-
ArtykułyKapuściński, Kryminalna Warszawa, Poznańska Nagroda Literacka. Za nami weekend pełen nagródKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyMagiczna strona Zielonej Górycorbeau0
-
ArtykułyPałac Rzeczypospolitej otwarty dla publiczności. Zobaczysz w nim skarby polskiej literaturyAnna Sierant2
-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać58
Biblioteczka
2021-04-03
2021-02-28
2021-01-30
2021-01-04
Maxime Parker - autorka, o której słyszę pierwszy raz w życiu. Tym większe było moje zdziwienie, że jest to pseudonim artystyczny polskiej twórczyni. Ja, jako że ostatnio coraz częściej sięgam po dzieła Naszych rodowitych autorów byłam miło zaskoczona tym faktem i zwiększyło to moją ochotę na przeczytanie "Rywalki".
***
Karla, dziewczyna pochodząca z niewielkiego miasteczka, przeprowadziła się do wielkiego miasta z nadzieją na lepsze, szczęśliwsze życie. Studia, praca w banku z predyspozycją do banku, nowe znajomości oraz partner, z którym jakiś czas temu zamieszkała, czyż nie brzmi to wręcz idealnie? Aż do czasu...
Pewnego zwykłego dnia Karla otrzymuje list, który wywraca jej życie do góry nogami. A to za sprawą nadawcy, mianowicie Lily, która była jej przyjaciółką z dzieciństwa. Wraz z tym listem do Karli powraca przeszłość, od której dziewczyna tak bardzo chciała uciec. Czy jej się uda pokonać nowe przeciwności losu? Dlaczego dawna przyjaciółka nagle dała o sobie znać? I jak przede wszystkim poznała jej aktualny adres, o którym nikt nie wiedział?!
Te i wiele innych pytań będą gnębić Naszą bohaterkę!
"Rywalka" jest zakwalifikowana jako powieść obyczajowa lecz moim zdaniem bardziej pasuje do niej stwierdzenie thriller psychologiczny.
Ja - osoba woląca obyczajówki, romanse oraz fantasty zawsze omijałam szerokim łukiem thrillery ewentualnie czytałam je tylko wtedy gdy ktoś mi dany tytuł naprawdę polecał, ale ta powieść niezwykle mnie zainteresowała.
Pierwsze rozdziały niewiele wyjaśniały, wręcz czułam się skołowana. Czytanie szło mi niezwykle opornie, dziennie czytałam około 6 stron. Lecz z kolejnymi rozdziałami wszystko zaczęło nabierać sensu, choć skłamałabym gdybym powiedziała, że zaczęło się wyjaśniać. Cała powieść jest bardzo tajemnicza, a gdy już myślimy, że wszystko zaczyna układać się w spójną i sensowną całość, autorka robi zwrot o 180 stopni i tworzy zakończenie jakiego w życiu bym się nie spodziewała! Ostatnie strony "Rywalki" czytałam wręcz na bezdechu, nie mrugając oczami.
Ogromnym plusem całej powieści jest to, że jest napisana nie tylko z perspektywy głównej bohaterki, ale także innych postaci, co idealnie uzupełnia całą historię!
Jestem jak najbardziej na tak! Mimo początkowych problemów z czytaniem ostatecznie ta powieść skradła moje serce! Jest ona kolejnym przykładem, że nie warto się poddawać po kilku stronach!
Polecam serdecznie! <3
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Maxime Parker - autorka, o której słyszę pierwszy raz w życiu. Tym większe było moje zdziwienie, że jest to pseudonim artystyczny polskiej twórczyni. Ja, jako że ostatnio coraz częściej sięgam po dzieła Naszych rodowitych autorów byłam miło zaskoczona tym faktem i zwiększyło to moją ochotę na przeczytanie "Rywalki".
***
Karla, dziewczyna pochodząca z niewielkiego...
2020-06-13
Swojego czasu bardzo rzadko sięgałam po polskich autorów, ba nawet się przed nimi wzbraniałam. Moja przygoda z czytaniem zaczęła się od powieści Amerykańskich więc przez dłuższy czas sięgałam tylko po znane amerykańskie powieści, ponieważ bałam się, że po prostu się zrażę do czytania. Wiem, wtedy miałam bardzo głupie rozumowanie, lecz w tamtym okresie co polskie kojarzyło mi się niekoniecznie z dobrym. Zmieniło się to około dwa lata temu, gdy przeczytałam “Skazani na ból” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Wtedy szczerze się zakochałam w tej książce. Dała mi ona ogromną nadzieję, że reszta polskiej twórczości jest równie wspaniała. To był dla mnie moment przełomowy. Od tej pory systematycznie poznaje polską twórczość. Czasami jest lepiej, a czasami gorzej, ale do tej pory z wielkim uśmiechem na twarzy sięgam po kolejne polskie pozycje!
Kolejną taką pozycją była książka “Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” Weroniki Tomali. Nie miałam pojęcia czego się spodziewać, ponieważ była to moja pierwsza styczność z twórczością autorki. Do przeczytania zdecydowanie zachęcił mnie opis książki, a najbardziej to, że akcja toczy się na Śląsku, co mnie szczególnie zainteresowało, ponieważ jeszcze nie miałam okazji poznać bliżej tego regionu Polski.
Główna bohaterka książki Daria to zdecydowanie kobieta sukcesu z wielkiego miasta, którą bardzo ciężko sobie wyobrazić wśród “hanysów”. Ona sama siebie również nie widzi w takim otoczeniu, ale jak to się mówi “jak mus to mus”. Nie miała pojęcia, że niespodziewany wyjazd służbowy wywróci jej życie do góry nogami!
W książce znajdują się wstawki śląskiej gwary podczas dialogów, co mimo ciężkiego języka jest bardzo fajnym urozmaiceniem powieści. Dzięki temu książka bardzo fajnie przypomina nam gdzie toczy się akcja. Również jak dla mnie ogromnym plusem jest to, że narracja jest prowadzona z perspektyw dwóch głównych postaci, a nie tylko jednej, co daje nam lepszy obraz decyzji podejmowanych przez nie.
Podczas czytania powieści Pani Weroniki nie brakowało momentów wzruszenia, radości, a także niewyobrażalnego smutku. Niejednokrotnie łza w oku mi się zakręciła.
Zdecydowanie polecam przeczytać tą pozycję!
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl!
Swojego czasu bardzo rzadko sięgałam po polskich autorów, ba nawet się przed nimi wzbraniałam. Moja przygoda z czytaniem zaczęła się od powieści Amerykańskich więc przez dłuższy czas sięgałam tylko po znane amerykańskie powieści, ponieważ bałam się, że po prostu się zrażę do czytania. Wiem, wtedy miałam bardzo głupie rozumowanie, lecz w tamtym okresie co polskie kojarzyło...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05-27
Gdy dostrzegłam tą pozycję sierdziłam, że muszę ją przeczytać, ponieważ osobiście uwielbiam reportaże o lekarzach, a numer 112 z nimi w szczególności mi się kojarzył. Zawsze bardzo interesowała mnie praca operatorów obsługujących numer 112, a także znane szczególnie kilkanaście lat temu 999, 998 czy 997.
Numer 112 jest numerem "ogólnym" tych trzech. Operator tego numeru kieruje rozmowę do danego dyspozytora. Pomaga to danym służbom, gdyż nie muszą już odbierać głuchych czy zupełnie bezcelowych telefonów.
Zapewne wielu z Nas do końca nie wie z czym wiąże się praca operatora Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Ta książka idealnie ton wszystko wyjaśnia. Muszę przyznać szczerze, iż ta pozycja dała mi do zrozumienia jak niewiele wiem o numerze 112, jak ciężką psychicznie pracę mają operatorzy.
Zawsze sądziłam, że operator numeru ratunkowego 112 odbiera telefony oraz udziela pomocy osobom rannym przez telefon. Zupełnie jak w serialu „Na ratunek”. A w rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Operatorzy tak naprawdę nie mogą udzielać pomocy telefonicznie osobą rannym, którym potrzebują porady lekarskiej. W takich sytuacjach operator jest zobowiązany jak najszybciej przełączyć rozmowę do dyspozytora służb medycznych. Choć na znanych mi filmach i serialach całą „robotę” odwala 112.
Ten jeden przykład daje nam do zrozumienia ww jak ogromnej niewiedzy żyje społeczeństwo. Media zamiast nas uświadamiać to dodatkowo sprawiają, że mamy mylne wyobrażenie na temat tego zawodu.
Zdecydowanie polecam KAŻDEMU tą książkę. Nasze mylne wyobrażenie tego zawodu, może nanieść swoje piętno na to do czego służy numer 112.
„Operator 112. Relacja z centrum ratowania życia” Romana Klasy to bardzo dobry reportaż o zawodzie operatora Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Autor dał nam się poznać dzięki czemu rozumiemy jego decyzje oraz działania. Jest wiele podrozdziałów co jest wielkim plusem, ponieważ nie tworzy się chaos, który jest częsty w reportażach. Osobiście jednak zaznaczę, że spodziewałam się więcej rozmów operatora z zgłaszającym co jest jak dla mnie chyba jedynym minusem.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Gdy dostrzegłam tą pozycję sierdziłam, że muszę ją przeczytać, ponieważ osobiście uwielbiam reportaże o lekarzach, a numer 112 z nimi w szczególności mi się kojarzył. Zawsze bardzo interesowała mnie praca operatorów obsługujących numer 112, a także znane szczególnie kilkanaście lat temu 999, 998 czy 997.
Numer 112 jest numerem "ogólnym" tych trzech. Operator tego numeru...
W ostatnim czasie nastąpiła premiera polskiej gry "Cyberpunk 2077" długo wyczekiwanej przez społeczeństwo graczy.
Przyznam osobiście, że gdyby nie ta gra to nie miałabym bladego pojęcia czym jest termin CYBERPUNK. Sama nazwa kojarzyła mi się w sumie z ludźmi noszącymi irokezy i kolorowe fryzury. Lecz gdy zobaczyłam ile szumu jest wokół tej gry, postanowiłam zgłębić ten temat.
I muszę przyznać, że motyw Cyberpunku mnie szczerze zafascynował. Czytałam o nim naprawdę wiele, oglądałam gameplay'e tej gry! Miałam niezłego fioła na tym punkcie.
Więc gdy zobaczyłam, że istnieje Zbiór Opowiadań "Cyberpunk Girls" stwierdziłam, że muszę go przeczytać! Jeśli chodzi o Cyberpunk to długo się nie zastanawiam.
Pierwsze opowiadanie "Heartbyte" napisane przez Martynę Raduchowską mnie szczerze zachwyciło. Świat, który wykreowała mnie zafascynował. Również nawiązanie w nim do Naszej obecnej sytuacji pandemicznej o dziwo mnie nie odrzucało. Problem głównej bohaterki nie był błahy. W jej życiu liczyła się każda sekunda. Pandemia zmieniła jej życie o 180 stopni i to zdecydowanie na gorsze. By przeżyć musiała robić takie rzeczy, które wcześniej nie przyszłyby jej na myśl. Walka o każdy oddech, o życie było codziennością bohaterki.
Gdybym miała oceniać cały Zbiór tylko przez to opowiadanie to na pewno miałby 10/10 lecz to jest niemożliwe! Martyna Raduchowska zamiast jedynie opowiadania mogłaby napisać całą powieść na temat z motywem cyberpunku. Na pewno bym z wielką przyjemnością przeczytała.
Kolejne opowiadanie tej autorki w tym Zbiorze, mimo że jest niezwykłe krótkie to jest przejrzyste, jasne i na temat. Wiadomo o co w nim chodzi czego nie mogę napisać o pozostałych opowiadaniach.
Można zauważyć, że opowiadania mają tendencję spadkową z małymi wyjątkami tzn. im dalej tym mniej zrozumiałe z wyjątkiem opowiadania Pani Martny, które jest pod koniec!
Drugie opowiadanie w kolejności pt. "Dziewczyna, której nie było" Magdaleny Kucenty miało potencjał. Lecz brakowało mi podstawowej rzeczy, a mianowicie małego wyjaśnienia z jakiego powodu ludzie noszą maski? Im dalej szło to opowiadanie tym mniej je rozumiałam. W pewnym momencie wkradł się chaos, którego autorka nie opanowała, a on jedynie siał spustoszenie dalej. Do tej pory nie mam pojęcia o co chodziło na końcu.
Trzecie opowiadanie "Spandau" Jagny Rolskiej od samego początku mnie zainteresowało. Zaginiona dziewczyna, trup oraz para detektywów. Na początku mnie nawet wciągnęło i byłoby dobrze gdyby nie ten koniec. Nie rozumiem związku tytułowego "Spandau" z tym opowiadaniem. Miałam wrażenie, że zostało one wepchnięte na siło co popsuło moje pierwsze wrażenie na temat całej tej historii.
Czwarte opowiadanie moim zdaniem również jest wyjątkiem co do tendencji spadania w dół, a mianowicie chodzi o "Dotknąć ciemności" Krystyny Chodorowskiej oraz Gabrieli Paniki. Mamy tutaj przedstawioną pracę policji przy sprawie zaginięciu dzieci oraz tajemniczych kopców. Opowiadanie jest dobrze prowadzone, wszystko jest fajnie wyjaśnione tak, że nawet czytelnik nie orientujący się w tym motywie będzie miał jasność. O i zakończenie również jest jasne co jest rzadkością w tym Zbiorze!
Piąte opowiadanie jest Martyny Raduchowskiej.
Szóste opowiadanie jest napisane przez Agatę Suchocką i nosi tytuł "Nitro". Tutaj jest na odwrót gdyż początek może sprawiać wrażenie zagubienia, chaosu, lecz im dalej tym wszystko jest bardziej jasne. Również to, że do końca nie możemy przewidzieć wydarzeń jest wielkim plusem!
I ostatnie, czyli siódme opowiadanie napisane przez Agatę Suchocką pt. "Amber". To opowiadanie ma w sobie zdecydowanie najmniej cyberpunku. Podczas jego czytania przychodził mi na myśl serial "The 100". To opowiadanie jest nużące i zajęło mi najwięcej czasu by je przeczytać.
Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
W ostatnim czasie nastąpiła premiera polskiej gry "Cyberpunk 2077" długo wyczekiwanej przez społeczeństwo graczy.
więcej Pokaż mimo toPrzyznam osobiście, że gdyby nie ta gra to nie miałabym bladego pojęcia czym jest termin CYBERPUNK. Sama nazwa kojarzyła mi się w sumie z ludźmi noszącymi irokezy i kolorowe fryzury. Lecz gdy zobaczyłam ile szumu jest wokół tej gry, postanowiłam zgłębić ten...