-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Biblioteczka
2022-05-20
Na rynku wiele jest poradników, które mają nam pomóc z różnymi problemami. Ale co się dzieje, kiedy spada na nas choroba dziecka?
Autor od kilku miesięcy zmaga się z cukrzycą swojego syna. Każdy dzień jest ich wspólną walką. Walką o dobre samopoczucie, o aktywny dzień w przedszkolu, ze słabościami i cyframi. Wielu rodziców w obliczu cukrzycy typu I rozkłada ręce ze strachu. Wielu opiekunów i wychowawców słysząc "pompa insulinowa" mówi "nie możemy przyjąć państwa dziecka do naszej placówki".
Jestem pedagogiem. Mam do czynienia z Takimi dzieciakami. Mój tata choruje na cukrzycę ale typu II. Jednak po przeczytaniu książki Jacka, okazało się jak mało wiem. I jak wiele się dowiedziałam. To nie tyle poradnik co pamiętnik i historia zmagań autora i Jego syna z ... codziennością w chorobie.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, pracujecie z chorymi, albo macie takie osoby w rodzinie, lub jesteście rodzicami z obawami - będzie to książka dla Was idealna. Sięgnijcie koniecznie.
Na rynku wiele jest poradników, które mają nam pomóc z różnymi problemami. Ale co się dzieje, kiedy spada na nas choroba dziecka?
Autor od kilku miesięcy zmaga się z cukrzycą swojego syna. Każdy dzień jest ich wspólną walką. Walką o dobre samopoczucie, o aktywny dzień w przedszkolu, ze słabościami i cyframi. Wielu rodziców w obliczu cukrzycy typu I rozkłada ręce ze...
Lirycznie i onirycznie. Tymi dwoma słowami można opisać "Czarnolas" autorstwa Jagi Słowińskiej. Ale jest ich więcej - subtelność i bezczas...
Jest Józef i Zoja. Rodzeństwo połączone "niezręcznością języka". Jest Mikołaj i jego koniakowe oczy. Miłość wielka choć utracona. I on, Książę. Ukochany syn, którego powitał na świecie smutek, strata i, żałoba.
Minimum tekstu ale maksimum treści. Melancholia i tak potężny ładunek emocji, że ściska mnie gdzieś w środku, z szoku, że autorka zmieściła TO na mniej niż stu stronach.
Tak pięknego oswajania śmierci i żegnania się z bliskimi nie czytałam dawno. A może i nigdy. Brakuje tutaj dosłowności dzięki czemu, każdy z nas wyciągnie z niej to czego akurat potrzebuje. Naszpikowana jest metaforami i powtórzeniami. Które mają silny wydźwięk. Mnie w tym ciężkim czasie 2021 roku ukoiła.
Czarnolas, mroczny i klimatyczny, oświetlony księżycem, wciągnął mnie pomiędzy swoje drzewa. I wydaje mi się, że zostawiłam w nim część siebie. Tak jak i ta niepozorna książka zostawiła we mnie jakieś gałązki. Będę wracała. Trzeba smakować poetyckość podaną w takiej otoczce. Książę, nauczy Was jak iść na śmierć z patyczkiem od kiełbasek. I jak ją oswoić.
Lirycznie i onirycznie. Tymi dwoma słowami można opisać "Czarnolas" autorstwa Jagi Słowińskiej. Ale jest ich więcej - subtelność i bezczas...
Jest Józef i Zoja. Rodzeństwo połączone "niezręcznością języka". Jest Mikołaj i jego koniakowe oczy. Miłość wielka choć utracona. I on, Książę. Ukochany syn, którego powitał na świecie smutek, strata i, żałoba.
Minimum tekstu ale...
Jedno słowo, jakie pierwsze przychodzi mi na myśl, by określić całą historię to rozpacz. Czysta, niepohamowana, wypełniająca w całości. Obok istnieją ból, rozpad i ucieczka.
"A Ty będziesz dumna" to książka pełna emocji. Jestem w stanie przyznać, że żadna lektura od wielu miesięcy nie wycisnęła ze mnie tylu łez. Płakałam co chwilę. Dusząc się z emocji, ze ściśniętym gardłem. Słowa bolały, bo przecież jak to. Przecież przeżyłam dokładnie to samo co Kuba... Czuję to samo. Byłam w tym miejscu...
Bohaterowie to jasny promień całej opowieści. Kuba, Kamila, Iga, Łukasz. Prawdziwi w każdym calu, przepełnieni radością, smutkiem, nadzieją. Stali mi się bliscy, każdy z nich. Każdą z ich historii przeżyłam w inny sposób. I wszystkich przytulam do serca.
Monika Sygo podzieliła się z nami swoimi emocjami odkrywając odrobinę duszy. Jej wrażliwość trzymała mnie przy stworzonych postaciach. Książka jest napisana lekko, choć temat straty czy odrzucenia jest trudny. Monika utkała ludzkie losy w subtelne nitki, łącząc je w taki sposób, by w pewnym momencie czytelnik zaniemówił. Uwierzcie, ten plot twist w połowie niesamowicie mnie zaskoczył.
Powieść tą, to nie tylko żałoba i radzenie sobie z nią, to także trudy codzienności, matczyna miłość, ale także odrzucenie i samotność, poświęcenie. To nadzieja i odnajdywanie się. Bliska przyjaźń pokonująca wszystkie przeciwności. Aż wreszcie miłość. Piękna, czysta, wyjątkowa... I emocje, cała gama różnych przeżyć serwowana nam przez kilku bohaterów.
Nie mogę się doczekać II części tej trylogii, bo niesamowicie ciekawi mnie co dalej. Który bohater teraz opowie więcej, ile spraw się wyjaśni.
Sięgnijcie po "A Ty będziesz dumna". Jeśli przeżywacie trudny czas, uwierzcie - ukoi. Jeśli nie, dajcie się porwać tym emocjom i opowieściom. Gwarantuję, zostaną z Wami na długo.
Jedno słowo, jakie pierwsze przychodzi mi na myśl, by określić całą historię to rozpacz. Czysta, niepohamowana, wypełniająca w całości. Obok istnieją ból, rozpad i ucieczka.
"A Ty będziesz dumna" to książka pełna emocji. Jestem w stanie przyznać, że żadna lektura od wielu miesięcy nie wycisnęła ze mnie tylu łez. Płakałam co chwilę. Dusząc się z emocji, ze ściśniętym...
Kto z Was lubi tango? A gdyby tak zatańczyć odsłonę Szamańską z samymi Przedwiecznymi? Witkacy zdecydowanie to potrafi!
Piotr Duszyński nie ma łatwego życia. Od niedawna oswaja się ze swoim ojcostwem. Od niedawna zna prawdę o sobie. I od niedawna ma specyficznego ducha opiekuńczego, który jak na Sępa przystało, nie raz zaszedł mu za skórę. Ma także problemy przyziemne - z pracą, z wychowaniem nastolatki, z miłością...
Drugi tom trylogii szamańskiej jest już pełnowymiarową książką (pierwszy z nich składa się z dwóch opowiadań). Tym razem autorka stworzyła opowieść w mniejszym stopniu kryminalną, skupiając się na szamanizmie i interakcjach między bohaterami. Ta część podobała mi się jeszcze bardziej, właśnie przez wzgląd na głębsze przedstawienie magii Witkaca, która jest pełna muzyki i rytmu.
Ciekawie ukazano także relacje między Witkacym a córką, oraz tworzenie ich więzi, które okraszono przygodami samej Wiktorii. W tym tomie dojrzewa i rozwija się także relacja naszego szamana z Sępem. A o tym ostatnim dowiadujemy się znacznie więcej. Teraz rozumiem jego motywacje i osobliwy sposób bycia.
Wielkim plusem jest nawiązanie do różnych wierzeń i mitologii co dodaje wielu smaczków całej historii. Autorka zabiera nas na wędrówkę po Zaświatach, wystawiając wraz z bohaterami na wiele prób, prezentując przy tym rozbudowane systemy magiczne, które są fascynujące.
Przygotujcie się na świetny humor, dużo sarkazmu, cięte języki, bardzo dobrze rozpisanych bohaterów i wiele duchów, które mogą doprowadzić do armagedonu!
Nie zwlekajcie z poznaniem Piotra i reszty ekipy. Wszak ostatni tom już za rogiem. Sama nie mogę się doczekać, aż wreszcie poznam zakończenie tej historii. A jest ona doskonałą przeciwwagą i uzupełnieniem dla Heksalogii i całego Thornu.
Kto z Was lubi tango? A gdyby tak zatańczyć odsłonę Szamańską z samymi Przedwiecznymi? Witkacy zdecydowanie to potrafi!
Piotr Duszyński nie ma łatwego życia. Od niedawna oswaja się ze swoim ojcostwem. Od niedawna zna prawdę o sobie. I od niedawna ma specyficznego ducha opiekuńczego, który jak na Sępa przystało, nie raz zaszedł mu za skórę. Ma także problemy przyziemne - z...
Zazwyczaj z obawą sięgam po kontynuację cyklu. Jednak w przypadku "Syna cieni", była ona całkowicie bezzasadna.
Trudno mi będzie powiedzieć Wam o książce tyle, by nie zdradzić fabuły osobom nieznającym pierwszego tomu, ale nakreślę Wam moje odczucia choć w kilku zdaniach.
Historia Syna cieni, zabiera nas do Siedmiorzecza kilkanaście lat po wydarzeniach z pierwszej części. Tym razem wędrówkę odbywamy z Liadan, córką Sorchy. Choć rodziców dziewczyny także mamy okazję ponownie spotkać. W ich krainie, oraz rodzinie, po latach spokoju, zaczynają się dziać złe rzeczy. I tym razem również wiele decyzji i działań spocznie na barkach żeńskiej bohaterki...
Ależ to była wyborna i wielobarwna historia! Bohaterowie są świetnie wykrwowani, a Liadan to silna postać, która się nie poddaje. Potrafi sprzeciwić się Czarownemu Ludowi a nawet bliskim, by wziąć los w swoje ręce. Jest bardzo podobna do matki - dobra i pełna miłości. Na horyzoncie pojawia się także Bran znany jako brutalny Malowany Człowiek, który do opowieści wnosi dużą dawkę mroku.
Książka jest smutna. Znajdziecie w niej ogrom lęku, wyobcowania i odtrącenia, a także przemoc i śmierć. A te składniki wycisną z Was łzy. Ze mnie wypłynęło ich sporo. Klimat jest nieco duszny, z nutą niepewności o losy bohaterów oraz dźwiękiem kraczacych w oddali wron.
Autorka ma ogromny talent do kreacji magicznego, baśniowego świata (choć baśniowości w tym tomie jest trochę mniej), oraz powolnego tempa snutej opowieści. Mimo, że tym razem dzieje się znacznie więcej.
W drugiej części również znajdziecie odniesienia do irlandzkich wierzeń i celtyckiej mitologii. Jest także więcej dialogów oraz nowych postaci, co napędza całą akcję. Siedmiorzecze ponownie przyciąga magią, którą autorka tak skutecznie przemyca. W tej książce również pojawia się wątek romantyczny, tym razem silniej rozwinięty, ale stanowi subtelne tło całej historii.
Syn cieni to ogrom emocji, których chwilami nie jesteśmy w stanie utrzymać. Cieszę się, że miałam okazję sięgnąć po obydwa tomy od razu. Bo już oczekiwanie na III część sprawia, że niezmiernie się niecierpliwię.
Zazwyczaj z obawą sięgam po kontynuację cyklu. Jednak w przypadku "Syna cieni", była ona całkowicie bezzasadna.
Trudno mi będzie powiedzieć Wam o książce tyle, by nie zdradzić fabuły osobom nieznającym pierwszego tomu, ale nakreślę Wam moje odczucia choć w kilku zdaniach.
Historia Syna cieni, zabiera nas do Siedmiorzecza kilkanaście lat po wydarzeniach z pierwszej części....
Chodźcie. Spójrzcie na omszałe drzewo. Wsłuchajcie się w szept. Pozwólcie się zabrać w głąb myśli milczącej Sorchy, która chce Wam opowiedzieć swoją historię...
"Córka lasu" urzekła mnie od pierwszych stron. Autorka stworzyła spektakularny reteling baśni braci Grimm, o Sześciu łabędziach, osadzając historię we wczesnośredniowiecznej Irlandii. Dodała do niej celtyckie wierzenia oraz niesamowitych bohaterów, przez co od lektury nie sposób się oderwać.
Sorcha ma zaledwie 13 lat. Jest siódmą córką, jedyną kobietą w Siedmiorzeczu. Do czasu, bowiem pojawia się macocha. I tutaj jak w każdej baśni, sprawy się komplikują. Bo pojawia się też klątwa. A jedynym ratunkiem okazuje się właśnie Sorcha. Ale czy podoła zadaniu? Czy jej młode, delikatne barki udźwigną taki ciężar i zniosą ofiarę?
Córka lasu, to stare wierzenia. To szepty pośród drzew, starsze od czasu. To także miłość. Prosta, szczera i niezwykle silna. Miłość do braci, rodziny, natury. Ale także pierwsze, nieświadome podrygi serca. Które majaczą gdzieś na krawędziach umysłu, nie zmieniając biegu opowieści i jej subtelności.
Córka lasu to także mrok. Czai się na każdej stronie. Zakrada w strudzony umysł bohaterki. Towarzyszy antagonistom. Podkrada się na skraj lasu.
Córka lasu to poświęcenie. Klątwa może być złamana tylko poprzez upór, ból i milczenie. Porzucenie siebie, kosztem najbliższych.
Ta opowieść, snuta niespieszne, przepełniona baśniowym, mrocznym klimatem zatrzyma Was przy sobie. Ja śmiałam się i płakałam razem z Sorchą. Pokochałam ją tak jak ona kochała braci. W książce nie ma spektakularnych bitew i akcji pędzącej z każdym rozdziałem. Właśnie ta powolność, sprawia że przekręcamy kartki z rosnącą ciekawością. Możemy poznawać bohaterkę dzięki jej monologom. Zastanawiać się wspólnie co będzie dalej. Czy podoła zadaniu. Czy zaszłości pomiędzy jej ludem a wrogimi Brytami doprowadzą do jej zguby.
To absolutnie niesamowita książka. Piękny język jakim operuje Marillier sprawia, że to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w tym roku. Mam wrażenie, że jakaś cząstka mnie została w Siedmiorzeczu.
Chodźcie. Spójrzcie na omszałe drzewo. Wsłuchajcie się w szept. Pozwólcie się zabrać w głąb myśli milczącej Sorchy, która chce Wam opowiedzieć swoją historię...
"Córka lasu" urzekła mnie od pierwszych stron. Autorka stworzyła spektakularny reteling baśni braci Grimm, o Sześciu łabędziach, osadzając historię we wczesnośredniowiecznej Irlandii. Dodała do niej celtyckie...
2021-08-28
W tym roku czekam na zaledwie kilka książek, a jedną z nich było wznowienie "Szamańskiego bluesa" od Anety Jadowskiej. Książka zyskała nową szatę graficzną i została wzbogacona o świetne ilustracje, a to za sprawą niezrównanej Magdaleny Babińskiej.
Na pierwszy tom składają się dwa obszerne rozdziały - opowiadania, w których autorka przybliża nam wątek Witkaca (czyli Piotra Duszyńskiego), który nareszcie jest świadomy daru jakim dysponuje. Bohatera poznaliśmy w Heksalogii o Dorze Wilk, a tutaj możemy stopniowo odkrywać wszystkie karty. Szamańska droga Duszyńskiego jest pełna meandrów i niebezpieczeństw. Pomaga on duszom przeprawić się na Drugą Stronę i, choć w swoich działaniach jest żółtodziobem niepozbawionym wad i ograniczeń, to swoje obowiązki wykonuje sumiennie.
Bohater bywa sceptyczny, i sarkastyczny, zaś jego czarny humor to coś co osobiście uwielbiam.
Jest przeciwieństwem Dory i, właśnie tym jego postać mnie kupuje. Bo choć rudą wiedźmę bardzo lubię, to męska kreacja Szamana stanowi ciekawy balans i, z pewnością wielu czytelnikom przypadnie do gustu.
Jeśli lubicie klimatyczne, pełne akcji urban fantasy z dużą domieszką magii i wplecionymi elementami popkultury to seria ta będzie dla Was idealną rozrywką.
Warto zerknąć na dynamikę pomiędzy Witkacem a Dorą, Sępem, dawną miłością Konstancją oraz Kurczaczkiem. Każdy z tych wątków niesie za sobą inne wartości. Od przyjaźni do trudnej miłości oraz uczenia się siebie na nowo.
Lekki i pełen humoru styl Jadowskiej sprawia, że przez książkę się płynie, a problemy z duchami, golemami czy Przedwiecznymi są ciekawie przedstawione. Dlatego też nie czekajcie, Thorn i Toruń znów otwierają swoje podwoje.
"Czasem, jeśli nie możesz zrobić nic mądrego, robisz to, co właściwe."
W tym roku czekam na zaledwie kilka książek, a jedną z nich było wznowienie "Szamańskiego bluesa" od Anety Jadowskiej. Książka zyskała nową szatę graficzną i została wzbogacona o świetne ilustracje, a to za sprawą niezrównanej Magdaleny Babińskiej.
Na pierwszy tom składają się dwa obszerne rozdziały - opowiadania, w których autorka przybliża nam wątek Witkaca (czyli Piotra...
2021-08-22
Od kilku lat, gdy sięgam po powieści Jakuba Małeckiego, mam z tyłu głowy, czym jeszcze autor mnie zaskoczy. Przecież te książki są wyjątkowo piękne w swej prostocie i, wydaje się, że już wszystko zostało powiedziane. O ludzkich życiorysach. O trudach istnienia. O codzienności. A wtedy pojawia się "Święto ognia", a ja znów zbieram serce pokruszone Małecką prozą...
Przez książkę przeprowadzi Was Nastka. Młoda dziewczyna z porażeniem mózgowym, która mimo fizycznego upośledzenia, jest najbardziej pogodną bohaterką o jakiej czytałam. Jej siostra Łucja, każdego dnia walczy ze sobą i o siebie, ale całkiem inaczej niż Ansatazja. Łucka to baletnica, twardo stąpająca po ziemi, dążąca do celu za wszelką cenę i bez względu na konsekwencje. Mamy jeszcze Poldka. Ojca, samotnego, pogrążonego w tęsknocie i niezwykle silnego, dla swoich córek. Na marginesach migocze matka. Lena. O której nieobecność potykają się wszyscy wymienieni bohaterowie.
To bardzo złożona a jednocześnie prosta opowieść. Smutna, pełna cierpienia i bólu a zarazem miłości oraz nadziei. Nieustającej.
Plastyczne opisy i płynnie rozłożone wątki oraz narracja, pozwalają poznać bohaterów i zobaczyć poszczególne wydarzenia ich oczami. A dzieje się wiele. Najgłębiej patrzy Nastka, choć przykuta chorobą do swojej codzienności, widzi więcej niż nam się wydaje. Uczy nas przy tym by doceniać życie i proste radości.
Książka to ogrom ciepła i wrażliwości, walki ze słabościami, poświęcenia oraz straty. Ale też odzyskiwania i wdzięczności. Najpiękniej migocze tutaj miłość, która pokonuje wszelkie bariery i wyciska morze łez. Każdemu życzę by tak kochać. Ale o tym musicie przeczytać. I sprawdzić na własnej skórze.
Czytajcie, niech pochłonie Was lekkość baletnicy, ulotność chwili, mgnienie myśli i złożone życie tych postaci. Nie pożałujecie. Bo to właśnie #małeckość.
Od kilku lat, gdy sięgam po powieści Jakuba Małeckiego, mam z tyłu głowy, czym jeszcze autor mnie zaskoczy. Przecież te książki są wyjątkowo piękne w swej prostocie i, wydaje się, że już wszystko zostało powiedziane. O ludzkich życiorysach. O trudach istnienia. O codzienności. A wtedy pojawia się "Święto ognia", a ja znów zbieram serce pokruszone Małecką prozą...
Przez...
Uwielbiam motywy słowiańskie w literaturze, dlatego też książki, które mają takie wątki czytam z przyjemnością.
23 czerwca do Waszych rąk trafiła "Droga do Wyraju" debiut Kamili Szczubełek.
Wyruszycie w niej na wyprawę wraz z wąpierzem Elganem, Doradą i demonem Smentem. Po drodze spotkacie szamanów, wróżów, bogów i zwykłych ludzi, by w końcu dotrzeć do Lasu Czarnoboga, gdzie wizyta zmieni wszystko. Pojawia się także wątek zaginionych dzieci, bardzo interesujący, choć nie rozwinięty do końca.
Tym co mi się podobało jest koegzystencja - ludzi i demonów a także bóstw. Żyją w jednym świecie, wiedzą o sobie, niosą pomoc, lękają się siebie a jednak mają do siebie zaufanie. Drugi aspekt to dojrzewanie bohaterów na kartach powieści a także klasyczna walka dobra ze złem.
Motyw drogi w książce jest dobrze rozpisany, nie ma przestojów i zapychaczy, akcja powoli ale skrupulatnie przesuwa się naprzód. Jest sporo specyficznego humoru, który zapewnie nie wszystkim będzie odpowiadał, ale mnie przypadł do gustu.
Kreacja bohaterów jest ciekawa, choć nić sympatii i zaufania pomiędzy nimi klaruje się dosyć długo. Są charakterni, borykają się z problemami, skrywają tajemnice. Zabrakło mi jednak chemii między nimi. Szli i przeżywali przygody wspólnie, a jednak każde z nich było nieco obok.
Podoba mi się za to stylizacja języka, co przywodzi na myśl Wiedźmina Sapkowskiego (i może być mrugnięciem do jego czytelników), choć tutaj też zwróciłam uwagę na kilka korekcyjnych potknięć, przez co niektóre zdania brzmiały nieco dziwnie.
Książka jest krótka i czyta się ją przyjemnie (liczę, że kolejny tom będzie bardziej obszerny by jeszcze głębiej wejść w cały świat, który oglądamy oczami Elgana). Końcówka stanowiła świetny zwrot akcji przez co czytelnicy będą oczekiwać na kontynuację niecierpliwie. Ja się nie mogę doczekać, ponieważ ziarno zostało zasiane i czuję, że do gry wejdą nowi bohaterowie.
Książka nie jest bez wad, ale jej lektura sprawia przyjemność, a to najważniejsze. Poza świetną fabułą, która ma ogromny potencjał i widać, że jest przemyślana, na uwagę zasługuje wydanie. Piękna okładka oraz rysunki w środku przyciągają wzrok.
Uwielbiam motywy słowiańskie w literaturze, dlatego też książki, które mają takie wątki czytam z przyjemnością.
23 czerwca do Waszych rąk trafiła "Droga do Wyraju" debiut Kamili Szczubełek.
Wyruszycie w niej na wyprawę wraz z wąpierzem Elganem, Doradą i demonem Smentem. Po drodze spotkacie szamanów, wróżów, bogów i zwykłych ludzi, by w końcu dotrzeć do Lasu Czarnoboga,...
RECENZJA PATRONACKA
A Ty będziesz dumna. Igo, na pewno będziesz. Losy Kuby, Kamili i Łukasza ponownie się splotły i, chociaż wiele Nie było im dane, to wykorzystują swoje szanse jak potrafią najlepiej. A Iga patrzy na nich i się uśmiecha, bez wątpienia tak jest...
Drugi tom serii "Listami pisane" jest dużo bardziej spokojny od swojego poprzednika. Choć chwilami wyciska łzy, to jednak emocje nie są już tak intensywne i bolesne. Być może ze względu na fakt, iż pierwsza część była dla mnie bardzo osobista i przeżywałam ją ogromnie, soląc swoje własne rany. Wciąż przeżywam...
W "Nie było nam dane", Monika Sygo oddaje głos m.in. Weronice. Pozwala nam zrozumieć jej motywacje, zachowanie i może nawet pomaga nieco rozgrzeszyć błędy młodości. Bardzo doceniam fakt, że mogliśmy się nad nią pochylić, ponieważ moje wcześniejsze antypatie uleciały w dal. Do tego stopnia, że miałam ją ochotę przytulić do serca.
II tom utwierdza mnie, że nic nie dzieje się bez przyczyny, a prawda w końcu i tak wyjdzie na jaw. Jest to piękna, wzruszająca opowieść. I bardzo dobrze, że fabuła tak zwolniła, bohaterom należy się nieco spokojniejsze tempo, choć to także jest pozorne, wszak dzieje się bardzo dużo i chwilami emocje wręcz kipią z naszych postaci i sytuacji jakie ich spotykają. Mimo tego doceniam to spowolnienie i fakt, że mimo tego i tak dotyka najczulszych strun mocno przy tym poruszając.
Cieszę się, że sporo tutaj też Łukasza, jego emocje i przeżycia są równie ważne, a u samego bohatera dzieje się dużo! Jak i u Kamili (którą w tej części, mimo wszystko, zepchnęłam trochę z piedestału na rzecz jej mamy), której jak i mnie towarzyszy wiele pięknej muzyki. Bo muzyka, prócz fantastycznie wykreowanych postaci, odgrywa tutaj ogromną rolę (tak jak i w moim życiu).
Ponownie pochylamy się także nad Kubą, spotykamy Dorotę, dowiadujemy się więcej o Babci Kasi czy Patryku, tacie Kamili. Historia powoli się rozwija, ukazując nam coraz to nowe elementy. Dając kolejne fragmenty życiorysów, i skrawki listów...
Monika Sygo czaruje. Tchnąc życie w swoich bohaterów, oddając im własne emocje i zasłyszane historie ożywia ludzi, jakich chciałabym spotkać na swojej drodze. Ich wrażliwość, gotowość do poświęceń, uczenie się życia na nowo po wielkich traumach, małe kroki ku wielkim celom, to wszystko sprawia, że chcemy stać obok i im kibicować. Obserwować poczynania i z sympatią oraz czułością poklepać po plecach, mówiąc: rozumiem Cię, przeżyłam to, nie poddawaj się.
Drugiemu tomowi przyświecają stokrotki, symbol nowego życia i początków. Każdy z bohaterów zasługuje na swój nowy początek, każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu mnie przy sobie zatrzymał. Styl autorki i te wielkie emocje sprawiają, że każdą stronę czyta się wręcz zachłannie. A zakończenie... choć można się domyślić w jaką stronę zmierza to i tak zaskakuje.
Moniko, po raz kolejny to zrobiłaś. Złapałaś mnie w swoją sieć pełną przeżyć, znów pokazałaś, że ze stratą da się żyć, że można inaczej, lepiej, mocniej i przede wszystkim prawdziwie. Nie mogę się doczekać trzeciego tomu i tego jak wszystko się zakończy.
Cieszę się, że mogłam poznać tę historię przed premierą. Dziękuję.
RECENZJA PATRONACKA
więcej Pokaż mimo toA Ty będziesz dumna. Igo, na pewno będziesz. Losy Kuby, Kamili i Łukasza ponownie się splotły i, chociaż wiele Nie było im dane, to wykorzystują swoje szanse jak potrafią najlepiej. A Iga patrzy na nich i się uśmiecha, bez wątpienia tak jest...
Drugi tom serii "Listami pisane" jest dużo bardziej spokojny od swojego poprzednika. Choć chwilami wyciska...