Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nastolatki w dzisiejszych czasach muszą zmierzyć się z bezlitosnym atakiem na ich samoocenę: telewizja, internet, magazyny i media społecznościowe prezentują kobiety jako obraz perfekcji – niestety jest to również równoznaczne z byciem szczupłym. Z tego powodu w ciągu ostatnich lat chęć bycia chudszą, zgrabniejszą, ładniejszą doprowadziło wiele młodych dziewczyn do większych problemów zdrowotnych takich jak anoreksja oraz bulimia. W „To nie jest dieta. Pokonaj swojego potwora!” Anna Gruszczyńska daje nastolatkom broń, której potrzebują, aby walczyć o zdrowe i przemyślane decyzje. Odpowiada na pytania najbardziej nurtujące: ‚Co to jest clean food?’, ‚Dlaczego powinniśmy pić aż tyle wody?’, ‚Dlaczego matka natura nie chce, abyśmy chudli?’, ‚Jak radzić sobie z dzikimi zachciankami?’. To oczywiście tylko niektóre z poruszanych w poradniku tematów. Każdy z nich jest niezbędny i jak najbardziej pomocny w przejściu na zdrowy styl życia i utracie wagi.





Książka specjalnie dostosowana jest dla nastolatek. Ma formę po części dziennika (znajdują się w niej moje ukochane naklejki), a po części poradnika. Całość wygląda bardzo estetycznie i przyciąga uwagę. Artystyczny nieład tylko dodaje jej uroku. Najlepsze w tej książce jest to, że – jak sam tytuł na to wskazuje – nie jest to dieta. Sami możemy dobierać posiłki, kierując się wskazówkami autorki. Jestem pewna, że w trakcie trzydziestodniowego wyzwania moje życie może zmienić się na lepsze – Anna Gruszczyńska przekonała mnie o tym w stu procentach! Ta książka z pewnością pomoże wielu młodym ludziom, jeśli starannie przemyślą pomysły i sugestie oraz umieszczą je we właściwym miejscu w swoim życiu. Uważam również, że poradnik i zawarte w nim uwagi autorki, cytaty motywują każdego do działania :)

W skrócie: „To nie jest dieta.” Serwuje nam zabawne, bezpieczne i inspirujące (ba! nawet bardzo!) sposoby, aby pozostać zdrowym, schudnąć parę kilogramów bez obsesyjnego ważenia się i bez niezadowolenia ze swojej sylwetki. Dążąc do poprawy naszego ciała, poprawiamy nasze zdrowie, uczymy kochać się nasze ciało, a to o wiele ważniejsze osiągnięcie, które będzie trwało – mam taką nadzieję – całe życie :) Gorąco polecam!

Nastolatki w dzisiejszych czasach muszą zmierzyć się z bezlitosnym atakiem na ich samoocenę: telewizja, internet, magazyny i media społecznościowe prezentują kobiety jako obraz perfekcji – niestety jest to również równoznaczne z byciem szczupłym. Z tego powodu w ciągu ostatnich lat chęć bycia chudszą, zgrabniejszą, ładniejszą doprowadziło wiele młodych dziewczyn do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

W świecie wykreowanym przez Amy Ewing jedno zdarzenie przesądza o naszym losie.O tym czy będziesz wolna lub nie decydują twoje zdolności. Nie wiesz nigdy do końca, czy będziesz surogatką, czy zwykłą, biedną dziewczyną. Przerażające, prawda?

Samotne Miasto otoczone dzikim oceanem podzielone jest na pięć dzielnic. Ten centralny opływający w luksusy, złoto, zamieszkiwany przez elitę nosi dumną nazwę Klejnot. Ten zewnętrzny, najbiedniejszy to Bagno.

Mieszkanki Klejnotu, które pragną mieć zdrowego potomka, kupują na aukcjach surogatki – obdarzone nadzwyczajnymi zdolnościami dziewczęta, pochodzące z uboższych części Miasta. Violet Lasting jest jedną z nich. Kupiona przez Diuszesę Jeziora dziewczyna trafia do pięknego pałacu i szybko przekonuje się, że pod olśniewającą fasadą kryje się świat dalece bardziej okrutny, niż mogłaby sobie wyobrazić. Violet jest tylko zabawką w rękach szlachcianki, która nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel…

klejnot-do-recenzji(Taki wgląd, żebyście wiedzieli o co chodzi)

Muszę się Wam przyznać, że cała fabuła „Klejnotu” spodobała się mi tak bardzo, że przeczytałam go na długo przed zapowiedzianą premierą w Polsce. Kiedy się nakręcę na jakąś książkę, to nie ma zmiłuj się :) I ta okładka …. cudowna! Proszę nie mylcie jej z okładką „Rywalek”, ponieważ to zupełnie coś innego. W całej szacie graficznej się zakochałam, a i książka pozostanie jedną z moich ulubionych.
Główny wątek jest bardzo rozbudowany. Nie chcę nikomu zaspoilerować, ale jeśli myślicie, że to kolejna powiastka o miłości i z miłością związana to się mylicie.

W jednym słowie „Klejnot” jest FANTASTYCZNY. Ma w sobie wszystko, co po prostu uwielbiam w książkach: walkę, spisek, miłość, przyjaźń i główną bohaterkę – narratorkę. Skoro już o niej wspomniałam to teraz o Violet. Dziewczyna jest silną bohaterką, wie, czego chce i szybko orientuje się, że pod piękną przykrywką kryje się świat brutalny i okropny. Właśnie to w niej polubiłam, że nie użalała się nad swoim losem, tylko pragnęła go poprawić.

Książkę serdecznie polecam. Musicie to przeczytać! Pełna napięcia fabuła, bohaterowie… musicie tego sami doświadczyć :) Nie zawiedziecie się, gwarantuję :)
Zapraszam na bloga - www.oczytane.blog.pl

W świecie wykreowanym przez Amy Ewing jedno zdarzenie przesądza o naszym losie.O tym czy będziesz wolna lub nie decydują twoje zdolności. Nie wiesz nigdy do końca, czy będziesz surogatką, czy zwykłą, biedną dziewczyną. Przerażające, prawda?

Samotne Miasto otoczone dzikim oceanem podzielone jest na pięć dzielnic. Ten centralny opływający w luksusy, złoto, zamieszkiwany...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż za niezwykła historia! Avo Lavender zdobyłaś miejsce w moim sercu!

Czasami zdarza się przeczytać książkę zupełnie inną od tych, które znamy. Coś świeżego, oryginalnego i niebanalnego. Nie dzieje się to często, ale „Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” podtrzymują mnie na duchu i dowodzą, że takie historie jednak istnieją.

„Dla wielu byłam wcieleniem mitu, uosobieniem najwspanialszej legendy i baśni. Inni uważali mnie za zmutowanego potwora. Ku mojemu nieszczęściu raz zostałam wzięta za anioła.(…) Ale ja znałam prawdę – głęboko w sercu zawsze to wiedziałam. Byłam po prostu zwykłą dziewczyną.”

Piętnastoletnia Ava Lavender urodziła się ze skrzydłami. Jest to fakt tak niecodzienny jak rodzina, w której żyje. Dziewczyna pragnie poznać prawdę, odnaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytania. Dlatego zabiera nas w niezwykłą podróż – kawałek po kawałku odsłania historię swojej rodziny. Historię pełną boleści i trosk. Historię, której się nie zapomina.

„Miłość potrafi zrobić z nas głupców”

Głupia miłość wydaje się być dziedziczna w rodzinie Roux. To przesiąknięta żalem, smutkiem i goryczą opowieść o wielu nieszczęśliwych miłościach łamiących serce. Przypomina, że nie zawsze wszystko musi iść po naszej myśli, mimo iż tego chcemy. To właśnie ta – głupia – jak mawiają bohaterki zdolność do beznadziejnej miłości, była zmorą ich rodziny. Cała ich wina polegała na tym, że kochały niewłaściwe osoby. Ot, cała prawda o złamanych sercach.

Wszystko w tej książce jest osobliwe. Zaczynając od wątku, bohaterów, kończąc na stylu autorki, która stworzyła coś więcej niż tylko kilkaset zadrukowanych kartek. Poetyckim stylem oddała klimat miasteczka XIX wieku. Dzięki niej poczułam zapach makaroników, ciasta francuskiego, zobaczyłam starą willę z tarasem z widokiem na morze, brałam udział w obchodach przesilenia letniego. Leslye Walton mnie zahipnotyzowała i zabrała do innej rzeczywistości. Wciągnęła mnie bez reszty.

Realizm magiczny to coś, co pojawia się w „Cudownych i osobliwych przypadkach Avy Lavender” niemal na każdej stronie. To, że główna bohaterka ma skrzydła, na początku trochę mnie onieśmielało i raczej podchodziłam do tego tematu dość sceptycznie. Koniec końców muszę przyznać, że autorka poprowadziła ten wątek w taki sposób, że skrzydła u dziewczyny odebrałam jako coś zupełnie normalnego, niemal coś co mogło się zdarzyć w normalnym życiu. Niesamowite.

Większość książki jest poświęcona historii Avy. Jestem pod wrażeniem tego jak autorka osiągnęła tak pełny obraz rodziny, problemów i emocji, jakie im towarzyszyły. Zalewa nas informacjami, które nie są nudne, ani bez większego znaczenia. Wprost przeciwnie najbardziej moją uwagę przykuły właśnie detale – pozornie nieistotne elementy.

Zakończenie tej książki okazało się być najoryginalniejsze. Zostało opisane w taką drogą, że każdy może je zinterpretować na swój sposób. W prawdziwym życiu nie ma szczęśliwego zakończenia, a w tym mamy na nie nadzieję. Choć nie do końca.

Na zakończenie pragnę z całego serca polecić Wam „Cudowne i osobliwe przypadki Avy Lavender”. Niesztampową, niezapomnianą i magiczną opowieść, która pokazuje co to znaczy być człowiekiem. Wzruszającą historię, która jest jak powiew świeżego powietrza w upalny dzień. Cudowną i osobliwą jak sam tytuł wskazuje.

***

Chciałam Was przeprosić za być może chaotyczną recenzję. Piszę ją, chcąc uporządkować moje myśli i mając nadzieję, że da upust moim potarganym emocjom.

Cóż za niezwykła historia! Avo Lavender zdobyłaś miejsce w moim sercu!

Czasami zdarza się przeczytać książkę zupełnie inną od tych, które znamy. Coś świeżego, oryginalnego i niebanalnego. Nie dzieje się to często, ale „Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” podtrzymują mnie na duchu i dowodzą, że takie historie jednak istnieją.

„Dla wielu byłam wcieleniem mitu,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo nieprzyjemnych sytuacji związanych z wpuszczeniem dwóch dorosłych do sklepu, grupa nastolatków zyskuje przydatną informację. Okazuje się, że z lotniska w Denver władze ewakuują ludzi w bezpieczne miejsca. Jeśli tam dotrą, być może spotkają rodziców i zostaną ocaleni. W obliczu trudnej decyzji grupa się dzieli: Dean postanawia zostać w sklepie wraz ze swoją ukochaną Astrid i trójką maluchów, a jego brat Alex razem z pozostałymi wyrusza w najeżoną niebezpieczeństwami podróż do niepewnego celu. Świat po kataklizmie jest jednak jeszcze gorszy, niż się spodziewali. Ale i w sklepie wcale nie jest bezpieczniej…

Muszę przyznać, że ten tom o wiele bardziej mi się podobał od poprzedniego, ale nadal nie będzie to pozycja, którą będę się zachwycać. Myślałam, że może przekonam się do sposobu pisania autorki, ale teraz z pewnością mogę powiedzieć, że nie odpowiada mi. Nie podobały mi się dialogi. Wiem, że chodziło o to, aby upodobnić język książki do języka młodzieżowego, ale odpowiedz w stylu „No.” nie powala mnie na kolana.

A teraz, żeby nie było, że ciągle narzekam, muszę wspomnieć o tym co mi się spodobało ;) Chodzi mi tu głównie o podwojoną liczbę przygód i niespodzianek wynikających z rozdzielenia bohaterów. Ciekawy zabieg ;) Dzięki niemu zyskaliśmy kolejnego narratora – Alexa. Dodatkowo punktuje tu napięcie, które naprawdę całkiem ładnie się buduje.

A co z bohaterami? Hmm od pierwszej części nie zmieniło się dużo, uważam, że są bardziej znośni :D Nadal się z nimi nie zżyłam, ale zawsze coś… A Dean i Astrid? Nie pałam do nich sympatią i nie kibicuję ich związkowi.

Trylogię „Monument 14″ polecam osobom o niewygórowanych oczekiwaniach. Jeżeli macie ochotę na coś lekkiego, przyjemnego ze szczyptą przygody, to wiedzcie, że możecie brać pod uwagę tę serię. :)

Mimo nieprzyjemnych sytuacji związanych z wpuszczeniem dwóch dorosłych do sklepu, grupa nastolatków zyskuje przydatną informację. Okazuje się, że z lotniska w Denver władze ewakuują ludzi w bezpieczne miejsca. Jeśli tam dotrą, być może spotkają rodziców i zostaną ocaleni. W obliczu trudnej decyzji grupa się dzieli: Dean postanawia zostać w sklepie wraz ze swoją ukochaną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nigdziebądź” to pierwsze moje spotkanie z gatunkiem urban fantasy i jeśli wszystkie książki z tego gatunku są tak dobre jak ta, to przyrzekam: przeczytam je wszystkie. Dlaczego? Jest jeden prosty powód: to, co dostałam w książce Neila Gaimana jest wprost fenomenalne!

Richard Mayhew jest ułożoną osobą – ma wymarzoną pracę, narzeczoną, całkiem przestronne mieszkanie… Niestety w ciągu jednego dnia jego życie obraca się do góry nogami, gdy pomaga rannej dziewczynie imieniem Drzwi. Od tego momentu staje się mieszkańcem Londynu Pod…

„Czy dostałaś kiedyś wszystko, czego pragnęłaś? I wtedy zrozumiałaś, że nie o to ci chodziło?”

Chyba nikt nie będzie spierał się ze mną, że „Nigdziebądź” to książka ze wszech miar osobliwa. Czy nie intryguje Was imię Drzwi, tytuł i okładka? No właśnie. W tej historii jest coś więcej. Ta swoista dziwność i niezapomniane osadzenie akcji tylko dodaje jej uroku. Po przeczytaniu pomyślałam sobie, że książka Neila Gaimana to współczesna wersja baśni, bo uwierzcie mi – fantasy i baśniowości w niej nie brakuje.

„(…) wydarzenia to tchórze. Nie lubią występować pojedynczo, lecz zbierają się w stada i atakują wszystkie naraz.”

Muszę przyznać, że Neil Gaiman rozumie fantasy. I to bardzo dobrze. Ma w swoim czarującym, wciągającym style to „coś”. Sprawia to, że jego książka jest rzadka, nietypowa i tajemnicza. Przeniesie Was do innej rzeczywistości. Niewątpliwie zostanie jedną z moich ulubionych książek.

„Nigdziebądź” to pierwsze moje spotkanie z gatunkiem urban fantasy i jeśli wszystkie książki z tego gatunku są tak dobre jak ta, to przyrzekam: przeczytam je wszystkie. Dlaczego? Jest jeden prosty powód: to, co dostałam w książce Neila Gaimana jest wprost fenomenalne!

Richard Mayhew jest ułożoną osobą – ma wymarzoną pracę, narzeczoną, całkiem przestronne mieszkanie…...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Potężne tsunami pustoszy wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Nad krajem przetaczają się straszliwe burze, a ze zniszczonego ośrodka wojskowego wydostaje się tajemnicza broń chemiczna. Sześcioro licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka mniejszych dzieci po wypadku w drodze do szkoły chroni się w supermarkecie. Wielki sklep szybko staje się jednak zarówno ich schronieniem, jak i więzieniem. Grupka zdanych na siebie, przerażonych, odciętych od świata dzieciaków zaczyna tworzyć małą społeczność: organizują sobie życie, dzielą obowiązki, starsi opiekują się młodszymi, ale też ujawniają się szkolne sympatie, antypatie i skrywane dotąd uczucia, wyłaniają się naturalni przywódcy i ci, którzy chcą skorzystać z sytuacji i trochę się zabawić…

Tę książkę nie łatwo opisać. Jest za razem schematyczna i oryginalna. Wyróżnia się osadzeniem akcji, która praktycznie cały czas dzieje się w supermarkecie. Nie ukrywam, jest to dla mnie coś nowego, więc jestem pozytywnie zaskoczona. ;)

Niestety sam Dean i jego historia są dość schematyczne. Typowy ciamajdowaty booker zakochany w dziewczynie, któr nawet nie wie o jego istnieniu. Właściwie to tyle,jeśli chodzi o naszego narratora.

Pozostałe postacie co prawda są zróżnicowane, ale nadal schematyczne (para mięśniaków, „dorosła” gimnazjalistka, skaut, ta miła i mózgowiec). Miałam wrażenie, że autorka najbardziej się skupiła na kreowaniu najmłodszych. A szkoda, bo obiecujący wątek życia w wielkim obiekcie handlowym trochę na tym stracił. Heh, i tu mi się nasuwa Batiste – chłopiec, z którego jest całkiem dobra dewotka :P

To co mi się podobało, to jakżeby inaczej podzielenie książki na dni! Tak! Nawet nie wiecie jak to może być czasami przydatne ;) Oczywiście mapka Greenway’a też mi się przysłużyła. No wiecie… żeby nie zabłądzić w wyobraźni :P

O to, o co się będę czepiać tej powieści to jak już wiecie bohaterowie. Ciężko mi było polubić tego chłopaka. Chwilami tak mnie irytował, że miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz żeby się ogarnął.

,,Monument 14. Odcięci od świata” polecam osobom, które szukają niezobowiązującej lektury i chcą przeżyć małą przygodę, głównie młodzieży. Fabuła naprawdę wciąga. A wy? Uważacie, że potrafilibyście się zmobilizować i zacząć normalne życie w markecie? Z chęcią poczytam wasze odpowiedzi :D Osobiście wydaje mi się, że mogłoby być to ciekawe doświadczenie, ale nie na dłużej.

Potężne tsunami pustoszy wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Nad krajem przetaczają się straszliwe burze, a ze zniszczonego ośrodka wojskowego wydostaje się tajemnicza broń chemiczna. Sześcioro licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka mniejszych dzieci po wypadku w drodze do szkoły chroni się w supermarkecie. Wielki sklep szybko staje się jednak zarówno ich schronieniem, jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami zastanawiam się na ile różnych sposobów będzie jeszcze opowiedziana historia „Rywalek”. Nie mogę pominąć faktu, że pani Cass czuje pieniądz w tej historii. Nie dbam o to. Wiecie dlaczego? Okładka jest prześliczna i totalnie zakochałam się w historii! Wpadłam w niezłe bagno i mimo że autorka wkurza mnie rozbudowaniem tej historii i tak kupię wszystko, co napisze :)

Książka oprócz wspomnianych w tytule opowieści o Królowej Amberly i Marlee zawiera też historie pokojówki Lucy, Celeste, dodatkowy epilog do „Jedynej” oraz wzmianki do dalszych losach Natalie, Kriss i Elise.

Szczerze jestem zakochana w tych nowelkach! Na większą uwagę zasługuje opowiadanie „Faworytka”. Swoją drogą niezbyt trafiony tytuł, nie sądzicie? Mnie kojarzy się niemniej dziwnie i uważam, że bardziej trafiony to „Ulubienica”. Bez względu na to, „Faworytka” to moja faworytka w tym zbiorze :P Pokochałam historię Marlee i Cartera. Są oni według mnie drugą najlepszą parą, którą shippuję ! (oprócz Ami i Maxona oczywiście ). Ich opowiadanie było absolutnie perfekcyjne. Pragnę jednak wspomnieć o kilku scenach z Celeste. Teraz naprawdę polubiłam tę dziewczynę i jej trudny charakter. Dlaczego autorka nie dała jej szansy i wszystko zniszczyła? Pozostaje jeszcze kwestia „Królowej” i „Pokojówki”. Oba opowiadania przeczytałam, lecz w żadnym stopniu mnie nie zaskoczyły. Jestem co do nich obojętna.

Dalej pozostaję przy stwierdzeniu, że Kiera Cass powinna zakończyć serię po historii Ami i Maxona. Nie zmienię jednak faktu, że „Królowa i Faworytka” ucieszy każdą fankę „Rywalek”. Nie mogę uwierzyć, że „Selekcja” za kilka miesięcy dobiegnie końca i mam wielki żal do autorki, że nie dała swoim bohaterom szansy na „żyli długo i szczęśliwie”.

Czasami zastanawiam się na ile różnych sposobów będzie jeszcze opowiedziana historia „Rywalek”. Nie mogę pominąć faktu, że pani Cass czuje pieniądz w tej historii. Nie dbam o to. Wiecie dlaczego? Okładka jest prześliczna i totalnie zakochałam się w historii! Wpadłam w niezłe bagno i mimo że autorka wkurza mnie rozbudowaniem tej historii i tak kupię wszystko, co napisze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy zaczynasz czytać książkę, nie wiesz, co w niej zastaniesz. Jesteś nieświadomy. Nie wiesz, czy będzie nudna, dobra, porywająca, czy beznadziejna. Twoje myśl są jak pusta kartka, która strona po stronie zapełnia się przez towarzyszące przy czytaniu uczucia. Ja również nie spodziewałam się tego, co zastałam w „Każdego dnia” Davida Levithana.

Szesnastoletni A każdego dnia budzi się w innym ciele innej osoby. Jest w nim gościem tylko na jeden dzień, aby o północy znowu zamienić się ciałem z innym człowiekiem. A nigdy nie mieszał się w życie zamieszkiwanej przez niego osoby. Nie angażował się. Nie odznaczał się. Unikał bycia zauważonym. Wszystko zmieniło się jednak diametralnie, kiedy poznał pewną dziewczynę. Każdy rozdział odkrywa przed nami inną opowieść, która pozornie nieistotna może gwałtownie zmienić dzień nastoletniego A.

„Dobroć wiążę się z tym, kim jesteś, a miłe obejście – z tym, jak chcesz wypaść w oczach innych.”

Skłamałabym pisząc, że fabuła należy do najoryginalniejszych, ale prawdą byłoby też to, że historia zasługuje na brawa. Sam pomysł jest dość często spotykany w filmach i powieściach fantasy. Z drugiej strony myślę jednak, że tak właśnie miało być, że nie historia, ale całe tło miało wpływać na ogólny zachwyt nad książką.

„Każdego dnia” jest o ludziach. O tym, że wszyscy jesteśmy inni, różnimy się czymś, pochodzimy z różnych środowisk i rodzin. O tym, że na nasze wybory składają się nie tylko przypadki, ale i otoczenie. Możemy poznać tu problemy, postrzeganie innych i spróbować ich zrozumieć. Ta historia bezbłędnie tłumaczy i pokazuje co to znaczy być człowiekiem.

„Przeszliśmy szybko przez przeszłość, napawamy się teraźniejszością, a teraz trąciłem przyszłość i zaczynamy się potykać o własne nogi.”

Dzięki tej książce zrozumiałam, jak ważne jest własne ciało. Kiedy- podobnie jak A- bylibyśmy tylko duchem nie spotkało by nas w życiu nic trwałego, a każda chwila zmieniłaby się na jeszcze bardziej ulotną.”Każdego dnia” pokazuje również, czym jest poświęcenie w miłości i ile jesteśmy w stanie zaakceptować w drugim człowieku.

„Muszę napomnieć siebie, że zwykli ludzie też to czują: pragnienie, by chwila trwała i trwała w nieskończoność. Pragnienie, żeby to wszystko zatrzymać na zawsze.”

Sami bohaterowie są niezwykle godni uwagi. Wspomnę to tylko o A. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak został wykreowany. Podobało mi się, że mimo swojego ciężkiego losu pozostał sobą, nie załamał się i pogodził się z tym.

Reasumując książka ujęła mnie nie fabułą, a przemyśleniami jakie u mnie wywołała. Słodko- gorzka, smutno- zabawna, taka jak samo życie. To historia wciągająca, wzruszająca i posiadająca swoisty urok. Dajcie jej szansę, a na pewno się nie zawiedziecie. Szczerze polecam.
Zapraszamy na bloga - www.oczytane.blog.pl

Kiedy zaczynasz czytać książkę, nie wiesz, co w niej zastaniesz. Jesteś nieświadomy. Nie wiesz, czy będzie nudna, dobra, porywająca, czy beznadziejna. Twoje myśl są jak pusta kartka, która strona po stronie zapełnia się przez towarzyszące przy czytaniu uczucia. Ja również nie spodziewałam się tego, co zastałam w „Każdego dnia” Davida Levithana.

Szesnastoletni A...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Po zdobyciu tytułu Królewskiej Obrończyni Celaena wiedzie spokojne i wygodne życie. Mieszka w pałacu w otoczeniu przyjaciół, ma do dyspozycji służącą, za wypełnianie zobowiązań wobec króla dostaje godziwą zapłatę, dzięki której może pozwolić sobie na małe kobiece słabostki. Wszystko jak w bajce, jest tylko małe „ale”. Tytuł zobowiązuje. Celaena Sardothien nie tylko ochrania dygnitarzy na okolicznościowych ucztach i balach, ale też wypełnia powierzane przez króla tajne misje, w których musi wykazać się sprytem umiejętnościami Milczącego Zabójcy. O zdradę i udział w tajnym spisku tym razem zostaje oskarżony dawny znajomy z Twierdzy zabójców Archer Finn. Czy mężczyzna obdarzony niezwykłą umiejętnością uwodzenia każdej spotkanej kobiety naprawdę uczestnicz w zmowie mającej na celu obalenie monarchy Adarlanu? Tymczasem Oko Eleny wiszące na szyi zabójczyni rozbłyska coraz częściej, co wróży kłopoty…

,,Pracowałam przez dziesięć lat, aby zyskać sławę i zapracować sobie na zaproszenie do zamku. Harowałam przez dziesięć lat, by móc zjawić się tu i zaśpiewać pieśń o magii, którą próbowałeś zniszczyć. Chciałam zaśpiewać po to, abyś wiedział, że wciąż tu jesteśmy. Możesz wyjąć magię spod prawa, możesz wymordować tysiące ludzi, ale ci z nas, którzy trzymają się starych tradycji, wciąż tu są.”

W pałacu ujawniają się nowe niebezpieczeństwa. Bohaterka ma wykonać misję powierzoną przez Elenę. Kim jest zakapturzona postać w bibliotece i jaki ma związek z królem? W jaki sposób król podbił kontynent i dlaczego wieża zegarowa pełni w tym ważną funkcję? Czy Dorian pogodzi się ze swym nowym przeznaczeniem?


,,Możecie się chować przed przeznaczeniem, ale ono wkrótce was dopadnie.”

Zacznijmy od tego, że ledwo się pozbierałam po przeczytaniu „Korony w mroku”. Autorka odsłania tu tajemnice pochodzenia Celaeny i tego kim tak naprawdę jest. I nagle wszystkie elementy i nieporozumienia z pierwszej części nabierają sensu. Dodatkowo wątek miłosny zostaje rozwinięty.

,,Tkwiła tak nieruchomo i wpatrywała się w pałac, który wyrastał za nimi. Czekała na kogoś, kto nie miał się nigdy pojawić.”

Ten tom jest naładowany akcją. Jeszcze bardzie niż „Szklany tron”. Zdecydowanie jest tu więcej intrygi i tajemniczość. W każdym rozdziale napotykamy niebanalne zwroty akcji. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zwłaszcza ostatnie strony to czyste złoto! Zadziwia mnie to z jaką łatwością Sarah J. Maas buduje napięcie. Zwłaszcza wtedy gdy dziewczyna śledziła wspomnianą wcześniej zakapturzoną postać. Aż się trzęsłam ze strachu :D …

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Nawet osobą nie przepadającym za fantastyką. Nie jest ona w tej sytuacji nachalna, stopniowo wstępuje do świata.

,,Są rzeczy, które słychać uszami. Inne usłyszysz tylko sercem.”
Zapraszamy na bloga - www.oczytane.blog.pl

Po zdobyciu tytułu Królewskiej Obrończyni Celaena wiedzie spokojne i wygodne życie. Mieszka w pałacu w otoczeniu przyjaciół, ma do dyspozycji służącą, za wypełnianie zobowiązań wobec króla dostaje godziwą zapłatę, dzięki której może pozwolić sobie na małe kobiece słabostki. Wszystko jak w bajce, jest tylko małe „ale”. Tytuł zobowiązuje. Celaena Sardothien nie tylko ochrania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Król Adarlanu dowiaduje się o Aelin – prawowitej królowej Terrasenu. Nadal jednak stara się utrzymać władzę i szykuje się do walki. Tymczasem Celaena po przybyciu do Wendlyn, postanawia udać się do Doranell, alby uzyskać informacje na temat kluczy Wyrda od królowej Maeve. Okazuje się, że to nie takie proste, ponieważ do miasta mają dostęp tylko Fae. Jest jednak jeden sposób – dziewczyna musi wykazać się umiejętnościami. Tak jej trenerem zostaje Rowan. Szkolenie jest ciężkie, ale aby ocalić tych, których kocha, Celaena musi stawić czoła jej najgorszym koszmarom. A jeśli się uda, nikt jej nie pokona…

Rowan rzadko bywał tak zaskoczony. Stał i wpatrywał się w starca.
-Ona nie ma żadnej nadziei, książę. Nie ma w niej nic. Pomóż jej. Zrób to. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla tego czym jesteś. Dla tego, co ona może dać nam wszystkim.
- A cóż to takiego? – wojownik ośmielił się spytać.
Emrys spojrzał w jego oczy bez lęku.
-Lepszy świat. – szepnął.”

Coś co naprawdę mi się spodobało, to przemiana Celaeny. Naprawdę mocna przemiana osobowościowa. Już nie walczy tylko o siebie. Teraz pragnie odbudować Terrasen i wyzwolić wszystkich ludzi spod ręki władcy. Che zniszczyć króla raz na zawsze, osobiście.

,,Poznałam w życiu paru ponurych, pogrążonych w myślach wojowników, ale ty chyba przebijasz ich wszystkich.”

Jedną z nowych postaci jest książę Rowan Biały Cierń. Jak każdy wojownik Fae zachwyca nas swoją sztywnością i bezwzględnością. Nie waha się uderzyć Celaenę. Ona odpłaca się mu sarkazmem i przekleństwami. Uwielbiam momenty gdy się przekomarzają :) Jednak po czasie stają się przyjaciółmi. (niektórzy wyczuwają tu paring)

„Kiespkie uczucie, gdy ktoś nie daje ci tego, czego pragniesz, prawda?”

Jak w poprzednich częściach bywało, mamy wgląd na płożenie innych bohaterów, tylko tym razem jest ich znacznie więcej. Standardowo wydarzenia z dworu królewskiego przedstawiają nam Chaol i Dorian. Nowością jest wątek Rowana i Aediona, czyli obrońcy, a za razem najlepszego przyjaciela Aelin. Kolejną nową postacią jest Sorcha, czyli najlepsza znachorka w królestwie, a jednocześnie cicha buntowniczka. Razem z wiedźmą Manon z klanu Czarnodziobych szkolimy wywernę, aby zasilić szeregi króla. Wracamy do Endovier, gdzie więźniowie decydują się na protest, który zapoczątkowała pewna dziewczyna…

Moją szczególną uwagę przykuło to czego nie dowiedzieliśmy się w poprzednich tomach, czyli historie z dzieciństwa Celaeny. Były krótkie, ale wyjaśniały bardzo dużo. Dziewczyna skryła je gdzieś w głębi siebie, ale aby szkolenie się powiodło, musiała do nich wrócić i się z nimi zmierzyć .

W ,,Dziedzictwie ognia” akcja rozwija się powoli, ale mi to nie przeszkadza. Z niecierpliwością czekam na ,,The queen of Shadows” i epickie zakończenie tej serii. Jak na razie to każdy tom jest lepszy od poprzedniego. Oby tak dalej ;)

Święta to odpowiedni czas na prezenty od siebie dla siebie lub po prostu dla kogoś bliskiego. Seria „Szklany tron” to idealne pozycje na zimowe wieczory i uważam, że nada się pod choinkę. ;)

Król Adarlanu dowiaduje się o Aelin – prawowitej królowej Terrasenu. Nadal jednak stara się utrzymać władzę i szykuje się do walki. Tymczasem Celaena po przybyciu do Wendlyn, postanawia udać się do Doranell, alby uzyskać informacje na temat kluczy Wyrda od królowej Maeve. Okazuje się, że to nie takie proste, ponieważ do miasta mają dostęp tylko Fae. Jest jednak jeden sposób...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każda książka ujmuje czymś odmiennym. Czasami jest to fabuła, innym razem styl autora, a jeszcze innym godni uwagi bohaterowie. W „Czarnej Samicy Kruka” był to niezwykły, niemal namacalny klimat grozy i tajemniczości, który wręcz wylewał się z każdej strony.

„Szukajcie człowieka, który jest bardziej skomplikowany, niż jesteście w stanie to zaakceptować (…) Wczujcie się w jego umysł, w jego psychikę.”

Pewnego dnia dochodzi do zabójstwa. Uwagę policji przykuwa zmasakrowane w bestialski sposób ciało. Na trop sprawcy naprowadza funkcjonariuszy wizytówka znaleziona przy ciele ofiary. Policjanci próbują rozwikłać zagadkę, a w tym samym czasie dochodzi do jeszcze większej ilości morderstw.

Zaczynając czytać spodziewałam się czegoś w granicach horroru, kryminału, thrillera, Tymczasem to zupełnie coś innego i odmiennego. Nie jestem w stanie nazwać gatunku, a myślałam o tym sporo. Gdybym miała określić to jednym słowem byłaby to KONTROWERSJA.

„Niepostrzeżenie nadciągnęła noc, po której zapomniani wczoraj bogowie staną się panami jutra”

Tak jak wspomniałam wcześniej książka ujmuje nastrojem, który obecny jest w każdym zdaniu i słowie. Już w prologu jesteśmy zaszczyceni niezwykłą tajemnicą, która spada na nas wraz z pierwszym akapitem. Bez wątpienia należą się za to brawa autorowi.

„Czarna Samica Kruka” przenosi do innej rzeczywistości, wciąga w wir wydarzeń i sprawia, że czujemy się bohaterami historii. Autor uraczył czytelników mocnymi opisami morderstw. Zrobił to z dużą dokładnością, dlatego niektórzy mogą być trochę zgorszeni. Ja z pewnością nie należę do tej grupy osób, ale muszę przyznać, że w niektórych momentach ciarki przechodziły mi po plecach.

„Czuł przechodzącą przez jego ciało kosmiczną siłę, każdym nerwem swojego ciała.”

Pan Dariusz Pawłowski pisze dobrym i wciągającym językiem. W książce znajdują się również humorystyczne dialogi, które sprawiły, że raz czy dwa uśmiechałam się do książki. Mam jednak wrażenie, że akcja była trochę źle rozplanowana. Czasami wszystko działo się po prostu za szybko, ale dla kontrastu muszę dodać, że potęgowanie napięcia zostało bez wątpliwości przeprowadzone porządnie.

Kolejną rzeczą o której wspomnę jest okładka, która wraz z opisem niesamowicie zachęciła mnie do przeczytania historii i stanowi przedsmak tego, co zastaniemy we wnętrzu.

Reasumując książka zaskoczyła mnie niebanalną fabułą i intrygującym zakończeniem. Ba! Czasami zadawałam sobie w myślach pytanie „co się tu dzieje?”(oczywiście w pozytywnym sensie). Polecam ją fanom zagadek przechodzących ponad wszelką podejrzliwość, zwolennikom kryminałów, a także wszystkim, którzy są ciekawi co takiego kryje się pod tytułem „Czarna Samica Kruka. Lot nad krawędzią świadomości”.
Zapraszamy na bloga - www.oczytane.blog.pl

Każda książka ujmuje czymś odmiennym. Czasami jest to fabuła, innym razem styl autora, a jeszcze innym godni uwagi bohaterowie. W „Czarnej Samicy Kruka” był to niezwykły, niemal namacalny klimat grozy i tajemniczości, który wręcz wylewał się z każdej strony.

„Szukajcie człowieka, który jest bardziej skomplikowany, niż jesteście w stanie to zaakceptować (…) Wczujcie się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkoloną zabójczynią, jedną z najlepszych, popełnia jednak fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią i niewolniczą pracę w kopalni soli w Endovier, lecz otrzymuje ofertę od księcia Doriana. Celaena musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Jeśli wygra – będzie wolna, jeśli przegra – jej wybawieniem będzie śmierć. Uczestnicy turnieju giną w tajemniczych okolicznościach. Czy Celaena zdoła zdemaskować zabójcę, zanim sama stanie się ofiarą?

,,Szklany tron” to powieść wciągająca i specyficzna. Rzadko czytam książki z gatunku high fantasy, ale muszę przyznać, że ta seria ląduje na liście moich ulubionych.


Sarah. J. Maas zawarła tu dosłownie wszystko: przygodę, tajemnicę, nutkę romansu, coś z kryminału i wiele wiele więcej. Podziwiam autorkę, ponieważ fantastyka to złożona sprawa, wszystko opiera się na wyobraźni twórcy, dlatego pierwsze tomy książek tego gatunku nie są zazwyczaj zbyt ciekawe. Ale w tym przypadku autorka mnie zaskoczyła, bo nie było czasu na nudę. Pełno w niej akcji i naprawdę nie spodziewanych elementów, którym nie brak napięcia. Polecam każdemu, kto szuka przygód w deszczowy dzień.

Warto wspomnieć, że w książce występuje narracja trzecioosobowa, dzięki czemu momentami przeskakujemy od Celaeny do Doriana, Chaola bądź lady Kaltain i zaznajamiamy się z ich sytuacją i punktem widzenia.

Celaena niewątpliwie jest postacią silną i stanowczą. Zawsze dąży do wyznaczonego sobie celu. Jest odważna i sarkastyczna. Mimo to nadal pozostaje bardzo kobieca i wrażliwa. Uwielbia piękne suknie i KSIĄŻKI!!!



A co do Chaola i Doriana… hmmm naprawdę nie umiem się zdecydować :P Chaol czy Dorian? Dorian czy Chaol? Książę Dorian jest dziewiętnastoletnim następcą tronu, który zawsze otrzymuje to co chce. Nie jest jednak podobny do swojego ojca… Chaol to kapitan gwardii, zdystansowany ale lojalny wobec króla i przyjaciół.

Celaena została wybrana, aby uratować świat przed królem i niebezpiecznymi istotami nie z tego świata. Niestety zagrożenie jest o wiele większe niż mogła sobie wyobrażać…

Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkoloną zabójczynią, jedną z najlepszych, popełnia jednak fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią i niewolniczą pracę w kopalni soli w Endovier, lecz otrzymuje ofertę od księcia Doriana. Celaena musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Jeśli wygra – będzie wolna, jeśli przegra – jej wybawieniem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

leonora i Park to historia do bólu prawdziwa, mogąca przydarzyć się każdej zwyczajnej osobie. Nie ma w sobie przerysowanego romansu, a coś zupełnie odmiennego.

Ona – Eleonora- rudowłosa dziewczyna, nieco pulchna, ale przede wszystkim niezwykle smutna.

On – Park- Koreańczyk, przystojny chłopak, bez większych zmartwień.

Tych dwoje połączyła jak zwykle to bywa… miłość :)

„-Powiedz coś żebym nie czuł się tak głupio.
-Nie czuj się głupio, Park.
-Dzięki.”

Nigdy nie miałam tak sprzecznych uczuć związanych z książką. Naprawdę niezwykle trudno mi tu cokolwiek napisać. Z jednej strony mamy tu opisaną piękną historię miłości – prawdziwą i głęboką. To był u mnie niewątpliwie czynnik napędzający do dalszego czytania. Gdyby nie to, to nie wiem, czy nie odstawiłabym jej z powrotem na półkę. Z drugiej strony nudziłam się czytając tylko o miłości. Książka właściwie opierała się na schemacie – miłość i problemy rodzinne. Mnie nie do końca przypadło to do gustu. Brakowało mi tu tego magicznego „czegoś”, rozpoczęcia innego wątku.

„Eleonora miała rację – nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje.”

Z pewnością bardzo miło było poznać tych dwoje outsiderów. Eleonora i Park sprawili, że powieść Rainbow Rowell stała się realistyczna, a nie wyidealizowana; była jak samo życie – nie zawsze perfekcyjne. Bohaterowie musieli podejmować naprawdę ciężkie wybory, niekoniecznie od nich zależne. No właśnie… Przedstawienie bohaterów jako dwie odmienne jednostki, które coś jednak połączyło bardzo mi się spodobało. Miałam jednak wrażenie, że kontrast między nimi był zbyt duży. Mam na myśli i wygląd, i środowisko życia, i podejście do niektórych spraw.

„Nic, co było przed tobą, się nie liczy – zapewnił ją. – I nie potrafię sobie w ogóle wyobrazić czegokolwiek po tobie.”

Pod cukierkowo – słodką okładką kryje się bardzo gorzkie wnętrze. Książka dotyka poważnych problemów i mam lekki żal do autorki, za to, że tak poprowadziła niektóre sprawy.

Narracja prowadzona jest ze strony dwóch osób, co daje przyjemy wgląd na myśli i odczucia bohaterów. Dzięki temu historia jest uporządkowana i czyta się ją bardzo szybko.

W moim odczuciu przez zakończenie książka wiele straciła. I znów: uważam, że jest to niedoprowadzenie historii do końca, ale myślę też, że to co dostałam idealnie wpasowuje się w klimat „Eleonory i Parka”.

Reasumując w kwestii „Eleonory i Parka” pozostaję neutralna. Komu bym ją poleciła? Realistom i osobom, którym znudziły się już typowe romanse. Więc jeśli chcecie zagłębić się w świat komiksów, posłuchać muzyki i znaleźć się choć na chwilę w towarzystwie zakochanych w siebie ludzi to spokojnie możecie sięgnąć po „Eleonorę i Parka”.

Zapraszam na bloga - www.oczytane.blog.pl

leonora i Park to historia do bólu prawdziwa, mogąca przydarzyć się każdej zwyczajnej osobie. Nie ma w sobie przerysowanego romansu, a coś zupełnie odmiennego.

Ona – Eleonora- rudowłosa dziewczyna, nieco pulchna, ale przede wszystkim niezwykle smutna.

On – Park- Koreańczyk, przystojny chłopak, bez większych zmartwień.

Tych dwoje połączyła jak zwykle to bywa… miłość...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Znajdę cię, Crystal” to trzecia część trylogii o braciach Benedictach, ale bez problemu możecie czytać ją oddzielnie, radziłabym najpierw przeczytać „Kim jesteś, Sky”, a dopiero później pozostałe tomy, ponieważ dadzą Wam lepszy wgląd na postacie i zarys świata. Jeśli szukacie serii, na punkcie której chcecie mieć lekkiego „bzika” to polecam się za nią zabrać :)

Dla tych, którzy jeszcze nie znają tej historii: cały fabuła opiera się na Sawantach – osobach obdarzonych szczególnymi mocami. Sawanci przez całe życie szukają swojego drugiego kawałka duszy, który ich dopełnia, czyli krótko mówiąc przeznaczonego.

„Jestem mniej więcej tak twarda jak pianka marshmallow. Szantaż emocjonalny zawsze na mnie działa.”

Crystal Brook nie widzi w sobie żadnych szczególnych, ponadnaturalnych zdolności. Jest można by rzec – czarną owcą w rodzinie. Urodziła się jako siódma i wszyscy oczekiwali efektu „wow”, a tu nic takiego się nie stało. Bohaterka dorastała zawsze w cieniu swojej siostry – Diamond. Kiedy na wycieczce w Denwer Diamond poznaje swojego przeznaczonego, do Crystal nie dociera wiadomość, że stało się to tak szybko. A to tylko dlatego, że w przeciwieństwie do jej siostry, Crystal nie jest podatna na wdzięk i urok chłopaków. Ale czy najbardziej irytujący mężczyzna na świecie, pomoże jej odnaleźć sekret, który zmieni jej życie?

„To był najwspanialszy pocałunek, jaki kiedykolwiek przeżyłem. – Dotknął mojego obojczyka czubkiem palca i zaczął się bawić kosmykiem moich włosów. – Dziękuję.”

Bez większych ogródek muszę przyznać, że Joss Stirling odwaliła kawał dobrej roboty. Świetnie wykreowała świat , a szczególnie miejsce akcji – Wenecję. Przedstawiła to miejsce w taki sposób, że teraz mam ochotę tam zamieszkać. Autorka ma niesamowicie lekki styl, a książkę czyta się w ekspresowym tempie. Narracja prowadzona jest ze strony Crystal, dzięki temu poznajemy wszystkie emocje i przemyślenia, jakie jej towarzyszyły (również te dziwaczne i szalone). Bardzo polubiłam główną bohaterkę, chyba nawet bardziej niż Sky i Phoenix z poprzednich części. Został tu też świetnie przedstawiony motyw rodzącej się miłości i bliższej relacji.

Nie jestem natomiast zachwycona oprawą wizualną książki. Owszem jest ona ładna, ale nic ponadto. Niebieska okładka nie jest zła, ale widziałabym na jej miejscu czarną i jakoś bardziej wpasowującą się do poprzednich tomów. Mam jeszcze żal o przetłumaczenie tytułu. Skoro pierwsze dwa były w formie pytania, to dlaczego ten nie jest?

Autorka nie zawiodła fanów. Jej książki stają się coraz lepsze! Nowe postacie, więcej tajemnic i dużo więcej humoru. Czwarty tom? Jestem pewna, że będzie świetny. Polecam każdej dziewczynie, marzycielom i tym, którzy mają nadzieję, że świat to coś więcej, niż tylko widzimy.
Zapraszamy na bloga www.oczytane.blog.pl

„Znajdę cię, Crystal” to trzecia część trylogii o braciach Benedictach, ale bez problemu możecie czytać ją oddzielnie, radziłabym najpierw przeczytać „Kim jesteś, Sky”, a dopiero później pozostałe tomy, ponieważ dadzą Wam lepszy wgląd na postacie i zarys świata. Jeśli szukacie serii, na punkcie której chcecie mieć lekkiego „bzika” to polecam się za nią zabrać :)

Dla tych,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ranna i upokorzona Celaena Sardothien zostaje wysłana na szkolenie na dalekim południu, u okrytych złą sławą Milczących Zabójców. Musi zdobyć list polecający od samego Niemego Mistrza – ten jednak decyduje się szkolić jedynie nielicznych. Pewnej nocy na twierdzę napadają wojska lorda Bericka, władcy pobliskiego miasta, który chce przejąc kontrolę nad zakonem. Atak zostaje odparty, ale Celaena ma niejasne przeczucie, że to jeszcze nie koniec kłopotów…

„Zabójczyni i Czerwona Pustynia” to drugie z czterech opowiadań przedstawiające wydarzenia, które działy się przed wydarzeniami ze „Szklanego tronu”.

Zauważyłam, że to opowiadanie jest nieco lepsze od Zabójczyni i Władcy Piratów”, której recenzja jest już na blogu. Autorka ukazała nam tutaj więcej intrygi, która jest według mnie typowo personalizowana do pisarki. Zawsze pierwsze skojarzenie jakie mam z panią J. Maas to nic innego jak intryga.

W drugiej nowelce dowiadujemy się co stało się z Celaeną i Samem. Razem z dziewczyną odbywamy karę zadaną przez jej mentora. Nie byle jaką karę. A na domiar złego nasza bohaterka musi stanąć w obliczu ataku wrogiego lorda.

Poznajcie Ansel. Przebiegnijcie 10 kilometrów przez pustynię. Dotknijcie czerwonego piasku. Poczujcie miękkość pajęczego jedwabiu. Dosiądźcie konia z Asterionu… i wreszcie przeczytajcie tę serię, bo nie zasługuje na leżenie na stosie książek ,,do przeczytania może kiedyś”. :-D

Standardowo książkę wam polecam serdecznie i już za dwa tygodnie zapraszam na recenzję ,,Zabójczyni i podziemny świat”. ;)
Zapraszamy na bloga - www.oczytane.blog.pl

Ranna i upokorzona Celaena Sardothien zostaje wysłana na szkolenie na dalekim południu, u okrytych złą sławą Milczących Zabójców. Musi zdobyć list polecający od samego Niemego Mistrza – ten jednak decyduje się szkolić jedynie nielicznych. Pewnej nocy na twierdzę napadają wojska lorda Bericka, władcy pobliskiego miasta, który chce przejąc kontrolę nad zakonem. Atak zostaje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy tom przeczytałam w zaskakującym tempie. Do kolejnego nie byłam tak przekonana. Zniknęła mi motywacja do przeczytania "Miasta Cieni", aż w końcu, kiedy nie miałam kompletnie nic do czytania, zmobilizowałam się i przełknęłam kilka nudnych pierwszych rozdziałów. Nie żałuję, było warto.

"Miasto Cieni" jest kontynuacją "Osobliwego Domu Pani Peregrine", która skończyła się w takim momencie, że trzeba było od razu zabrać się za drugą część. Ja tego nie zrobiłam, dlatego później trudno było mi "wbić się" w klimat :)

Jacob Portman i jego osobliwi przyjaciele wyruszają do Londynu, chcą pomóc w ten sposób Pani Peregrine, która pozostała w ciele ptaka i nie potrafi sama się przekształcić. Nie jest to jednak takie proste. Przyjaciele mają na to trzy dni, ściga ich armia upiorów, a do tego muszą odnaleźć jedyną pozostałą na wolności ymbrynkę.

Jestem pełna podziwu dla fabuły. Zakończenie niezmiernie mnie zaskoczyło! Nie jest to książka przewidywalna, to raczej wir przygód, w który zostaliście wciągnięci przez autora. Nie potrafiłam się od niej oderwać do tego stopnia, że czytałam ją nawet nad rzeką. Najlepiej jednak wyszło mi pochłanianie jej przed snem, co zafundowało mi wspaniałe sny. Czytając miałam wrażenie, że nie jest to powieść młodzieżowa tylko baśń, jaką mama czytała mi w dzieciństwie.

Moim zdaniem istnieje wiele trafnych argumentów dowodzących o wyjątkowości "Miasta Cieni". Jednym z nich są zdjęcia. Cały czas jestem pełna podziwu dla autora za zamieszczenie w powieści tych niezwykłych zdjęć. Każda fotografia przedstawiała swoją własną historię i to właśnie było wspaniałe. Tworzy to jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną lekturę.

Książka wspaniale wydana. Twarda oprawa, prawdziwo- papierowe strony, piękne zdobienia na początku rozdziałów. Po prostu nie mogę się napatrzeć!

Sami bohaterowie byli wspaniale wykreowani. Jedynym mankamentem tej historii jest relacja pomiędzy Jakobem, a Emmą. Spodziewałam się większego romansu niż dostałam, dlatego w kwestii miłości Jakoba do Emmy pozostaje mi niezadowolenie.

Polecam ją wielbicielom fantastyki oraz zwolennikom pierwszego tomu. Niektórzy sądzą po okładce, że to krwawy horror, czy thriller. Okazuje się to nieprawdą. W gruncie rzeczy samej książki bałam się więcej niż strachów było w jej wnętrzu :)

Jeśli macie ochotę na powieść pełną pętli czasowych, telepatii, pokazów w wesołym miasteczku, osobliwych stworzeń i niezapomnianej menażerii koniecznie kupcie i przeczytajcie "Miasto Cieni" - historię jeszcze lepszą od poprzedniej!
Zapraszamy na bloga - www.oczytane.blog.pl

Pierwszy tom przeczytałam w zaskakującym tempie. Do kolejnego nie byłam tak przekonana. Zniknęła mi motywacja do przeczytania "Miasta Cieni", aż w końcu, kiedy nie miałam kompletnie nic do czytania, zmobilizowałam się i przełknęłam kilka nudnych pierwszych rozdziałów. Nie żałuję, było warto.

"Miasto Cieni" jest kontynuacją "Osobliwego Domu Pani Peregrine", która skończyła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo polubiłam ,,Szklany tron” już jakiś czas temu, a ze względu na to, że niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się trzecia część tej serii postanowiłam sobie ją trochę odświeżyć i przypomnieć.

„Zabójczyni i Władca Piratów” to pierwsze z czterech opowiadań przedstawiające wydarzenia, które działy się przed wydarzeniami ze „Szklanego tronu”.

Nowelka nie ma wielu stron, więc bez problemu możemy ją przeczytać w jesienny wieczór. Najlepiej zawinąć się w ciepły kocyk i usiąść przy kominku a do tego popijać sobie herbatką z miodem. (tak wiem, zaczynam bujać w obłokach)

Szczerze nie mam tu wiele do gadania. Każdy kto czytał „Szklany tron” wie jak genialnie wykreowana bohaterką jest ta młoda dziewczyna. Nie jeden mężczyzna może pozazdrościć jej umiejętności walki, a przy tym sprytu. Oprócz tego że Celaena jest wspaniałą wojowniczką, jest także piękną i szykowną kobietą. Ta wybuchowa mieszanka zapewnia czytelnikowi paletę przygód i pytań bez odpowiedzi.

Styl pani Maas jest dość specyficzny i wciągający, z nutą tajemniczości. Do okładki przyczepić się nie mogę. ;) Zostaje mi tylko polecić wam serdecznie tę serię. A więc życzę miłej zabawy!!!
Zapraszamy serdecznie na bloga - www.oczytane.blog.pl

Bardzo polubiłam ,,Szklany tron” już jakiś czas temu, a ze względu na to, że niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się trzecia część tej serii postanowiłam sobie ją trochę odświeżyć i przypomnieć.

„Zabójczyni i Władca Piratów” to pierwsze z czterech opowiadań przedstawiające wydarzenia, które działy się przed wydarzeniami ze „Szklanego tronu”.

Nowelka nie ma wielu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

”Fangirl” to naprawdę świetna historia. Tutaj autorka nas naprawdę zaskakuje, nie raz myślałam, byłam pewna, że Cath postąpi tak, a nie inaczej, a jednak nie. Ciężko to wyjaśnić bez spojlerów :) Ta książka opowiada o najzwyklejszej dziewczynie, która ma zwykłe życie i dosyć dużo problemów. Bardzo szybko możemy się wczuć w bohaterkę. Taka typowa Fangirl. :D

,, – Czytałeś książki z serii?

- Widziałem filmy.

Cath tak mocno wywróciła oczami, że aż ją zabolało.”

Ostatnie zdanie z cytatu, czyli to co Cath robi najlepiej :) Przez nią sama mam taki tik.

Narracja jest bardzo przyjemna jeśli chodzi o czytanie, powieść się nie dłuży i szybko możemy przez nią przebrnąć. Okładka jest cudowna! Oddająca klimat książki.

Fabuła jest ciekawa i zajmująca. Mam wrażenie jakby autorka pisała to spontanicznie, nie przemyślanie do końca, ale wyszło Jej to naprawdę świetnie. Z pewnością sięgnę po kolejne książki pani Rowell.

Bohaterowie są rewelacyjnie wykreowani, a przy tym każdy ma inną osobowość. Buntowniczka Reagan, uśmiechnięty Levi, imprezowa Wren i spokojna Cath! To wszystko tworzy wręcz wybuchową mieszankę! I do tego Levi pracuje w Starbucksie, a Catherine pije piernikową latte. Nie wiem, ale mnie to urzekło. ;)

Jak dla mnie jedynym minusem było zakończenie, trochę bez wyrazu. Ale ogólnie wszystko mi się podobało.

A! I jeszcze jedno… Niektórzy czepiają się Rainbow Rowell, że ,,zgapiła” fanfik Cath o Simonie z Harry’ego Pottera. Dla wyjaśnienia: autorka sama przyznała, że był to efekt zamierzony, ponieważ osobiście uwielbia serię J.K.Rowling. Mnie to nie przeszkadzało…

Jest to pozycja obowiązkowa dla każdej Fangirl!!!

”Fangirl” to naprawdę świetna historia. Tutaj autorka nas naprawdę zaskakuje, nie raz myślałam, byłam pewna, że Cath postąpi tak, a nie inaczej, a jednak nie. Ciężko to wyjaśnić bez spojlerów :) Ta książka opowiada o najzwyklejszej dziewczynie, która ma zwykłe życie i dosyć dużo problemów. Bardzo szybko możemy się wczuć w bohaterkę. Taka typowa Fangirl. :D

,, – Czytałeś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Krwawa Mary. Postać bez której nie ma opowieści o duchach i zjawach. Chyba każdy gdzieś o niej słyszał, ale czy na pewno książka z jej udziałem sprawiła, że nie potrafiłam zasnąć w nocy?

Akcja książki rozgrywa się w Pipper’s Hall. Bohaterką jest nastolatka – Bobby Rowe. Dziewczyna w Halloween razem z przyjaciółką i kolegą wypowiada pięciokrotnie imię Krwawej Mary. Od tej pory jest przez nią prześladowana. Ma tylko pięć dni, aby rozwiązać jej zagadkę i uratować sobie życie.

Sam pomysł na fabułę bardzo przypadł mi do gustu. Dość niecodziennym zabiegiem okazało się podzielenie książki na części, które odpowiadały każdemu z dni akcji. Nawet szczerze powiedziawszy obawiałam się zaczynać czytać, myślałam, że będzie to książka zbyt straszna.

Do oprawy wizualnej i okładki przyczepić się nie mogę. Książka wspaniale wydana, czytało się ją bardzo dobrze. Właśnie tutaj popełniłam błąd. Oceniłam ją pochopnie – po okładce, która jest po prostu fenomenalna.

Dużym problemem była dla mnie narracja. Autor pisał dla mnie dość uciążliwym stylem. „Wypowiedz jej imię” nie jest wciągająca, mimo że akcja momentami pędzi jak szalona, posiada również momenty rozwlekłe, których jest tu zdecydowanie za dużo. Faktem jest to, że napięcie narastało z biegiem akcji, natomiast zakończenie książki bardzo mnie rozczarowało. Akcja skupiła się bardziej na samej postaci Krwawej Mary, niż na wywoływaniu strachu u czytelnika. Ja jestem książką zawiedziona. Szczerze, skłamałabym mówiąc, że nie była straszna, ale prawdą byłoby również to, że była nie wiadomo jak przekonująca. Ja poczułam lęk tylko w początkowych rozdziałach. Później moje zainteresowanie fabułą malało i malało. Fakt, że czytałam ją na samym początku lata nie dodał jej walorów, więc jeśli się za nią zabierzecie to koniecznie w Halloween!

Książkę raczej odradzam. Nie jest tak ciekawa jak się spodziewałam, a i sama historia nie była tak przerażająca jakby się mogło wydawać. „Wypowiedz jej imię” mimo genialnego tytułu okazało się nudną książką. Spodziewałam się porywającego horroru, a dostałam naciągane fantasy.
Zapraszam serdecznie na bloga - www.oczytane.blog.pl

Krwawa Mary. Postać bez której nie ma opowieści o duchach i zjawach. Chyba każdy gdzieś o niej słyszał, ale czy na pewno książka z jej udziałem sprawiła, że nie potrafiłam zasnąć w nocy?

Akcja książki rozgrywa się w Pipper’s Hall. Bohaterką jest nastolatka – Bobby Rowe. Dziewczyna w Halloween razem z przyjaciółką i kolegą wypowiada pięciokrotnie imię Krwawej Mary. Od tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uważam, że jest to książka godna polecenia. Idealna na resztę ciepłych dni lata, które nam pozostały. Odpowiednia dla osób lubiących przygody, niespodziewane zwroty akcji i pirackie klimaty.

Wątek miłosny. Jest to ten element książki, który został bardzo delikatnie zarysowany. Czasami nawet o nim zapominałam. Według mnie jest to miła odskocznia od powieści, które zazwyczaj czytam.

Wszystko zostało nam ładnie opisane, także bez problemu mogliśmy sobie wyobrazić krajobraz otaczający bohaterów. Czasem było to dla mnie męczące. Przez przydługie opisy książkę czyta się wolniej. Nie da się przez nią szybko przebrnąć.

Sposób narracji przypadł mi do gustu. Jim opowiada nam co się działo w przeszłości, dzięki czemu mamy wrażenie jakby opowiadał ją nasz stary dobry znajomy.

Bohaterowie, w tym przypadku Jim i Natty są doskonale wykreowani. Możemy być świadkami ich przeistoczenia się z młodych ludzi nie myślących o niebezpieczeństwie w dojrzałych wilków morskich, zmuszonych podejmować trudne decyzje.

Ogólnie fabuła jest ciekawa. Niestety, albo stety powieść zawiera dużo wcześniej wspomnianych zwrotów akcji, dlatego niespodziewanie giną bohaterowie którzy są bliscy naszemu Jim’ owi, lub dzieją się rzeczy, których kompletnie się nie spodziewaliśmy. Najbardziej zszokowało mnie zakończenie historii. Naprawdę. Nie mam pojęcia czy jeszcze liczyć na kolejną część czy może to już koniec?

Przekonajcie się sami i napiszcie nam, jak oceniacie ,,Silver. Powrót na Wyspę Skarbów.”. Wejdźcie na pokład Słowika i dajcie się ponieść morskiej bryzie!
Zapraszamy na bloga www.oczytane.blog.pl

Uważam, że jest to książka godna polecenia. Idealna na resztę ciepłych dni lata, które nam pozostały. Odpowiednia dla osób lubiących przygody, niespodziewane zwroty akcji i pirackie klimaty.

Wątek miłosny. Jest to ten element książki, który został bardzo delikatnie zarysowany. Czasami nawet o nim zapominałam. Według mnie jest to miła odskocznia od powieści, które zazwyczaj...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to