-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-01-15
2023-11-20
2023-10-19
Książkę przeczytałam rekordowo szybko. Jest to jedna z tych pozycji, co czyta się trochę jakby oglądało się pojedynek gladiatorów - krew się leje, a człowiekowi trudno oderwać w oczy.
Tak w dużym skrócie, jest to po trochu "The Poppy War" - tylko że faktycznie dobre. Wszystkie te rzeczy, o których "The Poppy War" starało się coś powiedzieć (podział Chin między północ a południe; rasizm; patriarchalne społeczeństwo, klasizm i wiele innych) są tu obecne, ale wplatają się one naturalnie w świat przedstawiony i fabułę. Fabułę, która jest poprowadzona naprawdę wartko i ciekawie, z dobrymi twistami. A wszystko to odgrywa się poprzez postacie, których charakteryzacja jest pełnokrwista, a nie wydmuszkowa.
Ogólnie, jeśli ktoś chciałby sobie zobaczyć czym "The Poppy War" mogło było być - to niech przeczyta właśnie "The Scarlet Alchemist". Ja daję siódemkę, na tej samej zasadzie co "Red Rising" - książka robi dokładnie to, co sobie zamierzyła; dla mnie jednak gore i grimdarkowe konwencje są jednak na minus, stąd wyżej nie ocenię.
Książkę przeczytałam rekordowo szybko. Jest to jedna z tych pozycji, co czyta się trochę jakby oglądało się pojedynek gladiatorów - krew się leje, a człowiekowi trudno oderwać w oczy.
Tak w dużym skrócie, jest to po trochu "The Poppy War" - tylko że faktycznie dobre. Wszystkie te rzeczy, o których "The Poppy War" starało się coś powiedzieć (podział Chin między północ a...
2023-11-03
Jeżeli ktoś czyta niekiedy webtoonki, to prawdopodobnie spotkał się już z podobnym konceptem niejednokrotnie - główna bohaterka, zdradzona przez bliskie osoby, umiera, by znaleźć się z powrotem w przeszłości, otrzymawszy drugą szansę na życie. To co jest nietypowe, to że tym razem nie jest to webtoonek a książka YA wydana w USA. Z ciekawości więc postanowiłam sprawdzić, jak wyszło.
Wyszło zacnie. Przez dłuższą część lektury myślałam nawet, że będzie 7. Styl jest dobry, akcja porusza się sprawnie, głównej bohaterce idzie kibicować. Niestety, gdzieś koło ostatniej jednej trzeciej a może tylko jednej czwartej rzeczy lekko się popsuły. Zaczęło się typowe dla amerykańskiego YA mizianie, a fabuła stała się znacznie płytsza i mniej angażująca niż wcześniej. Pozostało tak aż do finału i choć nie było tragedii, to jednak niesmak pozostał.
Ostatecznie daję więc 6. Jest to książka niezła i niedługa. Dobre czytadło, szczególnie jeśli kogoś interesuje koncept, bo może webtoonków nie czyta i jeszcze się z czymś takim nie spotkał.
Jeżeli ktoś czyta niekiedy webtoonki, to prawdopodobnie spotkał się już z podobnym konceptem niejednokrotnie - główna bohaterka, zdradzona przez bliskie osoby, umiera, by znaleźć się z powrotem w przeszłości, otrzymawszy drugą szansę na życie. To co jest nietypowe, to że tym razem nie jest to webtoonek a książka YA wydana w USA. Z ciekawości więc postanowiłam sprawdzić, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-30
Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze te 4 lata temu, że jednymi z moich ulubionych książek w ogóle będą chińskie light novelki m/m, to bym go wyśmiała i to bezlitośnie. No ale cóż, najpierw zdarzyło się Mo Dao Zu Shi, a teraz zdarza się Thousand Autumns, które w dodatku podoba mi się jeszcze bardziej.
Sztuczka polega na tym, że żadne z tych dwóch dzieł nie jest ściśle rzecz ujmując romansem. Oczywiście zawiera w sobie romans, w dodatku poprowadzony bardzo fajnie, ale przede wszystkim jest to po prostu opowieść fantasy, osadzona w świecie niby to historycznym, ale wyidealizowanym na tyle, że czuć, jakby to było gdzieś zupełnie indziej niż na ziemii. Zamiast magii mamy sztuki walki, które w sumie funkcjonują całkiem jak magia, w dodatku struktura społeczeństwa i kultura są dla przeciętnego czytelnika z Polski całkiem nieznane. Czuć się więc można, jakby się czytało Tolkiena na nowo, kiedy się jeszcze nie znało elfów, smoków i tak dalej.
Z książki można w zasadzie wyciąć romans i zastąpić go przyjaźnią, a mimo to i tak wszystko by działało. Postacie są dobrze zarysowane, każdy ma powody czemu daną rzecz robi, a fabuła się spina razem i poprowadzona jest ciekawie, z nieoczywistymi niekiedy twistami. Styl jest specyficzny - pewnie nie każdemu może pasować, no ale mi pasuje. Tu może mogłabym się trochę przyczepić, że ekspozycja nie jest zbyt dobrze poprowadzona i często przytłacza się czytelnika dużą ilością imion - ale też z innej strony to nie wiem, które z tych imion to postacie historyczne i już znane, a które to inwencja autorki. Podejrzewam, że dla domyślnego, chińskiego odbiorcy wszystko w tej nowelce jest jasne.
W sumie więc nie mam na co narzekać, jak tylko na to, że dopiero dwa tomy są przetłumaczone na angielski a ma ich być nie wiem ile dokładnie, ale pewnie co najmniej 5. Będzie się trzeba naczekać.
Drugi tom chwycę pewnie niedługo, choć jeszcze nie wiem, czy od razu. A tymczasem jeśli ktoś np. polubił Mo Dao Zu Shi i szuka czegoś podobnego, to zdecydowanie Thousand Autumns polecam!
Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze te 4 lata temu, że jednymi z moich ulubionych książek w ogóle będą chińskie light novelki m/m, to bym go wyśmiała i to bezlitośnie. No ale cóż, najpierw zdarzyło się Mo Dao Zu Shi, a teraz zdarza się Thousand Autumns, które w dodatku podoba mi się jeszcze bardziej.
Sztuczka polega na tym, że żadne z tych dwóch dzieł nie jest ściśle rzecz...
2023-10-03
W sumie wszystko co miałam do powiedzenia to powiedziałam przy okazji pierwszego tomu. Nie będę się więc rozwodzić ;)
W sumie wszystko co miałam do powiedzenia to powiedziałam przy okazji pierwszego tomu. Nie będę się więc rozwodzić ;)
Pokaż mimo to2022-09-15
2022-06-13
2021-12-26
Normalnie nie daję 10/10. "Mo Dao Zu Shi" ma jednak specjalne miejsce w moim serduszku jako jedna z moich ulubionych opowieści w ogóle i spodziewam się, że na długo tak pozostanie.
Dla kontekstu, po raz pierwszy zetknęłam się z tą historią w formie chińskiego anime. Wychodził właśnie pierwszy sezon, więc było to nieco ponad 4 lata temu. No i w zasadzie od pierwszego odcinka mnie kupiło. Mimo że wielu rzeczy nie rozumiałam, mimo że ciężko mi było na pierwszy rzut oka odróżnić od siebie bohaterów, mimo że animacja miejscami pozostawiała sporo do życzenia - była jakaś taka iskra w postaciach, do tego połączona z światem przedstawionym z jakim się nigdy wcześniej nie spotkałam. No i wciągnęło mnie.
Od tamtej pory nie tylko przeczytałam nowelkę w tłumaczeniu fanowskim, ale też manhuę (komiks) jak i obejrzałam dramę "The Untamed". I tak w mojej głowie sama opowieść w pewien sposób przerosła te media. Niektóre zmiany w adaptacjach mi się podobały, inne nie. Każda z nich miała pewne wady, łącznie z oryginałem, czyli książką. O niektórych można wręcz powiedzieć, że opowiadają alternatywną historię. Jednak pozostaje serce, dno opowieści, takie najbardziej podstawowe elementy, które zawsze da się rozpoznać.
Łącznie w mojej głowie istnieje wersja, która ma wszystkie "lepsze" zmiany a nie ma żadnych ze zmian, które uważam za "gorsze" i stąd bierze się moje 10/10. Niemniej jednak chętnie odświeżę sobie oryginał, tym razem w oficjalnym tłumaczeniu, a osobom niezaznajomionym z historią z pewnością ją polecam!
Normalnie nie daję 10/10. "Mo Dao Zu Shi" ma jednak specjalne miejsce w moim serduszku jako jedna z moich ulubionych opowieści w ogóle i spodziewam się, że na długo tak pozostanie.
Dla kontekstu, po raz pierwszy zetknęłam się z tą historią w formie chińskiego anime. Wychodził właśnie pierwszy sezon, więc było to nieco ponad 4 lata temu. No i w zasadzie od pierwszego...
2019
Lektura bardzo dobra, ale nie rewelacyjna. W formie listy:
+ świat przedstawiony - inspirowany Starożytnymi Chinami i ewidentnie widać, że autorka się na tym zna. Kultura zacnie zachowane, oczywiście jak na standardy fantasy. W przeciwieństwie do "The Poppy War" nie ma językowych facepalmów i innych problemów.
+ pomysł i fabuła - mam słabość do zagadek i intryg.
+ styl - dobry. Nie nadzwyczajny, ale dobry.
+/- postacie - tak z daleka patrząc wszystko jest dobrze, jednak zabrakło trochę eksploracji, trochę więcej "show" a mniej "tell". Np. jesteśmy poinformowani na początku książki, że Caiyan jest dla Hesiny jak brat i cenny doradca, jednak w samej fabule widzimy głównie momenty jak się kłócą, nie ufaują sobie itd. Ciężko poczuć to ich braterstwo.
+/- plot twisty. Niektóre działają, ale inne da się przewidzieć za wcześnie a jeszcze inne nie mają zupełnie build-upu. Ogólnie bardzo nierówna gromadka i choć pomysły są generalnie fajne, to jednak zabrakło chyba umiejętności w egzekucji.
- przesada - niekiedy reakcje głównej bohaterki wydają się "za bardzo".
- pacing i klarowność - zdarzają się momenty dłużyzny, a kiedy indziej tak wiele dzieje się naraz, że ciężko się w tym połapać i sobie zaistniałą sytuację wyobrazić. Takich momentów nie jest wiele, ale dość, by rzucić mi się w oczy.
Ogólnie to bardzo dobra lektura. Jak ktoś ceni sobie fabułę ponad postacie i lubi estetykę Starożytnych Chin, to niech bierze śmiało.
Lektura bardzo dobra, ale nie rewelacyjna. W formie listy:
+ świat przedstawiony - inspirowany Starożytnymi Chinami i ewidentnie widać, że autorka się na tym zna. Kultura zacnie zachowane, oczywiście jak na standardy fantasy. W przeciwieństwie do "The Poppy War" nie ma językowych facepalmów i innych problemów.
+ pomysł i fabuła - mam słabość do zagadek i intryg.
+ styl -...
2022-03-06
Pierwsza połowa nudna, w drugiej połowie nieco się rozgrzewa. Niemniej jednak miałam wrażenie, że postacie zlewają się ze sobą - wszystkie były mocno nijakie, nawet główna bohaterka. Proza spoko, ale też nie zachwyca.
Jak normalnie settingi wschodnioazjatyckie lubię, tak tutaj zabrakło mi głębi. Miałam wrażenie, że oglądam scenę w teatrze, z paroma zaledwie rekwizytami żeby ją wypełnić, a nie faktycznie zanurzam się w odmiennej dla mnie kulturze.
Ogólnie powieść mierna.
Pierwsza połowa nudna, w drugiej połowie nieco się rozgrzewa. Niemniej jednak miałam wrażenie, że postacie zlewają się ze sobą - wszystkie były mocno nijakie, nawet główna bohaterka. Proza spoko, ale też nie zachwyca.
Jak normalnie settingi wschodnioazjatyckie lubię, tak tutaj zabrakło mi głębi. Miałam wrażenie, że oglądam scenę w teatrze, z paroma zaledwie rekwizytami...
2020-12-22
Chciałabym powiedzieć, że jestem zaskoczona. I w pewien sposób jestem, bo nie spodziewałam się, że autorce ideologia wejdzie tak głęboko. Oczekiwałam, że koniec końców Rin zginie z cudzej ręki, że w jakikolwiek sposób rozpoznane zostanie całe to cierpienie, które przyniosła. Ale nie. Z Mao zrobiło się męczenniczkę, w bardzo CCP-friendly stylu.
Aż mi ręce opadają. Z jednej strony są te góry zwłok, głód, nawet paranoja i gotowość do zabicia każdego, kto ma minimalnie odmienne zdanie. Ale z drugiej, za każdym razem się to usprawiedliwia, za każdym razem znajdzie się "bo nie mam innego wyboru", "bo cel uświęca środki", "bo się im należy". I nic w narracji się temu nie przeciwstawia. A na koniec męczeństwo, bum, Rin miała rację, wszystko słuszne co się dokonało.
Masakra.
Chciałabym powiedzieć, że jestem zaskoczona. I w pewien sposób jestem, bo nie spodziewałam się, że autorce ideologia wejdzie tak głęboko. Oczekiwałam, że koniec końców Rin zginie z cudzej ręki, że w jakikolwiek sposób rozpoznane zostanie całe to cierpienie, które przyniosła. Ale nie. Z Mao zrobiło się męczenniczkę, w bardzo CCP-friendly stylu.
Aż mi ręce opadają. Z jednej...
2023-01-27
Takie 7.5 ale zaokrąglam w górę za całokształt.
Bardzo przyjemna lektura w klimatach wuxii. Są sztuki walki, przepowiednie, wyśmienity world building, dobre sceny akcji, interesujące postacie.
Dlaczego więc wahałam się nad końcową ocenę?
- multi-POV i niestety nie wszystkie POV mi przypadły do gustu. Choć lubiłam Taishi i Jiana, to np. w przypadku Sali czy Qisami liczyłam, że choć jedna z nich zginie na końcu.
- na zakończenie mam wrażenie, że był taki cop-out. Nic nie zostało rozwiązane, nic się w sumie nie zmieniło. Ogólnie przez to książka w retrospekcji wydaje się takim dość dużym prologiem, wprawdzie wprowadzającym czytelnika do ciekawego świata i postaci, ale jednak prologiem.
Daję gwiazdkę więcej na zaś, licząc, że sequel przyniesie ze sobą satysfakcjonującą konkluzję tego, co ta część zacnie rozpoczęła. Polecam!
Takie 7.5 ale zaokrąglam w górę za całokształt.
Bardzo przyjemna lektura w klimatach wuxii. Są sztuki walki, przepowiednie, wyśmienity world building, dobre sceny akcji, interesujące postacie.
Dlaczego więc wahałam się nad końcową ocenę?
- multi-POV i niestety nie wszystkie POV mi przypadły do gustu. Choć lubiłam Taishi i Jiana, to np. w przypadku Sali czy Qisami...
2022-12-31
Nie wiem co się porobiło. Pierwsza część była jedną z moich ulubionych książek 2022. Miała bardzo dobry balans między akcją, twistami, romansem i angstem. Główna bohaterka była sympatyczna, podobnie jak obaj jej love interests.
No more. Tematem przewodnim tej części jest melodrama. Więcej poświęcone jest trójkątowi miłosnemu niż spiskowi głównego villaina. Sam villain zresztą jest niemiłosiernie nudny.
Gdyby tak wyciąć większość ubolewania głównej bohaterki nad jej życiem miłosnym i w ogóle jakie to wszystko jest złe, być może dałoby się tą historię w miarę fajnie przeczytać. Byłaby wtedy o co najmniej 30% krótsza - podkreślam, co najmniej. Gdzieś koło połowy już wysiadałam i nie chciało mi się totalnie czytać, ale zagryzłam zęby i przekartkowałam do końca. Masakra.
Za co dwie gwiazdki więcej? Jedna się wzięła za moją sympatię pozostałą z poprzedniej, bardzo dobrej książki. Druga, za zakończenie. Przez chwilę się bałam, że autorka poszła na łatwiznę i w kliszowe tropy, ale na szczęście koniec końców zostały one odwrócone - a to się chwali.
Nie polecam. Pierwszą część warto przeczytać i na tym zakończyć, bo jest w miarę standalone i tak.
Nie wiem co się porobiło. Pierwsza część była jedną z moich ulubionych książek 2022. Miała bardzo dobry balans między akcją, twistami, romansem i angstem. Główna bohaterka była sympatyczna, podobnie jak obaj jej love interests.
No more. Tematem przewodnim tej części jest melodrama. Więcej poświęcone jest trójkątowi miłosnemu niż spiskowi głównego villaina. Sam villain...
2022-11-12
Boli mnie ta ocena mocno, bo choć nie jest negatywna, to jednak oczekiwałam więcej. Przez pierwsze 40% byłam przekonana, że dam tej książce 8. Czytało się w zawrotnym tempie i choć świat przedstawiony był tylko lekko nakreślony, jako osobie, która zna już cokolwiek estetykę chińską mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam arogancki ton głównej bohaterki, a do tego jeszcze była strategiem, na których jest posucha nie tylko w YA, ale w fantasy w ogóle.
Niestety, potem zdarzył się twist 40% - SPOILER - MC umiera i okazuje się, że jest boginią. Yup, taką jak z xianxi, co lata na chmurach i żyje w wielkim pałacu. Ręce mi opadły. Rozumiem, że autorka taką książkę sobie zamyśliła i że da się z tym konceptem zrobić ciekawe rzeczy - a jednak czułam się oszukana. Okładka i opis powieści obiecywał historię o genialnym strategu, a nie o bogini.
Do tego doszedł powolny pacing w przedziale 60-100% oraz pewien twist na koniec, który był tak oczywisty, że kilkakrotnie w międzyczasie się zastanawiałam czemu nasza jakoby genialna bohaterka o tym nie pomyśli.
Ogólnie struktura tej powieści pacing-wise to jakby:
finał (40%) - interludium (60%) - wprowadzenie/akt 1 (100%)
No i tyle, no już nie jestem w stanie dać tej książce 7 z czystym sumieniem, a co dopiero 8, na którą tak mocno byłam nastawiona na początku.
Ogólnie nie jest to powieść zła, ale nie daje tego, co obiecuje na okładce.
Boli mnie ta ocena mocno, bo choć nie jest negatywna, to jednak oczekiwałam więcej. Przez pierwsze 40% byłam przekonana, że dam tej książce 8. Czytało się w zawrotnym tempie i choć świat przedstawiony był tylko lekko nakreślony, jako osobie, która zna już cokolwiek estetykę chińską mi to nie przeszkadzało. Uwielbiałam arogancki ton głównej bohaterki, a do tego jeszcze była...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019
"The Poppy War" to seria, która nie powinna mi się podobać. Ma wszak tyle rzeczy, które mnie odrzucają:
- gore, w tym opisy masakr, gwałtu,
- przekleństwa - w nadmiarze,
- sex - co ciekawe nawet nie żadną scenę, ale tyle aluzji i związanych z tym żartów, że nie zliczę...
- niby seria wojenna, ale w sumie nie za bardzo widzimy jakieś strategie czy zręczne intrygi; zamiast tego koniec końców bohaterowie wygrywają brutalną siłą,
- skoro mowa o bohaterach to mamy całą masę drani. Wiele postaci mam wrażenie istnieje tylko po to, żeby autorka mogła wyłożyć swoje polityczne opinie: rasistowscy biali, okrutni i fanatyczni zakonnicy, arystokraci, którzy zdradzą swoich lojalnych podwładnych bez wahania, gdy tylko zobaczą w tym jakikolwiek zysk... Bah, jednym z przeciwników malowanych na kolejną część jest chłopak, którego głównym grzechem jest to, że urodził się w w bogatej rodzinie i jest w związku z tym uprzywilejowany. No i nie chce tej rodziny zdradzić, no a przecież powinien, jakie znaczenie mają związki rodzinne w obliczu rewolucji?...
- tak, rewolucji. Kończymy z obietnicą powstania biednych przeciwko szlachcie, ot komunizm tylko bez tej nazwy.
Znaczy żeby nie było. Jeżeli rewolucja ta zostanie potraktowana uczciwie, w podobny sposób jak wszystkie inne wojny w tej serii, to w sumie spoko. Czekam na te masakry i czystki popełnione w imię dobrej sprawy, na moment, kiedy główna bohaterka zorientuje się, że w sumie to zabili jeszcze więcej osób niż ich przeciwnicy, że koniec końców są takimi samymi, jak nie gorszymi, tyranami.
Ale kurczę nie wiem, czy się doczekam.
Zagadka, której do końca nie jestem w stanie rozwiązać to - dlaczego ja to w ogóle czytam.
Może dlatego, że aż tyle rzeczy, które mnie normalnie odpychają zostało upakowane w jednej książce? Że jakoś tak zmiksowane razem w pewien sposób fascynują? Są po prostu odmianą?
Nie wiem, może. Jest parę postaci, które w miarę lubię. Znając życie zginą w ostatniej części, no ale co poradzić.
Styl jest całkiem spoko. Nie najlepszy, ale czyta się szybko i wartko, rzadko zdarzają się momenty dłużyzny, które przeskakuję wzrokiem.
Dużo się dzieje i dużo zwrotów akcji - to zapewne też ma pewne znaczenie. Jak "Pieśń Lodu i Ognia", tyle że w "Pieśni" jest jednak inteligencja, są lepiej zarysowane postacie, a przemoc i seks, wbrew popularnej opinii wyrobionej przez serial, służą wprost fabule.
W "The Poppy War" ma się wrażenie, że gore i seks, i te wszystkie śmierci to główny cel fabuły. Trochę shock value, trochę twistów. Za plus trzeba dać - nie czuje się, żeby to była tylko edgy estetyka, jak w niektórych "dorosłych" seriach typu Netflixowa "Castlevania". Ale jednak jest tego tak dużo, że przysłania to wszystko inne. Nie ma miejsca na moralne dylematy, na współczucie, można tylko obserwować jak postacie, niczym gladiatorzy, wyżynają się nawzajem w coraz to bardziej kreatywny sposób.
Cóż. Mimo że z pewnością do tej książki nie powrócę, to jednak przeczytam kolejną część by zobaczyć, kto będzie stał ostatni na placu boju.
"The Poppy War" to seria, która nie powinna mi się podobać. Ma wszak tyle rzeczy, które mnie odrzucają:
- gore, w tym opisy masakr, gwałtu,
- przekleństwa - w nadmiarze,
- sex - co ciekawe nawet nie żadną scenę, ale tyle aluzji i związanych z tym żartów, że nie zliczę...
- niby seria wojenna, ale w sumie nie za bardzo widzimy jakieś strategie czy zręczne intrygi; zamiast...
2020-02-26
Pierwsza 1/3 książki? - 9/10.
Pozostałe 2/3 książki? - 5/10.
Średnia wychodzi 6,3 i tak mniej więcej plasują się moje odczucia wobec całości. Niby podróż Maji nie była napisana źle - ale po rozdziałach spędzonych na znacznie bardziej (IMO) ciekawych intrygach dwornych i współzawodnictwie, stanowiła dla mnie zawód. Podobnie finał i i jego prawie że deus ex machina.
To trochę tak jakby ktoś zaczął czytać "Grę o Tron", potem w środku sięgnął po "Hobbita", a na koniec doczytał finał, ale "Kopciuszka". Każde dzieło ma swoje wady i zalety, ale przede wszystkim jak posklejać ich fragmenty, to rezultat nie zadowoli nikogo.
No chyba, że ktoś lubi romans i dla romansu czyta. Wtedy to tak.
Pierwsza 1/3 książki? - 9/10.
Pozostałe 2/3 książki? - 5/10.
Średnia wychodzi 6,3 i tak mniej więcej plasują się moje odczucia wobec całości. Niby podróż Maji nie była napisana źle - ale po rozdziałach spędzonych na znacznie bardziej (IMO) ciekawych intrygach dwornych i współzawodnictwie, stanowiła dla mnie zawód. Podobnie finał i i jego prawie że deus ex machina.
To...
2020-08-25
Bardzo podobnie do pierwszej części: początek wyśmienity i już człowiek myśli, że osiem gwiazdek, tyle że szybciutko poziom opada wraz z przewracaniem kolejnych kartek. Tym razem opadł znacznie szybciej; zamiast 1/3 w napięciu trzymało mnie 15, no, może 20% powieści. Następnie wszystko stało się niesamowicie monotonne i nudne. Brak napięcia czy werwy. Zdarzenia następują po sobie w prostackiej sekwencji, bez twistów czy choćby nawet przeciągania liny, żeby stworzyć iluzję, że losy postaci mogą potoczyć się inaczej, niż każdy obeznany z gatunkiem czytelnik dawno już odgadł. Główna bohaterka w każdym rozdziale martwi się o to samo, jak zepsute nagranie, w dodatku wygrywające posępną nutę.
Ponadto kilka pobocznych postaci, których nie lubiłam w pierwszej części zostało wyniesione na ważniejsze role, a to kosztem mojego ulubieńca, który ledwo co grał support (mowa o Edanie, oczywiście). Żadna z wyniesionych postaci mnie do siebie nie przekonała, tak więc zabieg jedynie mnie zirytował. Przez cały finał przewracałam kartki. Miałam wręcz ochotę porzucić lekturę, no ale - jak już przeszłam przez ponad połowę, to nie chciałam całkowicie się poddawać.
Co mnie najbardziej irytuje to to, że sam styl wyśmienity i pomysły niezłe, więc mogłaby z tej duologii być mega fajna lektura. Ba, bardzo dobre początki mamią złudną nadzieją, przez co reszta książki jest tym bardziej rozczarowująca.
Jeżeli autorka będzie kontynuować swoją karierę pisarską, być może zerknę okiem na jej kolejne dzieło. Tymczasem tego nie polecam.
Bardzo podobnie do pierwszej części: początek wyśmienity i już człowiek myśli, że osiem gwiazdek, tyle że szybciutko poziom opada wraz z przewracaniem kolejnych kartek. Tym razem opadł znacznie szybciej; zamiast 1/3 w napięciu trzymało mnie 15, no, może 20% powieści. Następnie wszystko stało się niesamowicie monotonne i nudne. Brak napięcia czy werwy. Zdarzenia następują po...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-09-02
DNF 24%.
Powiem krótko - "A Magic Steeped in Poison" powinno było być standalone, w którym przewrót w pałacu zostaje powstrzymany, księżniczka obiecuje reformy, a główna bohaterka na końcu uzdrawia swoją siostrę.
Niestety, jako że tak się nie stało, mamy tę nieszczęsną część drugą. Autorka już tak bardzo nie miała czym wypełnić kartki, że dodała całe nowe POV, tym razem w trzeciej osobie bo... Nie wiem. Dla odmiany czy coś. Usilnie pokazuje jaki to uzurper jest okropny, starając się przykryć fakt, że poprzednia władza wcale nie miała się czym chwalić. A siostra już uleczona, tak btw. Najważniejsza motywacja autorki poszła się wałęsać.
A propo wałęsania. Bohaterowie idą do kogoś ale do kogo i po co - to było chyba w poprzedniej części a ja już nie pamiętam. Niby coś się dzieje, ale przywiązanie żadne. A jak przywiązania nie ma, to nuda. No i tyle w temacie.
3 gwiazdki daję bo styl od strony technicznej pozostaje dobry a koncept na magię nadal fajny. Niestety wszystko inne leży i kwiczy.
DNF 24%.
Powiem krótko - "A Magic Steeped in Poison" powinno było być standalone, w którym przewrót w pałacu zostaje powstrzymany, księżniczka obiecuje reformy, a główna bohaterka na końcu uzdrawia swoją siostrę.
Niestety, jako że tak się nie stało, mamy tę nieszczęsną część drugą. Autorka już tak bardzo nie miała czym wypełnić kartki, że dodała całe nowe POV, tym razem w...
2022-04-30
Po krótce:
+ ciekawy system magiczny - magia oparta o herbatę? Sign me right up!
+ dobre przedstawienie kultury - w kontraście do takiego "The Red Palace," tu wyraźnie czuć tło fantastyczno-historyczne, na którym dzieje się fabuła.
+ styl - dobrze napisane, spoko się czyta.
-/+ fabuła - tutaj pojawiają się pewne przewidywalne twisty a do tego tani cliff na koniec książki. Ogólnie czuć YA momentami i to nieco zaniża ocenę ogólną.
-/+ postacie - generalnie mają sens, ale w sumie niewiele z nich pamiętam a jeszcze mniej dokładnie rozumiem czemu działają w taki czy inny sposób.
- momenty dłużyzny - są po prostu rozdziały, w których właściwie nic się nie dzieje oprócz długich opisów gotowania, chodzenia itd.
- tani cliff na koniec - wspominałam? No to wspomnę jeszcze raz, bo generalnie tego typami cliffhangerów mega gardzę.
Ale dodać wszystko do siebie to książka fajna. Nietypowa i czyta się całkiem szybko. Największym mankamentem jest kategoria YA - z niej wynika sporo wątków, przy których przewracałam oczami, czy to romansowych czy gdzieś tam powiązanych z fabułą. No ale cóż, autorka tak pisze i tyle.
Po krótce:
+ ciekawy system magiczny - magia oparta o herbatę? Sign me right up!
+ dobre przedstawienie kultury - w kontraście do takiego "The Red Palace," tu wyraźnie czuć tło fantastyczno-historyczne, na którym dzieje się fabuła.
+ styl - dobrze napisane, spoko się czyta.
-/+ fabuła - tutaj pojawiają się pewne przewidywalne twisty a do tego tani cliff na koniec książki....
Wahałam się między 6 a 7, ale tylko lekko. Gdzie pierwsza część mi się niesamowicie podobała, tak tutaj wychodzę z lektury zawiedziona. Choć było sporo sekwencji, które czytałam z przyjemnością, to było również wiele momentów, kiedy przewracałam oczami. Do tego kilka, może nawet paręnaście rozdziałów, które po prostu przekartkowałam.
Dużym zawodem był dla mnie Jian. Lubiłam go bardzo w jedynce, jednak oczekiwałam, że w tej część stanie wreszcie na własne nogi. Niestety przez większość fabuły zachowywał się równie lekkomyślnie jak poprzednio, pomimo tego, że minęły trzy lata. Naiwny do bólu kości. Do tego twist na samo zakończenie, między nim a Taishi... Hmmm, nie chcę spoilerować, ale powiedzmy, że nie jestem zachwycona. Niby zbieżne z charakteryzacją, ale nadal - naiwne i głupie. Fabuła zresztą potoczyłaby się całkowicie inaczej a może nawet by jej nie było, gdyby nie naiwność i głupota, nie tylko Jiana, ale w zasadzie wszystkich postaci.
Ogólnie miałam wrażenie, że autor za często stara się puszczać oczka do czytelnika. Takie "Hehe, widzicie jacy ci bohaterowie są samoświadomi? Wszystkie tropy z epickich fantasy znają!" Było to dość nieznośne, bo koniec końców, ta powieść to jest właśnie epickie fantasy. I choć jedynka bawiła się tropami, to nie pamiętam takiego wręcz naszytego pogardą podejścia do gatunku czy przebijania czwartej ściany.
Czy była to książka na tle innych 2023 premier fatalna? Zdecydowanie nie. Jedna z lepszych wręcz, choć to niestety za wiele o niej nie świadczy. Niemniej jednak, z braku laku jestem w stanie polecić, jeśli nie macie nic lepszego na liście do przeczytania. Sama pewnie sięgnę po ostatnią część już dla samego zakończenia serii.
Wahałam się między 6 a 7, ale tylko lekko. Gdzie pierwsza część mi się niesamowicie podobała, tak tutaj wychodzę z lektury zawiedziona. Choć było sporo sekwencji, które czytałam z przyjemnością, to było również wiele momentów, kiedy przewracałam oczami. Do tego kilka, może nawet paręnaście rozdziałów, które po prostu przekartkowałam.
więcej Pokaż mimo toDużym zawodem był dla mnie Jian....