-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2015-05-01
2017-12-02
To nasze pierwsze spotkanie z Panem Brummem, Borsukiem i Kaszalotem i jednocześnie najdziwniejsza bożonarodzeniowa świąteczna na jaką trafiłam. Przede wszystkim na samym początku należy zaznaczyć, że jest niepoprawna i bardzo nieedukacyjna – kręci się bowiem wokół walki-przepychanki o choinkę. Nie uświadczymy w niej empatii, dzielenia się z bliźnim, odpuszczania win ani nic z tych rzeczy – przyznaję, że bohaterowie rozczarowali mnie trochę swoją postawą. Ale z drugiej strony, czy Kevin sam w domu jest grzeczny albo edukacyjny? A i tak jest jednym z najbardziej zakorzenionych symboli.
To nasze pierwsze spotkanie z Panem Brummem, Borsukiem i Kaszalotem i jednocześnie najdziwniejsza bożonarodzeniowa świąteczna na jaką trafiłam. Przede wszystkim na samym początku należy zaznaczyć, że jest niepoprawna i bardzo nieedukacyjna – kręci się bowiem wokół walki-przepychanki o choinkę. Nie uświadczymy w niej empatii, dzielenia się z bliźnim, odpuszczania win ani nic...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Jak wyglądają przygotowania do Wigilii mniej więcej każdy wie – i duży i mały – co jednak będzie, kiedy mama złamie rękę (i obojczyk!) i tym samym mózg oraz główny wykonawca całej świątecznej krzątaniny zostanie uziemiony i zmuszony do odpoczynku? Zdecydowanie niezapomniane, bardzo rodzinne i równie szalone świętowanie! Z gołym niemowlakiem pod choinką, grzybowymi uszami, samymi śledziami i garściami słomy pod obrusem. Basia jak zwykle cudowna! I tak bardzo prawdziwa, że aż trudno w nią uwierzyć!
Jak wyglądają przygotowania do Wigilii mniej więcej każdy wie – i duży i mały – co jednak będzie, kiedy mama złamie rękę (i obojczyk!) i tym samym mózg oraz główny wykonawca całej świątecznej krzątaniny zostanie uziemiony i zmuszony do odpoczynku? Zdecydowanie niezapomniane, bardzo rodzinne i równie szalone świętowanie! Z gołym niemowlakiem pod choinką, grzybowymi uszami,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Ta niewielka książeczka to według mnie trochę sztuka dla sztuki. Na całą jej treść składa się jeden niedługi wierszyk, wobec czego na niektórych stronach znalazły się jeden lub dwa wersy, a na niektórych nie ma ani słowa. „Choinka” jest tylko pretekstem dla wypełnienia książki prostymi i przejrzystymi ilustracjami. I jest to pretekst bardzo dobry, bo grafika i tekst idealnie się dopełniają. Niby sztuka dla sztuki, książka dla książki, a trudno oprzeć się jej nieskomplikowanemu urokowi. Jest w niej jakiś nieokreślony urok.
Ta niewielka książeczka to według mnie trochę sztuka dla sztuki. Na całą jej treść składa się jeden niedługi wierszyk, wobec czego na niektórych stronach znalazły się jeden lub dwa wersy, a na niektórych nie ma ani słowa. „Choinka” jest tylko pretekstem dla wypełnienia książki prostymi i przejrzystymi ilustracjami. I jest to pretekst bardzo dobry, bo grafika i tekst...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Tak, tak w tym przypadku nie planuję zasłaniać się posiadaniem Bobasy – tą książkę kupiłam przede wszystkim dla siebie. Ale w tym przypadku nie ma miejsca na najmniejsze nawet wyrzuty sumienia, bo to prawdziwe arcydzieło. Przepiękna i mądra. Miejscami zabawna, bardzo wzruszająca żonglerka formą i treścią. Pomieszana niczym świąteczna sałatka, pachnąca piernikami, łączy w sobie wierszyki i dramaty, opowiadania i żarciki. Książka kucharska pełna przepisów na idealne świętowanie. I wiecie co? Jestem pewna, że będą działać. Już działają.
Tak, tak w tym przypadku nie planuję zasłaniać się posiadaniem Bobasy – tą książkę kupiłam przede wszystkim dla siebie. Ale w tym przypadku nie ma miejsca na najmniejsze nawet wyrzuty sumienia, bo to prawdziwe arcydzieło. Przepiękna i mądra. Miejscami zabawna, bardzo wzruszająca żonglerka formą i treścią. Pomieszana niczym świąteczna sałatka, pachnąca piernikami, łączy w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
To już konkretna propozycja dla starszaka, moja prawie dwulatka jeszcze nie ma tyle cierpliwości, by wysłuchać takiej ilości tekstu. A szkoda, bo to świetna historia – trochę zakręcona, fantastycznie rozwijająca słownictwo (na przykład o nazwy ptaków) i przede wszystkim bardzo mądra historia o pomocy, współpracy, umiejętności dzielenia się i prawdziwej magii świąt. Bo przecież dużo przyjemniej jest dawać, niż dostawać. A rewelacyjna oprawa graficzna zmienia tą książkę z małe dzieło sztuki. Jeśli nie wiecie jeszcze co dać dziecku na święta, to bardzo polecam!
To już konkretna propozycja dla starszaka, moja prawie dwulatka jeszcze nie ma tyle cierpliwości, by wysłuchać takiej ilości tekstu. A szkoda, bo to świetna historia – trochę zakręcona, fantastycznie rozwijająca słownictwo (na przykład o nazwy ptaków) i przede wszystkim bardzo mądra historia o pomocy, współpracy, umiejętności dzielenia się i prawdziwej magii świąt. Bo...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Zbiór krótkich i długich historii i historyjek, wierszyków i rymowanek wspaniale zilustrowanych przez Ewę Poklewską-Koziełło i Iwonę Cała. Troszkę dla młodszych, troszkę dla starszych, coś dla mniej i coś dla bardziej zaawansowanych czytelników, słowem – dla każdego coś dobrego. A każdy utwór w cudownie świątecznym klimacie. Planuję zatrudnić majotatę do czytania swojej rodzince chociaż jednego tekstu na każdy wieczór adwentu.
Zbiór krótkich i długich historii i historyjek, wierszyków i rymowanek wspaniale zilustrowanych przez Ewę Poklewską-Koziełło i Iwonę Cała. Troszkę dla młodszych, troszkę dla starszych, coś dla mniej i coś dla bardziej zaawansowanych czytelników, słowem – dla każdego coś dobrego. A każdy utwór w cudownie świątecznym klimacie. Planuję zatrudnić majotatę do czytania swojej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Majkowy szał na Peppę wciąż jest i ma się całkiem dobrze, dlatego w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć tej pozycji. „Zimowe opowieści Peppy” to tylko dwie historie – jedna typowo o zimie i narciarstwie, druga w świątecznym klimacie, z Mikołajem i prezentami. Mojej małej czytelniczce zupełnie nie przeszkadza fakt, iż książki z Peppą w roli głównej to tak nic innego jak streszczenie odcinków telewizyjnego serialu – czyta i ogląda z jednakowym zaangażowaniem i tak samo dobrze się bawi. Dla mnie to ulga, szczególnie gdy mogę domagającemu się codziennej dawki ulubionej bohaterki dziecku zaproponować jakąś alternatywę dla telewizji.
Majkowy szał na Peppę wciąż jest i ma się całkiem dobrze, dlatego w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć tej pozycji. „Zimowe opowieści Peppy” to tylko dwie historie – jedna typowo o zimie i narciarstwie, druga w świątecznym klimacie, z Mikołajem i prezentami. Mojej małej czytelniczce zupełnie nie przeszkadza fakt, iż książki z Peppą w roli głównej to tak nic innego jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Fantastyczna minimalistyczna historia postrzeganiu zimy oczami dorosłego i oczami dziecka oraz o pewnej mroźnej porze roku, która przychodzi zawsze wtedy, kiedy się jej nie spodziewamy, a kiedy jej oczekujemy, pokazuje nam figę z makiem. I o wielkiej sile śniegowców!
Fantastyczna minimalistyczna historia postrzeganiu zimy oczami dorosłego i oczami dziecka oraz o pewnej mroźnej porze roku, która przychodzi zawsze wtedy, kiedy się jej nie spodziewamy, a kiedy jej oczekujemy, pokazuje nam figę z makiem. I o wielkiej sile śniegowców!
Pokaż mimo to2017-12-02
Krecika nikomu chyba nie muszę przedstawiać, to już nie tylko bohater dzieciństwa, ale i potężna marka. Mimo dużego rozdrobnienia żadna z krecikowych książeczek nie rozczarowuje, ta również trzyma poziom – dokładnie tak jak powinna, uczy i bawi – rozczarowany brakiem śniegu zimą Krecik postanawia napoić chmurkę wodą. Ona za to odwzajemnia mu się białym puchem niezbędnym do zimowych szaleństw. Prosta, sympatyczna historia tłumacząca najmłodszym czym jest i skąd tak właściwie bierze się śnieg. Dobrze znany bohater, historia opowiedziana melodyjnym wierszykiem, wytrzymałe kartonowe wydanie i wartość edukacyjna – czego chcieć więcej?
Krecika nikomu chyba nie muszę przedstawiać, to już nie tylko bohater dzieciństwa, ale i potężna marka. Mimo dużego rozdrobnienia żadna z krecikowych książeczek nie rozczarowuje, ta również trzyma poziom – dokładnie tak jak powinna, uczy i bawi – rozczarowany brakiem śniegu zimą Krecik postanawia napoić chmurkę wodą. Ona za to odwzajemnia mu się białym puchem niezbędnym do...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Po zaskakująco dobrej „Kolacji z duchami” sięgnęłyśmy z Majką po drugą książkę tego autora. I choć tym razem duszki są nieco mniej duszkowate, to nie można odmówić im uroku. Dzięki swoim białym prześcieradłom idealnie wpasowują się w zimową aurę, a ich entuzjazm wobec zabaw w śniegu zachęci do wyjścia z domu nawet największego zmarźlucha. Noszą kolorowe czapki, rzucają się śnieżkami, szaleją na stoku i budują duszkomorficznego bałwana, który przyłącza się do zabawy. To jedna z tych lektur, które zarażają dobrą energią.
Po zaskakująco dobrej „Kolacji z duchami” sięgnęłyśmy z Majką po drugą książkę tego autora. I choć tym razem duszki są nieco mniej duszkowate, to nie można odmówić im uroku. Dzięki swoim białym prześcieradłom idealnie wpasowują się w zimową aurę, a ich entuzjazm wobec zabaw w śniegu zachęci do wyjścia z domu nawet największego zmarźlucha. Noszą kolorowe czapki, rzucają się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chociaż uważam, iż fragmenty recenzji przytoczone z tyłu owijki są zdecydowanie przesadzone – szczególnie ta z Denver Post: „Christopher Moore szybko staje się pisarzem kultowym, zajmując miejsce, na którym ostatnio znajdował się Kurt Vonnegut” – to jednak tym razem humor pana Moora naprawdę mi podpasował.
Wielką siłą tej pozycji są bardzo barwni i, co najważniejsze, sympatyczni bohaterowie. Posterunkowy o proporcjach ciała modliszki i słabością do trawki, była aktorka filmów klasy B, która bez swoich leków słyszy głosy i nie odróżnia siebie od Kendry – Wojowniczej Laski z Pustkowi oraz lotnik będący opiekunem nietoperza owocożernego noszącego stylowe okulary przeciwsłoneczne to tylko początek korowodu osobistości. Każde kolejne indywiduum jest większym cudakiem i (co mnie zaskoczyło – rzadko lubię więcej niż jednego bohatera) każdego lubi się bardziej. Jeśli do tej mieszanki dodamy ciamajdowatego anioła, który, chcąc spełnić świąteczne życzenie pewnego chłopca, nierozważnie wskrzesza wszystkich zmarłych z pobliskiego cmentarza… W końcu co to za Świąteczne Przyjęcie dla Samotnych bez apokalipsy zombie w roli głównej atrakcji?
Autor wrzucił do jednego dzbanka charakterystycznych bohaterów, huragan, turystyczną miejscowość, świąteczny cud, apetyt na świeże mózgi i sporą dawkę szaleństwa, po czym dokładnie to wszystko zmiksował -> powstało coś w stylu koktajlu ze szpinaku i selera – dość paskudne, wygląda nieapetycznie i człowiek nie jest pewien, czy aby na pewno wyjdzie mu na zdrowie, ale i tak pije z ciekawości, a kiedy okazuje się, że jest smaczniejsze niż można się było spodziewać, po jakimś czasie ponownie ma na niego ochotę.
Absurdalna, przerysowana, ale w granicach dobrego smaku. Rozśmieszająca, zaskakująca i odświeżająca, chociaż gdybym czytała ją faktycznie w ferworze przygotowań do Świąt, mogłabym nie podejść do treści z równym dystansem – w końcu zimą każdy jest nieco poirytowany (zwłaszcza, kiedy akurat trzeba umyć okna dla Jezusa).
Duża dawka amerykańskiej, bożonarodzeniowej komerchy, czego chcieć więcej?
https://lewkanapowy.wordpress.com/2015/05/01/czas-na-czytanie-najglupszy-aniol-christophera-moorea/
Chociaż uważam, iż fragmenty recenzji przytoczone z tyłu owijki są zdecydowanie przesadzone – szczególnie ta z Denver Post: „Christopher Moore szybko staje się pisarzem kultowym, zajmując miejsce, na którym ostatnio znajdował się Kurt Vonnegut” – to jednak tym razem humor pana Moora naprawdę mi podpasował.
więcej Pokaż mimo toWielką siłą tej pozycji są bardzo barwni i, co najważniejsze,...