miejsca. Zresztą – w mojej ocenie – przewodnik, ukazując mniej znane miejsca, w pewien sposób je promuje. Dzięki temu wiemy, że Hiszpania to nie tylko Madryt i Barcelona, ale również mniej znane miejscowości, które również warte są naszych odwiedzin. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić Was do zerknięcia do przewodnika po Hiszpanii, a z pewnością nie będziecie tego żałować.
Recenzja- „Hiszpania. Przewodnik National Geographic” Fiona Dunlop
Hiszpania to jedno z tych państw na mapie świata, do których bardzo chciałabym pojechać. Jest to moje marzenie, które z pewnością wkrótce spełnię. Doskonałą okazją do przygotowania się do takiej podróży jest przynajmniej pobieżne przejrzenie przewodnika po tym kraju. W tym roku nakładem Wydawnictwa Burda...
Ostatnio nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazały się zebrane w jednym tomie reportaże Hanny Krall. To monumentalne działo zatytułowane „Fantom bólu. Reportaże wszystkie” zawiera dwanaście tekstów, w tym m.in. „Zdążyć przed Panem Bogiem”, „Sublokatorka”, „Okna” oraz „Hipnoza”. Dla mnie twórczość Hanny Krall ma szczególne znaczenie, ponieważ od kiedy w liceum przeczytałam „Zdążyć przed Panem Bogiem”, zaczęłam bardziej interesować się historią, a w szczególności historią drugiej wojny światowej.
„Zdążyć przed Panem Bogiem” jest to zapis rozmowy Hanny Krall z Markiem Edelmanem, Żydem, któremu udało się przeżyć likwidacje getta warszawskiego. Jest to przykład relacji świadka i uczestnika wydarzeń. Na całościowy obraz holokaustu i powstania Żydów składa się seria wiarygodnie opisanych przez Edelmana obrazów. Marek Edelman odtwarza w pamięci osoby, ich zachowania, sytuacje, a także problemy tamtego okresu. Są ukazane działania zbrojne, ale również próby ratowania ludzi od śmierci w komorach gazowych. Stara się jak najbardziej obiektywnie przedstawić wszystko to, co zapamiętał z tamtego okresu. Nie zważa na stereotyp bohatera, nie próbuje kreować wizerunku nieskazitelnego komendanta, nie dąży do interpretowania faktów pod kątem oczekiwań społecznych, wręcz odcina się od opinii innych ludzi. Przedstawia siebie, swoich znajomych i przyjaciół, jako normalnych, zwykłych ludzi, którzy także posiadają chwile załamania, słabości i osobiste problemy. Unika w swojej relacji tendencji do mitologizowania, nie tworzy legendy wspaniałych, niezłomnych bohaterów o kryształowej moralności. Nie przemilcza faktów, na tle których jego wizerunek nie jest jednoznacznie pozytywny. Rozmowa Marka Edelmana i Hanny Krall ma cechy przetargu, w którym uczestniczą: pamięć, godność i poczucie wstydu. Wyczuwa się stałe napięcie pomiędzy tą wersją historii, jaką podają podręczniki, a jej wycinkowym obrazem, jaki przechował w pamięci pojedynczy świadek.
Jeżeli chodzi o reportaż zatytułowany „Sublokatorka” to można powiedzieć jedno – jest niełatwy w odbiorze. Wydaje mi się, że na to bezpośredni wpływ ma zastosowana kompozycja, gdzie mamy do czynienia z urywanymi zdaniami i przez to nie możemy odnaleźć się i dopasować kto jest kim. Jednak mimo tych trudności uważam, że powinno przeczytać się również i ten reportaż. W nim znajdziemy bowiem wiele wstrząsających fragmentów, które naprawdę zmuszają do refleksji nad postępowaniem drugiego człowieka.
Kolejnym reportażem, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę podczas czytania „fantomu bólu” jest „Hipnoza”. Hanna Krall powraca tutaj do tematyki związanej z Holocaustem, jednak nie skupia się wyłącznie na tragedii Żydów, którzy zginęli, ale ukazuje również cierpienie tych, którzy przeżyli te straszne wydarzenia. Pokazuje także tragedię Polaków, Niemców, którzy po wojnie musieli gorzko zapłacić za swoje pochodzenie. To co warto podkreślić w reportażu nie znajdziemy patetyczności, ponieważ jej tam nie ma. Znajdziemy za to zupełnie inny sposób podchodzenia do tematu Holokaustu i drugiej wojny światowej. Ta opowieść jest niezwykle prosta i trafia wprost do czytelnika, wzbudzając w nim refleksję nad godnością człowieka oraz pierwiastków dobra i zła, które w nim drzemią.
„Monumentalny »Fantom bólu« to zbiór reportaży o Zagładzie i pamięci, o historii i ludzkim losie, a przede wszystkim o tym – jak ujęła to sama pisarka - »jak bardzo człowiek może być dobry i jak bardzo zły. Bo tego dowiadujemy się wciąż na nowo «”.
-z okładki książki
Reportaże Hanny Krall mają to do siebie, że doskonale oddają ludzką naturę. Ukazują jej złożoność i niejednorodność. Obraz człowieka, który jest w nich ukazany tak naprawdę nie jest jednoznaczny.
Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić czytelników do przeczytania reportaży Hanny Krall. Może nie wszystkich na raz, ponieważ może to być z początku bardzo męczące – ponieważ bardzo trudno jest utrzymać książkę, która posiada ponad tysiąc dwieście stron – jednak jest to potężna dawka literatury, którą każdy powinien znać.
Ostatnio nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazały się zebrane w jednym tomie reportaże Hanny Krall. To monumentalne działo zatytułowane „Fantom bólu. Reportaże wszystkie” zawiera dwanaście tekstów, w tym m.in. „Zdążyć przed Panem Bogiem”, „Sublokatorka”, „Okna” oraz „Hipnoza”. Dla mnie twórczość Hanny Krall ma szczególne znaczenie, ponieważ od kiedy w liceum przeczytałam...
więcej mniej Pokaż mimo to
Na co dzień staram się nie być złośliwą osobą, ale zdarza mi się taką być w stosunku nie do ludzi, ale do niektórych książek. Wynika to z faktu, że na rynku wydawniczym jest tyle lektur wartych przeczytania, że każda słabsza książka wzbudza we mnie wyrzuty sumienia, że zmarnowałam na nią swój cenny czas.
Niestety podobnie było w przypadku książki, którą przeczytałam ostatnio, czyli „Czarny manuskrypt”, której autorem jest Krzysztof Bochus. Owszem, nie wolno zapominać, że autor miał świetny pomysł na fabułę, ponieważ osadził ją w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Marienwerder – współczesnym Kwidzynie.
„Wiele rzeczy w tym niewielkim mieście zaskakiwało go w sposób szczególny, jakby kpiąc sobie ze wspomnień, myśli i wyobrażeń, jakie wiązały go z tym miejscem. Mieli tu mieszkać prości, serdeczni i zwyczajni obywatele. Tymczasem ci, których spotykał, okazywali się bestiami w ludzkiej skórze. Nieszczęśnicy, dewianci, mordercy, notoryczni kłamcy i fałszywi chrześcijanie. W tych idyllicznych domostwach powinna gościć codzienność wypełniona pracą, drobnymi przyjemnościami i rodzeniem dzieci, a wypełniały je zbrodnia i występek. Dawny świat odchodził w przeszłość”.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że przez takie umiejscowienie akcji autor starał się pokazać nastroje panujące w tym czasie właśnie w tym mieście. Takie ukazanie rodzącego się nazizmu jest bardzo interesujące. Jednakże wiele innych elementów spowodowało, że moja opinia o tej książce nie jest taka, jaką założyłam sobie na samym początku.
Po pierwsze główny bohater, czyli Christian Abell, nie za bardzo przypadł mi do gustu. Otóż Abell jest radcą kryminalnym, który właśnie w Marienwerder zajmuje się rozwikłaniem zagadki zabójstw ze szczególnym okrucieństwem dwóch księży, pracujących w jednej parafii. Jednak z dnia na dzień sprawa się komplikuje i kolejni podejrzani stają się nie tymi, których szuka. Do postaci Abella trudno poczuć sympatię. Owszem, nie można odmówić mu inteligencji i konsekwencji w dążeniu do celu, jakim jest złapanie winnego (winnych) popełnionych zbrodni. Jednak jego postać nie była do końca przemyślana. Christian nie przejawia żadnej charyzmy, a kilka przekleństw i twardego podejścia do przesłuchiwanych nie czyni z niego rasowego śledczego. To, czego zabrakło mi w kreacji tej postaci jest fakt, że za mało było odniesień do jego życia prywatnego i zagadki z przeszłości, do czego nawiązywał opis na okładce książki.
Zresztą kreacje pozostałych bohaterów, którzy przewijają się na kartach powieści są jakby niedopracowane, co może bardzo utrudnić czytelnikowi ich wyobrażenie. Osobiście łatwiej mi jest „wniknąć” w świat przedstawiony w powieści, kiedy mogę wyobrazić sobie każdego bohatera.
Kolejną kwestią, która w mojej opinii bardzo kuleje w powieści „Czarny manuskrypt” jest to, że tajemnica, która otacza śledztwo jest mało wiarygodna. Kolejne etapy śledztwa są prowadzone w taki sposób, że kiedy powstaje jakaś niewiadoma, to jest od razu rozwiązywana i przechodzi się do kolejnej. Natomiast moim zdaniem w dobrym kryminale tego typu zagadka powinna gonić zagadkę, powinny się zapętlać w taki sposób, aby do końca trzymać czytelnika w napięciu i nie pozwolić mu na łatwe dotarcie do sedna sprawy. Dopiero na sam koniec opowiadanej historii wszystkie elementy powinny wskoczyć na właściwe miejsce. Tutaj tak niestety nie ma. Akcja powieści nie trzyma w napięciu, książkę czyta się z niewielką przyjemnością. Chociaż pomysł z wykorzystaniem historii Zakonu Krzyżackiego jest naprawdę dobry, wymaga jednak dopracowania i większej dbałości o szczegóły.
Czytając powieść, można odnieść wrażenie, że jest napisana jakby na siłę. „Czarny manuskrypt” rozczarowuje, ponieważ nie wciąga i nie porusza czytelnika. Z każdą kolejną stroną czyta się ją trochę na przymus, licząc na ciekawe zakończenie, które jednak nie następuje, ponieważ mniej więcej od połowy powieści można się go domyślić. Radzę chwilę zastanowić się, zanim po nią sięgniecie. Mnie nie niestety nie powaliła na kolana.
Na co dzień staram się nie być złośliwą osobą, ale zdarza mi się taką być w stosunku nie do ludzi, ale do niektórych książek. Wynika to z faktu, że na rynku wydawniczym jest tyle lektur wartych przeczytania, że każda słabsza książka wzbudza we mnie wyrzuty sumienia, że zmarnowałam na nią swój cenny czas.
Niestety podobnie było w przypadku książki, którą przeczytałam...
„Bo w ostatecznym rozrachunku tylko tego wszyscy pragniemy. Nie zgubić się, nie zostać z tyłu, nie popaść w zapomnienie, zawsze być częścią chwil, o których wiemy, że nas ominą. Pozostawić po sobie ślad. Być pamiętanym”.
Przyznam się szczerze, że dawno nie miałam okazji czytać książki, która tak głęboko mnie poruszyła. Mowa tutaj o książce Cecelii Ahern „PS. Kocham Cię na zawsze”.
Jest to kontynuacja – mam nadzieję znanej – książki „PS. Kocham Cię”. Książki, która doczekała się swojej ekranizacji. A niezapomniane role Hilary Swank i Gerarda Butlera jeszcze bardziej się do tego przyczyniły i na zawsze zapisały się w pamięci nie tylko oddanych czytelników, ale również entuzjastów kina.
W najnowszej książce Cecelii Ahern wracamy po kilku latach do Holly Kennedy. Kobiety, która próbowała odnaleźć się na nowo po śmierci kochanego męża. Kiedy wydaje się, że już pozbierała się po tej stracie, ponieważ jest w nowym związku z mężczyzną, którego pokochała, ma stałą pracę, w której się spełnia i przyjaciół i bliskich wokół siebie, nagle jej świat niejako staje na głowie.
Holly pewnego dnia bierze udział w podcaście, w którym opowiada o listach, jakie dostawała po śmierci męża, o swoich odczuciach i wrażeniach. I właśnie te jej doświadczenia stanowią podstawę i swoistą siłę napędową dla grupki nieuleczalnie chorych osób, którzy postanawiają założyć Klub PS. Kocham Cię. Ideą Klubu jest pomoc w przygotowaniu listów dla członków rodzin podobnie, jak zrobił to Gerry. Holly początkowo nie jest przekonana do tego pomysłu. Ma pewne opory, które z czasem przełamuje. Przez co ma okazje poznać naprawdę wartościowe osoby, którym przyświeca cel, aby pozostawić coś po sobie.
W mojej opinii książka jest warta polecenia i przeczytania, ponieważ przynosi swoistą refleksję nie tylko na temat śmierci, odchodzenia, czy ciężkiej choroby. Skupia się również wokół miłości i odzyskiwaniu tak naprawdę siebie po ciężkich przeżyciach. Emocje, które towarzyszą podczas jej lektury sprawią, że nie przejdziecie obojętnie obok tej książki. Mogę Wam zagwarantować, że te emocje zostaną z Wami na długo.
„Bo w ostatecznym rozrachunku tylko tego wszyscy pragniemy. Nie zgubić się, nie zostać z tyłu, nie popaść w zapomnienie, zawsze być częścią chwil, o których wiemy, że nas ominą. Pozostawić po sobie ślad. Być pamiętanym”.
więcej Pokaż mimo toPrzyznam się szczerze, że dawno nie miałam okazji czytać książki, która tak głęboko mnie poruszyła. Mowa tutaj o książce Cecelii Ahern „PS. Kocham Cię na...